poniedziałek, 21 marca 2016

Rozdział 46!

**Oczami Amy**

Chęć zabicia Louis'a szybko przepadła w niepamięć, kiedy mnie pocałował. Na reszcie poczułam jego ciepłe usta na swoich. Nie miałam zamiaru teraz go zostawiać. Na pewnie mnie stąd nie wyrzucą, jak już to siłą. Jednak coś do mnie mówiło, że kurde on pamiętał od dłuższej chwili. Za to też oberwał ode mnie w ramię ponownie. Nic już nie powiedział, bo dokładnie wiedział za co.

-Chodź – wstał ciągnąc mnie za sobą w jakimś nieznanym kierunku.
-Ale gdzie? - jęczałam grzecznie podążając za chłopakiem, który trzymał mnie za rękę. W taki sposób mógł mnie nawet, na koniec świata zaciągnąć. Czuć jego miłość, to najpiękniejsze uczucie na świecie.
-Zobaczysz – mruknąć mijając różne osoby, w tym też pielęgniarki, które pożerały go wzrokiem. Zaraz się tam wrócę i roztrzaskam ich piękne mordki, na kwaśne jabłko. Nikt nie ma prawa się tak na niego patrzeć, oprócz mnie.

Wyluzuj Amy, zazdrość piękności szkodzi..

Minęła chwila, jak dla mnie wieczność, kiedy chłopak zamknął za mną drzwi na klucz. Znalazłam włącznik światła, okazało się, że jesteśmy w jakimś kantorku z różnym medycznym sprzętem.
-Na jakiego chu...

Uciszył mnie ustami, co było idealnym sposobem na ciszę. Poczułam na swoich plecach zimną szafę, a zaraz po tym znalazłam się na niej siedząc, a chłopak nacierał na mnie swoim ciałem.
-Czy my mamy zamiar tutaj? - spytałam między pocałunkami, a chłopak zaśmiał się jednoznacznie. Długo nie musieliśmy czekać na żadne wstępne gierki. Pozbyłam się jego koszulki, a kiedy próbowałam ściągnąć swoją zwaliłam jakieś puszki na podłogę robiąc hałas.
-Ciii – uciszył mnie, pomagając ściągnąć niezdarnie ubrania. Byłam już w samej bieliźnie, a chłopak ściągał spodnie tak szybko, że poleciał plecami na szafę.
-Kurwa – wyszeptał odpychając się od niej z powrotem do mnie.
-Niezdara – zaśmiałam się, ale w zamian dostałam wkurzoną minę chłopaka, który pragnie seksu.
-Chcę zobaczyć czy coś się zmieniło – wyszeptał do mojego ucha odpinając biustonosz. Pomału zjechał ramiączkami, a potem rzucił go obok. Patrzył na moje piersi dobrą minutę, a ja speszona nie wiedziałam gdzie patrzeć. Zaczął się nimi bawić, co mnie lekko rozproszyło. Dawno nie czułam obcych dłoni na swoim biuście, na swoim ciele. Minęło kilka dobrych dni od tego dotyku. Nie wiedziałam, że tak bardzo mi tego było brak. Podczas jego „zabawy” byłam na skraju, miałam ochotę tylko i wyłącznie by go poczuć wewnątrz siebie. Nie chciałam żadnych gierek na rozgrzewkę, pragnęłam Louis'a w tym momencie.

-Czy ty masz gumki? - spytałam sapiąc koło jego twarzy. Pokiwał niezmiernie wolno głową i zaczął ich szukać po kieszeniach spodni leżących na ziemi. Musiał kucnąć, a kiedy wstawał uderzył głową o puszkę z jakimś proszkiem. Rozsypał wszystko na podłogę, a ja nie mogłam wytrzymać ze śmiechu. Chciałam zeskoczyć i mu pomóc, ale nagle ktoś szarpnął za klamkę. Odskoczyłam w głąb pomieszczenie zachłystując się powietrzem. Chłopak szybko wstał i zatkał mi usta. Spojrzałam na niego zdenerwowana, bo nie mam na sobie większej części garderoby, ale miałam ochotę się śmiać.
Szarpnięcie ponownie nastąpiło.

