**Oczami
Amy**
Jeszcze nigdy
tak głośno nie krzyczałam. Po prostu to co zobaczyłam chwilę
przed Abi, doprowadziło do zdarcia mojego gardła.
Wchodząc do salonu, kierowałam się w stronę balkonu, bo chciałam zapalić papierosa. Jednak kiedy tam podchodziłam ktoś wybił naszą szybę, ale nie byle czym. Ktoś tak po prostu rzucił sobie w okno szczurem, do którego przywiązany był kamień. Przerażona wydarłam się najgłośniej jak potrafiłam – a sądziłam, że już nie dam rady głośniej.
Abigail
podbiegła do mnie i też zapiszczała, ale bardziej opanowała
sytuację. Ja byłam w szoku, i to nie byle jakim. Wystraszyłam się
tak jak wtedy, kiedy w naszym domu ktoś zabił kota. Co to za
psychol wycina nam takie numery? No kurwa, przecież to wygląda na
sceny z serialu „Słodkie kłamstewka”. Tylko my tu żyjemy, a
nie występujemy w jakiś odcinkach. Aktorki mają dublerów, a my?
No właśnie, jak nam się coś stanie, to raczej nie będzie to na
niby.. Wchodząc do salonu, kierowałam się w stronę balkonu, bo chciałam zapalić papierosa. Jednak kiedy tam podchodziłam ktoś wybił naszą szybę, ale nie byle czym. Ktoś tak po prostu rzucił sobie w okno szczurem, do którego przywiązany był kamień. Przerażona wydarłam się najgłośniej jak potrafiłam – a sądziłam, że już nie dam rady głośniej.
-Tam coś pisze – brunetka przesunęła nogą zwierzę, a następnie przez rękawiczki podniosła kamień.
„Chyba
mnie nie doceniacie. Szukajcie dalej..”
Patrzyłam
na czerwony napis. Teraz zrozumiałam, że nie jest to farba tylko
krew! A do tego jest to znak, że Diana nie jest naszym prześladowcą.
A ja sądziłam, że wreszcie skończymy ten cyrk. Musiałyśmy
posprzątać kawałki szkła, i resztę tego burdelu. Dobrze, że
mieszkanie jest całe ubezpieczone. Jutro będzie trzeba się tym
zająć. Po prostu jedna katastrofa lepsza od drugiej.
-Dziewczyny
co się dzieje?! - krzyczała ruda z piętra.-Wracaj do łóżka, wszystko pod kontrolą – odparłam przygryzając dolną wargę. Biedna przeżywa teraz walkę uczuć wewnątrz, a do tego mamy takie dodatki.
Przez cały bałagan związany z Liamem, zapomniałam o Lou. Muszę przyznać, że ciężko jest wyrzucić sobie z głowy takie kłótnie. Ale na szczęście mogłam chwilę ochłonąć. Dosłownie przez godzinę, zajęłam się czymś innym. Teraz czuję z powrotem mój własny ból. Wiem, że to nie minie od razu. Chciałabym się z nim spotkać i wszystko wyjaśnić. Wiem do czego jest zdolny, pod wpływem emocji. A znając nasze szczęście, coś się wydarzy. Jak już do tego nie doszło. Tylko błagam, żeby nie złapała go policja..
**Oczami
Lou**
-Stary
nie jesteś sobą. Może ochłoń i dopiero potem działaj –
usłyszałem głos swojego przyjaciela, na którego mogłem liczyć
zawsze. To on zjawił się pod moimi drzwiami z piwem, kiedy tylko
dostał cynk o kłótni z dziewczyną. Dzięki niemu nie musiałem
być pipą. Jednak coś mnie natchnęło patrząc na obraz wiszący
nad kominkiem. Przedstawiał oczywiście moją a pasję –
samochody. Zdałem sobie sprawę, że muszę wygrać jakiś wyścig.
Więc ze względu na młodą porę, postanowiłem dowiedzieć się
gdzie jest jakaś impreza. Nick odciągał mnie od tego, ale nikt ze
mną nie wygra. Jak już coś postanowiłem, to tak zrobię. Może
przynajmniej zapomnę o Amy, o tej całej sytuacji sprzed kilku
godzin. Nie jestem babą, żeby się przejmować takim gównem, ale
jednak zabolało. Pewnie nawet Malik poczuł ukłucie. Mogę się
założyć, że też nie spodziewał się tego po... właśnie.
