**Oczami
Am**
Wreszcie mamy
piątek. Cały tydzień chodziłam do pracy, oczywiście ze mną był
Zayn, który nawet na chwile nie spuszczał ze mnie wzroku. Trochę
mnie to denerwowało, ale wiem jak teraz musi być. Czuje się jak
taka córka prezydenta, pod ochroną tajnych agentów. Coś w tym
jest.
Dziewczyny dziś
piszą ostatni test i przygotowuje im mini imprezkę. Dlatego też
musiałam wstać, tuż po ich wyjściu do szkoły, żeby pójść
kupić czerwone wino i jakieś przekąski. Nadmuchałam parę
balonów, postawiłam jedzenie na stół w salonie i czekam. Niedawno
Abigail wysłała mi wiadomość, że właśnie idą na autobus. Więc
jeszcze parę minutek i będą w domu.
W tym czasie
postanowiłam zejść na dół, aby sprawdzić naszą pocztę. Może
jakieś rachunki przyszły, albo ważne listy. Zazwyczaj jak coś
przychodzi, to chodzi o pieniądze. Najchętniej nie otwierałabym
nigdy żadnemu listonoszowi drzwi. Może jakimś magicznym sposobem
byśmy uniknęły opłat. Takie życie bez zamartwiania się o na
przykład prąd, musi być piękne. Akurat nas to nie dotyczy, bo
rzadko bywa, żebyśmy się spóźniły z zapłatą. Abigail się
wszystkim zajmuje, dzięki czemu zawsze wszystko mamy.
-Dzień dobry –
uśmiechnęłam się do jednej z naszych sąsiadek. Spojrzała na
mnie dziwnie, ale kiwnęła głową wsiadając do windy. Poprawiłam
trochę za dużą bluzę, którą kocham. Jest taka przytulna i
długa. Ja zeszłam sobie schodkami. Otworzyłam kluczem skrzynkę i
wyjęłam trzy listy, zapakowane w takie nietypowe koperty. Fioletowy
kolor i nasze imiona. Otworzyłam tą, która była przeznaczona dla
mnie.
-Ja pierdole –
wyszeptałam czytając treść zaproszenia na kolację. Już teraz
podał nam termin, godzinę i dokładne miejsce spotkania. Jutro
około 19. Rozejrzałam się po korytarzu, czując na sobie czyjś
wzrok. Nikogo nie zauważyłam, więc zamknęłam na klucz skrzynkę
i ruszyłam szybko na górę. Zamknęłam za sobą drzwi na alarm.
Poczułam taki przypływ niepokoju. To zapewne wina tego zaproszenia
od świra, który myśli, że będziemy jego zabawkami. Na pewno moje
przyjaciółki bardzo się ucieszą czytając to. Zajęłam miejsce
na kanapie i otworzyłam butelkę z alkoholem, żeby się wyluzować.
Usłyszałam przekręcający się klucz, a po nim doszły mnie
śmiechy dziewczyn.
-Myślałam, że
będzie to dłużej trwało, a jednak szybko poszło – spojrzała
na mnie Susan – a ty co, gości się spodziewasz?
-Tak, ale skoro
wy przyszłyście, to możecie zostać – puściłam jej oczko i
podałam kieliszek z winem.
-Jeszcze nie
zdałyśmy, a ty już chcesz świętować? - Spytała Abi ściągając
obcasy. Wzruszyłam ramionami podając jej naczynie z czerwonym
napojem.
-Trzymałam
cały czas kciuki, więc musiało wam pójść wspaniale –
wzniosłam toast i wypiłam wszystko duszkiem. Dopiero po tym mogłam
im dać koperty. Spojrzały na siebie, a następnie wzięły małe
prezenciki. Chyba już wiedziały co tam się może kryć, i jakoś
specjalnie nie skakały ze szczęścia. Szczególnie po przeczytaniu
treści.
-Nawet taki
dzień jest w stanie popsuć – wyszeptała ruda biorąc telefon –
zadzwonię po Liama i resztę. Lepiej, żeby mieli jakiś sensowny
pomysł na jutro..
Wyszła do
kuchni, a ja wskazałam na jeszcze prawie pełną butelkę wina.
Bennett pokiwała szybko głową, więc rozlałam nam do końca
całość. Stuknęłyśmy się i upiłyśmy kilka dużych łyków...
