**Oczami
Abigail**
Po tylu
zajściach i ledwo przespanej nocy, usłyszałam ten budzik. Dźwięk
jak każdy inny, jednak on ukazuje się raz w życiu, kiedy idę na
egzamin dojrzałości. Otworzyłam oczy czując od razu skurcz
żołądka. Maturalny stres daje się we znaki, szczególnie dwie
godziny przed wszystkim.
Susan chyba od
godziny już chodzi po mieszkaniu, bo przebudziłam się niedawno i
słyszałam jak ktoś baraszkuje w kuchni. To na pewno nie Amy, bo
ona powinna spać jeszcze co najmniej do południa.
Z bólem
odkryłam się i zrzuciłam nogi na chłodną podłogę. Przecierając
zaspane oczy odnalazłam jedną nogą kapcie, które wsunęłam na
stopy. Wstałam i chwiejnym krokiem weszłam do łazienki, gdzie od
razu pozbyłam się piżamy, aby wziąć szybki przebudzający
prysznic. Pomogło, bo senność zniknęła pod wpływem chłodnej
wody. Nałożyłam trochę żelu na rękę, a następnie go wtarłam
w ciało. Włosy miałam myte wczoraj wieczorem, dlatego tylko je
uczeszę. Czysta opuściłam prysznic i stanęłam w ręczniku przed
lustrem. Rozpuściłam włosy, aby spokojnie się rozprostowały po
całej nocy związania. Nałożyłam na szczoteczkę pastę i
zaczęłam szorować zęby. W międzyczasie przypominałam sobie co
spakowałam do torebki wczoraj. Na pewno kilka par czarnych
długopisów, które są obowiązkowe. A reszta to już chyba na w
razie w. Czysta fizycznie wyszłam z łazienki, dalej mając na sobie
tylko ręcznik.
-Takie widoki
mogę mieć codziennie z rana – oprzytomniałam natychmiast słysząc
męski głos. Dopiero po chwili, kiedy moje oczy spotkały jego
czekoladowe tęczówki, uspokoiłam się.
-Jednak
wstałeś, specjalnie dla mnie – uśmiechnęłam się podchodząc
do niego.
-Warto było –
przyciągnął mnie delikatnie w swoją stronę, i złożył
soczystego buziaka na przywitanie.
Poczułam jak
ręką gładzi moje plecy, dokładnie w tym miejscu gdzie mam tą
skazę, której nie da się wyrzucić z głowy, a chwilowo też z
ciała. Odruchowo zrobiłam krok w tył i spuszczając wzrok
podeszłam do krzesła, z którego wzięłam odpowiedni strój,
przyszykowany wczoraj wieczorem.
Ołówkowa,
czarna spódnica plus biała koszula, z kołnierzykiem. Przebrałam
się przy chłopaku, a chwilę potem zajęłam się makijażem i
włosami.
-A śniadanie?
- Spytał podchodząc od tyłu. Wtuliłam się głową w jego tors.
-Nic nie
przełknę – wyszeptałam odrywając się od chłopaka. Już
kończyłam nakładanie pokładu, jeszcze oczy i usta. Użyłam
delikatnego cienia w kolorze jasnego różu, a na ustach znalazła
się delikatna pomadka.
-Nawet nie
wiesz, jak się boję – usiadłam na łóżku, czując jak moje
nogi drżą – mam same czarne myśli, a do tego ta pogoda.
Zerknęliśmy
oboje w stronę okna, gdzie chyba zaraz zacznie padać. Oparłam
głowę o jego ramię, zamknęłam oczy wdychając jego piękne
perfumy. Mogła bym je czuć codziennie.
-Przyjechać po
ciebie po wszystkim?
-No jasne –
odpowiedziałam zbierając się do wstania. Ciężko, ale w końcu
się udało. Wzięłam dokładnie sprawdziłam, zawartość swojej
torebki. Kiedy przeliczyłam wszystkie rzeczy, zabrałam do ręki
buty, a chłopakowi dałam swój płaszcz. Na dole zdziwiłam się
bardzo, ponieważ zastałam dwie dziewczyny. Rozmawiały przy kawie w
kuchni. Na nasz widok uciszyły się.
