sobota, 17 września 2016

Rozdział 62



**Oczami Liama**

-Myślicie, że to jest ta kryjówka? - wskazałem na potężny budynek. Widać, że jest niezamieszkiwany od dawna, ale z drugiej strony zauważalne są remonty. Czyli ktoś to odkupił i małymi kroczkami remontuje, aby pewnie otworzyć własny hotel. Wcale się nie zdziwię, jeśli za niedługo będzie tu pięć gwiazdek i jakieś szychy. Sam bym otworzył coś w tym stylu, na obrzeżach takiego miasta jak Londyn. Przecież większość ludzi na świecie, chętnie przyjeżdża do nas ze względów czysto turystycznych, lub w sprawach biznesowych. A wtedy taki hotel jest idealnym miejscem dla podróżujących.

-Według mnie nie – odpowiedział Lou podchodząc do jednych drzwi – otwarte.

Popchał i wszedł do środka. Spojrzałem na Malika, a ten wzruszając ramiona i ruszył za brunetem. Wolałem sprawdzić budynek dookoła, czy jesteśmy tutaj sami. Już po chwili tego żałowałem, bo nie jest to malutka ruda wokół jakieś mini chatki. Z tyłu stoi kilka maszyn, zostawionych w pozycji robiącej coś. Najwidoczniej ludzie się śpieszyli do domu, i zostawili wszystko tak jak było. Ze względu na coraz to późniejszą godzinę, przyszykowałem latarkę. Poświeciłem w kilka okien, podchodząc i zaglądając do środka. Odskoczyłem, kiedy nagle do szyby podbiegł Tommo. Na początku czułem zawał, a po chwili wybuchłem śmiechem. Nic ciekawego nie zobaczyłem, ani nie spotkałem nikogo.

Na spokojnie wszedłem do środka, gdzie było zaskakująco cicho. Aż nie mogłem uwierzyć i ich znaleźć. Dopiero po chwili usłyszałem jak, któreś drzwi skrzypią. Więc ruszyłem na górę, a tam ciemność i tylko co jakiś kawałek jakaś mała żaróweczka. Dotarłem do Zayna, który przyglądał się każdemu pokojowi. Wyglądał tak jakby chciał znaleźć w myślach Abigail, siedzącą w jednym z nich. Nie przeszkadzałem mu, tylko sam się rozglądałem za jakimiś szczegółami. Nic mi się się nie udało znaleźć, a jedynie narobiliśmy sobie zbędnej nadziei. Po godzinnych poszukiwaniach, postanowiliśmy wrócić do centrum i sprawdzić czy Horan coś znalazł. Bo dzwoniłem do niego wcześniej, i kazałem mu posprawdzać wszystkie możliwe kamery. Bez wahania się zgodził, jak tylko usłyszał dla kogo ma to zrobić. Coś czuje dużą kłótnie, która czeka go i Malika. Najwidoczniej oboje kochają jedną dziewczynę, która już raczej wybrała, a blondyn robi sobie niepotrzebne nadzieje.

Już miałem odpalać samochód, kiedy zadzwonił mój telefon. Odebrałem, ponieważ to była Susan.

-Hej, kotek. My już wracamy i...

-Przyjedźcie do nas jak najszybciej – załkała, a mnie wybiła z właściwego toru.

-Coś się stało? - Poczułem pytające spojrzenia chłopaków.

-Powiedz Zaynowi, że Abi się zamknęła w pokoju i od godziny nie daje znaku życia. Boimy się o nią..

-Zaraz będziemy – rozłączyłem się i popatrzyłem na Mulata – chodzi o Abi.

Uniósł w górę brew, czekając na dalszą relację.

-Zamknęła się w pokoju jakiś czas temu – pokręcił głową nic nie mówiąc. Szybko ruszyłem w kierunku dziewczyn. Jakieś pół godziny przy dużym ruchu nam to zajmie. Włączyłem radio, żeby rozluźnić atmosferę, ale Malik za bardzo się spiął. Podziwiam go, że nie wybuchł teraz jakąś złością do wszystkich. Dobrze, że moje kochanie jest całe, ale nie do końca. Bo przeżywa całą tą sytuację zresztą jak każdy z nas...

*

Wreszcie udało nam się dotrzeć pod blok. Minęła prawie godzina od telefonu Rudej. Bo na ulicy były ogromne korki, które nie powinny mieć miejsca o tej porze. Wieczorami ludzie chyba siedzą w domu, a nie przemieszczają się z jednego końca na drugi. Sam już się zdenerwowałem i musiałem parę razy pokrzyczeć na inne auta. Nienawidzę takich kierowców, którzy nie wiedzą co mają zrobić. Albo jedzie, ale stoi. No kurde, a ty się człowieku śpieszysz..

