**Oczami
Abi**
Moja
przyjaciółka leży w szpitalu z nogą w gipsie, a my nie wiemy kto
to zrobił. Czym ona zawiniła? Czym ogólnie my zawiniłyśmy by
czuć się jak w moim ulubionym serialu, kiedy to dziewczyny ściga
tajemniczy „A”? To trochę nierealne, a jednak w naszym życiu
może się wszystko wydarzyć.
Wchodząc na
górę szukałam kluczyków od naszego mieszkania, bo ja zawsze je
chowam. I zazwyczaj nie pamiętam, do której kieszonki je wrzucam.
Są 4 możliwości, plus kieszeni spodni i kurtki. Wchodziłam po
schodach, bo Amy poszła sprawdzić czy mamy jakieś listy.
Zatrzymałam się przed drzwiami w końcu znajdując metal. Włożyłam
go do drzwi i przekręciłam. Czując, że są otwarte wyjęłam i
otworzyłam je szeroko stawiając krok w przód. Zapaliłam światło
zamierzając ściągnąć buty. Jednak mój wzrok padł w jedno
miejsce, gdzie czułam obrzydliwy smród. Spojrzałam tam i zaczęłam
piszczeć. Dosłownie po paru sekundach była przy mnie zmachana Amy. Nie wiedziałam gdzie patrzeć. Jedyne co zrobiłam to zatkałam dłonią usta, by żaden z sąsiadów nie słyszał mojego wrzasku.
-Co się dzieje?! - rozejrzała się po pomieszczeniu zatykając nos – Co tu kurwa tak wa..
W tym momencie
ujrzała na przejściu do salonu to co ja. Nasze panele były pokryte
krwią, a trochę dalej leżał martwy, czarny kot. Kto mógł coś
takiego zrobić biednemu zwierzakowi? I to jeszcze w naszym domu?
Właśnie, ktoś tu był. Paranoja we mnie weszła. Obracałam się
dookoła patrząc w każdy kąt. Z każdą złą myślą, moje serce
chciało wyskoczyć z klatki piersiowej. Czułam już zbierające się
łzy.
-Am, oni mogą
tu dalej być – wyjąkałam wychodząc z pomieszczenia z korytarz.
Przyjaciółka zrobiła to samo. Dziewczyna oparła się o ścianę,
i po niej zjechała w dół. Głęboko oddychałam uspokajając się
i myśląc co teraz zrobić. Jestem w rozterce. Najważniejszy to
zamknąć na klucz drzwi i wyjść stąd. Tak zrobiłam, a następnym
krokiem było zadzwonić po pomoc. Wykręciłam numer do chłopaka,
który nam pomoże, a potem wytłumaczy o co chodzi z Dianą..
**
-Jesteście
całe? - spytał wbiegając po schodach. Od razu wpadłam w jego
ramiona, przestając się bać. -Proszę, zobacz czy tam nikogo nie ma – odezwała się wstając z podłogi. Zayn wyciągnął zza paska pistolet. Otworzyłam mieszkanie, a on tam wszedł. Minęła chwila stresu zanim ponownie go ujrzałam. Był spokojny, więc my też się takie stałyśmy. Mogłyśmy wrócić do domu, a tam zająć się martwym kotem.
-Nie wiem kto to był, ale jego też zabije – oznajmił szatyn, siedząc na kanapie patrząc jak ja zmywam krew, a Amy chowa kota do worka na śmieci.
-Mam nadzieję, bo inaczej będziemy żyły w strachu – oznajmiła krzywiąc się jakby z bólu.
Miałam co parę
sekund odruchy wymiotne. Starałam się je cofać, bo jednak muszę
umieć w takich sytuacjach się opanować. Jednak Amy kiedy już
schowała martwe zwierzę do czarnego wora, wstała i pobiegła do
łazienki wymiotując. Starłam wszystko i poszłam do niej. Złapałam
jej kolorowe włosy i siedziałam nad nią. Dziewczynę mocno cofało,
tak że ja ciągnęłam ją za włosy. Kilka kolorowych kosmyków
zostało między moimi placami. Kiedy już uspokoiła się, poszłam
po szklankę wody. Zayn w tym czasie poszedł wyrzucić „śmieci”.
