**Oczami
Susan**
-Ale ta maść
śmierdzi! - Krzyknęła Abigail zatykając nos.
-Jak będziesz
lekarzem, to przepiszesz mi truskawkową. - Zaśmiała się
zamykając za sobą drzwi. Całą noc spałyśmy we trzy w moim
pokoju. Do Amy przyjechał z samego rana Louis, a my zostałyśmy we
dwie.
Próbowałam
się dodzwonić do Liama, ale nie odbierał. Trochę się
przestraszyłam. Jednak zdałam sobie sprawę, że chłopak nie spał
całą dobę siedząc przy mnie.
Nigdy nie
zapomnę o tym chorym dniu. Impreza miała być super, bo zbliżają
się matury i nie planowałyśmy nic więcej. Dopiero po zdanych
testach będziemy świętować. I tak przecież cały wieczór się
zapowiadał. Ogólnie cały dzień był genialnie spędzony w miłej
atmosferze. Ale cóż, co dobre szybko się kończy, szczególnie jak
ma się psychola na plecach.
A może to my
mamy coś naklejone z tyłu? Bo przyciągamy jakiegoś człowieka,
który uwielbia nas straszyć. I to nie tak po prostu zrobić „bu”.
Rozumiem jakiegoś zakochanego frajera, liściki też bym przeżyła.
Nawet napis na ścianie. Okej, nie każdy jest zdrowy na umyśle.
Takim ludziom jeszcze można pomóc, spokojnie wyjaśnić całą
sytuację. Na pewno byśmy dały rade to ogarnąć i zapobiec jego
załamaniu. Lecz próba porwania, wchodzenie do czyjegoś domu kiedy
wszystkie śpimy, a do tego powtórka z rozrywki. Nie mam pojęcia po
co znowu wchodził do naszego mieszkania bez zaproszenia, ale jestem
pewna, że zrobiłby nam krzywdę. Może obudziłabym się bez nerki,
albo bez przyjaciółek? Nie chciałabym ponownie przeżywać
rozstania na kilka dni, nie wiedząc co się z nimi dzieje.
Dobrze, że
Malik zmienił swoje nastawienie i nie próbuje żadnej z nas
uprowadzić.
-Może chcesz
kawy? Albo kakao? - Spytała brunetka włączając laptopa, aby
znaleźć jakiś film na cały dzień. Oczywiście jeden nam nie
starczy, więc pewnie będzie to długi maraton.
-Dochodzi 9,
więc poproszę kawy. Najlepiej z trzech łyżeczek. - Przejęłam od
niej sprzęt, a dziewczyna wyszła zostawiając otwarte drzwi. Ona
boi się tak samo jak ja wychodzić gdzieś sama. Nawet we własnym
domu czujemy się niebezpiecznie. W jej pokoju była ta osoba, czyli
musiała wejść przez okno. Abigail nie chce spać u siebie
przynajmniej chwilowo. Dlatego wszystkie przesiadujemy u mnie lub u
Amy.
Malik mógłby
się trochę zainteresować sytuacją i przyjechać do dziewczyny.
Jeśli Payne przyjedzie to będę kazała mu zostać z nami. Nie
zostawię przyjaciółki, nie w takim stanie i po takim zdarzeniu.
Nie wiadomo co nas może spotkać. Jutro jest poniedziałek, czyli
czas na naukę. Musimy się spiąć i jak najlepiej skupić. Żadna z
nas nie może zawalić swojej przyszłości.
-Susan! Możesz
mi pomóc?! - Odstawiłam komputer i ruszyłam na dół. Znalazłam
jeden film, który bardzo chce oglądnąć „Letters to Juliet”.
Lubię oglądać w sumie wszystko, ale ze względu na zamiłowanie
brunetki do romansów taki też dziś sobie oglądniemy. Nawet kilka.
