sobota, 20 sierpnia 2016

Rozdział 60 cz. 1.



**Oczami Amy**

-Co kurwa powiedział?! - krzyknęłam widząc załamaną przyjaciółkę. Przecież szykowałyśmy dla niej mini przyjęcie, a tu nagle ona wpada zapłakana do naszego domku. Susan zdążyła wszystko pochować, bo już nie byłoby niespodzianki.

-Posrało go, nie? - spytała Ruda głaszcząc brunetkę po włosach z drugiej strony. Abigail pokiwała tylko głową i wycierała mokre poliki o moją koszulkę.

-To przez alkohol i kaca. Pewnie nigdy by tak nie powiedział... - wyszeptała podnosząc głowę z mojej klatki piersiowej. Spojrzałam jej w oczy i zabrałam kosmyki, który leciały dziewczynie na twarz. Pojedyncze włoski zostały zmoczone przez słone łzy, a jej oczka zaczerwieniły się przez ocieranie ich o szorstki materiał.

-Nawet po alkoholu nie powinien tak się odzywać – odpowiedziałam biorąc jej twarz w ręce – a teraz chodź napijemy się.

Brunetka chętnie pokiwała głową i wspólnie udałyśmy się do mojego pokoju, gdzie otworzyłyśmy wino. Dobrze, że mamy dwa, może jutro uda się wszystko naprostować, bo odkładać już nie można i tak spóźnionych urodzin. Susan przyniosła plastikowe kubeczki, a ja porozlewałam nam. Dodatkowo miałam reklamówkę z owocami i chrupkami, więc oczywiście i to poszło w ruch. Nie mam pojęcia gdzie są chłopaki, bo jakiś czas temu mieli iść szukać patyków na ognisko. A z tego co widziałam, wzięli ze sobą kilka piwek. Możliwe, że się bardzo dobrze bawią w lesie.

Niech no Malik tu tylko przyjdzie, to zdzielę go po łbie. Miał ją tylko potrzymać chwilę na dworze, posiedzieć w romantycznym klimacie przy słoneczku i to jeszcze na plaży. Normalnie wszystko miał pod nosem i na samym końcu zjebał. Wziął i chłopak zjebał piękny wieczór. A moglibyśmy właśnie teraz siedzieć razem wszyscy i dobrze się bawić.

-Myślicie, że Liam i Lou się zgubili? - Spytała Sus spoglądając za okno, które prowadzi do lasu. Moja sypialnia i łazienka są naprzeciwko lasu. Tylko z tych pomieszczeń można si tam dostać.

-Według mnie siedzą pod drzewem i piją piwo z wiewiórkami. - Zaśmiały się i od razu Abi się polepszyło. Zaczęłyśmy opowiadać sobie jakieś historie z naszego życia, więc jest co posłuchać. Szczególnie jak większości się już nie pamięta. Dobrze jest czasem powspominać i przywołać wszystko z powrotem do głowy. Co aj bym dała za jakiś pstryczek, który się wciska i bum! Wszystko do mnie wraca, oczywiście to co najważniejsze i warte pamiętania. Bo jakieś smutne historyjki mnie nie kręcą i najlepiej jak o nich zapominam.

*

Gdzie ten idiota ma telefon? Dzwoniłyśmy do obydwu, bo Abigail zasnęła na dosłownie chwilę. Chciałyśmy się z rudą dowiedzieć co dalej i czy oni coś planują. Może pomogę temu idiocie to naprawić jeszcze dziś. W końcu nie jest jakaś późna godzina. Dochodzi 22, ale na wakacjach to jest dopiero początek dnia. Mam nadzieję, że mają dobry i nieoklepany pomysł, który właśnie kończą i dlatego nie odbierają. Inaczej wszyscy ode mnie odstaną, bo nie po to idę przez ten las w celu ich zlokalizowania. Susan została z Abi, ponieważ brunetka mówiła coś o spacerze. Ale po ciemku lepiej nigdzie nie chodzić. Dlatego też jestem na obrzeżach lasu z latarką i szukam swojego chłopaka. Wymarzona sytuacja z bajki.

