sobota, 12 marca 2016

Rozdział 45!


**Oczami Abi**

Moja przyjaciółka leży w szpitalu z nogą w gipsie, a my nie wiemy kto to zrobił. Czym ona zawiniła? Czym ogólnie my zawiniłyśmy by czuć się jak w moim ulubionym serialu, kiedy to dziewczyny ściga tajemniczy „A”? To trochę nierealne, a jednak w naszym życiu może się wszystko wydarzyć.
Wchodząc na górę szukałam kluczyków od naszego mieszkania, bo ja zawsze je chowam. I zazwyczaj nie pamiętam, do której kieszonki je wrzucam. Są 4 możliwości, plus kieszeni spodni i kurtki. Wchodziłam po schodach, bo Amy poszła sprawdzić czy mamy jakieś listy. Zatrzymałam się przed drzwiami w końcu znajdując metal. Włożyłam go do drzwi i przekręciłam. Czując, że są otwarte wyjęłam i otworzyłam je szeroko stawiając krok w przód. Zapaliłam światło zamierzając ściągnąć buty. Jednak mój wzrok padł w jedno miejsce, gdzie czułam obrzydliwy smród. Spojrzałam tam i zaczęłam piszczeć.
Dosłownie po paru sekundach była przy mnie zmachana Amy. Nie wiedziałam gdzie patrzeć. Jedyne co zrobiłam to zatkałam dłonią usta, by żaden z sąsiadów nie słyszał mojego wrzasku.
-Co się dzieje?! - rozejrzała się po pomieszczeniu zatykając nos – Co tu kurwa tak wa..

W tym momencie ujrzała na przejściu do salonu to co ja. Nasze panele były pokryte krwią, a trochę dalej leżał martwy, czarny kot. Kto mógł coś takiego zrobić biednemu zwierzakowi? I to jeszcze w naszym domu? Właśnie, ktoś tu był. Paranoja we mnie weszła. Obracałam się dookoła patrząc w każdy kąt. Z każdą złą myślą, moje serce chciało wyskoczyć z klatki piersiowej. Czułam już zbierające się łzy.
-Am, oni mogą tu dalej być – wyjąkałam wychodząc z pomieszczenia z korytarz. Przyjaciółka zrobiła to samo. Dziewczyna oparła się o ścianę, i po niej zjechała w dół. Głęboko oddychałam uspokajając się i myśląc co teraz zrobić. Jestem w rozterce. Najważniejszy to zamknąć na klucz drzwi i wyjść stąd. Tak zrobiłam, a następnym krokiem było zadzwonić po pomoc. Wykręciłam numer do chłopaka, który nam pomoże, a potem wytłumaczy o co chodzi z Dianą..

**
-Jesteście całe? - spytał wbiegając po schodach. Od razu wpadłam w jego ramiona, przestając się bać.
-Proszę, zobacz czy tam nikogo nie ma – odezwała się wstając z podłogi. Zayn wyciągnął zza paska pistolet. Otworzyłam mieszkanie, a on tam wszedł. Minęła chwila stresu zanim ponownie go ujrzałam. Był spokojny, więc my też się takie stałyśmy. Mogłyśmy wrócić do domu, a tam zająć się martwym kotem.
-Nie wiem kto to był, ale jego też zabije – oznajmił szatyn, siedząc na kanapie patrząc jak ja zmywam krew, a Amy chowa kota do worka na śmieci.
-Mam nadzieję, bo inaczej będziemy żyły w strachu – oznajmiła krzywiąc się jakby z bólu.