Amy myła zęby kiedy do niej wróciłam z wodą. Zostawiłam ją
samą wracając do chłopaka. Przytuliłam go bez słowa siadając mu
na kolanach. Głaskał moje plecy szybko oddychając...
*2
dni później*
-Jestem na
maska wkurwiona – załkała Susan kuśtykając na jednej nodze po
schodach na dół.
Wróciła już
wczoraj z rana ze szpitala, ale lekarz zabronił jej iść na
studniówkę. Dlatego musi zostać w domu. Proponowałam jej, że ja
też zostanę, ale nie chciała. Więc ja od rana biegam po
fryzjerach i kosmetyczkach. Dopiero weszłam do domu z nową fryzurą,
a dochodzi 11 rano. Nie wyspałam się, bo żyje już dzisiejszą
imprezą. Am jeszcze śpi po godzinach pracy, a dziś wybiera się do
Lou na kilka godzin. Pewnie później potowarzyszy rudej przy zabawie
w salonie. Jednak mam nadzieję, ze Liam się opamięta i zajmie
dziewczyną. Od tych dwóch dni, nic nowego się u nas nie wydarzyło. Całe szczęście mogłyśmy spokojnie prowadzić normalne nastoletnie życie. Malik całe godziny spędza u siebie prowadząc dochodzenie. Nie interesowałam się tym, bo mi zabronił. Z jednej strony to dobrze, ale z drugiej chciałabym wiedzieć co i jak.
Stojąc w jednym miejscu obserwuje Susan, która podpiera się o dwie kule i podąża w kierunku sofy. Mam ochotę jej pomóc, ale nie mam pojęcia co mam teraz robić. Muszę zadzwonić do Kate czy balony już są nadmuchane, bo ze względu na moją pozycje w samorządzie, muszę dopiąć całą studniówkę na ostatni guzik. Wczoraj załatwiałam jakiegoś kolesia, który będzie puszczał nam muzykę, a dziś jak była o 6 rano na tej sali, to zmieniła mi się koncepcja co do wyglądu miejsca. Nie mam miesiączki, więc nie wiem czemu mi się tak wszystko nie podoba ostatnio. Mam ochotę zmienić coś, co przed chwilą ustaliłam.
-Abi, otworzysz? - spojrzałam na nią – drzwi – powiedziała, a ja ruszyłam niepewnie w stron wejścia do naszego mieszkania. Otworzyłam i na moją szyję wskoczyła zwariowana Emily. Zaraz za nią wszedł Harry niosą trzy opakowania na prezenty.
-Dawno was nie
było – oznajmiłam witając się z chłopakiem, buziakiem w
policzek.
-Em załatwiała
sprawy związane ze szkołą, a ja szukałem pracy – powiedział
wchodząc do salonu. Tam zaczął się śmiać z rudej, na co ta
chyba uderzyła go kulą w nogę. -Mamy dla was prezenty! - krzyknęła podekscytowana Em i dała każdej z nas mały upominek.
-Ale nie mamy urodzin, ani nic – skomentowała Susan biorąc i odpakowując prezent.
-To tak po
prostu, a gdzie Am? - wskazałam górę, więc ta ruszyła w tamtym
kierunku biegiem. Już widzę zadowoloną minę naszej przyjaciółki,
kiedy ktoś ją budzi z błahego powodu. Zrobiłam nam po kawie i
mogłam spokojnie na chwilę usiąść, ale tylko 5 minut, bo zaraz
muszę zabierać się za przegląd sukienki i butów. Wszystko
jeszcze jest w szafie, a ja nawet nie wiem czy mój chłopak, pamięta
o dzisiejszej imprezie. Jeśli zapomniał to obiecuję, że skopie mu
tyłek.