Doszły mnie jakieś głosy znad jeziora, więc zaczęłam tam biec. Już z daleka widziałam dwójkę chłopaków, którzy siedzą na pomoście i o czymś głośno dyskutują. Nie zauważyli mnie od razu, dopiero jak stanęłam naprzeciwko to się ogarnęli.

-Ooo kotek, co ty tu robisz? - Lou wstał i zmierzał w moja stronę.

-Ciebie też mogę zapytać o to samo – odpowiedziała krzyżując ręce na piersiach.

-Spokojnie Am, mamy patyczki i zaraz idziemy. Możemy wszystko zaczynać – Liam pokazał mi całą reklamówkę drewienek, a mi w oczy rzucił się mokry Tommo. Kiedy stanął w świetle ujrzałam, że jest przemoczony do suchej nitki.

-A tobie co się stało? - Podrapał się po karku i spojrzał na swoje ubrania.

-Eee – zaczął jąkając się – znalazłem lianę i chciałem ją wypróbować. Udało mi się, ale w ostatnim momencie puściłem i bum! Wjebałem się do jeziora – wyobraziłam sobie cały ten obrazem i wybuchłam śmiechem. Dosłownie nie wiedziałam co się ze mną dzieje, ale widząc jego lecącego w dół do wody, nie mogłam pohamować śmiechu. Chłopaki też się zaśmiali i ruszyliśmy razem w stronę domku.



-Chwila - zatrzymałam ich w połowie drogi – Zayna z wami nie było?

Spojrzeli na siebie, a potem na mnie kręcąc głowami. Zmarszczyłam brwi zastanawiając się czy mnie oszukują, czy może jednak mówią prawdę.

-Czemu by miał być z nami? Przecież miał się zająć Abigail – powiedział Liam kiwając głową. Westchnęłam widząc jak oni bardzo są na czasie. Najwidoczniej za dobrze się razem bawili, aby zobaczyć co się dzieje wokół. Ale jedna jestem zadowolona, że przynajmniej znaleźli wspólny dawny język. To same dobre znaki, jeszcze niech Malik się do nich dołączy i już w ogóle w połowie będzie zajebiście.

-Ale wy to ogarniacie wszystko – zaśmiałam się zabierając reklamówkę od Payne – musicie go znaleźć, bo pokłócili się z Abi.

Kręcąc głową ruszyłam w kierunku domku, gdzie czekały na mnie dziewczyny. Chłopców zostawiłam samych, aby dowiedzieli się o co poszło, a do tego niech znajdą jakieś sensowne rozwiązanie. Bo nie przyjechaliśmy tutaj się kłócić, a najwidoczniej niektórzy bez tego nie mogą usiedzieć na tyłku...

**Oczami Lou**

Kolorowa zostawiła nas w szoku, ale od razu zajęliśmy się poszukiwaniem. Malik nie mógł się rozpłynąć, bo nie zna dobrze tego terenu. Jak on mógł się pokłócić z dziewczyna chwilę przed imprezą? Miało być tak wesoło, a do tego mieliśmy wszyscy posiedzieć przy ognisku i poopowiadać jakieś zabawne historyjki. Lepiej niech ma dobry powód do tej kłótni, bo inaczej nie ręczę za siebie.

-Chyba go widzę – Liam złapał mnie za ramię i wskazał na długi pomost. Na samym końcu stała postać. Ruszyliśmy w tamtą stronę. Coraz bliżej było widać, że jest to Zayn. Stał wpatrując się w jezioro i trzymał się za jedną dłoń.

-Co ty odjebałeś? -Spytałem chwytając go za kark. Pokręcił głowa i odwrócił się w naszą stronę. Dojrzałem, że jego ręka jest cała we krwi. Od razu wszystkie procenty wyleciała z mojego organizmu. Kiedyś była podobno sytuacja, ale wtedy Malik musiał jechać do szpitala na szycie. Pamiętam to do dziś, bo z mojej winy się z kimś pobił, a potem cierpiał.