Ugryzłam chłopaka lekko w rękę, na co się odsunął klnąc pod nosem. Zeskoczyłam na podłogę i wskoczyłam na Lou, nie wiedząc co zrobić złapał mnie i przycisnął plecami do zimnej ściany. Całowaliśmy się jak dzieciaki w liceum nie mogąc się nacieszyć. Czułam się jak wolne dziecko, które pierwszy raz smakuje czegoś zupełnie nowego. To tak jakby pierwszy raz zjeść czekoladę – uzależnia i smakuje najlepiej pod słońcem. Nie ma nic lepszego od smaku słodyczy w ustach. Tak też jest z bliskością do osoby, którą się kocha.

-Halo, czy ktoś tam jest? - usłyszeliśmy na co prychnęłam śmiechem, a chłopak za mną. Przerwano nam na chwilę zastanowienia co dalej, lecz szybko podjęliśmy jednomyślną decyzję.
Nic nie mówiąc przeszliśmy do dalszych zamiarów. Tym razem nie zważaliśmy na jakieś proszki lecące na nasze ciała, ani na hałas robiący.
Wreszcie po tylu przejściach poczułam chłopa w sobie. Wygięłam się w łuk rozkoszy. Brakowało mi tego pięknego uczucia, nawet nie chodzi o sam seks, który jest zajebistą przyjemnością, ale o samo połączenie dwóch duszy, które podczas tego stosunku otwierają przed sobą całych siebie...

*
-Mam jeszcze ten proch we włosach – uderzyłam go w ramię kiedy szliśmy niezauważalnie do jego sali. Na szczęście nikt nam już nie przeszkadzał, bo w rezultacie kiedy tylko się ubraliśmy do pomieszczenia wparował jakiś koleś, który myślał, że drzwi się zatrzasnęły. Na szczęście za trochę kasy, postanowił nikomu nie mówić co tam zaszło.
Było to trochę upokarzające, ale z drugiej strony było warto. Zawsze jest warto.

-Ja też coś pewnie mam – zaśmiał się otwierając przede mną drzwi.
-O nieee, ja już muszę się zwijać, bo dochodzi północ – spojrzałam na telefon, gdzie miałam SMS od Susan. - Ruda się martwi, a pielęgniarki mnie nigdy tu nie wpuszczą.
-Jutro rano wyjdę na własne żądanie, więc się zobaczymy lada moment. - przytuliłam się do niego nic nie mówiąc, a on był zaskoczony, ale odwzajemnił.
-Tęskniłam – powiedziałam w jego klatkę piersiową, czują przyśpieszenie jego serca.
-Ja też – wyszeptał całując mnie w czubek głowy.
-Do jutra – zostawiłam go samego wychodząc z pomieszczenia z uśmiechem na ustach. Rozejrzałam się dookoła i mogłam po chwili iść do wyjścia. W międzyczasie już zadzwoniłam po taksówkę, żeby tylko długo nie czekać.
Na szczęście na parkingu już stał i czekał na mnie pojazd. Podałam adres i czekałam, aż będę w domu. Pewnie Susan się nudzi, bo siedzi sama. No chyba, że Payno jest i się dobrze bawią. O nieee, nawet niech mnie nie wkurza i nie karze iść gdzieś na miasto o tej porze. Ona nie może przecież się bzykać! Laska ma na całej nodze gips, więc jedynie mogą się bawić w jakiegoś doktora...


**Oczami Susan**
Promienie słońca to coś pięknego, ale nie kiedy masz ból głowy i kaca. Serio, jak ja mogłam się tak wczoraj upić?! A no tak. Kochany Liam wypił ze mną wino, a kiedy pojechał przybyła Amy, która opowiedziała mi o Lou. I co? No i musiałyśmy sobie jakoś to uczcić, tak więc w naszym barku brakuje zapewne dwóch butelek wódki.

O fuuu! Myśląc o alkoholu mam odruch wymiotny..

Próba wstania nie powiodła się, bo kochana kolorowa leży centralnie na mnie. Zepchnęłam ją na bok, a sama podpierając się spróbowałam ponownie wstać. Niech to szlag! Jebany gips. Kuśtykając w stronę łazienki zatykałam dłonią usta, żeby czasem nie zabrudzić podłogi, bo Abigail to mnie zabije jak wróci.
A no właśnie, ciekawa gdzie ta nasza grzeczna Abi. Nieźle musiała się zabawić z Malikiem. Kto wie co oni dalej robią, przecież dopiero dochodzi 9 rano. Może jeszcze nie skończyli upojnej nocy.

