**Oczami
Abigail**
Siedząc na
zimnej ziemi wszystko mnie bolało. Zaczynając od głowy, a kończąc
na stopach. Uderzałam pięściami o asfalt, bo chłopak nie odbierał
ode mnie telefonu. Dopiero co się wszyscy pokłóciliśmy, a on
odjechał. Nic już nie widzę, oprócz jego gniewu w oczach, kiedy
spoglądał na mnie. Był tak bardzo zawiedziony moim zachowaniem, że
boję się o niego. Cholernie martwię się, że mogło mu się coś
stać po drodze. Jeszcze nigdy nie doszło między nami do takiej
kłótni, ogólnie dziewczyny też pierwszy raz tak bardzo pokłóciły
się z chłopakami.
-Chodźcie,
zaczyna padać – z powrotem na ziemie sprowadziła mnie najbardziej
opanowała Susan. Przez swoje łzy nie zauważyłam, że cała moknę,
a na dodatek jestem brudna. Tak się kończy siedzenie na ziemi.
Podniosłam się, a następnie pomogłam wstać Amy, która tak jak
ja próbowała dodzwonić się do Lou. To nasza wina, wszystkie we
trzy zawiodłyśmy. Miałyśmy tak dużo czasu, aby im wszystko
powiedzieć. Z każdym dniem, każdym kłamstwem oddalałyśmy się
od prawdy. Teraz ona nas dopadła, kiedy nie chciałyśmy tego. To na
pewno plan tej suki, która chce ich odzyskać. Czy ona nie rozumie,
że ich już dla niej nie ma?!
-Wsiadajcie –
usłyszałam głos obcego mężczyzny, ale kiedy dziewczyny wsiadły,
postąpiłam tak jak one. W środku przytulałam się do Amy, która
nie puszczała mnie. Ruda nagrywała się co chwilę na pocztę Liama
prosząc o spotkanie. On jak pozostali postanowili się nie odzywać.
Co się dziwić, zawaliłyśmy Teraz będziemy cierpieć.
Myśląc o
Zayn'ie nawet nie zauważyłam kiedy z samochodu, przeniosłyśmy się
do naszego salonu na kanapę. Świat wokół mnie cały czas wiruje i
nie chce stanąć. To wielka kłótnia, która doprowadziła to
okropnego stanu. Moja psychika ciężko znosi takie rzeczy, a mój
stan fizycznie wcale nie jest lepszy. Zresztą co się dziwić?
Kłamstwo ciągnie za sobą tysiąc następnych, a potem wychodzi
prawda. Która jest gorsza od ściemniania.
-Dziewczyny ja
nie dam rady – zaczęłam wstają i wycierając mokre policzki.
-My też nie
damy rady – powiedziała Susan, nie ruszając się z miejsca.
Siedziała z podkulonymi kolanami, a Am położyła na jej ramieniu
głowę. -Myślę, że ktoś nas nienawidzi. I chyba wiemy kto – pokiwały zgodnie głowami.
Wyjęłam ponownie telefon z kieszeni. Minęły już jakieś 3 godziny, a oni – centralnie żaden z nich się nie odzywa. Jutro niby jest szkoła, ale ja w takim stanie nigdzie się nie wybieram.
-Nie mogę
teraz odebrać, jeśli to ważne zostaw wiadomość.. - Piii!
-Zayn,
popełniłam okropny błąd. Wszystkie go popełniłyśmy, ale
potrzebuje cię. Ja naprawdę cię potrzebuje teraz! Słyszysz?
Teraz..
-Abi, mamy lody – oznajmiła Sus wołając mnie. Ja natomiast słysząc polepszenie w jej głosie, zeszłam w dół. Siedziały okryte kocem i jadły czekoladowo- truskawkowe lody. Zaśmiałam się na ten widok, bo ostatni raz kiedy taka sytuacja się zdarzyła, to nie byłyśmy pokłócone z kimś dla nas ważnym. I to nie wszystkie naraz.