-Kto ją
wpuścił do domu?! Zraz dojdzie do rękoczynów – biegła po
schodach mokra kolorowa, a za nią szła cały czas śmiejąc się
Em. -Nie mogłam się powstrzymać – wyłkała podczas płaczu i śmiechu. Widząc w takim stanie naszą przyjaciółkę, wybuchnęłam głośnym śmiechem wylewając zawartość swojego kubka na podłogę.
-Wszystkich was zaraz wykończę! - krzyknęła i rzuciła się na bezbronnego Harr'ego, który tylko siedział i zatykał ręką usta, by nie zaśmiać się..
**
-Dziewczyny, a
jak on zapomniał? Przecież miał być 15 minut temu – chodziłam
po całym salonie, sprawdzając co sekundę jaki mamy czas. Zayn
spóźnia się, a dziewczyny wcale mi nie pomagają. Amy już
wychodzi, a ja dalej czekam jak głupia. Susan wcina popcorn
oglądając romantyczną komedię, a w międzyczasie spogląda na
mnie. -Nie jest, aż tak głupi – skomentowała Amy podchodząc do mnie i dając mi buziaka w policzek.- Wyglądasz nieziemsko – wychodząc natrafiła na Mulata.
-Przepraszam,
przepraszam, ale..- teraz spojrzał na mnie i go lekko zatkało.
Podoba mi się taka reakcja. Właśnie na tym mi zależało.-Jesteś
piękna – skomentował podchodząc i zakładając mi bukiecik na
rękę.
-Jeden
komplement nie prowadzi do wybaczenia, tej gafy – odpowiedziałam
podchodząc
jeszcze do rudej.
-Baw się
dobrze, ja posiedzę i nadrobię seriale – odezwała się
przytulając mnie.-Przecież mogę zostać.
-Masz się zajebiście bawić, a potem wróć z kacem – ucałowałam ją, a następnie wyszłam z chłopakiem. Coś przeczuwam, że lada chwila Liam zapuka do naszych drzwi, by zając się swoją dziewczyną.
Zjechaliśmy na dół windą, bo mam bardzo wysokie obcasy, i nie chcę dostać bólu nóg tak szybko. Mam zamiar się super bawić z Zayn'em, a potem zobaczymy jak się potoczy wieczór...
**Oczami
Zayn'a**
Moje domowe
biuro przypomina komisariat. Na ścianie wisi wielka mapa miasta, a
koło niej porozwieszane są zdjęcia różnych osób, z którymi
mogę mieć na pieńku. Od dwóch dni zastanawiam się, kto chce
skrzywdzić dziewczyny. Jedną osobę wyeliminowałem, ale wygląda
na to, że ktoś był nad nią. Najgorsze jest to, że ja nie mam
chwilowo pojęcia kto to może być. Niby mam mnóstwo wrogów, ale
oni nie brali by się za dziewczyny. To cios poniżej pasa, czyli dla
kogoś kto lubi męczyć ludzi.
1.Śledzenie
Abigail
2.Próba
porwania Amy
3.Zepchnięcie
ze schodów Susan
4.Martwy kot i
włamanie do mieszkania.
A co będzie
następne? Zamkną je w jakimś pomieszczeniu i będą torturować,
albo zagłodzą je na śmierć? Nie chcę nawet tak myśleć, że
mogłoby się coś im stać, a w szczególności Abigail. Mam ochotę
wszystkich wykończyć, bo może gdzieś za rogiem się ktoś czai, i
czeka na odpowiedni moment by zaatakować.
Dobra wyluzuj
Malik, dzisiaj jest jeden z najważniejszych dni twojej dziewczyny. Nie mogę się spóźnić. Dlatego zostawiam ten pokój do jutra. Muszę zamknąć na klucz, bo jakby Abi chciała zostać na noc, to nie byłaby zadowolona z tego widoku.
