sobota, 26 września 2015

Rozdział 39.


***Oczami Susan***
-Susan, kochanie wstawaj – ktoś wskoczył koło mnie na moje łóżko. Otworzyłam momentalnie oczy i ujrzałam przed sobą moją przyjaciółkę.
-Co ty robisz w domu? Przecież miałaś nocować u Zayn'a – powiedziałam obracając się do niej przodem.
-Jest już późno więc wróciłam, a on pojechał do pracy – odpowiedziała brunetka, a ja byłam cholernie ciekawa jak wczoraj jej poszło w barze.
-To zdawaj relacje jak tam po wczoraj – zarumieniła się opuszczając głowę w dół, ale po chwili ją uniosła i opowiadała wszystko od początku.
.. 

-To dobrze, że się udało, to ja teraz wstaje i się pakuje do rodziny Liam'a – wyciągnęłam się na łóżku.
-Przecież jest już 12, a ty jeszcze nie spakowana?
-Co?! Jak to 12? Przecież Liam będzie za 20 minut – wyskoczyłam z łóżka biegnąć do łazienki.-Abi skarbie spakuj mi torbę! - krzyknęłam a dziewczyna pomogła mi z najważniejszym. Natomiast ja w tym czasie wzięłam krótki prysznic szybko się myją po chwili wyszłam. W sypialni znalazłam się w ręczniku. Brunetka kończyła pakować moje ciuchy i kosmetyki. Wyciągnęłam z szafy ładne czarne rurki, granatową koszulę, czarne botki oraz przygotowałam brązowy płaszcz na to. Wyciągnęłam szybko bieliznę i wróciłam do łazienki się ubrać. Zanim to zrobiłam to umyłam zęby i wtedy mogłam ubrać elegancki zestaw ubrań na imieniny taty mojego chłopaka. Mamy tam być na 6, ale Liam chce być wcześniej by pokazać mi gdzie dorastał. Dlatego też nie ubrałam sukienki tylko spodnie, bo pewnie będziemy dużo chodzić po jakiś polach.
-Bierzesz prostownicę? - krzyknęłam Abi z pokoju.
-Nie, jutro przecież wracam! - odkrzyknęłam robiąc szybki makijaż. Nałożyłam podkład, puder, róż, tusz i czerwoną szminkę na usta. Posikałam się perfumami, które dostałam na mikołaja i wyszłam czesząc włosy.
-Zapakowałam co potrzebne i sukienkę jakbyś planowała się przebrać w coś uroczystego – powiedziała dziewczyna wskazując na moją średniej wielkości torebkę.
-A kosmetyki?
-Wszystko masz tylko telefon, portfel i ładowarkę schowaj – nakazała wstając z podłogi gdzie pakowała moje rzeczy. Szybko zaczęłam szukać telefonu. Usłyszałyśmy dzwonek więc Abigail poszła na dół otworzyć Liam'owi, który pewnie będzie się ze mnie śmiać jak mu opowiem o zaspaniu. Wzięłam więc torby i zeszłam na dół gdzie stali i o czymś rozmawiali.
-Hej skarbie – podszedł i pocałował mnie w czoło na przywitanie.
-To daj znać jak dojedziesz i jutro jak będziesz wracać – powiedziała i w tym momencie usłyszałyśmy trzaskanie drzwi. Liam otworzył już drzwi wyjściowe i stał na progu czekając aż wyjdę.
-Czekaj! - krzyknęła nasza fioletowa przyjaciółka zbiegając do nas. Spojrzałyśmy na nią jak staje zmachana w piżamie przed nami.
-Coś się stało? - spytała Abi.
-Przyszłam się specjalnie pożegnać – oznajmiła poprawiając roztrzepane włosy – Hej Liam- zobaczyła mojego chłopaka, który zdziwiony patrzył na nas.
-Cześć – odpowiedział.
-Na prawdę? Wstałaś, żeby się pożegnać? - spytałam nie wierząc w to wszystko.