-Kocham was – oznajmiła kolorowa kiedy się do nich dosiadłam. Przytuliłam je i najchętniej bym tak została, ale naszą chwilę spokoju przerwał telefon. Komórka Amy zawibrowała, a ona od razu ją wyjęła z kieszeni. Sprawdziła wiadomości i pokazała nam.
-Nie wierzę .. - wyszeptałam biorąc telefon do ręki. Starałam się przeanalizować wszystkie szczegóły, które są na zdjęciu. Tak, ktoś wysłał do nas zdjęcie. Ale nie zwykłe. Stałyśmy we trzy z chłopakami, kłócąc się. Ktoś wtedy był tam z nami. Więc miałam racje, to była pułapka.
-Bawią się naszym kosztem.
-Jeśli to ona, to chyba nie zdziwi nas to, że pewnie jest u któregoś z nich – oznajmiła Susan ponownie kręcąc do swojego chłopaka. Żaden jak zwykle nie odbierał. Wiem, że potrzebują czasu, ale nie mamy go teraz dużo. Szczególnie, że ktoś chce nam uprzykrzyć jeszcze bardziej życie. Co jeśli ona jest u Zayna? Może wykorzystała naszą kłótnie, jego alkohol iii.. Nawet nie chcę myśleć, że mógłby mi to zrobić.
Tak
samo nie mogę sobie wyobrazić, że taki Liam zdradzi Susan. Odkąd
oni się znają, to jeszcze nigdy nie doszło do czegoś takiego.
Przecież ona i on serio się kochają. I to widać, przynajmniej ja
to widzę i zapewne Amy też. Nabrałam dużą łyżkę lodów o
smaku czekoladowym, i umieściłam ją wprost w swojej buzi. Poczułam
straszne pieczenie i zimno, które było nie przyjemnym doznaniem.
Wypuściłam parę z ust. Miałam ponownie łzy w oczach, kiedy tylko
słyszałam dźwięk poczty głosowej. Pojechałabym do niego, ale on
tego nie chce. To niech przynajmniej napisze mi SMS typu „ Żyje.”
Tyle mi wystarczy. Na prawdę, będę mogła wtedy jakoś się
położyć, i może nawet zasnę. Ale kiedy nie wiem co jest grane,
to nie mogę spać. Po prostu panicznie się boję, boje się o kogoś
na kim mi zależy. To normalne w mojej naturze. Zawsze się tym
przejmuje.
-Ej,
zamierzacie zasnąć? - spytała kolorowa wstając i idąc po coś do
kuchni. -Ja nie dam rady – odezwała się Sus, a ja się z nią zgodziłam. Po chwili wróciła do nas nasza przyjaciółka z czekoladą, ale nie byle jaką. Przyniosła pyszną z nadzieniem karmelowym. Od razu wzięłam 3 kawałki, delektowałam się jej mlecznym smakiem, aż w końcu rozpuściła się,
-Może pójdziemy do Abi, i włączymy sobie jakiś film? - pokiwałam głową i ruszyłam pierwsza na górę. Związałam włosy w koka, zajmując się sprzątaniem, To znaczy mam najczyściej z naszej trójki. Więc tylko włączyłam laptopa, i ogarnęłam łóżko. Dziewczyny doniosły poduszki, herbaty i przekąski. Przynajmniej będziemy we trzy. Zawsze to lepiej niż mam siedzieć sama i płakać. 'Uruchomiłam jedną z komedii, może coś głupiego nam poprawi humor. Leżąc pomiędzy dziewczynami, czułam miłość od nich płynącą.
-Kocham
was – wyszeptałam. Poczułam jak kładą swoje głowy na moich
ramionach. Z uśmiechem na ustach otworzyłam paczkę ciasteczek
zbożowych. Zajadałam się i oglądałam film, próbując przestać
myśleć o wielkiej dramie w naszym życiu...
**Oczami
Zayn'a**
-Zayn,
popełniłam okropny błąd. Wszystkie go popełniłyśmy, ale
potrzebuje cię. Ja naprawdę cię potrzebuje teraz! Słyszysz?
Teraz..
