poniedziałek, 17 kwietnia 2017

Rozdział 68



**Oczami Abi**

Właśnie siedzę przy oknie i obserwuje każdy zakątek pięknej Majorki. Lot nie zajął nam dużo czasu, więc nie jesteśmy zmęczeni. A co za tym idzie? Rozpakowanie i leżenie na plaży z drinkami! Amy nie mogła przestać mówić o tym, jak to ona będzie tylko leżeć, jeść i pić. Mi obojętnie co będę robić, ważne, że z najważniejszymi dla mnie osobami. Wreszcie jesteśmy wszyscy razem gdzieś, gdzie nie ma naszych wrogów i ludzi, którzy marzą o popsuciu naszych wczasów. Chyba, że akurat wybrali sobie ten sam hotel, termin i część Majorki..
-Kotek weźcie idźcie do recepcji, my się zajmiemy walizkami – pokiwałam głową i i wzięłam ze sobą dziewczyny. Szybko odnalazłam wzrokiem kogoś z obsługi.
-Dzień dobry, mieliśmy rezerwację na nazwisko Bennett – powiedziałam, a chłopak trochę starszy od nas z miłym uśmiechem, zaczął wpisywać i szukać.
-Trzy pokoje – powiedział – proszę tu podpisać.
Zrobiłam to co kazał i z uśmiechem wzięłam kluczyki. Dałam przyjaciółką i udałyśmy się na górę. Na ostatnie piętro, gdzie jest najlepszy widok. Nie mogę się doczekać spędzenia tutaj całego pięknego tygodnia. Codziennie będę się budzić przy Zaynie. Normalnie nie mamy na to hmm w sumie nie wiem czego. To on nie lubi u mnie nocować, bo woli się wymykać w nocy do siebie. Mówi, że najlepiej śpi mu się u siebie, ale ja też czasem go potrzebuje. Może przez ten tydzień spodoba mu się budzenie przy mnie. Powinnam wymyślić jakąś strategię, żeby go jakoś przyzwyczaić do siebie jeszcze bardziej. Zayn Malik jest moim wielkim wyzwaniem, ale nie boje się konsekwencji, bo i tak jest już mój.

-Widzimy się zaraz – ucałowałam dziewczyny i poczekałam przed drzwiami na chłopaka. Dostrzegłam go, kiedy wyszedł z windy z naszymi walizkami. Odebrałam swoją różową i otworzyłam nasz pokój. Pierwsze co to chłopak rzucił się na łóżko, a ja otworzyłam balkon. Idealnie, bo nasze trzy balkony są ze sobą połączone w całość. Wiec mamy miejsce, gdzie się będziemy spotykać bez obcych ludzi.
-Pięknie – wyszeptałam czując jego ręce. Odwrócił mnie i pocałował.

-Brakowało mi spędzenia tak czasu – powiedział, a ja pokiwałam głową.
-Rozpakujmy się i lecimy na basen! - Krzyknęła Amy, a ja szybko wbiegłam do środka, żeby znaleźć swoje ciuchy.
-To ja wezmę prysznic – nie zdążyłam się sprzeciwić. Z miną złego psa usiadłam na podłodze, żeby otworzyć walizki. Jak zawsze nabrałam tyle ciuchów, a co do czego, to będę chodzić w nawet nie połowie z tego. Tak zawsze było i będzie. Bo wolę mieć wszystkiego więcej, jakby co.
Otworzyłam wielką szafę i zaczęłam układać swoje rzeczy. Dobrze, że jest dużo miejsca w pokoju, będę miała gdzie układać buty. Cieszę się, że udało mi się zaklepać te pokoje, bo na zdjęciu nie wyglądały tak pięknie, jak na żywo. Jestem naprawdę zadowolona, ale mam nadzieję, że nie chwalę dnia przed zachodem słońca. Na samym końcu znalazłam bordowy stój, który teraz nałożę. Kupiłyśmy sobie takie same, tylko w innych kolorach. Ciekawe czy dziewczyny je założą.
**

