środa, 30 listopada 2016

Rozdział 65 cz 1



**Oczami Am**

Wreszcie mamy piątek. Cały tydzień chodziłam do pracy, oczywiście ze mną był Zayn, który nawet na chwile nie spuszczał ze mnie wzroku. Trochę mnie to denerwowało, ale wiem jak teraz musi być. Czuje się jak taka córka prezydenta, pod ochroną tajnych agentów. Coś w tym jest.

Dziewczyny dziś piszą ostatni test i przygotowuje im mini imprezkę. Dlatego też musiałam wstać, tuż po ich wyjściu do szkoły, żeby pójść kupić czerwone wino i jakieś przekąski. Nadmuchałam parę balonów, postawiłam jedzenie na stół w salonie i czekam. Niedawno Abigail wysłała mi wiadomość, że właśnie idą na autobus. Więc jeszcze parę minutek i będą w domu.

W tym czasie postanowiłam zejść na dół, aby sprawdzić naszą pocztę. Może jakieś rachunki przyszły, albo ważne listy. Zazwyczaj jak coś przychodzi, to chodzi o pieniądze. Najchętniej nie otwierałabym nigdy żadnemu listonoszowi drzwi. Może jakimś magicznym sposobem byśmy uniknęły opłat. Takie życie bez zamartwiania się o na przykład prąd, musi być piękne. Akurat nas to nie dotyczy, bo rzadko bywa, żebyśmy się spóźniły z zapłatą. Abigail się wszystkim zajmuje, dzięki czemu zawsze wszystko mamy.

-Dzień dobry – uśmiechnęłam się do jednej z naszych sąsiadek. Spojrzała na mnie dziwnie, ale kiwnęła głową wsiadając do windy. Poprawiłam trochę za dużą bluzę, którą kocham. Jest taka przytulna i długa. Ja zeszłam sobie schodkami. Otworzyłam kluczem skrzynkę i wyjęłam trzy listy, zapakowane w takie nietypowe koperty. Fioletowy kolor i nasze imiona. Otworzyłam tą, która była przeznaczona dla mnie.

-Ja pierdole – wyszeptałam czytając treść zaproszenia na kolację. Już teraz podał nam termin, godzinę i dokładne miejsce spotkania. Jutro około 19. Rozejrzałam się po korytarzu, czując na sobie czyjś wzrok. Nikogo nie zauważyłam, więc zamknęłam na klucz skrzynkę i ruszyłam szybko na górę. Zamknęłam za sobą drzwi na alarm. Poczułam taki przypływ niepokoju. To zapewne wina tego zaproszenia od świra, który myśli, że będziemy jego zabawkami. Na pewno moje przyjaciółki bardzo się ucieszą czytając to. Zajęłam miejsce na kanapie i otworzyłam butelkę z alkoholem, żeby się wyluzować. Usłyszałam przekręcający się klucz, a po nim doszły mnie śmiechy dziewczyn.

-Myślałam, że będzie to dłużej trwało, a jednak szybko poszło – spojrzała na mnie Susan – a ty co, gości się spodziewasz?

-Tak, ale skoro wy przyszłyście, to możecie zostać – puściłam jej oczko i podałam kieliszek z winem.

-Jeszcze nie zdałyśmy, a ty już chcesz świętować? - Spytała Abi ściągając obcasy. Wzruszyłam ramionami podając jej naczynie z czerwonym napojem.

-Trzymałam cały czas kciuki, więc musiało wam pójść wspaniale – wzniosłam toast i wypiłam wszystko duszkiem. Dopiero po tym mogłam im dać koperty. Spojrzały na siebie, a następnie wzięły małe prezenciki. Chyba już wiedziały co tam się może kryć, i jakoś specjalnie nie skakały ze szczęścia. Szczególnie po przeczytaniu treści.

-Nawet taki dzień jest w stanie popsuć – wyszeptała ruda biorąc telefon – zadzwonię po Liama i resztę. Lepiej, żeby mieli jakiś sensowny pomysł na jutro..

Wyszła do kuchni, a ja wskazałam na jeszcze prawie pełną butelkę wina. Bennett pokiwała szybko głową, więc rozlałam nam do końca całość. Stuknęłyśmy się i upiłyśmy kilka dużych łyków...