-Hej –
wyszeptałam wstawiając wodę na zieloną herbatę.
-Jak się
trzymasz? - To pytanie z ust Amy zabrzmiało tak bardzo dwuznacznie.
W pierwszej chwili pomyślałam tylko o maturze, ale po drugiej
stronie głowy przyszła mi inna myśl. Czy może chodzić o moje
ostatnie humorki? W sumie to nie humorki, lecz lekki brak sił.
Posłałam jej blady uśmiech, żeby wiedziała, że jest ze mną w
miarę.
-Jak się
trzymasz, Susan? - Spytał szatyn odwracając ich uwagę ode mnie.
-Jestem od
piątej na nogach, żyje na kawie i strachu. A tak to jest dobrze –
zaśmiała się odstawiając najwidoczniej pusty kubek. Chłopak
objął mnie ramieniem, także się śmiejąc.
-Payne
przyjedzie? - Ruda pokręciła głową, sprawdzając swój telefon.
-Jadę z wami –
wybiegła nagle z pomieszczenie, jakby dopiero sobie o czymś ważnym
przypomniała. Czajnik zagwizdał, więc zalałam swoje picie i
chłopaka kawę. W końcu wstał dziś bardzo wcześnie, ze względu
na mnie. Jutro pewnie też się rano spotkamy.
-A może dziś
przenocujesz u mnie? - Podałam mu kubek. Wzruszył ramionami biorąc
łyk wrzątku.
-Jeśli chcesz
– pokiwałam szybko głową, wiedząc, że nie jest zachwycony tą
propozycją. Jeszcze tego nie rozgryzłam, ale pomału dotrę do
odpowiedzi na to pytanie. Dlaczego Zayn tak bardzo nie lubi u nas
nocować.
-Zbieramy się?
- przez całą godzinę siedzieliśmy w kuchni rozmawiając, o
wszystkim tylko nie testach. W końcu wróciła Susan już gotowa do
wyjścia. Udałam się do toalety, a po wyjściu dostałam kopniaka i
buziaka od Amy. Pożegnałyśmy się i wyszliśmy na klatkę
schodową. Zamówiliśmy windę, ze względu na szpilki, które
znajdują się na naszych nogach.
Po wyjściu na
zewnątrz, od razu opatuliłam się szczelniej płaszczem. Miało być
jakoś cieplej, a nie coraz gorzej. Dobrze, że w aucie jest
ogrzewania, a w szkole będzie ciepło.
**
-Będę tutaj
jak tylko skończysz pisać, czyli po 11? - Pokiwałam głową.
Pocałowałam go na pożegnanie i razem z przyjaciółką udałyśmy
się do środka, gdzie zastałyśmy wszystkie osoby z trzecich klas.
Odnalazłam wzrokiem naszą klasę. Zebraliśmy się koło sali
gimnastycznej, gdzie nam kazano. Wcześniej zostawiliśmy wszystkie
zbędne rzeczy w szatniach, aby czasem komuś telefon nie zadzwonił.
Od nie pamiętam ilu lat, ale każdy nauczyciel powtarzał, aby
telefonu nie mieć przy sobie, ponieważ jeden dźwięk i mogą
przerwać nam egzaminy. A wtedy cała szkoła będzie pisać w drugim
terminie, co nie będzie dla nikogo fajnym doświadczeniem.
-Powodzenia –
usłyszałam przed wylosowaniem numerku. Stał koło mnie Niall,
który uśmiechał się od ucha do ucha.
-Nawzajem –
odpowiedziałam wchodząc do środka. Chwilę zajęło mi
odnalezienie odpowiedniej ławki, bo bycie drugą w dzienniku jest
złe, gdyż wchodząc tutaj musisz znaleźć swoją ławkę. Ci co są
na końcu to nawet nie patrzą na swoją karteczkę, bo wiedza gdzie
mają iść. Ze stresu niemal wszystko mi powypadało na ziemię. W
porę się ogarnęłam i usiadłam w drugim rzędzie, na samym
środku. Ruda była na końcu. Pomachałam jej, a ta wysłała mi
buziaka. Czując jak herbata podchodzi mi do gardła, ledwo ją
przełknęłam. Widziałam już arkusze maturalne na stole komisji.
