***Oczami
Susan***
-Susan,
kochanie wstawaj – ktoś wskoczył koło mnie na moje łóżko.
Otworzyłam momentalnie oczy i ujrzałam przed sobą moją
przyjaciółkę.
-Co ty robisz w
domu? Przecież miałaś nocować u Zayn'a – powiedziałam
obracając się do niej przodem.
-Jest już
późno więc wróciłam, a on pojechał do pracy – odpowiedziała
brunetka, a ja byłam cholernie ciekawa jak wczoraj jej poszło w
barze.
-To zdawaj
relacje jak tam po wczoraj – zarumieniła się opuszczając głowę
w dół, ale po chwili ją uniosła i opowiadała wszystko od
początku.
..
-To dobrze, że
się udało, to ja teraz wstaje i się pakuje do rodziny Liam'a –
wyciągnęłam się na łóżku.
-Przecież jest
już 12, a ty jeszcze nie spakowana?
-Co?! Jak to
12? Przecież Liam będzie za 20 minut – wyskoczyłam z łóżka
biegnąć do łazienki.-Abi skarbie spakuj mi torbę! - krzyknęłam
a dziewczyna pomogła mi z najważniejszym. Natomiast ja w tym czasie
wzięłam krótki prysznic szybko się myją po chwili wyszłam. W
sypialni znalazłam się w ręczniku. Brunetka kończyła pakować
moje ciuchy i kosmetyki. Wyciągnęłam z szafy ładne czarne rurki,
granatową koszulę, czarne botki oraz przygotowałam brązowy
płaszcz na to. Wyciągnęłam szybko bieliznę i wróciłam do
łazienki się ubrać. Zanim to zrobiłam to umyłam zęby i wtedy
mogłam ubrać elegancki zestaw ubrań na imieniny taty mojego
chłopaka. Mamy tam być na 6, ale Liam chce być wcześniej by
pokazać mi gdzie dorastał. Dlatego też nie ubrałam sukienki tylko
spodnie, bo pewnie będziemy dużo chodzić po jakiś polach.
-Bierzesz
prostownicę? - krzyknęłam Abi z pokoju.
-Nie, jutro
przecież wracam! - odkrzyknęłam robiąc szybki makijaż. Nałożyłam
podkład, puder, róż, tusz i czerwoną szminkę na usta. Posikałam
się perfumami, które dostałam na mikołaja i wyszłam czesząc
włosy.
-Zapakowałam
co potrzebne i sukienkę jakbyś planowała się przebrać w coś
uroczystego – powiedziała dziewczyna wskazując na moją średniej
wielkości torebkę.
-A kosmetyki?
-Wszystko masz
tylko telefon, portfel i ładowarkę schowaj – nakazała wstając z
podłogi gdzie pakowała moje rzeczy. Szybko zaczęłam szukać
telefonu. Usłyszałyśmy dzwonek więc Abigail poszła na dół
otworzyć Liam'owi, który pewnie będzie się ze mnie śmiać jak mu
opowiem o zaspaniu. Wzięłam więc torby i zeszłam na dół gdzie
stali i o czymś rozmawiali.
-Hej skarbie –
podszedł i pocałował mnie w czoło na przywitanie.
-To daj znać
jak dojedziesz i jutro jak będziesz wracać – powiedziała i w tym
momencie usłyszałyśmy trzaskanie drzwi. Liam otworzył już drzwi
wyjściowe i stał na progu czekając aż wyjdę.
-Czekaj! -
krzyknęła nasza fioletowa przyjaciółka zbiegając do nas.
Spojrzałyśmy na nią jak staje zmachana w piżamie przed nami.
-Coś się
stało? - spytała Abi.
-Przyszłam się
specjalnie pożegnać – oznajmiła poprawiając roztrzepane włosy
– Hej Liam- zobaczyła mojego chłopaka, który zdziwiony patrzył
na nas.
-Cześć –
odpowiedział.
-Na prawdę?
Wstałaś, żeby się pożegnać? - spytałam nie wierząc w to
wszystko.