Na reszcie dotarłam do toalety. Teraz trzeba uklęknąć co jednak jest najtrudniejsze.
-Amy! - krzyknęłam, żeby mi pomogła, ale jak to ona. - Amy!!
-Czego?!
-Pomocy! - po chwili była już koło mnie i ledwo widząc coś na oczy, pomogła mi kucnąć i przytrzymała mi włosy. Cała zawartość mojego żołądku wyszła na zewnątrz.

Na szczęście dziewczyna pilnowała moich włosów, bo inaczej pewnie byłyby pobrudzone jedzeniem z wczoraj. Wspaniale jest mieć przyjaciółki, które po wypiciu mimo kaca, będą przy tobie. To jest jedna z najważniejszych wartości życia.
-Pójdę po tabletki i wodę – powiedziała i wyszła zostawiając mnie w pozycji stojącej. Opierałam się rękoma o umywalkę i patrzyłam w swoje odbicie.

Aj Susan, Susan, jak zwykle okropnie wyglądasz.

Odkręciłam zimną wodę, po czym przemyłam sobie twarz. Dobrze, że jestem u siebie w pokoju, więc umyłam zęby i już całkiem ogarnięta – oczywiście, jak to kto odbiera – wyszłam z łazienki. Pokuśtykałam w stronę łóżka, gdzie znajduje się moja kula. Podpierając się o nią wyszłam z pokoju idąc na dół. Dochodziła muzyka z kuchni, a na stole leżały dla mnie pigułki i butelka wody. Od razu połknęłam dwie, a popijając wypiłam prawie całą zawartość dwulitrowego napoju.
Teraz wiem jak ktoś się czuje, kto dużo imprezuje. Przecież to jakaś katorga..
Siedząc tak i patrząc w ścianę dostałam wiadomość..

Hej kotek ;> Zapodział mi się telefon, pisz chwilowo na ten numer. Możemy się spotkać około 6? całuje Liam xx.”

Westchnęłam ciężko zastanawiając się, czy będę wstanie gdzieś wyjść na miasto. Ale mamy niedzielę, zero zadań domowych, zero lekcji. Dlaczego by gdzieś nie wyjść?

Ah ty moja gapo :* Oczywiście, będę o 6, tylko napisz gdzie. Susan xx”

-Chcesz kanapkę, albo płatki? - spytała Amy wychodząc z jedzeniem w rękach. Pokiwałam głową, więc dziewczyna oddała mi dwie kanapki z nutellą, a sama zajadała się czekoladowymi płatkami. Kurde, a niby większość dziewczyn jest na diecie. Chyba szkoda na to życie, oczywiście mamy takie dni, że Abi rządzi w kuchni. Czyli jemy same fit posiłki, ale potem jemy kilogramy czekolady i lodów czekoladowych. To jest prawdziwe życie w tym wieku. A co do Abigail to właśnie usłyszałyśmy jak drzwi od mieszkania się otwierają, a następnie zamykają na klucz i kilka spustów.
Do salonu weszła uśmiechnięta brunetka w sukience i roztrzepanych włosach.
-Widać, że impreza się udała – powiedziała Amy, a ja zaśmiałam się na jej słowa. Bennett pokiwała głową i podeszła do nas by odpiąć jej zamek. Tak zrobiłam, a ona zsunęła sukienkę i zaniosła ją do pralni.
-Macie trochę dla mnie płatków? Umieram z głodu – zawyła wspinając się po schodach na górę do sypialni. Spojrzałam na kolorową, a ta z wielkim grymasem na twarzy, wstała idąc do kuchni. Po chwili wróciła z miską płatków...

