**Oczami Liama**
Siedzenie w aucie jest strasznie nudne. Szczególnie jak zaczyna to trwać więcej niż dwie godziny. Od tego czasu nic się nie wydarzyło. Dziewczyny siedzą, jedzą i rozglądają się.
-Mogliśmy zjechać do jakiegoś McDonalda - odezwał się Lou.
-Mogliśmy - odpowiedziałem uciszając swój żołądek. Brakuje nam jedynie Horana, który pewnie by nam narzekał na brak jedzenia. Całe szczęście on siedzi u siebie i ogląda na kamerach wszystko. W razie co ma dzwonić i zdawać ważne relacje. Miałem zamiar w skupieniu obserwować , ale po prostu już mnie oczy bolą. Zacząłem błagać żeby coś się wreszcie wydarzyło. Może nie od razu apokalipsa, ale coś małego typu niezidentyfikowane auto.
-Liam widzisz kogoś podejrzanego? - Usłyszałem w uchu, na co się od razu rozpromieniłem.
-Niestety - odpowiedziałem przybliżając kamerę na swoją dziewczynę - jedyne co widzę, to piękną rudą kobietę, która najwidoczniej czeka na swojego księcia..
-Chciałabym na niego czekać, ale w zamian mam randkę ze Shrekiem - prychnęła i zaczęła rozmawiać z Abigail, która pokazała jej coś w telefonie. Wszystkie się tym zainteresowały, więc i my z chłopakami byliśmy ciekawi, co to takiego. Żadna nic nie mówiła, więc postanowiliśmy potem je popytać.
Moją uwagę przykuł jeden mężczyzna, który wyglądał niecodziennie. Złota marynarka, ale to jeszcze normalne. Jedyne co go odróżniało to biała maska na twarzy. Wskazałem palcem chłopakom. Zayn uprzedził całą naszą trójkę, a my z Lou przybliżaliśmy kamery i sprawdzaliśmy głos. Dziewczyny z wesołych zmieniły się w poważne. Podejrzany mężczyzna stąpał w ich kierunku, trzymając butelkę szampana w jednej ręce, w drugiej bukiet kolorowych róż.
-Chojny jest - przybliżyłem na butelkę z alkoholem, aby sprawdzić co to za firma. Jedna z lepszych jak się okazało.
-I co tak po prostu tam wejdzie i powie cześć? - Zapytał Louis nie odrywając wzroku od mężczyzny idącego na górę.
-Na pewno tak zrobi - odpowiedział sarkastycznie Malik sprawdzając jeszcze raz nagranie z przed wejścia do restauracji.
-Dlaczego go nie zauważyliśmy? - zadałem sam sobie pytanie, próbując coś wymyślić. Nic normalnego nie przychodzi mi do głowy. Jedynie jakieś głupie pomysły o tajnych przejściach, drzwiach ukrytych lub... Właśnie, przecież nie mamy widoku na wszystkie pomieszczenia. Niall zrobił dobrą robotę, ale nie każdy korytarz jest pod naszym nadzorem. A ta osoba doskonale wie, że dziewczyny nie są same, dlatego używa tylko takich przejść. Jesteśmy jednak głupkami..
-Patrzcie - oderwałem się od swojego komputera i spojrzałem do Tommo.
Niby nic się nie dzieje, ale tracimy po kolei widok wewnątrz. Najpierw lekki szum, a potem po prostu czarny ekran.
-Co za skurwiel -wyszeptałem widząc jak macha do ostatniej kamery, która nam została. Wziął ją po prostu odłączył. Nikt się teraz nie zorientuje z pracowników, bo to nie jest pora na przegląd kamer.
Zayn wstał i chciał wyjść z busa, ale mu zablokowałem wyjście.
-Musimy zostać, tylko tak go schwytamy - zdenerwowany usiadł i zaczął nasłuchiwać Abigail, która się o coś pytała. Przekazał jej złą wiadomość, a dziewczyny zestresowały się jeszcze bardziej. Nikt nie chce powtórki z porwania, ani czegoś psychicznego.
-Teraz możemy tylko nasłuchiwać - powiedziałem pogłaśniając Sus w słuchawce. Nic się nie działo, dziewczyny rozmawiały ze sobą, a w międzyczasie coś mówiły do nas.
Nie mam pojęcia czy mamy siedzieć i czekać na jakiś znak, czy lepiej tam pójść. Ale z jednej strony jest tam mnóstwo ludzi, ale też tylne wyście, którego my nie widzimy. Może przecież łatwo tam je przetransportować, a stamtąd już jakiś bus i w drogę.
-Pójdę zobaczyć tyły - Louis wyszedł i biegiem tam podążył. Już sam miałem iść, bo zawsze lepiej jest być pewnym. Inaczej siedzielibyśmy myśląc czy,aby na pewno mamy wszystko pod kontrolą.
-Li - usłyszałem swoją kobietę - zaczynam się denerwować. Nawet wino mi nie pomaga na stres.
-Nawet nie wiesz ile bym dał za wino - odpowiedziałem uspokajając swoją nogę, które zaraz się oderwie i sobie pobiegnie.
-Najgorsza myśl, to ta, że on tu idzie - wyszeptała - mam nadzieję, że pójdzie zgodnie z planem.
-Nic się nie bój, za parę godzin będziemy świętować zwycięstwo i planować przyszłość...
-Coś słyszę - przerwała mi w takim momencie - chyba skrzypce.
-Kurwa! - Krzyknął Zayn odrzucając słuchawkę za podłogę - co jest grane?!
Wzruszyłem ramionami i sprawdziłem słyszalność mojego sprzętu. Jakaś klasyczna muzyka w tle i przerywane rozmowy.
-Li,,, ktoś idz.. słyszys...- przerwało całkowicie.
-Nie wierzę - wyszeptałem wybierając numer Horana - on musi to naprawić..
-Właśnie miałem dzwonić - usłyszałem po odebraniu przez niego telefonu.
-Co się dzieje?
-Macie problem i to duży - włączyłem głośnomówiący, aby Malik też się przysłuchiwał i wiedział co robić.
-Wcale tego nie wiemy - wycedził szatyn próbując się dodzwonić do Tommo.
-Ale serio! Louis leży na tyłach nieprzytomny - spojrzałem na Zayna, który sprawdził czy ma broń i zamierzał wyjść.
-Idę, bo nie będę się z nimi bawić, ani nie zachowam ich przy życiu - odepchnął moją rękę i pobiegł do Lou. Jakim cudem dał się zaskoczyć i zaatakować?
-Mam jeszcze gorszą wiadomość - wyszeptał coś klikając na swoim laptopie - musicie tam jak najszybciej wejść bo ja też tracę widok na wnętrze.
Udostępnił mi swój ekran i jedyne co widać to co chwilę rozmazujący się widok dziewczyn, które rozglądają się dookoła. Pewnie nie wiedzą co jest grane,tak jak my. Nie wiem jaki ten koleś ma mózg, ale najwidoczniej bardzo lubił się uczyć i hakować innych ludzi. Przecież właśnie tacy, to najczęściej psychole..
