środa, 29 czerwca 2016

Rozdział 53



**Oczami Susan**

-Czemu mu powiedziałyście? - spytała ponownie Amy, która przez chwilę musiała dojść do siebie, po oglądnięciu zdjęć. Nie wiem jak ona, ale do mnie to dalej nie dociera, że ktoś był w naszym mieszkaniu, kiedy wszystkie spałyśmy. Mógł nam przecież zrobić coś gorszego, niż tylko głupie „pamiątki”.. A co jakby... nie, nie chcę myśleć o tak okropnych rzeczach. Przecież wszystko mogło się wydarzyć, ale jednak nas „oszczędził”.

-Widział jak byłyśmy roztrzęsione, więc zadziałałam na spontanie – odpowiedziała Abigail upijając łyk zielonej herbaty. Chyba ten napój pomaga jej na stres, bo kończy 2 kubek. Ja akurat wolę chodzić po mieszkaniu, bo inaczej dostanę szału.

-Powiedzmy, że rozumiem, ale co teraz?

-Teraz? Jutro mamy babski wieczór z twoją kuzynką, a potem będziemy się wszystkim martwić – oznajmiła brunetka wstając z kanapy.

-Ja tak bardzo chciałabym powiedzieć Liamowi – powiedziałam kiedy dziewczyny kierowały się do kuchni.

-A ja Lou, ale jeszcze trochę poczekajmy – wróciła do mnie Am, aby mnie uścisnąć. Poszłam do przed pokoju, żeby zamknąć dokładnie drzwi na wszystkie możliwe spusty. Tak samo zrobiłam z balkonem, oczywiście jest jedno możliwe zamknięcie, więc tylko dobrze przekręciła klamkę, by na pewno nikt się nie znalazł u nas w nocy. Mieszkamy na 3 piętrze, raczej przez okno nikt nie będzie wchodził, no chyba, ze przez schody pożarowe. Tego jeszcze nie przemyślałyśmy, więc udałam się do kuchni, bo to z tego pomieszczenia wychodzi się na te schody. Wyjrzałam na zewnątrz. Wzdrygnęłam się na dźwięk gołębia, który wystraszył mnie. Omal uderzyłam się w głowę. Schowałam się z powrotem do środka i zamknęłam dobrze okno.

-Wszystko w porządku? - podskoczyłam czując czyjąś rękę na swoim ramieniu.

-Zaczyna nam wariować – skomentowała wystraszona Am, która prawie dostała ode mnie w twarz.

-Nie skradajcie się do mnie, proszę – zrobiłam smutną minkę i oparłam się bezpiecznie o blat. Obserwowałam jak dziewczyny wyciągają płatki owsiane, banany, suszone owoce i miski.

-Będziesz tak patrzeć, czy nam pomożesz? - zgoniła mnie Abi. Pokiwałam głową i udałam się do zmywania brudnych talerzy. Żeby coś robić w kuchni, musimy mieć trochę wolnej przestrzeni. Najwidoczniej na piżama party będą ciasteczka musli, alkohol, makaron z kurczakiem i brokułami plus kolorowe drinki. Amy coś mówiła o galaretowych szotach, ale to jeszcze jest do dogadania. Jednym słowem, będzie ciekawie. Może Emily chociaż na chwilę nas oderwie od tych nerwów. Znam ją trochę czasu, więc wiem jaka roztrzepana jest. Zresztą to rodzina kolorowej, czyli musi być to szaleństwo genetyczne.

-Puśćcie muzykę – powiedziałam, zakładając niebieski fartuch i związałam włosy w wysokiego koka. Już po chwili usłyszałam „Work – Iggy Azalea” I od razu chcę się pracować.

Ruszałam biodrami w rytm muzyki, a do tego zmywałam wszystkie nasze brudne ze wczoraj i dziś naczynia. Nie ma ich dużo, ale mimo wszystko trochę się namnożyło. Szczególnie ze śniadanie, bo zawsze bierzemy po 2 talerze i z 2 kubki, to na herbatę potem kawa i czasem jakiś sok. Kiedyś zainwestujemy sobie w zmywarkę, chociaż zmywanie jest fajnie. Strasznie to lubię, dlatego jak mamy sprzątać dom, to ja zaklepuję zmywanie, a teraz jak mam jeszcze dziś gips, to tylko do tego się nadaję.

