poniedziałek, 31 października 2016

Rozdział 64


**Oczami Susan**

-Myślałam, że nie zdążę rozwiązać tych ostatnich zadań – odetchnęłam wychodząc ze szkoły. Za nami już drugi dzień matur, a jest z dnia na dzień coraz lepiej.

-Ja w ostatniej chwili przeniosłam odpowiedzi – wyżaliła się Abi poprawiając kurtkę.

-To co, jedziemy do domu? - spojrzałam na zegarek. Widząc, że mamy za 5 minut autobus, ponagliłam przyjaciółkę. Na obcasach ciężko jest biec.

-Możemy się przebrać i jechać na zakupy? Miałyśmy to zrobić wczoraj, ale przez spotkanie chłopaków z Dianą, zapomniałyśmy – przypomniała.

Właśnie przypomniałam sobie jak po przebudzeniu, chciałam jeść, ale otwierając lodówkę spotkałam tylko kawałek pomidora... Moja mina w tamtym momencie wyrażała smutek. Jedyne co mogłam przegryźć co jakieś wafle ryżowe, które Abigail kiedyś kupiła i o nich zapomniała.

-Obowiązkowo kupujemy płatki! - Zasapane wpadłyśmy do autobusu, który już miał zamykać drzwi, ale widząc zdesperowane dziewczyny, specjalnie poczekał. Podziękowałyśmy i zajęłyśmy jedne z wolnych miejsc, które są jakimś cudem.

-Kupimy wszystko co trzeba – odpowiedziała wyjmując telefon z torebki – Amy dzwoniła kilka razy – spojrzałam na swój i też miałam parę nieodebranych od przyjaciółki. Wykręciłam do niej, ale tym razem to ona nie odbiera. Wzruszyłam ramionami, ale zaczęło mnie to bardzo zastanawiać. Amy o takiej porze jeszcze śpi i nie dzwoni do nas wiedząc, że piszemy maturę.

-Może Louis jej coś opowiedział o spotkaniu? - Podsunęła pomysł brunetka.

-To nie głupi pomysł – odparłam.

Wczoraj wieczorem Liam do mnie zadzwonił, ale nie chciał nic powiedzieć. Jedyne co się dowiedziałam, t to, że Malik był wkurwiony i chciał ją zabić. A Payne nie był w stanie mi o tym opowiedzieć, bo chyba sam musiał to przetrawić. Ale ja jestem bardzo ciekawska i muszę się dowiedzieć szczegółów. Co ona takiego im powiedziała, albo co narobiła? No bez żadnego powodu to by nie chcieli jej zabić, albo zamknąć w jakimś pokoju bez klamek.

-A Zayn ci coś mówił? - Pokręciła głową.

-Miał przyjechać przecież na noc, a po tym wszystkim nawet nie dzwonił. Napisał mi SMS.- Cały Malik. Dobrze, że nie przyjechał do mnie Liam, to mogłam spać z Abi w pokoju. Kolorowa miała iść wczoraj do pracy, ale zrezygnowała kiedy Louis jej to odradził. Jednak Am jak to ona, pewnie dziś się tam wybierze, bo długo w domu nie będzie siedzieć. To nie taki typ dziewczyny, co by mogła zbijać bąki w domu i nic nie robić.

-Wysiadamy – upomniała mnie Bennett. Zapatrzyłam się na miasto, ale w porę wstałam i wyszłam za dziewczyną. Z przystanku widać nasz blok, więc nóżki nie płaczcie, zaraz ubiorę kapcie.. Nogi odmawiają mi posłuszeństwa, przez duże obcasy. Podziwiam wszystkie laski, które chodzą codziennie w szpilkach i nic je nie boli.

Wyciągnęłam klucz z torebki i otworzyłam drzwi.

-Ja nie wejdę – wyszeptałam wciskając guzik od windy.

-Okej – wyśmiała mnie i poszła schodami w górę. Ja sobie postałam i poczytałam jakąś gazetkę, która była w naszej skrzynce pocztowej. Na reszcie mój transport się pojawił a z niego wyszła starsza Pani. Przywiałam się z nią i weszłam do środka.