Przecież on i Abigail? Ja pierdole nie wierzę w to. Ona wydawała
się taka cicha, a jednak. To tak jak Payne i Susan, co to się
narobiło. Ale widząc ich miny, też poczuli się zdradzeni. .
Prędkość,
adrenalina, rywalizacja – trzy piękne słowa. Znaczą dla mnie
tyle co „rodzina” Żeby to zrozumieć trzeba spróbować. Ubrałem
jakieś czyste ubrania i udałem się do samochodu. Oczywiście mój
kolega nie opuszczał mnie nawet na krok. Kiedy ja kierowałem, on
szukał jakiegoś miejsca. Nie było to trudne, bo w końcu mieszkamy
w Londynie. Tutaj zawsze się dużo dzieje, bo każdy chce przeżyć
dreszczyk emocji. Zatrzymałem się na jednych światłach, wtedy
zauważyłem dość znane mi auto. Za kierownicą siedział ten
jebany Mclaine i głupio się do mnie uśmiechał. Już chciałem
wysiąść i go zniszczyć, ale zapaliło nam się zielone, więc
oboje ruszyliśmy w tym samym kierunku. Dojechaliśmy na linię
startu, akurat chwile przed rozpoczęciem wyścigu. Jak zawsze tłum
pijanych ludzi. Jakieś małolaty skąpo ubrane, myślą że znajdą
tutaj księcia. Zauważyłem kilka znanych mi osób, lecz nie brali
udziału w wyścigu. Wysadziłem Nick'a, który nie za bardzo był
zadowolony, a sam zająłem się oglądaniem wysokiej blondynki,
która machała flagą. Szorty odsłaniające cały tyłek, krótki
top, obcasy i długie włosy. Na szyi miała przewiązaną chustę, a
w ręce kręciła długim patykiem, na którego końcu wisiał
kawałek białego materiału. Ten skrawek oznajmia nam kiedy trzeba
ruszać.
Przy
gazowałem trochę patrząc na swojego wroga. Ten udawał, że nic
się nie wydarzyło, a to jest zwykły wyścig. Jest w ogromnym
błędzie. Jak dziewczyna dała znak do startu, ruszyłem z piskiem opon. Prowadziłem przez pewien czas, ale Mclaine dojechał do mnie.
Zacisnąłem ręce na kierownicy, od razu do mojej głowy wróciło wspomnienie, jak to on doprowadził mnie do stanu szpitalnego. Przycisnąłem gaz i go wyprzedziłem myśląc tylko o zemście. Zaciągnąłem ręczny, co doprowadziło do obrócenia mojego samochodu. Zatrzymałem się w poprzek, tak że nie mógł mnie wyminąć. Wysiadłem z pojazdu jak tylko on stanął. Byłem gotowy do uderzenia, po prostu chciałem odpłacić mu tym, co mi zrobił. Już dawno mieli go sprzątnąć, ale najwidoczniej zostawili mi brudną robotę. Ja nie narzekam, bo nic tak bardzo w tym momencie mnie nie ucieszy, jak jego krew na moich knykciach. Nie muszę rozwalić swojego mieszkania ze złości, bo teraz mogę rozwalić jego twarz. Mógł żyć ze mną w zgodzie, ale najwidoczniej życie mu się znudziło.
-Mógłbyś się zając swoją niunią, a nie psujesz mi wyścig – zaczął gadać, a ja dalej zmierzałem w jego kierunku.
