poniedziałek, 8 sierpnia 2016

Rozdział 58



**Oczami Amy**

Przypomniałam sobie instrukcję obsługi alarmu i mogłam spokojnie sprawdzić kto przyszedł. Wcisnęłam odpowiedni guzik i moim oczom ukazał się korytarz, zamiast osoby pukającej. Postałam chwile wpatrując się w ekran. Niepewnie wyłączyłam sprzęt i zrobiłam dwa kroki w tył wracając na swoje poprzednie miejsce. Miałam już usiąść kiedy ponownie ktoś zapukał. Tym razem chwyciłam pusty wazon na kwiaty i odblokowałam drzwi, abym mogła je otworzyć. Nacisnęłam na klamkę po czym wyleciałam na osobę tam stojącą. Rzuciłam szkłem, ale całe szczęście mój gość zrobił unik. Przez co na klatce schodowej potłukł się ulubiony wazon Susan. Będę musiała teraz posprzątać i jak najszybciej wyrzucić resztki.

-Teraz to tak się witamy? - Spytał podchodząc do mnie.

-Wcześniej nie widziałam nikogo na monitorze, więc nie otwierałam. A teraz chciałam zaatakować – dałam mu buziaka i schyliłam się by pozbierać wszystkie kawałki – to twoja wina, więc bierz się lepiej do roboty.

-Moja? To nie ja atakuje ludzi wazonem. -Odpowiedziałam, ale tak jak ja zaczął zbierać małe szkiełka.

Naczynie potłukło się na chyba milion kawałków. Musiałam wstać i iść po jakieś pudełko, żeby wszystko tam schować i móc wyrzucić zanim dziewczyny wrócą ze szkoły. Może się nawet Ruda nie skapnie. Gorzej będzie jeśli Liam przyniesie jej kwiatki i ona będzie chciała je tutaj schować. Chyba będę musiała jej kupić nowy w prezencie, najlepiej podobny i nic jej nie powiem. Nie będzie się na mnie złościć.

-Kurwa mać, jebane szkło – właśnie wracałam do Lou, kiedy dobiegły mnie jego przekleństwa. Wyszła i zobaczyłam chłopaka ssącego swój pale.

-Zostawić dziecko na chwile samo – kręcąc głową wróciłam do pozycji kucającej i zajęłam się zbieraniem, a nie ręką bruneta. Spojrzał na mnie wściekły i zniknął w naszym mieszkaniu.

Wszystko ładnie schowałam nie kalecząc się i wróciłam do środka. Chłopak siedział i zaklejał sobie ranę plastrem. Co to za cipa się z niego zrobiła. Pudełko zostawiłam na blacie w kuchni, aby potem je wyrzucić. Usiadłam obok Tommo i obserwowałam jego poczynania. Wszystko ładnie sobie opatrzył i odniósł nawet resztę do łazienki.

-Przyszedłem zamontować czujki do okien.

-Okej – pokiwałam głową pomału przyjmując wszystko do wiadomości – a ja zajmę się obiadem.

Ruszyłam pomału do kuchni, żeby sprawdzić co ja mogę ugotować. Niby jest pełna lodówka, a co do czego to nie mam żadnego pomysłu na posiłek. Ja przecież niedawno jadłam, chociaż znowu zaczynam czuć się głodna. Wyjęłam z lodówki płaty kurczaka oraz warzywa. Zrobię pyszny makaron z brokułami i innymi zielonymi przyjaciółki oraz do tego pyszna pierś z kurczaka usmażona.

Najpierw nalałam do garnka wody, żeby ugotować brokuły, które mega długo mi się gotują. Dopiero kiedy one będą miękkie mogę zająć się resztą. Chociaż makaron już też mogę podgotować, aby potem go tylko wrzucić na patelnię do kurczaka.

Tak więc zaczęłam przygotowywać wszystko. Musze wyliczyć, żeby zostało też dla dziewczyn, bo wrócą za jakieś 3 godziny dopiero do domu. Te to się mają ze szkołą. Dobrze, że za niedługo mają matury. Przynajmniej odpoczną sobie parę ładnych miesięcy, co za tym się kryje? Oczywiście mnóstwo picia i wyjazdów nad jeziora, oraz za granicę. Już planowałyśmy jakieś małe wypady to do Paryża, to oczywiście Norwegia. Strasznie podoba nam się Hiszpania, bo piękna pogoda i do tego super imprezy i te wszystkie miasta. Ogólnie chyba we trzy marzymy o zwiedzeniu całego świata. To już w ogóle jest idealna podróż dla nas. Każde państwo po kolei, poznawanie wszystkich kultur i spróbowanie każdej potrawy.