Miałam co parę sekund odruchy wymiotne. Starałam się je cofać, bo jednak muszę umieć w takich sytuacjach się opanować. Jednak Amy kiedy już schowała martwe zwierzę do czarnego wora, wstała i pobiegła do łazienki wymiotując. Starłam wszystko i poszłam do niej. Złapałam jej kolorowe włosy i siedziałam nad nią. Dziewczynę mocno cofało, tak że ja ciągnęłam ją za włosy. Kilka kolorowych kosmyków zostało między moimi placami. Kiedy już uspokoiła się, poszłam po szklankę wody. Zayn w tym czasie poszedł wyrzucić „śmieci”. Amy myła zęby kiedy do niej wróciłam z wodą. Zostawiłam ją samą wracając do chłopaka. Przytuliłam go bez słowa siadając mu na kolanach. Głaskał moje plecy szybko oddychając...

*2 dni później*

-Jestem na maska wkurwiona – załkała Susan kuśtykając na jednej nodze po schodach na dół.
Wróciła już wczoraj z rana ze szpitala, ale lekarz zabronił jej iść na studniówkę. Dlatego musi zostać w domu. Proponowałam jej, że ja też zostanę, ale nie chciała. Więc ja od rana biegam po fryzjerach i kosmetyczkach. Dopiero weszłam do domu z nową fryzurą, a dochodzi 11 rano. Nie wyspałam się, bo żyje już dzisiejszą imprezą. Am jeszcze śpi po godzinach pracy, a dziś wybiera się do Lou na kilka godzin. Pewnie później potowarzyszy rudej przy zabawie w salonie. Jednak mam nadzieję, ze Liam się opamięta i zajmie dziewczyną.
Od tych dwóch dni, nic nowego się u nas nie wydarzyło. Całe szczęście mogłyśmy spokojnie prowadzić normalne nastoletnie życie. Malik całe godziny spędza u siebie prowadząc dochodzenie. Nie interesowałam się tym, bo mi zabronił. Z jednej strony to dobrze, ale z drugiej chciałabym wiedzieć co i jak.
Stojąc w jednym miejscu obserwuje Susan, która podpiera się o dwie kule i podąża w kierunku sofy. Mam ochotę jej pomóc, ale nie mam pojęcia co mam teraz robić. Muszę zadzwonić do Kate czy balony już są nadmuchane, bo ze względu na moją pozycje w samorządzie, muszę dopiąć całą studniówkę na ostatni guzik. Wczoraj załatwiałam jakiegoś kolesia, który będzie puszczał nam muzykę, a dziś jak była o 6 rano na tej sali, to zmieniła mi się koncepcja co do wyglądu miejsca. Nie mam miesiączki, więc nie wiem czemu mi się tak wszystko nie podoba ostatnio. Mam ochotę zmienić coś, co przed chwilą ustaliłam.
-Abi, otworzysz? - spojrzałam na nią – drzwi – powiedziała, a ja ruszyłam niepewnie w stron wejścia do naszego mieszkania. Otworzyłam i na moją szyję wskoczyła zwariowana Emily. Zaraz za nią wszedł Harry niosą trzy opakowania na prezenty.

-Dawno was nie było – oznajmiłam witając się z chłopakiem, buziakiem w policzek.
-Em załatwiała sprawy związane ze szkołą, a ja szukałem pracy – powiedział wchodząc do salonu. Tam zaczął się śmiać z rudej, na co ta chyba uderzyła go kulą w nogę.
-Mamy dla was prezenty! - krzyknęła podekscytowana Em i dała każdej z nas mały upominek.
-Ale nie mamy urodzin, ani nic – skomentowała Susan biorąc i odpakowując prezent.