Zbiegłam po
schodach. Jakie to pięknie uczucie móc być użyteczną i biegać
normalnie nie mając na nodze gipsu. Jedynie muszę smarować się
maciami. Wzięłam od dziewczyny dwa talerze z jedzeniem, a ona
niosła kubki z piciem.
-Wszystko mamy,
więc możemy zaczynać oglądać. - Zawinęłam się szczelnie w koc
biorąc na kolana talerz ze śniadaniem. Brunetka potrafi o wszystkim
pomyśleć. Pewnie sama bym sobie nic nie zrobiła, więc
głodowałabym cały dzień.
Włączyłam
play i film się rozpoczął...
*
-Zostawię was
samych. - Przejechała dłonią po moim ramieniu i zabierając swój
koc wyszła. Spojrzałam na Liama, który nie chciał być niemiły,
ale coś mu nie wyszło.
-Jeśli
chciałeś ze mną porozmawiać, to mogłeś poprosić o chwilę. A
nie od razu gadać jakieś głupoty – pokręciłam głowa widząc
jego skruchę – nawet nie wiesz jak ją zraniłeś. Ona cię lubi
kretynie! - Zbulwersowałam się wystarczająco, aby wstać. Nie mogę
na niego krzyczeć i jednocześnie siedzieć. Ciśnienie mi za bardzo
skacze, żebym nic nie mogła zrobić.
Chwilę po
filmie przyjechał Payne i oczywiście niewyspany to zdenerwowany.
Zachowywał się w miarę, ale w pewnym momencie naskoczył na Abi,
bo cały czas z nami siedziała. Jakby to mu tak bardzo
przeszkadzało. Niech postawi się na każdej z nas miejscu. Wtedy
zrozumie co przeżywamy wewnątrz i nie chcemy siedzieć nigdzie
same.
-Przepraszam..
-Nie mnie,
tylko ją. - Wskazałam na drzwi. Chłopak przetarł oczy i wyszedł,
a ja ruszyłam za nim. Zapukał do pokoju Abigail i wszedł. Brunetka
siedziała skulona na łóżku mając słuchawki w uszach. Firany
pozasłaniane i zapalona lampka nocna. Ona boi się ciemności, ale
chyba bardziej tej osoby. Widząc nas wyciągnęła niebieskie
kabelki i zatrzymała piosenkę w telefonie. Posłała mi blady
uśmiech.
-Liam chce ci
coś powiedzieć. - Popchnęłam go w jej stronę. Westchnął
głośno, ale dobrze wie co źle zrobił. Powinien wypić litr kawy,
aby właśnie w taki sposób nie reagować na nikogo. Ja pewnie tez
bym się na na przykład Zayna, jeśli wypalił by z takim tekstem.
-Jaa.. nie
panuje nad sobą kiedy śpię mniej niż 7 godzin.. Przepraszam.-
Podrapał się po karku patrząc na moją przyjaciółkę. Ona
siedziała i wpatrywała się w niego. Wreszcie poruszyła głową i
skierowała wzrok na mnie. Posłałam jej przepraszające spojrzenie.
-Spoko Liam,
teraz każdy jest lekko nerwowy. - Odpowiedziała, a ja do niej
podeszłam. Usiałam na rogu i się w nią wtuliłam.
-Może
zejdziemy na dół? Zadzwonię po Malika, żeby ruszył swoją dupę
tutaj i..
-I co zrobił?
- Odwróciłam się gwałtownie słysząc głos Mulata. Złapałam
się za klatkę z przerażenia.
-Jak tu
wszedłeś?! -Krzyknęłam wstając i łapiąc oddech.
-Jak nie
zamykacie drzwi, to każdy może tu wejść i wyjść..
**Oczami
Abi**
Pojawienie się
Zayna wywołało u mnie lekki wstrząs. Wystraszył mnie nagłym
wejściem, a co najlepsze sądziłam, że drzwi mamy zamknięte.
