***Oczami
Liam`a***
Otworzyłem
oczy, ale ponownie je zamknąłem, gdyż promienie słońca przedarły
się przez moje rolety i świeciło mnie prosto w twarz. Zasłoniłem
się kołdrą i chwile poleniuchowałem. Dziś jest nasza
miesięcznica. Tak jako chyba jedyny z mężczyzn pamiętam o
tym. Mam dziś masę rzeczy do zrobienia, ponieważ chcę Sus
zaprosić na romantyczną kolację, którą sam zrobię. No i jeszcze
muszę ogarnąć dom, a tego to nienawidzę. Na szybko zrobiłem sobie
śniadanie, po czym je zjadłem. Wypiłem kawę z mlekiem i gotowy
ruszyłem do sprzątania. Czeka mnie ciężki dzień.....
A
i jeszcze bym zapomniał. Muszę zaprosić moją ukochaną, więc
stwierdziłem, że napisze SMS bo jak znając Susan jeszcze śpi.
Do:Susan
Dziś
u mnie, o 20:00.
Mam
dla Ciebie niespodziankę :)
Wysłałem i telefon położyłem
na szafce nocnej. Zabrałem się za sprzątanie...
Po paru godzinach sprzątania,
dom lśnił jak nigdy. Byłem z siebie strasznie dumny.
Mam nadzieje, że rudej się
spodoba tak samo jak prezent. Udałem się jeszcze do sklepu, żeby
kupić wszystkie potrzebne mi rzeczy na dziś wieczór, a gdy
przyjadę wezmę się za gotowanie..
***Oczami
Susan***
Wstałam o 6 rano, z niechęcią
udałam się pod prysznic. Mam półtorej godziny na wyszykowanie się
i spakowanie do końca, ponieważ autobus mamy o 8, ale trzeba udać
się na przystanek, który jest dwie ulice dalej od naszego
mieszkania. Stałam pod prysznicem i czekałam, aż całe moje ciało
wraz z włosami staną się mokre, a tak poza tym to włosy mi
odrastają!! Kocham je za to, że tak szybko rosną. Na rękę
nalałam sobie szampon i powoli zaczęłam wmasowywać go we włosy,
kiedy piana była już na całej głowie, spłukałam je. Następnie
umyłam ciało i wszyłam z kabiny. W samym ręczniku poszłam do
pokoju, a tam ubrałam czystą bieliznę i zestaw, który
naszykowałam sobie wczoraj. Pierwszy raz nie zastanawiałam się co
ubrać i nie stałam z 10 minut przed szafą.
-Ach genialna Susan-powiedziałam
sama do siebie i zaczęłam się śmiać. Znów sama z siebie.
Zeszłam na dół i zrobiłam sobie i swoim przyjaciółką, które było słychać, że wstały
tosty i kawę.
-Zrobiłam kawę! Kto pierwszy
ten lepszy-krzyknęłam i zaraz słyszałam trzaski drzwi i ujrzałam
dziewczyny przepychające się na schodach. Zaczęłam się śmiać i
to bardzo głośno.
-Z czego się tak cieszysz
głupku?- spytała po chwili Amy, która pierwsza podbiegła do kawy.
-Ej zostaw, ja też chcę
kawę-krzyknęła za nią Abi, śmiałam się w najlepsze-Oo jest też
dla mnie.
-Susan!-krzyknęła różowa-
Myślałam, że zrobiłaś tylko jedną i tylko po to biegłam jak
jakaś idiotka po schodach ubierając bluzę?
-Taki żarcik-powiedziałam i
zaczęłam się śmiać, a one wraz ze mną.
Zjadłyśmy tosty i wypiłyśmy
kawę.
-No to czas na "mejkap". Wy
zmywacie- powiedziałam i uciekłam na górę.
Zrobiłam makijaż, który
składał się z pudru, podkładu, różu i tuszu do rzęs. Usta
musnęłam pomadką ochronną. Gotowa zaczęłam pakować kosmetyki i
ciuchy, które wczoraj mi się nie chciało. Taki ze mnie leniuch.
