**Oczami
Susan**
-Czemu
mu powiedziałyście? - spytała ponownie Amy, która przez chwilę
musiała dojść do siebie, po oglądnięciu zdjęć. Nie wiem jak
ona, ale do mnie to dalej nie dociera, że ktoś był w naszym
mieszkaniu, kiedy wszystkie spałyśmy. Mógł nam przecież zrobić
coś gorszego, niż tylko głupie „pamiątki”.. A co jakby...
nie, nie chcę myśleć o tak okropnych rzeczach. Przecież wszystko
mogło się wydarzyć, ale jednak nas „oszczędził”.
-Widział
jak byłyśmy roztrzęsione, więc zadziałałam na spontanie –
odpowiedziała Abigail upijając łyk zielonej herbaty. Chyba ten
napój pomaga jej na stres, bo kończy 2 kubek. Ja akurat wolę
chodzić po mieszkaniu, bo inaczej dostanę szału.
-Powiedzmy,
że rozumiem, ale co teraz?
-Teraz?
Jutro mamy babski wieczór z twoją kuzynką, a potem będziemy się
wszystkim martwić – oznajmiła brunetka wstając z kanapy.
-Ja
tak bardzo chciałabym powiedzieć Liamowi – powiedziałam kiedy
dziewczyny kierowały się do kuchni.
-A
ja Lou, ale jeszcze trochę poczekajmy – wróciła do mnie Am, aby
mnie uścisnąć. Poszłam do przed pokoju, żeby zamknąć dokładnie
drzwi na wszystkie możliwe spusty. Tak samo zrobiłam z balkonem,
oczywiście jest jedno możliwe zamknięcie, więc tylko dobrze
przekręciła klamkę, by na pewno nikt się nie znalazł u nas w
nocy. Mieszkamy na 3 piętrze, raczej przez okno nikt nie będzie
wchodził, no chyba, ze przez schody pożarowe. Tego jeszcze nie
przemyślałyśmy, więc udałam się do kuchni, bo to z tego
pomieszczenia wychodzi się na te schody. Wyjrzałam na zewnątrz.
Wzdrygnęłam się na dźwięk gołębia, który wystraszył mnie.
Omal uderzyłam się w głowę. Schowałam się z powrotem do środka
i zamknęłam dobrze okno.
-Wszystko
w porządku? - podskoczyłam czując czyjąś rękę na swoim
ramieniu.
-Zaczyna
nam wariować – skomentowała wystraszona Am, która prawie dostała
ode mnie w twarz.
-Nie
skradajcie się do mnie, proszę – zrobiłam smutną minkę i
oparłam się bezpiecznie o blat. Obserwowałam jak dziewczyny
wyciągają płatki owsiane, banany, suszone owoce i miski.
-Będziesz
tak patrzeć, czy nam pomożesz? - zgoniła mnie Abi. Pokiwałam
głową i udałam się do zmywania brudnych talerzy. Żeby coś robić
w kuchni, musimy mieć trochę wolnej przestrzeni. Najwidoczniej na
piżama party będą ciasteczka musli, alkohol, makaron z kurczakiem
i brokułami plus kolorowe drinki. Amy coś mówiła o galaretowych
szotach, ale to jeszcze jest do dogadania. Jednym słowem, będzie
ciekawie. Może Emily chociaż na chwilę nas oderwie od tych nerwów.
Znam ją trochę czasu, więc wiem jaka roztrzepana jest. Zresztą to
rodzina kolorowej, czyli musi być to szaleństwo genetyczne.
-Puśćcie
muzykę – powiedziałam, zakładając niebieski fartuch i związałam
włosy w wysokiego koka. Już po chwili usłyszałam „Work – Iggy
Azalea” I od razu chcę się pracować.