Słuchałem tego nagrania po raz trzeci, mając znowu łzy w oczach. Jej głos był tak bardzo przepełniony smutkiem i żalem. Widziałem przed swoimi oczami, że ona stoi i płacze. Tak strasznie cierpi, ale ja też cierpię. Może po dwóch butelkach czystej, już mniej czuję ból, ale jednak. To ja zazwyczaj ranię bliskich, a teraz zostałem zraniony. Ostatnio kiedy doszło do takiego czegoś, to była sytuacja z Dianą i moimi byłymi przyjaciółmi. Od tamtej pory to ja raniłem, i było mi z tym dobrze. A po dziś nie mogę pojąć, że Ci dwaj idioci też dali się nabrać. Ale jak to możliwe, że się nie spotkaliśmy nigdy? Po prostu nigdy ich nie widziałem tam, a oni mnie.
Chociaż teraz wszystkie dziwne wymówki Abi, albo pośpieszanie z ich domu mają sens. Pewnie jak tylko wyszliśmy to następny wchodził. To tak bardzo dobrze obmyślane, ale chwilowo jestem wkurwiony. Siedzę w salonie, a raczej wygląda to jak salon, który trochę rozwaliłem z nerwów. Moja szafa leży połamana na dwie części, a stołu już nie ma. Tak po prostu, kiedy jestem wściekły nie patrzę na nic innego, jak na swój gniew. Wtedy rozwalam wszystko co mam na drodze.
Chwiejącym
krokiem wyszedłem na taras, gdzie zapaliłem zioło. Nie mam bongo,
więc jedynie zostają mi skręty. To mnie dziś ratuje i pomoże
zasnąć. Bo teraz, kiedy zamykam oczy widzę tylko ją. Jej piękne
oczy, które na mnie patrzą z uśmiechem, widzę wszystkie wspólne
chwile. A dzisiejszy dzień jest dla mnie horrorem. Chciałbym się
nagle obudzić, żeby to nie była prawda. Nie jestem babą, żeby
się przejmować takim gównem, ale dobrze wiedziały jaki mamy do
siebie stosunek. Nie ma innego rozwiązania, jak wielka kłótnia.
Ciekaw jestem, który szybciej wymięknie i pójdzie do jednej z
nich. Zakładam, że ja jak tylko wrócę za parę dni to zjawie się
u Abi.
Jak
wrócę...
Właśnie,
miałem jechać, ale w takim stanie nie wsiądę za kółko. Nie mam
już 18, żeby tak szaleć. Trochę zależy mi na życiu, więc
poczekam do jutra. Lepiej wyłączę komórkę, bo nie chce słuchać
jej głosu. Potem wyjdę na beksę, a tego chcę uniknąć.
Słysząc
melodyjkę gaszącą mój telefon, schowałem go do kieszeni, a sam
udałem się do środka. Zamknąłem drzwi i poszedłem wolnym
krokiem w stronę schodów. Wdrapałem się jakoś na górę i do
sypialni. Jedyne co teraz mam w głowie to sen. I przy tym zostanę,
przynajmniej przez parę godzin, dopóki nie wstanę i się stąd nie
wyniosę. Chyba czas odwiedzić mamę i rodzinę. Ehhh, przynajmniej
mam gdzie się zatrzymać bez płacenia. Tylko pewnie będą mi
suszyć głowę kiedy wreszcie poznają Abigail. Na pewno nie za
szybko...
**Oczami Liam'a**
-Jeszcze
jedną kolejkę! - krzyknąłem do brunetki i klepnąłem ją w
tyłek. Zaśmiała się i poszła za barek, by polać mi ponownie
alkoholu. Jestem tu od jakiś dwóch godzin, i w sumie dobrze się
trzymam. Nie licząc małej bójki, ale to była wina tego debila,
który nie zachowywał się dobrze w stosunku do jednej z dziewczyn.
Stanąłem w jej obronie, bo jednak nie lubię widzieć jak ktoś źle
traktuje kobiety. Sam czasem to robię, ale mam powody. Na przykład
teraz, jestem pijany, wkurwiony, i rozczarowany zachowaniem swojej
dziewczyny. Dlatego klepie po tyłku kelnerkę. Przynajmniej tyle mam
zabawy. Bo znając życie za jakieś parę minut wypieprzam do domu i
idę spać.