Ruszyłem swoją dupę na górę do łazienki, żeby przygotować się. Jak zwykle mam coraz mniej czasu, a muszę się wyszykować. Dobrze, że wczoraj wyprasowałem sobie koszulę. Mam nadzieję, że dziś się upiję i nie będę myślał o tym całym gównie. Kiedy opuściłem łazienkę i spojrzałem na telefon miałem dosłownie z 50 nieodebranych wiadomości, od nie kogo innego jak Abigail. Okazuje się, że właśnie dochodzi ta godzina, na którą byliśmy umówieni.
Brawo Malik, jak zwykle można na tobie polegać. W biegu zacząłem się ubierać. Nie mogłem znaleźć granatowego krawatu o jaki prosiła mnie dziewczyna. Rozwaliłem dwie szuflady, aż w końcu go znalazłem. Leżał sobie na łóżku, pod poduszką. Chciałem wyglądać idealnie, ale nie miałem już czasu na ogarnięcie fryzury, ledwo się ubrałem i prawie zapomniałem o bukieciku. Te szkolne tradycje są takie denerwujące, lecz ja jako ten najlepszy chłopak na świecie, spełniam każde wymogi dla swojej księżniczki. Tak samo będzie i dziś, bo nie pobije się z nikim – będę można powiedzieć grzecznym chłopcem. Dopiero po imprezie mam zamiar nie wypuszczać brunetki ze swojej sypialni...
**Oczami
Susan**
Dziewczyny
sobie wyszły, a ja siedzę na kanapie płacząc, bo główną
bohaterka właśnie zginęła. Jak to możliwe?! Przecież jak gra
się główną rolę, to powinno się żyć! A nie ginąć w
ostatnich minutach filmu..
Nie dość, że
smutno mi z tego względu, to jeszcze chce mi się płakać myśląc
o studniówce, na której mnie nie będzie. Przez jebane 3 lata
marzyłam z Bennett o tym co włożymy, i jak dobrze się pobawimy
tego wieczoru. Jednak głupi ktoś popsuł nam plany. Z jednej strony
to dobrze, bo Zayn i Liam się nie spotkają. Z drugiej strony ja
muszę siedzieć na dupie sama w domu! Wszędzie mam pozapalane
światła, bo mimo wszystko ciągle czuje strach. Miałyśmy chwilę
odetchnięcia od ostatnich zdarzeń, tylko to nie wystarczyło, by
wymazać takie coś z głowy. Trochę czasu nam potrzeba, szczególnie
jak każdej z nas coś się innego przytrafiło.
-Nie myśl o
tym! - muszę wypić coś słodkiego. Otarłam łzy wyłączając
laptopa. Wstałam łapiąc po kulę, żeby móc pokuśtykać w stronę
kuchni. Tam wstawiłam sobie wodę na gorącą czekoladę, ona zawsze
poprawia humor. Włączyłam radio, gdzie akurat puścili mój
ulubiony zespół. Próbowałam tańczyć, ale wyglądało to pewnie
okropnie. Zrezygnowałam opierając się o szafkę.Mój spokój przerwał dzwonek do drzwi. Najpierw zalałam sobie napój, a następnie ruszyłam w tamtym kierunku. Mam pod ręką kulę, w razie czego. Otworzyłam najpierw zatrzask, a potem klucz przekręciłam i na końcu zabezpieczenie.
Można się
zmęczyć..
-Dobry
wieczór, czy tutaj odbywa się studniówka? - zobaczyłam
najprzystojniejszego chłopaka na świecie z bukietem kwiatów i w
garniturze. Uśmiech z jego ust nie schodził nawet na chwilę, tak
samo chyba jest u mnie. Pokiwałam głową i zaprosiłam go do
środka. Jednak widząc jego strój i porównując do moich dresów,
miałam ochotę zapaść się pod ziemię.
-Mogłeś
uprzedzić! - skarciłam go zamykając na klucz drzwi.
