**Oczami
Abigail**
Żadne auto
mnie nie minęło, odkąd zaczęłam uciekać. Cały czas się
odwracałam sprawdzając, czy nikt mnie nie śledzi. Chciałam
wyrzucić z głowy wszystko, co tam mnie spotkało. Nigdy już się
to nie powtórzy. Moja psychika została zniszczona, a teraz pragnę
znaleźć się w domu. Dziewczyny pewnie się nie nabrały na moje
„jestem u rodziców”. Sama nie uwierzyłabym sobie, jeszcze mój
głos był tak łamliwy.
Usłyszałam
zbliżający się pojazd. Pierwsza myśl to ukrycie się. Jednak
zatrzymałam się i zaczęłam machać. Srebrna osobówka zatrzymała
się tuż przede mną. Podeszłam do drzwi od kierowcy. Za kółkiem
zastałam młodą blondynkę, mającą na oczach czarne okulary.
-Proszę, pomóż
mi -załkałam patrząc na jej twarz. Idealna.
-Wskakuj –
wskazała na drzwi pasażera. Pobiegłam do nich i znalazłam się w
bezpiecznym miejscu. Na reszcie mogłam spokojnie złapać oddech, i
nie musiałam się bać. Nikt mnie teraz nie dorwie.
-Co ci się
stało? - Spojrzałam na nią, ale ta patrzyła przed siebie.
Przygryzłam dolną wargę widząc przed oczami tą postać.
Wzdrygnęłam się.
-Zostałam
napadnięta – zaryzykowałam – ale wydostałam się z lekkimi
zadrapaniami.
-To już
zauważyłam – prychnęła ściągając okulary. Niebieskie
tęczówki, blond włosy, śliczny uśmiech. Ideał dziewczyny...
-Możesz
wysadzić mnie w centrum, mieszkam niedaleko..
-W takim
stanie? Wolę cię odstawić pod same drzwi.
Zamilkłam nie
wiedząc co odpowiedzieć. Obniżyłam się w siedzeniu patrząc za
okno. Myślałam tylko o wejściu do domu. Tam spotkam najbliższych
i będę bezpieczna. Nikt mnie już nie skrzywdzi..
-To tutaj –
wskazałam na znaną mi uliczkę. Blondynka skręciła i stanęła
centralnie przed moim blokiem. Odpięłam pas chcąc wysiąść.
-Może
wejdziesz? Przynajmniej tak mogę się odwdzięczyć –
zaproponowałam otwierając drzwi. Dziewczyna rozejrzała się po
okolicy i odpięła swój pas.
-Czekaj, tak
nie pójdziesz – spojrzała na mnie i zaczęła czegoś szukać –
masz.
Podała mi
długi ciemny sweter, który zakryje moje siniaki. Narzuciłam go na
siebie i ruszyłyśmy w stronę wejścia. Oczywiście nie mam kluczy,
bo zostały w torebce. Ale całe szczęście sąsiadka z pierwszego
piętra wyszła, więc złapałam drzwi i udałyśmy się do środka.
Nic nie mówiłam, bo jak najszybciej chciałam wbiec do mieszkania.
Nacisnęłam
niepewnie klamkę, mając nadzieje, że jednak dziewczyny nie
zamknęły się na klucze. Bez problemu otworzyłam drzwi i weszłam
do środka. Usłyszałam kilka głosów. Wchodząc do salonu nikt
mnie nie zauważył. Wszyscy byli zajęci dyskutowaniem, ale kiedy
moja wybawicielka zatrzasnęła drzwi, wszystkie pary oczu zostały
skierowane w moją stronę...
Pobiegłam do
dziewczyn, które ruszyły w moją stronę. Wpadłam w ich ramiona i
wspólnie się popłakałyśmy. Tego właśnie potrzebowałam – ich
ciepła. Ale następną osobą, której pragnęłam był On. Stał i
nie wierzył w to co widzi. Pokręcił głową kiedy podeszłam i się
w niego wtuliłam. Poczułam jak jego serce przyśpiesza, a ja dalej
płaczę. Łkałam czując się bezpiecznie przy najbliższych,
którzy zapewne będą wypytywać. Ale nie jestem gotowa na
zwierzenia. Nie wiem kiedy będę miała odwagę im wszystko
powiedzieć.