Zeszłam na dół z walizką i
czekałam, aż dziewczyny zejdą na dół. Po paru minutach zeszła
Amy i zaczęła opowiadać swoje słynne kawały. Po jej dwóch
dowcipach leżałam na kanapie trzymają się za brzuch.
-Prze..ee..stań-powiedziałam
przez śmiech-Juuż od..ychhh..aać niee mogę.
I wtedy weszła Abigail i nas
uspokoiła. Wyszłyśmy na autobus i może z 5 minut czekałyśmy na
autobus. Usiadłyśmy gdzieś w środku autobusu. Po chwili zaczęłam
się denerwować bo nie mogłam znaleźć telefonu.
-Ej dziewczyny nie widziałyście
mojego telefonu?-spytała zrezygnowana, dziewczyny odwróciły się
do mnie i zaprzeczyły.
-Kurwa!-powiedziałam wkurzona.
-Susan jesteśmy w
autobusie-upomniała mnie przyjaciółka.
-Dobra jebać. JA MUSZĘ MIEĆ
MÓJ TELEFON!-wstałam żeby wziąć moją walizkę, która była
bardzo wysoko. Wcześniej to kierowca na te walizki wsadzał.
-Czemu to jest tak wysoko-
stawałam już na samych palcach, żeby dosięgnąć chociaż rączkę
mojej torby. Coś dosięgnęłam i tracąc równowagę złapałam za
nią, a torba która się okazała, że to torba Am walnęła mnie w
głowę.
-Auuu-zawyłam.
-Co tam się dzieje?-spytał
kierowca, patrząc w lusterko, tak że mnie widział.
-Chciałam tylko wziąć coś z
mojej walizki, ale nie dosięgam- odpowiedziałam uśmiechając się
krzywko i masując się po głowie. On to jest wielkolud.
Wstałam opierając się o
siedzenie.
-Amy co ty masz w tej
walizce-powiedziałam do dziewczyny, która tylko przyglądała mi
się, nawet nie pomagając-Boli-trzymałam się za głowę.
-Hej, mogę pomóc jak
chcesz-odwróciłam się, kiedy usłyszałam głos, który
prawdopodobnie był do mnie. Ujrzałam wysokiego, szczupłego
chłopaka w mniej więcej moim wieku, który uśmiechał się do mnie
ukazując białe zęby, odwzajemniła uśmiech.
-Jasne, dzięki-
odpowiedziałam,a chłopak zabrał leżąca torbę różowej i dał
ją do tego schowka na górze.
-Która to twoja?-spytał mnie,
kiedy to przyglądałam się co robi.Ma ładne duże, niebieskie
oczy-pomyślałam. Susan przestań, masz Liam`a!
-Umm co?-spytałam, a on zaczął
się śmiać.-Ejjj- powiedziałam również chichocząc.
-Jak wygląda twoja
walizka?-spytał ponownie.
-Aaaa-walnęłam się z otwartej
dłoni w czoło-Taka błękitna.
-Z napisem "Nike"?-spytał
spoglądając na mnie.
-Tak-odpowiedziałam, a po
chwili ujrzałam jak chłopak ściąga moją upragnioną rzecz.
-Alex-powiedział podając mi
dłoń, którą po chwili uchwyciłam.
-Susan-odpowiedziałam-Jeszcze
raz dzięki.
-Nie ma za co-odpowiedział i
usiadł trzy siedzenia za mną.
Usiadłam na swoim siedzeniu i
zaczęłam odpinać walizkę.
-Uuu-powiedziały razem moje
przyjaciółki-Co na to Liam?-spytała Abi.
-Na co?
-Na tego przystojniaka.
-Alex?-brunetka przytaknęła
głową-On tylko pomógł mi z walizką w przeciwieństwie do
was-powiedziałam wystawiając język.
