***Oczami
Abigail***
-Cóż muszę
przyznać, że ta próbna matura poszła wam nie najgorzej –
powiedziała pani Cartnes rozdając nam nasze testy, które pisaliśmy
jakiś czas temu przez te przeklęte godziny. Kułam przez tyle
miesięcy, a nie dostałam piątki tylko pieprzone 5-! Tyle męczenia
się, a zabrakło mi jednego głupiego punktu!
Abi, to
przez Zayn'a. Gdybyś nie spotkała się wtedy z nim to miała byś
100/100..
Pomyślałam
i to chyba była prawda, ale jak przypomnę sobie smak jego ust to po
prostu och wszystko jest warte tej chwili.
-Abigail,
masz 99 punktów na 100. Moje gratulacje – wyciągnęła do mnie
rękę. Spojrzałam na nią i uścisnęłam, ale musiałam dodać
swoje parę groszy.
-Ja
tam nie jestem zadowolona – Spojrzała na mnie ze zdziwieniem
wymalowanym na twarzy. Wzruszyłam ramionami i spuściłam wzrok na
swoją pracę, która była przecież idealna! No kurczę, przecież
nie mogło mi zabraknąć jednego punktu!
-Ej,
nie przejmuj się to mi poszło miernie, a nie Tobie- pocieszyła
mnie ruda, która miała ledwo 50 punktów. Długo to nam sprawdzali,
bo w końcu mamy już 7 styczeń, a pisaliśmy jakoś dawno? Tyle się
wydarzyło, że prawie nic. To znaczy Liam z Susan dobrze się mają
jako para- są słodcy. Louis i Amy coś po tylu razach w łóżku
wreszcie są razem. Wiedziałam, ale nie chciałam zapeszać. I są
cóż dziwni, ale na jakiś sposób uroczy. Święta minęły nam
dobrze. Na pierwsze dwa dni byłyśmy u rodzin, a potem jeździłyśmy
każda do innego domku. A sylwester no cóż. Miał być ciekawszy,
ale nie narzekam. Pierwszy raz w życiu chyba się tak napiłyśmy i
to we trzy! Liam nam towarzyszył, bo Louis pojechał do innego
państwa załatwić sprawy, a Zayn udał się do rodziny i potem na
wyścig. A i jedna z najważniejszych- Amy zmieniła trochę kolorek
włosów! Wygląda nieziemsko. Natomiast po moim pocałunku z
Malikiem nie widziałam się z nim tak często. On ma dużo na
głowie. Musiał gdzieś wyjechać coś załatwić na tydzień, potem
miał kilka wyścigów w innych miastach więc wyjeżdżał. Jeszcze
zajmował się barem i przy okazji chyba odwiedził rodzinę.
Spotkaliśmy się może z jakieś 5 razy? Coś w tym stylu.-Chodź,
bo koniec lekcji oznacza DOMEK! - wykrzyczała Sus, a ja wystraszona
podskoczyłam na miejscu. Zmierzyłam ją groźnie wzrokiem i wstałam
oddając test nauczycielce. Wyszłyśmy razem z przyjaciółką i jej
znajomym-Davidem. Od tych testów nie widziałam mojego byłego-
Horana. Omijał szkołę, trochę się martwiłam, bo w końcu był
dla mnie ważny. Dziewczyny mi powtarzały, żebym się nie
przejmowała ani Niall'em ani Zayn'em, bo wiedzą, że Mulat długo
nie wytrzyma beze mnie. Ale ja nie jestem tego taka pewna. Jakoś się
nie odzywał teraz cały tydzień,a to chyba lekka przesada.
Wsiadłyśmy do autobusu i ruszyłyśmy do domku.
*
-Abigail!
Rozumiesz to co mówię?! - spytała Am siedząc naprzeciwko z
salaterką zupy w ręku. Wczoraj ja zrobiłam zupę więc miałyśmy
jeszcze na dziś. Fioletowa uświadomiła mnie, że Malik ma urodziny
12 stycznia. Usłyszała, że rozmawiał przez telefon z kimś i
mówił, że jeszcze gości nie zaprosił.