-Ehem – jej
odchrząknięcie zwróciło uwagę wszystkich...
**Oczami
Lou**
Cały czas
szukaliśmy Abigail. Sam miałem nadzieję, że będzie u dziewczyn w
mieszkaniu. Jednak nie było żadnego śladu, a w salonie zastaliśmy
kolejną karteczkę z napisem „Szukajcie dalej”.
Przeraziłem się, bo to mogła być Amy. Przecież nie mógłbym
usiedzieć na tyłku, dokładnie jak Zayn. Ten chłopak cały czas
chodzi w kółko myśląc na głos, a dziewczyny dorabiają mu cały
czas kawy. Proponowałem mu chwilę odpoczynku, ale nie chciał nawet
zamykać oczu. Sprawdzał co chwilę telefon, a jak znikał to był w
jej pokoju. Siedział tam parę minut i wracał z nowymi pomysłami.
Zrobiło mi się go szkoda, bo ja też bym nie mógł wytrzymać,
jeśli to mojej dziewczynie by się coś stało. I to jak każdy
sądzi, została uprowadzona przez ich prześladowcę. Jeszcze nigdy
nie miałem z czymś takim do czynienia. Oglądałem różne filmy,
ale nie przeżywałem tego na własnej skórze. Moje życie, jak i
chłopaków życie jest nieco inne, niż normalnych ludzi. Lecz coś
takiego zdarzyło się u nas pierwszy raz.
Teraz czasy się
zmieniły i wiem co wszyscy aktorzy czują. Codziennie ten sam strach
przed utratą bliskiej osoby. Dlatego odkąd wróciliśmy do Londynu,
nie wypuszczam jej z ramion. Dziękuje Bogu, że ją mam.
W końcu
doczekaliśmy się Abigail. Tak po prostu weszła do mieszkania.
Byłem w szoku widząc jej zadrapania i obitą twarz. Pierwsza myśl
„Nie chce być w jego skórze” Kto
doprowadza kobietę do takiego stanu?!
Jednak nie
przyszła sama. Po niej do salonu weszła... Diana. Nikt się jej tu
nie spodziewał. Spojrzałem na Liama, który był w takim samym
szoku jak ja. Patrzyła się na nas i uśmiechała szeroko. Malik
dopiero po chwili ją dojrzał.
-Aaa – Abi
wytarła łzy – to jest osoba, która mi pomogła wrócić.
Zdziwieni nie
wiedzieliśmy co powiedzieć. Pierwszy raz mnie tak bardzo zatkało,
że nie mogłem zebrać myśli. Nagle ta osoba chce zrobić coś
dobrego? Nie uwierzę w to nigdy..
-A to ciekawe –
zaczął Liam – dlaczego ona ci pomogła? Skoro cię nienawidzi,
jak każdej z was..
-Co? - spytała
Susan nie odrywając wzroku od swojej zaginionej przyjaciółki.
-Może Diana
sama powie? - Spytałem patrząc na nią. Wydęła wargi i
poprawiając włosy zerknęła na Abi.
-Owszem, ale
widząc w takim stanie dziewczynę – wskazała na jej posiniaczoną
twarz – nawet ty byś pomógł wrogowi.
-Chwila.. Czyli
ty jesteś Diana? Ta Diana?! - krzyknęła Amy. Blondynka prychnęła
i pokiwała głową. Kolorowa zrobiła krok w jej stronę, ale ona
nic sobie z tego nie zrobiła. Po prostu stała i nas obserwowała.
-Jak wy nisko
upadliście – skomentowała naszą trójkę – ale ja zawsze na
was czekam i możecie …
-Możesz wyjść
– Susan wskazał jej drogę – natychmiast!
-Więc to tak
się dziękuje? - Puściła mi oczko i wyszła. Zostawiła nas z
tyloma pytaniami. Owszem, nie mogłem jej pozwolić tu zostać. Nie
kiedy, dziewczyny zobaczyły jak wygląda, kim jest i wie gdzie
mieszkają. To i tak nie była wielka awantura, ani nic podobnego.
Abigail przeprosiła nas, ale nikt jej nie miał tego za złe.
Przecież dzięki Dianie, wróciła do nas cała. Jeszcze nie znam
całej historii tego powrotu, ale zapewne dowiem się. A wtedy
będziemy mogli z chłopakami wszystko obmyślić. Może wreszcie uda
nam się złapać odpowiednią osobę.