Zerwałem się słysząc strzał. Niech to szlag, Malik pewnie zbyt impulsywnie zareagował.
-Payne bierz broń i tam biegnij, chłopaki mają problem. Zaraz przyjadę - rozłączył się, a ja bez chwili zastanowienia chwyciłem swoją spluwę i wybiegłem z samochodu. Zatrzymałem jeden pojazd, ale tylko na mnie zatrąbił i odjechał. Przyczaiłem się i spróbowałem coś zauważyć, albo przynajmniej ile jest tam osób. Dlaczego nie pomyśleliśmy o ich planie działania. Przecież to genialne, żeby nas sprowadzić tutaj i zatrzymać, kiedy to ich "król" wyprowadzi dziewczyny całkiem normalnie przodem. Od samego początku wiedział, że tu jesteśmy i będziemy wszystko sprawdzać. Czekają gdzieś na mnie, a jak się zjawie to będzie po nas, albo raczej po nich. Nie dam zabić swoich przyjaciół i siebie. Mam nadzieję, że przynajmniej nie wiedzą o Horanie, który tu jedzie. On będzie niespodzianką. Wychyliłem się i zobaczyłem trzech kolesi, który celują w Zayna. Ten natomiast jest w pozycji pochylonej, trzymając się za udo.
KURWA...
Brakowało nam postrzelenia, jeszcze jego. Ale jest twardy i nie spuszcza z nich lufy, a jednocześnie osłania Louisa, który jest oszołomiony. Nie mając innego pomysłu odbezpieczyłem broń i strzeliłem do kolesia, który celował w chłopaków. Punkt zaskoczenia wypalił, jednak jak się nie myśli to lepiej wszystko wychodzi. Pozostali zerknęli na mnie i wymierzyli w moją stronę. W porę odchyliłem się z powrotem za murek, bo kula przeleciała tuż przed moją klatką piersiową. Dobrzy są... Zacząłem błagać, żeby było tak głośno, że nikt tego nie usłyszy. Całe szczęście mam założony tłumik na pistolet,więc moich pocisków nikt nie usłyszy. Jedynie wcześniejsze co padły z rąk tych obcych ludzi.
-Jestem - poczułem dotyk na plecach więc automatycznie się odwróciłem i uderzyłem nieznajomego. Wymierzyłem w niego, ale zauważyłem blondyna, który jest po naszej stronie.
-Nie rób tak - powiedziałem podając mu rękę - jednego mamy z głowy, ale dwóch naszych jest rannych.
-Super - odpowiedział wyciągając podręczną broń - do dzieła.
Nałożył tłumik i dając sobie znaki ruszyliśmy. Jak kiedyś. Zawsze mogłem liczyć na wsparcie, ale nie w takich sytuacjach, bardziej takich legalnych. Szczególnie podczas imprez i powrotów do domu.
Wskazałem mu na lewo, więc wymierzył cios i napastnik padł na kolana przed Zaynem. Ten ładnie go znokautował, a następnie strzelił w tył głowy. Odwróciłem wzrok.
-Sukinsyn - usłyszałem z ust Tommo, który próbował wstać - zaskoczyli mnie.
-Widziałem - odpowiedział Horan pomagając mu. Ja rozejrzałem się dookoła i zacząłem opatrywać nogę Malika.
-Nic mi nie jest - odepchnął mnie i wstał. Jednak po chwili się zgiął i syknął od wpływem bólu - zabije ich.
-Zawiąż kawałkiem koszulki - nakazałem, na co westchnął i podarł swój T-shirt. Obwiązał miejsce nad raną i udając całego wstał. Pokręciłem głową i mu pomogłem podnieść naboje i podprowadziłem go do budynku. Podparł się i schował nielegalną rzecz za pasek do spodni. Niall pomógł otrząsnąć się Louisowi, który nieźle dostał w głowę.
-Wejdziemy jak niby zwyczajni klienci? - Spytałem patrząc na zakrwawione spodnie szatyna i leżące martwe ciała.
-Mam to w dupie. Musimy iść po dziewczyny.
Drapiąc się po głowie pokiwałem głową, ale nie mogłem zostawić tutaj śladów. Spojrzałem na Horana. Ze skwaszoną miną skinął głową i pozwolił nam iść.
-Zawsze trzeba po was sprzątać - usłyszałem zanim zamknąłem za nami drzwi.
-Panowie tutaj nie można wchodzić! To miejsce dla..
-Zamknij mordę! - Krzyknął podminowany Malik wyciągając pistolet.
-Spokojnie, spokojnie - zaczął się jąkać jeden z kucharzy - ja-a nic nie-e widziałem.
-To dobrze - odpowiedziałem i pobiegłem za chłopakami. Znaleźli jakieś przejście, więc bez świadków trafiliśmy na dobre piętro. Już z oddali słyszałem krzyki dziewczyn, a po chwili ujrzeliśmy coś co nas zaskoczyło...
Jeszcze te zbliżające się skrzypce, które kocham, ale wiem kto za nimi stoi. Chyba chce nam zaimponować, albo pokazać jaki to on nie jest.
-Widzicie? - wyszeptała znieruchomiona Susan. Spojrzałam i ujrzałam jednego mężczyznę, który gra na instrumencie i zmierza w naszą stronę. Za nim jednak kroczy kolejny niosąc kwiaty i coś w butelce. Złapałam Am za rękę, żeby zobaczyć czy jestem dalej przytomna.
-Zaczynam mieć ciarki - odezwała się kolorowa szczypiąc moje ramię. Znak, że dalej żyje.
-Moje Panie - skrzypek odsunął się i przepuścił właściwą osobę - przedstawiam waszego wielbiciela.
Koleś w masce nie zamierzał jej jeszcze ściągnąć, ale zrobił krok w przód. Spojrzał na każdą po kolei i z uśmiechem odprawił swojego znajomego muzyka. Zostaliśmy sam na sam.
-Przynajmniej się najadłyśmy - wyszeptała Susan wpatrując się w naszego gościa.
-Miło mi wreszcie się z wami spotkać,w takich okolicznościach - zaczął, a mi jego głos nic nie mówił. Sądziłam, że to będzie jak na filmach. Ktoś kogo znamy, ale nie podejrzewamy o nic.
-Cóż, przynajmniej tobie się podoba - odpowiedziałam gryząc się w język. Chciałam zachować te słowa dla siebie, ale chyba nie wyszło. Dziewczyny mnie szturchnęły, ale rozmówca tylko się zaśmiał.
-Jak zawsze pełna niespodzianek - zrobił dwa duże kroki znajdując się przy moim ciele - szkoda, że wtedy nie byłaś taka - wyszeptał do mojego ucha, na co mną wstrząsnęło. Od razu wspomnienie tej niezapomnianej nocy wróciło. Całe obraz przeniknął przed moimi oczami, ale szybko powstrzymałam łzy i zacisnęłam mono pięści.
-A ty? - podszedł do Sus - była bardziej rozmowna w szkole, kiedy leciałaś ze schodów - zrobił ręką ruch w dół, na co wywołał złość u dziewczyny. Widziałam jak powstrzymuje się przed uderzeniem, chociaż nie musi tego robić. Zasłużył na każdy cios.