*

-Przecież on nie mógł umrzeć – zawyłam równocześnie z Abigail. Nawet Am uroniła kilka łez, podczas romansidła. Ona nie przepada za takimi filmami, ale ten „Dla ciebie wszystko” bardzo zaskoczył. Przepiękny i nie do końca przewidywalny.

-Dziewczyny, chyba ciastka się palą – w okamgnieniu kolorowa poleciała do kuchni, a my tuż za nią. Otworzyła okno, które sama zamknęłam jakiś czas temu. Nasze mieszkanie zaczynało być pokryte dymem. Jak mogłyśmy zapomnieć o ciastkach? Te musli jakoś nam wyszły już dawno temu, a teraz zachciało mi się czekoladowych babeczek, niestety zostały lekko „przypieczone”..

-Następnym razem nie oglądamy filmów, podczas pieczenia czegokolwiek. - stwierdziła brunetka odkładając blachę na zlew.

-Możemy jutro to ogarnąć do końca? Bo chyba idę spać – powiedziałam do dziewczyn biorąc sok i kierując się na górę – zamknijcie tylko okna! - Krzyknęłam będąc już w połowie schodów. Pomału kuśtykałam schodek po schodku. Jutro pozbywam się tego badziewia. Nigdy więcej złamanej nogi.

Skierowałam się do swojej sypialni, a następnie zapaliłam światło. Zamknęłam drzwi i rzuciłam sok na łóżka, gdzie potem i ja wylądowałam. Zdałam sobie sprawę, że mój telefon cały czas znajdował się tutaj. Sprawdziłam z lękiem czy ktoś pisał i dzwonił. Tak też myślałam, kilkanaście nieodebranych od Liam'a. Cud, że tutaj nie przyjechał sprawdzić czy żyję. Przygryzając wargę, wcisnęłam połącz.

Jeden sygnał, drugi..

-Na reszcie! Gdzie ty byłaś?! - kurde, spodziewałam się takiego miłego powitania.

-Przepraszam, kochanie. Piekłyśmy ciastka i ogólnie szykowałyśmy na piżama party rzeczy – usprawiedliwiałam się wiedząc, że Liam wariował u siebie w domu.

-Susan, miej ze sobą telefon, bo martwiłem się strasznie – uśmiechałam się szeroko na jego słowa. Owszem, ja też bym zwariowała, ale to takie słodkie. Szczególnie jak to mój chłopak się zamartwia.


-Będę już zawsze miała, szczególnie teraz, bo zaraz się kładę – wstałam leniwie drepcząc w stronę szafy. Rozsunęłam drzwiczki, aby wyciągnąć piżamę.

-Śpioszku, jutro odbiorę cię ze szkoły i pojedziemy na ściągnięcie gipsu – oznajmił chłopak, a ja ucieszyłam się. Przynajmniej nie muszę prosić dziewczyn, żeby mi towarzyszyły. Chociaż pewnie byłyby chętne, ale skoro Liam chce, to przecież mu nie odmówię – chyba, że już masz inne plany?

-No co ty, skoro chcesz to kończę o 13, bądź tak około tej godziny na parkingu.

-Będę punktualnie, śpij dobrze – posłałam mu buziaka kończąc połączenie. Weszłam do łazienki gdzie zastałam lekki bałagan. Pozbierałam wszystkie rzeczy z podłogi, a następnie poukładałam je na odpowiednie pułki. Ściągnęłam brudne ciuchy, wrzucając je do kosza na pranie, a następnie weszłam pod prysznic. Odkręciłam letnią wodę, a po chwili już tylko cieplejszą. Namydliłam się żelem truskawkowym. Kiedyś chciałam go zjeść, bo tak pysznie pachnie.. Po prostu jak świeże truskawki na rynku.

Całkiem czysta wyszłam spłukując z wanny jeszcze pianę. Ubrałam na siebie piżamkę i stanęłam przed lustrem zaczynając myć ząbki. Dokładnie obserwowałam ruchy szczoteczki, swoje usta, a także piane, która wydobywała się ze mnie.

Już prawie gotowa popłukałam usta i wróciłam do sypialni. Został mi tylko tonik i związanie włosów. Jak tylko te dwie czynności wykonałam, to oficjalnie mogłam położyć się spać...