**

-I taki macie plan? - spojrzałam na swojego chłopaka – obcisłe sukienki? Myślicie, że jesteśmy przynętami czy jak? - wyśmiałam to co powiedział Louis. Podobno wpadli na ten „genialny” plan jakoś tydzień temu, kiedy dostałyśmy koszyki z prezentami. Oczywiście tych upominków już nie ma, bo były za bardzo kuszące. Szczególnie te wszystkie czekolady i cukierki. Abi szturchnęła mnie, widząc moje rozkojarzenie. Potrząsnęłam głową i wróciłam do słuchania Liama. Zaraz normalnie ich rozwalę jak tak dalej pójdzie. Dziewczyny też nie były zachwycone tymi genialnymi przemówieniami. Szczególnie, że nie chcemy powtórki z rozrywek. Na pewno Abigail marzy o spotkaniu z prześladowcą, i ponownym porwaniu.

-Ufacie nam? - Spytał Zayn spoglądając bezpośrednio na swoją dziewczynę.

-Co to ma do rzeczy? - Zapytałam ściągając jego spojrzenie.

-Jeśli macie do nas zaufanie, to nic wam się nie stanie. Mamy wszystko już obmyślone. Wystarczy was przygotować i jutro po raz ostatni będziecie o nim słyszeć. - Odpowiedział Malik.

Zapanowała cisza, każdy chyba się zastanawiał co powiedzieć dalej. Z jednej strony jestem ciekawa, ale z drugiej wiem jak to się może skończyć, w najgorszym wypadku zostaniemy zabrane gdzieś w chuj daleko. A raczej nie chcemy kończyć jak bohaterki serialu Słodkich kłamstewek.

-Zgadzam się - wyszeptała brunetka – ale macie nam zamontować wszystkie możliwe urządzenia do namierzania. Nie chcę przeżywać tego samego. - Usłyszałam jak głos pod konie się jej załamał, więc przytuliłam ją. Westchnęła uspokajając swój oddech.

-Nie pozwolimy was skrzywdzić – starał się załagodzić sytuację Payne, ale chyba cienko mu to idzie.

-Najlepiej już zacznijcie, żeby jutro tylko się wystroić i wykonać zadanie – Zadecydowała Susan, na co wszyscy przystanęli.

Zostawiłyśmy chłopaków na dole, a same poszłyśmy na górę w celu znalezienia sukienek na jutro.

-Ja na pewno ubiorą czarną – powiedziałam zaglądając do swojej szafy. Wyciągnęłam ją z samego końca, bo miałam ją chyba raz na sobie. Obcisła, mała czarna – czego więcej?

-Ja mam taką czerwoną – Susan zniknęła i po chwili wróciła z krwistą sukienką.

-Ja chyba obcisłych sukienek nie kupowałam. To znaczy coś mam, ale chyba się nie nada – oznajmiła Abigail idąc do swojego pokoju. Wróciła trzymając materiał w kolorze pudrowego różu. Jeden z ulubionych kolorów Abiś.

-Jest seksowna? - Zapytałam, a ona pokiwała głową pokazując wycięcie na plecach – no to się nadaje.

-Czyli odgrywamy mini James Bond? Tylko taki żeński agent? - Porównanie Susan mnie rozwaliło. Jakiś kawałek prawdy w tym jest, bo idziemy na misję jako trzy agentki. Jeśli jakiś koleś widząc nas w takim ubiorze, nie zostanie zszokowany to nie jest facetem z krwi i kości.

-Trochę się tego boje – oznajmiłam dziewczynom schodząc na dół, gdzie czekali chłopcy.

-Będzie razem, więc nie musimy się bać – dodała mi otuchy Susan.

-Już mamy wszystko gotowe – pokazał Lou na stolik, a tam mnóstwo kabelków i jakiś innych dupereli...