-Żebyś ty zaraz nie spadł - wycedziła Am. Chłopak spojrzał tylko na nią i przejechał po jej ręce. Kolorowa nie wytrzymała i uderzyła go w twarz.
-Czekałem na to, złotko. - Zaśmiał się jak psychol z filmu i wrócił do miejsca gdzie zostawił kwiaty i alkohol. Jednak ponownie znalazł się przy nas i przekazał Am butelkę z alkoholem, a mi bukiet róż. Rzuciłam je na podłogę i odeszłam do tyłu. Nie mam zamiaru nic od niego zabierać do domu. Jednak nie zrobiło to wielkiego wrażenia na nim, ponieważ zaczął się ponownie śmiać i wyciągnął telefon, którym chyba robił zdjęcia. Genialnie..
-Nie wiecie jak długo czekałem, żeby stanąć przed wami - przerwał pisząc krótką wiadomość - możemy wreszcie być razem. Jak jesteście gotowe, to jedziemy i nigdy już się nie rozstaniemy - zachichotał gwałtownie ściągając maskę.
Duże czekoladowe oczy, brązowe włosy, wielki uśmiech i ciekawe rysy twarzy. Dlaczego taka osoba stała się psycholem? Pierwszy raz go na oczy widzę, a do czego to doszło? Żeby się bać kolesia, którego nigdy nie poznałyśmy. Stalker jebany się przyczepił i tyle z naszego życia.
-Kim ty kurwa jesteś?! - Krzyknęła Amy tak samo zaskoczona jak ja. Byłyśmy wszystkie pewne, że to ktoś ze starej szkoły. A jednak był to wielki błąd i niepotrzebne osądzanie.
-No jasne, że nie poznajecie - westchnął zatrzymując się na Rudej - ale ty już wiesz?
Susan zerknęła na nas i pokiwała głową. Odwróciła się do niego plecami, dając znak na szybkie przekazanie wiadomości...
**4 lat temu**
-Jezu, jak zajebiście! - Krzyknęłam leżąc na trawniku u jednego z naszych kolegów. Właśnie wracamy z imprezy, która kończy nasze wakacje. Jeszcze chwila i idziemy do liceum, przeprowadzamy się do Londynu, niech to szlak trafi..
-Jeszcze tylko brakuje mi tutaj Aarona i jego boskiej klaty - zapiszczała Amy ściągając koszulkę i wskakując do basenu. Wariatka! Rozejrzałam się do okoła i widząc tylko jakąś parę, która się liże dołączyłam do przyjaciółki. Susan poszła po wódkę, a nie wraca już dłuższą chwilę.
-Abi, czujesz wreszcie, że żyjesz? - Spytała podpływając do mnie. Pokiwałam głową i zanurkowałam czując się na siłach. Nie wypiłam lirów alkoholu, ponieważ jutro mamy z rana autobus do naszego nowego miejsca zamieszkania. Musi być przynajmniej jedna z nas w stanie, jakoś trzeźwo myśleć.
-Patrz - zatrzymałam się na znajomej dziewczynie i jakimś kolesiu - przecież oni się zaraz przeliżą!
-Niech mnie - wyszeptałam obserwują rudzielca, który siedział komuś na kolanach - Susan!
Zareagowałam, więc dziewczyna będąc na niezłej fazie wstała i zaczęła do nas biec. Chłopak wstał i podążył za nią.
Oni zawsze idą za pijanymi, niby łatwiejsze? Co prawda to prawda...
-Gdzie cię wcięło? - Spytałam ciągnąc ją za nogę.
-Brandon to moje przyjaciółki - wskazała na nas - Am i Abi, jesteśmy jak trzy siostry bliźniaczki.
-Wszystkie piękne - powiedział nieśmiało się do nas uśmiechając. Pokiwałam głową i podpłynęłam do Am. Ta wzruszyła ramionami i zaczęła uciekać.
-Chcesz się dołączyć? - podpłynęła do nieśmiałego mężczyzny, który nie wiedział za co się wziąć. A może raczej za, którą z nas. W końcu ma trzy przyjaciółki, które są pijane, a on się trzyma. Gdybym nie myślała, to pewnie bym go tu wciągnęła, ale jestem przytomna i wiem co robię. Chociaż jeszcze dwa łyki i zmiecie mnie z nóżek. A dziewczyny wyciągnęły eliksir bogów, więc nie domówię.
-Możesz nam potowarzyszyć - Ruda puściła mu oczko - nawet nago.
-Susan! - Skarciłam ją, widząc jak jej kolega się zaczerwienił. Pewnie chętnie by tak postąpił, ale widząc nie umie.
Ruda biorąc dwa duże łyki wyszła i pobiegła do Brandona. Wskoczyła mu na ręce i się z nim pocałowała.
-To rozumiem - zaklaskała kolorowa zaczynając coś śpiewać pod nosem.
-Masz dziewczynę? -Spytałam już bełkocząc. Zaśmiał się i pogłaskał moje włosy.
-Nawet trzy - wyszeptał zbliżając się, ale całe szczęście wpadłam do basenu...
**Teraz**
-Lizałaś się z nim?!
-To on?!
Obie nie wiedziałyśmy ja zareagować. Mi całkowicie to zdarzenie wyleciało z głowy, bo potem przyszli inni chłopcy i jakoś tak się potoczyło. Przecież nie muszę pamiętać wszystkich poznanych osób na imprezach.
-Tak kochane, mówiąc o trzech dziewczynach, myślałem już o was - przerwał dając nam chwilę na przetrawienie informacji - tego właśnie wieczoru pierwszy raz was zobaczyłem i pokochałem. Sęk w tym, że nie mogłem nigdy wybrać jednej. Próbowałem, przysięgam. Sprawdzałem was po kolei, na każdej imprezie, w nocy, nawet w szkole i pracy - zwrócił się do Amy, która jako jedyna mogła mieć z nim styczność na codzień. Zresztą co ja mówię, my nawet go mogłyśmy nie widzieć. Przecież widząc osobę na korytarzu, nie posądza się jej od razu o stalking.
-To po co te wszystkie gierki?! Porwanie? Wypadki? Kłótnie?! - Wykrzyczałam wszystko co mnie bolało, mógł to załatwić w bardziej cywilizowany sposób. Każdy przeżywał jakieś załamanie miłosne, ale to nie jest powód do utrudniania komuś życia.
-Bo nie mogłem patrzeć na waszą miłość do kogoś innego! -Ryknął robią krok w moją stronę - Chciałem ich zabić, ale nie mogłem... Nie tak was chciałem zyskać - pokręcił głową, a ja zauważyłam jego broń w lewym ręku - dlatego musiałem jakoś wszystkich skłócić i wtedy was zabrać ze sobą. Do bezpiecznego miejsca. Kochałbym każdą z was codziennie inną...
-Ty chory świrze - wyszeptał Sus kręcąc głową.
-Ja chory?! - i się zaczęło machanie bronią - owszem, ale z miłości do was- wycelował w nią i nacisnął na spust.
