WAŻNA NOTKA!! ; **
***Oczami
Amy***
Jak
ja kocham piątki! Czujecie ten sarkazm? Nie dość, że wszytko mnie
boli, to jeszcze muszę dzisiaj iść do pracy.. Malik mnie chyba
nienawidzi, ale jest jeden plus! Mój Louis wychodzi dzisiaj ze
szpitala. Boże nareszcie, ale nie wiem czemu nie chciał, żebym po
niego przyjechała. Powiedział, że musi coś załatwić z pasami.
Pewnie musi załatwić żeby go nie przymknęli za jazdę po pijaku.
No nic. Postanowiłam w końcu wstać z mojego mega wygodnego łóżka
i poszłam wziąć prysznic. Ubrałam się, a potem pomalowałam. Gdy
wyglądałam jakoś w miarę ok., poszłam do kuchni, gdzie była
Sus. Przywitałam się z nią i zrobiłam sobie śniadanie. Zjadłam
przepyszne kanapki z serem żółtym i pomidorem, po czym poszłam do
salonu. Gdzie zobaczyłam Abi, która leżała na plecach z wielkim
uśmiechem patrzyła się w sufit.
-Sus!
Co jest Abi? – Zapytałam.
-Nie
wiem… Jak wstałam to już tak, leżała i nie odpowiadała.
-Abi…-
Powiedziałam do mojej przyjaciółki, ale ona nic. – Haloo! –
Krzyknęłam, ale ona nadal nic. – Dobra… Czas na ciężką
artylerię. – Pobiegłam do łazienki i do jakiegoś wiaderka
nalałam wody. Wróciłam do salonu i całą wodę wylałam na moją
przyjaciółkę, która szybko się podniosła i zaczęłam na mnie
krzyczeć.
-Już
spokój! Jak mogłaś? -Nie odzywałaś się ani nic, to poszłam po coś co ci obudzi i jak widać zadziałało – Zaśmiałam się. – A teraz gadaj co się stało.
-Nie twój interes interes… - Powiedziała cała w skowronkach i podskokami udała się do kuchni.
-Abiii…! – Krzyknęłam i za nią poszłam. – Gadaj co się stało…
-Zgadnij. – Zaśmiała się.
-Niee… Nie mówisz chyba… - Zaczęłam, ale ona mi przerwała.
-Tak… To właśnie mówię! – Krzyknęłam i rzuciła się mi na szyję cały czas się śmiejąc.
-Nie wierzę!
-Ej ale o czym wy mówicie? – Zapytała ruda.
-Nasz grzeczna dziewczynka ma za sobą swój pierwszy raz – Zaśmiałam się!
-Nieee… - Powiedziała zdziwiona Sus.
-I co nie jesteś obolała? Mój pierwszy raz był tak zajebisty, że chodzić przez tydzień nie mogłam. – Zaśmiałam się
-Nie, nic mnie nie boli – Uśmiechnęła się.
-Czyli Zayn jest słaby w łóżku.
-Ugh… Zamknij się! – Zaczęła się denerwować i o to mi chodziło.
-Czyli jednak jest! O boże, ale będę go jechała – Zaczęłam się śmiać.
-Nie! Nie o to mi chodziło! – Zaczęła się bronić.
-Jasne jasne. -Abi! – Krzyknęła nasza przyjaciółka.
– Musimy iść do szkoły! – Powiedziała i pociągnęła ją za sobą.
-No to zostałam sama… - Powiedziałam sama do siebie gdy zniknęły.
