środa, 8 marca 2017

Rozdział 67



**Oczami Susan**

Właśnie ledwo dopięłam swoją tęczową walizkę, która jest pełna letnich ubrań. Oczywiście wzięłam kilka ciepłych rzeczy, ale to takie plan mega awaryjny, bo raczej tam nie czeka mnie temperatura na minusie. Dziewczyny jak tylko wstały, to też podążyły w moje ślady. Jeszcze muszę powiadomić Liama, ale nie tylko jego. Przecież żaden nie wie o naszym poniedziałkowym wylocie. Takie wakacje bardzo dobrze nam zrobią, nie tylko po ukończeniu szkoły. Tylko ogólnie po tych wszystkich wydarzeniach, które nas spotkały na przełomie całego roku. Był to takie atrakcji worek.

-Bierzesz podręczny plecak? - Weszła do mnie Amy, która oparła się o drzwi i obserwowała moje poczynania.
-Właśnie nie wiem, czy lepiej wielką torebkę – zawahałam się wyciągając z szafy czarny plecak i podobnej wielkości torebkę – wezmę plecak.
-To super – odpowiedziała, ale nie odeszła.
-Co chcesz? - Spytałam pakując ostatnie rzeczy, które muszę mieć pod ręką.
-Musimy im powiedzieć – zaczęłam, a ja pokiwałam głową – może zadzwonię, żeby przyjechali? Lepiej, żeby się zdążyli spakować.

-To zadzwoń i sprowadź ich tu jak najszybciej – wypchałam ją za drzwi, a sama rzuciłam się na łóżko.
Od kilku godzin siedziałam i się pakowałam, mam nadzieję, że niczego nie zapomnę. Najwyżej coś sobie tam kupie. Myślę, ze ten wyjazd będzie przełomem w naszym życiu i naszych związkach. Na reszcie spędzimy ze wspólny tydzień gdzieś daleko, a chłopaki jeszcze się zbliżą do siebie. Na tym nam od początku zależało, ale wyszło jak wyszło i co do czego ich przyjaźń idzie do przodu.

Zresztą jak tak rozmawiałam sobie z Payno, to coś tam wspominał, że jest tak jak dawniej. Przynajmniej on czuje stare czasy, ale oczywiście wie jak jest.
-Susan! Chodź, bo zrobiłam nam kawę i grzanki – usłyszałam jak Abi mnie woła. Jakie urocze, aż poczułam takie ciepło na serduszko. Szybko zleciałam na dół jak na skrzydełkach. Brunetka w króciutkich szortach i topie nosiła na stół jedzenie i picie. W podskokach ucałowałam ją w policzki i pobiegłam do kuchni, żeby jej pomóc.
-Kocham cię – wyszeptałam biorąc pierwszą grzankę i posmarowałam ją masłem orzechowym – tego mi było trzeba.
-Wiem, ja też musiałam coś zjeść – odpowiedziała siadając naprzeciwko.
-Gdzie Am? - Przyjaciółka wskazała na drzwi od łazienki, pokiwałam głową i zajadałam się.
-Spakowałaś się już?
-Właśnie skończyłam, ale myślę czy czegoś nie zapomniałam – odpowiedziałam sprawdzając telefon. Nic ciekawego nie znalazłam, tylko powiadomienia z social mediów.
-Właśnie podjechali pod nasz blok – wybiegła kolorowa i stanęła w miejscu nie wiedząc czy iść się przebrać, czy jednak usiąść koło nas. Spojrzała na nasze ciuchy i na swoje, więc po prostu zajęła miejsce obok mnie i wzięła do ręki kubek z kawą. Ja też upiłam sobie kilka łyków i po chwili usłyszałam dzwonek, a następnie sobie po prostu weszli do środka. Rozmawiali cały czas, ale nie słyszałam na jaki temat. Zobaczą nas w piżamach, to chyba od razu im staną.
-Siema! - Krzyknął Lou biegnąc do Amy – cześć kotek – pocałował ją i ugryzł jej grzankę. Zaśmiała się, ale wstała, żeby usiąść na jego kolanach.
Przełknęłam ostatni gryz i wstałam do swojego Liama. Przytulił mnie mocno i pocałował. Zayn wszedł ostatni chowając telefon do kieszeni. Uśmiechnął się do nas i od razu jego wzrok stanął na małej brunetce, która cały czas siedziała i jadła. Poszedł do niej u utulił ją od tyłu, ale delikatnie, żeby nie wylała na siebie gorącego napoju.
-Siadajcie musimy porozmawiać – zabrzmiała groźnie, ale wszyscy się jej posłuchali i usiedli – pierwsza sprawa dotyczy naszego kochasia.. co z nim?