**Oczami Louisa**

Mogłem się założyć z Malikiem, że dziewczyny nie będą zadowolone z planu. Przynajmniej bym wygrał stówkę, albo litra. Kiedy trzy przyjaciółki zniknęły na górze, my zajęliśmy się sprzętem na jutro. Musimy przygotować małe kamerki, mikrofony i do tego coś namierzającego. Całe szczęście Horan wszystko nam załatwił, a my tylko musimy to przyczepić dziewczynom. Nic ciężkiego. Jutrzejszy dzień będzie na reszcie czymś dobrym dla wszystkich. Poznamy kogoś, kto od razu zginie. Jeszcze nie wiem w jaki sposób, ale tortury też są interesująca opcją. Na pewno nikt by nie miał nic przeciwko, że przez parę dni potrzymać obcą osobę w piwnicy. Nawet mogę udostępnić swoją, jeśli byłaby taka konieczność. Ale z tego co wiem, to Zayn ma dobrą miejscówkę.

-Myślicie, że dadzą radę? - Zapytał Liam podając mi piwo.

-Myślę, że będą jeszcze lepszy niż nam się zdaje – odezwał się Malik przerywając łączenie kabli – chuj mnie zaraz strzeli! - Krzyknął odrzucając to na bok. Oddałem mu swoje piwo. Pokręcił głową upijając kilka łyków.

-Znalazłyśmy sukienki – usłyszałem głos swojej dziewczyny. Wróciły do nas. Zajęły się piciem wina i obserwowaniem naszej trójki. Mam nadzieję, że Niall nie zapije dziś i przyjdzie nam trochę pomóc. On chyba jest w tym najlepszy, w końcu to on jest mózgiem komputerów.

-A co z Dianą? - Spytała Susan.

-Co z nią ma być? - Odpowiedział Liam przerywając swoją robotę. Dziewczyna wzruszyła ramionami, nie wiedząc jak chyba zacząć.

-Bo ona zna tą osobę. Myślałam, że będzie potrzebna do tego planu – przygryzła dolną wargę.

-Jeszcze nie wiemy czy będzie pomocna – odpowiedział Payne przygarniając rudą do siebie. Pokręciłem głową i puściłem oczko do swojej ukochanej. Ona tylko przewróciła oczami i wstała kierując się do kuchni.

-Ktoś coś do picie, jedzenia?

-Mamy jeszcze wino? - Abigail wstała za nią i razem zniknęły w pomieszczeniu obok. Usłyszałem dzwonek do drzwi, więc Susan musiała odkleić się od Liama i pójść zobaczyć kto przyszedł. Oderwałem się od montowania mikrofonów, żeby zobaczyć naszego gościa. Już z progu dało się usłyszeć zasapany głos Nialla. Tłumaczył coś Sus, a ta go tylko pokierowała w naszą stronę. Nasza reakcja była natychmiastowa. Wybuchnęliśmy śmiechem, widząc jak czerwony jest na twarzy.

-Wróciłeś z maratonu? - Zwrócił się do niego Zayn nie mogąc pohamować śmiechu.

-Coś w tym stylu – położył na stole swojego laptopa – biegłem przez pół miasta, żeby pokazać wam piękne nagranie, które zauważyłem wczoraj wieczorem.

Otworzył komputer i zaczął coś pisać. Zbliżyliśmy się do niego, aby zobaczyć to jego nowe odkrycie. Abi przyniosła mu butelkę wody, której się po chwili pozbył. Włączył nam jeden krótki filmik. Od samego początku można było zauważyć naszą kochaną Diane, czekająca na kogoś. Rozglądała się dookoła, ale zatrzymała się na kamerze. Tak jakby wiedziała, że to będziemy oglądać. Po chwili zatrzymał się koło niej jakiś samochód, a z niego wyszedł mężczyzna. Oczywiście miał kaptur, a na dworze było ciemno. Chyba nigdy się z nikim nie spotykał za dnia, bo nie może zdradzić swojej tożsamości. Tutaj akurat daje mu plusa za dobrą strategię. Przywitali się i o czymś rozmawiali. Potem dziewczyna zaczęła chyba na niego krzyczeć i próbowała ściągnąć mu kaptur z głowy. Nie udało się to, ale w zamian dostała po twarzy. Zagryzłem szczękę widząc całą akcję. Co z tego, ze jest to ona. Cały czas jest kobietą, której nie powinno się uderzyć. Teraz nikt nie ma wątpliwości z kim mamy do czynienia.

-To tyle? - Liam był tak samo zaskoczony jak ja po zakończeniu się nagrania.