Zadzwoniliśmy domofonem, żeby nas wpuściły. Od razu dostaliśmy pozwolenie, aby wbiec na trzecie piętro. Drzwi zostały otwarte na oścież, a w nich stała zasmucona Susan. Rzuciła się na mnie, od razu po przekroczeniu progu ich mieszkania. Przytuliłem ją z całych sił, przesyłając jej swoje wsparcie. Zayn wszedł do salonu, więc my udaliśmy się za nim. Kolorowa siedziała na górze, starając się wyciągnąć z pokoju brunetkę. Zrezygnowana siedziała oparta o ścianę, mówiąc coś pod nosem.

-Tak to wygląda od dwóch godzin – skomentowała Sus. Am pokręciła głową wstając i podchodząc do Louisa. Objął ją szepcząc coś na ucho. Pokiwali oboje głowami i zeszli na dół. Pociągnąłem za sobą Rudą, aby Zayn został sam na sam ze swoją dziewczyną. Na dole poszliśmy do kuchni, żeby zrobić sobie coś do picia. Oczywiście wszyscy jednogłośnie zapragnęli kawy. Dziewczyny wstawiły wodę, a my wyciągnęliśmy szklanki, oraz nasypaliśmy do nich kawy.

-Myślicie, że mu się uda? - Spytałem opierając się o blat. Przyjaciółki jednoznacznie spojrzały na siebie, ale nic nie powiedziały. Dopiero po zalaniu picia, jedna z nich się odezwała.

-Według mnie będzie ciężko, ale..

-Jakoś to będzie – dokończyła Susan posyłając mi blady uśmiech. Czegoś nie chcą nam powiedzieć, ale wole nie naciskać. Może to ich prywatna sprawa, albo po prostu nie jest odpowiedni czas na takie rzeczy. Wziąłem ją pod ramię idąc na kanapę. Zasiedliśmy nasłuchując co się dzieje na górze. Jedynie było słychać jak chłopak mówi do „drzwi”.

Wolałbym wyjść i im nie przeszkadzać, ale patrząc na swoją dziewczynę, wiem że nie chce opuszczać domu. Przynajmniej dopóki Abigail nie wyjdzie, lub czegoś nie powie.

-A czemu ona tam się zamknęła? - Zapytałem. Zastała mnie cisza i przygryzanie dolnej wargi. Złapałem ją za rękę, prosząc aby powiedziała. Ciężko westchnęła.

-Amy zauważyła na jej plechach... pewien znaczek..

-Ten pojeb wyrył jej nożem napis, że wróci – dokończyła kolorowa odstawiając kubek na stół. Wstała zaczesując do tyłu włosy, zaczęła chodzić w kółko.

-Nie wiem co bym zrobiła na jej miejscu. Przecież to może zostać na zawsze – spanikowała Susan, plącząc się co słowo. Lou wstał do Amy i wyciągnął ją na balkon, gdzie odpalili papierosa. To jeden z lepszych sposobów na stres i złość w jednym. Można sobie powciągać dym, a wypuszczać całą złą aurę, która siedzi w tobie. Ale po jednym jest nam mało, więc popadamy w nałóg. Całe szczęście ja potrafię już to kontrolować i nie muszę iść zapalić.

-Boje się Liam – zbliżyła się kładąc głowę na mój tors – boję się, że on tu przyjdzie i zrobi coś znowu Abi, albo którejś z nas. Przeraża mnie ta wizja z każdym dniem coraz bardziej.

-Kochanie, ja zawsze przy tobie będę. Teraz nie możesz się tym przejmować, bo pojutrze masz maturę. Potem najdłuższe i najpiękniejsze wakacje w swoi życiu, a po drodze wesele brata Abigail.

-Kurwa...

**Oczami Susan**

Całkowicie zapomniałam, że Matt dzwonił do Abi, a ja zapomniałam jej przekazać. Oczywiście musiałam go okłamać, że źle się czuła czy coś takiego. Przecież ona ma na głowie tyle rzeczy, a jest załamana. Oczywiście jej pomożemy przy wieczorze panieńskim, bo bez nas nie ma imprezy. A wesele jakoś samo powoli się dopnie na ostatni guzik Tak jak Liam mówi, najważniejsza matura i życie pójdzie dalej.

-Muszę coś przekazać Abi – powiedziałam widząc jego zaskoczoną minę. Zaśmiał się, więc mi też się to udzieliło. Od razu ze smutnej Susan, zmieniłam się w wesołą.