Najwidoczniej Liam nie przekręcił klucza kiedy wchodził. I weź tu
człowieku czuj się bezpiecznie w swoim mieszkaniu. Przecież każdy,
każda, mogli wejść i powtórzyć akcję z piątku. Moja twarz
pobladła, a mi zrobiło się słabo. Strasznie źle przeżywam takie
rzeczy – chore psychicznie. Zdecydowanie wolę zabawę z krwią lub
rozcinanie żab. Wtdy przynajmniej wiem z czym się mierzę, tutaj
nie koniecznie mam pojęcie co się wydarzy dalej.
Widząc jego
niewyspaną minę, a zarazem oczy wielkie jak monety, wstałam
podchodząc bliżej. Przytuliłam się mocno unosząc się na
palcach.
-Spałeś coś?
- Spytałam nie odrywając twarzy od jego klatki piersiowej.
-Nie mogłem
zasnąć, a jak już udało się to koszmar kazał mi wstać -
Odpowiedział jeżdżąc ręką po moich plecach.
-Koszmar? -
Zerkam na przyjaciółkę, która stała blisko Payne i obserwował
naszą dwójkę. Jednak szatyn nic nie powiedział tylko pokręcił
głową. Najwidoczniej nie chce ujawniać swoich lęków przy Liamie,
jeszcze za wcześnie na takie posunięcie w ich kierunku. -To jak ty
żyjesz bez snu?
Odeszłam
kawałek, aby chłopak mógł pokazać mi reklamówkę pełną
energetyków. Nie rozsądne posunięcie. Jego zdrowie bardzo cierpi,
ale pewnie dla niego to nic nowego.
-Mam ich z
dziesięć – wyciągnął dwa i podał Liamowi, który opuszczał z
Susan mój pokój. Na początku brunet nie wiedział co powiedzieć,
ale w końcu wziął je i kiwnął głową. Zostawili nas samych.
Ja wcześniej
też chciałam, żeby ruda i on zostali u niej, ale za bardzo się
teraz boje siedzieć w swoim pokoju. Jestem tutaj z konieczności i
próbuje zwalczyć swój strach. Nie jest to łatwe, szczególnie jak
jest ciemno. Mam strach przed ciemnością, pająkami i teraz
dochodzą do tego podejrzane osoby, które chcą uprzykrzyć nam
życie. Genialne połączenie. Usiadłam na łóżku okrywając się
kocem. Zayn podszedł i zajął miejsce obok mnie tak, że mogłam
swobodnie oprzeć głowę na jego ramieniu. Właśnie teraz czuje się
bezpiecznie. Wiem, że podczas jego obecności tutaj, nic się nie
stanie.
-Teraz powiesz
mi co to za koszmar? - Musze wiedzieć. Jak na kobietę to i tak
jestem za mało ciekawska, Amy już dawno by mu żyć nie dała. Ona
to potrafi dowiedzieć się wszystkiego.
Malik westchnął
cicho otwierając puszkę z gazowanym napojem. Od razu zapachniało
jak w aptece. Kiedyś strasznie kochałam ten zapach i smak,
oczywiście było to w gimnazjum i na początku liceum. W trzeciej
klasie przerzuciłam się na kawę, która pewnie działa tak samo,
ale dla mnie jest o wiele lepsza i daje mocniejszego kopa. Zresztą
kto co woli.
-Abigail,
dlaczego musisz drążyć ten temat? Nienawidzę gadać o swoich
problemach, a co dopiero o snach. Wychodzę przed tobą na totalną
cipę..
Podniosłam
głowę i złapałam dłońmi twarz chłopaka przyciągając ją
bliżej. Stykaliśmy się prawie czołami, a ja czułam jego oddech,
który był przesiąknięty nikotyną.
-Nie jesteś i
nigdy nie będziesz w moich oczach cipą. - Wyznałam patrząc
zmiennie na oczy i usta. Pokiwałam delikatnie głową i zbliżył
swoje wargi do moich. Nasze usta zawsze tak idealnie ze sobą
współgrają.