Ledwo przełknęłam ślinę słysząc to z ust Abi. Na pewno chwilę walczyła, żeby to w ogóle powiedzieć.
-Już go nie będzie – odpowiedział Liam – nie musicie się przejmować, bo jesteście bezpieczne.
-A Diana? - Nie mogłam przestać o niej myśleć, od wczorajszego wieczoru, kiedy wypiłyśmy i zaczęłyśmy sobie tak otwarcie rozmawiać. Oczywiście na każdy temat, dlatego też kilka zdań o niej się pojawiło. Nie wiem co się z nią stanie, czy dalej będzie nam mieszać w życiu.
-Nie widzieliśmy jej od ostatniej pogawędki – odpowiedział Lou – pewnie jak się zjawi, to będzie to coś głośnego – zaśmiał się szturchając Amy.
Spojrzałam na przyjaciółki i kiwnęłam głową, że skoro nie mamy innych pytań, albo przynajmniej chwilowo ich brak, to możemy powiedzieć o wyjeździe.
-Macie jakieś plany na przyszły cały tydzień? - Zaczęła Bennett patrząc na Malika i innych. Oni wzruszyli ramionami, ale to był znak, że jeszcze nic nie wiedzą.
-To bardzo dobrze, bo mamy dla was niespodziankę! - Zapiszczałam podekscytowana. - Zabieramy was na Majorkę!
-Co? - spytał nie wierząc Liam, więc go pocałowałam i mocno przytuliłam, żeby nie pomyślał, że to sen, albo ściema.
-Wylatujemy o 8 w poniedziałek – oznajmiła Abi – i mam nadzieję, że teraz wszystko wyjdzie – tutaj zwróciła się do swojego chłopaka, który ścisnął jej rękę i przyłożył do swojego serca. Niby nic takiego, ale dla niej to znaczy wszystko.
-Zaskoczyłyście nas – odezwał się Lou – to my powinniśmy was gdzieś zabrać, a nie na odwrót.
-Następny wyjazd wy stawiacie – puściła mu oczko Am i wzięła swój kubek z napojem – spakujcie się i najlepiej przyjedźcie do nas jutro wieczorem, razem pojedziemy na lotnisko.
-Dobry pomysł – pokiwał Liam – to posiedzimy chwilę z wami i się zwijamy. Musimy jeszcze załatwić jedną rzecz.
Spojrzeli na siebie w porozumiewawczy sposób, a ja tylko mogłam się domyślać, ale nic nie wymyśliłam...

**
-Was też zastanawia ta ich wspólna sprawa? - Spytała umierając z ciekawości. Li nie chciał mi nic powiedzieć, zmył mnie, kiedy pytała o to. Mam nadzieję, że to nic groźnego, bo jak sobie coś zrobią, to polecimy bez nich.
-Zayn nie chciał mi nic powiedzieć, więc może poczekajmy – powiedziała Abi zmywając naczynia, a ja je wycierałam. Am na chwile zniknęła, ale jej zadaniem jest chowanie naczyń do szafek.
-Może jakieś zakupy? Musimy mieć coś na drogę, albo przynajmniej wodę – wróciła i zajęła się pomaganiem.
-Jestem za, bo woda nam się kończy – oznajmiła Abi wycierając mokre ręce – jest za zimo, żeby iść w takich szortach?
-Zdecydowanie – odpowiedziałam i wyszłam za nią, żeby ubrać się w jakieś cieplejsze ciuchy.
-Za 10 minut widzimy się na dole! - Wyzwanie przyjęte, więc szybko pobiegłam do swojego pokoju, żeby coś na siebie nałożyć.
Wyciągnęłam pierwsze lepsze spodnie i patrząc na okno wzięłam krótką bluzkę i koszulę w kratkę. Włosy tylko rozczesałam, a makijażu nie zrobiłam. Jedynie rzęsy i usta nawilżającą pomadką. Po co mi coś innego do spożywczaka? To chwila moment i jesteście w domu, chyba, że po drodze kogoś spotkamy. Wtedy może się przeciągnąć, ale raczej nie...