Ruszałam
biodrami w rytm muzyki, a do tego zmywałam wszystkie nasze brudne ze
wczoraj i dziś naczynia. Nie ma ich dużo, ale mimo wszystko trochę
się namnożyło. Szczególnie ze śniadanie, bo zawsze bierzemy po 2
talerze i z 2 kubki, to na herbatę potem kawa i czasem jakiś sok.
Kiedyś zainwestujemy sobie w zmywarkę, chociaż zmywanie jest
fajnie. Strasznie to lubię, dlatego jak mamy sprzątać dom, to ja
zaklepuję zmywanie, a teraz jak mam jeszcze dziś gips, to tylko do
tego się nadaję.
*
-Przecież
on nie mógł umrzeć – zawyłam równocześnie z Abigail. Nawet Am
uroniła kilka łez, podczas romansidła. Ona nie przepada za takimi
filmami, ale ten „Dla ciebie wszystko” bardzo zaskoczył.
Przepiękny i nie do końca przewidywalny.
-Dziewczyny,
chyba ciastka się palą – w okamgnieniu kolorowa poleciała do
kuchni, a my tuż za nią. Otworzyła okno, które sama zamknęłam
jakiś czas temu. Nasze mieszkanie zaczynało być pokryte dymem. Jak
mogłyśmy zapomnieć o ciastkach? Te musli jakoś nam wyszły już
dawno temu, a teraz zachciało mi się czekoladowych babeczek,
niestety zostały lekko „przypieczone”..
-Następnym
razem nie oglądamy filmów, podczas pieczenia czegokolwiek. -
stwierdziła brunetka odkładając blachę na zlew.
-Możemy
jutro to ogarnąć do końca? Bo chyba idę spać – powiedziałam
do dziewczyn biorąc sok i kierując się na górę – zamknijcie
tylko okna! - Krzyknęłam będąc już w połowie schodów. Pomału
kuśtykałam schodek po schodku. Jutro pozbywam się tego badziewia.
Nigdy więcej złamanej nogi.
Skierowałam
się do swojej sypialni, a następnie zapaliłam światło. Zamknęłam
drzwi i rzuciłam sok na łóżka, gdzie potem i ja wylądowałam.
Zdałam sobie sprawę, że mój telefon cały czas znajdował się
tutaj. Sprawdziłam z lękiem czy ktoś pisał i dzwonił. Tak też
myślałam, kilkanaście nieodebranych od Liam'a. Cud, że tutaj nie
przyjechał sprawdzić czy żyję. Przygryzając wargę, wcisnęłam
połącz.
Jeden
sygnał, drugi..
-Na
reszcie! Gdzie ty byłaś?! - kurde, spodziewałam się takiego
miłego powitania.
-Przepraszam,
kochanie. Piekłyśmy ciastka i ogólnie szykowałyśmy na piżama
party rzeczy – usprawiedliwiałam się wiedząc, że Liam wariował
u siebie w domu.
-Susan,
miej ze sobą telefon, bo martwiłem się strasznie – uśmiechałam
się szeroko na jego słowa. Owszem, ja też bym zwariowała, ale to
takie słodkie. Szczególnie jak to mój chłopak się zamartwia.
-Będę
już zawsze miała, szczególnie teraz, bo zaraz się kładę –
wstałam leniwie drepcząc w stronę szafy. Rozsunęłam drzwiczki,
aby wyciągnąć piżamę.
-Śpioszku,
jutro odbiorę cię ze szkoły i pojedziemy na ściągnięcie gipsu –
oznajmił chłopak, a ja ucieszyłam się. Przynajmniej nie muszę
prosić dziewczyn, żeby mi towarzyszyły. Chociaż pewnie byłyby
chętne, ale skoro Liam chce, to przecież mu nie odmówię –
chyba, że już masz inne plany?
-No
co ty, skoro chcesz to kończę o 13, bądź tak około tej godziny
na parkingu.
-Będę
punktualnie, śpij dobrze – posłałam mu buziaka kończąc
połączenie. Weszłam do łazienki gdzie zastałam lekki bałagan.