-Awww – odezwała się Bennet i pierwsza wystawiła ręce do uścisku. Wskoczyłam w nie szybko, a na końcu udając znudzenie Amy się przyłączyła. Po chwili Payne odchrząknął, a my roześmiałyśmy się i przechyliłyśmy na fioletową. Jeszcze raz się wtuliłyśmy i przyłączył się do tego Liam. Jak już na pewno skończyliśmy się żegnać to mogłam wyjść z domu. Dziewczyny stały patrząc jak wsiadamy do windy gdzie ostatni raz im pomachałam i zjechałam z Liam'em w dół.
**
-Ja tam nie wejdę – zaprotestowałam kiedy staliśmy już pod dużym białym domkiem w Wolverhampton.
-Nie wygłupiaj się, mama już czeka na nas w środku – Payne stał przed moimi drzwiami i czekał, aż wysiądę, a ja się nie ruszałam z miejsca.
-Ale, no Liam! Boje się – tupnęłam nogą w podłogę na co chłopak się zdenerwował i wziął mnie pociągnął za rękę w górę.
-Ja już nie mam do Ciebie sił! Wyżyj się na mnie, a nie na samochodzie – pogłaskał maskę pojazdu kiedy przechodziliśmy koło niego. Odetchnęłam głęboko powietrzem i szłam równym krokiem z nim. Nawet nie doszliśmy do drzwi, a już niska kobieta wyszła nam naprzeciw.
-Na reszcie! Nie mogłam się was doczekać – przytuliła się do syna, a on do niej. To był najsłodszy widok jaki dziś widziałam oczywiście poza naszym grupowym tulasem.
-Mamo, a to jest moja dziewczyna Susna – przedstawił mnie swojej mamie! Boże moje serce głośno podskakiwało podniecone kiedy to ona wzięła mnie w ramiona nim cokolwiek powiedziałam.
-Miło mi nareszcie cię poznać – powiedziała kiedy już mnie puściła.
-Mi też bardzo miło – weszliśmy do środka gdzie poznałam jego tatę, a także jego rodzeństwo. Udaliśmy się po 20 minutach na górę do pokoju mojego chłopaka gdzie będziemy dziś spać...
***Oczami Abigail***
Jak tylko Susan pojechała to my dalej w piżamach postanowiłyśmy sobie zrobić grzanki z nutellą. Amy wstawiała pieczywo do maszyny, a ja smarowałam i w międzyczasie zalałam sobie zieloną herbatę, a fioletowej truskawkową. Puściłyśmy sobie radio i tańczyłyśmy robiąc śniadanie. W końcu miałyśmy tyle ile chciałyśmy i udałyśmy się do salonu. Włączyłam telewizor, a w nim leciała powtórka mam talent, więc postanowiłyśmy sobie oglądnąć. Dziś ja nic nie mam zadane na poniedziałek, bo matury się zbliżają więc mogę polenić się. Natomiast Amy miała iść do pracy, ale Zayn do niej dzwonił i powiedział, że dziś jest niepotrzebna więc ma wolną sobotę.
-Abi co ty na jakąś imprezkę dziś? - spytała kończąc swoją porcję jedzenia.
-Jestem za – odpowiedziałam biorąc nasze talerze i wyniosłam do kuchni.
-To na 20 się szykuj! - krzyknęła z salonu. Wstawiłam zmywarkę i wróciłam wziąć herbatę. Udałam się na górę, bo dopiero jest po 1, a co będę robić przez kilka godzin? Więc postanowiłam się położyć do łóżka i poczytać książkę, którą dostałam od rodziców na mikołaja pt. „ Najdłuższa podróż”. Przykryłam się cieplutką kołderką, ułożyłam poduszki, wzięłam herbatę i mogłam czytać...
Byłam w połowie jak dostałam SMS od Zayn'a.
Co dziś robisz ciekawego? „
Uśmiechnęłam się szeroko czytając tą wiadomość. Odłożyłam książkę, która przyprawiła mnie już o parę łez i odpisałam.