-To tak po prostu, a gdzie Am? - wskazałam górę, więc ta ruszyła w tamtym kierunku biegiem. Już widzę zadowoloną minę naszej przyjaciółki, kiedy ktoś ją budzi z błahego powodu. Zrobiłam nam po kawie i mogłam spokojnie na chwilę usiąść, ale tylko 5 minut, bo zaraz muszę zabierać się za przegląd sukienki i butów. Wszystko jeszcze jest w szafie, a ja nawet nie wiem czy mój chłopak, pamięta o dzisiejszej imprezie. Jeśli zapomniał to obiecuję, że skopie mu tyłek.
-Kto ją wpuścił do domu?! Zraz dojdzie do rękoczynów – biegła po schodach mokra kolorowa, a za nią szła cały czas śmiejąc się Em.
-Nie mogłam się powstrzymać – wyłkała podczas płaczu i śmiechu. Widząc w takim stanie naszą przyjaciółkę, wybuchnęłam głośnym śmiechem wylewając zawartość swojego kubka na podłogę.
-Wszystkich was zaraz wykończę! - krzyknęła i rzuciła się na bezbronnego Harr'ego, który tylko siedział i zatykał ręką usta, by nie zaśmiać się..

**
-Dziewczyny, a jak on zapomniał? Przecież miał być 15 minut temu – chodziłam po całym salonie, sprawdzając co sekundę jaki mamy czas. Zayn spóźnia się, a dziewczyny wcale mi nie pomagają. Amy już wychodzi, a ja dalej czekam jak głupia. Susan wcina popcorn oglądając romantyczną komedię, a w międzyczasie spogląda na mnie.
-Nie jest, aż tak głupi – skomentowała Amy podchodząc do mnie i dając mi buziaka w policzek.- Wyglądasz nieziemsko – wychodząc natrafiła na Mulata.

-Przepraszam, przepraszam, ale..- teraz spojrzał na mnie i go lekko zatkało. Podoba mi się taka reakcja. Właśnie na tym mi zależało.-Jesteś piękna – skomentował podchodząc i zakładając mi bukiecik na rękę.
-Jeden komplement nie prowadzi do wybaczenia, tej gafy – odpowiedziałam podchodząc
jeszcze do rudej.
-Baw się dobrze, ja posiedzę i nadrobię seriale – odezwała się przytulając mnie.
-Przecież mogę zostać.
-Masz się zajebiście bawić, a potem wróć z kacem – ucałowałam ją, a następnie wyszłam z chłopakiem. Coś przeczuwam, że lada chwila Liam zapuka do naszych drzwi, by zając się swoją dziewczyną.
Zjechaliśmy na dół windą, bo mam bardzo wysokie obcasy, i nie chcę dostać bólu nóg tak szybko. Mam zamiar się super bawić z Zayn'em, a potem zobaczymy jak się potoczy wieczór...

**Oczami Zayn'a**

Moje domowe biuro przypomina komisariat. Na ścianie wisi wielka mapa miasta, a koło niej porozwieszane są zdjęcia różnych osób, z którymi mogę mieć na pieńku. Od dwóch dni zastanawiam się, kto chce skrzywdzić dziewczyny. Jedną osobę wyeliminowałem, ale wygląda na to, że ktoś był nad nią. Najgorsze jest to, że ja nie mam chwilowo pojęcia kto to może być. Niby mam mnóstwo wrogów, ale oni nie brali by się za dziewczyny. To cios poniżej pasa, czyli dla kogoś kto lubi męczyć ludzi.

1.Śledzenie Abigail

2.Próba porwania Amy

3.Zepchnięcie ze schodów Susan

4.Martwy kot i włamanie do mieszkania.