**
-I taki macie
plan? - spojrzałam na swojego chłopaka – obcisłe sukienki?
Myślicie, że jesteśmy przynętami czy jak? - wyśmiałam to co
powiedział Louis. Podobno wpadli na ten „genialny” plan jakoś
tydzień temu, kiedy dostałyśmy koszyki z prezentami. Oczywiście
tych upominków już nie ma, bo były za bardzo kuszące. Szczególnie
te wszystkie czekolady i cukierki. Abi szturchnęła mnie, widząc
moje rozkojarzenie. Potrząsnęłam głową i wróciłam do słuchania
Liama. Zaraz normalnie ich rozwalę jak tak dalej pójdzie.
Dziewczyny też nie były zachwycone tymi genialnymi przemówieniami.
Szczególnie, że nie chcemy powtórki z rozrywek. Na pewno Abigail
marzy o spotkaniu z prześladowcą, i ponownym porwaniu.
-Ufacie nam? -
Spytał Zayn spoglądając bezpośrednio na swoją dziewczynę.
-Co to ma do
rzeczy? - Zapytałam ściągając jego spojrzenie.
-Jeśli macie
do nas zaufanie, to nic wam się nie stanie. Mamy wszystko już
obmyślone. Wystarczy was przygotować i jutro po raz ostatni
będziecie o nim słyszeć. - Odpowiedział Malik.
Zapanowała
cisza, każdy chyba się zastanawiał co powiedzieć dalej. Z jednej
strony jestem ciekawa, ale z drugiej wiem jak to się może skończyć,
w najgorszym wypadku zostaniemy zabrane gdzieś w chuj daleko. A
raczej nie chcemy kończyć jak bohaterki serialu Słodkich
kłamstewek.
-Zgadzam się -
wyszeptała brunetka – ale macie nam zamontować wszystkie możliwe
urządzenia do namierzania. Nie chcę przeżywać tego samego. -
Usłyszałam jak głos pod konie się jej załamał, więc
przytuliłam ją. Westchnęła uspokajając swój oddech.
-Nie pozwolimy
was skrzywdzić – starał się załagodzić sytuację Payne, ale
chyba cienko mu to idzie.
-Najlepiej już
zacznijcie, żeby jutro tylko się wystroić i wykonać zadanie –
Zadecydowała Susan, na co wszyscy przystanęli.
Zostawiłyśmy
chłopaków na dole, a same poszłyśmy na górę w celu znalezienia
sukienek na jutro.
-Ja na pewno
ubiorą czarną – powiedziałam zaglądając do swojej szafy.
Wyciągnęłam ją z samego końca, bo miałam ją chyba raz na
sobie. Obcisła, mała czarna – czego więcej?
-Ja mam taką
czerwoną – Susan zniknęła i po chwili wróciła z krwistą
sukienką.
-Ja chyba
obcisłych sukienek nie kupowałam. To znaczy coś mam, ale chyba się
nie nada – oznajmiła Abigail idąc do swojego pokoju. Wróciła
trzymając materiał w kolorze pudrowego różu. Jeden z ulubionych
kolorów Abiś.
-Jest seksowna?
- Zapytałam, a ona pokiwała głową pokazując wycięcie na plecach
– no to się nadaje.
-Czyli
odgrywamy mini James Bond? Tylko taki żeński agent? - Porównanie
Susan mnie rozwaliło. Jakiś kawałek prawdy w tym jest, bo idziemy
na misję jako trzy agentki. Jeśli jakiś koleś widząc nas w takim
ubiorze, nie zostanie zszokowany to nie jest facetem z krwi i kości.
-Trochę się
tego boje – oznajmiłam dziewczynom schodząc na dół, gdzie
czekali chłopcy.
-Będzie razem,
więc nie musimy się bać – dodała mi otuchy Susan.
-Już mamy
wszystko gotowe – pokazał Lou na stolik, a tam mnóstwo kabelków
i jakiś innych dupereli...
**Oczami
Louisa**
Mogłem się
założyć z Malikiem, że dziewczyny nie będą zadowolone z planu.
Przynajmniej bym wygrał stówkę, albo litra. Kiedy trzy
przyjaciółki zniknęły na górze, my zajęliśmy się sprzętem na
jutro. Musimy przygotować małe kamerki, mikrofony i do tego coś
namierzającego. Całe szczęście Horan wszystko nam załatwił, a
my tylko musimy to przyczepić dziewczynom. Nic ciężkiego.