To przecież tylko język angielski. Jutro mogę panikować podczas
matematyki. To tylko parę dni, najchętniej pisałabym już
rozszerzenia i chciała mieć to za sobą.
Kiedy
nauczycielka dała mi mój przydział dostałam zawału...
**Oczami
Amy**
Może po mnie
nie widać, ale kiedy moje przyjaciółki się stresują, to na mnie
to działa tak samo. Dlatego też wstałam o 7, żeby posiedzieć z
nimi i dać im trochę otuchy. Akurat kiedy zeszłam na dół, to
ktoś zapukał do drzwi. Otworzyłam, jak się okazało zaspanemu
Zaynowi. Ledwo co patrzył na oczy, ale jakoś sobie poradził z
wejściem na górę. Chciałam go wyśmiać, ale z drugiej strony ja
też nienawidzę rano wstawać. Wstawiłam od razu wodę na coś
ciepłego i dołączyła do mnie rozbudzona Susan. W piżamie
chodziła po całej kuchni czekając na kawę. Zabroniłam jej pić,
ale nie posłuchała mnie.
Dobrze, że ja
nie muszę zdawać żadnej matury i iść na studia. Wystarczy mi to
co mam, a nie mam tego mało. W razie co, mam zaplecze w postaci
rodziców, którzy zawsze chętnie pomogą swojej jedynej córeczce.
W końcu bycie jedynaczką jest w jakimś stopniu ciekawe i
satysfakcjonujące.
Jak tylko
zostałam sama to wróciłam na górę, gdzie wylądowałam w łóżku.
Oczywiście kiedy chciałam zasnąć, w mojej głowie ukazała się
postać w czarnej bluzie. Wzdrygnęłam się i pobiegłam na dół,
żeby sprawdzić drzwi. Całe szczęście zamknięte, więc tylko
wpisałam odpowiedni kod i mogłam wrócić do łóżeczka. Przecież
człowiekowi nie jest nic potrzebne, oprócz snu...
*
-Musisz mnie
budzić? - wyjęczałam przykładając słuchawkę do ucha. Po
drugiej stronie odezwał się mój kochany chłopak, który
najwidoczniej dobrze sobie spał, a nie tak jak ja, chodził
wewnątrz.
-Kotek,
chciałem cię usłyszeć – miałam ochotę zrobić „ooo”- bo
mam ważne pytanie, a raczej wolę cię uprzedzić. - No i popsuł
mój efekt wow chłopaka.
-Dawaj, już
chyba nic mnie nie zdziwi – usiadłam podkulając nogi. Louis
zamilkł, najwidoczniej to naprawdę jakaś większa sprawa, skoro
Tommo nic nie mówi od razu.
-Wiem, że jest
dopiero 10, a ty odsypiasz poranek. Zayn mi mówił – uniosłam ze
zdziwienia brew, próbując coś z tego wywnioskować – i
spotkaliśmy się jakoś niedawno u Liama w trojkę, aby obgadać
jedną sprawę.
-Jezu, ale ty
mącisz. Przejdź do rzeczy, bo dostanę szału. - Westchnęłam
rozglądając się po ścianach swojego pokoju.
-Chodzi o to,
że ostatnio widzieliśmy u Horana pewne nagranie, gdzie jest Diana i
jakaś postać. Jest pewien pomysł, aby pojechać do niej i..
-Co?!
Żartujesz, co nie? Przecież większość naszych problemów jest
przez nią, a wy chcecie sobie jechać na pogawędkę? - poczułam
takie rozczarowanie z jednej strony, ale z drugiej niewyspanie też
zadziałało. Za bardzo się tymi słowami przejęłam, plus jeszcze
jej imię wywołało ciarki na moim ciele.