-Mogłeś zostać w domu – wycedziłem podchodząc i wymierzając mu cios, prosto w twarz. Jego krew rozprysła się we wszystkie strony. Parę kropel wylądowało na mojej koszulce. Nie pozwoliłem mu upaść, dopiero po dwóch następnych uderzeniach, sprowadziłem go do parteru. Próbował się bronić i coś do mnie mówił, ale ja wpadłem w szał. Żadne zewnętrzne bodźce do mnie nie docierały. Czułem, że właśnie teraz żyje. Słyszałem jak zaczyna się dławić swoją krwią, więc przestałem. Puściłem jego głowę, pozwalając by odetchnął. Ostatni raz na mnie spojrzał, a ja otarłem ze swojego policzka jego krew. Wstałem z pozycji kucającej. Splunąłem na niego i zostawiłem go w takim stanie. Chciałem go zabić, ale nie mam zamiaru zostać zamknięty przez taką osobę. Wsiadłem do samochodu i wróciłem na tor. Dojechałem na 4 miejsce, ale mimo wszystko byłem zadowolony. Zrobiłem to co miałem i mogę spokojnie wracać do domu. Znajomi przynieśli mi piwo, oczywiście skorzystałem i zostałem z nimi. Trochę zabalowaliśmy, a Nick po chwili zauważył krew na moich rękach i koszulce. Nie pytał, bo z jego miny wnioskuję, że wie czyja ona jest. Wspólnie wypiliśmy po piwie i mogliśmy wracać do mnie. Przez całą drogę siedział cicho, aż do mojego domu. Tam wypił whisky i trochę się wyluzował. Ja zrobiłem to samo i spokojnie mogłem teraz zasnąć.
**Oczami
Liama**
-Co
jest grane? - otarłem zaspane oczy próbując wstać. Ale światło
przedostające się przez zasłony, uniemożliwiło mi to. Czułem
wielkiego kaca i ból głowy. Rozejrzałem się dookoła i co się
okazało? Jestem u siebie w sypialni, a na półce obok leży mój
telefon i tabletki. Nie mam pojęcia kto mnie tu przyprowadził, ani
też nie wiem co się stało. Jedyne co kojarzę to bar i dużo
alkoholu. Potem jednak mam pustkę.
Chwila,
przecież taka pustka nie występuje u mnie, po takiej ilości
alkoholu. Wiem, że wypiłem litry wódki, ale to nie ona
doprowadziła do urwania filmu. Nie wiem co konkretnie mi podano, ale
najwidoczniej komuś zależało bym stracił pamięć. Popiłem
tabletki wodą i spróbowałem wstać. Było ciężko, ale jakoś
jęcząc udałem się do łazienki. Po drodze minąłem mnóstwo
moich ciuchów. Wszystko miałem porozrzucane na podłodze.
-Ale
będzie sprzątania – wyszeptałem wchodząc do łazienki. Tam na
szczęście było w miarę czysto. Odkręciłem letnią wodę, a sam
pozbyłem się bokserek. Wszedłem pod prysznic i po chwili poczułem,
że znowu żyję. Potrzebowałem chwili na regenerację. Umyłem się,
a kiedy już spłukałem pianę, postałem chwilę pod bieżącą
wodą. Przez zamknięte oczy widziałem wczorajszą sytuację.
Dlatego szybko je otworzyłem i wyszedłem. Obwiązałem sobie
ręcznik wokół pasa, i zabrałem się za mycie zębów. Kiedy
skończyłem w toalecie wróciłem do sypialni po jakieś czyste
ubrania. Znalazłem pośród nich bluzkę rudej. Kucnąłem po nią i
na chwile stanąłem w miejscu. Powąchałem ją, i tak. Pachnie
dokładnie jak ona. Siedziałem w ciszy trzymając niebieską
podkoszulkę dziewczyny, którą kocham...
-Będziemy
chorzy! – naburmuszyła się mokra dziewczyna, kiedy dotarliśmy
pod mój dom. Nasza randka była udana, a zakończyła się ulewą. A
najgorsze w tym wszystkim jest to, że nie wziąłem samochodu ze
sobą. Miała być piękna noc z gwiazdami bez opadów deszczu, więc
moim planem był romantyczny spacer. W końcu mieszkamy w Londynie, a
on w nocy zamienia się w coś magicznego. Tak też było, ale
zaczęło padać i oboje przemokliśmy. Biegliśmy kilka przecznic,
żeby jak najszybciej być w domu. Zanim jednak się tu znaleźliśmy,
ruda zaczęła już kichać.
-Nie marudź
kotek – ucałowałem jej czoło. Szukałem kluczyków, a ona się
niecierpliwiła.