-To był mój
koszmar – zaczął gładząc mnie po ramieniu- nie mogłem uratować
ciebie i dziewczyn. Próbowałem, ale za każdym razem ten ktoś
wygrywał i was zabierał. Tak strasznie krzyczałaś, błagałaś o
pomoc, a ja nic nie mogłem zrobić.
Uniosłam się
do pozycji siedzącej, aby móc patrzeć w jego oczy. Takie piękne,
a tak bardzo zmęczone, a teraz dodatkowo zaszklone. Zobaczyć Zayna
Malika w takiej rozsypce jest jak wygrać w lotto. Przygryzłam dolną
wargę obserwując jego wzrok który błądził po całej sypialni.
Wypił duszkiem cały napój i wyrzucił puszkę pod drzwi. Kręcąc
głową wtuliłam się w niego. Od razu poczułam jak zaciska swoje
ręce na moich plecach. Silny uścisk, tak jakby nie chciał mnie już
nigdy wypuścić ze swoich objęć. Jak tutaj nie kochać takiego
mężczyzny?
-Nie możesz
tak myśleć. Będziesz teraz działał z chłopakami, wspólnie
dacie radę każdemu. Zaczynając od podejrzanych po właściwą
osobę – przerwałam zmieniając pozycję – zawsze mnie
uratujesz, okej? Pamiętaj, że zawsze, nie ważne co by się stało,
będziesz moim bohaterem.
Kiwał głową
kiedy ja wygłaszałam „idealną” mowę, na pocieszenie i jakże
prawdziwą. Nieważne co by się stało. Mogę znowu być porwana,
przetrzymywana, maltretowana, ale nigdy nie pozwolę wymazać sobie
tego uczucia, którym darzę jego. To tak jakby ktoś zabrał mi
przyjaciółki. Kazał o nich zapomnieć i tyle. Przecież to już
nie byłoby moje życie. Bez tych dwóch wariatek nie ma mnie. Są
częścią mojego serduszka i oczywiście rodziny. Kto by nie zapytał
mojej mamy, to ona zawsze odpowiada, ze ma dwójkę dzieci, a dwie
przygarnęła. Położyłam się na jego kolanach. Poczułam jak
gładzi dłonią po mojej głowie, a po chwili zaczął owijać
kosmyki włosów, wokół swoich palców.
-Przepraszam,
że nie poszliśmy na naszą randkę. -Przerwałam ciszę panującą
między nami. Szatyn prychnął i przez chwilę widziałam uśmiech
na jego ustach. Takie mały promyczek się zakradł i znikł.
-Nie
przepraszaj, to nie twoja wina – przerwał biorąc głęboki
oddech, przez te zarwane noce coś się z nim dzieje - Nadrobimy to
za tydzień, albo po maturach.
Dlaczego on to
zrobił? Musiał przypomnieć o testach, które mam za dwa tygodnie..
A jutro muszę iść do szkoły. Ostatni tydzień, bo dają nam parę
dni wolnych przed zakończeniem naszego roku szkolnego oraz na
dokładne przygotowania do matur. Lub po prostu na wyluzowanie, bo
cały rok zapierdziel był, niektórzy muszą odpocząć by nie
zaprzepaścić swojej przyszłości.
-Jakoś to
nadrobimy, mamy dużo czasu. - Uśmiechnęłam się kiedy jego usta
zjechały na moje czoło. Bliskość takiej osoby, to coś nie do
opisania. Po prostu trzeba to czuć, aby to zrozumieć.
-A jak ty się
czujesz? Spałaś? Albo przynajmniej coś jadłaś?
-Ze snem jest
ciężko, ale zjadłam kanapkę z serkiem i jakieś owoce. - Posłałam
mu blady uśmiech, który odwzajemnił.