-Amy, to będzie
konfrontacja. Nic więcej. Musimy się dowiedzieć ważnej rzeczy, a
potem nie będzie miała dla nas znaczenia – chłopak
usprawiedliwiał się i pewnie też resztę chłopaków. Więc
dziewczyny też o niczym jeszcze nie wiedzą, może lepiej, bo w
końcu na maturze już mają stres, a co dopiero z taką informacją.
-Róbcie co tam
chcecie, ale macie na siebie uważać. Ja i dziewczyny mamy za dużo
już stresujących sytuacji.
-Kocham cię i
jak będziemy jechać dam znać.
-Ja ciebie też
– rozłączyłam się i rzuciłam telefon na poduszkę obok.
Przecierając oczy wyszła spod kołdry. Kawa, ona jest moim
lekarstwem.
W dresowych,
długich spodniach zeszłam schodami na dół. Po drodze chwyciłam
pierwszą, lepszą bluzę, bo w domu nie jest za gorąco. Jeśli to
znowu Susan zakręciła kaloryfery, to mimo matury – uduszę ją.
Za oknem
ponuro, a wczoraj mówili coś o słońcu. Jesteśmy w Anglii, tutaj
wszystko jest zimne i mokre. Wstawiłam wodę i nasypałam kawę do
swojego kubka. Stoją i patrząc za okno, zaburczało mi w brzuchu.
Kręcąc głową podeszłam do lodówki, z której wyciągnęłam
serek wiejski i serek topiony. Znalazłam trzy kromki chleba, musimy
dziś zrobić większe zakupy. Usiadłam przy stole i zaczęłam się
zajadać.
*
-Moje serce
ledwo żyje – powiedziała Susan.
-Ale dobrze wam
poszło? - Spytałam podając dziewczynom kubki z herbatę. Pokiwały
delikatnie głowami, na dobry znak. Ucieszyło mnie to, bo pierwszy
dzień jest najgorszy, a potem już jakoś pójdzie.
-Czemu Zayn nie
wszedł? - Abi wzruszyła ramionami.
-Śpieszył się
na jakieś spotkanie z chłopkami – odpowiedziała głośno
wzdychając.
Czyli jej nie
powiedział ? Jeśli on tego nie zrobił, to ja muszę je
poinformować. Przecież lepiej, żeby wiedziały gdzie będą
chłopcy, a raczej z kim.
-Najwidoczniej
to na mnie zrzucili wszystkie brudy, ale muszę wam to powiedzieć. -
Dwie pary pięknych oczysk, wpatrywały się we mnie, z wielkim
znakiem zapytania. - Oni jadą pogadać z Dianą. - Jej imię ledwo
mi przeszło przez usta. Czuję po nim niesmak, jakbym zjadła jakiś
stary serek, albo cytrynę.
-Co?! -
Krzyknęła Ruda.
-Widzieli ją z
kimś na nagraniu, chcą się dowiedzieć kto to jest. Może są
blisko rozwiązania całej sprawy.
Dziewczyny nic
nie mówiły, najwidoczniej za bardzo je to zamurowało. Nie dziwię
się, skoro chłopaki nienawidzą Diany, a teraz nagle jadą wszyscy
na spotkanie z nią. Jeszcze jak to będzie milusie posiedzenie przy
alkoholu, to nie ręczę za siebie przy Lou.
-Wiecie.. -
moją wypowiedź przerwał dzwonek do drzwi. Brunetka wstała i
poszła otworzyć. Usłyszałam jak się ktoś śmieje, a Abigail z
wesołym uśmiechem wróciła z gośćmi.
-Cześć
dziewczyny – Matt wraz ze swoją przyszłą żoną. Czyżbyśmy
zapomniały o ich ślubie, który będzie za niecały miesiąc? Niee,
każdy przecież o tym myśli..
-Hej –
odpowiedziałam witając się z Ashley, którą widzę pierwszy raz
na oczy.
-Jesteśmy
tutaj z dużą prośbą – chłopak spojrzał na swoją siostrę, a
następnie na narzeczoną.
