**Oczami
Susan**
-Myślałam, że
nie zdążę rozwiązać tych ostatnich zadań – odetchnęłam
wychodząc ze szkoły. Za nami już drugi dzień matur, a jest z dnia
na dzień coraz lepiej.
-Ja w ostatniej
chwili przeniosłam odpowiedzi – wyżaliła się Abi poprawiając
kurtkę.
-To co,
jedziemy do domu? - spojrzałam na zegarek. Widząc, że mamy za 5
minut autobus, ponagliłam przyjaciółkę. Na obcasach ciężko jest
biec.
-Możemy się
przebrać i jechać na zakupy? Miałyśmy to zrobić wczoraj, ale
przez spotkanie chłopaków z Dianą, zapomniałyśmy –
przypomniała.
Właśnie
przypomniałam sobie jak po przebudzeniu, chciałam jeść, ale
otwierając lodówkę spotkałam tylko kawałek pomidora... Moja mina
w tamtym momencie wyrażała smutek. Jedyne co mogłam przegryźć co
jakieś wafle ryżowe, które Abigail kiedyś kupiła i o nich
zapomniała.
-Obowiązkowo
kupujemy płatki! - Zasapane wpadłyśmy do autobusu, który już
miał zamykać drzwi, ale widząc zdesperowane dziewczyny, specjalnie
poczekał. Podziękowałyśmy i zajęłyśmy jedne z wolnych miejsc,
które są jakimś cudem.
-Kupimy
wszystko co trzeba – odpowiedziała wyjmując telefon z torebki –
Amy dzwoniła kilka razy – spojrzałam na swój i też miałam parę
nieodebranych od przyjaciółki. Wykręciłam do niej, ale tym razem
to ona nie odbiera. Wzruszyłam ramionami, ale zaczęło mnie to
bardzo zastanawiać. Amy o takiej porze jeszcze śpi i nie dzwoni do
nas wiedząc, że piszemy maturę.
-Może Louis
jej coś opowiedział o spotkaniu? - Podsunęła pomysł brunetka.
-To nie głupi
pomysł – odparłam.
Wczoraj
wieczorem Liam do mnie zadzwonił, ale nie chciał nic powiedzieć.
Jedyne co się dowiedziałam, t to, że Malik był wkurwiony i chciał
ją zabić. A Payne nie był w stanie mi o tym opowiedzieć, bo chyba
sam musiał to przetrawić. Ale ja jestem bardzo ciekawska i muszę
się dowiedzieć szczegółów. Co ona takiego im powiedziała, albo
co narobiła? No bez żadnego powodu to by nie chcieli jej zabić,
albo zamknąć w jakimś pokoju bez klamek.
-A Zayn ci coś
mówił? - Pokręciła głową.
-Miał
przyjechać przecież na noc, a po tym wszystkim nawet nie dzwonił.
Napisał mi SMS.- Cały Malik. Dobrze, że nie przyjechał do mnie
Liam, to mogłam spać z Abi w pokoju. Kolorowa miała iść wczoraj
do pracy, ale zrezygnowała kiedy Louis jej to odradził. Jednak Am
jak to ona, pewnie dziś się tam wybierze, bo długo w domu nie
będzie siedzieć. To nie taki typ dziewczyny, co by mogła zbijać
bąki w domu i nic nie robić.
-Wysiadamy –
upomniała mnie Bennett. Zapatrzyłam się na miasto, ale w porę
wstałam i wyszłam za dziewczyną. Z przystanku widać nasz blok,
więc nóżki nie płaczcie, zaraz ubiorę kapcie.. Nogi odmawiają
mi posłuszeństwa, przez duże obcasy. Podziwiam wszystkie laski,
które chodzą codziennie w szpilkach i nic je nie boli.
Wyciągnęłam
klucz z torebki i otworzyłam drzwi.
-Ja nie wejdę
– wyszeptałam wciskając guzik od windy.
-Okej –
wyśmiała mnie i poszła schodami w górę. Ja sobie postałam i
poczytałam jakąś gazetkę, która była w naszej skrzynce
pocztowej. Na reszcie mój transport się pojawił a z niego wyszła
starsza Pani. Przywiałam się z nią i weszłam do środka.