-A! - krzyknęłam wchodząc przed dziewczynę. Chciałam chyba wziąć kulkę na siebie, ale on tylko wybuchnął gromkim śmiechem i rzucił broń na podłogę.
-Nie skrzywdziłbym żadnej z was - chciał podejść, ale szybko się cofnęłyśmy - jedynie chcę żyć z wami, już na zawsze..
-Kochamy kogoś, nie możesz tego pojąć? - Spytałam próbując mu coś wyjaśnić, może to mieć zły wpływ na resztę zdarzeń. Pokręcił głową i znowu sięgnął po telefon. Coś kliknął i pokazał nam wideo.
-Ty pojebie! - Krzyknęła Amy wybijając mu komórkę z ręki.
-Więc już po problemie, Abiś..
Zamurowało mnie. Po prostu nie wiedziałam czy zacząć płakać, czy może uderzyć go i zabić? Druga opcja brzmi o wiele lepiej, Krótki filmik przedstawiał naszych chłopaków, którzy zginęli. Było kilku facetów i po prostu strzelali do siebie, a w wyniku nasi zostali postrzeleni. Widok Zayna, który upada na kolana, a następnie na plecy był przerażający. Mam ochotę sama upaść i zalać się łzami.
Kręciłam głową próbując jakoś to sobie wyjaśnić. To niemożliwe. Oni by się tak łatwo nie dali, to nasi chłopcy.
-Ty chuju - podbiegłam po broń, która leżała na podłodze - odpowiesz za to!
-Abi spokojnie - Susan uspokajała mnie, ale najwidoczniej byłą gotowa pociągnąć za spust.
-Dokładnie, kochanie to tylko chłopak - odezwał się podchodząc - w zamian masz moją miłość i życie we czwórkę do końca. Zastanów się ile możesz zyskać.
-Zamknij się! - krzyknęłam zatrzymując go.
-Jeden Zayn Malik w tą czy w tamtą. Mogę ci dać takich dziesięciu, ale nie do zakochania się. Ponieważ jesteś już całkowicie moja. Jak zresztą wasza dwójką - prychnął spoglądając na dziewczyny - jedyne co muszę wypróbować, to was. Że też nie zrobiłem tego kiedy miałem okazję..
-Co-o masz na myśli? - mój głos drżał jeszcze bardziej, kiedy zamykałam oczy i widziałam swojego chłopaka całego we krwi..
-Myślisz, że tylko raz was odwiedziłem w nocy? - uniósł brew - byłem tam przynajmniej raz w tygodniu. Mogłem każdej nocy zrobić to z inną z was. Ale było mi was szkoda, jednak mam jakiś kawałek serca. Po prostu wolałem poczekać i zrobić to patrząc w wasze piękne oczy.
Będąc całkowicie zaniepokojona, upuściłam pistolet i sama runęłam na podłogę. Uderzyłam w nią kilka razy. To nie może być prawda. To tylko jeden z tych chorych snów, przed tym spotkaniem. Obiecał tu być. Wszyscy obiecali nas pilnować, a już na pewno samych siebie. Dlaczego zawiedli? Nie chodzi o nas, ale o ich życie...
-Nie załamuj się, zaraz będzie po wszystkim - poczułam jak dotyka mnie i podnosi. Wyrwałam się i spoliczkowałam napastnika. Pokręciła głową i odmachnął się. Zabolało jak wtedy. Ale po chwili Susan go odciągnęła, za co też oberwała. Kiedy zaczął się do nas ponownie zbliżać, nagle stanął. Uśmiechnął się szeroko i odwrócił do Amy. Ona natomiast stała i przyciskała jakiś przedmiot do jego pleców.
-A ja nie mogłam się doczekać tego - wbiła do końca, aż chłopak upadł na kolana - to za nas - kopnęła go w twarz pozwalając by zsunął się jeszcze bardziej na podłogę.
-Kocham wa - wyszeptał na co znów oberwał, tylko tym razem od Rudej. Byłam w szoku widząc zakrwawione ręce Amy, która wbiła w niego nóż. Dziewczyny zaczęły go okładać, więc musiałam też coś zrobić. Za wszystko co nam robił. Więc dołączyłam się i w taki sposób tracił przytomność.
-Abi? - Usłyszałam głos, który dobiegał z korytarza. Odwróciłam się powoli i zobaczyłam Zayna. Płacząc pobiegłam i na niego wskoczyłam. Boże, dziękuje ci za czuwanie nad nim.
-Jesteście dorymi agentkami - skomentował Louis biorąc na ręce Amy - i bardzo dzielnymi.
-Pokazał nam film, gdzie zginęliście - wytłumaczyła Susan. Chłopaki tylko na siebie spojrzeli, a następnie na nogę Mulata. Też tam zerknęłam i zauważyłam krew, która wypływała z rany postrzałowej. Uśmiechając się przez łzy, go pocałowałam.
-Kocham cię - wyszeptałam wtulając się w jego tors i wdychając jego zapach.
-A ja ciebie - odszeptał i trochę się zgiął. Spanikowana nakazałam mu powrót do auta, gdzie zrobię mu opatrunek. Nie miał nic do gadania, więc z dziewczynami wyszłyśmy i udałyśmy się do pojazdu. Tuż przed nim przytuliłyśmy się i głęboko odetchnęłyśmy. Najlepszy dzień w naszym życiu...
..................
Hej <3
Wiem, że nie mogliście się doczekać, ale przysięgam, że zaczęłąm go pisać wczoraj... Przepraszam xx Ale na święta wyjechałąm do Zakopanego, i tak jakoś rodzinnie było, więc nie pisałam nic xDD
Ale cały czas o was myślałam <3
Mam nadzieję, że jakoś naprawiłam tyle czekania, bo w końcu jest po wszystkim xx My też się cieszymy xd
Kamień z serca, bo sama zaczynałam się miejscami bać :"D
Sorki za błędy, ale nie mam swojego laptopa i jakoś nie umiem na tym pisać :cc
Na pewno widzimy się w nowym roku!
Więc....
Niech nowy rok przyniesie wam dużo nowych wydarzeń, przeżyć ^^ Wycieczek <3 Marzenia się zaczną spełniać, miłość zapuka do drzwi xD zdacie na samych piątkach i po prostu zawsze będziecie uśmiechnięci ^^ Tego wam życzymy, radości z życia <3 I dużo czytania naszego bloga xx
Kochamy was! IDA!! <3
-Mogliśmy zjechać do jakiegoś McDonalda - odezwał się Lou.
-Mogliśmy - odpowiedziałem uciszając swój żołądek. Brakuje nam jedynie Horana, który pewnie by nam narzekał na brak jedzenia. Całe szczęście on siedzi u siebie i ogląda na kamerach wszystko. W razie co ma dzwonić i zdawać ważne relacje. Miałem zamiar w skupieniu obserwować , ale po prostu już mnie oczy bolą. Zacząłem błagać żeby coś się wreszcie wydarzyło. Może nie od razu apokalipsa, ale coś małego typu niezidentyfikowane auto.