Jutrzejszy dzień będzie na reszcie czymś dobrym dla wszystkich.
Poznamy kogoś, kto od razu zginie. Jeszcze nie wiem w jaki sposób,
ale tortury też są interesująca opcją. Na pewno nikt by nie miał
nic przeciwko, że przez parę dni potrzymać obcą osobę w piwnicy.
Nawet mogę udostępnić swoją, jeśli byłaby taka konieczność.
Ale z tego co wiem, to Zayn ma dobrą miejscówkę.
-Myślicie, że
dadzą radę? - Zapytał Liam podając mi piwo.
-Myślę, że
będą jeszcze lepszy niż nam się zdaje – odezwał się Malik
przerywając łączenie kabli – chuj mnie zaraz strzeli! - Krzyknął
odrzucając to na bok. Oddałem mu swoje piwo. Pokręcił głową
upijając kilka łyków.
-Znalazłyśmy
sukienki – usłyszałem głos swojej dziewczyny. Wróciły do nas.
Zajęły się piciem wina i obserwowaniem naszej trójki. Mam
nadzieję, że Niall nie zapije dziś i przyjdzie nam trochę pomóc.
On chyba jest w tym najlepszy, w końcu to on jest mózgiem
komputerów.
-A co z Dianą?
- Spytała Susan.
-Co z nią ma
być? - Odpowiedział Liam przerywając swoją robotę. Dziewczyna
wzruszyła ramionami, nie wiedząc jak chyba zacząć.
-Bo ona zna tą
osobę. Myślałam, że będzie potrzebna do tego planu –
przygryzła dolną wargę.
-Jeszcze nie
wiemy czy będzie pomocna – odpowiedział Payne przygarniając rudą
do siebie. Pokręciłem głową i puściłem oczko do swojej
ukochanej. Ona tylko przewróciła oczami i wstała kierując się do
kuchni.
-Ktoś coś do
picie, jedzenia?
-Mamy jeszcze
wino? - Abigail wstała za nią i razem zniknęły w pomieszczeniu
obok. Usłyszałem dzwonek do drzwi, więc Susan musiała odkleić
się od Liama i pójść zobaczyć kto przyszedł. Oderwałem się od
montowania mikrofonów, żeby zobaczyć naszego gościa. Już z progu
dało się usłyszeć zasapany głos Nialla. Tłumaczył coś Sus, a
ta go tylko pokierowała w naszą stronę. Nasza reakcja była
natychmiastowa. Wybuchnęliśmy śmiechem, widząc jak czerwony jest
na twarzy.
-Wróciłeś z
maratonu? - Zwrócił się do niego Zayn nie mogąc pohamować
śmiechu.
-Coś w tym
stylu – położył na stole swojego laptopa – biegłem przez pół
miasta, żeby pokazać wam piękne nagranie, które zauważyłem
wczoraj wieczorem.
Otworzył
komputer i zaczął coś pisać. Zbliżyliśmy się do niego, aby
zobaczyć to jego nowe odkrycie. Abi przyniosła mu butelkę wody,
której się po chwili pozbył. Włączył nam jeden krótki filmik.
Od samego początku można było zauważyć naszą kochaną Diane,
czekająca na kogoś. Rozglądała się dookoła, ale zatrzymała się
na kamerze. Tak jakby wiedziała, że to będziemy oglądać. Po
chwili zatrzymał się koło niej jakiś samochód, a z niego wyszedł
mężczyzna. Oczywiście miał kaptur, a na dworze było ciemno.
Chyba nigdy się z nikim nie spotykał za dnia, bo nie może zdradzić
swojej tożsamości. Tutaj akurat daje mu plusa za dobrą strategię.
Przywitali się i o czymś rozmawiali. Potem dziewczyna zaczęła
chyba na niego krzyczeć i próbowała ściągnąć mu kaptur z
głowy. Nie udało się to, ale w zamian dostała po twarzy.
Zagryzłem szczękę widząc całą akcję. Co z tego, ze jest to
ona. Cały czas jest kobietą, której nie powinno się uderzyć.
Teraz nikt nie ma wątpliwości z kim mamy do czynienia.
-To tyle? -
Liam był tak samo zaskoczony jak ja po zakończeniu się nagrania.