**Oczami Zayna**

-Kurwa, nie znam się – wyszeptałem oglądając kolejną biżuterię – może ten?
-Chyba dla babci – skomentował Liam szturchając mnie w ramię.
Któryś stwierdził, że to jest najlepszy jubiler w Londynie. Zaufałem im na słowo, ale chwilowo nie widzę nic, oprócz wielkich cen.

Skoro to ma być coś niesamowitego, to na pewno diament. Od dziecka wiedziałem, że kupię swojej księżniczce coś co ma diament. Jeśli chodzi o taką okazję, to na pewno będzie wielki i bardzo drogi. Odszedłem od chłopaków i zajrzałem na półkę z samym srebrem. Zerknąłem i w sumie nic nie zobaczyłem, ale po chwili mój wzrok wrócił na jeden piękny przedmiot. Poczułem, że to jest to. Nie myśląc długo, zawołałem Lou.
-Zajebisty – skomentował i poklepał mnie po plecach – znajdź mi coś dla Amy, tym swoim okiem.
Zaśmiałem się i zacząłem czegoś szukać. Nie wiem co jest dla kolorowej. Lepiej najpierw kupie prezent dla Abi, a potem pomogę przyjacielowi.
-Przepraszam – zwróciłem się do kasjerki – czy mogę poprosić Panią o wyjęcie tego tutaj?
-Już – uśmiechnęła się i wyciągnęła spod lady kluczyk, który pewnie jest do tej gablotki. Pokazałem jej o co mi chodzi, więc wyciągnęła i wróciła na swoje poprzednie miejsce. Podała mi pierścionek, żebym mógł mu się bardziej przyjrzeć.
-Może Pani go przymierzyć? - pokiwała niepewnie głową, ale się zgodziła. A ja tylko chciałem sprawdzić, czy wejdzie na palec Abi.
-Jeśli nie będzie dobrze leżał, to zapraszam do zwężenia lub poszerzenia – powiedziała pokazując mi swoją dłoń. Złapałem za nią i oglądnąłem biżuterie dokładnie. Myślę, że będzie idealny i bardzo jej się spodoba. Spytałbym mamę o zdanie, albo siostry, ale nie chcę ujawniać niespodzianki za wcześnie. Ponieważ nic nie jest pewniakiem.

-Proszę go zapakować w takie ładne opakowanie – pokazała mi kilka kolorów, a ja musiałem chwilę pomyśleć. Wybrałem niebieskie pudełeczko. Kiedy kobieta pakowała pierścionek, ja rozejrzałem się dookoła, aby sprawdzić co chłopaki znaleźli. Payne trzymał coś w ręce, a Louis kucał przy gablotce ze srebrem.
-Razem będzie 800 funtów – usłyszałem, więc wyciągnąłem portfel i podałem swoją kartę. Wpisałem pin i chwilę zaczekałem, aby wziąć swój zakup.
-Dziękuje – odszedłem od kasy i wyszedłem ze sklepu, żeby nie robić sztucznego tłumu. Poczekam na chłopaków na zewnątrz, może zajrzę do sklepu z bielizną. Błyskotki są idealne dla dziewczyn, ale jakieś korzyści muszę z tego mieć.