-Liam widzisz kogoś podejrzanego? - Usłyszałem w uchu, na co się od razu rozpromieniłem.
-Niestety - odpowiedziałem przybliżając kamerę na swoją dziewczynę - jedyne co widzę, to piękną rudą kobietę, która najwidoczniej czeka na swojego księcia..
-Chciałabym na niego czekać, ale w zamian mam randkę ze Shrekiem - prychnęła i zaczęła rozmawiać z Abigail, która pokazała jej coś w telefonie. Wszystkie się tym zainteresowały, więc i my z chłopakami byliśmy ciekawi, co to takiego. Żadna nic nie mówiła, więc postanowiliśmy potem je popytać.
Moją uwagę przykuł jeden mężczyzna, który wyglądał niecodziennie. Złota marynarka, ale to jeszcze normalne. Jedyne co go odróżniało to biała maska na twarzy. Wskazałem palcem chłopakom. Zayn uprzedził całą naszą trójkę, a my z Lou przybliżaliśmy kamery i sprawdzaliśmy głos. Dziewczyny z wesołych zmieniły się w poważne. Podejrzany mężczyzna stąpał w ich kierunku, trzymając butelkę szampana w jednej ręce, w drugiej bukiet kolorowych róż.
-Chojny jest - przybliżyłem na butelkę z alkoholem, aby sprawdzić co to za firma. Jedna z lepszych jak się okazało.
-I co tak po prostu tam wejdzie i powie cześć? - Zapytał Louis nie odrywając wzroku od mężczyzny idącego na górę.
-Na pewno tak zrobi - odpowiedział sarkastycznie Malik sprawdzając jeszcze raz nagranie z przed wejścia do restauracji.
-Dlaczego go nie zauważyliśmy? - zadałem sam sobie pytanie, próbując coś wymyślić. Nic normalnego nie przychodzi mi do głowy. Jedynie jakieś głupie pomysły o tajnych przejściach, drzwiach ukrytych lub... Właśnie, przecież nie mamy widoku na wszystkie pomieszczenia. Niall zrobił dobrą robotę, ale nie każdy korytarz jest pod naszym nadzorem. A ta osoba doskonale wie, że dziewczyny nie są same, dlatego używa tylko takich przejść. Jesteśmy jednak głupkami..
-Patrzcie - oderwałem się od swojego komputera i spojrzałem do Tommo.
Niby nic się nie dzieje, ale tracimy po kolei widok wewnątrz. Najpierw lekki szum, a potem po prostu czarny ekran.
-Co za skurwiel -wyszeptałem widząc jak macha do ostatniej kamery, która nam została. Wziął ją po prostu odłączył. Nikt się teraz nie zorientuje z pracowników, bo to nie jest pora na przegląd kamer.
Zayn wstał i chciał wyjść z busa, ale mu zablokowałem wyjście.
-Musimy zostać, tylko tak go schwytamy - zdenerwowany usiadł i zaczął nasłuchiwać Abigail, która się o coś pytała. Przekazał jej złą wiadomość, a dziewczyny zestresowały się jeszcze bardziej. Nikt nie chce powtórki z porwania, ani czegoś psychicznego.
-Teraz możemy tylko nasłuchiwać - powiedziałem pogłaśniając Sus w słuchawce. Nic się nie działo, dziewczyny rozmawiały ze sobą, a w międzyczasie coś mówiły do nas.
Nie mam pojęcia czy mamy siedzieć i czekać na jakiś znak, czy lepiej tam pójść. Ale z jednej strony jest tam mnóstwo ludzi, ale też tylne wyście, którego my nie widzimy. Może przecież łatwo tam je przetransportować, a stamtąd już jakiś bus i w drogę.
-Pójdę zobaczyć tyły - Louis wyszedł i biegiem tam podążył. Już sam miałem iść, bo zawsze lepiej jest być pewnym. Inaczej siedzielibyśmy myśląc czy,aby na pewno mamy wszystko pod kontrolą.
-Li - usłyszałem swoją kobietę - zaczynam się denerwować. Nawet wino mi nie pomaga na stres.
-Nawet nie wiesz ile bym dał za wino - odpowiedziałem uspokajając swoją nogę, które zaraz się oderwie i sobie pobiegnie.
-Najgorsza myśl, to ta, że on tu idzie - wyszeptała - mam nadzieję, że pójdzie zgodnie z planem.
-Nic się nie bój, za parę godzin będziemy świętować zwycięstwo i planować przyszłość...
-Coś słyszę - przerwała mi w takim momencie - chyba skrzypce.
-Kurwa! - Krzyknął Zayn odrzucając słuchawkę za podłogę - co jest grane?!
Wzruszyłem ramionami i sprawdziłem słyszalność mojego sprzętu. Jakaś klasyczna muzyka w tle i przerywane rozmowy.
-Li,,, ktoś idz.. słyszys...- przerwało całkowicie.
-Nie wierzę - wyszeptałem wybierając numer Horana - on musi to naprawić..
-Właśnie miałem dzwonić - usłyszałem po odebraniu przez niego telefonu.
-Co się dzieje?
-Macie problem i to duży - włączyłem głośnomówiący, aby Malik też się przysłuchiwał i wiedział co robić.
-Wcale tego nie wiemy - wycedził szatyn próbując się dodzwonić do Tommo.
-Ale serio! Louis leży na tyłach nieprzytomny - spojrzałem na Zayna, który sprawdził czy ma broń i zamierzał wyjść.
-Idę, bo nie będę się z nimi bawić, ani nie zachowam ich przy życiu - odepchnął moją rękę i pobiegł do Lou. Jakim cudem dał się zaskoczyć i zaatakować?
-Mam jeszcze gorszą wiadomość - wyszeptał coś klikając na swoim laptopie - musicie tam jak najszybciej wejść bo ja też tracę widok na wnętrze.
Udostępnił mi swój ekran i jedyne co widać to co chwilę rozmazujący się widok dziewczyn, które rozglądają się dookoła. Pewnie nie wiedzą co jest grane,tak jak my. Nie wiem jaki ten koleś ma mózg, ale najwidoczniej bardzo lubił się uczyć i hakować innych ludzi. Przecież właśnie tacy, to najczęściej psychole..
Zerwałem się słysząc strzał. Niech to szlag, Malik pewnie zbyt impulsywnie zareagował.
-Payne bierz broń i tam biegnij, chłopaki mają problem. Zaraz przyjadę - rozłączył się, a ja bez chwili zastanowienia chwyciłem swoją spluwę i wybiegłem z samochodu. Zatrzymałem jeden pojazd, ale tylko na mnie zatrąbił i odjechał. Przyczaiłem się i spróbowałem coś zauważyć, albo przynajmniej ile jest tam osób. Dlaczego nie pomyśleliśmy o ich planie działania. Przecież to genialne, żeby nas sprowadzić tutaj i zatrzymać, kiedy to ich "król" wyprowadzi dziewczyny całkiem normalnie przodem. Od samego początku wiedział, że tu jesteśmy i będziemy wszystko sprawdzać. Czekają gdzieś na mnie, a jak się zjawie to będzie po nas, albo raczej po nich. Nie dam zabić swoich przyjaciół i siebie. Mam nadzieję, że przynajmniej nie wiedzą o Horanie, który tu jedzie. On będzie niespodzianką. Wychyliłem się i zobaczyłem trzech kolesi, który celują w Zayna. Ten natomiast jest w pozycji pochylonej, trzymając się za udo.