-Spoko stary, uderzyłem w drzewo – zabrał dłoń do tyłu uspokajając mnie. Pokiwałem lekko głową i starałem się zrozumieć o co poszło. Szatyn starał się nam to jakoś wytłumaczyć, a jak skończył to Liam się załamał i nie wiedział co powiedzieć, a ja po prostu zatkałem ręką usta. Starałem się zebrać wszystkie myśli do kupy, aby jakoś mu pomóc, ale potrzebowałem usiąść. Dopiero jak znalazłem miejsce na ziemi postanowiłem się bardziej wysilić. Może trzeba coś wymyślić. Spojrzałam na Payne, który tak samo jak ja walczył ze swoim zdrowym rozsądkiem.

-Mam! - krzyknął brunet podnosząc się – zrobimy piknik. Teraz przy gwiazdach, będą świece, jedzenie, wino i jakieś kwiatki. Przeprosisz ją i dasz jej spóźniony prezent. - Chłopak otarł czoło, udając spocenie. Zaklaskałem w ręce, bo serio super pomysł jak na taką godzinę i kilka piw. Może nie jakiś oryginalny, ale zawsze coś.

-Teraz musimy wszystko przynieść i na koniec sprowadzić dziewczyny.

Zgodziliśmy się, ale najpierw otworzyliśmy sobie po piwku. Na odstresowanie i oczyszczenie tej atmosfery. Musieliśmy szybko je wyzerować, aby nie przeciągać tego wszystkiego. Bo na końcu dziewczyny usną i będą nici ze wspólnej nocy na dworze. Jak dobrze, że ja i Amy nie pokłóciliśmy się o te pieniądze dziś, ani w ogóle. Czasem w każdym związku się zdarza, ale nie mógłbym jej zwyzywać. To nie w moim stylu, zresztą po Maliku widać, że to też nie jest w jego naturze. Jednak emocje wzięły górę nad nim i palnął coś bez myślenia. Zdarza się najlepszym.

-Ja do domku nawet nie wchodzę – powiedział Malik rzucając na bok puszkę po napoju – nawet nie chce myśleć, że Abigail przeze mnie tam płacze.

-Żaden z nas nie lubi, kiedy jego dziewczyna płacze. A już na pewno, gdy płacze przez niego – poklepałem go po plecach i ruszyłem w stronę domku z Liamem. Obgadam ten pomysł z Am. Będą musiały nam w jakiś sposób pomóc, bo cóż nasza płeć mówi sama za siebie.

-Amy, możemy porozmawiać – wszedłem do naszej sypialni, a tam zastałem trójkę dziewczyn jedzących czekoladę i pijących czerwone wino. Kolorowa pokiwała głową i całując brunetkę w czubek głowy wyszła do mnie. Zamknęła drzwi, ale pokazała mi drogę na dwór. Tam przymknęła drzwi balkonowe.

-I co? - spytała grzebiąc w kieszeni swoich spodenek. Wyciągnęła pudełko z papierosami i jednego z nich wsadziła do ust. Odpaliłem jej widząc, że nie może znaleźć zapalniczki. Z tego co widzę, to moja ukochana nie pali za często. Najwidoczniej tylko kiedy jest poddenerwowana, lub ma zły dzień. Zazdroszczę jej, bo ja natomiast jestem uzależniony od nikotyny. Nawet jakbym próbował rzucić to i tak do tego w jakiś sposób powrócę.

-Liam wpadł na super pomysł! - krzyknąłem ściszonym głosem – będzie piknik za jakąś godzinkę na plaży, tam się pogodzą i wreszcie zrobimy urodzinki. - Uśmiechnąłem się widząc, że AM zaniemówiła. Lecz ona po prostu uderzyła się w czoło i zaśmiała.

-Oryginalnie, nie ma co – prychnęła zaciągając się – lepsze to niż czekanie na jutro.

-Proszę się nie czepiać, bo jesteśmy tylko mężczyznami. A teraz potrzebujemy waszej pomocy – wyjaśniłem jej mniej więcej czego nam trzeba. Ona zawołała Susan i wspólnie wynosiliśmy rzeczy na plażę, gdzie Malik siedział i ustawiał wszystko tak jak chciał. Payne owinął mu bandażem rękę, bo lała się non stop krew. Nie za przyjemny widok, szczególnie na taką chwilę i okoliczności.