-Boże gdzie ty
byłaś? - spytała Amy, kiedy wszyscy się uspokoili i usiedliśmy w
salonie. Pomogłem Kolorowej zrobić dla każdego coś ciepłego.
Przygarnąłem ją do siebie, widząc jak Zayn obejmuje Abigail. Nie
puścił jej nawet na chwilę odkąd tylko weszła. W takiej sytuacji
ich kłótnia przepadła w zapomnienie. W sumie, każda głupia
sprzeczna nie ma znaczenia, po takiej sytuacji.
-Nie mam
pojęcia – wyszeptała – na obrzeżach Londynu, chyba w jakimś
opuszczonym hotelu.
Zacząłem
myśleć gdzie jest takie miejsce. Przyszedł mi do głowy jeden
budynek, ale nie jestem pewny czy to ten. Bo ostatnio moi znajomi tam
jechali na imprezę. A raczej by mi powiedzieli, jeśli jest to
totalnie opuszczone miejsce.
Po godzinnym
posiedzeniu w mieszkaniu dziewczyn, postanowiłem wracać do domu.
Amy chciała jechać ze mną, bo skoro Zayn zaopiekuje się Abigail,
to ona może być u mnie. Jutro posiedzi z przyjaciółkami. Mi było
wszystko obojętnie, bo wiem jak one jej teraz potrzebują.
Kolorowa
spakowała się w jedną torebkę, pożegnała się ze wszystkimi i
mogliśmy jechać.
-Może powinnam
zostać? - spytała siedząc już w samochodzie. Spojrzałem na nią
uchylając okno. Wzruszyłem ramionami odpalając papierosa.
-Skarbie, jak
ty chcesz. Ale Malik sobie poradzi, ty z nią posiedzisz jutro –
uspokoiłem ją. Pokiwała głową zapinając pasy. Spokojnie
ruszyłem w stronę swojego domu. Droga nie była taka zła, ale
korki zaczynały się pojawiać. To ze względu na południe. Wszyscy
gdzieś jadą, albo skądś wracają. A wtedy trzeba czekać i
czekać.
*
-Zamówmy pizzę
– zaproponowała dziewczyna, leżąc na moim brzuchu. Spędzamy
cały dzień w łóżku oglądając jakieś filmy. Na nic innego nie
miałem ochoty, a ona tym bardziej. Owszem, proponowałem jej wyjście
na miasto, ale Am wolała posiedzieć we dwójkę w domu. Więc
przystałem na jej propozycję.
-To musisz mnie
puścić – ucałowałem ją w czubek głowy i wyszedłem spod
kołdry. Odnalazłem telefon, a następnie kapcie.
-Chcę z
ananasem! - Krzyknęła, zanim zamknąłem drzwi. Wykręciłem numer
do najlepszej pizzerii, i zamówiłem nam dwie duże i do tego sosy
czosnkowe. Czas oczekiwania miał potrwać jakieś 20 minut. Więc w
tym czasie wstawiłem czajnik na jakąś kawę i może herbatę dla
dziewczyny. Oparłem się o blat słuchając czy Am idzie do mnie.
Jednak czego ja oczekuję. Jej się pewnie nawet nie chce ruszyć z
łóżka. Czeka, aż przyniosę jej jedzenie i picie. Wtedy się
ucieszy i ponownie wróci do oglądania swojego serialu. Nie wiem
czemu się na to zgodziłem, ale była taka przekonująca...
Szczególnie jak pozbyła się swojej koszulki.. Żaden chłopak, nie
mógłby jej wtedy odmówić...
-Kotek, chcesz
coś do picia? - Wbiegłem na górę chwilę przed wyłączeniem
czajnika.
-Herbatę
zwykłą – odpowiedziała wpatrując się w telewizor. Spojrzałem
na moment, jedynie dostrzegłem jak ktoś krzyczy i trochę krwi
wkoło. Ona to ma swoje gusta..
Znalazłem się
szybko na dole, i zalałem nam napoje. Nie chciało mi się iść na
górę, bo pewnie zaraz przyjedzie dostawca z naszą kolacją. A
wtedy bym musiał ponownie ruszyć tyłek na dół. Odnalazłem jakąś
tacę i zapakowałem na nią dwa kubki. Akurat usłyszałem
podjeżdżające auto. Wyjąłem pieniądze i poszedłem do drzwi,
aby wyjść na zewnątrz...