Postanowiłam zrobić sobie jakieś śniadanie, bo jednak mój brzuch domagał się jakieś pożywnego jedzonka. Tak więc zajrzałam do lodówki gdzie spotkałam światło i mleko. No pięknie. Głupie pipy nic nie kupiły... Wyjęłam białą ciecz i zaczęłam szukać jakiś płatków. Znalazłam tylko końcówkę musli, które kupiła sobie Abi ostatnio. Nie wystarczy nawet na jedną miskę więc muszę iść do sklepu zajebiście. Opuściłam kuchnię i poszłam ubrać buty oraz krótki płaszcz. Jeszcze musiałam udać się na górę po portfel i telefon. Zbiegłam po schodach w dół biorąc z szafki kluczyki. Zamknęłam drzwi i postanowiłam nie czekać na windę, bo pewnie jest na samej górze więc nie opłaca mi się marnować kilku minut. Czuje coraz większy głód. Zeszłam na sam dół i opuściłam blok. Dobrze, że mieszkamy w centrum więc wszędzie mam blisko. Ale najbliżej mamy taki mały sklepik spożywczy gdzie zawsze dostaniemy to co jest nam potrzebne. Akurat musiał zacząć padać ten jebany deszcz! Moje włosy zaraz będą oklapnięte i do dupy, całe szczęście mój cieplutki płaszczyk ma kaptur, który zakrył moją czuprynę przez wodą. Przebiegłam przez jedne pasy, na drugich się już zatrzymałam i dotarłam do punktu docelowego. Wchodząc ściągnęłam kaptur, bo wyglądałabym jak gangster i dopiero by było. Wzięłam koszyk i wkładałam to co widziałam i wiem, że się przyda. Gotowa po 10 minutach już płaciłam starszej pani za kasą. Pogoda się uspokoiła więc wróciłam spokojnie do domu niosąc trzy torby z zakupami. Jakoś dostałam się do mieszkania gdzie najpierw pozbyłam się mokrych butów, żeby nie nabrudzić, bo dziewczyny by mnie zajebały i musiałabym sprzątać. Poszłam do kuchni rozpakować wszystkie reklamówki oczywiście potrwało to chwilę, aż wreszcie mogłam zjeść sobie pyszne czekoladowe kulki z mlekiem! Tak to, to na co czekałam od rana. Po zjedzeniu i ogarnięciu kuchni udałam się do pokoju, żeby sobie poleżeć trochę przed pójściem do pracy. Tak więc rzuciłam się na łóżko zakładając na uszy słuchawki z dobrą muzyką. Puściłam sobie Ed'a Sheeran'a i zamknęłam oczy przykrywając się kołdrą. To ubóstwia – sen...
**
-I co nie jesteś obolała? Mój pierwszy raz był tak zajebisty, że chodzić przez tydzień nie mogłam. – Zaśmiałam się
-Nie, nic mnie nie boli – Uśmiechnęła się.
-Czyli Zayn jest słaby w łóżku.
-Ugh… Zamknij się! – Zaczęła się denerwować i o to mi chodziło.
-Czyli jednak jest! O boże, ale będę go jechała – Zaczęłam się śmiać.
-Nie! Nie o to mi chodziło! – Zaczęła się bronić.
-Jasne jasne. -Abi! – Krzyknęła nasza przyjaciółka.
– Musimy iść do szkoły! – Powiedziała i pociągnęła ją za sobą.
-No to zostałam sama… - Powiedziałam sama do siebie gdy zniknęły.
