**Oczami
Liama**
-Myślicie, że
to jest ta kryjówka? - wskazałem na potężny budynek. Widać, że
jest niezamieszkiwany od dawna, ale z drugiej strony zauważalne są
remonty. Czyli ktoś to odkupił i małymi kroczkami remontuje, aby
pewnie otworzyć własny hotel. Wcale się nie zdziwię, jeśli za
niedługo będzie tu pięć gwiazdek i jakieś szychy. Sam bym
otworzył coś w tym stylu, na obrzeżach takiego miasta jak Londyn.
Przecież większość ludzi na świecie, chętnie przyjeżdża do
nas ze względów czysto turystycznych, lub w sprawach biznesowych. A
wtedy taki hotel jest idealnym miejscem dla podróżujących.
-Według mnie
nie – odpowiedział Lou podchodząc do jednych drzwi – otwarte.
Popchał i
wszedł do środka. Spojrzałem na Malika, a ten wzruszając ramiona
i ruszył za brunetem. Wolałem sprawdzić budynek dookoła, czy
jesteśmy tutaj sami. Już po chwili tego żałowałem, bo nie jest
to malutka ruda wokół jakieś mini chatki. Z tyłu stoi kilka
maszyn, zostawionych w pozycji robiącej coś. Najwidoczniej ludzie
się śpieszyli do domu, i zostawili wszystko tak jak było. Ze
względu na coraz to późniejszą godzinę, przyszykowałem latarkę.
Poświeciłem w kilka okien, podchodząc i zaglądając do środka.
Odskoczyłem, kiedy nagle do szyby podbiegł Tommo. Na początku
czułem zawał, a po chwili wybuchłem śmiechem. Nic ciekawego nie
zobaczyłem, ani nie spotkałem nikogo.
Na spokojnie
wszedłem do środka, gdzie było zaskakująco cicho. Aż nie mogłem
uwierzyć i ich znaleźć. Dopiero po chwili usłyszałem jak, któreś
drzwi skrzypią. Więc ruszyłem na górę, a tam ciemność i tylko
co jakiś kawałek jakaś mała żaróweczka. Dotarłem do Zayna,
który przyglądał się każdemu pokojowi. Wyglądał tak jakby
chciał znaleźć w myślach Abigail, siedzącą w jednym z nich. Nie
przeszkadzałem mu, tylko sam się rozglądałem za jakimiś
szczegółami. Nic mi się się nie udało znaleźć, a jedynie
narobiliśmy sobie zbędnej nadziei. Po godzinnych poszukiwaniach,
postanowiliśmy wrócić do centrum i sprawdzić czy Horan coś
znalazł. Bo dzwoniłem do niego wcześniej, i kazałem mu
posprawdzać wszystkie możliwe kamery. Bez wahania się zgodził,
jak tylko usłyszał dla kogo ma to zrobić. Coś czuje dużą
kłótnie, która czeka go i Malika. Najwidoczniej oboje kochają
jedną dziewczynę, która już raczej wybrała, a blondyn robi sobie
niepotrzebne nadzieje.
Już miałem
odpalać samochód, kiedy zadzwonił mój telefon. Odebrałem,
ponieważ to była Susan.
-Hej, kotek. My
już wracamy i...
-Przyjedźcie
do nas jak najszybciej – załkała, a mnie wybiła z właściwego
toru.
-Coś się
stało? - Poczułem pytające spojrzenia chłopaków.
-Powiedz
Zaynowi, że Abi się zamknęła w pokoju i od godziny nie daje znaku
życia. Boimy się o nią..
-Zaraz będziemy
– rozłączyłem się i popatrzyłem na Mulata – chodzi o Abi.
Uniósł w górę
brew, czekając na dalszą relację.
-Zamknęła się
w pokoju jakiś czas temu – pokręcił głową nic nie mówiąc.