Dziś spędzam czas z Amy, bo Susan pojechała do rodziców swojego chłopaka „
Odpisałam i dalej zaczęłam czytać. Kurde ta książka jest taka trudno określić, ale niesamowita. Wzruszająca, śmieszna, urocza i opowiada historię dwóch pięknych miłości. Jak tylko skończę ją czytać to na pewno się zabiorę za film, który już jest. Poczułam wibrację telefonu więc musiałam znowu się oderwać od lektury.
Myślałem, że coś porobimy.. ; c ”
Przygryzłam dolną wargę, ale nie odpisałam, bo nie chcę się rozmarzyć o tym co moglibyśmy robić. Po wczoraj odczuwam lekki ból między nogami więc jutro prawdopodobnie nie mogłabym się ruszyć, a Am by mnie wyśmiała z tego powodu.
Chciałam dalej czytać, ale do pokoju wpadła mi fioletowa wskakując na łóżko.
-Nudzi mi się – powiedziała leżąc na plecach patrząc na mój sufit. Zrezygnowana odłożyłam książkę na półkę by nic się jej nie stało.
-I co ja mam do tego? - spytałam siadając po turecku.
-Może już gdzieś wyjdziemy? Jakaś kawa? Wiem, że lubisz ciasto noooo dawaj! - prosiła, a ja na nią patrzyłam i się zastanawiałam.
-Dobra – powiedziałam i wstałam z łózka szykując się jak na imprezę, ale nie przesadzając. Więc ze względu na zimę postanowiłam ubrać czarne botki na koturnie, granatowe boyfriendy, które ostatnio kupiłam z dziurami oraz krótki różowy top, a na to skórzaną czarną kurtkę i szalik. Włosy rozczesałam i ułożyłam ala grzywkę. W końcu zajęłam się makijażem, który miał być odpowiedni, czyli wszystko po kolei plus usta na mocno śliwkowy. Gotowa już byłam po chwili więc tylko użyłam perfum i wzięłam torebkę z telefonem, portfelem, pomadką i szczotką. Ostatni raz zerknęłam na siebie w lustrze i zeszłam na dół gdzie już była gotowa Amy.
-No, no – skomentowała mój wygląd.
-No, no no – odpowiedziałam jej tym samym. Zgasiłyśmy światła i wyszłyśmy z domu zamykając go na klucz.
**
-Ten koleś z tym drugim pożerają nas wzrokiem – powiedziała Amy kiedy siedziałyśmy już przy barze pijąc trzecią kolejkę shotów. O dziwo jeszcze nie kręci mi się w głowie. Więc zaczynam się przyzwyczajać do picia! Obczaiłam wzrokiem mężczyzn siedzących naprzeciwko i patrzących co chwile na nas popijając drinki. 


-Zgadzam się – odpowiedziałam unosząc kieliszek do nich na znak toastu.
-Bennet, przez Ciebie zaraz tu przyjdą – odezwała się wypijając zawartość drinka i nie myliła się. Po dosłownej chwili poczułam czyjąś rękę na swoim ramieniu.
-Hej możemy się przysiąść – usłyszałyśmy i spojrzałyśmy na siebie z uśmiechami. Mamy chłopaków, których kochamy, ale towarzystwo dla śmiechu przyda się każdemu.
-Czemu nie – po porozumieniu się wzrokiem z przyjaciółką ona odpowiedziała więc zaczęliśmy wspólnie pić. Od rozmowy przerodziło się w taniec, który nie pozwalałam by był jakiś „seksowny” to tylko dla Zayn'a zostawiam. I tak było w kółko – picie, tańczenie, rozmowy... Aż w końcu jednak zawróciło mi się w głowie na co poszłam do łazienki z przyjaciółką, która jeszcze się trzymała, bo ma trochę mocniejszą głowę do tego.