KURWA...
Brakowało nam postrzelenia, jeszcze jego. Ale jest twardy i nie spuszcza z nich lufy, a jednocześnie osłania Louisa, który jest oszołomiony. Nie mając innego pomysłu odbezpieczyłem broń i strzeliłem do kolesia, który celował w chłopaków. Punkt zaskoczenia wypalił, jednak jak się nie myśli to lepiej wszystko wychodzi. Pozostali zerknęli na mnie i wymierzyli w moją stronę. W porę odchyliłem się z powrotem za murek, bo kula przeleciała tuż przed moją klatką piersiową. Dobrzy są... Zacząłem błagać, żeby było tak głośno, że nikt tego nie usłyszy. Całe szczęście mam założony tłumik na pistolet,więc moich pocisków nikt nie usłyszy. Jedynie wcześniejsze co padły z rąk tych obcych ludzi.
-Jestem - poczułem dotyk na plecach więc automatycznie się odwróciłem i uderzyłem nieznajomego. Wymierzyłem w niego, ale zauważyłem blondyna, który jest po naszej stronie.
-Nie rób tak - powiedziałem podając mu rękę - jednego mamy z głowy, ale dwóch naszych jest rannych.
-Super - odpowiedział wyciągając podręczną broń - do dzieła.
Nałożył tłumik i dając sobie znaki ruszyliśmy. Jak kiedyś. Zawsze mogłem liczyć na wsparcie, ale nie w takich sytuacjach, bardziej takich legalnych. Szczególnie podczas imprez i powrotów do domu.
Wskazałem mu na lewo, więc wymierzył cios i napastnik padł na kolana przed Zaynem. Ten ładnie go znokautował, a następnie strzelił w tył głowy. Odwróciłem wzrok.
-Sukinsyn - usłyszałem z ust Tommo, który próbował wstać - zaskoczyli mnie.
-Widziałem - odpowiedział Horan pomagając mu. Ja rozejrzałem się dookoła i zacząłem opatrywać nogę Malika.
-Nic mi nie jest - odepchnął mnie i wstał. Jednak po chwili się zgiął i syknął od wpływem bólu - zabije ich.
-Zawiąż kawałkiem koszulki - nakazałem, na co westchnął i podarł swój T-shirt. Obwiązał miejsce nad raną i udając całego wstał. Pokręciłem głową i mu pomogłem podnieść naboje i podprowadziłem go do budynku. Podparł się i schował nielegalną rzecz za pasek do spodni. Niall pomógł otrząsnąć się Louisowi, który nieźle dostał w głowę.
-Wejdziemy jak niby zwyczajni klienci? - Spytałem patrząc na zakrwawione spodnie szatyna i leżące martwe ciała.
-Mam to w dupie. Musimy iść po dziewczyny.
Drapiąc się po głowie pokiwałem głową, ale nie mogłem zostawić tutaj śladów. Spojrzałem na Horana. Ze skwaszoną miną skinął głową i pozwolił nam iść.
-Zawsze trzeba po was sprzątać - usłyszałem zanim zamknąłem za nami drzwi.
-Panowie tutaj nie można wchodzić! To miejsce dla..
-Zamknij mordę! - Krzyknął podminowany Malik wyciągając pistolet.
-Spokojnie, spokojnie - zaczął się jąkać jeden z kucharzy - ja-a nic nie-e widziałem.
-To dobrze - odpowiedziałem i pobiegłem za chłopakami. Znaleźli jakieś przejście, więc bez świadków trafiliśmy na dobre piętro. Już z oddali słyszałem krzyki dziewczyn, a po chwili ujrzeliśmy coś co nas zaskoczyło...
**Oczami Abigail**
-Nie mam pojęcia gdzie oni są - wyszeptałam do przyjaciółek próbując coś usłyszeć w słuchawce. Po chłopakach od jakiś pięciu minut ani śladu.Nie dość, że przekazali nam dwie złe wiadomości, to jeszcze ten psychol zmierza w naszą stronę. Byłam świadoma tego, ale nie w taki sposób, a już na pewno myślałam, że chłopaki będą nas osłaniać. A jednak nasz kochaś jet mądrzejszy niż myśleliśmy. Oby nic nie zrobił reszcie. My jesteśmy chyba gotowe na najgorsze, chociaż nie dali nam żadnej rzeczy do samoobrony. Jedyne co mamy to ręce, które powinny dać z siebie wszystko. Mam nadzieję, że są dosyć silne, żeby kogoś powalić. Przynajmniej na chwilę, żeby zdążyć uciec. Jeszcze te zbliżające się skrzypce, które kocham, ale wiem kto za nimi stoi. Chyba chce nam zaimponować, albo pokazać jaki to on nie jest.
-Widzicie? - wyszeptała znieruchomiona Susan. Spojrzałam i ujrzałam jednego mężczyznę, który gra na instrumencie i zmierza w naszą stronę. Za nim jednak kroczy kolejny niosąc kwiaty i coś w butelce. Złapałam Am za rękę, żeby zobaczyć czy jestem dalej przytomna.
-Zaczynam mieć ciarki - odezwała się kolorowa szczypiąc moje ramię. Znak, że dalej żyje.
-Moje Panie - skrzypek odsunął się i przepuścił właściwą osobę - przedstawiam waszego wielbiciela.
Koleś w masce nie zamierzał jej jeszcze ściągnąć, ale zrobił krok w przód. Spojrzał na każdą po kolei i z uśmiechem odprawił swojego znajomego muzyka. Zostaliśmy sam na sam.
-Przynajmniej się najadłyśmy - wyszeptała Susan wpatrując się w naszego gościa.
-Miło mi wreszcie się z wami spotkać,w takich okolicznościach - zaczął, a mi jego głos nic nie mówił. Sądziłam, że to będzie jak na filmach. Ktoś kogo znamy, ale nie podejrzewamy o nic.
-Cóż, przynajmniej tobie się podoba - odpowiedziałam gryząc się w język. Chciałam zachować te słowa dla siebie, ale chyba nie wyszło. Dziewczyny mnie szturchnęły, ale rozmówca tylko się zaśmiał.
-Jak zawsze pełna niespodzianek - zrobił dwa duże kroki znajdując się przy moim ciele - szkoda, że wtedy nie byłaś taka - wyszeptał do mojego ucha, na co mną wstrząsnęło. Od razu wspomnienie tej niezapomnianej nocy wróciło. Całe obraz przeniknął przed moimi oczami, ale szybko powstrzymałam łzy i zacisnęłam mono pięści.
-A ty? - podszedł do Sus - była bardziej rozmowna w szkole, kiedy leciałaś ze schodów - zrobił ręką ruch w dół, na co wywołał złość u dziewczyny. Widziałam jak powstrzymuje się przed uderzeniem, chociaż nie musi tego robić. Zasłużył na każdy cios.