*
Na reszcie
próba snu udała się. Przespałam całe dwie godzinki, bo podczas
zasypiania leżał koło mnie Zayn. Miałam nadzieję, że on też
uśnie i będziemy oboje choć trochę wypoczęci. Ale tym razem to
on strasznie się kręcił, jak tylko zamknął oczy.
Moje powieki
zjechały w dół, to już nie podniosły się tak szybko. Dopiero
podczas okropnego momentu mojego snu. Co z tego iż na początku jest
kolorowo, a potem przechodzi w czarne barwy. Wstając chciałam
zobaczyć chłopaka, ale jedyny widok to wolne miejsce obok mnie.
Przetarłam
zaspane oczy i podniosłam się do góry. Okryta kocem odnalazłam
ciężko kapcie. Udałam się na korytarz gdzie było cicho, więc
weszłam do Susan, której też nie było. Serce mi przyśpieszyła z
każdym kolejnym schodkiem w dół. Zacieśniłam kocyk wokół
swojego ciała i znalazłam się na dole. Po rozejrzeniu się weszłam
do kuchni, gdzie na blacie siedziała Susan wcinając nutelle ze
słoika. Zaśmiałam się widząc jej zawziętą minę, gdy próbuje
wyciągnąć małą łyżeczką jak najwięcej czekoladowego kremu.
Podeszłam do
niej i oparłam się szafkę.
-Widziałaś
Zayna?
-Pewnie
będziesz zaskoczona tak jak jak – przerwała ładując kopiastą
łyżeczkę do buzi – rozmawia z Liamem. -Wybełkotała kiwając
głową.
-Wow. -
Powiedziałam podchodząc do lodówki i wyjęłam butelkę wódki. Za
takie posunięcie powinnyśmy wypić. Brakuje nam Louisa i Amy do
kompletu. Wtedy to już w ogóle możemy wypić całą butelkę.
-Widzę, że
też w to nie wierzysz – podałam jej kieliszek i szklankę z
sokiem jabłkowym. Stuknęłyśmy się i do dna. Okropny gorzki smak,
ale sok pomaga. Czułam jak alkohol rozchodzi się po całym moim
ciele i strasznie robi się gorąco.
Chciałam nalać
nam drugą kolejkę, ale usłyszałyśmy jak drzwi wejściowe się
otwierają. Po chwili dobiegł mnie śmiech kolorowej i odgłos jej
obcasów. Przynajmniej jedna dobrze się dziś bawiła.
-Tu jesteśmy!
- Krzyknęła ruda do przyjaciółki. Ona weszła za rękę z
chłopakiem. Przywitaliśmy się i dołączyli do nas pozostali
chłopcy. Podali sobie ręce i postali chwile z nami.
-Nie było cię
jak wstałam – wyszeptałam do ucha Mulata – trochę się bałam.
-Musiałam
pogadać z Payne -Odpowiedział wyciągając z kieszeni paczkę
papierosów. - Może pójdziemy zapalić?
Kolejny szok w
ciągu niecałych dziesięciu minut. Za to już na pewno będziemy
musiały wypić. Chłopaki pokiwali głowami i wyszli na balkon.
Zostałyśmy we trzy, więc wyjęłam kolejny kieliszek i polałam
naszej trójce.
-Czytasz mi w
myślach – z uśmiechem Amy uniosła kieliszek do ust i opróżniła
go – za takie sprawy trzeba dużo pić.
-Oj tak, robią
postępy. - Zajęłyśmy się piciem, a oni paleniem...
**Oczami
Lou**
Cały dzień
spędziłem ze swoją dziewczyną na mieście. Chodziliśmy od baru
do baru. Oczywiście nie na picie, tylko wszędzie coś jedliśmy i
po prostu siedzieliśmy ciesząc się swoim towarzystwem.
