niedziela, 9 października 2016

Rozdział 63



**Oczami Abigail**

Po tylu zajściach i ledwo przespanej nocy, usłyszałam ten budzik. Dźwięk jak każdy inny, jednak on ukazuje się raz w życiu, kiedy idę na egzamin dojrzałości. Otworzyłam oczy czując od razu skurcz żołądka. Maturalny stres daje się we znaki, szczególnie dwie godziny przed wszystkim.

Susan chyba od godziny już chodzi po mieszkaniu, bo przebudziłam się niedawno i słyszałam jak ktoś baraszkuje w kuchni. To na pewno nie Amy, bo ona powinna spać jeszcze co najmniej do południa.

Z bólem odkryłam się i zrzuciłam nogi na chłodną podłogę. Przecierając zaspane oczy odnalazłam jedną nogą kapcie, które wsunęłam na stopy. Wstałam i chwiejnym krokiem weszłam do łazienki, gdzie od razu pozbyłam się piżamy, aby wziąć szybki przebudzający prysznic. Pomogło, bo senność zniknęła pod wpływem chłodnej wody. Nałożyłam trochę żelu na rękę, a następnie go wtarłam w ciało. Włosy miałam myte wczoraj wieczorem, dlatego tylko je uczeszę. Czysta opuściłam prysznic i stanęłam w ręczniku przed lustrem. Rozpuściłam włosy, aby spokojnie się rozprostowały po całej nocy związania. Nałożyłam na szczoteczkę pastę i zaczęłam szorować zęby. W międzyczasie przypominałam sobie co spakowałam do torebki wczoraj. Na pewno kilka par czarnych długopisów, które są obowiązkowe. A reszta to już chyba na w razie w. Czysta fizycznie wyszłam z łazienki, dalej mając na sobie tylko ręcznik.

-Takie widoki mogę mieć codziennie z rana – oprzytomniałam natychmiast słysząc męski głos. Dopiero po chwili, kiedy moje oczy spotkały jego czekoladowe tęczówki, uspokoiłam się.

-Jednak wstałeś, specjalnie dla mnie – uśmiechnęłam się podchodząc do niego.

-Warto było – przyciągnął mnie delikatnie w swoją stronę, i złożył soczystego buziaka na przywitanie.

Poczułam jak ręką gładzi moje plecy, dokładnie w tym miejscu gdzie mam tą skazę, której nie da się wyrzucić z głowy, a chwilowo też z ciała. Odruchowo zrobiłam krok w tył i spuszczając wzrok podeszłam do krzesła, z którego wzięłam odpowiedni strój, przyszykowany wczoraj wieczorem.

Ołówkowa, czarna spódnica plus biała koszula, z kołnierzykiem. Przebrałam się przy chłopaku, a chwilę potem zajęłam się makijażem i włosami.


-A śniadanie? - Spytał podchodząc od tyłu. Wtuliłam się głową w jego tors.

-Nic nie przełknę – wyszeptałam odrywając się od chłopaka. Już kończyłam nakładanie pokładu, jeszcze oczy i usta. Użyłam delikatnego cienia w kolorze jasnego różu, a na ustach znalazła się delikatna pomadka.

-Nawet nie wiesz, jak się boję – usiadłam na łóżku, czując jak moje nogi drżą – mam same czarne myśli, a do tego ta pogoda.

Zerknęliśmy oboje w stronę okna, gdzie chyba zaraz zacznie padać. Oparłam głowę o jego ramię, zamknęłam oczy wdychając jego piękne perfumy. Mogła bym je czuć codziennie.

-Przyjechać po ciebie po wszystkim?

-No jasne – odpowiedziałam zbierając się do wstania. Ciężko, ale w końcu się udało. Wzięłam dokładnie sprawdziłam, zawartość swojej torebki. Kiedy przeliczyłam wszystkie rzeczy, zabrałam do ręki buty, a chłopakowi dałam swój płaszcz. Na dole zdziwiłam się bardzo, ponieważ zastałam dwie dziewczyny. Rozmawiały przy kawie w kuchni. Na nasz widok uciszyły się.