-Za wspaniałe wakacje! - Zniesiono toast i wakacje się zaczęły.
-Chodźcie do wody! -Zaproponował Lou, który jako pierwszy wskoczył do basenu. Woda przezroczysta i przepiękna! Zamoczyłam jedną stopę, żeby sprawdzić jak z temperaturą i muszę przyznać, że mogę się zacząć już pomalutku moczyć.
-Na trzy – Susan odliczała, a ja poczułam jak ktoś mnie bierze na ręce i wskakuje do basenu. Nie zdążyłam złapać powietrza i na początku się topiłam. Oczywiście nie tak poważnie, bo to pierwsza reakcja organizmu. Od razu Mulat mnie podniósł i z paniką w oczach próbował złapać ze mną kontakt. Zdenerwowana pokręciłam głową, ale jego strach uświadomił mi, że się martwi. Przytuliłam go i podtopiłam.
-Nienawidzę cię – wyszeptałam i ucałowałam go w czoło. Zeszłam z jego rąk, żeby popływać z dziewczynami. Zaczęłyśmy zwiedzać cały basen, który nie jest taki mały jak się wydaje. A widok z niego jest tak samo piękny, jak zresztą wszystko co do tej pory zobaczyłam. Jeszcze niebo pełne gwiazd i będę spełniona. Musimy zrobić sobie nockę na plaży, oczywiście nie, żeby tam spać, ale posiedzieć kilka godzin późną porą razem oglądając gwiazdy. Tak jak na tych wszystkich filmach, wino, koc, gwiazdy i same przyjaciółki. Lub bardziej romantycznie, to z naszymi połówkami.
-Podoba wam się tak samo jak mi? - Spytałam zatrzymując się koło przyjaciółek.
-Nawet nie pytaj – odpowiedziała Amy wpatrując się przed siebie – jest idealnie.
-Dokładnie – wyszeptała Sus.

Przymknęłam oczy i rozkoszowałam się promieniami słońca na swojej skórze. Muszę wrócić pięknie opalona, że na weselu brata wyglądać tak ślicznie, jak przystało na siostrę Pana młodego.. Właśnie, przecież muszę im wysłać e-mail z kilkoma informacjami, które załatwiałam tuż przed wyjazdem. Dokładnie to wczoraj, bo miałam wolny wieczór, więc po spakowaniu stwierdziłam, że po co iść spać. Dlatego wzięłam się za pomoc w weselu i mamy wszystko. Jeszcze tylko potwierdzenie od gości i ostateczne menu. Oczywiście sukienkę Ashley już ma, kupiła kilka dni temu. Muszą mi wysłać zdjęcie, a ja za niedługo pewnie wybiorę się z dziewczynami do sklepu. Zorganizujemy jeszcze wieczór panieński, to znaczy pomożemy jej przyjaciółce, żeby nie miała za dużo na głowie. W końcu wszystko musi być idealne, jak na naszą rodzinę. Zayn pewnie zostanie zaproszony też na wieczór kawalerski mojego braciszka, bo po ostatnim spotkaniu chyba się dogadają.
-Co powiecie na wspólną kolację i spacer po plaży? - Rozmarzyłam się na samą myśl. Chłopaki i tak nie mają nic do gadania, muszą się zgodzić na nasze warunki. W końcu powinni być zadowoleni, że my się cieszymy. Jakiś romantyczny wieczór, a następny może być niezwiązany z miłością. Na pewno dla każdego coś się znajdzie.
-Liam coś mi wspominał, że zjemy wspólnie kolacje, ale nie wiem czy chce potem iść na plaże – przyznała Susan, a ja pokiwałam głową.
-Dobra, to ja biorę Malika na spacer – zaśmiałam się i odpłynęłam w stronę swojego chłopaka. Zostawić ich tylko na chwilkę, a już zaczynają się bawić w przedszkolaki. Zaczęli skakać do wody jak mój brat, kiedy był młodszym dzieckiem, bo patrząc teraz, to prawie w ogóle się nie zmienił.
-Czy moja księżniczka, chce coś do picia? - Wdrapałam się na brzeg basenu i mogłam obserwować przyjaciół.

-Tak, poproszę coś kolorowego – puściłam mu oczko, na co złapał się na klatkę piersiową i udawał zawał. Pokręciłam głową i zamknęłam oczy. Poczułam jak się unoszę, ale nie uchyliłam powiek, ze względu na mocne słońce. Kiedy zostałam położona na leżaku zobaczyłam, że za tym stoi Louis.
-Nie mogłaś przecież leżeć na tym zimnym – odparł i wrócił biegiem do wody. Spojrzałam na kolorową, a ona wzruszyła ramionami dając mu buziaka. To takie urocze, że na reszcie znalazłyśmy sobie kogoś, kto szanuje nasze przyjaciółki. Pamiętam jednego chłopaka od Am, ten to był milusi, a potem wyszło szydło z worka. Obgadywał każdą, a nawet swoją dziewczynę. Przy niej był kochanym chłopakiem z miłością do nas, ale gdzieś na mieście nawet nie raczył odpowiedzieć cześć. Nie wiem na czym to polega, ale właśnie takich kocha się najmocniej? Wątpię, ale kolorowa miała fioła na jego punkcie. Przynajmniej przez pierwsze parę miesięcy. Starałam się jakoś to szanować i wmawiać sobie, że to musi być prawdziwe uczucie. Jednak kiedy zerwali, to dziękowałam Bogu. Teraz przynajmniej ma takiego Lou, który jest naprawdę kochany.
-Kotek, posmaruj mi plecy – usłyszałam koło swojego ucha, więc mozolnie wstałam. Schyliłam się pod leżak, żeby znaleźć balsam do opalania, ale najwidoczniej nikt go nie wziął.
-Będę taka kochana i pójdę do pokoju po to – owinęłam się ręcznikiem i ruszyłam do hotelu.
-Chyba, że mam iść z tobą? - Poruszył zabawnie brwiami, więc rzuciłam w niego tym ręcznikiem.
-Potem możemy iść razem – odpowiedziałam i zaczęłam kręcić biodrami.