-Ale
mi się chce lać – powiedziałem sam do siebie wstając od barku i
zostawiając alkohol na ladzie. Przeszedłem przez tłum bawiących
się ludzi. Kiedy dotarłem do toalety to ulżyło mi. Po prostu od
długiego czasu wstrzymywałem, bo nie chciało mi się nigdzie iść.
A jednak tym razem ruszyłem tyłek i mogę wracać z pustym
pęcherzem po więcej picia. W takich miejscach jak to żałuje, że
rzuciłem palenie. Jak czuje się wszędzie dym połączony z
alkoholem, to chce się żyć. A jak kurwa tak się starałam
przynajmniej z jednym z nałogów skończyć. Najwidoczniej nie można
móc wszystkiego naraz.
Minus
takich klubów to setki ludzi, którzy kołyszą się w rytm muzyki
niedająca Ci przejść. Trzeba się wtedy przeciskać na siłę, a
pod wpływem alkoholu nie zawsze masz na to cierpliwość.
Tam
gdzie zostawiłem picie, tam też było. Dopiłem je do końca i
poprosiłem jeszcze raz to samo.
-Ooo,
Liam – usłyszałem znajomy kobiecy głos. Spojrzałem na nią i
nie wiedziałem co zrobić. Głęboko westchnąłem, bo naprawdę mam
wyjebane na nią. A ona sobie ubzdurała, że wróci do mojego życia.
Jakbym miał mało problemów na głowie.
-Diana
– odezwałem się oschle patrząc w jej niebieski oczy. -Widać to szczęście na mój widok – cmoknęła mój policzek i się przysiadła. Uniosłem brew w górę, ale nic nie mogłem na to poradzić. Przecież nie wyrzucę jej stąd. Kelnerka lustrowała ją wzrokiem, ale nic nie mówiła. Więc czekałem, aż zerknie na mnie. Ale jak to zrobiła to także nic nie powiedziała. Kręcąc głową patrzyłem jak blondyna z uśmiechem na mnie patrzy.
-Po proszę to samo co kolega – oznajmiła barmance i po chwili miała szkocką przed sobą. Zamknąłem oczy i starałem się być w innym miejscu. Tylko jedyne jakie sobie wyobrażałem, to pokój Susan i ona w nim. Chciałbym być przy niej, ale nie! Nie myśl o tym teraz Liam! To i tak nic nie da. Zrobiła co zrobiła, wszystkie zrobiły coś złego. Owszem, może bym tak samo postąpił, ale przegięły. Na wybaczenie potrzeba odrobiny czasu. Traktuje to jak zdradę.
Do
związku jest potrzebne zaufanie, a moje co do niej chwilowo
podupadło.
-To
co Liam? Za przyszłość – uniosła szklankę w górę patrząc na
mnie. Wzruszyłem ramionami i razem z nią wypiłem whisky.
-Przyszłość
jest do dupy – mruknąłem kładąc głowę na rękach, które
umiejscowiłem na barze. Poczułem jej rękę na swoich plecach, ale
nie miałam już siły by ją strącić. Tak jakoś złapałem
„fazę”. Ostatnio kiedy widziałem tak rozmazanych ludzi to było
jakoś w wakacje. Dawno mnie tak nie złapało.-Nasza przyszłość nie jest taka zła – wyszeptała do mojego ucha, a ja zacząłem odpływać. Strąciłem szklankę z blatu i próbowałem wstać, co nie powiodło się.
-Co mi zrobiłaś? - spytałem ostatkami sił, ale obraz zaczął mi znikać.