-Hej – wyszeptałam wstawiając wodę na zieloną herbatę.

-Jak się trzymasz? - To pytanie z ust Amy zabrzmiało tak bardzo dwuznacznie. W pierwszej chwili pomyślałam tylko o maturze, ale po drugiej stronie głowy przyszła mi inna myśl. Czy może chodzić o moje ostatnie humorki? W sumie to nie humorki, lecz lekki brak sił. Posłałam jej blady uśmiech, żeby wiedziała, że jest ze mną w miarę.

-Jak się trzymasz, Susan? - Spytał szatyn odwracając ich uwagę ode mnie.

-Jestem od piątej na nogach, żyje na kawie i strachu. A tak to jest dobrze – zaśmiała się odstawiając najwidoczniej pusty kubek. Chłopak objął mnie ramieniem, także się śmiejąc.

-Payne przyjedzie? - Ruda pokręciła głową, sprawdzając swój telefon.

-Jadę z wami – wybiegła nagle z pomieszczenie, jakby dopiero sobie o czymś ważnym przypomniała. Czajnik zagwizdał, więc zalałam swoje picie i chłopaka kawę. W końcu wstał dziś bardzo wcześnie, ze względu na mnie. Jutro pewnie też się rano spotkamy.

-A może dziś przenocujesz u mnie? - Podałam mu kubek. Wzruszył ramionami biorąc łyk wrzątku.

-Jeśli chcesz – pokiwałam szybko głową, wiedząc, że nie jest zachwycony tą propozycją. Jeszcze tego nie rozgryzłam, ale pomału dotrę do odpowiedzi na to pytanie. Dlaczego Zayn tak bardzo nie lubi u nas nocować.

-Zbieramy się? - przez całą godzinę siedzieliśmy w kuchni rozmawiając, o wszystkim tylko nie testach. W końcu wróciła Susan już gotowa do wyjścia. Udałam się do toalety, a po wyjściu dostałam kopniaka i buziaka od Amy. Pożegnałyśmy się i wyszliśmy na klatkę schodową. Zamówiliśmy windę, ze względu na szpilki, które znajdują się na naszych nogach.

Po wyjściu na zewnątrz, od razu opatuliłam się szczelniej płaszczem. Miało być jakoś cieplej, a nie coraz gorzej. Dobrze, że w aucie jest ogrzewania, a w szkole będzie ciepło.

**

-Będę tutaj jak tylko skończysz pisać, czyli po 11? - Pokiwałam głową. Pocałowałam go na pożegnanie i razem z przyjaciółką udałyśmy się do środka, gdzie zastałyśmy wszystkie osoby z trzecich klas. Odnalazłam wzrokiem naszą klasę. Zebraliśmy się koło sali gimnastycznej, gdzie nam kazano. Wcześniej zostawiliśmy wszystkie zbędne rzeczy w szatniach, aby czasem komuś telefon nie zadzwonił. Od nie pamiętam ilu lat, ale każdy nauczyciel powtarzał, aby telefonu nie mieć przy sobie, ponieważ jeden dźwięk i mogą przerwać nam egzaminy. A wtedy cała szkoła będzie pisać w drugim terminie, co nie będzie dla nikogo fajnym doświadczeniem.

-Powodzenia – usłyszałam przed wylosowaniem numerku. Stał koło mnie Niall, który uśmiechał się od ucha do ucha.