-Jak się trzymasz? - spytała siadając na blat umywalki obserwując jak przemywam sobie twarz.
-Jakeoś – wybełkotałam i włączył mi się taki pstryczek „ śmiech”. Wybuchłam śmiechem, a ona za mną. Poprawiłam makijaż i wróciłyśmy do naszego stolika gdzie czekały drinki i faceci nowo poznani.
Usiadłyśmy koło siebie, a oni się przysunęli bliżej co było trochę natrętne z ich strony. Wypiliśmy rozmawiając o muzyce i jakiś pierdołach, które mnie nie interesowały za bardzo, bo popijałam napój z procentami. Jednak zaczęli opowiadać suche historie na co nigdy bym się nie śmiała, a jednak dziś nie mogłam zamknąć buzi. Zaczęłam tańczyć na kanapie jak szalona. Dziewczyna próbowała mnie uspokoić, ale nie za bardzo jej wychodziło. W końcu po kolejnym drinku zostałam wyciągnięta na parkiet z tym kolesiem. Tańczyłam na już ugiętych nogach, ale dawałam radę. Jednak kiedy on chciał mnie złapać za tyłek to kulturalnie się odsunęłam.
-Nie zgrywaj cnotki – rzekł mi do ucha i złapał mocno za pośladki na co zapiszczałam. Jednak muzyka była zbyt głośno by słyszeć innych. Chciałam go odepchnąć co się udało, a gdy chciałam iść do stolika zaatakował moje usta swoimi. Ale po chwili znalazł się na ziemi..
***Oczami Zayn'a***
Siedziałem dziś w domu i czyściłem bronie na jutrzejsza wyprawę. Mam plany na jutro, a dziś chciałem spotkać się z Abi, ale nie chciała. Jednak około 2 w nocy odebrałem telefon od właśnie fioletowej.
-Stęskniłaś się za szefem? - zapytałem dmuchając na pistolet i odkładając go na biurko.
-Bardzo śmieszne, ale nie o to chodzi. Musisz przyjechać i pomóc mi zabrać Abi do domu – zamurowało mnie. Czy Abigail, którą znamy się upiła w barze? Owszem już ją taką widziałem, ale co?! Beze mnie? I nie może sobie Amy dać z nią rady? 
-Nie możesz poradzić sobie z tą Abi, którą znamy?
-Jeśli tu nie przyjedziesz to jakiś koleś ją zaliczy bez jej wiedzy – no to mnie wkurwiła.
-Podaj ten jebany adres – powiedziałem przez zaciśnięte zęby biorąc broń wychodząc z domu w pośpiechu do garażu.
-Monster Club – odpowiedziała więc ruszyłem z piskiem opon w tamtą stronę.
Wpadłem do środka bez kolejki, bo ochroniarze mnie znają. W chuj ludzi obijało się o mnie po drodze do stolika, który musiałem szukać. Ja pierdole szedłem tak szybko jak nigdy. W końcu jednak zauważyłem fioletowe włosy i ona mnie. Pokazała palcem na parkiet gdzie zobaczyłem jak moja dziewczyna odpycha jakiegoś kolesia, który trzymał ją za pośladki, które tylko ja mogę dotykać. Ciśnienie mi w tym momencie podskoczyło. Ruszyłem tam biegiem i dotarłem jak ten drań całował Abigail, która starała się go odepchnąć, ale nie była w stanie. Nie mogłem się pohamować więc odciągnąłem go i zajebałem pięścią prosto w twarz. Od razu upadł więc uniosłem go w górę by jeszcze okładać go pięściami. Brunetka widząc krew na moich rekach ze łzami odciągała mnie na co ją też popchnąłem. Poleciała na fioletową, która wkroczyła by uspokoić ją i mnie.
-Zayn, daj spokój – powiedziała podchodząc. Byłem w transie „chciałem go zabić”-Odepchnąłeś Abi. Wiem, że jest pijana, ale cierpi przez Ciebie – te słowa jakoś mnie przebudziły więc puściłem tego śmiecia i splunąłem mu prosto w twarz.