Kiedy na pewno
nikt ze mną nie wsiadł, ściągnęłam buty i odetchnęłam.
-Na reszcie –
wyszeptałam widząc swoje piętro. Wyszłam uważając pod nóżki,
żeby nic mi się nie wbiło. Mieszkanie było otwarte, więc tylko
schowałam obcasy do półki, a kurtkę odwiesiłam.
-Ile można do
was dzwonić?! - I na wejściu przywitała nas kochana Amy.
-No nie wiem,
może pisałyśmy maturę i tak jakoś nie było jak odebrać –
odpowiedziałam kładąc się na sofie – jak dobrze. - Przymknęłam
oczy delektując się tą chwilową ciszą, ale to cisza przed
burzą..
-To nie
wytłumaczenie! Przyszedł jakieś dwie godziny temu listonosz i
przyniósł nam to – wskazała na jedną z komód. Dostrzegłam
trzy małe koszyczki. Zdziwiona podeszłam do jednego z nich, gdzie
widniało moje imię. Wyjęłam liścik, ale pierw wzięłam sobie
batonika, który był tam wśród mnóstwa słodyczy.
-Mamy urodziny?
Czy to od rodziców? - Dołączyła do mnie Abigail, która w swoim
przydziale miała herbaty zielone, owoce i jakieś zdrowe duperele. W
trzecim prezencie były słodycze, a w większości żelki i jakaś
buteleczka wina..
-Przeczytajcie
karteczki, na pewno będziecie zadowolone – oznajmiła Scott
chwytając butelkę alkoholu. Zniknęła w kuchni, a my z Abi
zaczęłyśmy czytać..
„Powodzenia
na maturze, na pewno będzie 100%! A w nagrodzę po testach zapraszam
na kolację w wybornym towarzystwie. Reszta szczegółów za
niedługo... Wasz wielbiciel xo”
Karteczka
wyleciała z moich rak widząc ten podpis. Zatkałam dłonią usta
wiedząc, ze właśnie zjadłam coś od niego. A jak jest zatrute?
Albo naćpać nas chce, żeby potem wejść i nas sobie zabrać?!
-Macie
– wróciła Am z lampkami wina, które chyba teraz nam pomoże.
Wypiłam całość duszkiem.
-Nie wierzę –
wyszeptała Abi odstawiając liścik na miejsce – czemu on nie chce
nam dać spokoju? Kolacja? Może jeszcze w zamkniętym hotelu.. -
dziewczyna się znowu podłamała pijąc tak jak ja alkohol – to
chyba za mało – skomentowała pusty kieliszek.
-Ej spokojnie,
zaraz pójdziemy do sklepu i dokupimy sobie to co trzeba – zaśmiała
się kolorowa.
-Nie mogę być
spokojna wiedząc, że on wie o nas wszystko! Wszystko.. nie zdziwię
się jak wie jakiego koloru majtki mamy dziś na sobie..
Przytuliłam ją
mocno, wiedząc że ona przeżywa to najbardziej. Czułam jak kilka
łez spływa po moim ramieniu. Otarłam je palcem i ucałowałam
brunetkę w czoło.
-A tobie co
napisał? - zwróciłam się do Scott, która nic nam nie mówiła o
swojej niespodziance.
-Ehem „Miłego
dnia w pracy, słonko..” - zacytowała treść swojej wiadomości –
ale spoko, w pracy nie będę sama. A teraz dawajcie na górę się
przebrać i idziemy. Umieram z głodu – przytaknęłam i pobiegłam
do swojej sypialni. Zrzuciłam z siebie czarną sukienkę i założyłam
granatową spódnicę i czarną koszulkę. Do tego wygrzebała z
szafy czarne trampki i nic nie robiąc z włosami, byłam gotowa.
Zahaczyłam o toaletę, żeby wypróżnić swój pęcherz. Nie będzie
nas parę godzin w domu, a od rana nie byłam w toalecie. Trochę
mnie to niepokoi, ale pewnie to wina nie picia niczego rano.
-Gotowe?! -
krzyknęłam wychodząc do przedpokoju.
-Tak –
odkrzyknęła Am, a zaraz po niej z pokoju wyszła Abigail.