-Nawzajem – odpowiedziałam wchodząc do środka. Chwilę zajęło mi odnalezienie odpowiedniej ławki, bo bycie drugą w dzienniku jest złe, gdyż wchodząc tutaj musisz znaleźć swoją ławkę. Ci co są na końcu to nawet nie patrzą na swoją karteczkę, bo wiedza gdzie mają iść. Ze stresu niemal wszystko mi powypadało na ziemię. W porę się ogarnęłam i usiadłam w drugim rzędzie, na samym środku. Ruda była na końcu. Pomachałam jej, a ta wysłała mi buziaka. Czując jak herbata podchodzi mi do gardła, ledwo ją przełknęłam. Widziałam już arkusze maturalne na stole komisji. To przecież tylko język angielski. Jutro mogę panikować podczas matematyki. To tylko parę dni, najchętniej pisałabym już rozszerzenia i chciała mieć to za sobą.

Kiedy nauczycielka dała mi mój przydział dostałam zawału...

**Oczami Amy**

Może po mnie nie widać, ale kiedy moje przyjaciółki się stresują, to na mnie to działa tak samo. Dlatego też wstałam o 7, żeby posiedzieć z nimi i dać im trochę otuchy. Akurat kiedy zeszłam na dół, to ktoś zapukał do drzwi. Otworzyłam, jak się okazało zaspanemu Zaynowi. Ledwo co patrzył na oczy, ale jakoś sobie poradził z wejściem na górę. Chciałam go wyśmiać, ale z drugiej strony ja też nienawidzę rano wstawać. Wstawiłam od razu wodę na coś ciepłego i dołączyła do mnie rozbudzona Susan. W piżamie chodziła po całej kuchni czekając na kawę. Zabroniłam jej pić, ale nie posłuchała mnie.

Dobrze, że ja nie muszę zdawać żadnej matury i iść na studia. Wystarczy mi to co mam, a nie mam tego mało. W razie co, mam zaplecze w postaci rodziców, którzy zawsze chętnie pomogą swojej jedynej córeczce. W końcu bycie jedynaczką jest w jakimś stopniu ciekawe i satysfakcjonujące.

Jak tylko zostałam sama to wróciłam na górę, gdzie wylądowałam w łóżku. Oczywiście kiedy chciałam zasnąć, w mojej głowie ukazała się postać w czarnej bluzie. Wzdrygnęłam się i pobiegłam na dół, żeby sprawdzić drzwi. Całe szczęście zamknięte, więc tylko wpisałam odpowiedni kod i mogłam wrócić do łóżeczka. Przecież człowiekowi nie jest nic potrzebne, oprócz snu...

*

-Musisz mnie budzić? - wyjęczałam przykładając słuchawkę do ucha. Po drugiej stronie odezwał się mój kochany chłopak, który najwidoczniej dobrze sobie spał, a nie tak jak ja, chodził wewnątrz.

-Kotek, chciałem cię usłyszeć – miałam ochotę zrobić „ooo”- bo mam ważne pytanie, a raczej wolę cię uprzedzić. - No i popsuł mój efekt wow chłopaka.

-Dawaj, już chyba nic mnie nie zdziwi – usiadłam podkulając nogi. Louis zamilkł, najwidoczniej to naprawdę jakaś większa sprawa, skoro Tommo nic nie mówi od razu.

-Wiem, że jest dopiero 10, a ty odsypiasz poranek. Zayn mi mówił – uniosłam ze zdziwienia brew, próbując coś z tego wywnioskować – i spotkaliśmy się jakoś niedawno u Liama w trojkę, aby obgadać jedną sprawę.

-Jezu, ale ty mącisz. Przejdź do rzeczy, bo dostanę szału. - Westchnęłam rozglądając się po ścianach swojego pokoju.


-Chodzi o to, że ostatnio widzieliśmy u Horana pewne nagranie, gdzie jest Diana i jakaś postać. Jest pewien pomysł, aby pojechać do niej i..

-Co?! Żartujesz, co nie? Przecież większość naszych problemów jest przez nią, a wy chcecie sobie jechać na pogawędkę? - poczułam takie rozczarowanie z jednej strony, ale z drugiej niewyspanie też zadziałało. Za bardzo się tymi słowami przejęłam, plus jeszcze jej imię wywołało ciarki na moim ciele.