Szybko ruszyłem w kierunku dziewczyn. Jakieś pół godziny przy
dużym ruchu nam to zajmie. Włączyłem radio, żeby rozluźnić
atmosferę, ale Malik za bardzo się spiął. Podziwiam go, że nie
wybuchł teraz jakąś złością do wszystkich. Dobrze, że moje
kochanie jest całe, ale nie do końca. Bo przeżywa całą tą
sytuację zresztą jak każdy z nas...
*
Wreszcie udało
nam się dotrzeć pod blok. Minęła prawie godzina od telefonu
Rudej. Bo na ulicy były ogromne korki, które nie powinny mieć
miejsca o tej porze. Wieczorami ludzie chyba siedzą w domu, a nie
przemieszczają się z jednego końca na drugi. Sam już się
zdenerwowałem i musiałem parę razy pokrzyczeć na inne auta.
Nienawidzę takich kierowców, którzy nie wiedzą co mają zrobić.
Albo jedzie, ale stoi. No kurde, a ty się człowieku śpieszysz..
Zadzwoniliśmy
domofonem, żeby nas wpuściły. Od razu dostaliśmy pozwolenie, aby
wbiec na trzecie piętro. Drzwi zostały otwarte na oścież, a w
nich stała zasmucona Susan. Rzuciła się na mnie, od razu po
przekroczeniu progu ich mieszkania. Przytuliłem ją z całych sił,
przesyłając jej swoje wsparcie. Zayn wszedł do salonu, więc my
udaliśmy się za nim. Kolorowa siedziała na górze, starając się
wyciągnąć z pokoju brunetkę. Zrezygnowana siedziała oparta o
ścianę, mówiąc coś pod nosem.
-Tak to wygląda
od dwóch godzin – skomentowała Sus. Am pokręciła głową
wstając i podchodząc do Louisa. Objął ją szepcząc coś na ucho.
Pokiwali oboje głowami i zeszli na dół. Pociągnąłem za sobą
Rudą, aby Zayn został sam na sam ze swoją dziewczyną. Na dole
poszliśmy do kuchni, żeby zrobić sobie coś do picia. Oczywiście
wszyscy jednogłośnie zapragnęli kawy. Dziewczyny wstawiły wodę,
a my wyciągnęliśmy szklanki, oraz nasypaliśmy do nich kawy.
-Myślicie, że
mu się uda? - Spytałem opierając się o blat. Przyjaciółki
jednoznacznie spojrzały na siebie, ale nic nie powiedziały. Dopiero
po zalaniu picia, jedna z nich się odezwała.
-Według mnie
będzie ciężko, ale..
-Jakoś to
będzie – dokończyła Susan posyłając mi blady uśmiech. Czegoś
nie chcą nam powiedzieć, ale wole nie naciskać. Może to ich
prywatna sprawa, albo po prostu nie jest odpowiedni czas na takie
rzeczy. Wziąłem ją pod ramię idąc na kanapę. Zasiedliśmy
nasłuchując co się dzieje na górze. Jedynie było słychać jak
chłopak mówi do „drzwi”.
Wolałbym wyjść
i im nie przeszkadzać, ale patrząc na swoją dziewczynę, wiem że
nie chce opuszczać domu. Przynajmniej dopóki Abigail nie wyjdzie,
lub czegoś nie powie.
-A czemu ona
tam się zamknęła? - Zapytałem. Zastała mnie cisza i przygryzanie
dolnej wargi. Złapałem ją za rękę, prosząc aby powiedziała.
Ciężko westchnęła.
-Amy zauważyła
na jej plechach... pewien znaczek..
-Ten pojeb
wyrył jej nożem napis, że wróci – dokończyła kolorowa
odstawiając kubek na stół. Wstała zaczesując do tyłu włosy,
zaczęła chodzić w kółko.