-Musimy o tym
powiedzieć chłopakom – oznajmiła brunetka, a my się z nią
zgodziłyśmy. To jasne, że jak tylko wrócimy do domu to im
powiemy. Nie możemy taki nawet małych głupot ukrywać przed nimi,
bo od czegoś małego może się zrodzić coś wielkiego. A raczej
żadna z nas nie chce iść na kolację z wielkim fanem...
**
-A wzięłyśmy
pieniądze ze słoiczka? - spytałam podjeżdżając wózkiem do
kasy.
-Tak, w
ostatnim momencie po nie wróciłam – odpowiedziała Abi otwierając
portfel i wyjmując z niego pokaźną sumę.
-Ty nasz mózgu!
- ucałowałam ją w czubek głowy i zaczęłam wypakowywać wszystko
na taśmę. Całe szczęście nie ma dużo ludzi, więc szybko nam
zejdzie i wrócimy do domku. Jedyne o czym myślę to jakiś porządny
obiad i potem mogę iść spać, żeby jutro mieć dobry dzień. Mam
w głowie już widok dostania się na studia i nasz wyjazd na
wakacje. Oczywiście z chłopakami, ale taki babski wyjazd też nam
się przyda. Najpierw niech ktoś coś zrobi z tym psychopatą, ale
potem można szaleć. Oglądam dużo seriali kryminalnych i wiem, że
taka osoba może za nami wyjechać na koniec świata. Tak samo jak
było nad jeziorem. Miałyśmy sobie odpocząć, a w zamian
dostałyśmy nieźle po tyłkach.
-Razem 150
funtów – usłyszałam głos miłej pani, więc dziewczyny się z
nią rozliczyły, a ja z zapakowanym wózkiem starałam się odjechać
dalej, żeby wziąć trzy reklamówki. One wezmą resztę i możemy
iść do domu. Mieszkanie w centrum to same plusy. Nie musimy nieść
tych ciężarów daleko, tylko jakieś 5 minut drogi mamy.
-Myślicie, że
mam iść do pracy? Szczerze trochę się wystraszyłam, ale nic mi
nie będzie mówił jak mam żyć – oznajmiła zdenerwowana Amy.
-Zayn będzie z
tobą – odpowiedziała Abi – nie da cię skrzywdzić, a do tego
nie będzie sama.
-Dokładnie
tak, nie możemy się wiecznie bać swoich cieni.
Wcisnęłam
jeden z przycisków, które po chwili zmieniają światło, abyśmy
mogły przejść na druga stronę. Rozejrzałyśmy się wszystkie
kilka razy w dwie strony. Chyba za dużo kryminałów, ale z drugiej
strony wypadki na drodze są coraz częstsze, a teraz na pewno nie
jedno auto chciało by nas mieć na swojej masce...
**Oczami
Liama**
Nie miałem sił
na zadzwonienie do swojej dziewczyny, kiedy wróciłem do domu. A
raczej na początku to wróciłem, do domu Zayna. Gdzie zostawiłem
wcześniej samochód. Po drodze wysadziliśmy niechcianą pasażerkę.
Myślałem, że Malik sam ją wyrzuci w czasie jazdy, gdzieś na
poboczu. Taki był wściekły, zresztą nie tylko ja. Gdyby była
taka okazja to bym jej nawet otworzył drzwi, i zamknął po upadku.
Taki mały nic nie znaczący wypadek.
Kiedy tylko
Mulat otworzył swój dom, pierwsze co zrobił to było nalanie
whisky do szklanki. Kiedy wypił wszystko duszkiem, zaproponował
nam. Jednogłośnie chcieliśmy też wypić coś mocniejszego. Dał
nam szklanki i nalał każdemu tego, co sobie.
Opróżniliśmy
jedną całą butelkę i dopiero wtedy wszyscy się zmyliśmy.
Dojechałem do siebie i od razu wylądowałem pod prysznicem, żeby
zmyć ten dzień z siebie. Spotkaliśmy się wszyscy z nią. Myślałem
o tym dniu każdego możliwego dnia, kiedy tylko wracałem do czasów
szkoły. Myślałem, że będzie jakiś rozlew krwi, ale w rezultacie
wszystko dobrze znieśliśmy.... no są wyjątki, szczególnie jeśli
chodzi o jej postawę. Dalej nie mogę zrozumieć dlaczego to
zrobiła. Może mieć kogokolwiek, a uwzięła się na naszą piątkę.