**Oczami Abigail**

Noc upłynęła nam bardzo szybko i upojnie. Zayn nie chciał mnie wypuścić z sypialni, a co dopiero z domu. Chciałam iść na autobus, ale ze smutkiem wsiadł do samochodu i mnie odwiózł. Zresztą nie miał wyjścia. A ja też nie chciałam go zostawiać, ale jednak dziewczyny w domu siedzą, a taki wspólny kawałek dnia nam się przyda.
Wchodząc do domu miałam ochotę tylko i wyłącznie udać się do pokoju, ubrać dresy i wrócić do przyjaciółek siedzących w salonie. Amy przygotowała mi śniadanie, za co byłam jej niezmiernie wdzięczna. Zajadałam się słuchając jak to Louis odzyskał pamięć, a potem streściła nam swój seks w kantorku. To było mniej przyjemne, ale wysłuchałyśmy jej śmiejąc się wniebogłosy. Siedząc tak na kanapie postanowiłyśmy zrobić jakiś dobry obiad. Oczywiście Susan powiedziała, że nie ma zamiaru długo stać na nogach. Tak też ona zajmie się na siedząco obieraniem ziemniaków, czy też jakimś krojeniem warzyw.
-To może zapuścimy jakąś muzykę? - spytałam, a one chętnie pokiwały głowami. Uruchomiłam nasze kuchenne radio i przeszukałam parę stacji. W końcu zaczęła lecieć piosenki Rihanny – Work. Wszystkie we trzy ruszyłyśmy się w rytm muzyki i zajęłyśmy się obiadem. Postanowiłyśmy zrobić pierś z kurczaka, frytki i dobrą sałatkę. Amy zajęła się robieniem mięsa, ja wzięłam na siebie sałatkę, a rudzielec obierał i kroił ziemniaczki. Współpraca szła nam jak po maśle, aż dostałam SMS.

Hej kotek, pisz na ten numer chwilowo, bo zostawiłem telefon w domu ;c Spotkamy się potem? Może około 6? Całuje Zayn xx”

Mój chłopak napisał do mnie „xx” to urocze. Pewnie, że się spotkamy. Ale z niego fajtłapa, skoro zapomniał telefonu. Tego urządzenia nie można zapominać. Dobrze, ze zna mój numer..

„Głupolu ty mój, oczywiście, że się widzimy o 6 xx Tylko daj mi znać gdzie. Abi xo”

Wysłałam i ponownie wróciłam do gotowania.

**
-Ej wyszedł nam genialnie ten nie zdrowy - zdrowy posiłek – zaśmiała się Susan pokazując pusty talerz. To prawda, musiałyśmy być bardzo głodne, bo po jedzeniu nie było już nawet śladu. Zebrałam naczynia i zajęłam się zmywaniem, a kolorowa odkładała wszystko na suszarkę. Głupi rudzielec się wymigał, bo ma złamaną nogę i to robi ją niezdolną do takich rzeczy. Przecież to nie choroba! Ja jak byłam w gipsie to grałam w piłkę nożną, a raczej próbowałam co pogorszyło mój stan.
-Dostałam wiadomość od Lou, że mamy się spotkać o 6. Więc dziewczynki ja zaraz się zmywam – oznajmiła, a ja spojrzałam zdziwiona w jej stronę.
-Ja tak samo spotykam się z Malikiem – oznajmiłam myjąc ostatni talerz.

Zegar wybił 5, dlatego pobiegłam na górę pod prysznic. Tego mi było trzeba. Umyłam włosy i całe swoje ciało. Czując się czysta wyszłam w ręczniku do pokoju. Ubrałam pierwsze lepsze spodnie i bluzkę. Włosy lekko podsuszyłam zostawiając je wilgotne, a ważniejsze było zająć się makijażem. Postawiłam na różowe usta i lekkie kreski. Wyglądając już całkiem dobrze podkręciłam swoje proste włosy.