-Amy, to będzie konfrontacja. Nic więcej. Musimy się dowiedzieć ważnej rzeczy, a potem nie będzie miała dla nas znaczenia – chłopak usprawiedliwiał się i pewnie też resztę chłopaków. Więc dziewczyny też o niczym jeszcze nie wiedzą, może lepiej, bo w końcu na maturze już mają stres, a co dopiero z taką informacją.

-Róbcie co tam chcecie, ale macie na siebie uważać. Ja i dziewczyny mamy za dużo już stresujących sytuacji.

-Kocham cię i jak będziemy jechać dam znać.

-Ja ciebie też – rozłączyłam się i rzuciłam telefon na poduszkę obok. Przecierając oczy wyszła spod kołdry. Kawa, ona jest moim lekarstwem.

W dresowych, długich spodniach zeszłam schodami na dół. Po drodze chwyciłam pierwszą, lepszą bluzę, bo w domu nie jest za gorąco. Jeśli to znowu Susan zakręciła kaloryfery, to mimo matury – uduszę ją.

Za oknem ponuro, a wczoraj mówili coś o słońcu. Jesteśmy w Anglii, tutaj wszystko jest zimne i mokre. Wstawiłam wodę i nasypałam kawę do swojego kubka. Stoją i patrząc za okno, zaburczało mi w brzuchu. Kręcąc głową podeszłam do lodówki, z której wyciągnęłam serek wiejski i serek topiony. Znalazłam trzy kromki chleba, musimy dziś zrobić większe zakupy. Usiadłam przy stole i zaczęłam się zajadać.

*

-Moje serce ledwo żyje – powiedziała Susan.

-Ale dobrze wam poszło? - Spytałam podając dziewczynom kubki z herbatę. Pokiwały delikatnie głowami, na dobry znak. Ucieszyło mnie to, bo pierwszy dzień jest najgorszy, a potem już jakoś pójdzie.

-Czemu Zayn nie wszedł? - Abi wzruszyła ramionami.

-Śpieszył się na jakieś spotkanie z chłopkami – odpowiedziała głośno wzdychając.

Czyli jej nie powiedział ? Jeśli on tego nie zrobił, to ja muszę je poinformować. Przecież lepiej, żeby wiedziały gdzie będą chłopcy, a raczej z kim.

-Najwidoczniej to na mnie zrzucili wszystkie brudy, ale muszę wam to powiedzieć. - Dwie pary pięknych oczysk, wpatrywały się we mnie, z wielkim znakiem zapytania. - Oni jadą pogadać z Dianą. - Jej imię ledwo mi przeszło przez usta. Czuję po nim niesmak, jakbym zjadła jakiś stary serek, albo cytrynę.

-Co?! - Krzyknęła Ruda.

-Widzieli ją z kimś na nagraniu, chcą się dowiedzieć kto to jest. Może są blisko rozwiązania całej sprawy.

Dziewczyny nic nie mówiły, najwidoczniej za bardzo je to zamurowało. Nie dziwię się, skoro chłopaki nienawidzą Diany, a teraz nagle jadą wszyscy na spotkanie z nią. Jeszcze jak to będzie milusie posiedzenie przy alkoholu, to nie ręczę za siebie przy Lou.

-Wiecie.. - moją wypowiedź przerwał dzwonek do drzwi. Brunetka wstała i poszła otworzyć. Usłyszałam jak się ktoś śmieje, a Abigail z wesołym uśmiechem wróciła z gośćmi.

-Cześć dziewczyny – Matt wraz ze swoją przyszłą żoną. Czyżbyśmy zapomniały o ich ślubie, który będzie za niecały miesiąc? Niee, każdy przecież o tym myśli..

-Hej – odpowiedziałam witając się z Ashley, którą widzę pierwszy raz na oczy.

-Jesteśmy tutaj z dużą prośbą – chłopak spojrzał na swoją siostrę, a następnie na narzeczoną.