-Będziesz miał kłopoty – powiedział łapiąc się za oko.
-Spróbuj komuś coś powiedzieć, a będziesz miał gorzej przejebane – odezwała się Amy i kopnęła go w brzuch. -To nauczy cię, że jak kobieta nie chce to znaczy spierdalaj.
Podszedłem do brunetki, która stała oszołomiona z boku z tłumem ludzi, którzy obserwowali całe zajście.
-Prze-e-praszam – wydukała z siebie. Chciałem ją przytulić, ale widząc krew na moich knykciach odsunęła się. Wytarłem to w spodnie.
-To ja przepraszam – przygryzła wargę i się zachwiała. Dlatego wziąłem ją na ręce i podążałem do wyjścia wraz z Amy. Abigail zasnęła na moich rękach więc ułożyłem ja na tylnym siedzeniu.
-Jutro z nią pogadaj, bo wpadłeś w taki trans, że mogłeś jej coś zrobić.
-Jak zobaczyłem, że ktoś ją dotyka to miałem ochotę go zabić i jeszcze ona tego nie chciała. Po prostu ona jest moja i nie pozwolę by ktoś inny ją dotykał – odpowiedziałem zajeżdżając pod ich blok. Wysiedliśmy razem rozmawiając. Wziąłem swoją dziewczynę i zaniosłem ją prosto do łóżka. Ucałowałem jej czoło i przykryłem kołdrą, a sam wyszedłem na dół gdzie stała fioletowa.
-Jutro w pracy jeszcze pogadamy – oznajmiła, a ja pokiwałem głową i wyszedłem żegnając się. Jestem zły na siebie za odepchnięcie brunetki, mogłem jej coś zrobić. Cały napięty wyszedłem z bloku idąc do samochodu i prosto do domu gdzie muszę odreagować paląc jakiegoś skręta, a może dwa... 

***Oczami Liam'a***
Muszę stwierdzić, że sobota miło mi minęła. Na początku Susan mnie rozzłościła, gdy nie chciała wysiąść z samochodu, ale przeszło mi od razu jak zawitaliśmy w domu mojej rodziny. Każdy był miły dla rudej i ona też była bardzo sympatyczna. Oprowadziłem ją po okolicy i pokazałem gdzie się bawiłem jako dziecko. Odwiedziliśmy moich starych przyjaciół i w końcu po kilku godzinach wróciliśmy do dom gdzie schodzili się pomału goście na imieniny taty. Susan chodziła po moim pokoju w kółko mówiąc sama do siebie, że da radę. Ja w tym momencie zapinałem białą koszulę i ubierałem marynarkę patrząc na zdenerwowaną dziewczynę.
-Kotek, spokojnie oni nie gryzą – zapewniłem podchodząc i całując ją w czoło.
-To twoja rodzina, a ja jestem obca – odpowiedziała zaczesując palcami włosy za ucho kiedy one opadały znów na jej twarz.
-Nie jesteś obca. Jesteś Susan Brown, a w przyszłości Payne więc to do czegoś zobowiązuje – odpowiedziałem, a dziewczyna rozszerzyła buzię ze zdziwienia.
-Susan Payne? Serio mówisz? - spytała nie wierząc w moje słowa co wywołało u mnie śmiech.
-Kocham cie i chce być z tobą do końca, skarbie.
-Awww – odpowiedziała biegnąc w moją stronę i wpijając się w moje usta na co odpowiedziałem. Wziąłem ją w górę i opadłem o ścianę kiedy usłyszeliśmy pukanie. Zeskoczyła szybko poprawiając włosy i do pokoju zawitała moja mama z uśmiechem.
-Goście już są chodźcie – powiedziała i zostawiła otwarte drzwi.