A co będzie następne? Zamkną je w jakimś pomieszczeniu i będą torturować, albo zagłodzą je na śmierć? Nie chcę nawet tak myśleć, że mogłoby się coś im stać, a w szczególności Abigail. Mam ochotę wszystkich wykończyć, bo może gdzieś za rogiem się ktoś czai, i czeka na odpowiedni moment by zaatakować.
Dobra wyluzuj Malik, dzisiaj jest jeden z najważniejszych dni twojej dziewczyny.
Nie mogę się spóźnić. Dlatego zostawiam ten pokój do jutra. Muszę zamknąć na klucz, bo jakby Abi chciała zostać na noc, to nie byłaby zadowolona z tego widoku.
Ruszyłem swoją dupę na górę do łazienki, żeby przygotować się. Jak zwykle mam coraz mniej czasu, a muszę się wyszykować. Dobrze, że wczoraj wyprasowałem sobie koszulę. Mam nadzieję, że dziś się upiję i nie będę myślał o tym całym gównie. Kiedy opuściłem łazienkę i spojrzałem na telefon miałem dosłownie z 50 nieodebranych wiadomości, od nie kogo innego jak Abigail. Okazuje się, że właśnie dochodzi ta godzina, na którą byliśmy umówieni. 
Brawo Malik, jak zwykle można na tobie polegać. W biegu zacząłem się ubierać. Nie mogłem znaleźć granatowego krawatu o jaki prosiła mnie dziewczyna. Rozwaliłem dwie szuflady, aż w końcu go znalazłem. Leżał sobie na łóżku, pod poduszką. Chciałem wyglądać idealnie, ale nie miałem już czasu na ogarnięcie fryzury, ledwo się ubrałem i prawie zapomniałem o bukieciku. Te szkolne tradycje są takie denerwujące, lecz ja jako ten najlepszy chłopak na świecie, spełniam każde wymogi dla swojej księżniczki. Tak samo będzie i dziś, bo nie pobije się z nikim – będę można powiedzieć grzecznym chłopcem. Dopiero po imprezie mam zamiar nie wypuszczać brunetki ze swojej sypialni... 


**Oczami Susan**

Dziewczyny sobie wyszły, a ja siedzę na kanapie płacząc, bo główną bohaterka właśnie zginęła. Jak to możliwe?! Przecież jak gra się główną rolę, to powinno się żyć! A nie ginąć w ostatnich minutach filmu..

Nie dość, że smutno mi z tego względu, to jeszcze chce mi się płakać myśląc o studniówce, na której mnie nie będzie. Przez jebane 3 lata marzyłam z Bennett o tym co włożymy, i jak dobrze się pobawimy tego wieczoru. Jednak głupi ktoś popsuł nam plany. Z jednej strony to dobrze, bo Zayn i Liam się nie spotkają. Z drugiej strony ja muszę siedzieć na dupie sama w domu! Wszędzie mam pozapalane światła, bo mimo wszystko ciągle czuje strach. Miałyśmy chwilę odetchnięcia od ostatnich zdarzeń, tylko to nie wystarczyło, by wymazać takie coś z głowy. Trochę czasu nam potrzeba, szczególnie jak każdej z nas coś się innego przytrafiło.
-Nie myśl o tym! - muszę wypić coś słodkiego. Otarłam łzy wyłączając laptopa. Wstałam łapiąc po kulę, żeby móc pokuśtykać w stronę kuchni. Tam wstawiłam sobie wodę na gorącą czekoladę, ona zawsze poprawia humor. Włączyłam radio, gdzie akurat puścili mój ulubiony zespół. Próbowałam tańczyć, ale wyglądało to pewnie okropnie. Zrezygnowałam opierając się o szafkę.
Mój spokój przerwał dzwonek do drzwi. Najpierw zalałam sobie napój, a następnie ruszyłam w tamtym kierunku. Mam pod ręką kulę, w razie czego. Otworzyłam najpierw zatrzask, a potem klucz przekręciłam i na końcu zabezpieczenie.

Można się zmęczyć..

-Dobry wieczór, czy tutaj odbywa się studniówka? - zobaczyłam najprzystojniejszego chłopaka na świecie z bukietem kwiatów i w garniturze. Uśmiech z jego ust nie schodził nawet na chwilę, tak samo chyba jest u mnie. Pokiwałam głową i zaprosiłam go do środka. Jednak widząc jego strój i porównując do moich dresów, miałam ochotę zapaść się pod ziemię.
-Mogłeś uprzedzić! - skarciłam go zamykając na klucz drzwi.