**Oczami Liam'a**

Budząc się około 10, myślałem tylko o spotkaniu z Susan. Została mi godzinka, a ja jestem w rozsypce. Nie, to nie jest rozsypka typu „kobieta”, ja po prostu jeszcze nie zjadłem śniadania, nie ubrałem się, ani nie umyłam samochodu. A przecież właśnie ten, którym chciałem dziś jechać do rudej szkoły, został ostatnio ufajdany błotem. Brawo dla mnie! Przecież nie mogłem od razu po tym go wymyć, bo po co.

Ze skwaszoną miną ruszyłem do kuchni, gdzie wyjąłem zupkę chińską, a następnie wstawiłem czajnik pełen wody. Mam z 8 minut na udanie się do garażu i doprowadzenie mojego maleństwa do błysku.

Zbiegłem schodami w dół, chwytając szlaufa i odkręcając wodę. Skubana lodowata, więc przekręciłem na cieplejszą. Kiedy była w sam raz popłukałem auto, a następnie zabrałem się za płyn i gąbkę. Pucowałem moje maleństwo bardzo szybko. Po chwili z powrotem chwyciłem szlauf i spłukałem pianę. Widząc błysk, usłyszałem gwizdanie czajnika. Pobiegłem na górę i w samą porę zalałem sobie śniadanie.

Żeby zjeść musiałem chwilę zaczekać, aż napęcznieje. W tym czasie włączyłem telewizor i trafiłem na jakiś mecz piłki nożnej. Jak zwykle nie jestem zorientowany co to za drużyny, więc wolałem włączyć wiadomości. Przynajmniej będę na bieżąco z naszym państwem.

Pustą miskę odniosłem do kuchni, gdzie jak zwykle panował nieład. Miałem wczoraj posprzątać, ale jakoś tak zawsze wtedy chce mi się spać. Będę musiał kogoś zatrudnić do takich rzeczy, bo ja rzadko jestem w domu, a co dopiero mam czas na sprzątanie całego domu. Mam dziewczynę, ale co nie byłoby okej, gdybym ją zagonił do garów lub dał miotłę. Mogę się spodziewać po Susan wszystkiego, a nawet rzucenia we mnie miotłą.

Ubrałem trampki i wyszedłem z domu uprzednio go zamykając. Samochód zostawiłem przed domem, więc tylko zostało mi otworzenie bramy wyjazdowej i mogę ruszać.

Dlaczego zawsze kiedy gdzieś jadę są korki? Ahhh godziny szczytu wykańczają ludzi. Jeszcze ta szkoła jest w centrum, a ja mam do niej jakieś 20 minut drogi, przy takim ruchu pewnie spóźnię się i Susan ukręci mi głowę. Na 14 ma do lekarze, czyli mamy jeszcze godzinę i 20 minut, myślę że zdążymy. Na szczęście w radiu leci dobra muzyka, która pomaga mi się cieszyć jazdą i w zasadzie przyjemną pogodą. Bo jak na nasz kraj to nie ma deszczu, ani chmur, a za to świeci ładne słońce i jestem w krótkim rękawku. To już jest postęp

Zajechałem dosłownie kilka sekund przed dzwonkiem. Przez otwarte na oścież okno słyszałem ten dźwięk, który jeszcze kilka lat temu kochałem. To dzwonienie jest szczęściem, bo sygnalizuje wolność. Po chwili z budynku wyszła grupka ludzi, i w dość szybkim tempie parking zapełniał się ludźmi. Wysiadłem z pojazdu, aby zaczekać na dziewczynę i móc ją od razu przytulić. Znając ją człapie tu pomału o tej jednej kuli i z plecakiem na plecach.

Tak patrzę na te osoby, to zdaje sobie sprawę, że jednak szkoła nie jest dla mnie. Może byłbym kimś więcej niż jestem, ale po co mi więcej? Robię to co kocham, mam rodzinę, pieniądze, zdrowie, szacunek oraz Susan – a to najważniejsze. Nic więcej mi nie potrzeba. Natomiast ruda chce się uczyć, więc ja trzymam za nią kciuki, mam nadzieję, że wyjdą jej studia oczywiście tutaj, a nie w jakiejś Ameryce czy gdzie tam na świecie. Wtedy nie byłbym zachwycony, w końcu nasz związek przeżywałby ogromną odległość, a to źle na nas wpłynie.