-Nie zauważyliście nic dziwnego? - Pokręciłem głową. Blondyn cofnął do jednego momentu. Puścił i kazał się przyjrzeć. Widziałem to co wcześniej. Dziewczynę, auto, postać i... drugą osobę.

-Ma wspólnika?! - krzyknąłem zatrzymując film.

-Sądzę, że to osoba, która pomaga mu się kryć. Ktoś z rodziny lub przyjaciel. - Odpowiedział Horan prosząc Abi o jeszcze jedną butelkę wody.

-Czyli mamy jednego psychola z osobą, która go kryje? Pozbędziemy się dwójki – prychnął Malik wracając do swojej roboty. Zgodziłem się z nim i poszedłem na górę, gdzie udała się moja Amy. Zastałem ją u siebie w szafie. Szukała czegoś tak intensywnie, że mnie nie dojrzała. Klepnąłem ją w pupę, na co od razu odskoczyła. Przerażona najpierw mnie chciała zabić wzrokiem, a potem dostałem w ramię.

-Przepraszam – zaśmiałem się z jej postawy.

-To nie jest śmieszne – odpowiedziała wracając do poprzedniej pozycji – nie mogę znaleźć butów do sukienki.

-I to jest tak ważne? - Usiadłem, a raczej wyłożyłem się wygodnie na łóżku dziewczyny. Ona tylko głośno westchnęła i po chwili wylądowała na moim torsie.

-Jeśli mam być agentką, to tylko z tymi butami – dźgnęła mnie palcem w nos i próbowała wrócić do poprzedniego zajęcia, ale uniemożliwiłem jej to. Przyciągnąłem dziewczynę do siebie i pocałowałem. Wyczułem jak się uśmiecha, więc nie przestawałem, bo mi też się podobało.

Oczywiście, że miałbym ochotę na nią właśnie teraz, ale na dole jest za dużo ludzi. I mamy jeszcze dużo roboty, a taka chwila zapomnienia by nas rozkojarzyła do końca dnia.

-Jesteś wariatem – cmoknęła w powietrzu przewracając się na plecy obok mnie.

-Ale twoim? - Prychnęła kiwając głową.

-Jutro będziecie przy nas cały czas?

Ugryzłem się w język, żeby nie odpowiedzieć „nie”. Bo będziemy, ale nie centralnie obok, tylko na zewnątrz w aucie. Nie wiem czy to dobra odpowiedź dla Amy, ale chyba trzeba jej powiedzieć jak to będzie wyglądało.

-Cały czas będziemy was pilnować, ale z samochodu.. - nie spoglądałem w jej stronę, ale w końcu poczułem jej wzrok – przepraszam, ale to chyba było oczywiste? Jeśli nas zobaczy, to już po naszym cudownym planie. A tak wszystko się uda.

-Tak, a jeszcze lepiej jak coś się nam stanie. Zajebiście się zapowiada – wycedziła przez zęby wstając. -Masz szczęście Tommo, że cię kocham i wiem, że nie pozwolisz mnie skrzywdzić....

*następny dzień*

**Oczami Susan**

-Ja pierdole – wyszeptałam patrząc w lustro – wyglądamy zajebiście.

-Kto by pomyślał, że dla takiego człowieka się wystroimy, tak – Amy pokazała na swoją sukienkę. Wzruszyłam ramionami poprawiając czerwoną szminkę na ustach. Podkręciłam loka i byłam gotowa. Jeszcze tylko chwila czekania na chłopaków i możemy jechać na misję specjalną. Tylko, żeby ten koszmar dziś się skończył. Najlepiej by było dla nas i pewnie dla wszystkich, którzy znają tą osobą. Może nie tylko my mamy taki problem? Przecież na świecie jest mnóstwo przypadków z prześladowaniami, porwaniami, zastraszaniem i włamaniami. Na pewno nie jesteśmy pierwsze, ale jednak to nie to samo, kiedy przeżywasz to na swojej skórze.