*

-Dopiero co zasnęła – oznajmił Malik schodząc do nas. Siedzieli razem dobre trzy godziny, a ja nie mogłam wytrzymać w jednym miejscu, bez żadnej wiadomości od niej. Zrobiłam mu kawę, prosząc aby coś więcej powiedział.

-Była załamana, ale po długiej namowie wpuściła mnie do siebie. Nic nie chciała zrobić, tylko leżała w łóżku płacząc. - Pokiwałam głową, wyobrażając sobie przyjaciółkę z żyletką, albo tabletkami. Boże, przecież to nie byłaby nasza Abigail, tylko jakiś podrzutek, który wygląda jak ona. Wtedy zaczęłabym się bardzo zastanawiać nad jej podmianą z kimś zupełnie innym. Zrozumiałabym wtedy Amy, bo szczerze mówiąc byłaby do takich rzeczy zdolna.

Wszystkim spadł kamień z serca, kiedy Zayn dołączył do nas. Mogłam spokojnie pójść do siebie, żeby położyć się spać.

-Zostajecie na noc? - Spytałam wszystkich zakrywając twarz, bo zachciało mi się ziewać.

-Musimy jechać do Nialla, bo się umówiliśmy – odpowiedział Louis patrząc na Am.

-To jak będziecie wychodzić, dajcie znać, bo musimy włączyć alarm – pociągnęłam za sobą Liama na górę.

-Jak chcesz mogę zostać – klepnął mnie w tyłek, kiedy byliśmy już u mnie.

-Chciałabym, ale lepiej jak pojedziecie pozałatwiać sprawy. Może jemu się udało coś ustalić – ściągnęłam bluzkę i zarazem stanik. Brunet zatrzymał się otwierając z zaskoczenia buzię. Kręcąc głową wzięłam z łóżka bluzkę do spania, którą szybko narzuciłam. Następnie pozbyłam się dresów, które zamieniłam na trochę krótsze spodenki do spania.

-Teraz to chciałbym zostać – udał atak serca, doprowadzając mnie do śmiechu. Upadł na kolana, a kiedy do niego podeszłam wstał i przerzucił mnie sobie przez ramię. Okręcił się kilka razy, kiedy ja piszczałam prosząc o postawienie na ziemi. Brunet rzucił się wraz ze mną na łóżko. Wylądowałam na nim. Zaczęłam się bać, że mu coś złamałam, przez takie nagłe zderzenie z jego ciałem, ale po chwili już to ja byłam pod nim.

Zrobiłam dzióbek, marszcząc jednocześnie nos. Poczułam jak jego usta jeżdżą po moich policzkach. Od jednego do drugiego, aż wreszcie dotarł do moich warg. Podpierał się na łokciach lustrując mnie wzrokiem. Wystawiłam język i polizałam go w czubek noska. Zmarszczył się i wybuchł śmiechem. Za karę położył się całym ciężarem na mnie. Nie mogłam się ruszyć. Dosłownie nawet palcem u nogi nie poruszyłam. Mój chłopak to misiu, który nie wygląda na tyle ile waży. Próbowałam się z nim siłować i zepchnąć go na ziemię, ale ani drgnął. Dopiero po chwili się podniósł, a ja wzięłam głęboki wdech, którego mi zabrakło przez te parę minut.

-Aż taki ciężki jestem? - ucałował mnie w czoło, kiedy ja kręciłam głową.

-Wcale – użyłam sarkazmu unosząc się do pozycji siedzącej.

-Liam, chodź bo chłopaki już czekają – do pokoju wparowała Amy. Zaśmiałam się widząc jej wyraz twarzy. Posłała mi przepraszające spojrzenie, myśląc ze nam coś przerwała. Całe szczęście nic nie robiliśmy poważnego, więc nie musi się czuć winna. Wstałam razem z nim idąc na dół, aby się pożegnać.

-Jutro przyjadę – pocałował mnie stojąc już w progu. Musiałam unieść się na palcach, by sięgnąć do jego ust. Ostatni raz mu pomachałam i zamknęłam drzwi, uruchamiając wszystkie zabezpieczenia, włącznie z zamkami.

-Zamknij wszystkie okna! - Krzyknęłam do przyjaciółki będącej w kuchni. Ja posprawdzałam wszystko na górze. W drodze do swojego pokoju zajrzałam do Abigail. Niepewnie uchyliłam drzwi, widząc, że dziewczyna leży w drugą stroną i ma zapaloną lampkę. Podeszłam i przykrywałam ją kocem, który najwidoczniej zwaliła podczas snu. Poruszyła się pod dotykiem moich dłoni. Stanęłam w miejscu, czekając, aż się ułoży w odpowiedniej pozycji. Dopiero po chwili wiercenia przestała, a ja pomału wyszłam. Nie zamykałam jej, tylko lekko przymknęłam, abyśmy mogły monitorować co się u niej dzieje.