Przerwałem rozmyślanie, o dalekiej przyszłości słysząc głos dziewczyny. Była przede mną jakieś 15 metrów. Stałem oparty o maskę i obserwowałem jak zmierza w moim kierunku z Abigail oraz koło nich szedł Horan. Rozmawiali na jakiś temat bardzo emocjonalnie. Zdziwił mnie ten widok, że dziewczyny rozmawiają właśnie z nim. W ogóle co on tutaj robi?


-Hej Liam – przywitała się ze mną Abi, która oddała Susan plecak.

-Hej Abi, hej kochanie – na reszcie przytuliłem i pocałowałem dziewczynę. Kiedy nie widzimy się kilkanaście godzin to dostaje szału.

-Ja też się cieszę, ale musimy jechać. - Spojrzałem na Niall'a, który nie podchodził do nas, zatrzymał się 2 metry przede mną i tylko nas obserwował. Za bardzo nie wiedziałem co mam zrobić, bo nie mamy ze sobą kontaktu, nienawidzimy się chyba dalej.

-Dobra to daj potem znać, ja lecę – brunetka pożegnała się z nami i ruszyła w stronę blondyna, który kiwnął do nas głową i odeszli oboje chyba na autobus.

-Dlaczego z nim rozmawiasz? - spytałem wsiadając do samochodu.

-Kotek, nie zaczynaj kłótni. Niall od ostatniego razu na prawdę się zmienił, i według mnie zasługuje na jakieś pojednanie z tobą i resztą. Zresztą wszyscy powinniście się pogodzić – prychnęła na końcu spoglądając w boczną szybę. Nie wiedziałem co jej odpowiedzieć, bo ma trochę racji, ale jednak moja duma jak i ich na to nie pozwala. Mamy podobne charaktery, bo bardzo lubimy mieć rację i z tego co widzę, to nie nie wiem kto wyciągnąć może jako pierwszy rękę do innych. Zrezygnowałem z kontynuowania rozmowy na ten temat.

-Pasy? - spytałem, a dziewczyna mrucząc coś pod nosem zapięła się. Ruszyłem z parkingu w skazanym przez nią kierunku. Znam dokładnie każda ulicę Londynu, więc ze znalezieniem tego gabinetu nie miałem problemu.

W środku przychodni byliśmy akurat, bo od razu po naszym przyjściu Susan została wywołana. Chciałem iść z nią, ale pielęgniarka kazała mi zostać. Tak też zrobiłem i czekałem czytając jakieś czasopismo.

*

-Na reszcie mogę normalnie chodzić! - od zdjęcia gipsu minęły 2 godziny, a mój kochany rudzielec nie może przestać skakać ze szczęście i z ulgi. Chodziliśmy po pobliskim parku cały ten czas, bo dziewczyna nie mogła się nacieszyć normalnym chodem.

-A mi brakowała twojego sprawnego ciała – przyciągnąłem dziewczynę i wpiłem się w jej usta. Czułem jak się uśmiecha zwycięsko, tak jakby właśnie na tym jej zależało. Bardzo czekała na taką reakcję z mojej strony. To jasne, że przez te dni nie mogłem się doczekać, aż zabiorę ją do swojej sypialni. Brakowało mi jej ciała i naszego zbliżenia.

-Wiem kotku co masz na myśli, ale muszę wracać do domu. Jutro mam szkołę i piżama party – przygryzła lekko dolną wargę co jeszcze bardziej mnie dekoncentrowało. Robi to specjalnie moja zołza.

-To wracamy? - pokiwała głową łapiąc mnie za rękę. Szliśmy w kierunku parkingu gdzie stoi moje autko i czeka na nas. Odwiozę ją do domu, a potem zajmę się jakąś pracą, żeby nie marnować czasu na siedzenie przed telewizorem..

**Oczami Niall'a**

-Widać, że on mnie „uwielbia” - zrobiłem cudzysłów w powietrzu jadąc autobusem z Abigail. Dziewczyna nieśmiało pokiwała głową, bo najwidoczniej nie tylko ja to widzę.