-Nie
zauważyliście nic dziwnego? - Pokręciłem głową. Blondyn cofnął
do jednego momentu. Puścił i kazał się przyjrzeć. Widziałem to
co wcześniej. Dziewczynę, auto, postać i... drugą osobę.
-Ma wspólnika?!
- krzyknąłem zatrzymując film.
-Sądzę, że
to osoba, która pomaga mu się kryć. Ktoś z rodziny lub
przyjaciel. - Odpowiedział Horan prosząc Abi o jeszcze jedną
butelkę wody.
-Czyli mamy
jednego psychola z osobą, która go kryje? Pozbędziemy się dwójki
– prychnął Malik wracając do swojej roboty. Zgodziłem się z
nim i poszedłem na górę, gdzie udała się moja Amy. Zastałem ją
u siebie w szafie. Szukała czegoś tak intensywnie, że mnie nie
dojrzała. Klepnąłem ją w pupę, na co od razu odskoczyła.
Przerażona najpierw mnie chciała zabić wzrokiem, a potem dostałem
w ramię.
-Przepraszam –
zaśmiałem się z jej postawy.
-To nie jest
śmieszne – odpowiedziała wracając do poprzedniej pozycji – nie
mogę znaleźć butów do sukienki.
-I to jest tak
ważne? - Usiadłem, a raczej wyłożyłem się wygodnie na łóżku
dziewczyny. Ona tylko głośno westchnęła i po chwili wylądowała
na moim torsie.
-Jeśli mam być
agentką, to tylko z tymi butami – dźgnęła mnie palcem w nos i
próbowała wrócić do poprzedniego zajęcia, ale uniemożliwiłem
jej to. Przyciągnąłem dziewczynę do siebie i pocałowałem.
Wyczułem jak się uśmiecha, więc nie przestawałem, bo mi też się
podobało.
Oczywiście, że
miałbym ochotę na nią właśnie teraz, ale na dole jest za dużo
ludzi. I mamy jeszcze dużo roboty, a taka chwila zapomnienia by nas
rozkojarzyła do końca dnia.
-Jesteś
wariatem – cmoknęła w powietrzu przewracając się na plecy obok
mnie.
-Ale twoim? -
Prychnęła kiwając głową.
-Jutro
będziecie przy nas cały czas?
Ugryzłem się
w język, żeby nie odpowiedzieć „nie”. Bo będziemy, ale nie
centralnie obok, tylko na zewnątrz w aucie. Nie wiem czy to dobra
odpowiedź dla Amy, ale chyba trzeba jej powiedzieć jak to będzie
wyglądało.
-Cały czas
będziemy was pilnować, ale z samochodu.. - nie spoglądałem w jej
stronę, ale w końcu poczułem jej wzrok – przepraszam, ale to
chyba było oczywiste? Jeśli nas zobaczy, to już po naszym cudownym
planie. A tak wszystko się uda.
-Tak, a jeszcze
lepiej jak coś się nam stanie. Zajebiście się zapowiada –
wycedziła przez zęby wstając. -Masz szczęście Tommo, że cię
kocham i wiem, że nie pozwolisz mnie skrzywdzić....
*następny
dzień*
**Oczami
Susan**
-Ja
pierdole – wyszeptałam patrząc w lustro – wyglądamy
zajebiście.
-Kto
by pomyślał, że dla takiego człowieka się wystroimy, tak – Amy
pokazała na swoją sukienkę. Wzruszyłam ramionami poprawiając
czerwoną szminkę na ustach. Podkręciłam loka i byłam gotowa.
Jeszcze tylko chwila czekania na chłopaków i możemy jechać na
misję specjalną. Tylko, żeby ten koszmar dziś się skończył.
Najlepiej by było dla nas i pewnie dla wszystkich, którzy znają tą
osobą. Może nie tylko my mamy taki problem? Przecież na świecie
jest mnóstwo przypadków z prześladowaniami, porwaniami,
zastraszaniem i włamaniami. Na pewno nie jesteśmy pierwsze, ale
jednak to nie to samo, kiedy przeżywasz to na swojej skórze.