Słysząc dzwonek zeszłam pierwsza na dół, żeby spokojnie ubrać szpilki i dopiero wtedy otworzyć drzwi. Zastałam swojego przystojniaka, a za nim weszła reszta. Pocałowaliśmy się na przywitanie. Poczułam taki strach? Nie wiem jak to mogę wytłumaczyć, ale Liam jakoś inaczej się zachowuje. Może też się boi tego wszystkiego, i najchętniej by wyjechał na wakacje do Bułgarii? Byłabym za, jeśli ktoś by chociaż dał taki pomysł, to ja już się pakuje i lecę.

-Myślicie, że mogę zjeść zupkę chińską?

-Nieee – odpowiedziała Abigail – nie chcesz chyba, żeby brzuszek ci odstawał.

-Kurwa, przecież umrzemy z głodu jak tak dalej pójdzie..

-Amy, kochanie nie zapominaj, że mamy postawioną kolację za jakąś godzinkę. - Przypomniałam jej i wszystkim, że musimy się zbierać. Tylko jeszcze czekam na swoją kamerkę i mikrofon. Liamowi strasznie trzęsą się ręce, kiedy umieszcza na moim ciele kabelki. Kręcąc głową musiałam go uspokoić.

-Skarbie, co jest? - Spytałam gładząc jego policzki.

-Wstałem rano i po prostu zacząłem się bać – odpowiedział bez zbędnych ceregieli- nie wiem czego, ale mam taki wewnętrzny lęk co do wszystkiego..

-Pocieszyłeś mnie- puściłam do niego oczko, ale zaraz się zbliżyłam i mocno przytuliłam. Zaciągnęłam się perfumami, które kocham, a do tego mogłam go jakoś uspokoić. Z sekundą na sekundę, zaciskał mocniej ręce na moim ciele.

Jezuu jak ja go kocham..

-Cały czas mam cię na oku, a ty mnie tutaj – postukał w słuchawkę, która mam w uchu.

-Tak jest proszę pana – odpowiedziałam zakładając płaszcz i z torebką wyszłam jako pierwsza. Wcisnęłam guzik, aby winda po nas przyjechała, bo w tych butach to daleko nie zajdziemy.

-Wszystko? - Pytanie kontrolne od Abi.

-Więcej nam nie trzeba – weszłyśmy do windy, a za nami chłopcy. Jadąc w dół słuchałam rozmów między Louisem i Zaynem. Dziewczyny milczały i patrzyły przed siebie. Z tego co widać, Abi i Zayn też się mają tak jak ja i Li. Cóż, nie dziwię się jemu.

Ciepły nawet wieczór wskazuje na coś dobrego. Czyli przynajmniej jeden dobry znak tego dnia. Całe szczęście nie spotkaliśmy po drodze żadnego sąsiada, bo nie wyglądamy korzystnie dla nich. A połowa tych ludzi jest w podeszłym wieku, więc potem by chodziły plotki o „tych kurwach z trzeciego piętra..” kochani ludzie.

Na naszą trójkę czekała już taksówka, bo Malik stwierdził, że razem nie możemy jechać. Pożegnaliśmy się i weszłyśmy do auta. Nasz kierowca zapytał tylko o adres, a następnie co chwilę na nas spoglądał. Chyba nie wiedziała na kim się skupić. Miał trzy laski pod jednym dachem, a zamiast się nimi zająć, to musiał pilnować drogi. Trochę taki przegryw życiowy. Ja widząc nas nie mogłabym pohamować swojego podniecenia. Nie wiem jak niektórzy faceci mogą.

Szturchnęłam Amy, a ta od razu zrozumiała o co chodzi. Uśmiechnęła się i próbowała mi coś przekazać. Zrozumiałam dopiero po kilku mrugnięciach i przejechaniu ręką po dekolcie. Przygryzłam dolną wargę i patrząc nieobecnym wzrokiem w lusterko, na które on cały czas spoglądał zaczęłam kręcić loczka i go rozpraszać. Wszystko szło jak po maśle, a taksówkarz był już mój. Dobrze, że podjechaliśmy pod restaurację, więc zapłaciłam i wyszłyśmy.

-Jesteśmy gotowe? - Spytałam stając przed drzwiami.

-Chyba tak – usłyszałam od Abigail, która rozglądała się dookoła – nie widzę chłopaków.