Sprzedawczyni spojrzała na mnie i się zarumieniła. Każda ma kisiel, kiedy mnie widzi. Nic nie poradzę, ale podszedłem do półki z koronką. Chyba każdy mężczyzna lubi oglądać, seksowną kobietę w koronkowej bieliźnie. Chociaż najlepiej jak ona nic na sobie nie ma, ale to już taki kruczek.
-W czymś pomóc? - Usłyszałem za sobą, więc odwróciłem się i pokiwałem głową.
-Najlepiej coś czarnego i wyjątkowego, na specjalną okazję – powiedziałem zmieszany, bo nigdy nie wybierałem czegoś specjalnego. Zawsze to było takie po prostu, wszedłem, poprosiłem o pomoc i wziąłem nie patrząc na to. Ale co się dziwić, skoro to było dla Perrie. Blondyna nie była dla mnie, szczególnie po kilku skokach w bok. Nie byłem lepszy, bo jak się dowiedziałem, to postąpiłem dokładnie tak samo.
-Proszę zobaczyć ten komplet – spojrzałem, ale coś w nim było nie tak, więc skrzywiłem się – więc może ten?

-To jest to – wziąłem, żeby dotknąć mięciutkiego materiału – proszę zapakować.
Poszedłem za kasjerką, żeby zapłacić. W głowie miałem tylko rzeczy, które muszę spakować ze sobota na Majorkę. Mamy sobotnie popołudnie, więc trzeba się za to zabrać. Chociaż jakaś zabawa w klubie, też chodzi mi po głowie. Może zabiorę chłopaków do Maddox i tam się zabawimy we trójkę. Jak będą chcieli to ściągniemy Horana. Po kilku piwkach będzie nam lepiej, i może w końcu się wyluzujemy. Zresztą i tak jest lepiej, niż myślałem, że będzie. Teraz czuję, że jestem tu, gdzie powinienem być. Kilka miesięcy temu nawet nie myślałem o przyjaźni, a co dopiero o miłości.. Takie słowa zostawiałam za drzwiami. A porobiło się więcej, niż mogłem sobie pomyśleć. Jak tylko nasz plan się powiedzie, muszę zadzwonić do mamy. Może tym razem zabiorę tam Abigail.

Moja rodzina ją pokocha, tak jak ja.

-Mamy wszystko – poruszyłem gwałtownie głową patrząc na chłopaków – jedziemy?

-Zapraszam was na piwo – zaproponowałem kierując się na parking.

-Stary, to jest dobry pomysł – zgodził się ze mną Louis – więc ruszajmy.

**

-Nasza własna loża – zaśmiał się Payne, prosząc o kolejną kolejkę – fajny masz ten klub.

-Wiem – odpowiedziałem okładając ostatnie papiery, którymi musiałem się zająć natychmiast. Jutro nie będę miał na to czasu, a potem przez tydzień ktoś musi mnie zastąpić. A ważnych spraw na pewno mu nie zostawię. Ufam tylko sobie, kiedy chodzi o interesy i pracę.

-Wiecie co w ogóle się dzieje z Harrym? - Spytał Lou.

Wzruszyłem ramionami i postanowiłem zapalić. Doskonały powód.

-Amy coś wspominała, że jest z jej kuzynką. Mieszkają w Londynie, ale nie kontaktowali się ostatnio z nią – dokończył.

-Może on nie ma ochoty nawiązać z nami kontaktu – powiedziałem – albo po prostu nie wie jak zacząć rozmowę.

-Znając go, mogę mieć pewność, że chodzi o pierwszą opcję. Ale widząc nowego Stylesa sądzę, że to jednak to drugie.
-Ja bym się nim nie przejmował – wtrącił Horan – pomyślałbym o Dianie, która dalej jest gdzieś tutaj. Niby siedzi cicho, ale za cicho jak na nią.