Wszystkie palniki zostały zajęte przez patelnie oraz garnki. Wole najpierw ugotować wszystko, a dopiero potem dodać to na podgrzanie na patelni. Nabierze tego aromatycznego zapachu od kurczaka i będzie pyszne. Jak jemu nie posmakuje, to niestety będzie musiał sobie iść i kupić pizze. Ja nie ruszam się nigdzie, gdyż jak już gotuję to siedzę w domu. No chyba, że namówią mnie na lody. To już chwilę się mogę namyślić i pewnie pójść zjeść coś słodkiego.

Raz byłam z dziewczynami u mojej kuzynki w Niemczech. Zabrała nas do najlepszej lodziarni w mieście. Wtedy ja wzięłam sobie wielki pucharek z owocami, Abigail coś podobnego, a Susan zabrała się za całe toffie lody z alkoholem. Mówiła, że jej nie przeszkadza mała ilość w deserze. Jednak kiedy dała nam spróbować to mnie wykrzywiło. To nie była łyżeczka czy dwie wódki. Sądziłam, że dadzą jakiś likier, a ci podali czystą i to jeszcze wylewała się z tej góry lodów.

-Co robisz kotek? - potrząsnęłam głową czując jego ręce na swoich biodrach.

-Twoja najukochańsza dziewczyna, robi ci obiad. - Zaśmiał się całując moją szyję. Poczułam przyjemny dreszczyk, którego mi tak bardzo brakuje. Przymknęłam oczy zanurzając się w jego słodkich pocałunkach. Trzymałam w ręce łyżkę, którą upuściłam. Schyliłam się po nią, a kiedy wróciłam chłopak już wyszedł.

*

Muzyka zawsze przyśpiesza pracę, Włączyłam sobie radio i już po chwili miałam wszystko gotowe. A do tego świetnie się bawiłam. Zostawiłam resztę na patelni, żeby dziewczyny mogły sobie na spokojnie odgrzać i zjeść.

Nałożyłam nam na talerze i zaniosłam na stół.

-Louis! Chodź na jedzenie! - Krzyknęłam nalewając do szklanek cole. Usiadłam i zaczęłam jeść. Wyszło bardzo dobre.

-Ooo mogę się przyzwyczaić do taki obiadków – puścił mi oczka siadając obok. Jedliśmy rozmawiając o tym co właśnie brunet nam zamontował. Zaczynam się czuć bezpieczna, skoro każdy kto tu wejdzie bez zaproszenia uruchomi głośny alarm. Z tego co Lou mówi to cały nasz blok będzie słyszał co u na się wyprawia.

-Jesteś genialny – pochwaliłam chłopaka, a jego rękę wylądowała na moim udzie. Odłożyłam sztućce na stół i obserwowałam jego poczynania. Jechał dłonią coraz wyżej, aż w końcu znalazł się na moim czułym punkcie. Odruchowo zacisnęłam uda, a wraz z nimi jego rękę. Zaśmiał się wyciągając ją. Pod wpływem jego dotyku poczułam podniecenie, którego teraz nie pozbędę się ot tak. Dlatego szybko odnalazłam jego usta i przejęłam inicjatywę.

Louis oczywiście nie protestował, więc usiadłam na jego kolanach. Poczułam pod sobą, jak przyjaciel mojego chłopaka dostaje skrzydeł. Więc spokojnie wstałam i ruszyłam do salonu. Nie musiałam długo czekać, bo brunet był tuż za mną. Odwróciłam się do niego przodem, co było błędem. Bo popchnął mnie na kanapę i znalazł się na mnie. Teraz on przejął kontrolę nad naszą zabawą.

Całował moje usta jakby się stęsknił za ich smakiem. Cóż mi też brakowało takiej naszej miłej „pogawędki” tylko we dwoje. Moja dolna warga strasznie cierpi, gdyż chłopak ssie ją i gryzie. Ale mi to nie przeszkadza. Jego koleżka chciał wyjść jak najszybciej, ale ja zwlekałam z każdym kolejnym krokiem. W końcu obróciłam go na plecy i ściągnęłam koszulkę dalej go całując.
Louis powędrował na mój tyłek, zacisnął mocno moje pośladki. Syknęłam z przyjemności i zaczął mi zsuwać spodnie. Całe szczęście są to dresy, więc łatwo mu to wyszło. Siedziałam na nim w samej bieliźnie, co oczywiście jemu nie przeszkadza. Przecież to chłopak, a oni kochają takie widoki. Jak jeszcze znalazł drogę do moich piersi to już w ogóle był w niebie tak samo jak ja. Zaprzestałam męczenie jego ust i zaczęłam robić malinki wzdłuż szyi. Natomiast Tommo masował moją prawą pierś, która muszę przyznać już po chwili zdrętwiała. Jego palce powędrowały delikatnie na plecy, aby pozbyć się stanika. Jednym zwinnym ruchem moja ochrona wylądowała na drugim końcu pomieszczenia.