**Oczami
Amy**
Widząc Abigail
serce mi stanęło. Byłam rozpaczano, bo oczekiwałam najgorszych
wieści. Ale całe szczęście, wróciła do nas. Owszem kilka
siniaków i rozcięta warga. Nie zdążyłam jej o wszystko wypytać,
bo stanęła mi na drodze Diana. Po raz pierwszy ją zobaczyłam. Tak
jak myślałam, kurewsko ładna blondyna. A do tego wredna i pragnąca
chłopaków. Chciałam ją wypieprzyć siłą z naszego mieszkania,
lecz całe szczęście wyszła. Wtedy skupiliśmy się na Abigail i
jej opowieści. Nie mówiła nic, zanim nie zadaliśmy pytania.
Brunetka sama nie była skora do rozmów, dlatego postanowiliśmy dać
jej odpocząć od tego wszystkiego. Malik nie spuszczał jej z oczu,
więc ja postanowiłam się spakować i jechać do swojego chłopaka.
Susan i Liam chyba to samo zrobili. Jednak zrobiło mi się trochę
głupio, bo chciałam poznać szczegóły tego uprowadzenia. A już
na pewno, chciałam obejrzeć jej siniaki. Tylko zostawił ślady na
twarzy? Na pewno niee. Co ona musiała tam przeżyć, nie wyobrażam
sobie w tej chwili.
Taki dzień
lenia, bez myślenia, bez bania się, po prostu siedząc w łóżku z
Louisem dobrze mi zrobił. Przeleżeliśmy kilka godzin oglądając
telewizję. On nie wiedział o co chodzi w moim serialu, ale ja się
uparłam. Chciałam bardzo skończyć ten sezon, a nie mam nigdy
czasu. Jeszcze to jest serial, podobny do naszego życia. Teraz
przynajmniej wiem, jak te wszystkie aktorki to muszą znosić. Granie
roli, która może przynieść ci filmową śmierć. No proszę,
okropne..
Każda kobieta
ma ten sam sposób na chłopaka. Wystarczy go pocałować, uśmiechnąć
się i zachęcić do seksu. Wtedy jest twój i zgodzi się na
wszystko..
-Taką kolację
to ja rozumiem – powiedział zajadając się swoją pizzą. Jak ja
dawno nie jadłam hawajskiej. Przecież minęło kilka tygodni, a ten
smak jest niezastąpiony. Nic tak nie smakuje jak właśnie to
ciasto. Idealne na takie wieczory spędzone w łóżku. Brakuje mi
tylko piżamki i ciepłego kocyka. Za to mam super wygodne poduszki i
przyjemną kołdrę. Tommo chyba specjalnie kupił sobie nowe rzeczy
do sypialni. Wszystko jest takie super, muszę mu zaproponować kupno
łóżka wodnego. Wtedy to już w ogóle będzie jak w niebie. Moja
kuzynka ma takie. Jak tylko u niej nocowałam, to zawsze we dwie tam
spałyśmy. Można się wyspać oraz poskakać.
-Musicie złapać
tą osobę – powiedziałam leżąc ponownie na jego klatce
piersiowej. Zjedliśmy i ja skończyłam oglądać. Nie zostało nam
nic więcej, jak kłaść się wreszcie spać. Po tylu godzinach na
nogach, a do tego bieganie po lesie, mam dość. Jestem szczęśliwa,
bo Abigail wróciła do domu. Nie cała i zdrowa, bo od razu widać
po niej, że coś jest na rzeczy. W jej głowie jest pewnie niezły
bajzel, a maturę ma już pojutrze.
-Nie przejmuj
się tym, my wszystko opanujemy. Tylko daj nam czas. - Odpowiedział
głaszcząc mnie po głowie. Przygryzłam wargę kiwając lekko
głową.
-Wiem, ale to
mnie zaczyna przerażać. Włamania, prześladowania, porwanie! Teraz
to będę się bała w ogóle wyjść gdzieś. Może ja będę
następna?
Chłopak
podniósł się gwałtownie w górę.
-Ej – zaczął
– nawet tak nie mów. Zajmiemy się wszystkim, obiecuję ci to.