-Pocieszy cię fakt, że wszyscy się nienawidzicie? - przygryzła lekko wargę i czekała na moją odpowiedź. Uniosłem brew, aby zastanowić się nad odpowiedzią, bo jednak nie cieszy mnie takie coś. W ogóle nie jestem zadowolony z takiego rozwinięcia całej akcji sprzed kilku lat. Nasza przyjaźń była wyjątkowa, i powinna taka zostać. Gdyby nie Diana, dalej byśmy się przyjaźnili, a kto wie co by z tego wyszło? Może całą piątką wyjechalibyśmy z Anglii do USA. Tylko minus to nie poznanie dziewczyn, jednak my byśmy nie wiedzieli o ich istnieniu, jak i one o naszym. Może w jakiś sposób nasze życie byłoby lepsze niż te całe kłótnie. Dobrze, że nie biorę udziału w jakiś wyścigach, wtedy już na pewno za każdym razem wracałbym z siniakami, bo znając nasze osobowości, nie dalibyśmy za wygraną żadnemu. Z tego co słyszę od znajomych, którzy chodzą i oglądają wyścigi, mówią zazwyczaj, że kiedy chłopaki biorą udział w tym samym wydarzeniu, to potem bardzo poważnie każdy cierpki fizycznie. Więc jestem pewien tego co może się tam dziać, byłem tylko raz, żeby zobaczyć jak to wygląda i żałuję. Niemal mnie Tommo przejechał. Najwidoczniej tak bardzo mnie kocha, że postanowił mnie przewieźć na swojej masce.

-Niall? - szturchnęła mnie w ramię brunetka, a ja wróciłem do żywych.

-Odpłynąłem na chwilę, ale nie cieszy mnie to co mówisz. Chcę się z nimi pogodzić, ale chyba nie w tym życiu – zauważyłem, e nadchodzi mój przystanek. Pożegnałem się z dziewczyną i wysiadłem kierując się do domu. Marze o łóżku i obiedzie. Tylko tyle do szczęścia jest potrzebne. Jeśli chodzi o mnie to mógłbym jeść i jeść. Nie widzę nic innego, co jest dla mnie, aby w pełni żyć.

Mój dom.. jak zawsze muszę zacząć od posprzątania ciuchów, które codziennie rano, tuż przed szkoła rozwalam z szafy. Jestem jak typowa kobieta, która nie wie w co ma się ubrać. To nie jest przyjemne uczucie, szczególnie kiedy się śpieszysz, a tu nagle taki wypadek przy pracy. Zamknąłem drzwi i udałem się w stronę pokoju, do którego prowadzi mnie trasa z ubrań. Nie mieszkam w dużym domu, tylko wynajmuję średniej wielkości mieszkanie, blisko do centrum, a na tym mi zależało. Bo idąc do szkoły miałem w głowie plan, aby mieszkać niedaleko szkoły, a do tego mieć wszystkie sklepy, restauracje i ogólnie wszystko obok siebie. Wtedy czuje się najlepiej, bo mogę wyjść i od razu wejść do jakiegoś baru, żeby zatopić smutki w alkoholu. Ostatnio cały czas pijam whisky, bo został mi ten zwyczaj po zerwaniu z Abigail. Nie mogłem się otrząsnąć po tej stracie, bardzo ciężko mi szło zapomnienie, które myślałem, ze jest niemożliwe. Jednak z dnia na dzień starałem się „wyzdrowieć” i jakoś chyba się udało. Nie do końca, bo ona była, a raczej dalej jest dal mnie hiper ważną osobą. Dla niej warto zmieniać swoje życie i zwyczaje. Nie dziwie się, że Malik odkąd jest z tą niewiastą, to mniej wybucha. Dlatego postanowiłem przystopować z alkoholem, zmienić swoje nastawienie do świata, żeby mieć z nią jakikolwiek kontakt. Jest usatysfakcjonowany tym, że ona i Susan chcą ze mną rozmawiać, a do tego powierzyły mi jedną z ogromnych tajemnic.

To co powiedziały i mi pokazały, to wybiło mnie z dobrego toru. Kto może chcieć skrzywdzić trzy dziewczyny, które nikomu nic nie zrobiły? Poznałem każdą z nich i nawet Amy, nie jest taką kobietą, która może komuś zaszkodzić. Owszem, wygląda na niebezpieczną, ale kiedy się ja bliżej poznaje, to zdanie można diametralnie zmienić. Więc ten ich psychopata musi mieć związek z chłopakami, albo po prostu jest to ktoś chory psychicznie, i upatrzył sobie trójkę niewinnych dziewczyn. Postaram się im pomóc, ale mają chłopaków, więc raczej nie będę do niczego potrzebny.