-Zaraz pewnie będą, nie zdradzajmy nic – otworzyłam im drzwi i razem przekroczyłyśmy próg. W środku roiło się od ludzi. Podszedł do nas kelner i po podaniu nazwisk, wskazał nasz stolik. A raczej zaczął nas prowadzić przez całą salę, aż w końcu minęliśmy hol główny i weszłyśmy na piętro. Tam był jeden duży stolik, chyba na specjalne rezerwacje. Pewnie kilka stówek trzeba zapłacić za termin, a kolejne za jedzenie stąd. W zaproszeniu było „Zamawiajcie co chcecie..” tak na pewno też zrobimy. Wyczyścimy mu konto, a potem zabijemy. Takie rozwiązanie jest zadowalające.

-Jeśli panie coś wybiorą, proszę wcisnąć guzik – dał nam pilot z jednym czerwonym guziczkiem. Podziękowałam i odstawiłam go na stół. Kiedy zostałyśmy same, musiałyśmy sprawdzić czy na pewno same.

-Trzeba napisać wiadomość do chłopaków, że jesteśmy oddzielone od wszystkich gości – wyciągnęłam telefon i wpisałam krótką informację. Po chwili od wysłania, usłyszałam dziwne szelesty w uchu. Pokręciłam głową, ale widząc spojrzenia dziewczyn wsłuchałam się w ten hałas.

-Jesteśmy – głos Payne – coś nas po drodze zatrzymało, ale wszystko wiemy i was widzimy.

Zaczęłam się rozglądać, szczególnie w krajobraz za oknem.

-Nie patrzcie nigdzie – rozkazał poddenerwowany Malik – zdradzicie się i nas.

-On tak zawsze? - Spytałam Abigail, a ona pokiwała głową. Przeglądałyśmy menu i zaburczało mi z tego wszystkiego w brzuchu.

-Nie wiem jak wy, ale ja już chcę zamawiać – Amy wcisnęła guzik, a po chwili przyszedł do nas kelner. Zamówienie zostało złożone, więc zostałyśmy dalej same.

Najpierw przyniesiona szampana, którego nie zamawiałyśmy.

-To od jednego z gości – powiedział młody mężczyzna, widząc nasze zaskoczenie.

Rozlał nam go do kieliszków, więc wzniosłyśmy toast i zachowując się całkiem normalnie wypiłyśmy kilka łyków.

-Mam nadzieję, że się najemy przed wszystkim – skomentowała Abigail bawiąc się rękoma. Przerwałam jej tą zabawę, próbując przekazać parę słów. Zrozumiała i po prostu rozmawiałyśmy. Co jakiś czas miałyśmy jakiś sygnał w słuchawkach. Oczywiście nie mogłyśmy reagować od razu na ich słowa, bo tak na prawdę nie wiemy gdzie jest nasz kochaś. Może patrzy na nas w kamerach, albo siedzi na dole i czeka na odpowiedni moment by się ukazać. My już się nie możemy doczekać..

10 komentarzy

  1. Jak możecie kończyć w takim momencie?! Życzę weny!!!! ❤❤❤/W.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie bede mogła zasnąć teraz <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Boskie next <3 !!

    OdpowiedzUsuń
  4. Słyszałyście juź o śmierci mamy Louis'a. Popłakałam się jak się dowiedziałam kobieta osierociła siódemkę wspaniałych dzieci i jednego wnuka. Cały czas nie mogę w to uwierzyć. Bardzo współczuję Louis'owi i mam nadzieję że nie zrobi nic głupiego i będzie silny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak słyszałyśmy... To bardzo przykra wiadomość, bo była wspaniałą kobietą i bardzo wspierała Louisa. Wszyscy przeżywają jej śmierć. (ja też się popłakałam gdy dotarła do mnie ta wiadomość)
      My również mamy nadzieję, że sobie poradzi. Ma wsparcie fanów, przyjaciół jak i rodziny. Na pewno da radę. - A
      Pozdrawiamy IDA <3

      Usuń
  5. Odpowiedzi
    1. Juz zaraz jak zacznie się przerwa świąteczna to będzie next :**
      Buziaki IDA ^^

      Usuń
  6. Odpowiedzi
    1. Już prawie go skończyłam xdd
      Jakoś po północy powinien się pojawić : ****

      Usuń

Szablon dla Bloggera stworzony przez Devon.