-Jasne,
przecież wcale nie jest mi zimno – prychnęła odwracając się do
mnie plecami. Miałem ochotę wybuchnąć śmiechem widząc jak się
obraża, dosłownie przypomina dziecko w przedszkolu. Odnalazłem
klucz, więc otworzyłem drzwi i złapałem ją w pasie, unosząc do
góry. -Jesteś moją złośnicą, wiesz? - wyszeptałem wnosząc dziewczyną do salonu.
-Nie chce być zła, ale nie powiedziałeś, że zostaje u Ciebie na noc – tupnęła nogą, a ja tym razem musiałem się zaśmiać.- Jakoś mnie to nie śmieszy.
-Kochanie! Mam dla Ciebie jakieś ciuchy, nie martw się – podszedłem na co odepchnęła mnie lekko do tyłu, ale wróciłem i mocno ją pocałowałem. Odwzajemniła śmiejąc się w moje usta.
Kiedy już szykowaliśmy się do snu, dałem jej tą koszulkę. Zarumieniła się, gdy ją nałożyła. Bo ubranie sięgało jej tylko do połowy uda. Mi bardzo jakoś to nie przeszkadzało, wręcz przeciwnie. Przecież i tak chciałem się pozbyć tej koszulki z jej ciała..
Ja
nie dam rady bez niej żyć. Powinienem się gniewać, ale to nie dla
mnie. Odrzuciłem ubranie na bok, a sam udałem się po komórkę.
Wykręciłem do dziewczyny, ale najpierw było zajęte, a potem
włączyła się poczta głosowa.
„Kocham
cię Susan, nie mogę się długo gniewać. Nie umiem..”
Zostawiłem
jej wiadomość, a sam postanowiłem szybko coś na siebie narzucić
i do niej jechać. Jedyne o czym marze to rozmowa z nią. Chcę, żeby
mi wszystko wyjaśniła, a potem po prostu nie wypuszczę jej z
ramion.
Zbiegłem
po schodach, po drodze zebrałem brudne naczynia, które umieściłem
w zmywarce. Złapałem jabłko oraz kluczyki od samochodu.
Sprawdziłem tylko czy mam telefon, a kiedy go wyczułem ruszyłem do
garażu. Wsiadłem do pierwszego pojazdu i ruszyłem. Oczywiście
zatrzymały mnie światła. Jednak kiedy tak stałem i myślałem o
Susan, zobaczyłem znane mi auto naprzeciwko. Za kierownicą siedział
zamyślony Malik. Czyżby był u Abigail? Nie dostrzegł mnie jadąc
centralnie obok mnie. Zdziwiony jego wyłączonym wzrokiem, ruszyłem
pod blok dziewczyn. Nie dzwoniłem, bo akurat z klatki schodowej wyszedł ich sąsiad. Przywitałem się i wbiegłem do środka. Już miałem brać windę, ale z drugiej strony szybciej dobiegnę. Po chwili byłem już pod ich drzwiami. Zadzwoniłem dzwonkiem i zapukałem trzy razy. Zrobiłem krok w tył, z niecierpliwością chodziłem w kółko. Usłyszałem otwierane zamki i w drzwiach stanęła nieprzytomna brunetka. Na mój widok jej oczy uległy rozszerzeniu.
-Liam? Co ty tutaj robisz? - spytała spoglądając za siebie i robiąc krok do mnie.
-Chciałem porozmawiać z Susan. Ta kłótnia nie powinna mieć miejsca. Ja naprawdę pragnę wyjaśnień – powiedziałem na jednym tchu obserwując jej zaskoczoną twarz.-
Malik pewnie też Ci „wybaczył”, bo widziałem go jadącego stąd. - dopowiedziałem.
-Chwila,
co?! Po pierwsze, nie było tu Zayn'a. Po drugie, czego ty
chcesz?Wyjaśnień?! Stary, ty ją wczoraj zdradziłeś i przysłałeś
zdjęcia. Chyba masz słabą głowę do picia – oznajmiła kręcąc
głową. A ja nie wiedziałem co jej powiedzieć. O co chodzi? Nic
przecież nie pamiętam, a ona zarzuca mi takie rzeczy. Sprawdziłem
telefon, a na nim nic nie miałem. Pokazałem Abi, a ta wpuściła
mnie do środka. Poszła po telefon i pokazała mi jego zawartość.