*

Nie wiem czemu zgodziłem się wyjść z domu. Mogłem teraz siedzieć na kanapie i oglądać jakiś dobry film, a tak zasuwam w stronę lotniska, po znajomego, który przyjeżdża z wizytą. Jestem zbyt miły człowiek, jeśli chodzi o tych wszystkich moich kumpli. Dobrze, że zostanie tylko na kilka dni, a nie tak jak ostatnio na prawie pół roku.

Zatrzymałem się na światłach i spojrzałem na ludzi stojących parę metrów przede mną. Dostrzegłem znajome kręcone włosy. Kilka razy mrugnąłem dla upewnienia, ale nie zniknął jak to zazwyczaj bywało. Zapaliło się zielone, a ja stałem i czekałem, aż przejdzie na moją stronę. Nie zauważył mnie z początku, ale po chwili stanąłem mu centralnie na drodze. Wtedy ściągnął z nosa czarne okulary i spojrzał na mnie. My jako jedynie utrzymywaliśmy kontakt, kiedy pozostali walczyli ze sobą. Jednak po czasie i nas spotkała przepaść, związana z odległością, bo jednak Harry nie mieszkał w Londynie.

-Niall – kiwnął głowa, na co postąpiłem tak samo.

-Co ty tu robisz? - spytałem zastanawiając się, czy to dobry pomysł. Wyjaśniliśmy sobie wszystko ostatnim razem, więc nie mamy powód do nie wiadomo jakich kłótni.

-Mieszkam od jakiegoś czasu z dziewczyną – uśmiechnął się, a ja mogłem poluzować mięśnie – ale zapomniałem czegoś z domu, bo jadę do rodziny na parę dni.

-Słyszałeś o reszcie? W sensie o ich kłótni?

-Kto by tego nie słyszał – prychnął opierając się o słupek – nie mogę jedynie załapać, że kuzynka mojej dziewczyny chodzi z Tommo. Nie spodziewałem się takich więzi z jakimś z nich.

-Amy to twoja znajoma? - uniósł brew patrząc na mnie. Chyba też nie spodziewałem się, że znamy te same dziewczyny.

-A skąd ją znasz? - jego mina wyrażała jedynie zdziwienie, które mnie rozśmieszyło

-Stary, chodziłem z dziewczyną Malika, a one się przyjaźnią – wybuchłem śmiechem, a Styles po chwili uczynił to samo. Nie mogliśmy przestać się śmiać z samych siebie.

Poczułem się jak kiedyś, podczas naszych spotkań jako przyjaciele.

-Masz czas? Możemy iść na jakieś piwo, pogadamy jak za dawnych lat – zaryzykowałem pytając. Chłopak uśmiechnął się szeroko i pokiwał głową.

-Chodźmy, bo mam mega pomysł jeśli chodzi o nasze wspólne znajome – puścił mi oczko i wspólnie ruszyliśmy w kierunku pobliskiego baru.

Brakowało mi strasznie takiego przyjaciela. Żałuje, ze zresztą chłopaków nie mam takich kontaktów może jeszcze kiedyś nam się uda naprawić to co zniszczyła ta suka.

Jestem mile zaskoczony tym, że Diana nie odzywa się do mnie. Słyszałem, że męczy pozostałą trójkę, a mi najwidoczniej dała już spokój. Chyba wie, że nie ma co u mnie niszczyć, a przy okazji nie ma szans na powrót do mojego życia. Szkoda mi Abi, bo wiem jaka blondyna jest, kiedy chcę osiągnąć swój cel. Znając życie to będzie próbowała na wszystkie sposoby rozwalić związek każdej z dziewczyn.

Dużo się słyszy na ulicy o ostatniej kłótni Liama z dziewczyną. Podobno śpiewał publicznie, żeby ja przeprosić. Za czasów gimnazjum śpiewaliśmy wszyscy razem, a potem żaden z nas nie próbował iść we tym kierunku, bo mieliśmy to robić razem. W grupie zawsze lepiej nam wszystko wychodziło, aż do rozpadu i to takiego ostatniego. Bo kłóciliśmy się tysiące razy, ale ostatnia kłótnia była niezapomniana. Chyba każdy kto mieszkał obok tego parku słyszał i pamięta każde słowo wykrzyczane przez nas.