Kiedy dojdziemy do tego, kto to jest, nie będziecie się musiała o
nic obawiać. Nikt już nigdy nie stanie na waszej drodze –
pocałował mnie w usta, a ja poczułam jak w ten sposób złożył
mi obietnicę. Przyjęłam ją, a następnie zamknęłam oczy
wsłuchując się w bicie jego serca.
Odkąd tu
jesteśmy, nie dostaliśmy żadnego SMS od chłopaków czy dziewczyn.
Może to dobry znak, ale teraz nie wiadomo. Ja wolałam im nie
przeszkadzać, a jedyne co mam w głowie to sen. Padam na twarz i
jeszcze myślę o jutrzejszym dniu w pracy... Zabijcie mnie, ale nie
chce mi się. Powinnam mieć wolne przez cały okres matur, bo... W
sumie nie mam powodu. Dziewczyny zdają w dzień, a ja jestem do
wieczora w mieszkaniu. Nie mam żadnych dobrych argumentów, na
przedłużenie sobie urlopu.
Jestem
strasznie ciekawa jak tam Emily, nie odzywała się do mnie długo.
Pewnie wpadnie bez uprzedzenia w najmniej odpowiednim momencie. Ale
za to ją kocham, w końcu rodziny się nie wybierało. Czasem
żałuję, ale z drugiej strony są wyjątki. Właśnie tak szalone i
nieobliczalne.
-Lou.. Jak
będzie wesele brata Abi to idziesz ze mną.. Tak tylko mówię,
jeśli nie masz garnituru – przypomniałam sobie przed zaśnięciem,
że za jakieś dwa miesiące Matt się chajta. Dziwnie uczucie,
znając go tyle lat. Ale cieszę się, bo będzie można się pobawić
i pojeść...
*
-Jedźcie tam,
gdzie macie jechać. Potem tylko się odezwij – pocałowałam go na
pożegnanie i zamknęłam na wszystkie możliwe zamki drzwi.
Przyjaciółki siedziały w salonie jedząc owoce i oglądając film.
Dołączyłam do nich, ale nie mogłam się skupić na oglądaniu,
jeśli nie znam kilku odpowiedzi.
Chłopaki
pojechali w jakieś miejsce, sprawdzić czy to ten hotel. Mają nam
dać potem znać czy kogoś znaleźli. Mam nadzieję, że to będzie
strzał w dziesiątkę i wreszcie go dopadną. Wtedy Abi może się
przed nami otworzy. Jednak ja muszę ją wypytać, bo patrząc na jej
siniaki tylko chce ją przytulać, i zabić każdego kto to zrobił.
Skro jest to nasz psychiczny fan, powinien wiedzieć co się stanie z
nią po takim czymś. Załamie się i będzie nie tą co zawsze.
Pytałam się Zayna czy coś wie, ale brunetka mu nic nie
opowiedziała. Najwidoczniej nie była w stanie wracać w to miejsce
myślami.
-Abi –
wyszeptałam zwracając jej uwagę – powiesz nam co się stało?
-Przecież
widzisz – wskazała na swoją twarz – nie każ mi tego
powtarzać..
-Kochanie, my
tylko chcemy wiedzieć – poparła mnie Susan. Bennett westchnęła
przymykając oczy. Kiedy je otworzyła, zauważyłam zaszklone oczy.
Przygarnęłam ją do siebie.
-To jest
okropne – wychlipała – nie życzę tego nikomu.. Po prostu
obudziłam się w obcym miejscu, z raną na głowie. Opatrzyłam ją
i wyszłam... S-stanął na mojej drodze ii... potem do was
zadzwoniłam. Ale przysięgam! - rozpłakała się całkowicie, a ja
czułam się tak samo przygnębiona – nie poddawałam się, ale
jego ciosy były coraz mocniejsze i zmusił mnie do kłamstwa... J-ja
chciałam..
-Już ciii-
uciszyłam ją – wszystko już wiemy..
Ruda tak samo
jak ja zaczęła płakać. Wyobraziłam sobie to wszystko. Przeszła
horror. Dobrze, że uciekła i ktoś taki nawet jak Diana ją
przywiózł. Przynajmniej dotarła cała do domu i jest z nami. Nie
wypuścimy jej już samej nigdzie. A na spacery też się żadna z
nas nie wybiera. A jak już to z jakimś chłopakiem. Nie mam zamiaru
znowu płakać przez tego skurwiela. Takich trzeba tępić, a nie
pozwalać im żyć.