-Żebyś ty zaraz nie spadł - wycedziła Am. Chłopak spojrzał tylko na nią i przejechał po jej ręce. Kolorowa nie wytrzymała i uderzyła go w twarz.
-Czekałem na to, złotko. - Zaśmiał się jak psychol z filmu i wrócił do miejsca gdzie zostawił kwiaty i alkohol. Jednak ponownie znalazł się przy nas i przekazał Am butelkę z alkoholem, a mi bukiet róż. Rzuciłam je na podłogę i odeszłam do tyłu. Nie mam zamiaru nic od niego zabierać do domu. Jednak nie zrobiło to wielkiego wrażenia na nim, ponieważ zaczął się ponownie śmiać i wyciągnął telefon, którym chyba robił zdjęcia. Genialnie..
-Nie wiecie jak długo czekałem, żeby stanąć przed wami - przerwał pisząc krótką wiadomość - możemy wreszcie być razem. Jak jesteście gotowe, to jedziemy i nigdy już się nie rozstaniemy - zachichotał gwałtownie ściągając maskę.
Duże czekoladowe oczy, brązowe włosy, wielki uśmiech i ciekawe rysy twarzy. Dlaczego taka osoba stała się psycholem? Pierwszy raz go na oczy widzę, a do czego to doszło? Żeby się bać kolesia, którego nigdy nie poznałyśmy. Stalker jebany się przyczepił i tyle z naszego życia.
-Kim ty kurwa jesteś?! - Krzyknęła Amy tak samo zaskoczona jak ja. Byłyśmy wszystkie pewne, że to ktoś ze starej szkoły. A jednak był to wielki błąd i niepotrzebne osądzanie.
-No jasne, że nie poznajecie - westchnął zatrzymując się na Rudej - ale ty już wiesz?
Susan zerknęła na nas i pokiwała głową. Odwróciła się do niego plecami, dając znak na szybkie przekazanie wiadomości...
**4 lat temu**
-Jezu, jak zajebiście! - Krzyknęłam leżąc na trawniku u jednego z naszych kolegów. Właśnie wracamy z imprezy, która kończy nasze wakacje. Jeszcze chwila i idziemy do liceum, przeprowadzamy się do Londynu, niech to szlak trafi..
-Jeszcze tylko brakuje mi tutaj Aarona i jego boskiej klaty - zapiszczała Amy ściągając koszulkę i wskakując do basenu. Wariatka! Rozejrzałam się do okoła i widząc tylko jakąś parę, która się liże dołączyłam do przyjaciółki. Susan poszła po wódkę, a nie wraca już dłuższą chwilę.
-Abi, czujesz wreszcie, że żyjesz? - Spytała podpływając do mnie. Pokiwałam głową i zanurkowałam czując się na siłach. Nie wypiłam lirów alkoholu, ponieważ jutro mamy z rana autobus do naszego nowego miejsca zamieszkania. Musi być przynajmniej jedna z nas w stanie, jakoś trzeźwo myśleć.
-Patrz - zatrzymałam się na znajomej dziewczynie i jakimś kolesiu - przecież oni się zaraz przeliżą!
-Niech mnie - wyszeptałam obserwują rudzielca, który siedział komuś na kolanach - Susan!
Zareagowałam, więc dziewczyna będąc na niezłej fazie wstała i zaczęła do nas biec. Chłopak wstał i podążył za nią.
Oni zawsze idą za pijanymi, niby łatwiejsze? Co prawda to prawda...
-Gdzie cię wcięło? - Spytałam ciągnąc ją za nogę.
-Brandon to moje przyjaciółki - wskazała na nas - Am i Abi, jesteśmy jak trzy siostry bliźniaczki.
-Wszystkie piękne - powiedział nieśmiało się do nas uśmiechając. Pokiwałam głową i podpłynęłam do Am. Ta wzruszyła ramionami i zaczęła uciekać.
-Chcesz się dołączyć? - podpłynęła do nieśmiałego mężczyzny, który nie wiedział za co się wziąć. A może raczej za, którą z nas. W końcu ma trzy przyjaciółki, które są pijane, a on się trzyma. Gdybym nie myślała, to pewnie bym go tu wciągnęła, ale jestem przytomna i wiem co robię. Chociaż jeszcze dwa łyki i zmiecie mnie z nóżek. A dziewczyny wyciągnęły eliksir bogów, więc nie domówię.
-Możesz nam potowarzyszyć - Ruda puściła mu oczko - nawet nago.
-Susan! - Skarciłam ją, widząc jak jej kolega się zaczerwienił. Pewnie chętnie by tak postąpił, ale widząc nie umie.
Ruda biorąc dwa duże łyki wyszła i pobiegła do Brandona. Wskoczyła mu na ręce i się z nim pocałowała.
-To rozumiem - zaklaskała kolorowa zaczynając coś śpiewać pod nosem.
-Masz dziewczynę? -Spytałam już bełkocząc. Zaśmiał się i pogłaskał moje włosy.
-Nawet trzy - wyszeptał zbliżając się, ale całe szczęście wpadłam do basenu...
**Teraz**
-Lizałaś się z nim?!
-To on?!
Obie nie wiedziałyśmy ja zareagować. Mi całkowicie to zdarzenie wyleciało z głowy, bo potem przyszli inni chłopcy i jakoś tak się potoczyło. Przecież nie muszę pamiętać wszystkich poznanych osób na imprezach.
-Tak kochane, mówiąc o trzech dziewczynach, myślałem już o was - przerwał dając nam chwilę na przetrawienie informacji - tego właśnie wieczoru pierwszy raz was zobaczyłem i pokochałem. Sęk w tym, że nie mogłem nigdy wybrać jednej. Próbowałem, przysięgam. Sprawdzałem was po kolei, na każdej imprezie, w nocy, nawet w szkole i pracy - zwrócił się do Amy, która jako jedyna mogła mieć z nim styczność na codzień. Zresztą co ja mówię, my nawet go mogłyśmy nie widzieć. Przecież widząc osobę na korytarzu, nie posądza się jej od razu o stalking.
-To po co te wszystkie gierki?! Porwanie? Wypadki? Kłótnie?! - Wykrzyczałam wszystko co mnie bolało, mógł to załatwić w bardziej cywilizowany sposób. Każdy przeżywał jakieś załamanie miłosne, ale to nie jest powód do utrudniania komuś życia.
-Bo nie mogłem patrzeć na waszą miłość do kogoś innego! -Ryknął robią krok w moją stronę - Chciałem ich zabić, ale nie mogłem... Nie tak was chciałem zyskać - pokręcił głową, a ja zauważyłam jego broń w lewym ręku - dlatego musiałem jakoś wszystkich skłócić i wtedy was zabrać ze sobą. Do bezpiecznego miejsca. Kochałbym każdą z was codziennie inną...
-Ty chory świrze - wyszeptał Sus kręcąc głową.
-Ja chory?! - i się zaczęło machanie bronią - owszem, ale z miłości do was- wycelował w nią i nacisnął na spust.