Postanowiłam zrobić sobie jakieś śniadanie, bo jednak mój brzuch domagał się jakieś pożywnego jedzonka. Tak więc zajrzałam do lodówki gdzie spotkałam światło i mleko. No pięknie. Głupie pipy nic nie kupiły... Wyjęłam białą ciecz i zaczęłam szukać jakiś płatków. Znalazłam tylko końcówkę musli, które kupiła sobie Abi ostatnio. Nie wystarczy nawet na jedną miskę więc muszę iść do sklepu zajebiście. Opuściłam kuchnię i poszłam ubrać buty oraz krótki płaszcz. Jeszcze musiałam udać się na górę po portfel i telefon. Zbiegłam po schodach w dół biorąc z szafki kluczyki. Zamknęłam drzwi i postanowiłam nie czekać na windę, bo pewnie jest na samej górze więc nie opłaca mi się marnować kilku minut. Czuje coraz większy głód. Zeszłam na sam dół i opuściłam blok. Dobrze, że mieszkamy w centrum więc wszędzie mam blisko. Ale najbliżej mamy taki mały sklepik spożywczy gdzie zawsze dostaniemy to co jest nam potrzebne. Akurat musiał zacząć padać ten jebany deszcz! Moje włosy zaraz będą oklapnięte i do dupy, całe szczęście mój cieplutki płaszczyk ma kaptur, który zakrył moją czuprynę przez wodą. Przebiegłam przez jedne pasy, na drugich się już zatrzymałam i dotarłam do punktu docelowego. Wchodząc ściągnęłam kaptur, bo wyglądałabym jak gangster i dopiero by było. Wzięłam koszyk i wkładałam to co widziałam i wiem, że się przyda. Gotowa po 10 minutach już płaciłam starszej pani za kasą. Pogoda się uspokoiła więc wróciłam spokojnie do domu niosąc trzy torby z zakupami. Jakoś dostałam się do mieszkania gdzie najpierw pozbyłam się mokrych butów, żeby nie nabrudzić, bo dziewczyny by mnie zajebały i musiałabym sprzątać. Poszłam do kuchni rozpakować wszystkie reklamówki oczywiście potrwało to chwilę, aż wreszcie mogłam zjeść sobie pyszne czekoladowe kulki z mlekiem! Tak to, to na co czekałam od rana. Po zjedzeniu i ogarnięciu kuchni udałam się do pokoju, żeby sobie poleżeć trochę przed pójściem do pracy. Tak więc rzuciłam się na łóżko zakładając na uszy słuchawki z dobrą muzyką. Puściłam sobie Ed'a Sheeran'a i zamknęłam oczy przykrywając się kołdrą. To ubóstwia – sen...
**
Śnisz
o sowich marzeniach, a czasem koszmarach, aż nagle czuje podejrzany
dotyk. Co robisz? Postanowiłam zacząć bić i uciekać. Dlatego
kopnęłam napastnika jak się okazało w krocze i otworzyłam oczy
szukając drogę ucieczki.
-Amy
to ja! - zawył brunet upadając na kolana. Unormowałam oddech
zatrzymując muzykę wciąż lecącą na słuchawkach.
-Jestes
pojebany?! Jak tu wszedłeś?! - krzyczałam na niego zdenerwowana i
wystraszona. Kucnęłam przy nim by zobaczyć czy wszystko w
porządku.
-Drzwi
były otwarte, a wszedłem na klatkę dzięki waszej sąsiadce, która
mnie wpuściła – odpowiedział piskliwym jeszcze głosikiem.
-Mniejsza
o to, tęskniłam – pocałowałam chłopaka w usta upadając na
jego klatkę piersiową. Odwzajemnił pocałunek łapiąc mnie za
tyłek.
-Ja
też i mam na ciebie ochotę, ale właśnie straciłem czucie na moim
sprzęcie – odpowiedział zagryzając moją wargę.
-Przepraszam
– powiedziałam ze smutną minką, ale potem się roześmiałam w
niebo głosy. Jak to możliwe, żebym tak dobrze trafiała? Nigdy nie
grałam super w piłkę nożną, ale jednak coś tam pamiętam ze
szkoły...
**Oczami
Lou**
Na
reszcie mogłem wyjść ze szpitala. Nienawidzę tego miejsca gdzie
ludzie umierają. A jeszcze mam tak zajebistego pecha, że musiałem
pogadać z glinami, którzy chcieli mnie przymknąć, bo w końcu ja
to spowodowałem i byłem pod wpływem. Ale mam znajomości w policji
więc łatwo się z tego wywinąłem i jestem dalej prawie czysty jak
kartka papieru. Pierwsze co zrobiłem to pojechałem do swojej
dziewczyny, o którą w tamtym momencie się najbardziej bałem.