Zasnąłem
w swoim ciele, ale wszystko czułem. Ktoś pomógł mi wstać i
gdzieś ze mną szedł, czułem dalej zapach papierosów i słyszałem
w tle głośną muzykę. To oznacza, że jesteśmy w tym samym
klubie, ale gdzieś na tyłach. Obok dalej jest Diana, ale z nią
jest jakiś mężczyzna. Coś między sobą szepczą, ale ja nic nie
mogę zrozumieć. Za bardzo mnie złapało. Dała mi suka jakieś
pigułki do alkoholu. Nie spodziewałem się tego po niej. Rozumiem
jakieś głupie gadki, ale tak daleko się posunąć? Najwidoczniej
nie znałem naprawdę takiej Diany. Czułem jej zapach i to jak
dziewczyna przytula się do mnie, a jednocześnie całuje moje usta.
Nie widząc nic nie mogłem jej powstrzymać. Tak bardzo chciałem
się wybudzić z tej „śpiączki”, ale nic nie wychodziło.
Jedyne co wyszło na dobre to omdlenie, które nastąpiło po jej
odejściu ode mnie...
**Oczami
Susan**
Moje
oczy są tak bardzo podpuchnięte, tak jakbym od kogoś dostała w
twarz kilka razy. A do tego są mega czerwone od łez i braku snu.
Zresztą nie tylko ja wyglądam jak trup, Amy chodząc po pokoju nie
podnosi nawet nóg, tylko nimi szura i patrzy w podłogę. Abi
natomiast nie wstała z łóżka już od kilku godzin. W sumie mamy
dopiero jakąś 4 nad ranem, a my nic nie robimy, bo jedyne co możemy
to płakać. Na prawdę, jeszcze tak nigdy się nie czułam. Nie
czułyśmy się tak we trzy naraz i to przez nas. Bo tak naprawdę,
gdyby nie my to nic takiego nie miałoby miejsca. Ale jak to kobiety,
zawsze musimy wiedzieć wszystko lepiej.
Z
każdym dźwiękiem mojej komórki myślałam, że to on. Miałam
cichą nadzieję, że zrozumiał i chce ze mną porozmawiać na
spokojnie. Wtedy przynajmniej mogłabym mu wszystko wyjaśnić. A tak
musimy cierpieć. Najgorsze jest to, że on jest osobą do której
bym teraz poszła szukając pocieszenia, ale nie mogę. Bo zraniłam
go. Jedną z osób, które bardzo kocham. Stoję przed lusterkiem już jakąś godzinę i staram się umyć twarz, ale nie wychodzi mi. Kompletnie nie mam siły otworzyć pudełka. Jedyne co dobrze mi wychodzi to głośne oddychanie i wycieranie łez.
-Susan! Choć, Li napisał! - krzyczała Am biegnąc w moją stronę z telefonem w reku. Na ułamek sekundy czułam jak serce wyskakuje mi z piersi. Chwyciłam urządzenie i przedostałam się do wiadomości. Tak, to od niego. Trzęsącymi się dłońmi weszłam w treść, która była zdjęciem, a raczej kilkoma zdjęciami. Telefon drżał razem z moim ciałem.
Szczęście
wyparowała, kiedy ujrzałam go i jakąś blondynę. Całowali się,
a on ją obmacywał. Po prostu dobrze się razem bawili, a podpis
mówi sam przez siebie..
„Tak to
jest kiedy zostawiasz chłopaka samego.. D.”
-Nie
wierze – wyszeptałam upuszczając smartphone na podłogę, a ja
runęłam za nim. Straciłam kontrolę nad swoim ciałem. Poczułam
tylko długie i mocne kłucie na kości ogonowej oraz na nodze gdzie
mam gips, a potem moje ręce były we krwi. Opuszczając telefon,
upadła też fiolka z perfumami, która roztrzaskała się na parę
części. A ja z tego wszystkiego przecięłam sobie rękę, a moja
noga właśnie przeżywała chyba drugie złamanie. Dopiero po paru
sekundach dotarły do mnie wszystkie odczuwalne bodźce.
Ból,
ból, ból... Ale nie tylko normalny. Ten serca zakochanej też
czuje. Nie wiem jak to mogło się stać, ale ona wykorzystała
sytuację i go zabrało ode mnie.. Zabrała część mojego serca, a
ja to teraz odczuwam. Czuje jak odchodzi część mnie.-Nie, nie, niee – szeptałam sama do siebie kręcąc pośpiesznie głową.