Kiedy na pewno nikt ze mną nie wsiadł, ściągnęłam buty i odetchnęłam.

-Na reszcie – wyszeptałam widząc swoje piętro. Wyszłam uważając pod nóżki, żeby nic mi się nie wbiło. Mieszkanie było otwarte, więc tylko schowałam obcasy do półki, a kurtkę odwiesiłam.

-Ile można do was dzwonić?! - I na wejściu przywitała nas kochana Amy.

-No nie wiem, może pisałyśmy maturę i tak jakoś nie było jak odebrać – odpowiedziałam kładąc się na sofie – jak dobrze. - Przymknęłam oczy delektując się tą chwilową ciszą, ale to cisza przed burzą..

-To nie wytłumaczenie! Przyszedł jakieś dwie godziny temu listonosz i przyniósł nam to – wskazała na jedną z komód. Dostrzegłam trzy małe koszyczki. Zdziwiona podeszłam do jednego z nich, gdzie widniało moje imię. Wyjęłam liścik, ale pierw wzięłam sobie batonika, który był tam wśród mnóstwa słodyczy.

-Mamy urodziny? Czy to od rodziców? - Dołączyła do mnie Abigail, która w swoim przydziale miała herbaty zielone, owoce i jakieś zdrowe duperele. W trzecim prezencie były słodycze, a w większości żelki i jakaś buteleczka wina..

-Przeczytajcie karteczki, na pewno będziecie zadowolone – oznajmiła Scott chwytając butelkę alkoholu. Zniknęła w kuchni, a my z Abi zaczęłyśmy czytać..

Powodzenia na maturze, na pewno będzie 100%! A w nagrodzę po testach zapraszam na kolację w wybornym towarzystwie. Reszta szczegółów za niedługo... Wasz wielbiciel xo”

Karteczka wyleciała z moich rak widząc ten podpis. Zatkałam dłonią usta wiedząc, ze właśnie zjadłam coś od niego. A jak jest zatrute? Albo naćpać nas chce, żeby potem wejść i nas sobie zabrać?!

-Macie – wróciła Am z lampkami wina, które chyba teraz nam pomoże. Wypiłam całość duszkiem.

-Nie wierzę – wyszeptała Abi odstawiając liścik na miejsce – czemu on nie chce nam dać spokoju? Kolacja? Może jeszcze w zamkniętym hotelu.. - dziewczyna się znowu podłamała pijąc tak jak ja alkohol – to chyba za mało – skomentowała pusty kieliszek.

-Ej spokojnie, zaraz pójdziemy do sklepu i dokupimy sobie to co trzeba – zaśmiała się kolorowa.

-Nie mogę być spokojna wiedząc, że on wie o nas wszystko! Wszystko.. nie zdziwię się jak wie jakiego koloru majtki mamy dziś na sobie..

Przytuliłam ją mocno, wiedząc że ona przeżywa to najbardziej. Czułam jak kilka łez spływa po moim ramieniu. Otarłam je palcem i ucałowałam brunetkę w czoło.

-A tobie co napisał? - zwróciłam się do Scott, która nic nam nie mówiła o swojej niespodziance.

-Ehem „Miłego dnia w pracy, słonko..” - zacytowała treść swojej wiadomości – ale spoko, w pracy nie będę sama. A teraz dawajcie na górę się przebrać i idziemy. Umieram z głodu – przytaknęłam i pobiegłam do swojej sypialni. Zrzuciłam z siebie czarną sukienkę i założyłam granatową spódnicę i czarną koszulkę. Do tego wygrzebała z szafy czarne trampki i nic nie robiąc z włosami, byłam gotowa. Zahaczyłam o toaletę, żeby wypróżnić swój pęcherz. Nie będzie nas parę godzin w domu, a od rana nie byłam w toalecie. Trochę mnie to niepokoi, ale pewnie to wina nie picia niczego rano.

-Gotowe?! - krzyknęłam wychodząc do przedpokoju.

-Tak – odkrzyknęła Am, a zaraz po niej z pokoju wyszła Abigail.