-Nie wiem co
bym zrobiła na jej miejscu. Przecież to może zostać na zawsze –
spanikowała Susan, plącząc się co słowo. Lou wstał do Amy i
wyciągnął ją na balkon, gdzie odpalili papierosa. To jeden z
lepszych sposobów na stres i złość w jednym. Można sobie
powciągać dym, a wypuszczać całą złą aurę, która siedzi w
tobie. Ale po jednym jest nam mało, więc popadamy w nałóg. Całe
szczęście ja potrafię już to kontrolować i nie muszę iść
zapalić.
-Boje się Liam
– zbliżyła się kładąc głowę na mój tors – boję się, że
on tu przyjdzie i zrobi coś znowu Abi, albo którejś z nas.
Przeraża mnie ta wizja z każdym dniem coraz bardziej.
-Kochanie, ja
zawsze przy tobie będę. Teraz nie możesz się tym przejmować, bo
pojutrze masz maturę. Potem najdłuższe i najpiękniejsze wakacje w
swoi życiu, a po drodze wesele brata Abigail.
-Kurwa...
**Oczami
Susan**
Całkowicie
zapomniałam, że Matt dzwonił do Abi, a ja zapomniałam jej
przekazać. Oczywiście musiałam go okłamać, że źle się czuła
czy coś takiego. Przecież ona ma na głowie tyle rzeczy, a jest
załamana. Oczywiście jej pomożemy przy wieczorze panieńskim, bo
bez nas nie ma imprezy. A wesele jakoś samo powoli się dopnie na
ostatni guzik Tak jak Liam mówi, najważniejsza matura i życie
pójdzie dalej.
-Muszę coś
przekazać Abi – powiedziałam widząc jego zaskoczoną minę.
Zaśmiał się, więc mi też się to udzieliło. Od razu ze smutnej
Susan, zmieniłam się w wesołą.
*
-Dopiero co
zasnęła – oznajmił Malik schodząc do nas. Siedzieli razem dobre
trzy godziny, a ja nie mogłam wytrzymać w jednym miejscu, bez
żadnej wiadomości od niej. Zrobiłam mu kawę, prosząc aby coś
więcej powiedział.
-Była
załamana, ale po długiej namowie wpuściła mnie do siebie. Nic nie
chciała zrobić, tylko leżała w łóżku płacząc. - Pokiwałam
głową, wyobrażając sobie przyjaciółkę z żyletką, albo
tabletkami. Boże, przecież to nie byłaby nasza Abigail, tylko
jakiś podrzutek, który wygląda jak ona. Wtedy zaczęłabym się
bardzo zastanawiać nad jej podmianą z kimś zupełnie innym.
Zrozumiałabym wtedy Amy, bo szczerze mówiąc byłaby do takich
rzeczy zdolna.
Wszystkim spadł
kamień z serca, kiedy Zayn dołączył do nas. Mogłam spokojnie
pójść do siebie, żeby położyć się spać.
-Zostajecie na
noc? - Spytałam wszystkich zakrywając twarz, bo zachciało mi się
ziewać.
-Musimy jechać
do Nialla, bo się umówiliśmy – odpowiedział Louis patrząc na
Am.
-To jak
będziecie wychodzić, dajcie znać, bo musimy włączyć alarm –
pociągnęłam za sobą Liama na górę.
-Jak chcesz
mogę zostać – klepnął mnie w tyłek, kiedy byliśmy już u
mnie.
-Chciałabym,
ale lepiej jak pojedziecie pozałatwiać sprawy. Może jemu się
udało coś ustalić – ściągnęłam bluzkę i zarazem stanik.
Brunet zatrzymał się otwierając z zaskoczenia buzię. Kręcąc
głową wzięłam z łóżka bluzkę do spania, którą szybko
narzuciłam. Następnie pozbyłam się dresów, które zamieniłam na
trochę krótsze spodenki do spania.
-Teraz to
chciałbym zostać – udał atak serca, doprowadzając mnie do
śmiechu. Upadł na kolana, a kiedy do niego podeszłam wstał i
przerzucił mnie sobie przez ramię. Okręcił się kilka razy, kiedy
ja piszczałam prosząc o postawienie na ziemi. Brunet rzucił się
wraz ze mną na łóżko. Wylądowałam na nim. Zaczęłam się bać,
że mu coś złamałam, przez takie nagłe zderzenie z jego ciałem,
ale po chwili już to ja byłam pod nim.