-Abi, nie
miałabyś ochoty i wy dziewczyny, pojeździć ze mną i z moją
przyjaciółką za sukienką na ślub? Ponieważ im więcej osób, to
znajdę może tą jedyną i niepowtarzalną. - Rozmarzyła się, a ja
pokiwałam głową.
-Jasne, to
będzie ciekawe doświadczenie – odpowiedziała Abi i wdała się w
rozmowę z parą młodą o weselu, ślubie, wieczorze panieńskim.
Ja się
wyłączyłam i poszłam do swojego pokoju. Chwila słuchania muzyki
dobrze mi zrobi. Może wpadnę na jakiś fajny pomysł, albo po
prostu zasnę i potem wstanę, kiedy będziemy szły na zakupy.
Musimy dziś coś kupić, bo na rano nie starczy nam nawet kromki
chleba....
**Oczami
Zayna**
-Mówiły
bardzo mało o maturze, najwidoczniej jeszcze to przeżywają –
odpowiedziałem Liamowi na kilka pytań, dotyczących jego
dziewczyny. Widać, że tak samo się denerwuje jak ja, a to dopiero
pierwszy dzień testów.
-Żałuję, że
nie przyjechałem po nią. Musiałem załatwić nam informację o
Dianie.
-I dobrze się
spisałeś – Louis poklepał go po plecach biorąc białą teczkę
ze stołu. Przeglądnął wszystko dokładnie i wykręcił do kogoś
numer. Wyszedł na chwilę, zostawiając nas samych.
-To co, dziś
będzie ten dzień, na który chyba czekaliśmy kilka lat –
wyszeptał Payne kiwając głową. Przygryzłem dolną wargę
zamyślając się. Zawsze chciałem wyjaśnień, ale z dnia na dzień,
daję sobie radę bez tej dziewczyny i jej słów. Pewnie gdyby nie
Diana, to nie poznałbym Abigail, ani prawdziwej miłości jaką
darzę tą brunetkę. Nie daje po sobie tego poznać, ale nie
potrafię się afiszować nowym uczuciem. Liam potrafi śpiewać
publicznie dla Susan, a ja jestem inny. Robię inne rzeczy, żeby Abi
poczuła się przeze mnie kochana. Dla niej jestem gotów wykupić
każdą gwiazdę i nazwać je, jej imieniem..
-Horan już do
nas jedzie – wrócił Tommo z szerokim uśmiechem – a Diana była
widziana przed jednym z lepszych barów.
-Czyli musimy
tam jechać? - pokiwali głowami, a ja spojrzałem na zegarek.
Dochodzi dopiero 13, więc musimy poczekać, aż się ściemni. Nie
chcemy mieć żadnych świadków, a w nocy najlepiej załatwia się
sprawy. Szczególnie z takimi osobami, które pewnie nie chcą nas
widzieć wszystkich w jednym miejscu, Znając ją, wolałaby się
spotkać z każdym z osobna, i trochę pomieszać w naszych głowach.
W końcu to jej wychodzi najlepiej, zresztą zawsze jej to dobrze
wychodziło...
**Wspomnienie
**
-To ty
powinieneś dziś wygrać. Przecież było widać, że wkładasz w to
całe serce – wyszeptała kładąc rękę na mojej. Pokręciłem
głową, patrząc w jej piękne oczy. Te jasne promyki dodawały mi
otuchy.
-Może i
tak, ale najwidoczniej Harry bardziej się postarał. -
Odpowiedziałem posyłając jej blady uśmiech, Zająłem drugie
miejsce w wyścigach rowerowych. Jak to ja nie podoba mi się
„przegrana”, moje ambicje są na pierwsze miejsca, a nie drugie.
Diana przyszła do mnie, aby mnie pocieszyć, za co jestem jej
wdzięczny. Bo inaczej pewnie bym się podłamał i poszedł coś
rozwalić, albo musiałbym pojechać gdzieś, gdzie bym miał spokój
i ciszę.