-Na mnie nie patrz jestem
najmniejsza-powiedziała wzruszając ramionami Abi.
-Ale ty jesteś z nas
najwyższa-wtrąciła Amy-Jak ty nie dosięgałaś to my na pewne też
nie.
-No tak wy krasnale-
powiedziałam ze śmiechem.
Szukałam tego głupiego
telefonu i go nie znalazłam. No super! Pewnie został w domu. Trzy
dni bez telefonu. Chyba nie przeżyje. Zrezygnowana położyłam
głowę na oknie i czekałam na jakiś postój.
Obudziłam się już w znanym mi
miejscu. Dotarłyśmy do Woodford! Nareszcie.
-Ej dziewczyny jesteśmy w
Woodford- szturchnęłam przyjaciółki w ramie, które siedziały
przede mną.
-Serio?-zdziwiła się Amy,
która całą drogę przespała tak jak ja.
-No, jeszcze chwila i
wysiadamy-powiedziała Abi.
Usiadłam na siedzeniu z
bananem wymalowanym na twarzy. Uwielbiałam spędzać czas u rodziców
Abigail, to świetni ludzie, wiadomo po kim brunetka poszła. Po paru
minutach autobus się zatrzymał. Wstałam z miejsca ubierając
kurtkę, gdyż to już końcówka listopada i na dworze mocno wieje wiatr. Oraz zapowiada się na śnieg Kierowca autobusu wstał i zaczął podawać nam walizki, w
międzyczasie na przystanek przyjechali rodzice i brat Abigail.
Zaczęłam do nich machać, a oni mi odmachali. Nawet Matt mi odmachał. Chociaż ostatnim razem, jak byliśmy u
Abi to dogadywałam się z nim bardzo dobrze. Kiedy przyszła kolej
na moją walizkę (potem Alex schował ją z powrotem), dostałam ją
w ręce i grzecznie podziękowałam uśmiechając się do starszego
pana.
Pierwsza wyszła Abigail i
wtuliła się w swoją mamę. Wyszłyśmy razem z Amy i po chwili
podszedł do nas pan John i obie przyciągnął w swoje ramiona.
-Cześć dziewczyny, ale
urosłyście-powiedział tato brunetki i uśmiechnął się co my
odwzajemniłyśmy.
-TATA!-krzyknęła brunetka i ze
łzami w oczach wpadła w uścisk swojego ojca.
Podeszłam do pani Sandy i
wtuliłam się w nią, a ona zaczęła głaskać mnie po głowie.
-Tak się stęskniłam. Nawet
nie wiecie jak was nam brakowało-mówiła prawdopodobnie przez łzy,
nie jestem pewna, ponieważ tak mnie ściskała, że już nie
kontaktowałam.
-Sandy puść ją. Jest cała
czerwona-usłyszałam gruby głos.
-Ojejku przepraszam-powiedziała
pani Sandy i puściła mnie, a ja w końcu mogłam odetchnąć.
Wszyscy zaczęli się śmiać, a ja razem z nimi.
-Oj brakowało mi tego waszego
śmiechu- powiedział Matt i zgarnął Abigail ramieniem.
-Poczekaj do wieczora, jak
dostanie Amy głupawkę, zacznie opowiadać swoje słynne kawały i
wszystkie trzy będziemy się śmiać jak idiotki-wszyscy wybuchnęli
śmiechem.
-Cztery!W domu czeka na was
niespodzianka-dopowiedział Matthew uśmiechając się i czochrając włosy siostrze.
-Nie mów, że masz
dziecko-powiedziała ze śmiechem Amy i wszyscy znów wybuchli
śmiechem.
Mężczyźni wzięli nasze walizki i wrzucili do bagażnika, a my udałyśmy się do busa i czekałyśmy, aż pan John wsiądzie za kierownicę. Ruszyliśmy w kierunku domu Abigail podśpiewując piosenki lecące w radiu...
-No ciekawe co to za niespodzianka. Matt powiesz mi?-spytała ciekawska Abi.