Mógłbym jakoś przyjąć do wieści to, że wysyła jakieś głupie
wiadomości, albo nawet przebije nam opony. Jednak to za daleko
poszło i teraz trzeba powiedzieć stop!
**
-Słuchajcie
może tutaj? - Wskazał palcem na mapę Louis.
-Myślicie, że
da się go tutaj ściągnąć? - Spytałem sprawdzając telefon,
gdzie miałem wiadomość od Susan.
-Jedna z
dziewczyn tam wejdzie, a on już jest nasz – odpowiedział Malik.
-Czekajcie, bo
Sus coś chce – wykręciłem do niej numer, czekając na jej głos.
-Na reszcie –
usłyszałem – mam ważną informacje. Jesteś z chłopakami?
-Tak, włączam
na głośnik – przełączyłem rudą – mów.
-Czuję się
niezręcznie – zaczęła – ale nie uwierzycie co dziś
dostałyśmy.
-Susan,
załatwiamy ważne sprawy, a nie gadamy o prezentach – zaśmiał
się Tommo wracając do przeglądania map.
-Zamknij się
Louis! - skarciła go. - To do naszego domu przyszedł miły pan, i
dostarczył trzy duże kosze pełne prezentów. Dla każdej coś
innego. Wiecie, słodycze, alkohol, herbata, a do tego liściki. A
dokładniej to zaproszenia na kolacje, po maturach. I teraz zgadujcie
od kogo..
Nastała nagle
cisza, pełna zdenerwowania. Widziałem minę Zayna, a Louis odwrócił
wzrok z papierów na mój telefon.
-Wyjebie mu –
odezwałem się, sam sobie się dziwiąc.
-Skorzystacie z
tego zaproszenia – usłyszałem z ust Louisa. Mój wzrok piorunował
go nie wiedząc, czy mówi naprawdę, czy jednak sobie żartuje.
-I tam
przyjdzie – dokończył jego myśl Horan – Boże, Tommo jest
mistrzem!
-Właśnie
zwątpiłam – odezwała się dziewczyna, po chwili ciszy –
chcecie nas za przynętę?
-Oj Susan, nie
taką przynętę jak na rybki, ale na psychiczną osobę. Same plusy
– Chciał ja uspokoić Niall, ale niekoniecznie mu wyszło. Już
widzę minę swojej dziewczyny. Pewnie przy najbliższej okazji,
czyli jutro, uderzy go.
-Nie mam do was
sił. Liam jak skończycie, to przyjedź – posłała buziaka i się
rozłączyła. Schowałem telefon do kieszeni i wróciłem do ich
dyskusji. Zaczęli obmyślać szczegóły, oczywiście nie zabrakło
wstawki i seksownych ubraniach z tej okazji. Pewnie dziewczyny i tak
same się ubiorą. Jednak ja jestem sceptycznie do tego nastawiony.
Wiem, ze my tam będziemy i obstawimy to miejsce lepiej niż dla
królowej. Ale istnieje takie małe ryzyko, że on się zorientuje i
zrobi krzywdę jednej z nich. Albo co gorsza będzie miał broń i
pozbawi kogoś życia. Wtedy nie będzie żadnemu z nas do śmiechu,
a raczej każdy będzie płakał. Będę musiał nauczyć Susan
obsługiwać się bronią.
-Myślicie, że
przyśle im jakoś adres i czas spotkania? - Spytał Zayn odpisując
na SMS.
-Znając życie
tak, chyba, że zjawi się niespodziewanie u nich.. Nie to jest
niemożliwe, bo mają lepszy alarm od samego prezydenta Ameryki!
-Spokojnie, Li
będzie dobrze. Wszystko będziemy mieli na podglądzie – odezwał
się Horan włączając swojego laptopa i coś tam wystukując. -
Patrzcie.
Oczom ukazał
nam się obraz przed blokiem dziewczyn. Ludzie, którzy się kręcą
obok, każda sąsiadka, a nawet psy biegające luzem.