-Kochanie,
biegnij się przebrać, przecież to twój wieczór! - poganiał mnie
uderzeniami w pupę. Chciałam go uderzyć moją kulą, ale tak
patrząc w jego oczka, to tylko chcę go pocałować. Przeskoczyłam
kilka schodków, i znalazła się wreszcie w swoim pokoju. Ściągnęłam
luźny dres, a w zamian miałam włożyć swoją piękną sukienkę.
Jedyną przeszkodą jaka stanęła mi na drodze, to moje włosy na
nogach. Niech to szlag! Jak mogłam się nie ogolić? Przecież
nooooo..
Myśl
następnym razem Susan, czasem to się przydaje.. Muszę iść do łazienki i na szybko się ich pozbyć. Wspaniale, po prostu. Jak golę nogi na sucho, to strasznie mnie przez następne dni bolą. A niestety już nie mam czasu na inny sposób.
Teraz cieszę się z gipsu. Musze tylko jedną nogę poddać depilacji. Wczoraj myłam włosy, więc jakoś się ogarnę i będę piękna...
Moja
sukienka idealnie pasuje do mojej figury, kocham Amy za dobrą radę,
co do tego kupna. Schodząc po schodząc widziałam jak Liam pożera
mnie wzrokiem. Szkoda, że tylko wzrokiem. Niestety musimy sobie
poczekać na przyjemności, ze względu na mój mały wypadek, który
uniemożliwia nam zbliżenie intymne.
-Wyglądasz
niesamowicie – odezwał się po chwili. Zbliżył się do mnie,
założył na mój nadgarstek bukiecik typowy na studniówkę. W tym
czasie kiedy ja się przebierałam, on tutaj wszystko nam ogarnął.
Włączył muzykę, zrobił przekąski i czekał.
Czy to nie
jest najlepszy chłopak na świecie?!
-Mogę
prosić do tańca? - spytał, a ja uderzyłam go w ramię. - Ej, za
co? -Nie rób sobie ze mnie jaj! Nie widzisz tego gipsu?
-On nie jest dla mnie przeszkodą. Oglądałaś Zmierzch? - zdziwiona spojrzałam na niego, niepewnie kiwając głową. -Tam Edward tańczył z tą laską, a ona miała gips! Pokręcił głową, tak jakby to było oczywiste. Nie mogłam wytrzymać i wybuchnęłam głośnym śmiechem, a on podążył za mną. W końcu wziął mnie uniósł w górę, i zaczęliśmy ruszać się w rytm muzyki. Było to coś wolnego, co bardzo mi się spodobało. Nawet nie chodzi o samą muzykę, bo mógł puścić jakieś rapsy rosyjskie, ale fakt o naszej dwójce, tańczącej razem w salonie, to coś wspaniałego. Jeszcze los, a raczej źli ludzie, którzy chcą nam uprzykrzyć życie (Najwidoczniej niektórzy nie mają zajęcia w domu, dlatego lubią się znęcać nad innymi) pokrzyżowali nasz plan co tej imprezy, to Liam i tak przyszedł. Uważam ten wieczór za jedną z najpiękniejszych chwil w moim życiu. Pewnie po jakimś czasie opowiem mu o tym, co dla mnie dziś zrobił. Jak bardzo jest to dla mnie ważne. Oczywiście nie powiem mu tego jutro, czy pojutrze. Bo kto chce takie coś słuchać w tym wieku. Niech poczeka jakiś czas, a wtedy powiem jakie wrażenie na mnie zrobił.
Dziewczyny
śnią o księciuniach, a ja śnię o takim właśnie Liam'ie.
-O
czym tak myślisz? - wykurzył moje myśli z głowy..-O tobie – odpowiedziałam na co prychnął.
-Po co?
-Bo strasznie cię kocham – wyznałam patrząc w piękne brązowe oczy.
-To ja miałem to powiedzieć pierwszy...