-Czy
wy rozumiecie to, że nie mam prezentu?! Musicie mi pomóc –
zawyłam bezradna zakrywając twarz dłońmi. I co teraz mam zrobić?
No Abi widać
jak bardzo interesujesz się życiem chłopaka. Tak bardzo, że on za
5 dni ma urodziny, a ja dopiero teraz się o tym dowiedziałam.
Brawa!
-Spokojnie,
masz kilka dni, a przecież tutaj jest tysiące sklepów – pokiwała
głową Am. W sumie to ma rację, ale jednak jest nie jest tak łatwo
znaleźć odpowiednią rzecz. Mamy dziś środę, a w jutro mamy
jakieś zajęcia praktyczne więc może nie pójdziemy z Sus? Wtedy
pomogła by mi coś wymyślić.
-Suusaaan
-przeciągnęłam jej imię tak jak coś od niej chciałam.
-Czego?
- zlustrowała mnie wzrokiem przerywając oglądanie naszego serialu,
który oglądamy w środy po szkole.
-Zróbmy
sobie jutro wolne. I tak nie mamy lekcji tylko jakieś praktyki, a
poza tym przecież możemy zrobić sobie wolne – powiedziałam i
się szeroko uśmiechnęłam.
-Nie
wierzę w to co powiedziałaś! - wykrzyknęła fioletowa.
Zastanowiłam się chwilę nad jej słowami i w sumie coś mnie
tknęło w środku.
-W
sumie to ja też. Chyba się zmieniłam lekko – powiedziałam
spuszczając wzrok na swoje nogi. Grube, grube, grube.
-Może
raczej ktoś cię zmienił? Nie zastanawiałaś się nad tym, że
Malik zamieszał w twoim życiu jak w moim Li, a w Amy- Louis?-
odezwała się Sus wypijając duszkiem szklanką soku pomarańczowego.
Jakoś nigdy o tym tak nie myślałam. No, bo proszę kto by
podejrzewał, że pod wpływem tego chłopaka zmienię się? Nawet ja
tego nie zauważyłam, aż do teraz.
-Może
trochę – odpowiedziałam.
-Tak
zdecydowanie trochę – dopowiedziała Am.- Dobra dziewczynki idę
się przebrać i wychodzimy poszukać czegoś – wstała filetowa, a
my zaraz za nią. Pobiegłam się tylko przebrać i uczesać włosy.
Sprawdziłam komórkę czy nie mam żadnej wiadomości. Pustka!
Nawet nie ma żadnego głupiego SMS.... Głośno westchnęłam i
szybko wyszłam z pokoju zostawiając komórkę na łóżku...
***Oczami
Zayna***
Słowo zakochać się krążyło po mojej głowie od
tego dnia kiedy pocałowałem Abigail. Zrozumiałem co się ze mną
dzieje, ale mój organizm nie chciał tego tak szybko do siebie
przyjąć. Wiadomość, że zawsze byłem sam z przyczepą- Perrie,
to było moje wtedy prawdziwe życie. Ale Bennett jest inna, czuje
się przy niej naprawdę szczęśliwy. Ale już jestem taki. Nawet
mój przyjaciel mówił, że miłość nie jest zła, ja to wiem, ale
no nie mogę.
-Stary,
mógłbyś chociaż się do niej odezwać – powiedział Scott
wstając z mojej kanapy w biurze. Tak byłem teraz w pracy, a potem
chciałem jechać do jakiegoś klubu.
-Wiem,
wiem – oparłem się wyciągając telefon z kieszeni. Zwinnie go
odblokowałem i wykręciłem numer do brunetki. Czekałem, czekałem,
aż włączyła się jebana poczta głosowa!- Nie odbiera.
-To
jedź do niej. Dobrze wiesz jakie są dziewczyny. Ona teraz czuje się
nie potrzebna więc nie odbiera – oznajmił, a ja zostawiłem go w
biurze i sam zszedłem schodami w dół.
-Wychodzę!
- krzyknąłem do kelnera i wybiegłem na parking gdzie stało moje
porsche. Otworzyłem pojazd pilotem i wsiadłem do środka zatrzaskując drzwi za sobą. Odpaliłem silnik i ruszyłem z piskiem opon z prywatnego parkingu.