-A! - krzyknęłam wchodząc przed dziewczynę. Chciałam chyba wziąć kulkę na siebie, ale on tylko wybuchnął gromkim śmiechem i rzucił broń na podłogę.
-Nie skrzywdziłbym żadnej z was - chciał podejść, ale szybko się cofnęłyśmy - jedynie chcę żyć z wami, już na zawsze..
-Kochamy kogoś, nie możesz tego pojąć? - Spytałam próbując mu coś wyjaśnić, może to mieć zły wpływ na resztę zdarzeń. Pokręcił głową i znowu sięgnął po telefon. Coś kliknął i pokazał nam wideo.
-Ty pojebie! - Krzyknęła Amy wybijając mu komórkę z ręki.
-Więc już po problemie, Abiś..
Zamurowało mnie. Po prostu nie wiedziałam czy zacząć płakać, czy może uderzyć go i zabić? Druga opcja brzmi o wiele lepiej, Krótki filmik przedstawiał naszych chłopaków, którzy zginęli. Było kilku facetów i po prostu strzelali do siebie, a w wyniku nasi zostali postrzeleni. Widok Zayna, który upada na kolana, a następnie na plecy był przerażający. Mam ochotę sama upaść i zalać się łzami.
Kręciłam głową próbując jakoś to sobie wyjaśnić. To niemożliwe. Oni by się tak łatwo nie dali, to nasi chłopcy.
-Ty chuju - podbiegłam po broń, która leżała na podłodze - odpowiesz za to!
-Abi spokojnie - Susan uspokajała mnie, ale najwidoczniej byłą gotowa pociągnąć za spust.
-Dokładnie, kochanie to tylko chłopak - odezwał się podchodząc - w zamian masz moją miłość i życie we czwórkę do końca. Zastanów się ile możesz zyskać.
-Zamknij się! - krzyknęłam zatrzymując go.
-Jeden Zayn Malik w tą czy w tamtą. Mogę ci dać takich dziesięciu, ale nie do zakochania się. Ponieważ jesteś już całkowicie moja. Jak zresztą wasza dwójką - prychnął spoglądając na dziewczyny - jedyne co muszę wypróbować, to was. Że też nie zrobiłem tego kiedy miałem okazję..
-Co-o masz na myśli? - mój głos drżał jeszcze bardziej, kiedy zamykałam oczy i widziałam swojego chłopaka całego we krwi..
-Myślisz, że tylko raz was odwiedziłem w nocy? - uniósł brew - byłem tam przynajmniej raz w tygodniu. Mogłem każdej nocy zrobić to z inną z was. Ale było mi was szkoda, jednak mam jakiś kawałek serca. Po prostu wolałem poczekać i zrobić to patrząc w wasze piękne oczy.
Będąc całkowicie zaniepokojona, upuściłam pistolet i sama runęłam na podłogę. Uderzyłam w nią kilka razy. To nie może być prawda. To tylko jeden z tych chorych snów, przed tym spotkaniem. Obiecał tu być. Wszyscy obiecali nas pilnować, a już na pewno samych siebie. Dlaczego zawiedli? Nie chodzi o nas, ale o ich życie...
-Nie załamuj się, zaraz będzie po wszystkim - poczułam jak dotyka mnie i podnosi. Wyrwałam się i spoliczkowałam napastnika. Pokręciła głową i odmachnął się. Zabolało jak wtedy. Ale po chwili Susan go odciągnęła, za co też oberwała. Kiedy zaczął się do nas ponownie zbliżać, nagle stanął. Uśmiechnął się szeroko i odwrócił do Amy. Ona natomiast stała i przyciskała jakiś przedmiot do jego pleców.
-A ja nie mogłam się doczekać tego - wbiła do końca, aż chłopak upadł na kolana - to za nas - kopnęła go w twarz pozwalając by zsunął się jeszcze bardziej na podłogę.
-Kocham wa - wyszeptał na co znów oberwał, tylko tym razem od Rudej. Byłam w szoku widząc zakrwawione ręce Amy, która wbiła w niego nóż. Dziewczyny zaczęły go okładać, więc musiałam też coś zrobić. Za wszystko co nam robił. Więc dołączyłam się i w taki sposób tracił przytomność.
-Abi? - Usłyszałam głos, który dobiegał z korytarza. Odwróciłam się powoli i zobaczyłam Zayna. Płacząc pobiegłam i na niego wskoczyłam. Boże, dziękuje ci za czuwanie nad nim.
-Jesteście dorymi agentkami - skomentował Louis biorąc na ręce Amy - i bardzo dzielnymi.
-Pokazał nam film, gdzie zginęliście - wytłumaczyła Susan. Chłopaki tylko na siebie spojrzeli, a następnie na nogę Mulata. Też tam zerknęłam i zauważyłam krew, która wypływała z rany postrzałowej. Uśmiechając się przez łzy, go pocałowałam.
-Kocham cię - wyszeptałam wtulając się w jego tors i wdychając jego zapach.
-A ja ciebie - odszeptał i trochę się zgiął. Spanikowana nakazałam mu powrót do auta, gdzie zrobię mu opatrunek. Nie miał nic do gadania, więc z dziewczynami wyszłyśmy i udałyśmy się do pojazdu. Tuż przed nim przytuliłyśmy się i głęboko odetchnęłyśmy. Najlepszy dzień w naszym życiu...
..................
Hej <3
Wiem, że nie mogliście się doczekać, ale przysięgam, że zaczęłąm go pisać wczoraj... Przepraszam xx Ale na święta wyjechałąm do Zakopanego, i tak jakoś rodzinnie było, więc nie pisałam nic xDD
Ale cały czas o was myślałam <3
Mam nadzieję, że jakoś naprawiłam tyle czekania, bo w końcu jest po wszystkim xx My też się cieszymy xd
Kamień z serca, bo sama zaczynałam się miejscami bać :"D
Sorki za błędy, ale nie mam swojego laptopa i jakoś nie umiem na tym pisać :cc
Na pewno widzimy się w nowym roku!
Więc....
Niech nowy rok przyniesie wam dużo nowych wydarzeń, przeżyć ^^ Wycieczek <3 Marzenia się zaczną spełniać, miłość zapuka do drzwi xD zdacie na samych piątkach i po prostu zawsze będziecie uśmiechnięci ^^ Tego wam życzymy, radości z życia <3 I dużo czytania naszego bloga xx
Kochamy was! IDA!! <3
Zwiastun już sie pojawił na stronie ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko
Fever xx
O boze nie am sus abi o nie
OdpowiedzUsuńKocham
Nie mogę przestać czytać tego rozdziału, mam nadzieje że następny będzie szybciutko <3 kochamy mocno <33
OdpowiedzUsuńKochaaaam to opowiadanie ������������
OdpowiedzUsuńKiedy next? Długo czekamy :/
OdpowiedzUsuńW sobotę/niedzielę lub jutro późnym wieczorem powinnam dodać :D
UsuńWybaczcie, ale ostatnie tygodnie przed feriami, nie są wcale łatwe ;-;
Buziaki/D :*