Zrobiłam
dzióbek, marszcząc jednocześnie nos. Poczułam jak jego usta
jeżdżą po moich policzkach. Od jednego do drugiego, aż wreszcie
dotarł do moich warg. Podpierał się na łokciach lustrując mnie
wzrokiem. Wystawiłam język i polizałam go w czubek noska.
Zmarszczył się i wybuchł śmiechem. Za karę położył się całym
ciężarem na mnie. Nie mogłam się ruszyć. Dosłownie nawet palcem
u nogi nie poruszyłam. Mój chłopak to misiu, który nie wygląda
na tyle ile waży. Próbowałam się z nim siłować i zepchnąć go
na ziemię, ale ani drgnął. Dopiero po chwili się podniósł, a ja
wzięłam głęboki wdech, którego mi zabrakło przez te parę
minut.
-Aż taki
ciężki jestem? - ucałował mnie w czoło, kiedy ja kręciłam
głową.
-Wcale –
użyłam sarkazmu unosząc się do pozycji siedzącej.
-Liam, chodź
bo chłopaki już czekają – do pokoju wparowała Amy. Zaśmiałam
się widząc jej wyraz twarzy. Posłała mi przepraszające
spojrzenie, myśląc ze nam coś przerwała. Całe szczęście nic
nie robiliśmy poważnego, więc nie musi się czuć winna. Wstałam
razem z nim idąc na dół, aby się pożegnać.
-Jutro przyjadę
– pocałował mnie stojąc już w progu. Musiałam unieść się na
palcach, by sięgnąć do jego ust. Ostatni raz mu pomachałam i
zamknęłam drzwi, uruchamiając wszystkie zabezpieczenia, włącznie
z zamkami.
-Zamknij
wszystkie okna! - Krzyknęłam do przyjaciółki będącej w kuchni.
Ja posprawdzałam wszystko na górze. W drodze do swojego pokoju
zajrzałam do Abigail. Niepewnie uchyliłam drzwi, widząc, że
dziewczyna leży w drugą stroną i ma zapaloną lampkę. Podeszłam
i przykrywałam ją kocem, który najwidoczniej zwaliła podczas snu.
Poruszyła się pod dotykiem moich dłoni. Stanęłam w miejscu,
czekając, aż się ułoży w odpowiedniej pozycji. Dopiero po chwili
wiercenia przestała, a ja pomału wyszłam. Nie zamykałam jej,
tylko lekko przymknęłam, abyśmy mogły monitorować co się u niej
dzieje.
Miałam iść
się kłaść, ale zdecydowałam się pójść coś zjeść. Kolorowa
buszowała w lodówce, wyjmując po kolei jakieś przekąski.
Spojrzałam na niedokończoną sałatkę i zabrałam się za nią.
-Wstaw czajnik
– poprosiłam mieszając warzywa z majonezem. Doprawiłam i
nałożyłam sobie na talerz. Dorobiłam sobie bułeczkę z żółtym
serem.
-Myślisz, że
jutro będzie lepiej? - Spytała przyjaciółka stając obok.
Skinęłam niepewnie głową nie odrywając wzroku od okna.
-Będziemy
tutaj z nią, tyle jej pewnie wystarczy – oznajmiłam otrząsając
się i patrząc na nią.
-Całe
szczęście jest niedziela, może coś wymyślimy i jakoś
odciągniemy ją od tego wszystkiego Przydałoby nam się takie
wyluzowanie – nagle zatrzymała się, wpadając na jakiś pomysł –
chodźmy do kina!
Uderzyłam ją
w ramię, wybijając jej to z głowy.
-Przecież ona
nigdzie nie będzie chciała wyjść – westchnęłam – może
niech kino przyjdzie do niej?