****
Już minęło jebane 30 minut odkąd dojechałem pod blok brunetki. Mówią, że czas to pieniądz, a ja siedzę i czekam na nie wiadomo co. A no tak. Byłem pod drzwiami, ale nikt mi nie odpowiedział wiec siedzę na dupie i czekam na zbawienie! Puściłem sobie muzykę i obserwowałem uważnie ulicę, którą już ledwo dostrzegałem ze względów na ciemność zbliżającą się dużymi krokami. Ale przynajmniej teraz mogę się zastanowić co konkretnie chcę zrobić na urodziny. Waham się pomiędzy zwykłą imprezą, a balem karnawałowym, bo w końcu trwa ten cały okres balowy. Zapytam się mojej ... hmmm Abi? Tak jej, bo nie mogę jeszcze powiedzieć, że jest moją dziewczyną. W sumie dla mnie to obojętne, bo nie byłem w stałym związku od... No właśnie heh nie mam pojęcia od kiedy. Nie zmienię już samego siebie i swojego trybu życia. Lecz z Bennett czuję, że to będzie coś więcej niż przelotna znajomość. Po chwili zastanowienia zobaczyłem i usłyszałem śmiech i krzyki trójki dziewczyn, które dobrze znałem. Fioletowa trzymała dwie torby i śmiała się podskakując z nogi na nogę, ruda miała trzy duże reklamówki i ze śmiechu trzymała się jedną ręką za brzuch. Abi szła na końcu śmiejąc się chyba najgłośniej z całej trójki. Wszystkie naśladowały jakieś głupie miny, które nawet mnie rozśmieszyły. Gdybym ich nie znał to pomyślałbym, że są to jakieś wariatki. Wysiadłem z samochodu i oparłem się o jego maskę czekając, aż podejdą bliżej. Najpierw dostrzegły mnie dwie dziewczyny, które od razu umilkły i spojrzały na brunetkę patrzącą pod nogi. Skapnęła się, że coś jest nie tak i uniosła głowę w górę na dziewczyny, a potem centralnie na mnie.
-Cześć dziewczyny - przywitałem się nie spuszczając wzroku z niej.
-Hej, hej - odpowiedziały równocześnie.
-Sus, nie zostawiłaś czasem żelazka czy coś? - spytała Am.
-No tak - udała zszokowaną i uciekły szybko do bloku. Zobaczyłem w tych brązowych oczach lekkie przerażenie, ale i nadzieję.
-Tak więc zostaliśmy sami - podszedłem do "zagubionej" brunetki i pocałowałem ją w policzek.
-Hej, co cię do mnie sprowadza? - spytała lekko się uśmiechając.
-Emmm - podrapałem się po karku i kontynuowałem. - Nie widzieliśmy się dawno i chciałem zaprosić cię na imprezę karnawałowo- urodzinową - chyba się już zdecydowałem na te maski i przebrania.
-Tylko po to jesteś? - posmutniała, ale nie dawała tego po sobie poznać.
-Nie odbierałaś więc chciałem zobaczyć czy wszystko dobrze.
-Musiałam wyciszyć dźwięk, bo szukałam pre.... przecen! Tak, przecen. Ciuchy, buty i takie duperele - uniosłem pytająco brew, ale nie brnąłem w ten temat dalej.
-Tak, te wasze sprawy. To przyjdziecie z dziewczynami?- spytałam złączając jedną dłonią dłonią nasze ręce.
-A jak mogłybyśmy opuścić Twoje urodziny? Przecież to nie na miejscu. Tylko dlaczego nie powiedziałeś mi wcześniej, że masz urodziny tak szybko? - Posmutniała.
-Ej, ja nie przejmuje się jakoś bardzo takimi uroczystościami i nie chwalę się każdemu kiedy je mam - odpowiedziałem zgodnie z prawdą.
-Chcesz wejść do środka? Bo trochę zimno - spytała Abu kurczowo trzymając torebki w ręce.
-Chętnie, ale mam kilka spraw do załatwienia. Chodź odprowadzę cię do drzwi i pojadę okej?