-Nie mów
tak – przybliżyła się i złożyła delikatny pocałunek na moich
ustach. Zaskoczony uniosłem w górę brwi, ponieważ to pierwsze
takie nasze zbliżenie. Odwzajemniłem, chcąc nigdy tego nie
kończyć. Złapałem jedną ręką jej policzek, a drugą
pociągnąłem za bluzkę, aby usiadła na moich kolanach. Poczułem
jej ciało blisko mojego. Ten zapach i ciepło, które było z daleka
od niej czuć. Wreszcie zrozumiałem co to jest miłość, właśnie
w tym momencie, po tylu przejściach z innymi dziewczynami, spotkałem
Dianę. Zmieniła moje poglądy na świat i uczucia. Pewnie chłopaki
tez teraz inaczej dzięki niej żyją. Chciałem więcej, jednak
blondynka odsunęła się i szybko wstała.
-Jesteś
najlepszy – puściła mi oczko i wyszła, zostawiając mnie w
lekkim szoku i niedosycie.
** koniec**
Jak
się potem okazało, była też u innych chłopaków, którym
powtarzała te same słowa i tez ich pocałowała. A już miałem
nadzieję, że jednak to na mnie jej najbardziej zależy, myliłem
się. Tak samo pomyliłem się co do tej miłości, bo tak na prawdę
to była tylko czysta gra, a nie coś prawdziwego...
Potrząsnąłem
głową patrząc na deszcz za oknem. Powinno już przestać padać,
przecież za niedługo mamy lato,a tu taka brzydka pogoda. Musimy
szybko załatwić to co musimy, żeby nie siedzieć z nią
niepotrzebnie tracąc czas. Mógłbym lepiej spędzać dzisiejszy
wieczór, na przykład ze swoją dziewczyną, której obiecałem
zostać na noc. Musze dotrzymać tego słowa, bo i tak rano bym
musiał wstać, żeby być przy niej. Byłoby łatwiej razem
mieszkać... Boże co ty gadasz? Nie baw się w Payne, który od
pewnego czasu cały czas o tym mówi. Chyba on naprawdę myśli o
czymś więcej, niż tylko wspólnym mieszkaniu z Susan. Oczywiście
wspieram go całym serduchem, żeby jakoś im to wyszło. Ja jestem
trochę inny, i jeśli ma dojść do tak poważnych decyzji, to
pewnie trochę potrwa. Louis zacznie szybciej o tym wspominać, niż
ja zacznę się zastanawiać.
-Stary,
o czym ty tak myślisz? - Wyrwał mnie z mojego świata głos Tommo.
Zaśmiałem się pod nosem, wracając na „ziemię”.
-Zacząłem
myśleć o ustatkowaniu się, ale to niepodobne do mnie.
-Noo,
chwilowo cię nie widzę w takiej sytuacji, jak wspólne mieszkanie z
Abi. - wyśmiał mnie Payne wracając na swoje miejsce. Pokiwałem
głową słysząc dzwonek do drzwi. Na reszcie przyjechał Horan.
Może wreszcie zaczniemy myśleć o planie na wieczór. Brakuje nam
tylko Harrego, ale ten wyjechał na tydzień z dziewczyną...
**
-Wejdę
frontowymi drzwiami, a wy w razie co wejdźcie tymi i tymi –
pokazałem im na plan baru, w którym znajduje się nasz cel.
Dziewczyna siedzi tam już od godziny, najwidoczniej czekając na
kogoś.
Wszyscy
się zgodzili na ten pomysł, więc wyszedłem i przebiegając przez
ulice wszedłem do środka. Rozejrzałem się po pomieszczeniu.
Dostrzegłem jej blond włosy przy barze. Piła jakiegoś drinka i
sprawdzała coś na telefonie. Podszedłem od tyłu...
-Poproszę
to co ta pani – powiedziałem do barmana, który skinął głową i
zaczął mi coś mieszać.
-No
no, Zayn Malik we własnej osobie. Czyżby Abigail cię już
znudziła? Zapragnąłeś porządnego seksu? - Prychnęła obracając
się w moją stronę. Na moich ustach pojawił się uśmiech, ona się
nigdy nie zmieni.