-Abi, nie miałabyś ochoty i wy dziewczyny, pojeździć ze mną i z moją przyjaciółką za sukienką na ślub? Ponieważ im więcej osób, to znajdę może tą jedyną i niepowtarzalną. - Rozmarzyła się, a ja pokiwałam głową.

-Jasne, to będzie ciekawe doświadczenie – odpowiedziała Abi i wdała się w rozmowę z parą młodą o weselu, ślubie, wieczorze panieńskim.

Ja się wyłączyłam i poszłam do swojego pokoju. Chwila słuchania muzyki dobrze mi zrobi. Może wpadnę na jakiś fajny pomysł, albo po prostu zasnę i potem wstanę, kiedy będziemy szły na zakupy. Musimy dziś coś kupić, bo na rano nie starczy nam nawet kromki chleba....

**Oczami Zayna**

-Mówiły bardzo mało o maturze, najwidoczniej jeszcze to przeżywają – odpowiedziałem Liamowi na kilka pytań, dotyczących jego dziewczyny. Widać, że tak samo się denerwuje jak ja, a to dopiero pierwszy dzień testów.

-Żałuję, że nie przyjechałem po nią. Musiałem załatwić nam informację o Dianie.

-I dobrze się spisałeś – Louis poklepał go po plecach biorąc białą teczkę ze stołu. Przeglądnął wszystko dokładnie i wykręcił do kogoś numer. Wyszedł na chwilę, zostawiając nas samych.

-To co, dziś będzie ten dzień, na który chyba czekaliśmy kilka lat – wyszeptał Payne kiwając głową. Przygryzłem dolną wargę zamyślając się. Zawsze chciałem wyjaśnień, ale z dnia na dzień, daję sobie radę bez tej dziewczyny i jej słów. Pewnie gdyby nie Diana, to nie poznałbym Abigail, ani prawdziwej miłości jaką darzę tą brunetkę. Nie daje po sobie tego poznać, ale nie potrafię się afiszować nowym uczuciem. Liam potrafi śpiewać publicznie dla Susan, a ja jestem inny. Robię inne rzeczy, żeby Abi poczuła się przeze mnie kochana. Dla niej jestem gotów wykupić każdą gwiazdę i nazwać je, jej imieniem..

-Horan już do nas jedzie – wrócił Tommo z szerokim uśmiechem – a Diana była widziana przed jednym z lepszych barów.

-Czyli musimy tam jechać? - pokiwali głowami, a ja spojrzałem na zegarek. Dochodzi dopiero 13, więc musimy poczekać, aż się ściemni. Nie chcemy mieć żadnych świadków, a w nocy najlepiej załatwia się sprawy. Szczególnie z takimi osobami, które pewnie nie chcą nas widzieć wszystkich w jednym miejscu, Znając ją, wolałaby się spotkać z każdym z osobna, i trochę pomieszać w naszych głowach. W końcu to jej wychodzi najlepiej, zresztą zawsze jej to dobrze wychodziło...

**Wspomnienie **

-To ty powinieneś dziś wygrać. Przecież było widać, że wkładasz w to całe serce – wyszeptała kładąc rękę na mojej. Pokręciłem głową, patrząc w jej piękne oczy. Te jasne promyki dodawały mi otuchy.

-Może i tak, ale najwidoczniej Harry bardziej się postarał. - Odpowiedziałem posyłając jej blady uśmiech, Zająłem drugie miejsce w wyścigach rowerowych. Jak to ja nie podoba mi się „przegrana”, moje ambicje są na pierwsze miejsca, a nie drugie. Diana przyszła do mnie, aby mnie pocieszyć, za co jestem jej wdzięczny. Bo inaczej pewnie bym się podłamał i poszedł coś rozwalić, albo musiałbym pojechać gdzieś, gdzie bym miał spokój i ciszę.