-Sory za urażenie twojej dumy – odparłam udając urażoną minę, na co chłopak od razu znalazł swoimi ustami moje iii wszystko posunęło się tak jak miało...
**Oczami
Amy**
-Zaczynam
sądzić, że masz porażenie mózgowe – oznajmiłam chłopakowi po
jego wypowiedzi. Dochodzi już prawie 22, a ja mam tylko godzinę na
wyjście stąd. Ogólnie mieli go wypuścić już do domu, ale jakieś
badania wykazały coś nowego. Dlatego zamiast być u Lou w domu, to
siedzimy u niego w szpitalu. To wcale nie robi różnicy. Może
trochę, ważne że razem. Chociaż on jeszcze nie pamięta, to ja mu
z tym codziennie pomagam. Wkurwiam się co chwilę na jego pytania,
które są oczywiste. I on dokładnie zna odpowiedzi na nie, ale nie
w tej chwili. Jak tylko sobie przypomni wszystko, to obiecuję że
uderzę go w twarz.
-Dobra,
pokaż co jeszcze masz – wyjęłam nasze ostatnie wspólnie zdjęcie
i zaczęłam opowiadać historię, zanim je zrobiliśmy. Do każdego
obrazka mamy oddzielną historię. Czasem jest to coś zwykłego, a
czasem po prostu coś naszego. Tylko nasza dwójka wie o
okolicznościach ich wykonania. -A pamiętasz może jak wspominałam ci o moich przyjaciółkach? - pokiwał głową. Wyjęłam zdjęcie z portfela, na którym właśnie jest nasza trójka. Podałam mu mówiąc jak mają na imię. Przyglądał się chwilę każdej z osobna i oddał mi zdjęcie.
-Może
pokaż mi jakieś wiadomości nasze? Przecież musieliśmy pisać SMS
ze sobą- olśniła mnie jego prośba. Odblokowałam swój telefon
wchodząc w skrzynkę odbiorczą. Jak dobrze, że nie usuwam
wszystkich wiadomości na bieżąco. Weszłam w Lou i wyskoczyły
wszystkie wymienione SMS, oczywiście niektóre automatycznie się
usunęły, ale te co zostały będą idealne. Podałam chłopakowi
urządzenie, a on zajął się przeglądaniem. Obserwowałam jego
reakcję, co chwilę spoglądał na mnie z dzikim uśmieszkiem.
Przetarłam oczy, uświadamiając sobie, że czas na kawę. Wstałam
biorąc jakieś drobne, nie mówiąc nic wyszłam. Rozejrzałam się
dookoła w celu znalezienia automatu z kofeina. Upodabniam się do
Abigail, on też żyje na kawie. Musze przestać ją pić i może
czas na jakiś sok? Pewnie byłoby zdrowiej i wysypiałabym się.
-Przepraszam
gdzie tu dostanę kawę? - zaczepiłam idącą pielęgniarkę. Ta
wskazała mi na automat stojący za rogiem. Rozciągając się
podeszłam bliżej i wrzuciłam monety. Wybrałam sobie kawę XXL z
mlekiem i dwiema łyżeczkami cukru. W międzyczasie przeglądałam
wiszące ogłoszenia, a mój napój się robił.
Czytałam
ogłoszenia o wzięciu udziału w festynie charytatywnym, pisze coś
o pomocy starszej kobiecie i też coś o chorych dzieciach.
Zrezygnowałam z czytania, bo zaraz się popłacze i dopiero będzie.
Wzięłam picie i wróciłam do bruneta, który siedział i wpatrywał się w sufit. Na ustach gościł mu uśmieszek, nie wiem czy chce wiedzieć co tam przeczytał.
Zajęłam swoje poprzednie miejsce i patrzyłam na niego. Nic nie mówił, dlatego zajęłam się przeglądaniem całego pomieszczenia po raz milionowy. Jestem tutaj codziennie i można powiedzieć, że znam tą salę na wylot.