-Zobaczysz w domu-powiedział i uśmiechnął się.
-Ejjj. Mi nie powiesz?-spytała uśmiechając się.
-Podjeżdżamy już, wytrzymaj te 60 sekund-wystawił język, brunetka udała, że się obraża, ale po chwili zaczęła się śmiać. Kiedy tato mojej przyjaciółki dowiózł nas pod garaż wszyscy wysiedliśmy i udaliśmy się w stronę drzwi. Weszliśmy do posiadłości państwa Bennet.
-No to gdzie ta niespodzianka?-spytała podekscytowana Abigail.
-Ashley-krzyknął Matthew i po chwili ujrzeliśmy jakąś dziewczynę, konkretnie brunetka, bardzo ładna.
-Abi, Susan i Amy to jest Ashley. Moja narzeczona-powiedział i wskazał na to dziewczynę, ona uśmiechnęła się nieśmiało. Było widać, że była zdenerwowana tym faktem, że pozna siostrę swojego ukochanego.
-Miło mi cię poznać. Jestem Abigail-powiedziała brunetka i podała jej dłoń z uśmiechem-Ale możesz mi mówić Abi.
-Ashley-ona odwzajemniła uśmiech i uścisnęła dłoń. Potem my zapoznałyśmy się z Ashley. Po rozmowie z nią, gdy każdy zajął się czymś stwierdziłam, że bardzo fajna z niej dziewczyna.
-Jak tu jesteśmy razem to chciałem powiedzieć właśnie mojej siostrze, że planujemy ślub. Tak bardziej na porę letnią. Ale już teraz chciałem poprosić byś została świadkową-Abi prawie wypluła swój sok na podłogę. Jednak pohamowała się i spojrzała na brata.
-Mówisz serio?! To jest dal mnie zaskoczenie, ale zgadzam się-uściskali się.
-To coś poważnego między nami, a dziewczyny też będą mile widziane-Puścił mi oczko obejmując swoją kobietę. Wyglądali uroczo. W oczach Abigail zakręciły się łzy, które nie przemknęły jej bratu.
-Ej mała! Nie płacz mi tu czasem-Odszedł od Ashley i przygarnął swoją siostrę. Wyglądali razem tak jak idealne rodzeństwo. Aż pozazdrościć można. Chwilę sobie posiedzieliśmy i brunetka poszła na górę, aja zostałam rozmawiając z rodzicami dziewczyny.
-Ruda, co robi twój telefon w moich skarpetkach!?-krzyknęła z pokoju Abi różowa.
-Chyba muszę lecieć-powiedziałam do Ashley i pobiegłam ile sił w nogach po schodach do pokoju brunetki. Am stała ze zdziwieniem wymalowanym na twarzy trzymając za skarpetkę w której był mój telefon. Podbiegłam do niej i chwyciłam za skarpetkę i wyciągnęłam telefon.
-Jejku moje kochanie-powiedziałam i przytaknęłam do piersi mój telefon. Amy zaczęła się ze mnie śmiać, a ja jej zawtórowałam. Odblokowałam go i od razu przeczytałam wiadomość.
-Kto to?-spytała przyjaciółka.
-Liam, chyba mu zapomniałam powiedzieć, że spędzam weekend w Woodford-podrapałam się po głowie.
-Ups.
Do:Liam
Kochanie przepraszam. Jestem z dziewczynami u rodziców Abi.
Napisałam i zaczęłam rozpakowywać swoje rzeczy do szafki, którą odstąpiła mi Abigail, która siedziała na łóżku i się zamyśliła. Nagle telefon różowej zadzwoniła i ta odebrała.
-Co jest?-spytała na wejściu i włączyła na głośnik.
-CO jest? Ja się pytam gdzie ty się podziewasz jak cię nie ma w pracy!-Wykrzyczał zdenerwowany Zayn. Obie spojrzałyśmy na brunetkę siedzącą z mina zbitego psa.