-Dobra, ale bierzesz mi torby! - wcisnęła w moje ręce kilka toreb i szybko ruszyła do przodu. Zaśmiałem się i dorównałem do niej.
****
Już minęło jebane 30 minut odkąd dojechałem pod blok brunetki. Mówią, że czas to pieniądz, a ja siedzę i czekam na nie wiadomo co. A no tak. Byłem pod drzwiami, ale nikt mi nie odpowiedział wiec siedzę na dupie i czekam na zbawienie! Puściłem sobie muzykę i obserwowałem uważnie ulicę, którą już ledwo dostrzegałem ze względów na ciemność zbliżającą się dużymi krokami. Ale przynajmniej teraz mogę się zastanowić co konkretnie chcę zrobić na urodziny. Waham się pomiędzy zwykłą imprezą, a balem karnawałowym, bo w końcu trwa ten cały okres balowy. Zapytam się mojej ... hmmm Abi? Tak jej, bo nie mogę jeszcze powiedzieć, że jest moją dziewczyną. W sumie dla mnie to obojętne, bo nie byłem w stałym związku od... No właśnie heh nie mam pojęcia od kiedy. Nie zmienię już samego siebie i swojego trybu życia. Lecz z Bennett czuję, że to będzie coś więcej niż przelotna znajomość. Po chwili zastanowienia zobaczyłem i usłyszałem śmiech i krzyki trójki dziewczyn, które dobrze znałem. Fioletowa trzymała dwie torby i śmiała się podskakując z nogi na nogę, ruda miała trzy duże reklamówki i ze śmiechu trzymała się jedną ręką za brzuch. Abi szła na końcu śmiejąc się chyba najgłośniej z całej trójki. Wszystkie naśladowały jakieś głupie miny, które nawet mnie rozśmieszyły. Gdybym ich nie znał to pomyślałbym, że są to jakieś wariatki. Wysiadłem z samochodu i oparłem się o jego maskę czekając, aż podejdą bliżej. Najpierw dostrzegły mnie dwie dziewczyny, które od razu umilkły i spojrzały na brunetkę patrzącą pod nogi. Skapnęła się, że coś jest nie tak i uniosła głowę w górę na dziewczyny, a potem centralnie na mnie.
-Cześć dziewczyny - przywitałem się nie spuszczając wzroku z niej.
-Hej, hej - odpowiedziały równocześnie.
-Sus, nie zostawiłaś czasem żelazka czy coś? - spytała Am.
-No tak - udała zszokowaną i uciekły szybko do bloku. Zobaczyłem w tych brązowych oczach lekkie przerażenie, ale i nadzieję.
-Tak więc zostaliśmy sami - podszedłem do "zagubionej" brunetki i pocałowałem ją w policzek.
-Hej, co cię do mnie sprowadza? - spytała lekko się uśmiechając.
-Emmm - podrapałem się po karku i kontynuowałem. - Nie widzieliśmy się dawno i chciałem zaprosić cię na imprezę karnawałowo- urodzinową - chyba się już zdecydowałem na te maski i przebrania.
-Tylko po to jesteś? - posmutniała, ale nie dawała tego po sobie poznać.
-Nie odbierałaś więc chciałem zobaczyć czy wszystko dobrze.
-Musiałam wyciszyć dźwięk, bo szukałam pre.... przecen! Tak, przecen. Ciuchy, buty i takie duperele - uniosłem pytająco brew, ale nie brnąłem w ten temat dalej.
-Tak, te wasze sprawy. To przyjdziecie z dziewczynami?- spytałam złączając jedną dłonią dłonią nasze ręce.
-A jak mogłybyśmy opuścić Twoje urodziny? Przecież to nie na miejscu. Tylko dlaczego nie powiedziałeś mi wcześniej, że masz urodziny tak szybko? - Posmutniała.
-Ej, ja nie przejmuje się jakoś bardzo takimi uroczystościami i nie chwalę się każdemu kiedy je mam - odpowiedziałem zgodnie z prawdą.
-Chcesz wejść do środka? Bo trochę zimno - spytała Abu kurczowo trzymając torebki w ręce.
-Chętnie, ale mam kilka spraw do załatwienia. Chodź odprowadzę cię do drzwi i pojadę okej?