-Kurwa..
- to byłem ja i ta suka. Wiedziałem, że to nie alkohol tak
zadziałał. Musiała mi coś dosypać, a ja teraz nie pamiętam nic.-Abi, ktoś przyszedł? - usłyszałem głos rudej, a po chwili ujrzałem ją na schodach. Za nią wyszła kolorowa, która pomogła jej zejść na dół.
-Eee – za jąkała się Abigail podchodząc do schodów i patrząc na mnie. Wyszedłem do przodu, a dziewczyny stanęły na ostatnich schodkach.
-Co on tu robi?! - krzyknęła Susan nie patrząc na mnie. Spoglądała cały czas na przyjaciółki, a mnie nie raczyła spojrzeniem.
-Susan, ja chciałem...
-Ty coś chcesz?! No proszę cię, Liam daj spokój.
-Ja nic nie pamiętam – oznajmiłem podchodząc do niej. Dziewczyna miała podkrążone od płaczu oczy.- Spójrz na mnie, proszę..
-Nie proś już mnie o nic. Po prostu nie wiem co się stało, ale zraniłeś mnie. Wczoraj tak bardzo chciałam z tobą porozmawiać. Chciałam Ci wszystko wyjaśnić, a ty wolałeś złamać mi serce i...
Poczułem
łzy zbierające się w moich oczach, ale nie dałem im wyjść.
Dziewczyna patrzyła swoimi tęczówkami w moje. Tak samo jak ja
miała zaszklone spojrzenie, złapałem dłońmi jej twarz i
przybliżyłem do mojej.
-Proszę,
nie mów nic więcej. Kocham cię – załkałem wiedząc co chce
powiedzieć.
-Liam,
kocham cię, ale zdjęcie jest jednoznaczne – wyszeptała. -Nie, nie, nie. Kochanie, to nie prawda! Nic się wczoraj nie wydarzyło.. Sus, musisz mi uwierzyć – padłem na kolana. Łzy opuściły moje oczy. Płakałem jak dziecko, ale nie dam jej odejść. Tak bardzo ją kocham...
**Oczami
Susan**
-To
koniec – oznajmiłam przez zaciśnięte zęby. Te dwa słowa nie
chciały wyjść ze mnie. Usłyszałam jak dziewczyny gwałtownie
wciągają powietrze, a brunet upadł z kolan na twarz. Płakał
przede mną, prosząc bym tak nie mówiła. Czułam jak moje serce
ponownie zostaje skruszone na kilka kawałków. Kocham go najmocniej
na świecie, ale to co dostałam w wiadomości jest prawdziwe. Po
prostu ona nas tak bardzo nienawidzi, że chce zniszczyć każdemu
życie. Chyba ucieszy ją fakt, że właśnie zerwałam z Liamem. To
jeszcze do mnie nie dotarło.
-Susan,
może powinnaś ochłonąć – zaczęła Amy podchodząc do mnie.
Przytuliłam się do niej mocno, dając znak, że nie mam już sił. -Liam, proszę idź już – oznajmiłam na głos patrząc w jego stronę.
-Kocham cię! Rozumiesz!? Tak cholernie cię kocham.. Nie pozwolę Ci odejść, błagam Susan. Zrozum, że to co się stało wczoraj to na pewno nie była zdrada! Ta suka dała mi jakieś tabletki. Zabije ją, naprawdę. Ona pożałuje tego – mówił tak szybko, tak bardzo czułam jego żal i chęć zemsty. Pragnęłam go przytulić, ale nie mogłam. Przecież są dowody kontra słowa. Tylko z drugiej strony są to słowa osoby, którą kocham i znam. Może Amy ma rację, powinnam ochłonąć i dać mu szansę na wyjaśnienia? Nie mam pojęcia co mam robić.
Zeszłam
do niego i położyłam dłoń na jego policzku. Przeszywałam go
wzrokiem. Oboje jesteśmy rozbici, a on tak bardzo teraz to przeżywa.
Można powiedzieć, że w ciągu jednej doby zraniłam go dwa razy.