Pozbierałam wszystkie rzeczy z podłogi, a następnie poukładałam
je na odpowiednie pułki. Ściągnęłam brudne ciuchy, wrzucając je
do kosza na pranie, a następnie weszłam pod prysznic. Odkręciłam
letnią wodę, a po chwili już tylko cieplejszą. Namydliłam się
żelem truskawkowym. Kiedyś chciałam go zjeść, bo tak pysznie
pachnie.. Po prostu jak świeże truskawki na rynku.
Całkiem
czysta wyszłam spłukując z wanny jeszcze pianę. Ubrałam na
siebie piżamkę i stanęłam przed lustrem zaczynając myć ząbki.
Dokładnie obserwowałam ruchy szczoteczki, swoje usta, a także
piane, która wydobywała się ze mnie.
Już
prawie gotowa popłukałam usta i wróciłam do sypialni. Został mi
tylko tonik i związanie włosów. Jak tylko te dwie czynności
wykonałam, to oficjalnie mogłam położyć się spać...
**Oczami
Liam'a**
Budząc
się około 10, myślałem tylko o spotkaniu z Susan. Została mi
godzinka, a ja jestem w rozsypce. Nie, to nie jest rozsypka typu
„kobieta”, ja po prostu jeszcze nie zjadłem śniadania, nie
ubrałem się, ani nie umyłam samochodu. A przecież właśnie ten,
którym chciałem dziś jechać do rudej szkoły, został ostatnio
ufajdany błotem. Brawo dla mnie! Przecież nie mogłem od razu po
tym go wymyć, bo po co.
Ze
skwaszoną miną ruszyłem do kuchni, gdzie wyjąłem zupkę chińską,
a następnie wstawiłem czajnik pełen wody. Mam z 8 minut na udanie
się do garażu i doprowadzenie mojego maleństwa do błysku.
Zbiegłem
schodami w dół, chwytając szlaufa i odkręcając wodę. Skubana
lodowata, więc przekręciłem na cieplejszą. Kiedy była w sam raz
popłukałem auto, a następnie zabrałem się za płyn i gąbkę.
Pucowałem moje maleństwo bardzo szybko. Po chwili z powrotem
chwyciłem szlauf i spłukałem pianę. Widząc błysk, usłyszałem
gwizdanie czajnika. Pobiegłem na górę i w samą porę zalałem
sobie śniadanie.
Żeby
zjeść musiałem chwilę zaczekać, aż napęcznieje. W tym czasie
włączyłem telewizor i trafiłem na jakiś mecz piłki nożnej. Jak
zwykle nie jestem zorientowany co to za drużyny, więc wolałem
włączyć wiadomości. Przynajmniej będę na bieżąco z naszym
państwem.
Pustą
miskę odniosłem do kuchni, gdzie jak zwykle panował nieład.
Miałem wczoraj posprzątać, ale jakoś tak zawsze wtedy chce mi się
spać. Będę musiał kogoś zatrudnić do takich rzeczy, bo ja
rzadko jestem w domu, a co dopiero mam czas na sprzątanie całego
domu. Mam dziewczynę, ale co nie byłoby okej, gdybym ją zagonił
do garów lub dał miotłę. Mogę się spodziewać po Susan
wszystkiego, a nawet rzucenia we mnie miotłą.
Ubrałem
trampki i wyszedłem z domu uprzednio go zamykając. Samochód
zostawiłem przed domem, więc tylko zostało mi otworzenie bramy
wyjazdowej i mogę ruszać.