Do
mojej głowy wróciło wspomnienia z rana. Przyrzekam, że następnym
razem zabiję moją kuzynkę i zakopię ją pod blokiem. Jak można
mnie, kurwa oblewać zimną wodą kiedy śpię?! To nie normalne.
Jeszcze wszyscy się ze mnie śmiali i ten dupek musiał oberwać za
nie wszystkie. Widziałam jak się bał kiedy złapałam jego włosy.
Harry chyba kocha swoją fryzurę jak Emily.
-Co
mi jeszcze możesz opowiedzieć?
Nasze
pierwsze spotkanie? - zaraz wyrwę sobie wszystkie włosy, jeśli
znów mu to muszę opowiadać...
**Oczami
Lou**
Przeczytałem
każdego SMS, ale jeden był bardzo ważny. Wszystkie były takie
zwykłe, ale kiedy dotarłem do tego kiedy wyznałem jej miłość to
coś do mnie dotarło. Następny był o tym jak dziewczyna się o
mnie martwi, ale dopisek „Kocham cię” zmienił całą treść w
coś niezwykłego.
Nagle
poczułem przypływ wszystkich wspomnień. Amy do mnie wróciła, te
lata też wróciły. Po prostu wszystko pamiętam! Kurwa nie wierzę,
ale wspomnienia wróciły. Czemu wcześniej nie wpadliśmy na pomysł
czytania starych wiadomości?
Dziewczyna
wyszła po coś do picia, a ja skakałem ze szczęścia. Można
powiedzieć, że dosłownie miałem ochotę wstać i skakać. W
przypływie emocji wpadłem na brutalny pomysł. Jak tylko kolorowa
wróci to będę dalej je wciskał kit o braku pamięci. To może być
nie na miejscu, ale wrócił Louis, a wraz z nim poczucie humoru. Amy
chyba mnie uderzy, ale jeszcze chwila udawania nic nie zmieni.
Akurat
wróciła, a ja nie mogłem się nie uśmiechać. Między nami
zapadła cisza, aż w końcu ją przerwałem prośbą o dalsze
wspomnienia. Kiedy tak opowiadała o tym wyścigu i w końcu przeszła
do pamiętnej akcji w barze, postanowiłem wkroczyć.
-Nie
bałaś się mnie, a potem po prostu wyszłaś – dokończyłem, a
ona patrzyła w osłupieniu na mnie.
-Co
powiedziałeś? Skąd ty to..?
-Pamiętam
wszystko – wyjaśniłem, a z jej pięknych oczu popłynęły łzy.
Starłem jen szybko, a po chwili dostałem w ramię.- Za co?
-Doskonale wiesz za co – odparła przywierając do
moich ust. Ten smak. Jak zawsze tak samo smakują. Tęskniłem za
nimi, nigdy więcej nie mam zamiaru zapomnieć. Jak stąd wyjdę to
dorwę skurwysyna, który mnie uderzył i go zabiję. Po prostu
zginie za te parę dni bez mojej pamięci. Przecież miałem parę
spraw do załatwienia.
Chuj
z tym, teraz zajmę się dziewczyną, bo tęskniła...
..................................
Hej kochani, wybaczcie za takie opóźnienie ; xxx
Ale starałam się, żeby rozdział był super ^ ^
I ogólnie miałyśmy na celu, aby ten rozdział był jednym ze spokojniejszych : >
Może i taki jest ?
Dajcie znać co i jak xx
Buziaki i do następnego! < 3
Pozdrawiam IDA! ; *
Hejka :) Widzę, że nie macie spamownika, więc bardzo przepraszam, że śmiecę wam pod postem, ale chciałabym bardzo serdecznie zaprosić do odwiedzenia mojego bloga it-makes-me-wanna-fly.blogspot.com miałam długą przerwę i przydałaby mi się rada kogoś kto robi to systematycznie :) pozdrawiam cieplutko i życzę wszystkiego dobrego i jak najlepszej weny! :) xxxx
OdpowiedzUsuń