-Kochanie, biegnij się przebrać, przecież to twój wieczór! - poganiał mnie uderzeniami w pupę. Chciałam go uderzyć moją kulą, ale tak patrząc w jego oczka, to tylko chcę go pocałować. Przeskoczyłam kilka schodków, i znalazła się wreszcie w swoim pokoju. Ściągnęłam luźny dres, a w zamian miałam włożyć swoją piękną sukienkę. Jedyną przeszkodą jaka stanęła mi na drodze, to moje włosy na nogach. Niech to szlag! Jak mogłam się nie ogolić? Przecież nooooo..
Myśl następnym razem Susan, czasem to się przydaje..
Muszę iść do łazienki i na szybko się ich pozbyć. Wspaniale, po prostu. Jak golę nogi na sucho, to strasznie mnie przez następne dni bolą. A niestety już nie mam czasu na inny sposób.
Teraz cieszę się z gipsu. Musze tylko jedną nogę poddać depilacji. Wczoraj myłam włosy, więc jakoś się ogarnę i będę piękna...

Moja sukienka idealnie pasuje do mojej figury, kocham Amy za dobrą radę, co do tego kupna. Schodząc po schodząc widziałam jak Liam pożera mnie wzrokiem. Szkoda, że tylko wzrokiem. Niestety musimy sobie poczekać na przyjemności, ze względu na mój mały wypadek, który uniemożliwia nam zbliżenie intymne.
-Wyglądasz niesamowicie – odezwał się po chwili. Zbliżył się do mnie, założył na mój nadgarstek bukiecik typowy na studniówkę. W tym czasie kiedy ja się przebierałam, on tutaj wszystko nam ogarnął. Włączył muzykę, zrobił przekąski i czekał.

Czy to nie jest najlepszy chłopak na świecie?!
-Mogę prosić do tańca? - spytał, a ja uderzyłam go w ramię. - Ej, za co?
-Nie rób sobie ze mnie jaj! Nie widzisz tego gipsu?   


-On nie jest dla mnie przeszkodą. Oglądałaś Zmierzch? - zdziwiona spojrzałam na niego, niepewnie kiwając głową. -Tam Edward tańczył z tą laską, a ona miała gips! Pokręcił głową, tak jakby to było oczywiste. Nie mogłam wytrzymać i wybuchnęłam głośnym śmiechem, a on podążył za mną. W końcu wziął mnie uniósł w górę, i zaczęliśmy ruszać się w rytm muzyki. Było to coś wolnego, co bardzo mi się spodobało. Nawet nie chodzi o samą muzykę, bo mógł puścić jakieś rapsy rosyjskie, ale fakt o naszej dwójce, tańczącej razem w salonie, to coś wspaniałego. Jeszcze los, a raczej źli ludzie, którzy chcą nam uprzykrzyć życie (Najwidoczniej niektórzy nie mają zajęcia w domu, dlatego lubią się znęcać nad innymi) pokrzyżowali nasz plan co tej imprezy, to Liam i tak przyszedł. Uważam ten wieczór za jedną z najpiękniejszych chwil w moim życiu. Pewnie po jakimś czasie opowiem mu o tym, co dla mnie dziś zrobił. Jak bardzo jest to dla mnie ważne. Oczywiście nie powiem mu tego jutro, czy pojutrze. Bo kto chce takie coś słuchać w tym wieku. Niech poczeka jakiś czas, a wtedy powiem jakie wrażenie na mnie zrobił.

Dziewczyny śnią o księciuniach, a ja śnię o takim właśnie Liam'ie.
-O czym tak myślisz? - wykurzył moje myśli z głowy..
-O tobie – odpowiedziałam na co prychnął.
-Po co?
-Bo strasznie cię kocham – wyznałam patrząc w piękne brązowe oczy.
-To ja miałem to powiedzieć pierwszy...
-Sory za urażenie twojej dumy – odparłam udając urażoną minę, na co chłopak od razu znalazł swoimi ustami moje iii wszystko posunęło się tak jak miało...