-Teraz ty – wyszeptałam i nie musiałam długo czekać, żeby brunet pozbył się swoich ubrań. Nie mogłam się powstrzymać przed dotknięciem jego klatki piersiowej. Idealnie wyrzeźbione ciało. Spodobało mu się to, bo jego usta ułożyły się w łobuzerski uśmieszek.

Nawet nie zauważyłam kiedy uwolnił swojego kolegę i nałożył na niego prezerwatywę. Muszę zacząć łykać tabletki, żeby nie musiał mieć przy sobie gumek. Bo brak takiej, już prowadzi do skończonej przygody. Zrzucił mnie z siebie. Ściągnęłam majtki czekając na niego. Jestem wystarczając mokra, żeby mógł we mnie wejść i zaspokoić moją chcicę.

-Gotowa? - spytał patrząc w moje oczy. Pokiwałam głową przygryzając jednocześnie wargę. Wsunął się we mnie do samego końca. Zawyłam głośno zaciskając swoje palce na jego plecach. Zaczął się poruszać więc i moje ręce zaczęły jeździć po jego tyle.

-Szybciej – wysapałam do bruneta, co było dla niego jak komenda. Poczułam przyśpieszenie i od razu mój oddech przyśpieszył.

-Dojdź ze mną – po chwili dopiero oprzytomniałam. Jego boski głos wydostał mnie z ognistego raju. Skupiłam się i jako pierwsza dotarłam do celu, a Louis chwilę po mnie. Pocałował mnie w usta wstając i pomału opuszczając moje wnętrze. Poczułam pustkę, ale po chwili szczęście i zaspokojenie.

Niechętnie się podniósł i ruszył do toalety. Teraz dopiero dostrzegłam jakie ma ślady od moich paznokci na plecach. Będzie bolało.. Odnalazłam swoją koszulkę, która sięga mi do ud. Narzuciłam ją na siebie i usłyszałam przekręcanie klucza w drzwiach.

-O kurwa! - krzyknęłam zabierając ciuchy chłopaka. Pobiegłam i mu je dałam.

Wróciłam na sofę w momencie kiedy usłyszałam trzask i głosy przyjaciółkę. Pół naga usiadłam spokojnie i czekałam na ich wejście.

-Serio musimy tego spróbować, bo słyszałam o tym same.. Hej Amy. - przerwały swoją rozmowę widząc mnie i moje ciuchy na podłodze.

-Widzę, że dobrze się bawiłaś – Susan wpadła w śmiech, a Abigail podążyła za nią.

-Gdzie go schowałaś? - spytała brunetka ściągając z pleców plecak.

-Już zamontowałem wszystko.. o hej dziewczyny. - Louis wyszedł z koszulką ubraną na odwrót. One spojrzały na siebie i wybuchły ponownie śmiechem. Nie mogłam siedzieć cicho więc się do nich przyłączyłam.

-Kotek koszulka – upomniałam go i dopiero teraz zrozumiał o co nam chodzi.

Przewrócił oczami i się przebrał na naszych oczach. Dziewczyny chichotały obserwując naszą dwójkę.

-Lou, ubrudziłeś się chyba – Susan wskazała na swoją szyję,a on podążył ręką na swoje ciało. Brunet spojrzał na mnie, a ja posłałam mu buziaka. Pozbierałam się i pożegnałam z chłopakiem, bo był gdzieś umówiony.

Abigail poszła się przebrać, a Susan ruszyła do kuchni, żeby podgrzać jedzenie.

-Nie no, dobra zabawę mieliście – weszła brunetka wiążąc włosy w wysokiego kucyka.

-Dobra, gdybyście miały taką chcicę to też byście skorzystały. -Odpowiedziałam opierając się o blat z przymkniętymi oczami na samo wspomnienie ostatnich minut.

-Teraz trzeba posprzątać – ponownie się zaśmiały, a ja razem z nimi.

-Przynajmniej macie obiad. Która lepsza przyjaciółka, by wam coś ugotowała?

-No, tu masz rację. Kochana jesteś, nie ma co Amy..