Dlaczego
zawsze kiedy gdzieś jadę są korki? Ahhh godziny szczytu wykańczają
ludzi. Jeszcze ta szkoła jest w centrum, a ja mam do niej jakieś 20
minut drogi, przy takim ruchu pewnie spóźnię się i Susan ukręci
mi głowę. Na 14 ma do lekarze, czyli mamy jeszcze godzinę i 20
minut, myślę że zdążymy. Na szczęście w radiu leci dobra
muzyka, która pomaga mi się cieszyć jazdą i w zasadzie przyjemną
pogodą. Bo jak na nasz kraj to nie ma deszczu, ani chmur, a za to
świeci ładne słońce i jestem w krótkim rękawku. To już jest
postęp
Zajechałem
dosłownie kilka sekund przed dzwonkiem. Przez otwarte na oścież
okno słyszałem ten dźwięk, który jeszcze kilka lat temu
kochałem. To dzwonienie jest szczęściem, bo sygnalizuje wolność.
Po chwili z budynku wyszła grupka ludzi, i w dość szybkim tempie
parking zapełniał się ludźmi. Wysiadłem z pojazdu, aby zaczekać
na dziewczynę i móc ją od razu przytulić. Znając ją człapie tu
pomału o tej jednej kuli i z plecakiem na plecach.
Tak
patrzę na te osoby, to zdaje sobie sprawę, że jednak szkoła nie
jest dla mnie. Może byłbym kimś więcej niż jestem, ale po co mi
więcej? Robię to co kocham, mam rodzinę, pieniądze, zdrowie,
szacunek oraz Susan – a to najważniejsze. Nic więcej mi nie
potrzeba. Natomiast ruda chce się uczyć, więc ja trzymam za nią
kciuki, mam nadzieję, że wyjdą jej studia oczywiście tutaj, a nie
w jakiejś Ameryce czy gdzie tam na świecie. Wtedy nie byłbym
zachwycony, w końcu nasz związek przeżywałby ogromną odległość,
a to źle na nas wpłynie.
Przerwałem
rozmyślanie, o dalekiej przyszłości słysząc głos dziewczyny.
Była przede mną jakieś 15 metrów. Stałem oparty o maskę i
obserwowałem jak zmierza w moim kierunku z Abigail oraz koło nich
szedł Horan. Rozmawiali na jakiś temat bardzo emocjonalnie. Zdziwił
mnie ten widok, że dziewczyny rozmawiają właśnie z nim. W ogóle
co on tutaj robi?
-Hej
Liam – przywitała się ze mną Abi, która oddała Susan plecak.
-Hej
Abi, hej kochanie – na reszcie przytuliłem i pocałowałem
dziewczynę. Kiedy nie widzimy się kilkanaście godzin to dostaje
szału.
-Ja
też się cieszę, ale musimy jechać. - Spojrzałem na Niall'a,
który nie podchodził do nas, zatrzymał się 2 metry przede mną i
tylko nas obserwował. Za bardzo nie wiedziałem co mam zrobić, bo
nie mamy ze sobą kontaktu, nienawidzimy się chyba dalej.
-Dobra
to daj potem znać, ja lecę – brunetka pożegnała się z nami i
ruszyła w stronę blondyna, który kiwnął do nas głową i odeszli
oboje chyba na autobus.
-Dlaczego
z nim rozmawiasz? - spytałem wsiadając do samochodu.
-Kotek,
nie zaczynaj kłótni. Niall od ostatniego razu na prawdę się
zmienił, i według mnie zasługuje na jakieś pojednanie z tobą i
resztą. Zresztą wszyscy powinniście się pogodzić – prychnęła
na końcu spoglądając w boczną szybę. Nie wiedziałem co jej
odpowiedzieć, bo ma trochę racji, ale jednak moja duma jak i ich na
to nie pozwala. Mamy podobne charaktery, bo bardzo lubimy mieć rację
i z tego co widzę, to nie nie wiem kto wyciągnąć może jako
pierwszy rękę do innych. Zrezygnowałem z kontynuowania rozmowy na
ten temat.
-Pasy?
- spytałem, a dziewczyna mrucząc coś pod nosem zapięła się.