Nic nie mówiąc
leżałyśmy przytulone na sofie. Film sobie dalej leciał, ale ja
nie wiedziałam już o co w nim chodzi. Za bardzo skupiłam się na
Abigail, najwidoczniej one też nie wiedzą.
Postanowiłam
rozluźnić smutną atmosferę, więc zaproponowałam wspólne
gotowanie. W końcu jest pora obiadowa. W sumie to trochę późnego
obiadu, ale pewnie brunetka nic już nie jadła od piątku. Ja też
bym nie mogła nic przełknąć, ale trzeba coś przegryźć. Dla
zdrowia i dobrego samopoczucia. Sus szybko zareagowała i pobiegła
do kuchni, żeby zobaczyć co mamy. Abi się trochę ociągała, ale
w rezultacie wstała.
-Więc, możemy
zrobić sałatkę, klopsiki z sosem i ziemniaczki – zaproponowała
Susan pokazując nam wszystkie składniki.
-Mi pasuje –
odpowiedziałam zerkając na Bennett. Pokiwała głową i zabrała
się za mycie rąk. Postąpiłam tak samo. Moja rola to obieranie
ziemniaków. Ruda wzięła się za klopsiki, a Abi kroiła warzywa na
sałatkę.
Puściłam
radio, żebyśmy czuły się jak zawsze. Widziałam jak wykonują
swoje czynności w rytm muzyki. Chwilowo przynajmniej nie myślimy o
tym wszystkim.
Skończyłam
swoją część, więc musiałam zająć się sosem. Podskakując
mieszałam parę składników. Jednak kiedy się odwróciłam, zastał
mnie straszny widok.
-Abigail, czy
ty się myłaś? - wypaliłam stojąc w miejscu.
-Co?! -
odwróciła się z głupim uśmiechem.
-Czy.. wczoraj
się..
-Słyszałam,
ale to chyba jasne. Spędziłam kilka godzin pod prysznicem. -
Odpowiedziała przyjmując całkiem poważną minę.
-Jednak, to nie
jest do zmycia.. - wskazałam na jej plecy. Susan zatkała dłonią
usta.
Na tyle naszej
przyjaciółki, był wyryty mały napis „Wrócę”.
Pokazałam jej
go w lustrze. Niepotrzebnie, bo od razu zakryła się swetrem i
pobiegła do pokoju. Chciałyśmy pójść do niej, ale zamknęła
się na klucz. Nie pozostało nam nic, oprócz czekania na jakiś
telefon od chłopaków..
__________________Hejoo xx
Taaa masakra, bo szkoła się zaczęła ;-; Byłam z jednej strony zadowolona, ale idąc na pierwsze zajęcia, gdzie od razu 8 lekcji mnie przywitało w tym 2x chemia.. to ja podziękuje xd Ale co zrobić? Skoro chce się coś osiągnąć to trzeba walczyć! Pamiętajcie xx Szkoła to zło, ale przyszłość w jakimś stopniu od niej zależy : D A jak ma się marzenia jak ja : Medycyna <3 to muszę się postarać xx
A jak u was? Jak rozdział? xd Na początku nie miałam na pomysłu, bo chyba choroba mnie dopadła... moja rodzinka w łóżku, a mnie coś właśnie bierze ; < Ale w końcu go skończyłam xx
Dobra, miłego tygodnia w sql i do napisania ^^
POZDRAWIAMY IDA <3
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
8 KOM= NEXT
Uważam że albo Diana za tym stoi, albo ktoś zupełnie inny. Ja w piątek mam tylko 5 godzin <3. /G.
OdpowiedzUsuńCzekam na następny :D
OdpowiedzUsuńNext!!❤❤❤❤
OdpowiedzUsuńBoski, czekam na nexta ��
OdpowiedzUsuńKiedy następny rozdział???
OdpowiedzUsuńJak zwykle, super!!!!/W.❤❤
OdpowiedzUsuńJejuuu straszne :O
OdpowiedzUsuńgenialne, kiedy next??
OdpowiedzUsuńFajne to opowiadanie dopiero zaczynam czytać ��☺
OdpowiedzUsuńCzekam na nexta!
OdpowiedzUsuń