Szłam ślimaczym tempem, szczególnie na kafelkach. Już kiedyś wywinęłam ładnego orła po wyjściu z basenu. Dlatego teraz wole zachować ostrożność i nie nabić sobie nowych siniaków.
Uśmiechnęłam się do chłopaka siedzącego na recepcji. Pewnie jego praca jest nudna, więc przynajmniej w taki sposób można ją urozmaicić. Poczułam jak na mnie patrzy, to wina samego bikini. Mogłam nie rzucać w chłopaka okryciem, czułbym się komfortowo.
Poczekałam na windę i pojechałam na górę. Chwilę mi zajęło otwarcie pokoju, ale w końcu do niego weszłam. Rzuciłam klucz na szafkę i poszłam do lodóweczki, skąd wyciągnęłam wodę. Zrobiłam kilka łyków i mogłam zacząć szukać kremów na opalanie. Co on by zrobił bez mojego segregowania rzeczy. Otworzyłam odpowiednią kieszeń i wszystko tam ładnie leżało. Wzięłam to co miałam i wróciłam na dół.
-Dawaj plecy – kucnęłam przy szatynie, żeby rozsmarować krem na jego ciele. Pod wpływem zimnej substancji zadrżał, a ja się zaśmiałam. Delikatnie rozprowadzałam krem na plecach szatyna. Kiedy skończyłam, to wręczyłam mu buteleczkę i sama się wyłożyłam na leżaku obok. Bez żadnego westchnięcia wstał i wykonał te same czynności co ja. W podziękowaniu ucałowałam go i zaczęłam się delektować nową książką. Przynajmniej teraz mam czas na czytanie, bo w czasie szkoły nie mogłam sobie pozwolić na książki, które nie są lekturami.
Podniosłam tylko na chwilę wzrok znad książki, żeby spojrzeć na basen. Jednak naprzeciwko przemknęła mi znajoma twarz. Na początku myślałam, że to zwidy, ale z drugiej strony to chyba ona.. Niemożliwe, przecież to Majorka.
Pokręciłam głową i wróciłam do czytania. Zwariowałaś Abigail, odpocznij i będzie lepiej..

**Oczami Liama**

-Susan! - krzyknąłem odchylając się do przodu – to boli. Miałaś być delikatna.
-A ty miałeś się nasmarować kremem z filtrem, ale po co – odpowiedziała mrucząc coś pod nosem – teraz musisz pokazać, że masz jaja. Wiec wytrzymaj chwilę, a ból minie.
Nienawidzę tego bólu, kiedy spiekę sobie plecy, a ktoś usiłuje mnie nasmarować żelem po opalaniu. Mam nadzieję, że szybko jej to zejdzie i będę mógł spokojnie żyć. Obiecałem chłopakom, że spotkamy się za niedługo w celu wypróbowania hotelowej siłowni. Mimo wakacji o formę trzeba wszędzie dbać. Zresztą musimy kupić sobie karnety w Londynie na tą sama siłownie, żeby mieć z kim tam chodzić. Przynajmniej trening szybciej minie i w przyjemniejszej atmosferze, bo jak jestem sam, to zazwyczaj strasznie mi się dłuży. A tak można zabić czas podczas jazdy rowerkiem na przykład rozmawiając o przyszłej imprezie, albo dziewczynach.
-Może my z dziewczynami powinnyśmy pójść też poćwiczyć? Przez was jest mi głupio, że nie jestem aktywna... - Usłyszałem od swojej dziewczyny, więc się głośno zaśmiałem, przez co miałem wbite paznokcie w szyję.
-To nie jest złośliwe – wyburczałem – po prostu nie musisz, bo masz dla mnie super figurę.
-Taaa, ale ruch to zdrowie. Zresztą Abigail jest naszym sportowcem, więc to zawsze ona za nas trzy biegała, albo robiły inne takie rzeczy.
-Słyszałem, że maja zajęcia zumby, możecie się wybrać, a my popatrzymy – uderzyła mnie w ramię, ale nim zdążyła zabrać rączkę, chwyciłem ją i pociągnąłem na łóżko.
-Przecież się śpieszysz – zaśmiała się w moje usta, ale nie zamierzała przestać się nimi bawić – chociaż, kilka minut spóźnienia..