Ruszyłem z parkingu w skazanym przez nią kierunku. Znam dokładnie
każda ulicę Londynu, więc ze znalezieniem tego gabinetu nie miałem
problemu.
W
środku przychodni byliśmy akurat, bo od razu po naszym przyjściu
Susan została wywołana. Chciałem iść z nią, ale pielęgniarka
kazała mi zostać. Tak też zrobiłem i czekałem czytając jakieś
czasopismo.
*
-Na
reszcie mogę normalnie chodzić! - od zdjęcia gipsu minęły 2
godziny, a mój kochany rudzielec nie może przestać skakać ze
szczęście i z ulgi. Chodziliśmy po pobliskim parku cały ten czas,
bo dziewczyna nie mogła się nacieszyć normalnym chodem.
-A
mi brakowała twojego sprawnego ciała – przyciągnąłem
dziewczynę i wpiłem się w jej usta. Czułem jak się uśmiecha
zwycięsko, tak jakby właśnie na tym jej zależało. Bardzo czekała
na taką reakcję z mojej strony. To jasne, że przez te dni nie
mogłem się doczekać, aż zabiorę ją do swojej sypialni.
Brakowało mi jej ciała i naszego zbliżenia.
-Wiem
kotku co masz na myśli, ale muszę wracać do domu. Jutro mam szkołę
i piżama party – przygryzła lekko dolną wargę co jeszcze
bardziej mnie dekoncentrowało. Robi to specjalnie moja zołza.
-To
wracamy? - pokiwała głową łapiąc mnie za rękę. Szliśmy w
kierunku parkingu gdzie stoi moje autko i czeka na nas. Odwiozę ją
do domu, a potem zajmę się jakąś pracą, żeby nie marnować
czasu na siedzenie przed telewizorem..
**Oczami
Niall'a**
-Widać,
że on mnie „uwielbia” - zrobiłem cudzysłów w powietrzu jadąc
autobusem z Abigail. Dziewczyna nieśmiało pokiwała głową, bo
najwidoczniej nie tylko ja to widzę.
-Pocieszy
cię fakt, że wszyscy się nienawidzicie? - przygryzła lekko wargę
i czekała na moją odpowiedź. Uniosłem brew, aby zastanowić się
nad odpowiedzią, bo jednak nie cieszy mnie takie coś. W ogóle nie
jestem zadowolony z takiego rozwinięcia całej akcji sprzed kilku
lat. Nasza przyjaźń była wyjątkowa, i powinna taka zostać. Gdyby
nie Diana, dalej byśmy się przyjaźnili, a kto wie co by z tego
wyszło? Może całą piątką wyjechalibyśmy z Anglii do USA. Tylko
minus to nie poznanie dziewczyn, jednak my byśmy nie wiedzieli o ich
istnieniu, jak i one o naszym. Może w jakiś sposób nasze życie
byłoby lepsze niż te całe kłótnie. Dobrze, że nie biorę
udziału w jakiś wyścigach, wtedy już na pewno za każdym razem
wracałbym z siniakami, bo znając nasze osobowości, nie dalibyśmy
za wygraną żadnemu. Z tego co słyszę od znajomych, którzy chodzą
i oglądają wyścigi, mówią zazwyczaj, że kiedy chłopaki biorą
udział w tym samym wydarzeniu, to potem bardzo poważnie każdy
cierpki fizycznie. Więc jestem pewien tego co może się tam dziać,
byłem tylko raz, żeby zobaczyć jak to wygląda i żałuję. Niemal
mnie Tommo przejechał. Najwidoczniej tak bardzo mnie kocha, że
postanowił mnie przewieźć na swojej masce.
-Niall?
- szturchnęła mnie w ramię brunetka, a ja wróciłem do żywych.