**Oczami Lou**

Właśnie tego potrzebowałem. Nie pamiętam kiedy ostatnio byłem taki szczęśliwy. Wreszcie uprawiałem seks i to właśnie z Amy. To już w ogóle najlepsza część tego popołudnia. Musiałem się zmyć, nie ze względu na dziewczyny, ale umówiłem się już wcześniej z chłopakami. Mamy obgadać jakiś konkretny temat. A skoro jesteśmy ze sobą w miarę dobrym kontakcie to lepiej być na czas. Znając ich na pewno się któryś spóźni i mogę od razu pomyśleć o Zaynie. On zazwyczaj jest na styk lub minutę po czasie. Kiedyś było to dla nas normalne, przyzwyczaić się można do wszystkiego.

Zaparkowałem pod jednym z barów jakoś 10 minut przed czasem. Wszedłem do środka zajmując nam dobre miejsca. Zamówiłem nam po dobrym whisky i czekałem wpatrując się w telefon. Przejrzałem przez ten czas wszystkie strony w Internecie.

-Siema – usłyszałem głos Liama, więc podniosłem się z siedzenia i podałem mu rękę.

-Pewnie Zayn będzie za jakieś kilka minut – powiedziałem podając mu szklankę alkoholu. Pokiwał głową i zrobił duży łyk.

-Zamontowałeś te czujki dziewczynom?

-Trochę mi to zajęło, ale wszystko działa – odpowiedziałem posyłając mu uśmiech. Ten tylko pokiwał głową i zatopił swoje spojrzenie w widok za oknem. Powędrowałem tam gdzie on. Na ulicy jak zawsze tysiące ludzi przemieszczających się z jednego miejsca na drugie. Pogoda nam jakoś zaczyna dopisywać. Słoneczko ładnie świeci i można poczuć lato, które nadchodzi dużymi krokami. Nie mogę się doczekać upalnych dni i tych skąpych ubrań, które oczywiście będzie nosić moja Amy. Ale ona w bieliźnie to najlepszy okaz, no chyba, że nie ma wcale na sobie ubrań. Wtedy to już w ogóle najwspanialsza rzecz na całym świecie.

-Cześć, sory za spóźnienie – dołączył do nas Malik siadając naprzeciwko mnie. Wskazał na jedna wolną szklankę. Pokiwałem głową i ten upił kilka porządnych łyków.

-Prosimy jeszcze raz to samo – odezwał się Payne dopijając swoje procenty. Zrobiłem to samo, żeby nie być gorszym.

-Czujki są w oknach i z tego co sprawdzałem to świetnie się spisują. Kamera przy drzwiach tak samo, więc dziewczyny mogą się czuć bezpiecznie w swoim domu – streściłem szatynowi pół swojego dnia, a ten siedział wpatrując się w jeden punkt i lekko potakiwał. Jakby go tutaj z nami wcale nie było, ale widać po nim iż ledwo żyje. Może wreszcie przespał się te kilka godzin, ale to i tak jak dla niego za mało. Całe szczęście ja odespałem swoje i jestem pełen sił, aby walczyć z naszym wrogiem. Musimy wreszcie rozgryźć kto to może być.

Ostatnio tak sobie nawet myślałem czy to jest ktoś kogo widujemy na co dzień. Jakby tak było, to ta osoba bardzo dobrze się kamufluje. Niby wcale nie prześladuje naszych dziewczyn, tylko zgrywa dobrego kolegę lub koleżankę. Chociaż ja nie mam tak wiele znajomych w płci żeńskiej. Oczywiście jeśli czegoś potrzebuje to wiem gdzie zadzwonić. Wtedy mogę liczyć na każdą pomoc, nie bez przyczyny przez te lata tworzyłem nowe znajomości i poznawałem właśnie takie osoby. Nigdy nie wiesz czy będzie ci potrzebny podrobiony dowód może fikcyjny pogrzeb.

-Wpadłem na taki pomysł – zaczął Liam zwracając naszą uwagę – może weźmiemy dziewczyny i na ten weekend wyjedziemy nad jezioro. Na pewno im się przyda, bo parę dni do matur, a nam na pewno też takie spokojnie dni dobrze zrobią.

Kelnerka przyniosła nasze zamówienia, a do tego jeszcze raz poprosiłem o to samo. Payne dobrze gada. Jednak taki mini urlop dobrze nam zrobi. Tylko jedna rzecz w tym brzmi bardzo dziwnie „razem”. Myślałem, że każdy by jechał oddzielnie, a tu takie zaskoczenie. Na prawdę coraz bardziej zaczynam nie poznawać tych chłopaków i samego siebie. Może dobrze nam to wszystko robi?

-Jak dla mnie bomba – poklepałem chłopaka po ramieniu.

-Będę musiał kogoś załatwić do baru.. ale jasne, przydadzą się nam te wakacje.

Uniósł szklankę w górę i cała nasza trójka stuknęła się szkłem. Wypiliśmy do dna.