Słysząc
dzwonek zeszłam pierwsza na dół, żeby spokojnie ubrać szpilki i
dopiero wtedy otworzyć drzwi. Zastałam swojego przystojniaka, a za
nim weszła reszta. Pocałowaliśmy się na przywitanie. Poczułam
taki strach? Nie wiem jak to mogę wytłumaczyć, ale Liam jakoś
inaczej się zachowuje. Może też się boi tego wszystkiego, i
najchętniej by wyjechał na wakacje do Bułgarii? Byłabym za, jeśli
ktoś by chociaż dał taki pomysł, to ja już się pakuje i lecę.
-Myślicie,
że mogę zjeść zupkę chińską?
-Nieee
– odpowiedziała Abigail – nie chcesz chyba, żeby brzuszek ci
odstawał.
-Kurwa,
przecież umrzemy z głodu jak tak dalej pójdzie..
-Amy,
kochanie nie zapominaj, że mamy postawioną kolację za jakąś
godzinkę. - Przypomniałam jej i wszystkim, że musimy się zbierać.
Tylko jeszcze czekam na swoją kamerkę i mikrofon. Liamowi strasznie
trzęsą się ręce, kiedy umieszcza na moim ciele kabelki. Kręcąc
głową musiałam go uspokoić.
-Skarbie,
co jest? - Spytałam gładząc jego policzki.
-Wstałem
rano i po prostu zacząłem się bać – odpowiedział bez zbędnych
ceregieli- nie wiem czego, ale mam taki wewnętrzny lęk co do
wszystkiego..
-Pocieszyłeś
mnie- puściłam do niego oczko, ale zaraz się zbliżyłam i mocno
przytuliłam. Zaciągnęłam się perfumami, które kocham, a do tego
mogłam go jakoś uspokoić. Z sekundą na sekundę, zaciskał
mocniej ręce na moim ciele.
Jezuu
jak ja go kocham..
-Cały czas mam cię na oku, a ty mnie tutaj –
postukał w słuchawkę, która mam w uchu.
-Tak jest proszę pana – odpowiedziałam zakładając
płaszcz i z torebką wyszłam jako pierwsza. Wcisnęłam guzik, aby
winda po nas przyjechała, bo w tych butach to daleko nie zajdziemy.
-Wszystko? - Pytanie kontrolne od Abi.
-Więcej nam nie trzeba – weszłyśmy do windy, a za
nami chłopcy. Jadąc w dół słuchałam rozmów między Louisem i
Zaynem. Dziewczyny milczały i patrzyły przed siebie. Z tego co
widać, Abi i Zayn też się mają tak jak ja i Li. Cóż, nie dziwię
się jemu.
Ciepły nawet wieczór wskazuje na coś dobrego. Czyli
przynajmniej jeden dobry znak tego dnia. Całe szczęście nie
spotkaliśmy po drodze żadnego sąsiada, bo nie wyglądamy
korzystnie dla nich. A połowa tych ludzi jest w podeszłym wieku,
więc potem by chodziły plotki o „tych kurwach z trzeciego
piętra..” kochani ludzie.
Na naszą trójkę czekała już taksówka, bo Malik
stwierdził, że razem nie możemy jechać. Pożegnaliśmy się i
weszłyśmy do auta. Nasz kierowca zapytał tylko o adres, a
następnie co chwilę na nas spoglądał. Chyba nie wiedziała na kim
się skupić. Miał trzy laski pod jednym dachem, a zamiast się nimi
zająć, to musiał pilnować drogi. Trochę taki przegryw życiowy.
Ja widząc nas nie mogłabym pohamować swojego podniecenia. Nie wiem
jak niektórzy faceci mogą.
Szturchnęłam Amy, a ta od razu zrozumiała o co
chodzi. Uśmiechnęła się i próbowała mi coś przekazać.
Zrozumiałam dopiero po kilku mrugnięciach i przejechaniu ręką po
dekolcie. Przygryzłam dolną wargę i patrząc nieobecnym wzrokiem w
lusterko, na które on cały czas spoglądał zaczęłam kręcić
loczka i go rozpraszać. Wszystko szło jak po maśle, a taksówkarz
był już mój. Dobrze, że podjechaliśmy pod restaurację, więc
zapłaciłam i wyszłyśmy.
-Jesteśmy gotowe? - Spytałam stając przed drzwiami.
-Chyba tak – usłyszałam od Abigail, która
rozglądała się dookoła – nie widzę chłopaków.