*

-Jesteś szalony – skomentowałem pomysł Harrego na jutrzejszy wieczór – one nas zabiją, a przy okazji pozbędziesz się dziewczyny.

-To na prawdę genialny pomysł. Nie powiesz chyba, że nie tęskniłeś za takimi akcjami?

Upiłem kolejny łyk piwa, zastanawiając się nad jego słowami. Ma rację. Nigdy sam nikomu nie robiłem takich kawałów, w sumie to co Harry wymyślił jest okropne. Bo dziewczyny mogę to wziąć na poważnie, a wtedy mamy przechlapane, ładnie mówiąc. Ale czemu by nie skorzystać z takiej okazji? Będą same, wieczorem, a ja spędzę chwilę czasu z przyjacielem, którego nie chcę zostawiać w swojej przeszłości. Zależy mi na odnowieniu kontaktów z każdym z nich. Więc zacznę małymi kroczami, aż dotrę do celu.

-Dobra, zabiją nas, ale w końcu żyjemy tylko raz – stuknęliśmy się kuflami i dalej rozmawialiśmy o jutrze..
 
......
Hej xx
Na reszcie napisałam xd Myślałam, że nie dam rady go skończyć przed wyjazdem, a jednak :D 54 też dam radę napisać i Ania doda podczas mojej nieobecności :P
Piszcie jak wam się podoba i buziaki z Bułgarii <3
Pozdrawiamy IDA! ^^

3 komentarze

  1. Melduję się! :D
    Rozdzialik na wypasie. Zdjęli z Susan gips! Teraz będzie tylko ciekawiej czyż nie?...
    oh, czyżby Niall nie zapomniał o swojej Abi...? Któregoś razu jak Malik nawali to będzie między nimi akcja, co? :D
    Tylko... mam wrażenie czy ostatnio piszesz jakoś dużo o Susan?
    Mam nadzieję że ten nowy, jakże ZAJEBISTY rozdział pojawi się NIEDŁUGO. Bo "ciekawi" mnie porąbany pomysł chłopaków. Oczywiście cieszę się bardzo że Niall wraca do rzeczywistości.
    Jesteś w Bułgarii?! Jak ja ci zazdroszczę! (Znaczy... teoretycznie to ja też jadę za granicę... do polski.) Bardzo mi się marzy zwiedzanie świata, "nauka" i dodawanie nowych języków na listę: "nikt kogo znam po takiemu nie mówi - to dla szpanu :D" Natomiast zamiast tego kursuję między domem i polską - za każdym razem jak mam wolne! ;(
    Trza mieć marzenia, nie? EJ powiedzieć ci coś śmiesznego? Będę w Polsce przez miesiąc - od 1.08 (krótko po rozpoczęciu swoich wakacji) do koło 27.08 (wam się zaczyna szkoła!) - i przegapię wszystkie możliwe koncerty i festiwale na które marzę by iść! No ja pierdolę... miałyśmy iść z kumpelami na koncert lemON'a ;(
    Right... w przyszłym roku (to się wcale nie staje moim mottem...)
    Życzę czasu, weny i wymarzonych wakacji. Buźka ;)
    Meeegi XD

    OdpowiedzUsuń
  2. Cześć i czołem.
    Megi pobija mnie w długości komentarzy. Cholera... Kiedyś wyjadę z takim że pół strony w przeglądarce wam wyjdzie. Przeanalizuję każde słowo. Obiecuję.
    No to tak: czemu mnie nie było ?
    Bo się tu człowiek jara wakacjami a od września czeka mnie wycisk. Taki że nie będę mieć czasu na nic a jednocześnie musiała zdążyć ze wszystkim. Och. Smutne i urocze za jednym razem (nie mam rozdwojenia jaźni :')).
    Susan bez gipsu ? Zaraz coś się stanie a ja pierdyknę telefonem ze złości - a szkoda bo mam go 7 miesięcy.
    Cholera, nudzi mi się bo wyjazd mam za 12 dni i nie mogę się tego doczekać ❤.
    Papatki !
    ~Lily.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiedziałam że się ścigamy na długość komentarzy ;D. Rzucasz mi wyzwanie? 0.o :D
      Megi

      Usuń

Szablon dla Bloggera stworzony przez Devon.