Spojrzałem na zegarek, który wisiał za moją kobietą. Jakieś 20 minut, powinno wystarczyć. Tak więc przekręciłem nas tak, że to ona była pode mną. Trzeba zaznaczyć stanowisko alfy w tym związku. Kręcąc głową zaczęła ściągnąć moją koszulkę, ale widząc jej nieudolność, musiałem dać pomocną dłoń.

**
-Masz wyczucie czasu – po raz kolejny skarciłem Louisa, który zapukał raz i wszedł do mojego pokoju, gdzie akurat byliśmy w połowie czegoś pięknego.
-Stary, nawet nie wiesz jak mi głupio – widziałem już wtedy jego zażenowanie całą sytuacją – będę musiał przeprosić jeszcze kilka razy Susan.
-Myślę, że nie ma ci tego za złe, przecież to normalna sprawa. Bardziej się zawstydziła, że widziałeś ją półnagą. - Przyznałem wychodząc pierwszy z windy.
-Jak dobrze, że to nie ja chciałem wejść pierwszy do waszego pokoju – wreszcie skomentował całą sytuację Zayn – a mieliście gumkę przynajmniej?
-Tabletki i gumka – odpowiedziałem – dobra to od czego zaczynamy?
Wspólnie rozpoczęliśmy zwiedzanie siłowni, a kiedy znaleźliśmy większy kąt, postanowiliśmy się rozgrzać. Nie mam zamiaru chodzić przez cały tydzień z naciągniętym mięśniem.

*
-Czyli nie jutro, tylko pojutrze? - spytałem jeszcze raz, żeby wszystko zaplanować.
-Myślę, że będzie dobrze, bo zdążymy się zaaklimatyzować..
-A ostatni przed ostatni wieczór nie będzie lepszy? - Przerwał Zayn – wtedy będzie tak bardziej no nie wiem.. jak wolicie, ale musimy wymyślić coś naprawdę wyjątkowego.
-Najważniejsza jest plaża, to chyba będzie najlepsze miejsce, żeby to zrobić. - oglądając dużo filmów romantycznych, nie tylko z rudą, ale i z innymi dziewczynami, zauważyłem, że one lubią takie klimaty. A z tego co wiem to nasze trzy przyjaciółeczki, kiedyś dyskutowały na temat zaręczyn na właśnie pięknej plaży. Wiec, czemu by nie spełnić takich marzeń z dzieciństwa? Jeszcze potrójne, to już w ogóle będzie jedno z marzeń.
-Zapisze co nam potrzebne – wysapał Malik wyciągając telefon – dużo róż, czerwonych czy jakiś innych?
-Czerwone są najładniejsze – skomentował Louis, który właśnie skończył ostatnią serię unoszenia ciężarów – wino i owoce, które kochają.
-Truskawki – od razu co skojarzyło mi się z Susan – winogron i maliny – przypomniałem sobie ich rozmowę o ulubionych owocach, więc to jest chyba trójka najlepszych przysmaków.
-Balony! - krzyknął Lou przyspieszając na rowerku – najlepiej kolorowe.
-Muzyka to już się dogadamy co do utworu – Malik szybko notował i mówił coś pod nosem, żeby nie zapomnieć – i jeszcze albo rezerwujemy kolację, albo sami ją robimy i zjemy na plaży.
-Ciężki wybór – podrapałem się po głowie- myślę, że lepiej będzie zjeść w lokalu.