Najważniejszym celem było rozluźnienie kolorowej. Kiedy widziałem
jej uśmiech i słyszałem prawdziwy,a nie wymuszony śmiech
wiedziałem, że wykonałem dobrze zadanie. Zapomniała o felernym
incydencie i mogła spokojnie zjeść swojego burgera i popić go
colą. Całe szczęście udało mi się dziś w nocy trochę
zdrzemnąć. Nie jakoś fenomenalnie, bo tylko 5 godzinek, ale zawsze
to coś.
Około 19
dziewczyna chciała wracać do domu. Dziewczyny zostawiliśmy same,
ale mogę dać sobie rękę uciąć iż nie są same. Znam Zayna i
Liama od dziecka, więc wiem jak traktują swoje kobiety. Może teraz
się to trochę zmieniło. Jednak widząc ich tamtej nocy, prawie nic
się nie pozmieniało. Dalej są tak samo zakochani w jednej
kobiecie. Dobrze, że w jednej, a nie jak do niedawna mieli po dwie.
Zresztą kto tak nie robił? Ja sam miałem ze trzy na jeden dzień.
Wyłącznie dla korzyści – seks i tylko seks. One mogły sobie
liczyć na coś więcej, ale dawałem im tylko głupią nadzieję. A
potem znikałem na długi czas. Po powrocie już żadnej nie było
pod moim domem.
Podjeżdżając
pod blok dziewczyn, rzuciły mi się w oczy dwa auta. Stały prawie
koło siebie. Czyli już reszta jest na górze.
Weszliśmy po
schodach na trzecie piętro, a tam Amy musiała poszukać kluczy.
Chwilę jej to zajęło – kobieca torebka jak czarna dziura. Całe
szczęście odnalazła je w jakiejś kieszonce i otworzyła brązowe
drzwi. Zamknąłem je na kilka spustów, tak jak robią to one.
Sprawdziłem czy, aby na pewno są zamknięte i dopiero wtedy
poszedłem ze swoją kobietą do kuchni gdzie zawołała ją Susan.
Przywitałem się z dziewczynami oraz po chwili z chłopakami. Nie
było tak źle stać we trójkę w jednym pokoju jak ostatnio. Chyba
atmosfera między nami ulega poprawie. A zaproponowanie papierosa
przez Malika to już w ogóle pogrzebanie wojny.
Udaliśmy się
we trójkę na taras, gdzie Zayn wyjął nie pudełko z nikotyną
lecz z czymś mocniejszym.
-Nie wiem jak
wy, ale ja potrzebuje rozluźnienia – wsadził do buzi jointa i
skierował w moją stronę. Nie pogardzę nigdy trawką, więc
chętnie wziąłem. Payne też się skusił na jednego. -
Potraktujcie to jako naprawdę zgodę, bo nie znam nikogo, kto dzieli
się ziołem z wrogiem.
Pokiwałem
głową odpalając. Z zamkniętymi oczami zaciągnąłem się i
pomału wypuściłem dym. Liam zrobił to po chwili, natomiast Malik
stał do nas tyłem, bo obserwował miasto. Dołączyliśmy do niego.
Gdyby mieszkały trochę wyżej byłoby idealnie, ale teraz też nie
jest najgorzej. Cała okolica na wyciągniecie ręki. Musi tu być
pięknie nocą, bo teraz robi się szaro i już zaczyna być super
widok. Poczułem się na reszcie wyluzowany. Po tych dniach nie
wpadłem na taki pomysł, czemu? Nie wiem, przecież w domu mam
wszystko co tylko potrzebuje. A teraz potrzebuje zioła i alkoholu.
Nie mogę aktualnie pić ze względu na sytuację, ale nikt nie
nakrzyczy na mnie za wypalenie jednego „papieroska”.
-Macie już
swoich podejrzanych? - Spytał Payne gasząc resztkę.