Tym dał mi do myślenia. Znam blondynę z czasów, kiedy dyrygowała każdym i było jej pełno. A teraz tak nagle ucichła i w sumie nie wiem czemu. Niby kazaliśmy się usunąć z naszych oczu, ale czy ona słucha kogokolwiek? Mogła się bać tego kolesia, ale sprzątnęliśmy go z ulicy, więc jest w połowie bezpieczna. Jedynym jej zagrożeniem jesteśmy my, już nie my, ale nasze dziewczyny. Nie wiem czy przepuściłyby ją tak po prostu na ulicy. Nie obyło by się bez siniaków, albo nieprzyjemnych słów. Zakładam, że pierwszy i drugie może mieć miejsce.
-Całe szczęście my znikamy na tydzień, więc bezpieczeństwo naszego miasta zostawiamy tobie – zaśmiał się Payne klepiąc blondyna po plecach.
-No tak, lepiej leżeć sobie na plaży, a biednego Nialla zostawiać samego na pastwę Diany i kto wie kogo jeszcze... Zapamiętam to sobie – podałem mu kufel piwa, więc tylko się ucieszył i zabrał za picie. Jednak wiem jak uciszyć przyjaciela.. Cofam, nie mogę używać tak wielkich słów. Powinienem uważać co kiedy myślę, bo mogę się znowu na kimś przejechać.
-Co powiedziecie, jak wszystko będzie super, nawet lepiej niż w filmach i nagle ona coś zacznie odpierdalać?
-Mówisz o tym, że będziemy szczęśliwi i ona zacznie się do nas przystawiać? - Spytałem próbując zrozumieć sens tego wszystkiego, co powiedział Liam. Odpowiedź jest prosta, ale nie do końca kiedy chodzi o demony przeszłości.
-Dokładnie tak. Każdy miał do niej słabość, po tym wszystkim nią rzygam, ale co gdyby?
Przygryzłem dolną wargę i analizowałem swoją odpowiedź. Nie wiem co dokładnie mam powiedzieć. Tak samo mam tej dziewczyny dość, szczególnie po tym co zrobiła mojej kruszynce i jej przyjaciółkom. Jak okropnym i zdesperowanym trzeba być, ale z drugiej strony to jest Diana. Za taką osobowość nie jeden ją pokochał.. Jesteśmy żywym dowodem..
-Uważam, że któryś by z was mógł ulec – wyszeptał Niall podkręcając atmosferę.
-Według mnie Horan ma rację – zaczął Lou – może i żaden by nie chciał, ale ona potrafi wykorzystać każda sytuację. A już na pewno nie zawsze jesteśmy w stanie kontrolować się po alkoholu. To jest ten słaby punkt, którego ona szuka.
Żaden nic nie powiedział. Próbowałem coś odpowiedzieć, ale jednak jego argument jest za dobry. Mogę zacząć bronić swojej miłości do Abigail, ale oni też kochają swoje dziewczyny. Więc mamy ogólnie przejebane, jeśli blondyna wróci do swojej chorej gry.
-Wypijmy za błędy, których nie popełnimy – uniosłem kufel w górę, żeby się z nimi stuknąć. Po chwili oni zrobili to samo i wypiliśmy duszkiem alkohol...

.............
Wybaczcie, że zeszło nam to tak mega długo xdd Ale jakoś tak powrót do szkoły po feriach nie był łatwy, a w ferie było ciężko znaleźć wolną chwilę na cokolwiek. Spróbuje jakoś to nadrobić, ale nie wiem jeszcze czy się uda :"D Chociaż zbliżamy się już do końca drugiej części xdd I tak już dawno miał być koniec, żeby zacząć 3 część... ale jakoś tak nie mogę xdd
To miłego czytania i do usłyszenia <3

6 komentarzy

  1. Nareszcie!!!! Super rozdział :* nie spodziewalam sie ze chlopcy beda chceli zareczyny. To dopiero niespodzianka xd

    OdpowiedzUsuń
  2. Awwwww������������

    OdpowiedzUsuń
  3. Nawet nie wiesz jak sie ucieszyl jak zobaczylam ze jest kolejny rozdział ��.Co do rozdziału to jest geniaalny i jestem bardzo ciekawa jak sie potocza dalsze losy dziewczyn jak i chlopakow.Życzę weny ������

    OdpowiedzUsuń
  4. zarąbiste !!! kiedy next ? kocham <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Nextttt ! <33333

    OdpowiedzUsuń
  6. Suuuperowe :* next

    OdpowiedzUsuń

Szablon dla Bloggera stworzony przez Devon.