-Musimy o tym powiedzieć chłopakom – oznajmiła brunetka, a my się z nią zgodziłyśmy. To jasne, że jak tylko wrócimy do domu to im powiemy. Nie możemy taki nawet małych głupot ukrywać przed nimi, bo od czegoś małego może się zrodzić coś wielkiego. A raczej żadna z nas nie chce iść na kolację z wielkim fanem...

**

-A wzięłyśmy pieniądze ze słoiczka? - spytałam podjeżdżając wózkiem do kasy.

-Tak, w ostatnim momencie po nie wróciłam – odpowiedziała Abi otwierając portfel i wyjmując z niego pokaźną sumę.

-Ty nasz mózgu! - ucałowałam ją w czubek głowy i zaczęłam wypakowywać wszystko na taśmę. Całe szczęście nie ma dużo ludzi, więc szybko nam zejdzie i wrócimy do domku. Jedyne o czym myślę to jakiś porządny obiad i potem mogę iść spać, żeby jutro mieć dobry dzień. Mam w głowie już widok dostania się na studia i nasz wyjazd na wakacje. Oczywiście z chłopakami, ale taki babski wyjazd też nam się przyda. Najpierw niech ktoś coś zrobi z tym psychopatą, ale potem można szaleć. Oglądam dużo seriali kryminalnych i wiem, że taka osoba może za nami wyjechać na koniec świata. Tak samo jak było nad jeziorem. Miałyśmy sobie odpocząć, a w zamian dostałyśmy nieźle po tyłkach.

-Razem 150 funtów – usłyszałam głos miłej pani, więc dziewczyny się z nią rozliczyły, a ja z zapakowanym wózkiem starałam się odjechać dalej, żeby wziąć trzy reklamówki. One wezmą resztę i możemy iść do domu. Mieszkanie w centrum to same plusy. Nie musimy nieść tych ciężarów daleko, tylko jakieś 5 minut drogi mamy.

-Myślicie, że mam iść do pracy? Szczerze trochę się wystraszyłam, ale nic mi nie będzie mówił jak mam żyć – oznajmiła zdenerwowana Amy.

-Zayn będzie z tobą – odpowiedziała Abi – nie da cię skrzywdzić, a do tego nie będzie sama.

-Dokładnie tak, nie możemy się wiecznie bać swoich cieni.

Wcisnęłam jeden z przycisków, które po chwili zmieniają światło, abyśmy mogły przejść na druga stronę. Rozejrzałyśmy się wszystkie kilka razy w dwie strony. Chyba za dużo kryminałów, ale z drugiej strony wypadki na drodze są coraz częstsze, a teraz na pewno nie jedno auto chciało by nas mieć na swojej masce...

**Oczami Liama**

Nie miałem sił na zadzwonienie do swojej dziewczyny, kiedy wróciłem do domu. A raczej na początku to wróciłem, do domu Zayna. Gdzie zostawiłem wcześniej samochód. Po drodze wysadziliśmy niechcianą pasażerkę. Myślałem, że Malik sam ją wyrzuci w czasie jazdy, gdzieś na poboczu. Taki był wściekły, zresztą nie tylko ja. Gdyby była taka okazja to bym jej nawet otworzył drzwi, i zamknął po upadku. Taki mały nic nie znaczący wypadek.

Kiedy tylko Mulat otworzył swój dom, pierwsze co zrobił to było nalanie whisky do szklanki. Kiedy wypił wszystko duszkiem, zaproponował nam. Jednogłośnie chcieliśmy też wypić coś mocniejszego. Dał nam szklanki i nalał każdemu tego, co sobie.

Opróżniliśmy jedną całą butelkę i dopiero wtedy wszyscy się zmyliśmy. Dojechałem do siebie i od razu wylądowałem pod prysznicem, żeby zmyć ten dzień z siebie. Spotkaliśmy się wszyscy z nią. Myślałem o tym dniu każdego możliwego dnia, kiedy tylko wracałem do czasów szkoły. Myślałem, że będzie jakiś rozlew krwi, ale w rezultacie wszystko dobrze znieśliśmy.... no są wyjątki, szczególnie jeśli chodzi o jej postawę. Dalej nie mogę zrozumieć dlaczego to zrobiła. Może mieć kogokolwiek, a uwzięła się na naszą piątkę. Mógłbym jakoś przyjąć do wieści to, że wysyła jakieś głupie wiadomości, albo nawet przebije nam opony. Jednak to za daleko poszło i teraz trzeba powiedzieć stop!