-Wiesz co? Abi Ci to wytłumaczy-Amy włączyła już normalnie mówiący tryb i dała go przyjaciółce.
-Halo-powiedziałam niepewnie.
-Abigail, dlaczego mam z Tobą o tym rozmawiać?-spytał normalnym tonem.
-Bo wiesz...-Zawahałam się.-Amy kazała mi zadzwonić, ale ja w końcu się wystraszyłam no i nie zadzwoniłam-I to powiedziałam. Wyszłam na totalną idiotkę, która boi się tego z kim się całowała i spała w jednym łóżku.
-Abigail Bennet, ile ty masz lat? Ja nie gryzę, mała-Słyszałam, że ciężko wzdycha rozważając każde słowo dokładnie.
-Zayn, ale ja już tak mam..
-Nie możesz tak mieć. Jesteśmy ze sobą dosyć blisko i nie powinnaś bać się do mnie zadzwonić w takiej czy innej sprawie.
-Szefie!-Ktoś krzyknął u Malik'a w pracy.
-Wołają mnie, ale może przyjadę po pracy do Ciebie i to sobie wyjaśnimy?
-Niestety, ale jestem w rodzinnym mieście. Wracam w niedzielę wieczorem.
-Czekam na Ciebie, do zobaczenia-Rozłączyłam się i oddałam własność dziewczynie.
Słuchałyśmy z Am rozmowy telefonicznej naszej przyjaciółki z Mulatem. Jej wystraszona mina była ie do opisania. Stresowała się samym faktem, że rozmawia właśnie z nim.
A to super.
Żeby nie było, że zapomniałem.
Wszystkiego najlepszego z okazji naszej rocznicy Susan.
Osłupiałam. Kompletnie zapomniałam. Do pokoju weszła Abi.
-Co się stało?-spytała gdy ujrzała, że jestem nie w humorze. Podałam telefon dziewczyną, a one przeczytały SMS`a.
-Jezu idiotko, jak mogłaś zapomnieć o waszej miesięcznicy-powiedziała Abigail.
-Nie wiem jestem głupia-powiedziała i opadłam na łóżko-Co ja teraz zrobię?On mi nie wybaczy.
-Skąd wiesz? Może po prostu do niego zadzwoń-rzuciła we mnie telefonem Am, a ja wykonałam polecenie.
Cała poddenerwowana czekałam, aż Li odbierze i w głowie układałam sobie przepraszającą mowę, ale na marne. 5 razy ode mnie nie odebrał. Co ja teraz zrobię?
..........................................
No cześć koteczki :3
Jak wam się podoba ostatni rozdział 1 części?
Oczywiście będzie 2 część. Nie martwcie się :D
Aż tak szybko nie chcemy kończyć tego opowiadania :)
Pochyłym drukiem jest opisana rozmowa Abi z Zaynem z jej perspektywy ^^
Dziękujemy za komentarze i prosimy pod tym rozdziałem o nowe! Obowiązkowo! :* Każdy kto przeczyta niech zostawi po sobie ślad.
Niebawem pojawi się epilog, za który musimy się zabrać :P
Do epilogu! :*
-No ciekawe co to za niespodzianka. Matt powiesz mi?-spytała ciekawska Abi.
-Zobaczysz w domu-powiedział i uśmiechnął się.
-Ejjj. Mi nie powiesz?-spytała uśmiechając się.
-Podjeżdżamy już, wytrzymaj te 60 sekund-wystawił język, brunetka udała, że się obraża, ale po chwili zaczęła się śmiać. Kiedy tato mojej przyjaciółki dowiózł nas pod garaż wszyscy wysiedliśmy i udaliśmy się w stronę drzwi. Weszliśmy do posiadłości państwa Bennet.
-No to gdzie ta niespodzianka?-spytała podekscytowana Abigail.
-Ashley-krzyknął Matthew i po chwili ujrzeliśmy jakąś dziewczynę, konkretnie brunetka, bardzo ładna.