**Oczami Amy**

-Zaczynam sądzić, że masz porażenie mózgowe – oznajmiłam chłopakowi po jego wypowiedzi. Dochodzi już prawie 22, a ja mam tylko godzinę na wyjście stąd. Ogólnie mieli go wypuścić już do domu, ale jakieś badania wykazały coś nowego. Dlatego zamiast być u Lou w domu, to siedzimy u niego w szpitalu. To wcale nie robi różnicy. Może trochę, ważne że razem. Chociaż on jeszcze nie pamięta, to ja mu z tym codziennie pomagam. Wkurwiam się co chwilę na jego pytania, które są oczywiste. I on dokładnie zna odpowiedzi na nie, ale nie w tej chwili. Jak tylko sobie przypomni wszystko, to obiecuję że uderzę go w twarz.
-Dobra, pokaż co jeszcze masz – wyjęłam nasze ostatnie wspólnie zdjęcie i zaczęłam opowiadać historię, zanim je zrobiliśmy. Do każdego obrazka mamy oddzielną historię. Czasem jest to coś zwykłego, a czasem po prostu coś naszego. Tylko nasza dwójka wie o okolicznościach ich wykonania.
-A pamiętasz może jak wspominałam ci o moich przyjaciółkach? - pokiwał głową. Wyjęłam zdjęcie z portfela, na którym właśnie jest nasza trójka. Podałam mu mówiąc jak mają na imię. Przyglądał się chwilę każdej z osobna i oddał mi zdjęcie.

-Może pokaż mi jakieś wiadomości nasze? Przecież musieliśmy pisać SMS ze sobą- olśniła mnie jego prośba. Odblokowałam swój telefon wchodząc w skrzynkę odbiorczą. Jak dobrze, że nie usuwam wszystkich wiadomości na bieżąco. Weszłam w Lou i wyskoczyły wszystkie wymienione SMS, oczywiście niektóre automatycznie się usunęły, ale te co zostały będą idealne. Podałam chłopakowi urządzenie, a on zajął się przeglądaniem. Obserwowałam jego reakcję, co chwilę spoglądał na mnie z dzikim uśmieszkiem. Przetarłam oczy, uświadamiając sobie, że czas na kawę. Wstałam biorąc jakieś drobne, nie mówiąc nic wyszłam. Rozejrzałam się dookoła w celu znalezienia automatu z kofeina. Upodabniam się do Abigail, on też żyje na kawie. Musze przestać ją pić i może czas na jakiś sok? Pewnie byłoby zdrowiej i wysypiałabym się.
-Przepraszam gdzie tu dostanę kawę? - zaczepiłam idącą pielęgniarkę. Ta wskazała mi na automat stojący za rogiem. Rozciągając się podeszłam bliżej i wrzuciłam monety. Wybrałam sobie kawę XXL z mlekiem i dwiema łyżeczkami cukru. W międzyczasie przeglądałam wiszące ogłoszenia, a mój napój się robił.
Czytałam ogłoszenia o wzięciu udziału w festynie charytatywnym, pisze coś o pomocy starszej kobiecie i też coś o chorych dzieciach. Zrezygnowałam z czytania, bo zaraz się popłacze i dopiero będzie.
Wzięłam picie i wróciłam do bruneta, który siedział i wpatrywał się w sufit. Na ustach gościł mu uśmieszek, nie wiem czy chce wiedzieć co tam przeczytał.

Zajęłam swoje poprzednie miejsce i patrzyłam na niego. Nic nie mówił, dlatego zajęłam się przeglądaniem całego pomieszczenia po raz milionowy. Jestem tutaj codziennie i można powiedzieć, że znam tą salę na wylot.