-Odpłynąłem
na chwilę, ale nie cieszy mnie to co mówisz. Chcę się z nimi
pogodzić, ale chyba nie w tym życiu – zauważyłem, e nadchodzi
mój przystanek. Pożegnałem się z dziewczyną i wysiadłem
kierując się do domu. Marze o łóżku i obiedzie. Tylko tyle do
szczęścia jest potrzebne. Jeśli chodzi o mnie to mógłbym jeść
i jeść. Nie widzę nic innego, co jest dla mnie, aby w pełni żyć.
Mój
dom.. jak zawsze muszę zacząć od posprzątania ciuchów, które
codziennie rano, tuż przed szkoła rozwalam z szafy. Jestem jak
typowa kobieta, która nie wie w co ma się ubrać. To nie jest
przyjemne uczucie, szczególnie kiedy się śpieszysz, a tu nagle
taki wypadek przy pracy. Zamknąłem drzwi i udałem się w stronę
pokoju, do którego prowadzi mnie trasa z ubrań. Nie mieszkam w
dużym domu, tylko wynajmuję średniej wielkości mieszkanie, blisko
do centrum, a na tym mi zależało. Bo idąc do szkoły miałem w
głowie plan, aby mieszkać niedaleko szkoły, a do tego mieć
wszystkie sklepy, restauracje i ogólnie wszystko obok siebie. Wtedy
czuje się najlepiej, bo mogę wyjść i od razu wejść do jakiegoś
baru, żeby zatopić smutki w alkoholu. Ostatnio cały czas pijam
whisky, bo został mi ten zwyczaj po zerwaniu z Abigail. Nie mogłem
się otrząsnąć po tej stracie, bardzo ciężko mi szło
zapomnienie, które myślałem, ze jest niemożliwe. Jednak z dnia na
dzień starałem się „wyzdrowieć” i jakoś chyba się udało.
Nie do końca, bo ona była, a raczej dalej jest dal mnie hiper ważną
osobą. Dla niej warto zmieniać swoje życie i zwyczaje. Nie dziwie
się, że Malik odkąd jest z tą niewiastą, to mniej wybucha.
Dlatego postanowiłem przystopować z alkoholem, zmienić swoje
nastawienie do świata, żeby mieć z nią jakikolwiek kontakt. Jest
usatysfakcjonowany tym, że ona i Susan chcą ze mną rozmawiać, a
do tego powierzyły mi jedną z ogromnych tajemnic.
To
co powiedziały i mi pokazały, to wybiło mnie z dobrego toru. Kto
może chcieć skrzywdzić trzy dziewczyny, które nikomu nic nie
zrobiły? Poznałem każdą z nich i nawet Amy, nie jest taką
kobietą, która może komuś zaszkodzić. Owszem, wygląda na
niebezpieczną, ale kiedy się ja bliżej poznaje, to zdanie można
diametralnie zmienić. Więc ten ich psychopata musi mieć związek z
chłopakami, albo po prostu jest to ktoś chory psychicznie, i
upatrzył sobie trójkę niewinnych dziewczyn. Postaram się im
pomóc, ale mają chłopaków, więc raczej nie będę do niczego
potrzebny.
*
Nie
wiem czemu zgodziłem się wyjść z domu. Mogłem teraz siedzieć na
kanapie i oglądać jakiś dobry film, a tak zasuwam w stronę
lotniska, po znajomego, który przyjeżdża z wizytą. Jestem zbyt
miły człowiek, jeśli chodzi o tych wszystkich moich kumpli.
Dobrze, że zostanie tylko na kilka dni, a nie tak jak ostatnio na
prawie pół roku.
Zatrzymałem
się na światłach i spojrzałem na ludzi stojących parę metrów
przede mną. Dostrzegłem znajome kręcone włosy. Kilka razy
mrugnąłem dla upewnienia, ale nie zniknął jak to zazwyczaj
bywało. Zapaliło się zielone, a ja stałem i czekałem, aż
przejdzie na moją stronę. Nie zauważył mnie z początku, ale po
chwili stanąłem mu centralnie na drodze. Wtedy ściągnął z nosa
czarne okulary i spojrzał na mnie. My jako jedynie utrzymywaliśmy
kontakt, kiedy pozostali walczyli ze sobą. Jednak po czasie i nas
spotkała przepaść, związana z odległością, bo jednak Harry nie
mieszkał w Londynie.