**

-Słuchajcie może tutaj? - Wskazał palcem na mapę Louis.

-Myślicie, że da się go tutaj ściągnąć? - Spytałem sprawdzając telefon, gdzie miałem wiadomość od Susan.

-Jedna z dziewczyn tam wejdzie, a on już jest nasz – odpowiedział Malik.

-Czekajcie, bo Sus coś chce – wykręciłem do niej numer, czekając na jej głos.

-Na reszcie – usłyszałem – mam ważną informacje. Jesteś z chłopakami?

-Tak, włączam na głośnik – przełączyłem rudą – mów.

-Czuję się niezręcznie – zaczęła – ale nie uwierzycie co dziś dostałyśmy.

-Susan, załatwiamy ważne sprawy, a nie gadamy o prezentach – zaśmiał się Tommo wracając do przeglądania map.

-Zamknij się Louis! - skarciła go. - To do naszego domu przyszedł miły pan, i dostarczył trzy duże kosze pełne prezentów. Dla każdej coś innego. Wiecie, słodycze, alkohol, herbata, a do tego liściki. A dokładniej to zaproszenia na kolacje, po maturach. I teraz zgadujcie od kogo..

Nastała nagle cisza, pełna zdenerwowania. Widziałem minę Zayna, a Louis odwrócił wzrok z papierów na mój telefon.

-Wyjebie mu – odezwałem się, sam sobie się dziwiąc.

-Skorzystacie z tego zaproszenia – usłyszałem z ust Louisa. Mój wzrok piorunował go nie wiedząc, czy mówi naprawdę, czy jednak sobie żartuje.

-I tam przyjdzie – dokończył jego myśl Horan – Boże, Tommo jest mistrzem!

-Właśnie zwątpiłam – odezwała się dziewczyna, po chwili ciszy – chcecie nas za przynętę?

-Oj Susan, nie taką przynętę jak na rybki, ale na psychiczną osobę. Same plusy – Chciał ja uspokoić Niall, ale niekoniecznie mu wyszło. Już widzę minę swojej dziewczyny. Pewnie przy najbliższej okazji, czyli jutro, uderzy go.

-Nie mam do was sił. Liam jak skończycie, to przyjedź – posłała buziaka i się rozłączyła. Schowałem telefon do kieszeni i wróciłem do ich dyskusji. Zaczęli obmyślać szczegóły, oczywiście nie zabrakło wstawki i seksownych ubraniach z tej okazji. Pewnie dziewczyny i tak same się ubiorą. Jednak ja jestem sceptycznie do tego nastawiony. Wiem, ze my tam będziemy i obstawimy to miejsce lepiej niż dla królowej. Ale istnieje takie małe ryzyko, że on się zorientuje i zrobi krzywdę jednej z nich. Albo co gorsza będzie miał broń i pozbawi kogoś życia. Wtedy nie będzie żadnemu z nas do śmiechu, a raczej każdy będzie płakał. Będę musiał nauczyć Susan obsługiwać się bronią.

-Myślicie, że przyśle im jakoś adres i czas spotkania? - Spytał Zayn odpisując na SMS.

-Znając życie tak, chyba, że zjawi się niespodziewanie u nich.. Nie to jest niemożliwe, bo mają lepszy alarm od samego prezydenta Ameryki!

-Spokojnie, Li będzie dobrze. Wszystko będziemy mieli na podglądzie – odezwał się Horan włączając swojego laptopa i coś tam wystukując. - Patrzcie.

Oczom ukazał nam się obraz przed blokiem dziewczyn. Ludzie, którzy się kręcą obok, każda sąsiadka, a nawet psy biegające luzem.