-Dobra, ale bierzesz mi torby! - wcisnęła w moje ręce kilka toreb i szybko ruszyła do przodu. Zaśmiałem się i dorównałem do niej.
***Oczami Abi***
Zayn odprowadził mnie pod same drzwi i dał buziaka. Nie chciałam go puszczać, ale musiał iść do pracy. Jutro niestety szkoła. Mam już dość nauki, bo przyćmiewa mnie to wszystko. Ten nawał z nauką po godziny i potem. Jak weszłam to dziewczyny zaczęły wypytywać i robić głupi miny. Opowiedziałam im to co było, ale to nic takiego i poszłam do siebie do pokoju. Postanowiłam nie uczyć się, gdyż jutro nie mamy jakiś trudnych lekcji. Am dziś nie poszła do pracy, bo miała dzień wolny więc spędziłyśmy go razem. A teraz leżę na swoim łóżku i sprawdzam kilka rzeczy na internecie. Przerwało mi to dzwonienie mojego telefonu.
-Halo braciszku! - przekręciłam się na brzuch.
-Jak się masz młoda?
-Dobrze? Wiesz szkoła, to wszystko wyjaśnia. A u Ciebie? Macie już termin ślubu?
-Mamy, na wakacje widzę Cię w krótkiej sukience niosącą bukiecik kwiatków i obrączkę.
-Tak wiem, wiem. Będę w ślicznej sukience i ogólnie wszystko będzie idealnie! A teraz mój ty kochany braciszku muszę skończyć, bo chyba dostałam wiadomość od Z...- przerwałam w tym momencie, bo przecież Matt zawsze chciał mnie chronić przed mężczyznami. Tak więc wolałam się nie narażać.
-Od? Abigail czy te tajemnicze Z to chłopak? - spytał tym swoim "rodzicielskim" tonem głosu.
-Daj dziewczynie spokój sknero - usłyszałam po drugiej stronie słodki głos śmiejącej się Ashley.
-Ale ja jeszcze nie skończyłem ...
-Hej Abi, przepraszam za niego, ale dobrze wiesz jaki on jest - zaśmiała się do słuchawki.- Nie przejmuj się nim w ogóle i dawaj czasem znać co u Ciebie słychać u jak pójdzie Ci matura!
-Dobrze, obiecuję a teraz do usłyszenia - zakończyłam połączenie i zobaczyłam czy na pewno ten SMS jest od niego.
Wiem, że się widzieliśmy nie dawno, ale chyba się stęskniłem.. ;c
Moje usta wraz z oczami szeroko się otwarły. Mogę przysiąść, że takiego SMS dostałam pierwszy raz odkąd utrzymujemy bliższe kontakty.
-Halo braciszku! - przekręciłam się na brzuch.
-Jak się masz młoda?
-Dobrze? Wiesz szkoła, to wszystko wyjaśnia. A u Ciebie? Macie już termin ślubu?
-Mamy, na wakacje widzę Cię w krótkiej sukience niosącą bukiecik kwiatków i obrączkę.
-Tak wiem, wiem. Będę w ślicznej sukience i ogólnie wszystko będzie idealnie! A teraz mój ty kochany braciszku muszę skończyć, bo chyba dostałam wiadomość od Z...- przerwałam w tym momencie, bo przecież Matt zawsze chciał mnie chronić przed mężczyznami. Tak więc wolałam się nie narażać.
-Od? Abigail czy te tajemnicze Z to chłopak? - spytał tym swoim "rodzicielskim" tonem głosu.
-Daj dziewczynie spokój sknero - usłyszałam po drugiej stronie słodki głos śmiejącej się Ashley.
-Ale ja jeszcze nie skończyłem ...
-Hej Abi, przepraszam za niego, ale dobrze wiesz jaki on jest - zaśmiała się do słuchawki.- Nie przejmuj się nim w ogóle i dawaj czasem znać co u Ciebie słychać u jak pójdzie Ci matura!
-Dobrze, obiecuję a teraz do usłyszenia - zakończyłam połączenie i zobaczyłam czy na pewno ten SMS jest od niego.