-Abi, Susan i Amy to jest Ashley. Moja narzeczona-powiedział i wskazał na to dziewczynę, ona uśmiechnęła się nieśmiało. Było widać, że była zdenerwowana tym faktem, że pozna siostrę swojego ukochanego.
-Miło mi cię poznać. Jestem Abigail-powiedziała brunetka i podała jej dłoń z uśmiechem-Ale możesz mi mówić Abi.
-Ashley-ona odwzajemniła uśmiech i uścisnęła dłoń. Potem my zapoznałyśmy się z Ashley. Po rozmowie z nią, gdy każdy zajął się czymś stwierdziłam, że bardzo fajna z niej dziewczyna.
-Jak tu jesteśmy razem to chciałem powiedzieć właśnie mojej siostrze, że planujemy ślub. Tak bardziej na porę letnią. Ale już teraz chciałem poprosić byś została świadkową-Abi prawie wypluła swój sok na podłogę. Jednak pohamowała się i spojrzała na brata.
-Mówisz serio?! To jest dal mnie zaskoczenie, ale zgadzam się-uściskali się.
-To coś poważnego między nami, a dziewczyny też będą mile widziane-Puścił mi oczko obejmując swoją kobietę. Wyglądali uroczo. W oczach Abigail zakręciły się łzy, które nie przemknęły jej bratu.
-Ej mała! Nie płacz mi tu czasem-Odszedł od Ashley i przygarnął swoją siostrę. Wyglądali razem tak jak idealne rodzeństwo. Aż pozazdrościć można. Chwilę sobie posiedzieliśmy i brunetka poszła na górę, aja zostałam rozmawiając z rodzicami dziewczyny.
-Ruda, co robi twój telefon w moich skarpetkach!?-krzyknęła z pokoju Abi różowa.
-Chyba muszę lecieć-powiedziałam do Ashley i pobiegłam ile sił w nogach po schodach do pokoju brunetki. Am stała ze zdziwieniem wymalowanym na twarzy trzymając za skarpetkę w której był mój telefon. Podbiegłam do niej i chwyciłam za skarpetkę i wyciągnęłam telefon.
-Jejku moje kochanie-powiedziałam i przytaknęłam do piersi mój telefon. Amy zaczęła się ze mnie śmiać, a ja jej zawtórowałam. Odblokowałam go i od razu przeczytałam wiadomość.
-Kto to?-spytała przyjaciółka.
-Liam, chyba mu zapomniałam powiedzieć, że spędzam weekend w Woodford-podrapałam się po głowie.
-Ups.
Do:Liam
Kochanie przepraszam. Jestem z dziewczynami u rodziców Abi.
Napisałam i zaczęłam rozpakowywać swoje rzeczy do szafki, którą odstąpiła mi Abigail, która siedziała na łóżku i się zamyśliła. Nagle telefon różowej zadzwoniła i ta odebrała.
-Co jest?-spytała na wejściu i włączyła na głośnik.
-CO jest? Ja się pytam gdzie ty się podziewasz jak cię nie ma w pracy!-Wykrzyczał zdenerwowany Zayn. Obie spojrzałyśmy na brunetkę siedzącą z mina zbitego psa.
-Wiesz co? Abi Ci to wytłumaczy-Amy włączyła już normalnie mówiący tryb i dała go przyjaciółce.
-Halo-powiedziałam niepewnie.
-Abigail, dlaczego mam z Tobą o tym rozmawiać?-spytał normalnym tonem.
-Bo wiesz...-Zawahałam się.-Amy kazała mi zadzwonić, ale ja w końcu się wystraszyłam no i nie zadzwoniłam-I to powiedziałam. Wyszłam na totalną idiotkę, która boi się tego z kim się całowała i spała w jednym łóżku.
-Abigail Bennet, ile ty masz lat? Ja nie gryzę, mała-Słyszałam, że ciężko wzdycha rozważając każde słowo dokładnie.