-A ty jak
zwykle – dziewczyna wyłączyła czajnik i zalała mi herbatę –
to ja ogarnę jakieś fajne filmy.
-To ja się
wezmę za popcorn i jakieś inne jedzenie.
Poszłyśmy do
salonu. Gdzie obie zasiadłyśmy na kanapie, włączając telewizję.
Amy skakała z kanału na kanał, aż natrafiła na Mam talent.
Zostawiła, akurat występ akrobatyczny. Zaciekawione jadłyśmy i
oglądałyśmy podziwiając to, co ta pani wyprawiała. Też bym
chciała mieć taki talent, a zamiast tego mam naukę. Sama się za
to wzięłam, więc teraz nie ma co żałować. Pieniądze same się
nie zarobią, a studia nie będą trwały wieczność.
-Znalazłam
jakieś komedie i przygodowe – pokazała mi telefon, gdzie były
tytuły ostatnio dodanych filmów. Przeglądnęłam je i wybrałam
kilka.
-Gorzej jak nie
będzie miała na to ochoty – wstałam zabierając nasze talerze do
kuchni.
-To zostanie
zmuszona i tyle.
Ona jak zawsze
szczera, ale za to ją kocham. Pozmywałam po nas i ledwo ruszając
nogami poszłam na górę. Nie mogłam się powstrzymać przed
sprawdzeniem pokoju Abigail. Oczywiście spała sobie smacznie, więc
spokojnie mogłam też iść się położyć. Zanim jednam znalazłam
się w łóżku, poszłam do łazienki gdzie ładnie wymyłam ząbki.
Zajęło mi to kilka minutek, ale zawsze warto się pomęczyć i mieć
śliczny uśmiech.
Poczułam się
jak moje powieki stają się coraz cięższe, a nogi proszą o
zatrzymanie się. Rozpuściłam włosy i znalazłam się pod
cieplutką kołderką. Zerknęłam na okno, czy aby na pewno je
zamknęłam. Było zasłonięte i szczelnie zamknięte. Poprawiłam
poduszę i zgasiłam lampkę. Telefon podłączony do kontaktu,
znalazł się pod moją poduszką. Usłyszałam jak moje ciało
dziękuje mi za to, i po chwili już odpływałam w wygodnej pozycji.
Prosiłam, żeby nikt do mnie nie dzwonił, bo pragnę zasnąć w
spokoju, mając pewność, że najważniejsze dla mnie osoby są
bezpieczne....
**Oczami
Nialla**
Cały dzień
spędziłem przy komputerze szukając czegoś. Obserwowałem każdą
możliwą kamerę, do której udało mi się uzyskać dostęp. Nie
było to łatwe, ale w końcu informatyka rozszerzona się do czegoś
przydaje. Jeszcze kiedy wiedziałem dla kogo to robię, to już w
ogóle nie obchodziły mnie konsekwencję i to, czy mnie ktoś na tym
złapie.
Czekałem cały
czas na przyjazd chłopaków, żeby móc im pokazać wszystko co
znalazłem. Bo jednak cały dzień przed komputerem nie zakończył
się tak tragicznie. Doszukałem się na jednej kamerze Diany, która
czekała na kogoś przez godzinę. W końcu się pojawiła postać w
kapturze i razem zniknęli, tam gdzie nie ma żadnej możliwości do
monitorowania. Zakląłem pod nosem cofając nagranie. Przeglądałem
ten moment cały czas, dopóki nie znalazłem jakiegoś szczegółu,
Oczywiście nic nie zauważyłem, co mogło się nam przydać do
rozwiązania sprawy. Jedyne zaskoczenie to spotkanie blondynki z
kimś, kto nie wyglądał na bezpiecznego. Chociaż ona zawsze lubiła
takich chłopaków. Kochała każdego, więc bez różnicy czy to
psychol, czy może poukładany student prawa. Ona i tak go sobie
owinie wokół palca i potem zostawi na pastwę losu. Tak jak to było
z nami..