-To jest z
teraz? - Spytałem przyglądając się ulicy.
-Tak –
odpowiedział zadowolony z siebie – ja to powinienem pracować jako
informatyk.
-Chyba tak –
wyszeptałem nie wierząc- jak się podłączyłeś do monitoringu?
-Już kiedy
próbowałem, żeby widzieć wszystko obok siebie. Nie wyszło mi, a
na chatę prawie wparowali mi policjanci. Następnym razem byłem
ostrożniejszy i zapoznałem parę ciekawych funkcjonariuszek i..
-Dobra –
zatkał mu usta Malik – więcej nie chcemy wiedzieć.
Zaśmiałem się
widząc jak przewraca oczami. Każdy już wie jak potoczyła się
dalej ta znajomość, a teraz tak nagle blondyn ma dostęp do takich
rzeczy. Chyba zostanie naszym mózgiem komputerowym.
**
-Ma całkiem
dobry gust – zażartowała dziewczyna pokazując mi koszyk ze
słodyczami – obcy koleś mi kupuje czekoladę, a chłopak nic.
-Co takiego?! -
wybiła mnie z toku myślenia – ja tutaj walczę ze zbirami, aby
ocalić swoją księżniczkę, a ona nagle zamyka mi drzwi przed
twarzą – zacząłem się do niej zbliżać, a następnie
przygwoździłem ją na łóżku zaczynając łaskotać.
-O nieee Liam
tylko nie to – piszczała, wierzgając nogami we wszystkie strony.
-Nie słyszę
tego, co chciałbym usłyszeć – powiedziałem nie przestając się
z nią bawić.
-No kurw.. -
przerwała starając się opanować – Jesteś najlepszych
chłopakiem na świecie!
-Wreszcie-
pocałowałem ją w usta i położyłem się obok.
-Ej ludzie –
wparowała bez pukania kolorowa – idę do pracy. Jak coś będę
dzwonić.
-Idziesz do
klubu? - pokiwała głową – w trakcie tego wszystkiego?
-Nie mogę całe
dni spędzać w domu. - Wzruszyła ramionami, a ruda nic nie
powiedziała.
-Ty wiedziałaś?
- spytałem, a ona delikatnie skinęła głową – to jest
ryzykowane, nawet bardzo.
-Zayn tam
będzie, mnóstwo ludzi, a jak coś powinnam się obronić. Nie martw
się o mnie, będę dzwonić. Bawcie się dobrze – wyszła nie
pozwalając mi się odezwać. To takie nienormalne. Przecież w
każdej chwili może tam wejść, coś gdzieś dosypać i tyle po
Amy.
-Przepraszam –
usłyszałem koło swojego ucha.
-Nie gniewam
się tylko strasznie się o was martwię – odpowiedziałem wyjmując
telefon i pisząc szybko do Malika, żeby ten czasem nie wychodził
z pracy do rana.
Przytuliłem do
siebie Susan i postanowiłem chwilę tak z nią poleżeć, żeby
wiedziała jak bardzo mi na niej zależy. Oddałbym wszystko, żeby
ona była bezpieczna. A skoro dla niej ważna jest przyjaźń, to dla
dziewczyn też jestem w stanie zrobić wszystko, jeśli to
uszczęśliwi moja Susan..
-Musisz mi
opowiedzieć o wczorajszym spotkaniu – westchnąłem wiedząc, że
w końcu do tego dojdzie..
...............
Heeej xx
Jak pisałam w komentarzu, dodaje rozdział :d
Przepraszam jak zawsze, za opóźnienie, ale nie ma czasu na przyjemności w czasie szkoły... ;-;
Życzę miłego czytania i czekam na komentarze <3
Pozdrawiam IDA! <3
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
8 KOM= NASTĘPNY
Meeega!!!!! Nareszcze dodalyście. Seksowne stroje :*** nie moge sie doczekać nexta xD
OdpowiedzUsuńNajlepsze
Super <3 //G.
OdpowiedzUsuńKim jest ta osoba?????? /W.
OdpowiedzUsuńSupi czekam na next
OdpowiedzUsuńSkarby, dajcie już następny rozdział prooooosze :*
OdpowiedzUsuń