Do mojej głowy wróciło wspomnienia z rana. Przyrzekam, że następnym razem zabiję moją kuzynkę i zakopię ją pod blokiem. Jak można mnie, kurwa oblewać zimną wodą kiedy śpię?! To nie normalne. Jeszcze wszyscy się ze mnie śmiali i ten dupek musiał oberwać za nie wszystkie. Widziałam jak się bał kiedy złapałam jego włosy. Harry chyba kocha swoją fryzurę jak Emily.
-Co mi jeszcze możesz opowiedzieć?
Nasze pierwsze spotkanie? - zaraz wyrwę sobie wszystkie włosy, jeśli znów mu to muszę opowiadać...
**Oczami Lou**
Przeczytałem każdego SMS, ale jeden był bardzo ważny. Wszystkie były takie zwykłe, ale kiedy dotarłem do tego kiedy wyznałem jej miłość to coś do mnie dotarło. Następny był o tym jak dziewczyna się o mnie martwi, ale dopisek „Kocham cię” zmienił całą treść w coś niezwykłego.
Nagle poczułem przypływ wszystkich wspomnień. Amy do mnie wróciła, te lata też wróciły. Po prostu wszystko pamiętam! Kurwa nie wierzę, ale wspomnienia wróciły. Czemu wcześniej nie wpadliśmy na pomysł czytania starych wiadomości?
Dziewczyna wyszła po coś do picia, a ja skakałem ze szczęścia. Można powiedzieć, że dosłownie miałem ochotę wstać i skakać. W przypływie emocji wpadłem na brutalny pomysł. Jak tylko kolorowa wróci to będę dalej je wciskał kit o braku pamięci. To może być nie na miejscu, ale wrócił Louis, a wraz z nim poczucie humoru. Amy chyba mnie uderzy, ale jeszcze chwila udawania nic nie zmieni.
Akurat wróciła, a ja nie mogłem się nie uśmiechać. Między nami zapadła cisza, aż w końcu ją przerwałem prośbą o dalsze wspomnienia. Kiedy tak opowiadała o tym wyścigu i w końcu przeszła do pamiętnej akcji w barze, postanowiłem wkroczyć.
-Nie bałaś się mnie, a potem po prostu wyszłaś – dokończyłem, a ona patrzyła w osłupieniu na mnie.
-Co powiedziałeś? Skąd ty to..?
-Pamiętam wszystko – wyjaśniłem, a z jej pięknych oczu popłynęły łzy. Starłem jen szybko, a po chwili dostałem w ramię.- Za co?
-Doskonale wiesz za co – odparła przywierając do moich ust. Ten smak. Jak zawsze tak samo smakują. Tęskniłem za nimi, nigdy więcej nie mam zamiaru zapomnieć. Jak stąd wyjdę to dorwę skurwysyna, który mnie uderzył i go zabiję. Po prostu zginie za te parę dni bez mojej pamięci. Przecież miałem parę spraw do załatwienia.
Chuj z tym, teraz zajmę się dziewczyną, bo tęskniła...

..................................
Hej kochani, wybaczcie za takie opóźnienie ; xxx
Ale starałam się, żeby rozdział był super ^ ^
I ogólnie miałyśmy na celu, aby ten rozdział był jednym ze spokojniejszych : >
Może i taki jest ?
Dajcie znać co i jak xx
Buziaki i do następnego! < 3
Pozdrawiam IDA! ; *



1 komentarz

  1. Hejka :) Widzę, że nie macie spamownika, więc bardzo przepraszam, że śmiecę wam pod postem, ale chciałabym bardzo serdecznie zaprosić do odwiedzenia mojego bloga it-makes-me-wanna-fly.blogspot.com miałam długą przerwę i przydałaby mi się rada kogoś kto robi to systematycznie :) pozdrawiam cieplutko i życzę wszystkiego dobrego i jak najlepszej weny! :) xxxx

    OdpowiedzUsuń

Szablon dla Bloggera stworzony przez Devon.