Jechałem jak zwykle ponad stówą na osiedlach myśląc tylko o
pocałowaniu fioletowej. Zaparkowałem tam gdzie zawsze, bo akurat
było wolne i zamykając drzwi pobiegłem w stronę bloku, ponieważ
akurat ktoś tam wchodził. W ostatnim momencie złapałem za klamkę
wchodząc po schodach biegiem na 3 piętro. Zmachany zatrzymałem się
przed drzwiami.
-Słaba
kondycja.. - szepnąłem do siebie łapiąc za klamkę. O dziwo było
otwarte. Dziewczyny są w szkole więc Amy powinna być sama.
Wszedłem ściągając buty i rozejrzałem się po całym dole.
Nigdzie jej nie było więc poszedłem do jej sypialni i bingo.
Dziewczyna smacznie sobie spała słuchając muzyki. Podszedłem i
stanąłem nad nią okrakiem. Dotknąłem ją czule po brzuchu i
nagle poczułem uderzenie w mojego przyjaciela. On i ja zawyliśmy
upadając na ziemię. Wystraszyłem ją i chciała uciekać, ale na
szczęście zobaczyło, że to ja. Miałem taką cholerną ochotę na
nią, a teraz jedynie chcę lodu na moje jajka. Jaki to ból...
Oczywiście przeprosiny w formie lekkiego masażu pomogły. Ale po
dwóch godzinach musiałem się zwijać. Bo dziewczyny zaraz wracają,
a fioletowa szykować się będzie do pracy. Tak więc po dłuższym
buziaku na pożegnanie wyszedłem i tym razem poczekałem sobie na
windę i ze starszą babcią zjechałem na dół. Szybko już byłem
w samochodzie i jechałem do siebie na chatę gdzie miałem spotkać
się z tym moim znajomym policjantem...
*
-Dobra
wielkie dzięki za pomoc jak zwykle – dałem mu w łapę jakiś
tysiak tyle co zawsze i był zadowolony, a dla mnie to żadna kwota.
Liczy się, że nie muszę siedzieć za kratami w tym momencie za
bardzo dużo.
-To
do następnego, Tommo – pożegnaliśmy się i wyszedł z mojej
posesji. Na reszcie mogłem trochę się ogarnąć, a mianowicie
położyć spać w najwygodniejszym łóżku na świecie. Najpierw
wszedłem pod prysznic, a potem w samych bokserkach położyłem się
do wyrka nastawiając budzik na 19. Bo mam zamiar podjechać do pracy
fioletowej zrobić jej niespodziankę...
-Pik!
Pik!Pik! - otworzyłem od razu oczy wyłączając budzik. Wyciągnąłem
się na łóżku i powoli z niego wstałem. Muszę umyć zęby i się
ubrać. Dlatego podszedłem do szafy by ubrać jakieś spodnie oraz
bluzkę. Następnie umyłem zęby i zszedłem na dół. Zrobiłem
sobie jakąś zupkę chińską i mocną czarną kawę, żeby nie
zasnąć podczas jazdy samochodem. Zasiadłem z obiado – kolacją w
salonie przed telewizorem. Włączyłem jakiś serial kryminalny, ale
nie zaciekawił mnie więc przełączyłem na program o samochodach.
To coś idealnego dla mnie. Jak tylko zjadłem zaniosłem brudne
naczynia do zmywarki następnie ją włączając, bo nazbierało się
trochę brudów, bo w końcu mnie nie było parę dni więc za
niedługo pewnie zobaczę na talerzach pleśń. Wypiłem jeszcze
szklankę zimnej wody i mogłem jechać. Zabrałem kluczyki,
pogasiłem wszędzie światła i zamknąłem drzwi idąc do
samochodu. Jechałem słuchając głośno muzyki. Jak dobrze być
wolnym i robić co się chce. Myślałem o jutrzejszej robocie, bo
mam pomóc przyjacielowi przy samochodzie, a potem jakieś piwko by
się udało z nim wypić. Ciekawe czy Amy ma duży ruch, dopiero po
11 więc pewnie napaleńcy się szykują. Jestem jedynym obolałym
napaleńce, który może ją dotknąć.