-Zayn, ale ja już tak mam..
-Nie możesz tak mieć. Jesteśmy ze sobą dosyć blisko i nie powinnaś bać się do mnie zadzwonić w takiej czy innej sprawie.
-Szefie!-Ktoś krzyknął u Malik'a w pracy.
-Wołają mnie, ale może przyjadę po pracy do Ciebie i to sobie wyjaśnimy?
-Niestety, ale jestem w rodzinnym mieście. Wracam w niedzielę wieczorem.
-Czekam na Ciebie, do zobaczenia-Rozłączyłam się i oddałam własność dziewczynie.
Słuchałyśmy z Am rozmowy telefonicznej naszej przyjaciółki z Mulatem. Jej wystraszona mina była ie do opisania. Stresowała się samym faktem, że rozmawia właśnie z nim.
Kiedy skończyłam rozpakowywanie usłyszałam dźwięk przychodzącej wiadomości. Spojrzałam na różową, a ona na mnie. Chwyciłam za telefon i przeczytałam wiadomość.
Od: LiamA to super.
Żeby nie było, że zapomniałem.
Wszystkiego najlepszego z okazji naszej rocznicy Susan.
Osłupiałam. Kompletnie zapomniałam. Do pokoju weszła Abi.
-Co się stało?-spytała gdy ujrzała, że jestem nie w humorze. Podałam telefon dziewczyną, a one przeczytały SMS`a.
-Jezu idiotko, jak mogłaś zapomnieć o waszej miesięcznicy-powiedziała Abigail.
-Nie wiem jestem głupia-powiedziała i opadłam na łóżko-Co ja teraz zrobię?On mi nie wybaczy.
-Skąd wiesz? Może po prostu do niego zadzwoń-rzuciła we mnie telefonem Am, a ja wykonałam polecenie.
Cała poddenerwowana czekałam, aż Li odbierze i w głowie układałam sobie przepraszającą mowę, ale na marne. 5 razy ode mnie nie odebrał. Co ja teraz zrobię?
..........................................
No cześć koteczki :3
Jak wam się podoba ostatni rozdział 1 części?
Oczywiście będzie 2 część. Nie martwcie się :D
Aż tak szybko nie chcemy kończyć tego opowiadania :)
Pochyłym drukiem jest opisana rozmowa Abi z Zaynem z jej perspektywy ^^
Dziękujemy za komentarze i prosimy pod tym rozdziałem o nowe! Obowiązkowo! :* Każdy kto przeczyta niech zostawi po sobie ślad.
Niebawem pojawi się epilog, za który musimy się zabrać :P
Do epilogu! :*
Zajebisty jak zawsze ;3 ciekawe czy jej wybaczy, bo dziewczyna bardziej powinna wiedzieć i pamiętać takie rzeczy :P jeszcze tak będzie, że wrócą :D Sus do Liama, Amy do pracy, a Abi może zostanie xD to były by jaja :) albo Liam przyjedzie do Sus ;* wszystko od was zależy i układam sobie pare scenariuszy, bo nie mogę się doczekać następnego ! ;) czekam na next :D
OdpowiedzUsuńRozdział cudooo!!!! Już czekam na epilog :* /M
OdpowiedzUsuńBoski czekam na epilog !! :* ❤❤
OdpowiedzUsuńBOOOOSKI czekam na epilog i na drugą część :* :* :*
OdpowiedzUsuńŚwietny. Nie mogę się doczekać epilogu i 2 częsci.(mam nadzieje ze bedzie długi). :*
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńŚwietny! Czekam na next! ♥
OdpowiedzUsuńBoskoo! Ciekawe co zrobi Sus :0 jestem ciekawa i z niecierpliwością czekam na następny :)
OdpowiedzUsuńŚwietnie piszesz :0 czekam na next :) jestem ciekawa :*
OdpowiedzUsuńCudowny czekam na kolejny :)
OdpowiedzUsuń