-Nie mogłem
spać, więc zapisywałem każdego kto mi przyszedł do głowy. -
Odpowiedział Zayn ostatni raz wypuszczając dym z ust. Wyjął z
kieszeni tym razem paczkę prawdziwych papierosów i skierował ją w
nasza stronę, chętnie wyjąłem jednego. Natomiast Liam
podziękował.
-Ja też mam
prawie całą – odpaliłem tym razem nikotynę i poczułem wibracje
w tylnej kieszeni. Wyciągnąłem i odebrałem – halo.
-Tu Horan. –
usłyszałem po drugiej stronie, na co zakrztusiłem się powietrzem.
Spojrzeli na mnie zdziwieni.
-Czego chcesz?
- Przewróciłem oczami do chłopaków, którzy czekali na wiadomość
kto dzwoni.
-Mam coś,
możesz przyjechać? Zaraz zadzwonię do reszty, żeby ich ściągnąć.
-Są ze mną,
będziemy za jakieś 20 minut tylko wyślij mi adres. -przeciągnąłem
czerwoną słuchawkę i nie chowając telefonu czekałem na SMS.
Przyszedł po minucie.
-Gdzie się
wybieramy? - Zgasił papierosa Mulat patrząc wyczekująco na mnie.
-Horan ma coś
dla nas – odpowiedziałem opuszczając balkon. Od razu doszedł
mnie głośny śmiech dziewczyn. Nie tylko my mieliśmy mała
imprezkę na zewnątrz. One chyba w środku też sobie coś
urządziły. Spojrzałem na Zayna, który zaczął się szeroko
uśmiechać idąc w tamtym kierunku. Zatrzymał się w przejściu i
obserwował. Stanąłem za nim, żeby też móc coś dostrzec.
Tak jak
myślałem, na ziemi stała pusta butelka po czystej, a teraz miały
na blacie otwartą kolejną, a do tego paczkę chrupków otworzyły.
Dobrze widzieć jak Amy śmieje się tak bez powodu z przyjaciółkami.
-Będziecie
grzeczne jak znikniemy na jakieś dwie godzinki? -Spytałem wchodząc
do pomieszczenia za szatynem. Kolorowa zeskoczyła i podbiegła do
mnie. Uwiesiła się na mojej szyi i wybuchła śmiechem.
-Chciałyśmy
zrobić sobie kanapki, ale nie mamy masła.
-To tak bardzo
cię śmieszy? - pokiwała głową – kupimy jak będziemy wracać.
A jak będziesz szła palić to nie wychodź sama na balkon, i
zamknij go dobrze.
-Będziemy się
pilnować, kapitanie. - Ruda zasalutowała upuszczając słoiczek z
kremem czekoladowym. Wszystkie ponownie się zaśmiały, ale zabrały
się do sprzątania. Pożegnaliśmy się i kazałem jednej z nich
zamknąć za nami drzwi. Więc poszła Susan i przekręciła na
wszystkie możliwe zatrzaski. Nie wzywaliśmy windy. Po chwili
znaleźliśmy się na dole i zaczął się wielki dylemat. Jakim
autem mamy jechać i czy lepiej oddzielnie.
-Nie rozstaje
się z autami, nigdy – spokojnie powiedziała Malik podchodząc do
swojego pojazdu – lepiej jedźmy jednym, bo nie wiadomo co będzie
trzeba zrobić.
-Ja mogę swoje
zostawić. - Liam wsiadł podszedł do czarnego Mitsubishi.
-Niech wam
będzie, ale siedzę z przodu. - Zgodził się Payne, więc zajęliśmy
miejsca. -Jak chcecie to z tyłu jest reklamówka z energetykami –
wyjął jednego z drzwi i po otworzeniu wypił go do dna. Ja
natomiast wolałem uchylić okno i odpalić kolejnego papierosa.
Malik uzależnił się od pobudzających napoi, a ja od papierosów
już tak bardzo. Słyszałem jak Payne otwiera jedną puszkę kiedy
ja kierowałem Malika na właściwą drogę.