Wiem, że się widzieliśmy nie dawno, ale chyba się stęskniłem.. ;c
Moje usta wraz z oczami szeroko się otwarły. Mogę przysiąść, że takiego SMS dostałam pierwszy raz odkąd utrzymujemy bliższe kontakty.
Chciałam
go potrzymać w takiej nie pewności więc nie odpisałam i poszłam
się myć. Szybki orzeźwiający prysznic i w ręczniku wróciłam do
pokoju. Zasłoniłam swoje okno roletą i stanęłam przed szafą. Po
chwili zrozumiałam gdzie mam jakąś piżamę. Na samej górze tak
więc stanęłam na placach i sięgnęłam fioletowe ciepłe spodnie
i dałam je na bok. Jeszcze tylko bluzka z myszką miki i akurat
teraz spadł ze mnie ręcznik. A do pokoju wparowały dziewczyny.
-Abi
idziesz na ko..- zaczęła Susan i spojrzała na Am. Obie wybuchnęły
śmiechem, a ja podniosłam ręcznik i się nim ponownie owinęłam.
Zrobiło mi się głupio. Ale też się zaśmiałam, bo dziewczyny
śmiały się tak,że nie mogłam też nie spróbować.
-Sory,
ale byłyśmy pewne, że nie odstawisz nam tu pokazu nagości –
zawyła Amy.
-Skąd
mogłam wiedzieć, że spadnie mi ręcznik?!
-Dobra
nie denerwuj się mała, masz fajny tyłek – powiedziała ruda, a
ja już ubrana rzuciłam w nią ręcznikiem.
-Spokojnie
mała, chodź na dole zrobiłyśmy kanapki – odezwała się
fioletowa i ruszyłyśmy we trzy na dół. Dziewczyny usiadły, a ja
włączyłam czajnik by zrobić nam po herbacie. Susan chciała
truskawkową, Amy owocową, a ja na wieczór zazwyczaj pije zieloną.
Tak też teraz sobie ją zrobiłam. Po chwili rozmowy i czekania na
wodę zalałam nam picie i podałam im siadając obok na krześle.
-Widzę,
że tęsknicie za wiosną, bo te kanapki to istna zieleń na
talerzach – wzięłam jedną kanapkę i ze smakiem ją zjadłam.
-Jutro
ty robisz nam obiad – zaśmiały się, a ja nie chętnie się
zgodziłam. Taka kolej rzeczy chyba w mieszkaniu razem. To nie to co
kiedyś jak się było z rodzicami.
Po
zjedzeniu kolacji zegarek wskazywał już 22 więc poszłam pomału
na górę myć zęby. Przeczesałam jeszcze mokre włosy i usiadłam
na łóżku. Wzięłam telefon sprawdzając czy mam jeszcze jakąś
wiadomość. Była jedna.
Wyjdź
na dwór..
Była
od Zayn'a. Przygryzłam dolną wargę i niepewnie ruszyłam do
wyjścia. Jest zimno, a ja idę tam w piżamie. Ehh czego się nie
robi dla kogoś takiego? Ubrałam na siebie kurtkę i kozaki. Wyszłam
przekręcając klucz w drzwiach. Zbiegłam po schodach i wyszłam na
zewnątrz. Zaczął padać śnieg. Rozejrzałam się w poszukiwaniu
mężczyzny. Zobaczyłam kilka metrów przede mną ciemny samochód a
na jego masce oparty był wysoki chłopak w kapturze. Rozpoznałam go
od razu i podeszłam bliżej. Zatrzymałam się jakiś metr przed
nim.
-Widzieliśmy
się już dziś, zapomniałeś o czymś mi powiedzieć? - spytałam
krzyżując ręce na piersiach.
-Nie
mogłem za bardzo zasnąć, bo cały czas myślę o kilku rzeczach
związanych z Tobą – odpowiedział podnosząc na mnie wzrok.
-Słucham
– zachęciłam do mówienia. Nie ruszył się z miejsca tylko
chwile się nad czymś zastanawiał.
-Chciałem
cię o coś zapytać, ale nie dam rady. Przynajmniej nie teraz.
Przepraszam, że kazałem Ci tu przyjść w tą zimnicę. Jestem
chujowy - powiedział to czego nie chciałam usłyszeć i podrapał się zakłopotany po szyi.