-Pamiętacie jak pierwszy raz piliśmy whisky? - Zaryzykowałem ich zdziwione spojrzenia, ale po chwili całe napięcie zeszło i pojawiły się uśmiechy. Nawet doprowadziłem do śmiechu naszego poważnego Malika...

**wspomnienie**

-Dasz radę Niall. Jesteśmy z tobą całym normalnie kieszonkowym – położyłem swoją rękę na jego ramieniu. Blondyn chodził w miejscu zdenerwowany. Kręcił głową patrząc na wejście do pobliskiego sklepiku. Nigdy tu wcześniej nie byliśmy, bo jesteśmy dopiero w drugiej klasie gimnazjum, ale coś nas podkusiło. A konkretnie ostatni film jaki oglądaliśmy. A my jak to my, kiedy się czegoś naoglądamy to potem chcemy robić te same rzeczy. Dlatego każdy zrzucił się po parę funtów i podjechaliśmy rowerami na obrzeża miasta po alkohol. Postanowiliśmy całą piątką pierwszy raz spróbować prawdziwych whisky. Dlatego całą noc szukaliśmy najlepszych i oczywiście dostępnych tutaj. W końcu znaleźliśmy Aberfeldy 21YO i zebraliśmy odpowiednią kwotę, żeby się takiego napić.

Żaden nie chciał ryzykować i kupować więc zagraliśmy w kamień papier nożyce. Niestety Horan przegrał- jak zawsze w takie gierki. Dlatego teraz stoi i cały się trzęsie.

Pytałem się kumpli ze starszych klas czy znają jakiś mały sklep gdzie bez dowodu możemy kupić, więc jesteśmy i tutaj. Podobno sprzedawca w ogóle nie patrzy na ciebie tylko przyjmuje pieniądze i dalej go nic nie obchodzi.

-Ale ja nie mogę, mama mnie zabije – zaszlochał łapiąc się za włosy.
 
 


-Jesteśmy tutaj jak coś to uciekniemy – podnosili go na duchu tak samo jak ja. W końcu chłopak zebrał w sobie siły i wszedł do środka. Obserwowaliśmy wszystko przez szybę. Zajęło mu to jakieś 5 minut zanim odnalazł odpowiedni alkohol.

Zatrzymał się jakoś w połowie drogi do kasy i spojrzał na nas. Pokręcił głową, ale spotkał się z naszą reakcję. Zaczęliśmy skakać i pokazywać mu kierunek do zapłaty. Opierał się i krzywił jak tylko potrafił. W końcu zapanował nad sobą i z miną pobitego pieska podszedł do mężczyzny. Widziałem jak płaci i od razu wychodzi. Uniósł butelkę w górę tak jak robimy to z wygranymi pucharami.

-Brawo! - pogratulowałem mu odwagi i mogliśmy jechać do domu Harrego, bo jego rodzice gdzieś wyjechali na weekend z siostrą. Całe szczęście mamy cały dom dla siebie. Przynajmniej żaden dorosły nas nie zobaczy i nie ukaże.

*

-To co? Za przyjaźń – Payne uniósł w górę szklankę i wszyscy się stuknęliśmy. Upiłem łyk i skrzywiłem się tak samo jak reszta, jednak po sekundzie może dwóch poczułem przyjemny smak.

-Nie mylili się na Internecie – zaczął Styles biorąc kolejny łyczek – naprawdę było warte swojej ceny.

*

-Chłop-paki ja w-was nor-ma-alnie ko-oocham – wybełkotał Horan wskakując na stół. Cała nasza piątka umierała pod stołem, a temu zachciało się tańców. Powstrzymywaliśmy go, ale zrezygnowaliśmy jakoś za drugim razem. Opierałem się o Zayna i patrzyłem na poczynania Nialla. Zanim się wdrapał na ten stół oczywiście spadł z krzesła i potknął się o nogi Liama, który zasnął z doniczką ulubionych kwiatów mamy Harrego. Nie mogłem się powstrzymać przed zrobieniem zdjęcia.

Usiadłem prosto starając się złapać focus i moje skupienie trwało jakieś 15 minut zanim dobrze ująłem ten widok. Horan w tym czasie zdążył zatańczyć, a potem zapomnieć jaką długość ma stół i znalazł się na drugim końcu kuchni. Malik jako jedyny siedział i wpatrywał się bez ruchu w sufit.

-Naa fco tak pa-atrzyszzz – zachwiałem się próbując wstać i wróciłem na tyłek.

-Spójrz jakii ten ro-oob-aak jefst mądry.. - wskazał ciężką ręką w kąt gdzie dostrzegłem pająka jedzącego muchę.

-Fuu! - wykrzywiłem się czując jak cały alkohol wraca do mojej buzi. Szybko spróbowałem wstać, ale grawitacja robi swoje.