-Myślicie, że mamy już wszystko? - Spytała Ruda stawiając butelkę wina na środku koca.

-Według mnie brakuje tylko Abigail – powiedziałem biorąc łyk piwa – a gdzie ona jest?

-Eee zostawiłam ją w pokoju, bo chciała gdzieś iść. Ale potem ją przekonałam, żeby po prostu posiedziała sama – odpowiedziała Susan kierując się do domku.

-Chodzenie o tej porze nie jest dobrym pomysłem – oznajmił Liam idąc za swoją dziewczyną.

Spędziliśmy jakieś 30 minut nad tym wszystkim, a Bennett nawet nie wyszła na zewnątrz? Jest to dla mnie dziwne. Ja na jej miejscu już tysiąc razy bym wyjrzał chociaż za jakieś okno, aby sprawdzić gdzie wszystkich wywiało. Może usnęła i teraz będzie jeszcze bardziej do dupy, bo obudzeni ludzie są bardzo źli. Przynajmniej ja tak mam, jak mnie ktoś obudzi to potrafię go uderzyć. Kocha spać, jak chyba każdy normalny człowiek, więc nienawidzę budzenia o jakiś kosmicznych porach, których nawet nie ma w moim słowniku życia.

Złączyłam swoją dłoń z Amy. Czekałem na to kilka godzin, ale strasznie się przeciągało. Po jej minie widać, że nie tylko ja tego wyczekiwałem. Szliśmy we dwójkę za Susan i Liamem do domku, a tam mieliśmy usiąść na balkonie i czekać na znak od Malika.

-Ciekawe czy jej się spodoba – wyszeptała Sus wchodząc do domku, a nas zostawiając na zewnątrz. Szykowałem się do zajęcia jednego z krzeseł, ale Ruda jak szybko weszła, tak też wybiegła.

-Boże, nie ma jej tam – złapała się za głowę – w żadnym pomieszczeniu.

-Chyba żartujesz – Scott wstała i weszła z przyjaciółką do środka. Spojrzałem na Payne, a ten tylko wzruszył ramionami. Może przeoczyła jakąś małą sofę, na której zasnęła brunetka. Przecież małych ludzi można nie zauważyć, to jest ich plusik i minusik w jednym.

-Ej, serio jej nie ma – wyszły do nas łapiąc się za głowy. Teraz musiałem odstawić kolejnego browara.

-Wszędzie patrzyłyście? - pokiwały głowami zaczynając się rozglądać dookoła.

-Nie mogła wyjść drzwiami, bo byśmy to zauważyli – oznajmiła Susan wskazując na światło, które zapala się za każdym razem kiedy ktoś kręci się koło domku.

-Kurwa – wyszeptała filetowa – przecież nasze okno jest skierowane na las. A ona wspominała coś o spacerze i chwili w samotności.

Susan zgarnęła włosy i przytrzymała je ręką na głowie. Obie zamilkły na chwilę i zaczęły się obawiać najgorszych.

-Spokojnie, nie mogła iść daleko. Jest późno i ciemno..

-Ty nic nie czaisz, Tommo – podeszła do mnie – kiedy dziewczyna jest załamana, robi wszystko czego nie zrobiłaby na co dzień. Jeszcze po tym co nas spotkało, nawet ja bym nie poszła do tego lasu teraz.

Pokiwałem głową łapiąc każde słowo wypowiedziane przez moją kobietę. Doszło do mnie to co się stało. I one we dwie mają rację. Przecież jesteśmy w obcym miejscu, dalej nie wiedząc kto prześladuje dziewczyny, a do tego jedna zniknęła. Ta osoba mogła nas śledzić i wykorzystać tą sytuację. Teraz to Malik się załamie. Pobiegłem w jego stronę, aby wszystko mu powiedzieć. Chłopak myślał, że to Abigail, ale w porę się ogarnął i zaczął mnie słuchać.

-Gdzie poszła?! Przecież jest noc – rzucił na koc kwiatki i zaczął biec w stronę domku. Nie mogłem zostać w tyle, więc dorównałem do niego i po chwili wszyscy byliśmy na balkonie myśląc.