W samą porę
zjawili się chłopcy, żeby zobaczyć czy coś mam.
-Najpierw
powiedzcie jak z Abi? - Spytałem wpuszczając ich do środka.
-Nie jest
wspaniale, bo na jej plecach zostało coś wyryte nożem, kiedy
najwidoczniej było ogłuszona i uprowadzona. Ale całe szczęście
jakoś ją uspokoiłem..
Zamurowała
mnie wiadomość o jakimś napisie, i to jeszcze nożem?! Ja nie
byłbym w stanie czegoś takiego zrobić kobiecie. Owszem może
swojemu wrogowi tak, ale z tego co wiem, to ta osoba prześladuje je,
a nie nienawidzi. Więc powinien trochę się hamować, chyba że
chce je przestraszyć na śmierć, jak zresztą już zrobił za
pierwszy razem.
Chciałbym go
zobaczyć i obić mu mordę. Pewnie byłbym drugi w kolejce lub nawet
trzeci.
-To masz coś
dla nas? - Spytał Lou zasiadając na kanapie. Skinąłem biorąc
laptopa na kolana i włączając poprzednie wideo.
-Nie wiem czy
to ma związek z tą sprawą, ale zaciekawiło mnie. -Puściłem
nagranie, które męczyłem godzinę, aby coś znaleźć. Jakiś
chociaż mały szczegół, który umożliwi mi identyfikację tej
osoby w kapturze. Wtedy mógłbym znaleźć odpowiednie informacje.
-Stary przecież
ona może się spotykać z kim tylko chce – upomniał Liam, po
zniknięciu pary z kamer.
-Wiem, ale
jednak coś mi podpowiada, że to nie zwykłe spotkanie. Szukałem
czegoś specjalnego, ale nic nie mogłem odnaleźć. - Odtworzyłem
od nowa, każąc im się przyglądać, bo może im się uda coś
wypatrzeć. Nagle Tommo zatrzymał nagranie i wskazał nam na
samochód, który przejechał obok Diany, tuż przed podejściem jej
tajemniczego gościa. Przybliżyłem obraz i dojrzałem całą
rejestrację. Nie zadowoliło mnie to, bo cały metal był
przysłonięty czarną zasłonką.
-Widzicie?
Teraz mam coraz większe obawy.
-Zgadzam się z
nimi – powiedział Zayn przyglądając się obrazowi – sam
stosuje takie sztuczki, podczas wyścigów. Przecież to idealny
patent, żeby nie zostać znalezionym.
-Szczególnie
jak nie chce się być znalezionym.. - dopowiedział Payne
najwidoczniej coś wymyślając...
.......Hej kochani ^^
Wreszcie znalazłam chwilę czasu, i napisałam rozdział do końca xx
Przez cały czas mam zapierdziel w szkole, i nie mam czasu na pisanie czegokolwiek ;-; to takie trudne nie móc usiąść i popisać sobie... ale jest weekend, nie mam dużo nauki, więc dodajemy rozdział xx Mam nadzieję, że was nie zawiodłyśmy :3
Do następnego <3
Buziaki IDA! <3
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
8 KOM=NASTĘPNY
Do następnego! <3 /G.
OdpowiedzUsuńCzekamm ��
OdpowiedzUsuńJeju dajcie już nexta, prooooooszę ;**
OdpowiedzUsuńCiekawe co to za osoba z którą była Diana,weny życzę!!!!!!!!!\W.❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤ ☺☺☺☺☺☺☺☺☺☺☺☺☺☺��������������������
OdpowiedzUsuńNext proszę to opowiadanie jest takie uzależniające i wciągające!!!!
OdpowiedzUsuńKiedy next?������
OdpowiedzUsuńdziewczyny nie zawiodłyście nas spokojnie rozumiem u mnie w szkole też jest niezły zapierdziel XD. weny życzę!!!!
OdpowiedzUsuńKiedy następny???
OdpowiedzUsuń