-Też
cię kocham – wyszeptałam płacząc razem z nim. Kręcił głową,
a ja wiem, że to moja wina. Wszystkie nieszczęścia tego dnia to
moja robota. Trudno jest być kobietą, która rozwala bliskim życie.
Chce być z nim, bo go kocham. Lecz nie mogę, jeśli nie pamięta co
tak naprawdę się stało. Może i nie poszedł z nią do łóżka, a
może poszedł? To tylko ona wie, a znając życie nie powie nam
prawdy. Pewnie nigdy nie mówi nic szczerze.
-To
nie odchodź, błagam. Nie zostawiaj mnie. -Przepraszam – ostatni raz na niego spojrzałam i wróciłam na schody.
-Susan! Błagam cię! - krzyczał za mną, ale ja nie miałam sił na niego patrzeć. Czuje jak moje serce szaleje wewnątrz, a ja nic nie mogę zrobić. Jedyne co trzyma mnie na duchu, to wzrok moich przyjaciółek. One wiedza co czuję. Wiem, że zaraz będą moim wsparciem jak zawsze.
-Liam, proszę cię abyś wyszedł – powiedziała zdruzgotana Abigail. Odwróciłam się w jego stronę, i pożałowałam. Te piękne brązowe oczy zmieniły się w krwisty odcień. Liam Payne płakał przy nas, z mojego powodu.
-Kocham cię, nie przestanę walczyć – oznajmił wstając i wychodząc. Drgnęłam na dźwięk trzaskających drzwi. Wtedy mój żal opuścił mnie. Brunetka poszła zamknąć na klucz drzwi, a Am podprowadziła mnie do pokoju. Ryczałam jak za dawnych czasów. Kolorowa próbowała mnie uspokoić, ale mimo przytulania nie wychodziło.
-Co
ja narobiłam? Dałam odejść jedynej osobie, którą tam mocno
kocham – wyszeptałam szarpiąc się za włosy.
-Ej,
ej, ej – zabrała moją ręki Abi. - Nikomu nie dałaś odejść.
Li cię kocha, jak tylko ochłoniesz to pójdziesz z nim pogadać.
Wyjaśnicie sobie wszystko – głaskały mnie po głowie, a ja z
zamkniętymi oczami wsłuchiwałam się w ich głosy. Mówiły całą
prawdę. Właśnie to tylko prawda może ukoić nasze smutki.
Dziewczyny powiedziały mi wszystko na pocieszenie. Tak cholernie się
boję, że go stracę na zawsze. Wiem, ze to moja decyzja, a on nie
chciał nigdzie iść. Lecz inaczej teraz nie mogłam postąpić. Mój
umysł tak mi mówił, a ja staram się myśleć racjonalnie. -Dopadniemy ją, obiecuje – usłyszałam przy swoim uchu i pomału odpływałam. Któraś z nich podała mi jakieś środki uspokajające, a ja dzięki nim mogłam spokojnie zasnąć, i obudzić się dopiero jak mój układ nerwowy ochłonie.
-Kocham was – oznajmiłam na wpół przytomna. Moje przyjaciółki dalej były przy mnie, bo czułam ich zapach. Każda pachnie inaczej, a ja wiem, ze są przy mnie. Wsparcie i szczerość to podstawa naszej przyjaźni.
W
głowie skakały mi różne obrazy. Nie wiedziałam na czym się
skupić, aż w końcu wybrałam najmniej straszny widok.
Wróciłam
wspomnieniami do podstawówki, gdzie byłam niewinnym dzieckiem,
które jeszcze nikomu nic nie zrobiło. A jedyne co mogłam wtedy
zrobić, to bić dzieci, które pastwiły się nade mną lub, którąś
z dziewczyn... .............................
Hej kochani! Jak mija majówka? :>
My mamy wolne, bo matury są itd.. Więc mogę nadrobić seriale, opowiadania, rozdziały i lekcje xd
Zaczęłam oglądać super serial, jestem mega w niego wkręcona. Przynajmniej tak mogę zapomnieć o problemach </3
Buziaki.
Pozdrawiamy IDA! ;3
Brak komentarzy
Prześlij komentarz