-Awww –
odezwała się Bennet i pierwsza wystawiła ręce do uścisku.
Wskoczyłam w nie szybko, a na końcu udając znudzenie Amy się
przyłączyła. Po chwili Payne odchrząknął, a my roześmiałyśmy
się i przechyliłyśmy na fioletową. Jeszcze raz się wtuliłyśmy
i przyłączył się do tego Liam. Jak już na pewno skończyliśmy
się żegnać to mogłam wyjść z domu. Dziewczyny stały patrząc
jak wsiadamy do windy gdzie ostatni raz im pomachałam i zjechałam z
Liam'em w dół.
**
-Ja tam nie
wejdę – zaprotestowałam kiedy staliśmy już pod dużym białym
domkiem w Wolverhampton.
-Nie wygłupiaj
się, mama już czeka na nas w środku – Payne stał przed moimi
drzwiami i czekał, aż wysiądę, a ja się nie ruszałam z miejsca.
-Ale, no Liam!
Boje się – tupnęłam nogą w podłogę na co chłopak się
zdenerwował i wziął mnie pociągnął za rękę w górę.
-Ja już nie
mam do Ciebie sił! Wyżyj się na mnie, a nie na samochodzie –
pogłaskał maskę pojazdu kiedy przechodziliśmy koło niego.
Odetchnęłam głęboko powietrzem i szłam równym krokiem z nim.
Nawet nie doszliśmy do drzwi, a już niska kobieta wyszła nam
naprzeciw.
-Na reszcie!
Nie mogłam się was doczekać – przytuliła się do syna, a on do
niej. To był najsłodszy widok jaki dziś widziałam oczywiście
poza naszym grupowym tulasem.
-Mamo, a to
jest moja dziewczyna Susna – przedstawił mnie swojej mamie! Boże
moje serce głośno podskakiwało podniecone kiedy to ona wzięła
mnie w ramiona nim cokolwiek powiedziałam.
-Miło mi
nareszcie cię poznać – powiedziała kiedy już mnie puściła.
-Mi też bardzo
miło – weszliśmy do środka gdzie poznałam jego tatę, a także
jego rodzeństwo. Udaliśmy się po 20 minutach na górę do pokoju
mojego chłopaka gdzie będziemy dziś spać...
***Oczami
Abigail***
Jak tylko Susan
pojechała to my dalej w piżamach postanowiłyśmy sobie zrobić
grzanki z nutellą. Amy wstawiała pieczywo do maszyny, a ja
smarowałam i w międzyczasie zalałam sobie zieloną herbatę, a
fioletowej truskawkową. Puściłyśmy sobie radio i tańczyłyśmy
robiąc śniadanie. W końcu miałyśmy tyle ile chciałyśmy i
udałyśmy się do salonu. Włączyłam telewizor, a w nim leciała
powtórka mam talent, więc postanowiłyśmy sobie oglądnąć. Dziś
ja nic nie mam zadane na poniedziałek, bo matury się zbliżają
więc mogę polenić się. Natomiast Amy miała iść do pracy, ale
Zayn do niej dzwonił i powiedział, że dziś jest niepotrzebna więc
ma wolną sobotę.
-Abi co ty na
jakąś imprezkę dziś? - spytała kończąc swoją porcję
jedzenia.
-Jestem za –
odpowiedziałam biorąc nasze talerze i wyniosłam do kuchni.
-To na 20 się
szykuj! - krzyknęła z salonu. Wstawiłam zmywarkę i wróciłam
wziąć herbatę. Udałam się na górę, bo dopiero jest po 1, a co
będę robić przez kilka godzin? Więc postanowiłam się położyć
do łóżka i poczytać książkę, którą dostałam od rodziców na
mikołaja pt. „ Najdłuższa podróż”. Przykryłam się
cieplutką kołderką, ułożyłam poduszki, wzięłam herbatę i
mogłam czytać...
Byłam w
połowie jak dostałam SMS od Zayn'a.
„Co dziś
robisz ciekawego? „
Uśmiechnęłam
się szeroko czytając tą wiadomość. Odłożyłam książkę,
która przyprawiła mnie już o parę łez i odpisałam.