-Ja mogę jechać autem – powiedział Payne wstając i biorąc swoje kluczyki.

-To ja też pojadę, tylko w drugą stronę – zaproponowałem.

-To my idziemy w las – odezwała się ruda, tak jakby jej tu nie było. Wszyscy zgodnie się rozstaliśmy i ustaliliśmy, że dzwonimy co jakiś czas do siebie...

**Oczami Abigail**

Dlaczego wszyscy mi każą zostać w domu? Nie dość, że dziewczyny gdzieś poszyły to ja musiałam siedzieć w pokoju i po prostu nic nie robić. Nie wiem co się stało z Zaynem, dlaczego tak zareagował. Jednak wiem, że teraz nie tylko ja cierpię. Wiem jak on przeżywa nasze kłótnie. Jest to okropny czas dla mnie i dla niego.

Chciałam wyjrzeć i zobaczyć gdzie wszyscy nagle zniknęli, ale z drugiej strony coś mnie odciągnęło od tego i postanowiłam iść się przejść. Zawsze to mi pomaga. Po prostu chwila w samotności na świeżym powietrzu. Może jak się uspokoję, bo chwilowo moje wnętrze, aż chodzi od smutku i złości. Jestem wściekła za to co się stało na siebie i na niego. A do tego jak zawsze się popłakałam. Chciałabym go przytulić, ale po tej akcji niech pomyśli co złego zrobił. Liczę na jakieś przeprosiny, bo nie pozwolę sobie na wyzywanie. Rozumiem chwila słabości, ja też nie jestem święta.

Otworzyłam okno w sypialni Amy i Lou. Następnie wyskoczyłam i je za sobą przymknęłam. Zauważyłam wcześniej, że z przodu jest zamontowana specjalna czujka, która się zapala kiedy ktoś przechodzi obok. Wtedy wszyscy by mnie widzieli, a po co to komu? Jakoś nie przeszkadza mi teraz ciemność, to pewnie wina alkoholu. Po nim każdy staje się odważny. Jak widać i mi to też pomaga.

Niepewnie zrobiłam kilka kroków w las. Zamknęłam oczy i zaciągnęłam się przyjemnym zapachem jodu. Ruszyłam przed siebie, bo w końcu parę metrów i mogę wrócić. Nawet nie zauważą mojej nieobecności. W końcu to tylko chwilka, a oni i tak są czymś zajęci. Chyba siedzą i dyskutują na mój temat z Zaynem. Pewnie pouczają go, bo znając życie napił się i nie mogą do niego dotrzeć. Ja bym mogła, lecz nie teraz. Mała przerwa nam wyjdzie na dobre. Chłopak zobaczy co może stracić. Wtedy do niego dojdzie cała sytuacja.

-O matko! - poskoczyłam słysząc jak coś się rusza w krzakach. Przyjrzałam się i ujrzałam małą wiewiórkę. Okropnie mnie przestraszyła, ale po unormowaniu oddechu wróciłam do dalszej drogi. Chciałam sprawdzić godzinę, ale zdałam sobie sprawę, że zapomniałam telefonu.

Było to do przewidzenia..

Zamyślona szłam dalej przed siebie. Przecież idąc po prostej nie można się zgubić. Nie lubię geografii, ale skoro miałam z niej szóstkę to muszę się jakoś znać. Najwidoczniej była to ocena na ładne oczy. Bo skręciłam w prawo sądząc, że właśnie stamtąd przyszłam. Bardzo się pomyliłam.

-Stop – powiedziałam rozglądając się dookoła – myśl, skąd przyszłaś?

-Abi! Pomocy! - usłyszałam nagle krzyk dobiegający gdzieś z lasu. Nie rozpoznałam głosy, ale dopiero po chwili zdałam sobie sprawę, że to Susan. Bez namysłu ruszyłam zgodnie z intuicją w tamtym kierunku.

-Abigail! Boje się! - z każdym moim krokiem, ruda się oddalała. Moje serce zaczęło niemiłosiernie walić. Co jej się mogło stać?! Co ona robi w lesie?! Gdzie są wszyscy? Pytania mi się namnażały z każdym kolejnym krokiem. Zdezorientowana zatrzymałam się i złapałam za głowę.