-Nie mów tak – przybliżyła się i złożyła delikatny pocałunek na moich ustach. Zaskoczony uniosłem w górę brwi, ponieważ to pierwsze takie nasze zbliżenie. Odwzajemniłem, chcąc nigdy tego nie kończyć. Złapałem jedną ręką jej policzek, a drugą pociągnąłem za bluzkę, aby usiadła na moich kolanach. Poczułem jej ciało blisko mojego. Ten zapach i ciepło, które było z daleka od niej czuć. Wreszcie zrozumiałem co to jest miłość, właśnie w tym momencie, po tylu przejściach z innymi dziewczynami, spotkałem Dianę. Zmieniła moje poglądy na świat i uczucia. Pewnie chłopaki tez teraz inaczej dzięki niej żyją. Chciałem więcej, jednak blondynka odsunęła się i szybko wstała.

-Jesteś najlepszy – puściła mi oczko i wyszła, zostawiając mnie w lekkim szoku i niedosycie.

** koniec**

Jak się potem okazało, była też u innych chłopaków, którym powtarzała te same słowa i tez ich pocałowała. A już miałem nadzieję, że jednak to na mnie jej najbardziej zależy, myliłem się. Tak samo pomyliłem się co do tej miłości, bo tak na prawdę to była tylko czysta gra, a nie coś prawdziwego...

Potrząsnąłem głową patrząc na deszcz za oknem. Powinno już przestać padać, przecież za niedługo mamy lato,a tu taka brzydka pogoda. Musimy szybko załatwić to co musimy, żeby nie siedzieć z nią niepotrzebnie tracąc czas. Mógłbym lepiej spędzać dzisiejszy wieczór, na przykład ze swoją dziewczyną, której obiecałem zostać na noc. Musze dotrzymać tego słowa, bo i tak rano bym musiał wstać, żeby być przy niej. Byłoby łatwiej razem mieszkać... Boże co ty gadasz? Nie baw się w Payne, który od pewnego czasu cały czas o tym mówi. Chyba on naprawdę myśli o czymś więcej, niż tylko wspólnym mieszkaniu z Susan. Oczywiście wspieram go całym serduchem, żeby jakoś im to wyszło. Ja jestem trochę inny, i jeśli ma dojść do tak poważnych decyzji, to pewnie trochę potrwa. Louis zacznie szybciej o tym wspominać, niż ja zacznę się zastanawiać.

-Stary, o czym ty tak myślisz? - Wyrwał mnie z mojego świata głos Tommo. Zaśmiałem się pod nosem, wracając na „ziemię”.

-Zacząłem myśleć o ustatkowaniu się, ale to niepodobne do mnie.

-Noo, chwilowo cię nie widzę w takiej sytuacji, jak wspólne mieszkanie z Abi. - wyśmiał mnie Payne wracając na swoje miejsce. Pokiwałem głową słysząc dzwonek do drzwi. Na reszcie przyjechał Horan. Może wreszcie zaczniemy myśleć o planie na wieczór. Brakuje nam tylko Harrego, ale ten wyjechał na tydzień z dziewczyną...

**

-Wejdę frontowymi drzwiami, a wy w razie co wejdźcie tymi i tymi – pokazałem im na plan baru, w którym znajduje się nasz cel. Dziewczyna siedzi tam już od godziny, najwidoczniej czekając na kogoś.

Wszyscy się zgodzili na ten pomysł, więc wyszedłem i przebiegając przez ulice wszedłem do środka. Rozejrzałem się po pomieszczeniu. Dostrzegłem jej blond włosy przy barze. Piła jakiegoś drinka i sprawdzała coś na telefonie. Podszedłem od tyłu...

-Poproszę to co ta pani – powiedziałem do barmana, który skinął głową i zaczął mi coś mieszać.

-No no, Zayn Malik we własnej osobie. Czyżby Abigail cię już znudziła? Zapragnąłeś porządnego seksu? - Prychnęła obracając się w moją stronę. Na moich ustach pojawił się uśmiech, ona się nigdy nie zmieni.