-Niall
– kiwnął głowa, na co postąpiłem tak samo.
-Co
ty tu robisz? - spytałem zastanawiając się, czy to dobry pomysł.
Wyjaśniliśmy sobie wszystko ostatnim razem, więc nie mamy powód
do nie wiadomo jakich kłótni.
-Mieszkam
od jakiegoś czasu z dziewczyną – uśmiechnął się, a ja mogłem
poluzować mięśnie – ale zapomniałem czegoś z domu, bo jadę do
rodziny na parę dni.
-Słyszałeś
o reszcie? W sensie o ich kłótni?
-Kto
by tego nie słyszał – prychnął opierając się o słupek –
nie mogę jedynie załapać, że kuzynka mojej dziewczyny chodzi z
Tommo. Nie spodziewałem się takich więzi z jakimś z nich.
-Amy
to twoja znajoma? - uniósł brew patrząc na mnie. Chyba też nie
spodziewałem się, że znamy te same dziewczyny.
-A
skąd ją znasz? - jego mina wyrażała jedynie zdziwienie, które
mnie rozśmieszyło
-Stary,
chodziłem z dziewczyną Malika, a one się przyjaźnią –
wybuchłem śmiechem, a Styles po chwili uczynił to samo. Nie
mogliśmy przestać się śmiać z samych siebie.
Poczułem
się jak kiedyś, podczas naszych spotkań jako przyjaciele.
-Masz
czas? Możemy iść na jakieś piwo, pogadamy jak za dawnych lat –
zaryzykowałem pytając. Chłopak uśmiechnął się szeroko i
pokiwał głową.
-Chodźmy,
bo mam mega pomysł jeśli chodzi o nasze wspólne znajome – puścił
mi oczko i wspólnie ruszyliśmy w kierunku pobliskiego baru.
Brakowało
mi strasznie takiego przyjaciela. Żałuje, ze zresztą chłopaków
nie mam takich kontaktów może jeszcze kiedyś nam się uda naprawić
to co zniszczyła ta suka.
Jestem
mile zaskoczony tym, że Diana nie odzywa się do mnie. Słyszałem,
że męczy pozostałą trójkę, a mi najwidoczniej dała już
spokój. Chyba wie, że nie ma co u mnie niszczyć, a przy okazji nie
ma szans na powrót do mojego życia. Szkoda mi Abi, bo wiem jaka
blondyna jest, kiedy chcę osiągnąć swój cel. Znając życie to
będzie próbowała na wszystkie sposoby rozwalić związek każdej z
dziewczyn.
Dużo
się słyszy na ulicy o ostatniej kłótni Liama z dziewczyną.
Podobno śpiewał publicznie, żeby ja przeprosić. Za czasów
gimnazjum śpiewaliśmy wszyscy razem, a potem żaden z nas nie
próbował iść we tym kierunku, bo mieliśmy to robić razem. W
grupie zawsze lepiej nam wszystko wychodziło, aż do rozpadu i to
takiego ostatniego. Bo kłóciliśmy się tysiące razy, ale ostatnia
kłótnia była niezapomniana. Chyba każdy kto mieszkał obok tego
parku słyszał i pamięta każde słowo wykrzyczane przez nas.
*
-Jesteś
szalony – skomentowałem pomysł Harrego na jutrzejszy wieczór –
one nas zabiją, a przy okazji pozbędziesz się dziewczyny.
-To
na prawdę genialny pomysł. Nie powiesz chyba, że nie tęskniłeś
za takimi akcjami?