-Susan! Gdzie jesteś?! - Krzyczałam z całej siły nie mogąc ustać w miejscu.

-Tutaj! - usłyszałam jak gałązki się pod kimś uginają, więc zaczęłam tam biec. W ogóle nie patrzyłam pod nogi, co doprowadziło do mojego upadku z niewielkiej górki. Sturlałam się na dół i wpadłam jedną nogą w kałużę. Mam krótkie spodenki, co doprowadziło do skaleczenia się w gołe nogi. Poczułam płynącą krew, więc otarłam się ręką i sycząc wstałam.

-Abi! - ponowny krzyk, ale tym razem nie rudej. To była Amy, Boże co się stało? Czy mnie nie ma już tyle czasu, żeby coś się mogło wydarzyć? A chłopaki? Czy oni kompletnie nie myślą i zostawili je same? Do jasnej cholery. Wdrapałam się na skarpę i skręciłam za krzykiem kolorowej. Czułam się obserwowana, ale bardzo chciałam znaleźć się przy przyjaciółkach. Może poszły za mną i się zgubiły? Innej opcji nie widzę, skoro teraz mnie wołają.

-Proszę! Abigail! - zbliżałam się tym razem coraz szybciej do dziewczyny. Można powiedzieć, że znalazłam się dokładnie tam, gdzie krzyczała. Jednak nigdzie jej nie widzę. Księżyc pięknie świeci, ale ja cała zasapana nie widzę żadnej z nich. Łapczywie łapie oddech próbując zlokalizować przyjaciółki, które z moich obliczeń powinny być tutaj.

-Amy! Susan! Gdzie jesteście!? - Krzyknęłam mając nadzieję, że szybko odpowiedzą i się odnajdziemy.

-Tutaj! - Spojrzałam na krzaki, gdzie coś się poruszyło. Odetchnęłam wiedząc, że to one. Kręcąc głową ruszyłam w ich kierunku.

-Boże dziewczyny, ale mnie wystraszyłyście. Gdzie są chłopaki? Przecież to nienormalnie.. - zamurował mnie widok obcej osoby w kapturze. Straciłam czucie w nogach i nie mogłam uciec, ani krzyczeć. Zamaskowana osoba posłała mi uśmiech, a potem poczułam jak oczy mi się zamykają pod wpływem olbrzymiego bólu głowy...
...........................
Hej ^^ Są 4komy i to nas na maksa cieszy <3 Serio, przynajmniej wiemy dla kogo piszemy :3
Możecie komentować nawet głupią kropkę dać xx To nas motywuje i bardzo cieszy xx
Rozdział podzieliłyśmy na 2 części, ze względu na moją miłość do rozpisywania się :"D
Dobra to chyba tyle xx dajcie znać jak wam się podoba i co myślicie o dalszej akcji xx
Buziaki ! <3
POZDRAWIAMY IDA! <3
CZYTASZ=KOMENTUJESZ!
4 KOM-NASTĘPNY !

11 komentarzy

  1. Jeju ja wiedziałam że ten weekend w domku nie bedzie taki spokojny XDD /G.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem tego samego zadnia co koleżanka wyżej. Hmmm kto mógł jej to zrobić??? /W.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dalej !! ��

    OdpowiedzUsuń
  4. Abiiiiiiiiiiiiiiiiii. Ty glypi/a cfelu/cfelówo jak jej cos zrobisz to nie recze za siebie ;-;

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieje że Zayn ją jakoś uratuje i rozprawi się z tym głupim cfelu/cfelówie /W.

      Usuń
    2. Ja juz nawet na amy licze ;-; ale abi da rade :D

      Usuń
    3. masz rację /W.

      Usuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  6. Cudny rozdział, kiedy next?? <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Czekam z niecierpliwością na następne rozdziały! 😀

    OdpowiedzUsuń
  8. Czekam z niecierpliwością na następne rozdziały! 😀

    OdpowiedzUsuń

Szablon dla Bloggera stworzony przez Devon.