-W
pewnym sensie zapragnąłem spotkania z tobą, a nie seksu –
puściłem jej oczko biorąc swoją szklankę do ust – dobry gust.
-Tak
też myślałam, wszyscy za mną tęsknicie, to widać z daleka –
wyszeptała przybliżając swoje usta do mojego ucha – już z
daleka widać, że to coś grubszego.
Zacisnęła
swoją dłoń na moim kroczu. Poczułem lekki ból, ale kręcąc
głową na spokojnie się odsunąłem. Tylko, żeby nie wybuchnąć..
-Wszyscy
mamy do ciebie kilka pytań, szczególnie o tajemniczą postać, z
którą się ostatnio widziałaś..
Blondyna
wstrzymała oddech i pośpiesznie wstała. Widać było strach w jej
oczach, i chęć ucieczki. Ja tylko siedziałem i patrzyłem co dalej
zrobi. Chciała udać się do wyjścia, ale pojawił się Lou i Liam,
którzy chwycili ją pod ramiona i wrócili do baru.
-Odpowiedz
nam grzecznie na parę pytań, słonko – Niall podsunął jej
krzesło, żeby mogła usiąść i spokojnie nam wszystko powiedzieć.
Dziewczyna pokręciła głową i się zaśmiała.
-Nie
wierze, ja to jednak umiem jednoczyć ludzi – nie spuszczała
wzroku z naszej czwórki, cały czas patrzyła na jednego i za chwilę
na drugiego – jednak brakuje kogoś.
-Nie
jesteśmy tutaj, żeby rozmawiać o przeszłości – zwrócił jej
uwagę Liam, który usiadł obok niej.
-Wy
nic nie rozumiecie – wyszeptała tak cicho, że przez muzykę ledwo
usłyszałem.
-To
nam wytłumacz – zachęcił Niall. Diana rozejrzała się po lokalu
i wróciła wzrokiem do mnie. Przygryzła dolną wargę, tak jakby
się czegoś wystraszyła.
-Macie
racje, jestem związana z tą sprawą – powiedziała – ale to nie
miała tak daleko zajść.
-Chcesz
powiedzieć, że to przez ciebie nasze dziewczyny boją się zostać
same w domu? - Spytał Tommo piorunując ją wzrokiem. Ona lekko
pokiwała głową, ale nie dawało mi spokoju to, w jaki sposób ona
się zachowuje, Dokładnie jak Abigail, gdy bała się gdzieś
siedzieć sama.
-Musimy
stąd wyjść – zaproponowała wstając i kierując się za mną do
wyjścia. Weszliśmy do mojego samochodu, żeby nie być przez nikogo
podsłuchiwani. Ruszyłem, żeby odjechać jakiś kawałek od tego
miejsca. Dziewczyna nic nie mówiła przez tą drogę.
-Teraz
mów – zatrzymałem się pod niedalekim laskiem, żeby mieć
pewność, że jesteśmy sami.
-Wynajęłam
pewnego chłopaka, żeby trochę je nastraszył. Miał po prostu
wysłać im jakieś wiadomości, udawać, że je śledzi. Miały się
po prostu wystraszyć – przerwała przełykając głośno ślinę –
ale to za daleko zaszło..
-Jesteś,
aż tak bardzo pojebana? Po co odstawiać taki teatrzyk? Co one ci
zrobiły?
-Wszystko,
Liam. Zabrały mi was. Każdego po kolei straciłam, ze względu na
nie. Chciałem się w taki sposób zemścić. On miał zrobić tak,
żebyście myśleli, że was zdradziły. To był mój plan, który on
sam zepsuł..
-Nie
wierzę – pokręciłem głową przyswajając jej słowa.
-Chłopak
za bardzo się w to wkręcił, a kiedy chciałam już przerwać, to
on zaczął mnie zastraszać, dlatego wtedy przywiozłam Abigail.
Ponieważ wiedziałam, że to on.
-Chwila
– odezwał się Horan – czyli zapłaciłaś mu za nastraszanie
dziewczyn, a kiedy chciałaś to przerwać to on zaczął dodatkowo
ciebie prześladować?