Tak jak mówiłem
byliśmy równo na miejscu. Zaparkowaliśmy blisko wejścia i
wykręciłem numer do blondyna. Nie odebrał, bo wyszedł na zewnątrz
do nas. Staliśmy czekając, aż otworzy nam bramę na posesję jego
kamienicy. Wpisał jakiś kod i mogliśmy iść do jego mieszkania.
Myślałem, ze taka osoba mieszka w jakieś spelunie z innymi
ćpunami. A tutaj proszę, zaskoczył mnie pozytywnie.
Minęliśmy
jakąś młodą parę, która akurat wychodziła. Niall przywitał
się z nimi i pognał dalej. Mieszka na drugim piętrze, więc nie
braliśmy windy. Otworzył drzwi do domu i wszedł pierwszy. Nie
ściągaliśmy butów, bo chłopak lał ten temat. Od razu pognał do
salonu. Z tego co widzę to jednopiętrowe mieszkanko z kuchnią,
łazienką, salonem i sypialnią. Nie najgorzej jak na licealistę, a
do tego kolesia, który wydawał wszystko na proszek.
-Jesteście
zdziwieni? Ja też, tym że jechaliście w jednym jebanym aucie!
Uniosłem brew
widząc jego wielki uśmiech. Najwidoczniej nie miało to być
obraźliwe, tylko pewne szacunku w naszą stronę.
-Sądziłem, że
znajdziemy tu bezdomnych – z ironią odezwał się Malik. Jemu
chyba najbardziej zaszedł za skórę nasz kolega. Zresztą się nie
dziwię, jakby jakiś koleś szarpał moją dziewczynę już by nie
żył. Pewnie Horan był bliski śmierci, ale dobre serce brunetki go
uratowało.
-Zostawmy miłe
pogaduszki na potem – wyjął spod stołu laptopa każąc nam
usiąść jak najbliżej – zapewne macie kilku już parę nazwisk,
ale nie znacie ich adresu.
-Bo tak trudno
jest je uzyskać.
-Słyszę ten
sarkazm Liam, ale po co fatygować przyjaciół? - padło mocne
słowo. Spojrzałem na resztę, a oni tak samo postąpili.
-Nie marnuj
naszego czasu – syknąłem patrząc na ekran co on tam stara się
wymodzić.
-Dzięki
znajomości zyskałem pewien program policyjny plus dostęp do
monitoringu w całym mieście.
Zatkało mnie.
Mogłem się spodziewać jakiegoś taniego sprzętu do śledzenia,
ale kamery całego Londynu w tym mieszkaniu to już wielkie wow.
Gdybym chciał, też mógłbym je mieć. Zresztą każdy z nas mógłby
je mieć, ale żaden o tym nie pomyślał.
-I dlatego nas
tu ściągnąłeś? - Malik gwałtownie wstał i podszedł do
balkonu. Uchylił drzwi wpuszczając chłodne powietrze.
-Wolałbyś
adres Diany?
........Hej kochani!! <3
Siedzę sobie nad jeziorkiem jak zwykle jest super, bo z rodzinką <3
Rozdział napisany tydzień temu, bo muszę mieć kilka do przodu, żeby Ania mogła opublikować w razie mojej nieobecności na necie xd
Zapowiedź tego rozdziału mi nie wyszła.. ;-; Jakoś tak do dupy xd Ale no życie :"D
Mam nadzieję, że rozdział jest fajny i nie możecie się doczekać następnego xx
Będzie gorąco : ))
Buziaki! ;3
IDA!!
Jeziora są the best!
OdpowiedzUsuńRajgrodzkie najlepsze <33
Yay. Do zgody coraz bliżej!
Wróciłam z nad jeziora :'((
Tak chcę wracać.
Ehh...
JAK TO KURWA GORĄCO?!
MAMY SIĘ BAĆ? o.O
Pozderki ^^
~Lily.