Zgodzili się ze mną i Zayn zakończył chwilowo listę. W międzyczasie na pewno jeszcze nam coś przyjdzie do głowy, a tymczasem zajęliśmy się cardio. Trzeba szybko się uwinąć, bo dostałem sms od rudej, że wybierają się na te zajęcia co jej polecałem. Według mnie każda z nich ma śliczną figurę, ale zawsze można coś dopracować lepiej. W końcu każdy dąży do lepszej wersji samego siebie.
Może po takim aktywnym wieczorem, powinniśmy wybrać się na porządną kolację?
Wpisałem szybko w wyszukiwarce najlepsze restauracje w pobliżu. Wyskoczyło mi ich sporo, ale wybrałem pierwszą lepszą na drodze dedukcji. Po przeczytaniu menu zrobiłem rezerwację i skończyłam trening. Z uśmiechem na ustach chwyciłem butelkę wody i skierowałem się do szatni, żeby wziąć czyste ciuchy i wskoczyć pod prysznic. Chłopaki jeszcze zostali na ostanie 5 minut, więc w tym czasie mogłem się spokojnie doprowadzić do porządku. Pewnie w hotelu będę się mył jeszcze raz, może nie sam tylko z Susan wspólnie sobie umyjemy plecy..

-Gdzie one są? - Zayn otworzył kolejne drzwi, za którymi tym razem były zajęcia dla starszych Pań – przepraszam – wyszeptał z zażenowaniem i się cofnął.
-Chyba tutaj – wskazałem na drzwi, zza których docierała głośna muzyka. Uchyliłem i zobaczyłem rudą czuprynę. Na palcach przeszliśmy bokiem i zajęliśmy miejsce dla gapiów.
Nie odwracałem nawet na chwilę wzroku od swojej dziewczyny. Może i nie jest utalentowana tanecznie, ale ruszać ciałem potrafi. Prowadzący wymiatał, ale nie dorównywał mojej Susan. Bo przecież dla mnie, tylko ona jest w centrum. Nic innego się nie powinno liczyć.
Kiedy skończyła się już nie wiem, która piosenka, to miałem ochotę wyjść. Wyciągnąłem chłopaków na papierosa, żeby zostawić dziewczyny same. Chwila na świeżym powietrzu i mogę wracać do swojego pokoju, gdzie będę się szykował na wspólna kolację w gronie przyjaciół.
-Napiszę Ab, żeby przyszły do pokoju po zajęcia, bo idziemy na kolację – powiedział Malik podając mi zapalniczkę. Odpaliłem swoja fajkę i głęboko się zaciągnąłem.
-Ubieramy się normalnie, czy jakoś specjalnie? -Spytał Louis.

Spojrzałem na niego i wzruszyłem ramionami. W sumie nie musimy się stroić, jak będzie odpowiednia okazja, to wtedy możemy zaszaleć.

-Ja ubieram jakieś ciemne spodnie, a do tego jasną koszulę lub koszulkę. Chyba, że Bennett mi wybierze coś innego – zaśmialiśmy się i w sumie on ma rację. Pewnie Susan też będzie wolała mi coś wybrać, bo one zawsze wiedzą lepiej w sprawie mody. Ja się podpasuje do wszystkiego, byle by było miło i smacznie.
-Potem możemy iść i zwiedzić miasto – zaproponował Lou, a ja się zgodziłem. Jakieś pamiątki mógłbym kupić rodzinie i sobie do domu.
-Idziemy? - Spytałem, a oni wyrzucili kiepy i ruszyliśmy w kierunku naszego hotelu.
.....
Hej! Już po świętach, ale rozdział jakoś się napisał. Trochę to musiało potrwać, bo wena jest ciężka do uzyskania... Niestety ;-; Lecz jakoś go skończyłam i możecie napisać co tam o nim sądzicie, czy jest tak bardzo zły. A może jakoś ujdzie xD
Ktoś zapytał kiedy będzie rozdział na moim blogu xx Więc już go kończę i na dniach postaram się dodać coś na You're my destiny <3
Pozdrawiamy IDA!! ^^

8 komentarzy

  1. Ale podkręciłaś atmosferę! Już nie mogę sie doczekać następnego, buzioleee :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Genialny ❤
    Ciesze się że wkońcu u dziewczyn wszystko w porządku no i oczywiscie że między chłopakami też jest ok.Jestem bardzo ciekawa jak sie rozwinie dalej ta historia.

    OdpowiedzUsuń
  3. świetny rozdział *.* czekam na nn <3

    OdpowiedzUsuń
  4. super blog piszcie dalej, bo jest fantastyczny

    OdpowiedzUsuń
  5. Zajebisty rozdział lol wow :*

    OdpowiedzUsuń
  6. kiedy będzie następny? nie wrzucałyście nic od prawie dwóch miesięcy :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem i przepraszam;-;
      Po prostu zaczęły się wyjazdy... za niedługo możecie się spodziewać nowego rozdziału. Obiecuje !!!!! Kocham Was!/D.

      Usuń

Szablon dla Bloggera stworzony przez Devon.