„Dziś
spędzam czas z Amy, bo Susan pojechała do rodziców swojego
chłopaka „
Odpisałam i
dalej zaczęłam czytać. Kurde ta książka jest taka trudno
określić, ale niesamowita. Wzruszająca, śmieszna, urocza i
opowiada historię dwóch pięknych miłości. Jak tylko skończę ją
czytać to na pewno się zabiorę za film, który już jest. Poczułam
wibrację telefonu więc musiałam znowu się oderwać od lektury.
„Myślałem,
że coś porobimy.. ; c ”
Przygryzłam
dolną wargę, ale nie odpisałam, bo nie chcę się rozmarzyć o tym
co moglibyśmy robić. Po wczoraj odczuwam lekki ból między nogami
więc jutro prawdopodobnie nie mogłabym się ruszyć, a Am by mnie
wyśmiała z tego powodu.
Chciałam dalej
czytać, ale do pokoju wpadła mi fioletowa wskakując na łóżko.
-Nudzi mi się
– powiedziała leżąc na plecach patrząc na mój sufit.
Zrezygnowana odłożyłam książkę na półkę by nic się jej nie
stało.
-I co ja mam do
tego? - spytałam siadając po turecku.
-Może już
gdzieś wyjdziemy? Jakaś kawa? Wiem, że lubisz ciasto noooo dawaj!
- prosiła, a ja na nią patrzyłam i się zastanawiałam.
-Dobra –
powiedziałam i wstałam z łózka szykując się jak na imprezę,
ale nie przesadzając. Więc ze względu na zimę postanowiłam ubrać
czarne botki na koturnie, granatowe boyfriendy, które ostatnio
kupiłam z dziurami oraz krótki różowy top, a na to skórzaną
czarną kurtkę i szalik. Włosy rozczesałam i ułożyłam ala
grzywkę. W końcu zajęłam się makijażem, który miał być
odpowiedni, czyli wszystko po kolei plus usta na mocno śliwkowy.
Gotowa już byłam po chwili więc tylko użyłam perfum i wzięłam
torebkę z telefonem, portfelem, pomadką i szczotką. Ostatni raz
zerknęłam na siebie w lustrze i zeszłam na dół gdzie już była
gotowa Amy.
-No, no –
skomentowała mój wygląd.
-No, no no –
odpowiedziałam jej tym samym. Zgasiłyśmy światła i wyszłyśmy z
domu zamykając go na klucz.
**
-Ten koleś z
tym drugim pożerają nas wzrokiem – powiedziała Amy kiedy
siedziałyśmy już przy barze pijąc trzecią kolejkę shotów. O
dziwo jeszcze nie kręci mi się w głowie. Więc zaczynam się
przyzwyczajać do picia! Obczaiłam wzrokiem mężczyzn siedzących
naprzeciwko i patrzących co chwile na nas popijając drinki.
-Zgadzam się –
odpowiedziałam unosząc kieliszek do nich na znak toastu.
-Bennet, przez
Ciebie zaraz tu przyjdą – odezwała się wypijając zawartość
drinka i nie myliła się. Po dosłownej chwili poczułam czyjąś
rękę na swoim ramieniu.
-Hej możemy
się przysiąść – usłyszałyśmy i spojrzałyśmy na siebie z
uśmiechami. Mamy chłopaków, których kochamy, ale towarzystwo dla
śmiechu przyda się każdemu.
-Czemu nie –
po porozumieniu się wzrokiem z przyjaciółką ona odpowiedziała
więc zaczęliśmy wspólnie pić. Od rozmowy przerodziło się w
taniec, który nie pozwalałam by był jakiś „seksowny” to
tylko dla Zayn'a zostawiam. I tak było w kółko – picie,
tańczenie, rozmowy... Aż w końcu jednak zawróciło mi się w
głowie na co poszłam do łazienki z przyjaciółką, która jeszcze
się trzymała, bo ma trochę mocniejszą głowę do tego.