-Okej,
ale to musiało być ważne. Więc możesz mi po...
-Nie,
Abi to nie jest istotne – teraz stanął przede mną i złapał
dłońmi moją twarz.
-To
powiedz mi co jest dla Ciebie ważne – wyszeptałam, a on zaczął
się zbliżać do moich ust. Już byliśmy blisko, aż czyjś krzyk i
trzask butelki nam nie przerwał.
-Ej'!
Zostaw ją sukinsynie – rozszerzyłam bardziej oczy nie mogąc
uwierzyć, ze widzę tutaj Niall'a, który jest nachlany w trzy dupy.
Ja pierdole, czy on nie może dać sobie już spokoju?!
-A ty
czego tu szukasz?! - krzyknął zdenerwowany już Malik.
-Nie
interesuj się tym – blondyn zaczął się do nas zbliżać. Zayn
podszedł i chciał go uderzyć w twarz, ale ten schylił się i
uderzył Mulata w brzuch po czym śmiejąc się uciekł. Z nim
naprawdę jest coś nie tak. Podbiegłam do szatyna sprawdzając czy
jest dobrze, ale ten tylko stał trzymając się za miejsce jak sądzę
lekko obolałe.
-Co
za dupek – powiedziałam patrząc w oczy chłopaka.
-Wiem,
ale nic nie zrobisz z ćpunem. Powinnaś wracać do domu. Zobaczymy
się w najbliższym czasie. Jeszcze raz przepraszam – wziął mnie
pod ramię i zaprowadził pod klatkę schodową. Na pożegnanie
odstałam buziaka w policzek i weszłam do środka. Pobiegłam do
mieszkania gdzie udałam się do swojego pokoju. Kiedy tam byłam
rzuciłam się na łóżko.
-Czemu
Horan się tam zjawił?! Było tak blisko – zaskomlałam
przykrywając się kołdrą. Dostałam SMS.
Przepraszam,
dobranoc..
Uśmiechnęłam
się mimo wszystko i odpisałam. Teraz będzie mnie nurtować to co
chciał mi powiedzieć Zayn....
...................................................
JESTEŚMY Z DRUGĄ SUPER CZĘŚCIĄ!!!! ; >
Tak długo czekać musieliście, ale postanowiłyśmy chwilę mieć na napisanie do przodu kilku rozdziałów, żebyście już później nie musieli czekać tak długo na kolejne rozdziały ;c Więc dodaję go dziś ^^
Z dziewczynami uzgodniłyśmy dokładnie wszystko co do niektórych ważnych w tej części rozdziałów wiec mogę zdradzić, ze uuu będzie dosyć gorąco, strasznie, miło, smutno, ciekawie a na dodatek ostro ; ))
Dla tych którzy nie wiedzą będą 3 części opowiadania jak na razie. Kto wie co będzie potem? :P
No ale nic. Teraz mamy egzaminy trzeciej klasy więc będzie ciężko, ale trzymajcie kciuki Xx.
Nie gniewajcie się za ten długi czas nie dodawania, ale no nie było zbytnio chwili wytchnienia, bo cały czas nas cisną to tego jak ważne są niby te testy, a gówno prawda xd
Ale trudno niech oni sobie myślą co innego i my wiemy swoje ;P
No nic miłego czytania jutro piątek i weekend! Tylko my musimy iść w sobotę do szkoły ;/
Wielka powtórka ehhh ;c
Pozdrawiamy!!! ;3
IDA ; *
CZYTASZ=KOMENTUJESZ!
Wkońcu *.* Tak długo czekałam i mam :* Już czekam na next :)
OdpowiedzUsuńOh te egzaminy...
OdpowiedzUsuńDobrze,że ja to mam prawie za sobą!
Ja mam tylko egzamin zawodowy we wrześniu i koniec z jakimkolwiek sprawdzianami, testami itp.
Swietnu blog
Pozdrawiam
Czekam na kolejny
Świetnie *.* długo czekaliśmy, ale warto było ;) czekam na next♡
OdpowiedzUsuńWarto było czekać czekam na next :*
OdpowiedzUsuń