Miałam iść się kłaść, ale zdecydowałam się pójść coś zjeść. Kolorowa buszowała w lodówce, wyjmując po kolei jakieś przekąski. Spojrzałam na niedokończoną sałatkę i zabrałam się za nią.

-Wstaw czajnik – poprosiłam mieszając warzywa z majonezem. Doprawiłam i nałożyłam sobie na talerz. Dorobiłam sobie bułeczkę z żółtym serem.

-Myślisz, że jutro będzie lepiej? - Spytała przyjaciółka stając obok. Skinęłam niepewnie głową nie odrywając wzroku od okna.

-Będziemy tutaj z nią, tyle jej pewnie wystarczy – oznajmiłam otrząsając się i patrząc na nią.

-Całe szczęście jest niedziela, może coś wymyślimy i jakoś odciągniemy ją od tego wszystkiego Przydałoby nam się takie wyluzowanie – nagle zatrzymała się, wpadając na jakiś pomysł – chodźmy do kina!

Uderzyłam ją w ramię, wybijając jej to z głowy.

-Przecież ona nigdzie nie będzie chciała wyjść – westchnęłam – może niech kino przyjdzie do niej?

-A ty jak zwykle – dziewczyna wyłączyła czajnik i zalała mi herbatę – to ja ogarnę jakieś fajne filmy.

-To ja się wezmę za popcorn i jakieś inne jedzenie.

Poszłyśmy do salonu. Gdzie obie zasiadłyśmy na kanapie, włączając telewizję. Amy skakała z kanału na kanał, aż natrafiła na Mam talent. Zostawiła, akurat występ akrobatyczny. Zaciekawione jadłyśmy i oglądałyśmy podziwiając to, co ta pani wyprawiała. Też bym chciała mieć taki talent, a zamiast tego mam naukę. Sama się za to wzięłam, więc teraz nie ma co żałować. Pieniądze same się nie zarobią, a studia nie będą trwały wieczność.

-Znalazłam jakieś komedie i przygodowe – pokazała mi telefon, gdzie były tytuły ostatnio dodanych filmów. Przeglądnęłam je i wybrałam kilka.

-Gorzej jak nie będzie miała na to ochoty – wstałam zabierając nasze talerze do kuchni.

-To zostanie zmuszona i tyle.

Ona jak zawsze szczera, ale za to ją kocham. Pozmywałam po nas i ledwo ruszając nogami poszłam na górę. Nie mogłam się powstrzymać przed sprawdzeniem pokoju Abigail. Oczywiście spała sobie smacznie, więc spokojnie mogłam też iść się położyć. Zanim jednam znalazłam się w łóżku, poszłam do łazienki gdzie ładnie wymyłam ząbki. Zajęło mi to kilka minutek, ale zawsze warto się pomęczyć i mieć śliczny uśmiech.

Poczułam się jak moje powieki stają się coraz cięższe, a nogi proszą o zatrzymanie się. Rozpuściłam włosy i znalazłam się pod cieplutką kołderką. Zerknęłam na okno, czy aby na pewno je zamknęłam. Było zasłonięte i szczelnie zamknięte. Poprawiłam poduszę i zgasiłam lampkę. Telefon podłączony do kontaktu, znalazł się pod moją poduszką. Usłyszałam jak moje ciało dziękuje mi za to, i po chwili już odpływałam w wygodnej pozycji. Prosiłam, żeby nikt do mnie nie dzwonił, bo pragnę zasnąć w spokoju, mając pewność, że najważniejsze dla mnie osoby są bezpieczne....

**Oczami Nialla**

Cały dzień spędziłem przy komputerze szukając czegoś. Obserwowałem każdą możliwą kamerę, do której udało mi się uzyskać dostęp. Nie było to łatwe, ale w końcu informatyka rozszerzona się do czegoś przydaje. Jeszcze kiedy wiedziałem dla kogo to robię, to już w ogóle nie obchodziły mnie konsekwencję i to, czy mnie ktoś na tym złapie.