-Jak się
trzymasz? - spytała siadając na blat umywalki obserwując jak
przemywam sobie twarz.
-Jakeoś –
wybełkotałam i włączył mi się taki pstryczek „ śmiech”.
Wybuchłam śmiechem, a ona za mną. Poprawiłam makijaż i
wróciłyśmy do naszego stolika gdzie czekały drinki i faceci nowo
poznani.
Usiadłyśmy
koło siebie, a oni się przysunęli bliżej co było trochę
natrętne z ich strony. Wypiliśmy rozmawiając o muzyce i jakiś
pierdołach, które mnie nie interesowały za bardzo, bo popijałam
napój z procentami. Jednak zaczęli opowiadać suche historie na co
nigdy bym się nie śmiała, a jednak dziś nie mogłam zamknąć
buzi. Zaczęłam tańczyć na kanapie jak szalona. Dziewczyna
próbowała mnie uspokoić, ale nie za bardzo jej wychodziło. W
końcu po kolejnym drinku zostałam wyciągnięta na parkiet z tym
kolesiem. Tańczyłam na już ugiętych nogach, ale dawałam radę.
Jednak kiedy on chciał mnie złapać za tyłek to kulturalnie się
odsunęłam.
-Nie zgrywaj
cnotki – rzekł mi do ucha i złapał mocno za pośladki na co
zapiszczałam. Jednak muzyka była zbyt głośno by słyszeć innych.
Chciałam go odepchnąć co się udało, a gdy chciałam iść do
stolika zaatakował moje usta swoimi. Ale po chwili znalazł się na
ziemi..
***Oczami
Zayn'a***
Siedziałem
dziś w domu i czyściłem bronie na jutrzejsza wyprawę. Mam plany
na jutro, a dziś chciałem spotkać się z Abi, ale nie chciała.
Jednak około 2 w nocy odebrałem telefon od właśnie fioletowej.
-Stęskniłaś
się za szefem? - zapytałem dmuchając na pistolet i odkładając go
na biurko.
-Bardzo
śmieszne, ale nie o to chodzi. Musisz przyjechać i pomóc mi zabrać
Abi do domu – zamurowało mnie. Czy Abigail, którą znamy się
upiła w barze? Owszem już ją taką widziałem, ale co?! Beze mnie? I nie może sobie Amy dać z nią rady?
-Nie możesz
poradzić sobie z tą Abi, którą znamy?
-Jeśli tu nie
przyjedziesz to jakiś koleś ją zaliczy bez jej wiedzy – no to
mnie wkurwiła.
-Podaj ten
jebany adres – powiedziałem przez zaciśnięte zęby biorąc broń
wychodząc z domu w pośpiechu do garażu.
-Monster Club –
odpowiedziała więc ruszyłem z piskiem opon w tamtą stronę.
Wpadłem do
środka bez kolejki, bo ochroniarze mnie znają. W chuj ludzi obijało
się o mnie po drodze do stolika, który musiałem szukać. Ja
pierdole szedłem tak szybko jak nigdy. W końcu jednak zauważyłem
fioletowe włosy i ona mnie. Pokazała palcem na parkiet gdzie
zobaczyłem jak moja dziewczyna odpycha jakiegoś kolesia, który
trzymał ją za pośladki, które tylko ja mogę dotykać. Ciśnienie
mi w tym momencie podskoczyło. Ruszyłem tam biegiem i dotarłem jak
ten drań całował Abigail, która starała się go odepchnąć, ale
nie była w stanie. Nie mogłem się pohamować więc odciągnąłem
go i zajebałem pięścią prosto w twarz. Od razu upadł więc
uniosłem go w górę by jeszcze okładać go pięściami. Brunetka
widząc krew na moich rekach ze łzami odciągała mnie na co ją też
popchnąłem. Poleciała na fioletową, która wkroczyła by uspokoić
ją i mnie.
-Zayn, daj
spokój – powiedziała podchodząc. Byłem w transie „chciałem
go zabić”-Odepchnąłeś Abi. Wiem, że jest pijana, ale cierpi
przez Ciebie – te słowa jakoś mnie przebudziły więc puściłem
tego śmiecia i splunąłem mu prosto w twarz.