-W pewnym sensie zapragnąłem spotkania z tobą, a nie seksu – puściłem jej oczko biorąc swoją szklankę do ust – dobry gust.

-Tak też myślałam, wszyscy za mną tęsknicie, to widać z daleka – wyszeptała przybliżając swoje usta do mojego ucha – już z daleka widać, że to coś grubszego.

Zacisnęła swoją dłoń na moim kroczu. Poczułem lekki ból, ale kręcąc głową na spokojnie się odsunąłem. Tylko, żeby nie wybuchnąć..

-Wszyscy mamy do ciebie kilka pytań, szczególnie o tajemniczą postać, z którą się ostatnio widziałaś..

Blondyna wstrzymała oddech i pośpiesznie wstała. Widać było strach w jej oczach, i chęć ucieczki. Ja tylko siedziałem i patrzyłem co dalej zrobi. Chciała udać się do wyjścia, ale pojawił się Lou i Liam, którzy chwycili ją pod ramiona i wrócili do baru.

-Odpowiedz nam grzecznie na parę pytań, słonko – Niall podsunął jej krzesło, żeby mogła usiąść i spokojnie nam wszystko powiedzieć. Dziewczyna pokręciła głową i się zaśmiała.

-Nie wierze, ja to jednak umiem jednoczyć ludzi – nie spuszczała wzroku z naszej czwórki, cały czas patrzyła na jednego i za chwilę na drugiego – jednak brakuje kogoś.

-Nie jesteśmy tutaj, żeby rozmawiać o przeszłości – zwrócił jej uwagę Liam, który usiadł obok niej.

-Wy nic nie rozumiecie – wyszeptała tak cicho, że przez muzykę ledwo usłyszałem.

-To nam wytłumacz – zachęcił Niall. Diana rozejrzała się po lokalu i wróciła wzrokiem do mnie. Przygryzła dolną wargę, tak jakby się czegoś wystraszyła.

-Macie racje, jestem związana z tą sprawą – powiedziała – ale to nie miała tak daleko zajść.

-Chcesz powiedzieć, że to przez ciebie nasze dziewczyny boją się zostać same w domu? - Spytał Tommo piorunując ją wzrokiem. Ona lekko pokiwała głową, ale nie dawało mi spokoju to, w jaki sposób ona się zachowuje, Dokładnie jak Abigail, gdy bała się gdzieś siedzieć sama.

-Musimy stąd wyjść – zaproponowała wstając i kierując się za mną do wyjścia. Weszliśmy do mojego samochodu, żeby nie być przez nikogo podsłuchiwani. Ruszyłem, żeby odjechać jakiś kawałek od tego miejsca. Dziewczyna nic nie mówiła przez tą drogę.

-Teraz mów – zatrzymałem się pod niedalekim laskiem, żeby mieć pewność, że jesteśmy sami.

-Wynajęłam pewnego chłopaka, żeby trochę je nastraszył. Miał po prostu wysłać im jakieś wiadomości, udawać, że je śledzi. Miały się po prostu wystraszyć – przerwała przełykając głośno ślinę – ale to za daleko zaszło..

-Jesteś, aż tak bardzo pojebana? Po co odstawiać taki teatrzyk? Co one ci zrobiły?

-Wszystko, Liam. Zabrały mi was. Każdego po kolei straciłam, ze względu na nie. Chciałem się w taki sposób zemścić. On miał zrobić tak, żebyście myśleli, że was zdradziły. To był mój plan, który on sam zepsuł..

-Nie wierzę – pokręciłem głową przyswajając jej słowa.

-Chłopak za bardzo się w to wkręcił, a kiedy chciałam już przerwać, to on zaczął mnie zastraszać, dlatego wtedy przywiozłam Abigail. Ponieważ wiedziałam, że to on.