Zaparkowałem
na parkingu i wszedłem do środka. Od razu do moich uszu dobiegła
dobra muzyka i zapach alkoholu mieszany z pieniędzmi i dymem
papierosowym i nie tylko. Zobaczyłem z daleko fioletową czuprynę
więc zasiadłem po tej stronie gdzie dziewczyna chodzi i przyjmuje
zamówienia. Usiadłem tyłem, żeby mnie od razu nie rozpoznała, bo
w końcu chcę ją zaskoczyć odwiedzinami w pracy. Już po chwili
rozglądania się po knajpie usłyszałem jej głos.
-W
czym mogę służyć? - spojrzałem na nią, a ta dopiero teraz
podniosła wzrok znak notesu....
***Oczami
Amy***
-Niespodzianka!
- krzyknął, a ja się przeraziłam, a zarazem ucieszyłam.
-Co
ty tu robisz? - spytałam siadając koło niego i rozglądając się
czy nie ma nigdzie mojego szefa.
-Odwiedzam
swoją dziewczynę, nie wolno? - Zayna nigdzie chwilowo nie było,
więc siedzi w biurze. Ale w tych godzinach wychodzi na tzw. taras
koło jego biura i obserwować co się dzieje, więc mam przejebane u
niego i Lou, a przy okazji u Abi.
Kurwa
kurwa, kurwa. Myśl co teraz?!
-Cieszę
się więc co byś chciał?
-Najlepiej
coś do picia. Może małe piwo? - pokiwałam głową i biegiem
ruszyłam za bar. Wykręciłam numer do przyjaciółki, która
ospałym głosem odebrała.
-Czego
ty chcesz?
-Miło,
ale musisz tu przyjechać ocalić sytuację – nalewałam piwo jedną
ręką, a drugą rozmawiałam przez telefon. Ja to jestem..
-Wyjaśnij
co się dziejeee – ziewnęła.
-Louis
przyjechał do mnie do pracy..
-I?..
Chwila co?! Przecież tam jest .
-Tak.
Więc przyjeżdżaj i zabieraj Malika gdzieś – pogoniłam ją, a
ona powiedziała, że zaraz będzie. Rozłączyłam się i
rozejrzałam jeszcze raz dookoła. Ruch jak zwykle, dziewczyny
pracują, a Mulat siedzi u siebie. Dlaczego nie mógł gdzieś
pojechać? Kurde.. Wróciłam do bruneta, który siedział na
telefonie i coś przeglądał.
-Proszę
– postawiłam mu jego napój. Schował komórkę to kieszeni i na
mnie spojrzał.
-To
jak w pracy? Coś ciekawego? - pytał popijając alkohol.
-Jak
zwykle, dużo ludzi, ale to dopiero początek. Za jakąś godzinę
przychodzą oblechy posiedzieć i pobawić się z tancerkami.
-A
szef co robi? - spytał patrząc mi w oczy. Spanikowałam lekko i
zaczęłam stukać palcami o stół.
-Siedzi
jak zwykle u siebie – dostałam SMS. Odczytałam :
„Jestem
na zewnątrz wyjdź..”
-Przepraszam
na chwilę, ale jedna z kelnerek mnie potrzebuje – wstałam i
pobiegłam do kuchni. Wyszłam tylnym wyjściem gdzie na parkingu
stała moja przyjaciółka.
-Jest
prawie północ, a ja nie zdążyłam się pomalować tylko umyć
zęby i ubrać – powiedziała idąc ze mną do środka. - Jaki
plan?
-Musisz
iść do niego i wyciągnąć go z biura i w ogóle z baru. Ja
zabiorę Louisa na fajkę tutaj.