-Kocham cię – powiedziała biorąc mnie za rękę i razem zeszliśmy na dół gdzie dosłownie każdy się ze mną witał. Przedstawiałem bliskim moją kobietę, która wstydziła się, ale po kilku minutach znała całą rodzinę więc mogła się rozluźnić. Każdy składał życzenia tacie, który siedział i dokładnie wszystko w ciszy obserwował. Susan właśnie go najbardziej się obawiała jeśli chodzi o moich bliskich. Ale on nie wyraził wielkiej empatii poznając rudą, na co ona jeszcze bardziej się spięła. Jego zachowanie co do mojej dziewczyny wkurzyło mnie, ale ze względu na miłą rodzinną atmosferę nie chciałem się kłócić i popsuć uroczystości, która była bardzo ważna dla mojej mamy. Nigdy się z nimi nie kłóciłem więc niech tak dalej pozostanie. Wznieśliśmy toast i rozkręciła się zabawa. Mam bardzo dobrą głowę jeśli chodzi o picie, natomiast Susan nie za bardzo. Dlatego zabroniłem jej się upijać, bo to pogorszyłoby wszystko jeszcze bardziej.
-Może opowiesz nam jak się poznaliście? - spytała mnie mama z uśmiechem. Spojrzałem na Sus, która z przerażeniem na mnie patrzyła. Przecież nie powiem, że na wyścigu. Spojrzałem na ojca i wymyśliłem coś na zawołanie.
-Jechałem do pracy w bardzo ulewny dzień. Trochę przyśpieszyłem i ochlapałem dziewczynę brudną wodą z kałuży. Była wściekła jak się zatrzymałem i zaproponowałem podwózkę nie zgodziła się. Natomiast drugiego dnia znowu ją spotkałem tylko tym razem w kawiarni. I od gadki się zaczęło i tak zostało – uśmiechnąłem się.
-To ciekawa historia, a może teraz …
-I postanowiliście się spotykać? - przerwał jej tato.
-Tak, na początku było zwykłe przyjacielskie podejście, ale po bliższym poznaniu wiedziałem, że jest to moja druga połówka – odpowiedziałem zgodnie z prawdą. Pokiwał głową i zaczął rozmawiać z wujkiem.
Wszystko jakoś leciało tak samo jak ten czas. Susan zaczęła rozmawiać z moim tatą i wyglądało to na coś dobrego. Zadowolony z tego wszystkiego po kilku godzinach miałem ochotę znaleźć się w łóżku i coś zrobić z rudą.
-Możemy iść do sypialni? - szepnąłem jej na ucho na co się wzdrygnęła.
-A co chcesz robić? - spytała przygryzając dolną wargę.
-Ty już dobrze wiesz – pokiwała głową więc pożegnaliśmy się i poszliśmy na górę gdzie po zamknięciu drzwi dopadłem swoimi ustami jej usta. Potem już poszło jak z płatka, bo oboje byliśmy napaleni. Jeszcze nigdy z żadna kobietą mi się tak dobrze nie uprawiało seksu. To coś niesamowitego ona to istna kocica w łóżku..

..............
Hej kochani! ; >
Jak ten czas leci ^^ 
Rozdział już dawno napisałam, ale ciężko mi było tyle osób na raz pisać ;/ 
No, ale skoro z 3 zrobiła się 2 to musimy jakoś zajebiście dać radę i tak jest ; 3 
Mam nadzieję, że wam się podoba ^^ 
Następny rozdział An zacznie pewnie za niedługo i jakoś damy radę chociaż jej laptop szwankuje ;/ Ale poradzimy sobie ; 3 
Dziękujemy za każdy głos, który oddaliście na naszego bloga ; * 
Ankieta jeszcze trwa więc możecie głosować, ale z tego co widzę to chyba mamy 1 miejsce ^^ 
Boże jakie to cudowne uczucie ; ** 
Dobra nie przedłużam ;3 
Pozdrawiamy IDA! <3 
CZYTASZ=KOMENTUJESZ! ;3 


2 komentarze

Szablon dla Bloggera stworzony przez Devon.