-To jest z teraz? - Spytałem przyglądając się ulicy.

-Tak – odpowiedział zadowolony z siebie – ja to powinienem pracować jako informatyk.

-Chyba tak – wyszeptałem nie wierząc- jak się podłączyłeś do monitoringu?

-Już kiedy próbowałem, żeby widzieć wszystko obok siebie. Nie wyszło mi, a na chatę prawie wparowali mi policjanci. Następnym razem byłem ostrożniejszy i zapoznałem parę ciekawych funkcjonariuszek i..

-Dobra – zatkał mu usta Malik – więcej nie chcemy wiedzieć.

Zaśmiałem się widząc jak przewraca oczami. Każdy już wie jak potoczyła się dalej ta znajomość, a teraz tak nagle blondyn ma dostęp do takich rzeczy. Chyba zostanie naszym mózgiem komputerowym.

**

-Ma całkiem dobry gust – zażartowała dziewczyna pokazując mi koszyk ze słodyczami – obcy koleś mi kupuje czekoladę, a chłopak nic.

-Co takiego?! - wybiła mnie z toku myślenia – ja tutaj walczę ze zbirami, aby ocalić swoją księżniczkę, a ona nagle zamyka mi drzwi przed twarzą – zacząłem się do niej zbliżać, a następnie przygwoździłem ją na łóżku zaczynając łaskotać.

-O nieee Liam tylko nie to – piszczała, wierzgając nogami we wszystkie strony.

-Nie słyszę tego, co chciałbym usłyszeć – powiedziałem nie przestając się z nią bawić.

-No kurw.. - przerwała starając się opanować – Jesteś najlepszych chłopakiem na świecie!

-Wreszcie- pocałowałem ją w usta i położyłem się obok.

-Ej ludzie – wparowała bez pukania kolorowa – idę do pracy. Jak coś będę dzwonić.

-Idziesz do klubu? - pokiwała głową – w trakcie tego wszystkiego?

-Nie mogę całe dni spędzać w domu. - Wzruszyła ramionami, a ruda nic nie powiedziała.

-Ty wiedziałaś? - spytałem, a ona delikatnie skinęła głową – to jest ryzykowane, nawet bardzo.

-Zayn tam będzie, mnóstwo ludzi, a jak coś powinnam się obronić. Nie martw się o mnie, będę dzwonić. Bawcie się dobrze – wyszła nie pozwalając mi się odezwać. To takie nienormalne. Przecież w każdej chwili może tam wejść, coś gdzieś dosypać i tyle po Amy.

-Przepraszam – usłyszałem koło swojego ucha.

-Nie gniewam się tylko strasznie się o was martwię – odpowiedziałem wyjmując telefon i pisząc szybko do Malika, żeby ten czasem nie wychodził z pracy do rana.

Przytuliłem do siebie Susan i postanowiłem chwilę tak z nią poleżeć, żeby wiedziała jak bardzo mi na niej zależy. Oddałbym wszystko, żeby ona była bezpieczna. A skoro dla niej ważna jest przyjaźń, to dla dziewczyn też jestem w stanie zrobić wszystko, jeśli to uszczęśliwi moja Susan..

-Musisz mi opowiedzieć o wczorajszym spotkaniu – westchnąłem wiedząc, że w końcu do tego dojdzie..
...............
Heeej xx
Jak pisałam w komentarzu, dodaje rozdział :d
Przepraszam jak zawsze, za opóźnienie, ale nie ma czasu na przyjemności w czasie szkoły... ;-;
Życzę miłego czytania i czekam na komentarze <3
Pozdrawiam IDA! <3
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
8 KOM= NASTĘPNY

5 komentarzy

  1. Meeega!!!!! Nareszcze dodalyście. Seksowne stroje :*** nie moge sie doczekać nexta xD
    Najlepsze

    OdpowiedzUsuń
  2. Kim jest ta osoba?????? /W.

    OdpowiedzUsuń
  3. Supi czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  4. Skarby, dajcie już następny rozdział prooooosze :*

    OdpowiedzUsuń

Szablon dla Bloggera stworzony przez Devon.