-Tylko nie na tuu, ma-y-ma mnie za-a-bije – wyszeptał Styles czkając.

Nie wytrzymałem i musiałem wszystko zwrócić na lśniące kafelki...

**koniec wspomnienia**

-A potem to wielkie sprzątanie – wydusił Liam łapiąc się ze śmichu za brzuch. Kelnerka przyniosła nam kolejną kolejkę, ale tym razem nie będzie nam niedobrze. Już nabraliśmy wprawy przez te lata, więc parę ładnych szklanek nie zrobi na nas większego wrażenia.

-To był najpiękniejszy dzień w moim życiu – wyszeptał przez śmiech Mulat co zwróciło moją uwagę. Nikt się nie spodziewał takich czułych słów po Panu nienawidzę wszystkich i siedzę cicho Maliku. Z tego co mówi jego mina, on sam nie skontrolował tego zdania zanim opuściło jego usta. Wyszło tak naturalnie bez zastanowienia się czy jest to na miejscu.

-Dobra, wybaczcie ale mam dziś wyścig – Payne wstał i wyciągnął portfel.

-Ja dziś stawiam – oznajmiłem także się podnosząc – pewnie pójdzie ci dobrze, bo mnie tam nie będzie.

Założyłem bluzę, której się pozbyłem przez przypływ gorąca.

-Tak sobie wmawiaj Tommo – szatyn także się podniósł i ruszył pierwszy do wyjścia. Pożegnałem się z miłą obsługą i dołączyłem do palaczy stojących na dworze.

-Pogadam z Abi o wyjeździe, bo ona musi mieć wszystko zaplanowane – oznajmił Mulat żegnając się z nami. Ja też wsiadłem do swojego samochodu i moim celem jest dom i miękkie łóżeczko..

**Oczami Abigail**

Kolejna godzina spędzona nad książkami. Dostaje właśnie oczopląsu, a to dopiero połowa materiału za mną. Muszę jeszcze przeczytać Biologię Villego, bo strasznie się rozleniwiłam ostatnio. W sumie to nie z mojej winy tyko z sytuacji życie codziennego. Nie mogę się doczekać już matury, żeby mieć to wszystko za sobą i udać się na wymarzone studia. Oczywiście uniwersytet w Londynie to nie znowu jakieś ogromne marzenie, bo Stany Zjednoczone to już coś. Jednak ze względu na wszystkich, których mam zostanę i będę kontynuować wszystko tutaj.

-Zaraz nie wyrobie – zamknęłam chemię sięgając jednocześnie po kubek z kawą. Aromatyczny zapach kofeiny rozbudza mnie mimo wieczornej pory. Oparłam się poduszkę i zamknęłam na chwilę oczy. Najlepszy odpoczynek to sen i bram nauki.

Mój brzuch zgłodniał, ale nie zwracam na niego uwagi. Tak mi się nie chce schodzić na dół, a do tego robić sobie jakiejś kolacji. Może trochę później.

-Abi pożycz mi swoje notatki z francuskiego – Ruda tak samo jak ja siedzi i coś próbuje się nauczyć.

-Jasne, leżą gdzieś tam – wskazałam na stertę zeszytów w kącie biurka. Spojrzała na nie i z westchnieniem ruszyła w poszukiwaniu.

-Mam już dość. Powtórzę jeszcze to i idę spać – podrapała się po karku wyjmując cienki zeszyt w fioletowe pieski. Pokiwałam głową i kiedy wyszła związałam włosy w niedbałego koka, bo niektóre kosmyki leciały mi do oczu. Odnalazłam w szufladzie swoje okulary do czytania. Mogę się uczyć godzinami, ale kiedy przychodzi późniejsza pora moje oczy potrzebują ochrony. Dlatego mam odpowiednie szkiełka i mogę dalej działać.

Wyglądam jak trup z książką w ręce.

-Czy trafiłem do dobrego pokoju? Ostatnio siedziała tu śliczna brunetka – usłyszałam zachrypnięty męski głos, dobiegający z wejścia do mojego pokoiku. Opuściłam zrezygnowana podręcznik na kołdrę i leniwie przesunęłam resztę książek, żeby chłopak miał miejsce obok mnie.

-To nie jest śmieszne. Ja się uczę – zrobiłam nadąsaną minkę patrząc jak szatyn zmierza w moim kierunku.

-Dlatego kupiłem ci cole zero i batoniki proteinowe – wyciągnął reklamówkę zza pleców i położył ją blisko mojej ręki. Zaczęłam szukać batonika, na którego naszła mnie ogromna ochota. Prawie jak kobieta w ciąży pragnąca ogórków i czekolady.