-A
gdzie jest samochód Malika?
-Z
drugiej strony więc dasz radę- weszłyśmy i Abi wyszła przede mną
patrząc czy Tommo jej nie zobaczy. Jednak on był zbyt zajęty
rozmową z kimś. Więc dzięki Bogu udało nam się. Wróciłam do
niego, a ten się rozłączył.
-Chodź
idziemy na szluga mam przerwę – powiedziałam ciągnąc go do
tylnego wyjścia. Wyciągnął papierosy i wspólnie zapaliliśmy
czego nie robię za często, ale z nerwów zawsze warto zapalić
sobie.
-Dobrze,
że nic Ci się nie stało – odezwał się po chwili ciszy.
-Mi
nic poważnego się nie stało. Sądziłam, że z tobą będzie
gorzej – stwierdziłam wciągając dym do płuc.
-Kotek,
nie masz pojęcia jak się wtedy bałem o twoje jebane życie.
Mógłbym umrzeć z tego przerażenia – dopowiedział co mnie hmmm
uszczęśliwiło? Było mi bardzo miło i tak kurde no czuje się
kochana? To takie dziwne uczucie.
-Wiem,
ja o Ciebie też – wyrzucił swojego papierosa i pocałował mnie.
Wpuściłam w jego usta dym, który tam miałam i też wyrzuciłam
swój niedopałek. Miałam taką cholerną chcicę na niego, ale no
niestety praca. Musze wracać, bo dziewczyny mnie zabiją. Więc
przerwałam pocałunki i wróciliśmy do środka. Odczytałam
wiadomość od Abi :
„Jest
mój. Jutro się widzimy w domu ; *”
Chyba
moja kochana Abi za bardzo sobie szaleje z tym Maliczkiem. Ahh
niegrzeczni, a ja tu muszę się męczyć jeszcze 4 godziny. Louis
jeszcze trochę mi potowarzyszył, ale też się zwijał, a raczej ja
mu kazałam znikać, bo widziałam jak jest bardzo padnięty. Z tego
co mi koleżanka mówiła z pracy to Zayn powiedział iż mamy
zamknąć dziś lokal, bo on nie wraca. Więc będzie miał co robić.
Oni to mają dobrze.. Mój chłopak pojechał do domu, a ja dopiero
teraz jak przyszła gromadka osób zaczęłam pracę...
....................
Zrąbałyśmy....
Obiecałam, wam pod moim rozdziałem, że następny będzie szybko, a tu jak zawsze dupaa ; /
Ale Ani rodzice dali laptopa do czyszczenia i jak tylko go odzyskała to chciała kończyć rozdział, ale. No właśnie xdd Laptop po tygodniu dalej się nie chce włączyć więc musiałam wziąć rozdział w swoje ręce i dopisać wszystko od początku ładnie, bo miałyśmy ledwo początek więc zajęło mi to dwie godziny wczoraj i wybaczcie jak jest coś nie tak ; < Bo pisałam w nocy, a o 5:50 wstaje masakra xd
Ale ja za swój się zabieram zaraz i osobiście go nie opóźnię bardziej jak za tydzień w sobotę lub niedziele ; D
Jak w szkole? U nas chyba może być ; >
Pozdrawiamy i przepraszamy za wieczne kłopoty ; c
KOCHAMY WAS IDA! ; *
Świetny czekam na next
OdpowiedzUsuńWybaczam. Kocham !!!!
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział!! ^.^ I bardzo mi się podoba twój blog. Życzę dobrej weny ^.^
OdpowiedzUsuńNiedawno natknęłam sie na twojego bloga i jest mega. Zniecierpliwością czekam na następny i zapraszam do siebie, dopiero zaczynam,ale mam nadzieję że ci sie spodoba http://zgubiona-milosc.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńPrzyda mi sie parę słów od kogoś doświadczonego.