-Chwila – odezwał się Horan – czyli zapłaciłaś mu za nastraszanie dziewczyn, a kiedy chciałaś to przerwać to on zaczął dodatkowo ciebie prześladować?

-Coś w tym stylu, ale mi nie daje tak popalić jak dziewczynom. Zauważyłam, że jest chory i to tak na prawdę coś mu odwaliło. Uderzyła w niego obsesja na ich punkcie. Zawsze, gdy się spotykaliśmy to miał na tapecie nowe ich zdjęcie. Tak jakby nie chciał im nic zrobić, ale w głębi pragnął je mieć na wyłączność..

-Dziewczyno, coś ty narobiła? Aż tak bardzo chciałaś zniszczyć nasze życia?! - krzyknąłem nie wierząc w to co słyszę – myślałaś, że przyjdziemy potulnie do ciebie i wszystko wróci?! Nic nigdy nie wróci, musisz się z tym pogodzić i zniknąć!

-Zayn ma rację – poparł mnie Louis – wdepnęłaś w gówno, które podajesz dalej nam.

-Ja też już mam go dość, ale on mnie nie słucha. Po porwaniu Abigail ze świrował i zaczął mi opowiadać jak to będzie super, kiedy będzie mieszkał z nimi. Będzie miał codziennie inną w swoim łóżku. - Nie chciałem już tego słuchać. Wyszedłem z samochodu i zatrzasnąłem drzwi. Musiałem odetchnąć czystym powietrzem, bo czułem jak się duszę w jej obecności. Co ona wyprawia?! Przecież to przeszło ludzkie pojęcie. Kiedyś ją kochałem, a raczej tak myślałem. Pewnie oni też coś do niej czuli, a teraz jest to tylko odraza do jej osoby.

Musimy coś wymyślić, żeby pozbyć się tego chuja raz i na zawsze. Nie mogę wyobrazić sobie, jak moja dziewczyna jest z nim sam na sam. Co ona wtedy musiała przejść, skoro zabrał ją do jakiegoś hotelu. Mógł ją zgwałcić, a ona by o tym nie wiedziała. Może i tak się stało, ale ona żyje w niewiedzy. Tak jak było z tym napisem na jej plecach. Musiał ją czymś odurzyć. Ręce same mi się zamknęły w pięści. Jeśli w coś nie uderzę, to mnie rozsadzi. Podszedłem do drzewa wymierzyłem porządny cios. Czując ból, jaki przeszył moje ciało, znalazła się też ulga.

Zabije go nawet tymi rękoma, jeśli będzie taka potrzeba...
...............
Hej kochani! Tak na reszcie się doczekaliście nowego rozdziału xx
Trochę jednak trzeba było poczekać, bo brak czasu ;-; Też tego nienawidzę, żeby chociaż jednej godzinki nie móc poświęcić na pisanie ; < Ale całe szczęście robiłam tak, żeby przynajmniej codziennie napisać parę zdań, tuż przed snem <3 Dla was wszystko xx
Mam nadzieję, że warto było trochę poczekać xx W tym tygodniu niestety nie mam czasu na pisanie, ale na weekend się wezmę xx
Do następnego! <3
Kochamy was ;3 IDA!
Czytasz = Komentujesz
8 kom= next

11 komentarzy

  1. Zdecydowanie warto było poczekać, życzę weny,do następnego /W.❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤

    OdpowiedzUsuń
  2. :OOOO diana ty ******************************** :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział jak zwykle zajebisty. Mam do was dziewczyny prośbę czy mogłybyście pokazać jak wyglądają domy chłopaków, pokoje dziewczyn. Pozdrawiam i życzę weny.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ale zajebisty szybko Next Kocham ! <333

    OdpowiedzUsuń
  5. Gdzie rozdział???? :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pisze go juz, przepraszam za takie opóźnienie :(( postaram się dodać na dniach..
      Kocham ! <3
      /IDA

      Usuń

Szablon dla Bloggera stworzony przez Devon.