-Jesteś najlepszy – ledwo powiedziałam gryząc jedzenie. Zayn głośno się zaśmiał i ucałował mnie w czubek głowy. - Jesteś tu późno. Kupiłeś mi jedzenie. Co zrobiłeś?

Uniosłam się tak by być z nim na równi. Zmierzyłam go złowrogim wzrokiem, a on udał wystraszonego. Podniósł ręce w obronnym geście i się zaśmiał.

-Kotek, czy coś musiało się stać? - zapytał posyłając mi swój słodki uśmieszek. Nie mogę dalej patrzeć na niego spod byka, bo nie da się.

-Wierzę ci – niepewnie powiedziałam kończąc batonika. Papierek położyłam na szafce nocnej i wróciłam do chłopaka. Wtuliłam się w jego tors i zamknęłam oczy. Wciągałam jego zapach. Tak dobrze się czuje w jego ramionach. Mogłabym tak teraz leżeć i mieć wszystko inne gdzieś.

-Zayn spałeś ostatnio coś? - spytałam patrząc na jego podkrążone oczka. Takie pięknie czekoladki zmieniły się w małe cukiereczki.

-Parę godzin, ale nie wychodzi mi to – wyszeptał do mojego ucha i ucałował mnie w czoło. Pokiwałam głową wiedząc co ma na myśli. Martwię się, że zachoruje na bezsenność. Nienawidzę patrzeć jak bliskie mi osoby cierpią. Chciałabym od niego to zabrać, tak jak moja mama kiedyś chciała zabrać moje choroby jak chorowałam i płakałam nocami. Jednak miłość rodzica jest inna i to bardzo inna od tej, którą ja darze tego tutaj chłopaka.

-Możesz się tutaj zdrzemnąć. Ja poczytam jeszcze jakąś książkę..

-Od kiedy nosisz okulary? - stuknął palcem z szkiełko na co się wystraszyłam.

-Lubisz zmieniać temat? - pokiwał niewinnie głową – ahhh... muszę mieć do czytania.

-I tak wyglądasz ślicznie – poczułam jak moje poliki zaczynają mnie grzać. Czemu mnie to dziwi? Nie rumienie się, bo to rzadkie u mnie. Ale jak słyszę miłe słowa od takiej osoby to trudno to zatrzymać. Uniosłam lekko głowę by patrzeć na Zayna. On natomiast wpatrywał się w ścianę przed sobą i nad czymś myślał. Czułam go, ale jakby wcale tu nie siedział. Przymknął na chwilę oczy, co było dla mnie urocze. Zmieniłam pozycję i leżałam na jego brzuchu słysząc bicie serduszka.

-Spróbuj zasnąć – wyszeptałam jeżdżąc ręką po jego szyi. Widziałam jak próbuje się rozluźnić, ale dalej czułam spięte mięśnie brzucha. Nie przestawałam poruszać ręką po jego ciele. Zawsze jak byłam mała to mama mnie tak usypiała. Ja sobie leżałam, a ona była obok i głaskała mnie po głowie dzięki czemu usypiałam...

*

-Chcecie herbaty lub kawy? Bo robię dla siebie i Zayna – weszłam do salonu gdzie dziewczyny leżały i coś oglądały. Były przykryte kocem i na stole leżała pusta paczka po chrupkach.

-Ja poproszę – odezwała się Susan wybuchając śmiechem. Podeszłam i zauważyłam, że przeglądają śmieszne filmiki. Wróciłam do kuchni i zalałam odpowiednią ilość kubków wrzątkiem. Zayn śpi już dwie godziny co jest dużym postępem. Ledwo się wyślizgnęłam z jego objęcia. Ale całe szczęście udało mi się usiąść na krześle i obserwując go czytałam dalej coś o mikroorganizmach.

Ułożyłam szklanki na tacę. Miałam wychodzić kiedy to różowa dołączyła do mnie.

-Zróbmy pure. Gotowałam wcześniej ziemniaki na sałatkę, ale nie chce mi się jej robić – uniosłam zdziwiona brew, ale w rezultacie się zgodziłam. Dziewczyna wszystko przygotowała, a ja jej pomogłam je doprawić. Wszystko było cieplutkie, więc nie musiałyśmy czekać iluś godzin na ugotowanie się ziemniaków. Przez Zayna zapomniałam o głodzie. Dopiero teraz czując te wszystkie przyprawy zdałam sobie sprawę, że mój żołądek klęczy prosząc mnie o chociaż kromkę chleba. Jednak moja przyjaciółka to potrafi wyczuć kiedy potrzebuje jedzenia. Coś czuję, że jutrzejszy obiad też już mamy załatwiony. Szczególnie, że do tego można usmażyć jajko i gotowe coś na szybko.