-Coś
w tym stylu, ale mi nie daje tak popalić jak dziewczynom.
Zauważyłam, że jest chory i to tak na prawdę coś mu odwaliło.
Uderzyła w niego obsesja na ich punkcie. Zawsze, gdy się
spotykaliśmy to miał na tapecie nowe ich zdjęcie. Tak jakby nie
chciał im nic zrobić, ale w głębi pragnął je mieć na
wyłączność..
-Dziewczyno,
coś ty narobiła? Aż tak bardzo chciałaś zniszczyć nasze życia?!
- krzyknąłem nie wierząc w to co słyszę – myślałaś, że
przyjdziemy potulnie do ciebie i wszystko wróci?! Nic nigdy nie
wróci, musisz się z tym pogodzić i zniknąć!
-Zayn
ma rację – poparł mnie Louis – wdepnęłaś w gówno, które
podajesz dalej nam.
-Ja
też już mam go dość, ale on mnie nie słucha. Po porwaniu Abigail
ze świrował i zaczął mi opowiadać jak to będzie super, kiedy
będzie mieszkał z nimi. Będzie miał codziennie inną w swoim
łóżku. - Nie chciałem już tego słuchać. Wyszedłem z samochodu
i zatrzasnąłem drzwi. Musiałem odetchnąć czystym powietrzem, bo
czułem jak się duszę w jej obecności. Co ona wyprawia?! Przecież
to przeszło ludzkie pojęcie. Kiedyś ją kochałem, a raczej tak
myślałem. Pewnie oni też coś do niej czuli, a teraz jest to tylko
odraza do jej osoby.
Musimy
coś wymyślić, żeby pozbyć się tego chuja raz i na zawsze. Nie
mogę wyobrazić sobie, jak moja dziewczyna jest z nim sam na sam. Co
ona wtedy musiała przejść, skoro zabrał ją do jakiegoś hotelu.
Mógł ją zgwałcić, a ona by o tym nie wiedziała. Może i tak się
stało, ale ona żyje w niewiedzy. Tak jak było z tym napisem na jej
plecach. Musiał ją czymś odurzyć. Ręce same mi się zamknęły w
pięści. Jeśli w coś nie uderzę, to mnie rozsadzi. Podszedłem do
drzewa wymierzyłem porządny cios. Czując ból, jaki przeszył
moje ciało, znalazła się też ulga.
Zabije
go nawet tymi rękoma, jeśli będzie taka potrzeba...
...............Hej kochani! Tak na reszcie się doczekaliście nowego rozdziału xx
Trochę jednak trzeba było poczekać, bo brak czasu ;-; Też tego nienawidzę, żeby chociaż jednej godzinki nie móc poświęcić na pisanie ; < Ale całe szczęście robiłam tak, żeby przynajmniej codziennie napisać parę zdań, tuż przed snem <3 Dla was wszystko xx
Mam nadzieję, że warto było trochę poczekać xx W tym tygodniu niestety nie mam czasu na pisanie, ale na weekend się wezmę xx
Do następnego! <3
Kochamy was ;3 IDA!
Czytasz = Komentujesz
8 kom= next
Zdecydowanie warto było poczekać, życzę weny,do następnego /W.❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤
OdpowiedzUsuńMega <3
OdpowiedzUsuń:OOOO diana ty ******************************** :)
OdpowiedzUsuńSuper��
OdpowiedzUsuńZnakomity rozdzial
OdpowiedzUsuńCudne *_*
OdpowiedzUsuńSuperr
OdpowiedzUsuńRozdział jak zwykle zajebisty. Mam do was dziewczyny prośbę czy mogłybyście pokazać jak wyglądają domy chłopaków, pokoje dziewczyn. Pozdrawiam i życzę weny.
OdpowiedzUsuńAle zajebisty szybko Next Kocham ! <333
OdpowiedzUsuńGdzie rozdział???? :(
OdpowiedzUsuńPisze go juz, przepraszam za takie opóźnienie :(( postaram się dodać na dniach..
UsuńKocham ! <3
/IDA