Upiłem
kolejny łyk piwa, zastanawiając się nad jego słowami. Ma rację.
Nigdy sam nikomu nie robiłem takich kawałów, w sumie to co Harry
wymyślił jest okropne. Bo dziewczyny mogę to wziąć na poważnie,
a wtedy mamy przechlapane, ładnie mówiąc. Ale czemu by nie
skorzystać z takiej okazji? Będą same, wieczorem, a ja spędzę
chwilę czasu z przyjacielem, którego nie chcę zostawiać w swojej
przeszłości. Zależy mi na odnowieniu kontaktów z każdym z nich.
Więc zacznę małymi kroczami, aż dotrę do celu.
-Dobra,
zabiją nas, ale w końcu żyjemy tylko raz – stuknęliśmy się
kuflami i dalej rozmawialiśmy o jutrze..
......
Hej xx
Na reszcie napisałam xd Myślałam, że nie dam rady go skończyć przed wyjazdem, a jednak :D 54 też dam radę napisać i Ania doda podczas mojej nieobecności :P
Piszcie jak wam się podoba i buziaki z Bułgarii <3
Pozdrawiamy IDA! ^^
Melduję się! :D
OdpowiedzUsuńRozdzialik na wypasie. Zdjęli z Susan gips! Teraz będzie tylko ciekawiej czyż nie?...
oh, czyżby Niall nie zapomniał o swojej Abi...? Któregoś razu jak Malik nawali to będzie między nimi akcja, co? :D
Tylko... mam wrażenie czy ostatnio piszesz jakoś dużo o Susan?
Mam nadzieję że ten nowy, jakże ZAJEBISTY rozdział pojawi się NIEDŁUGO. Bo "ciekawi" mnie porąbany pomysł chłopaków. Oczywiście cieszę się bardzo że Niall wraca do rzeczywistości.
Jesteś w Bułgarii?! Jak ja ci zazdroszczę! (Znaczy... teoretycznie to ja też jadę za granicę... do polski.) Bardzo mi się marzy zwiedzanie świata, "nauka" i dodawanie nowych języków na listę: "nikt kogo znam po takiemu nie mówi - to dla szpanu :D" Natomiast zamiast tego kursuję między domem i polską - za każdym razem jak mam wolne! ;(
Trza mieć marzenia, nie? EJ powiedzieć ci coś śmiesznego? Będę w Polsce przez miesiąc - od 1.08 (krótko po rozpoczęciu swoich wakacji) do koło 27.08 (wam się zaczyna szkoła!) - i przegapię wszystkie możliwe koncerty i festiwale na które marzę by iść! No ja pierdolę... miałyśmy iść z kumpelami na koncert lemON'a ;(
Right... w przyszłym roku (to się wcale nie staje moim mottem...)
Życzę czasu, weny i wymarzonych wakacji. Buźka ;)
Meeegi XD
Cześć i czołem.
OdpowiedzUsuńMegi pobija mnie w długości komentarzy. Cholera... Kiedyś wyjadę z takim że pół strony w przeglądarce wam wyjdzie. Przeanalizuję każde słowo. Obiecuję.
No to tak: czemu mnie nie było ?
Bo się tu człowiek jara wakacjami a od września czeka mnie wycisk. Taki że nie będę mieć czasu na nic a jednocześnie musiała zdążyć ze wszystkim. Och. Smutne i urocze za jednym razem (nie mam rozdwojenia jaźni :')).
Susan bez gipsu ? Zaraz coś się stanie a ja pierdyknę telefonem ze złości - a szkoda bo mam go 7 miesięcy.
Cholera, nudzi mi się bo wyjazd mam za 12 dni i nie mogę się tego doczekać ❤.
Papatki !
~Lily.
Nie wiedziałam że się ścigamy na długość komentarzy ;D. Rzucasz mi wyzwanie? 0.o :D
UsuńMegi