Odnalazłam koperek na dnie lodówki, więc dosypałyśmy do naszej kolacji. Wyłożyłam wszystko na talerze, a Am zrobiła na szybko jakąś sałatkę. Wzięłam trochę do miseczki na górę. Ledwo wszystko pomieściłam na czerwonej tacy, ale jakoś mi to wyszło.

-Zanieś Sus herbatę – wskazałam różowej na samotny kubek.

Robiąc małe kroczki szłam w górę do sypialni. Drzwi zostawiłam uchylone, żeby tylko je lekko popchnąć nogą. Błagałam w myślach, żeby nie obudzić chłopaka. Jednak wchodząc do pokoju zauważyłam jak siedzi na krawędzi łóżka i przeciera oczy.

-Już wstałeś? - spytałam stawiając wszystko na prawie puste biurko.

-Już? Właśnie czuje, ze na nowo żyje – odparł podchodząc i zaglądając co dobrego przyniosłam.

-To się cieszę. Mam dla ciebie kawę i jedzenie – podałam chłopakowi talerz oraz kubek. Ten ze szczęśliwą miną wrócił na łóżko gdzie mógł zacząć jeść.

-Jesteś moim małym cudem – wyszeptał kiedy usiadłam obok niego. Szeroko się uśmiechnęłam i zabrała się za jedzenie sałatki. Wszystko tak pięknie pachnie, że szkoda czegoś nie spróbować. Jeszcze zielona herbata do tego, już w ogóle same pyszności.

-Widzisz, nie będziesz miał ze mną tak źle – poruszyłam zabawnie brwiami.

-Wiem – odparł biorąc dużego łyka kawy – mam dla ciebie niespodziankę. A raczej mamy dla was.

-Wiedziałam, że musisz mieć jakąś sprawę! - krzyknęłam odkładając na bok prawie pusty talerz i wsłuchując się w jego wypowiedź.

-Spotkaliśmy się w trójkę i padł pomysł wspólnego wyjazdu – przerwał na chwilę czekając na jakiś sygnał ode mnie – i jedziemy na ten weekend nad jezioro. Całą szóstką odpocząć od wszystkiego. Akurat weekend przed maturami odpoczniecie sobie, a my będziemy mogli się wyspać i wspólnie pomyśleć.

-Wow – wypowiedziałam ledwo słyszalnie – jestem w szoku! Na prawdę! Dziewczyny już wiedzą? Musimy wszystko uzgodnić..

-Spokojnie – złapał mnie za biodra i przysunął do siebie – wiesz jako pierwsza, bo wiem ile potrzebujesz czasu na ogarnięcie wszystkiego.

-Kocham cię – chciał coś powiedzieć, ale nagle zamilkł i zastygł w miejscu. Nie jest przyzwyczajony do wyznawania miłości. Musi się zacząć nastawiać na takie słowa.

-Jestem najlepszym chłopakiem na świecie! - pocałowałam go w usta i mocno przytuliłam.

-Jutrzejszy dzień spędzę na obgadaniu tego wszystkiego z dziewczynami. Trzeba przecież tyle rzeczy spakować i załatwić jakiś domek. Nie mam zamiaru spać pod namiotem. O nie! Nigdy, nawet mnie nie namawiaj bo to się źle...

-Cicho bądź – uciszył mnie pocałunkiem, który bardzo mi się spodobał...

 
......................................................
Hej ! xx Sorki za spóźnienie, ale byłyśmy w hotelu na cały weekend, więc nie brałyśmy ze sobą lapka ;-; Ale uż nadrabiamy wszystko xx
Jak się podoba nowy szablon?? : D Bo nam megaaaaa <3
Aaa i założyłyśmy wattpada z nowym tytułem ;c nam też ciężko go zmieniać, ale nazwa jest strasznie długa xd i na początku nie myślałyśmy o tym w ten sposób :"DD
Zapraszamy i do następnego!! ^^
CZYTASZ= KOMENTUJESZ!
POKAŻCIE ILE WAS JEST <3
Pozdrawiamy IDA! <3 

4 komentarze

  1. Jeju aż za spokojny ten rozdział xD. Czekam na niecierpliwie na kolejny <3
    /G.

    OdpowiedzUsuń
  2. New Way to nowy tytul? ;-; Nie moglyscie dac czegos w stylu YAFSINMH XDDD Rozdział jak zwykle swietny. Jest kilka bledow (chyba) ale wybaczam. Kc was

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. Aww ������Zayn jaki dobry chłopak, wow życzę weny i czekam na next������

    OdpowiedzUsuń

Szablon dla Bloggera stworzony przez Devon.