-Abi! Potrzebuję pomocy medycznej! - piszczała kolorowa zaczynając żyć i biegać wkoło mojej osoby. Kiedy brunetka weszła do łazienki z przerażeniem podbiegła i upadła na kolana obok mnie. Patrzyła na krew, a następnie poinstruowała Am co jej potrzeba. Opatrzyła szybko moje rany, a za nogę zabrała się po chwili. Sprawdziła gips, który był pęknięty w jednym miejscu, ale wyszeptała coś w stylu, że jeszcze przeżyje. Jednak ja w tym czasie tylko płakałam i mówiła jak bardzo mnie boli. Wszystko mnie bolało.. One nie wiedziały co takiego doprowadziło mnie do tego stanu.
Chciały
mi pomóc wstać, ale ja nie mogłam. Nie współpracowałam, a kiedy
tego nie robiłam to dziewczyny nie miały chwilowo na tyle siły by
same dać radę.
-Susan,
dasz radę – wyszeptała jedna z nich, a druga podniosła mój
telefon. -A to suka..- chyba już zobaczyły co mnie tak bardzo wyprowadziło z równowagi i to dosłownie. Trzymając się kurczowo swoich włosów poczułam jak obie są przy mnie. Znowu płakałyśmy, ale tym razem z jednego powodu. Liam – ja go nie podejrzewałam o takie coś. Wydawał się być kimś na kim mogę polegać do końca życia..
-Jesteśmy z tobą kotek..
-A ta cała Diana pożałuję, że z nami zadarła. I jeszcze specjalnie stanęła tak do zdjęcia, żeby tylko jej całej twarzy nie było widać – powiedziała na jednym tchu kolorowa analizując ponownie SMS, którego dostała chwilę temu.
-Jeśli to ona nas prześladuje i na dodatek robi takie rzeczy, to nie ręczę za siebie. Po prostu mam ochotę ją rozszarpać – wycedziła Abigail zabierając telefon jak najdalej ode mnie. Ja nie mogłam teraz myśleć o tym czy ona nam zagraża czy nie. Wiem, że właśnie zabrała mi chłopaka. To się dla mnie aktualnie liczy, a nie to czy to ona jest powodem naszych kłótni, albo czy to ona nas prześladuje.. Tak jakoś chwilowo nie mam do tego głowy, ani chęci.
Poprosiłam
dziewczyny o pomoc w dostaniu się do pokoju gdzie chciałam zostać
sama. Nie chętnie mnie zostawiły, ale zrozumiały co czuję.
Dlatego położyłam się i płakałam w poduszkę. Jak najciszej się
dało, ale z bólem głowy nie mam pojęcia czy było to cicho.
Słyszałam
tylko echo swojego serca i łkanie. Jak to mogło się tak potoczyć?! No w jaki sposób?! Wystarczyła jedna kłótnia, żeby do niej poszedł.. Jacy faceci są okropni.. Ale mój płacz dało się przekrzyczeć i zrobiła to któraś z dziewczyn. Tak zaczęła krzyczeć, że zerwałam się do pozycji siedzącej i chciałam tam pobiec. Nie mogłam zbyt szybko się wydostać na dół gdzie dobiegały krzyki...
____________________
Elo kotki nasze!<3Sorki, że tak późno, ale mam czas więc dodaję o tej porze :"D
Tak jutro szkoła, a ja co robię? :D Nadrabiam TVD <3 <3
Ale trudno xdd Mam nadzieję, że podoba wam się rozdział, bo myślałam nad nim trochę xdd
Ale się zapowiada rozwinięcie ciekawej akcji xx
Tak też powodzenia w sql i buziaki!!
Pozdrawiam IDA! <3 <3
Walić. Mam wolne od szkoły ^^
OdpowiedzUsuńRozdział zajebisty!
Ale Dianę chwyciłabym za szyję, ścisnęła z całej siły i zostawiła piekące, fioletowe siniaki (próbowałam na swoim ramieniu - trochę boli ;/ )
Także ten, miłego dnia w szkole ;)
Lily.