-Będziesz miał
kłopoty – powiedział łapiąc się za oko.
-Spróbuj komuś
coś powiedzieć, a będziesz miał gorzej przejebane – odezwała
się Amy i kopnęła go w brzuch. -To nauczy cię, że jak kobieta
nie chce to znaczy spierdalaj.
Podszedłem do
brunetki, która stała oszołomiona z boku z tłumem ludzi, którzy
obserwowali całe zajście.
-Prze-e-praszam
– wydukała z siebie. Chciałem ją przytulić, ale widząc krew na
moich knykciach odsunęła się. Wytarłem to w spodnie.
-To ja
przepraszam – przygryzła wargę i się zachwiała. Dlatego wziąłem
ją na ręce i podążałem do wyjścia wraz z Amy. Abigail zasnęła na moich rękach więc ułożyłem ja na tylnym siedzeniu.
-Jutro z nią
pogadaj, bo wpadłeś w taki trans, że mogłeś jej coś zrobić.
-Jak
zobaczyłem, że ktoś ją dotyka to miałem ochotę go zabić i
jeszcze ona tego nie chciała. Po prostu ona jest moja i nie pozwolę
by ktoś inny ją dotykał – odpowiedziałem zajeżdżając pod ich
blok. Wysiedliśmy razem rozmawiając. Wziąłem swoją dziewczynę i
zaniosłem ją prosto do łóżka. Ucałowałem jej czoło i
przykryłem kołdrą, a sam wyszedłem na dół gdzie stała
fioletowa.
-Jutro w pracy
jeszcze pogadamy – oznajmiła, a ja pokiwałem głową i wyszedłem
żegnając się. Jestem zły na siebie za odepchnięcie brunetki,
mogłem jej coś zrobić. Cały napięty wyszedłem z bloku idąc do
samochodu i prosto do domu gdzie muszę odreagować paląc jakiegoś
skręta, a może dwa...
***Oczami
Liam'a***
Muszę
stwierdzić, że sobota miło mi minęła. Na początku Susan mnie
rozzłościła, gdy nie chciała wysiąść z samochodu, ale przeszło
mi od razu jak zawitaliśmy w domu mojej rodziny. Każdy był miły
dla rudej i ona też była bardzo sympatyczna. Oprowadziłem ją po
okolicy i pokazałem gdzie się bawiłem jako dziecko. Odwiedziliśmy
moich starych przyjaciół i w końcu po kilku godzinach wróciliśmy
do dom gdzie schodzili się pomału goście na imieniny taty. Susan
chodziła po moim pokoju w kółko mówiąc sama do siebie, że da
radę. Ja w tym momencie zapinałem białą koszulę i ubierałem
marynarkę patrząc na zdenerwowaną dziewczynę.
-Kotek,
spokojnie oni nie gryzą – zapewniłem podchodząc i całując ją
w czoło.
-To twoja
rodzina, a ja jestem obca – odpowiedziała zaczesując palcami
włosy za ucho kiedy one opadały znów na jej twarz.
-Nie jesteś
obca. Jesteś Susan Brown, a w przyszłości Payne więc to do czegoś
zobowiązuje – odpowiedziałem, a dziewczyna rozszerzyła buzię ze
zdziwienia.
-Susan Payne?
Serio mówisz? - spytała nie wierząc w moje słowa co wywołało u
mnie śmiech.
-Kocham cie i
chce być z tobą do końca, skarbie.
-Awww –
odpowiedziała biegnąc w moją stronę i wpijając się w moje usta
na co odpowiedziałem. Wziąłem ją w górę i opadłem o ścianę
kiedy usłyszeliśmy pukanie. Zeskoczyła szybko poprawiając włosy
i do pokoju zawitała moja mama z uśmiechem.
-Goście już
są chodźcie – powiedziała i zostawiła otwarte drzwi.