-Zaraz pewnie będą, nie zdradzajmy nic – otworzyłam
im drzwi i razem przekroczyłyśmy próg. W środku roiło się od
ludzi. Podszedł do nas kelner i po podaniu nazwisk, wskazał nasz
stolik. A raczej zaczął nas prowadzić przez całą salę, aż w
końcu minęliśmy hol główny i weszłyśmy na piętro. Tam był
jeden duży stolik, chyba na specjalne rezerwacje. Pewnie kilka
stówek trzeba zapłacić za termin, a kolejne za jedzenie stąd. W
zaproszeniu było „Zamawiajcie co chcecie..” tak na pewno też
zrobimy. Wyczyścimy mu konto, a potem zabijemy. Takie rozwiązanie
jest zadowalające.
-Jeśli panie coś wybiorą, proszę wcisnąć guzik –
dał nam pilot z jednym czerwonym guziczkiem. Podziękowałam i
odstawiłam go na stół. Kiedy zostałyśmy same, musiałyśmy
sprawdzić czy na pewno same.
-Trzeba napisać wiadomość do chłopaków, że
jesteśmy oddzielone od wszystkich gości – wyciągnęłam telefon
i wpisałam krótką informację. Po chwili od wysłania, usłyszałam
dziwne szelesty w uchu. Pokręciłam głową, ale widząc spojrzenia
dziewczyn wsłuchałam się w ten hałas.
-Jesteśmy – głos Payne – coś nas po drodze
zatrzymało, ale wszystko wiemy i was widzimy.
Zaczęłam się rozglądać, szczególnie w krajobraz za
oknem.
-Nie patrzcie nigdzie – rozkazał poddenerwowany Malik
– zdradzicie się i nas.
-On tak zawsze? - Spytałam Abigail, a ona pokiwała
głową. Przeglądałyśmy menu i zaburczało mi z tego wszystkiego w
brzuchu.
-Nie wiem jak wy, ale ja już chcę zamawiać – Amy
wcisnęła guzik, a po chwili przyszedł do nas kelner. Zamówienie
zostało złożone, więc zostałyśmy dalej same.
Najpierw przyniesiona szampana, którego nie
zamawiałyśmy.
-To od jednego z gości – powiedział młody
mężczyzna, widząc nasze zaskoczenie.
Rozlał nam go do kieliszków, więc wzniosłyśmy toast
i zachowując się całkiem normalnie wypiłyśmy kilka łyków.
-Mam nadzieję, że się najemy przed wszystkim –
skomentowała Abigail bawiąc się rękoma. Przerwałam jej tą
zabawę, próbując przekazać parę słów. Zrozumiała i po prostu
rozmawiałyśmy. Co jakiś czas miałyśmy jakiś sygnał w
słuchawkach. Oczywiście nie mogłyśmy reagować od razu na ich
słowa, bo tak na prawdę nie wiemy gdzie jest nasz kochaś. Może
patrzy na nas w kamerach, albo siedzi na dole i czeka na odpowiedni
moment by się ukazać. My już się nie możemy doczekać..
Jak możecie kończyć w takim momencie?! Życzę weny!!!! ❤❤❤/W.
OdpowiedzUsuńNie bede mogła zasnąć teraz <3
OdpowiedzUsuńBoskie next <3 !!
OdpowiedzUsuńSłyszałyście juź o śmierci mamy Louis'a. Popłakałam się jak się dowiedziałam kobieta osierociła siódemkę wspaniałych dzieci i jednego wnuka. Cały czas nie mogę w to uwierzyć. Bardzo współczuję Louis'owi i mam nadzieję że nie zrobi nic głupiego i będzie silny.
OdpowiedzUsuńTak słyszałyśmy... To bardzo przykra wiadomość, bo była wspaniałą kobietą i bardzo wspierała Louisa. Wszyscy przeżywają jej śmierć. (ja też się popłakałam gdy dotarła do mnie ta wiadomość)
UsuńMy również mamy nadzieję, że sobie poradzi. Ma wsparcie fanów, przyjaciół jak i rodziny. Na pewno da radę. - A
Pozdrawiamy IDA <3
cudowny jak zawsze <3
OdpowiedzUsuńKiedy next?
OdpowiedzUsuńJuz zaraz jak zacznie się przerwa świąteczna to będzie next :**
UsuńBuziaki IDA ^^
Czekam...
OdpowiedzUsuńJuż prawie go skończyłam xdd
UsuńJakoś po północy powinien się pojawić : ****