Czekałem cały czas na przyjazd chłopaków, żeby móc im pokazać wszystko co znalazłem. Bo jednak cały dzień przed komputerem nie zakończył się tak tragicznie. Doszukałem się na jednej kamerze Diany, która czekała na kogoś przez godzinę. W końcu się pojawiła postać w kapturze i razem zniknęli, tam gdzie nie ma żadnej możliwości do monitorowania. Zakląłem pod nosem cofając nagranie. Przeglądałem ten moment cały czas, dopóki nie znalazłem jakiegoś szczegółu, Oczywiście nic nie zauważyłem, co mogło się nam przydać do rozwiązania sprawy. Jedyne zaskoczenie to spotkanie blondynki z kimś, kto nie wyglądał na bezpiecznego. Chociaż ona zawsze lubiła takich chłopaków. Kochała każdego, więc bez różnicy czy to psychol, czy może poukładany student prawa. Ona i tak go sobie owinie wokół palca i potem zostawi na pastwę losu. Tak jak to było z nami..

W samą porę zjawili się chłopcy, żeby zobaczyć czy coś mam.

-Najpierw powiedzcie jak z Abi? - Spytałem wpuszczając ich do środka.

-Nie jest wspaniale, bo na jej plecach zostało coś wyryte nożem, kiedy najwidoczniej było ogłuszona i uprowadzona. Ale całe szczęście jakoś ją uspokoiłem..

Zamurowała mnie wiadomość o jakimś napisie, i to jeszcze nożem?! Ja nie byłbym w stanie czegoś takiego zrobić kobiecie. Owszem może swojemu wrogowi tak, ale z tego co wiem, to ta osoba prześladuje je, a nie nienawidzi. Więc powinien trochę się hamować, chyba że chce je przestraszyć na śmierć, jak zresztą już zrobił za pierwszy razem.

Chciałbym go zobaczyć i obić mu mordę. Pewnie byłbym drugi w kolejce lub nawet trzeci.

-To masz coś dla nas? - Spytał Lou zasiadając na kanapie. Skinąłem biorąc laptopa na kolana i włączając poprzednie wideo.

-Nie wiem czy to ma związek z tą sprawą, ale zaciekawiło mnie. -Puściłem nagranie, które męczyłem godzinę, aby coś znaleźć. Jakiś chociaż mały szczegół, który umożliwi mi identyfikację tej osoby w kapturze. Wtedy mógłbym znaleźć odpowiednie informacje.

-Stary przecież ona może się spotykać z kim tylko chce – upomniał Liam, po zniknięciu pary z kamer.

-Wiem, ale jednak coś mi podpowiada, że to nie zwykłe spotkanie. Szukałem czegoś specjalnego, ale nic nie mogłem odnaleźć. - Odtworzyłem od nowa, każąc im się przyglądać, bo może im się uda coś wypatrzeć. Nagle Tommo zatrzymał nagranie i wskazał nam na samochód, który przejechał obok Diany, tuż przed podejściem jej tajemniczego gościa. Przybliżyłem obraz i dojrzałem całą rejestrację. Nie zadowoliło mnie to, bo cały metal był przysłonięty czarną zasłonką.

-Widzicie? Teraz mam coraz większe obawy.

-Zgadzam się z nimi – powiedział Zayn przyglądając się obrazowi – sam stosuje takie sztuczki, podczas wyścigów. Przecież to idealny patent, żeby nie zostać znalezionym.

-Szczególnie jak nie chce się być znalezionym.. - dopowiedział Payne najwidoczniej coś wymyślając...
.......
Hej kochani ^^
Wreszcie znalazłam chwilę czasu, i napisałam rozdział do końca xx
Przez cały czas mam zapierdziel w szkole, i nie mam czasu na pisanie czegokolwiek ;-; to takie trudne nie móc usiąść i popisać sobie... ale jest weekend, nie mam dużo nauki, więc dodajemy rozdział xx Mam nadzieję, że was nie zawiodłyśmy :3
Do następnego <3
Buziaki IDA! <3
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
8 KOM=NASTĘPNY

8 komentarzy

  1. Do następnego! <3 /G.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeju dajcie już nexta, prooooooszę ;**

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawe co to za osoba z którą była Diana,weny życzę!!!!!!!!!\W.❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤ ☺☺☺☺☺☺☺☺☺☺☺☺☺☺��������������������

    OdpowiedzUsuń
  4. Next proszę to opowiadanie jest takie uzależniające i wciągające!!!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Kiedy next?������

    OdpowiedzUsuń
  6. dziewczyny nie zawiodłyście nas spokojnie rozumiem u mnie w szkole też jest niezły zapierdziel XD. weny życzę!!!!

    OdpowiedzUsuń
  7. Kiedy następny???

    OdpowiedzUsuń

Szablon dla Bloggera stworzony przez Devon.