-Kocham cię –
powiedziała biorąc mnie za rękę i razem zeszliśmy na dół gdzie
dosłownie każdy się ze mną witał. Przedstawiałem bliskim moją
kobietę, która wstydziła się, ale po kilku minutach znała całą
rodzinę więc mogła się rozluźnić. Każdy składał życzenia
tacie, który siedział i dokładnie wszystko w ciszy obserwował.
Susan właśnie go najbardziej się obawiała jeśli chodzi o moich
bliskich. Ale on nie wyraził wielkiej empatii poznając rudą, na co
ona jeszcze bardziej się spięła. Jego zachowanie co do mojej
dziewczyny wkurzyło mnie, ale ze względu na miłą rodzinną
atmosferę nie chciałem się kłócić i popsuć uroczystości,
która była bardzo ważna dla mojej mamy. Nigdy się z nimi nie
kłóciłem więc niech tak dalej pozostanie. Wznieśliśmy toast i
rozkręciła się zabawa. Mam bardzo dobrą głowę jeśli chodzi o
picie, natomiast Susan nie za bardzo. Dlatego zabroniłem jej się
upijać, bo to pogorszyłoby wszystko jeszcze bardziej.
-Może opowiesz
nam jak się poznaliście? - spytała mnie mama z uśmiechem.
Spojrzałem na Sus, która z przerażeniem na mnie patrzyła.
Przecież nie powiem, że na wyścigu. Spojrzałem na ojca i
wymyśliłem coś na zawołanie.
-Jechałem do
pracy w bardzo ulewny dzień. Trochę przyśpieszyłem i ochlapałem
dziewczynę brudną wodą z kałuży. Była wściekła jak się
zatrzymałem i zaproponowałem podwózkę nie zgodziła się.
Natomiast drugiego dnia znowu ją spotkałem tylko tym razem w
kawiarni. I od gadki się zaczęło i tak zostało – uśmiechnąłem
się.
-To ciekawa
historia, a może teraz …
-I
postanowiliście się spotykać? - przerwał jej tato.
-Tak, na
początku było zwykłe przyjacielskie podejście, ale po bliższym
poznaniu wiedziałem, że jest to moja druga połówka –
odpowiedziałem zgodnie z prawdą. Pokiwał głową i zaczął
rozmawiać z wujkiem.
Wszystko jakoś
leciało tak samo jak ten czas. Susan zaczęła rozmawiać z moim
tatą i wyglądało to na coś dobrego. Zadowolony z tego wszystkiego
po kilku godzinach miałem ochotę znaleźć się w łóżku i coś
zrobić z rudą.
-Możemy iść
do sypialni? - szepnąłem jej na ucho na co się wzdrygnęła.
-A co chcesz
robić? - spytała przygryzając dolną wargę.
-Ty już dobrze
wiesz – pokiwała głową więc pożegnaliśmy się i poszliśmy na
górę gdzie po zamknięciu drzwi dopadłem swoimi ustami jej usta.
Potem już poszło jak z płatka, bo oboje byliśmy napaleni. Jeszcze
nigdy z żadna kobietą mi się tak dobrze nie uprawiało seksu. To
coś niesamowitego ona to istna kocica w łóżku..
..............
Hej kochani! ; >
Jak ten czas leci ^^
Rozdział już dawno napisałam, ale ciężko mi było tyle osób na raz pisać ;/
No, ale skoro z 3 zrobiła się 2 to musimy jakoś zajebiście dać radę i tak jest ; 3
Mam nadzieję, że wam się podoba ^^
Następny rozdział An zacznie pewnie za niedługo i jakoś damy radę chociaż jej laptop szwankuje ;/ Ale poradzimy sobie ; 3
Dziękujemy za każdy głos, który oddaliście na naszego bloga ; *
Ankieta jeszcze trwa więc możecie głosować, ale z tego co widzę to chyba mamy 1 miejsce ^^
Boże jakie to cudowne uczucie ; **
Dobra nie przedłużam ;3
Pozdrawiamy IDA! <3
CZYTASZ=KOMENTUJESZ! ;3
Świetny rozdział ;))
OdpowiedzUsuńIdealnie;)
OdpowiedzUsuń