Widzimy się na deptaku, niedaleko London Eye- Zayn”

Widząc wiadomość od chłopaka uśmiechnęłam się. Wyciągnęłam z szafy krótki płaszczyk i botki. Gotowa zgasiłam światło i wyszłam żegnając się z dziewczynami. One tak samo jak ja szykowały się do wyjścia. Ci chłopcy to mają wyczucie czasu. Na dole czekała już na mnie taksówka, którą zamówiłam jakieś 10 minut temu, aby nie czekać długo. Wskazałam kierowcy odpowiedni adres, a sama zajęłam się słuchaniem radia i nowej piosenki Justina Bieber'a.
Mój kierowca podśpiewywał sobie pod nosem, a ja cicho chichotałam pod nosem. Nie chciałam, żeby mu się zrobiło przykro czy coś, ale to było śmieszne. Mężczyzna jakoś po 50 śpiewający „What do you mean” to naprawdę wygląda komicznie, ale pewnie jego wnuczka jest fanką. Lub on jest fanem.
-Czy tutaj panienka wysiada? Czy jeszcze dalej? - spytał odwracając się do mnie. Rozglądnęłam się dookoła i w sumie tutaj będzie okej. Chwila spaceru dobrze mi zrobi.
-Tutaj jest idealnie – posłałam mu uśmiech dając pieniądze i żegnając się. Kiedy odjechał weszłam na chodnik i ruszyłam do przodu. Dobrze znając ulice Londynu zawsze mnie zaskakuje. Jeszcze nie jest kompletnie ciemno, więc spokojnie mogę przejść przez park, który doprowadzi mnie do wyznaczonego miejsca spotkania. Mijałam co chwilę jakąś parę młodych ludzi, lub osoby, które śpieszyły się gdzieś. Ja natomiast szłam spacerkiem rozmyślając o tym co będziemy robić. Dawno nie widziałam Londynu z góry, może czas to zmienić? Przecież będziemy obok, więc co mamy do stracenia?

Dochodząc w to miejsce nie byłam pewna czy napisać. W końcu jak się umawiał na wyznaczoną godzinę to powinien tu zaraz być. Usiadłam na jednej z ławek i obserwowałam czy nie podjeżdża. Poczułam czyjeś ręce na swoich barkach. Podskoczyłam wystraszona, ale po chwili usłyszałam znajomy głos.
-Śledzisz mnie? - zaśmiała się Amy siadając obok mnie.
-Chyba ty mnie – odpowiedziałam i po chwili spojrzałyśmy na siebie jednoznacznie.
-A wy co tu robicie? - usłyszałyśmy głos naszej przyjaciółki. Podniosłyśmy się z ławki i spanikowane podeszłyśmy do niej.
-Raczej co wy tu robicie – powiedziałam obserwując dokładnie czy któryś nie przyjeżdża.
-Mam tu spotkanie z Liam'em.
-A ja z Lou.
-No to ja nie będę mówić z kim, bo pewnie się domyślacie -wyjęłam z kieszeni telefon i pokazałam im wiadomości od Malik'a. One wyjęły swoje i doszłyśmy po chwili do wniosku, że jesteśmy głupie, i ktoś nas właśnie wplątał w niezłe bagno.
-Czy teraz coś nam się stanie? - spytałam wystraszona rozglądając się co chwilę za siebie czy, aby nikogo tu nie ma. Może to te bandziory co były u nas w domu. Na pewno chcą nam coś zrobić, albo nas porwać.
-Zluzuj, może to głupie żarty, albo - w tym momencie spojrzałyśmy na auto, które podjechało. Wysiadł z niego Liam z telefonem w ręce. Susan złapała się za głowę i chciała tam iść, ale w porę Am złapała ją za rękę i cofnęła do tyłu.


-Co?!
-Patrz – powiedziałam i właśnie z drugiej strony zjawił się Louis. Złapałam się za głowę nie wiedząc co zrobić, ale brunet na szczęście jeszcze nie wychodził z pojazdu. Pewnie czekał na Amy.
-Może nie będzie Malika? - zaczęłam mieć nadzieję, że jednak mu coś wypadło i się tu nie zjawi, ale on jednak lubi mieć nieoczekiwane wejście, tak też tym razem.
-To się robi bardziej szalone niż już jest – skomentowałam widząc swojego chłopaka, który właśnie przyjechał i wysiadł z samochodu.
-Chyba ktoś rozpętał wojnę – oznajmiła kolorowa widząc jak Lou wysiada z telefonem przy uchu. Stałyśmy bardziej w cieniu, więc nie mogli nas dojrzeć, ale siebie zobaczyli. Ich szczęki momentalnie ścisnęły się na kamień, a ręce gniotły się w postaci pięści. Zatkałam usta dłonią, żeby nie zacząć krzyczeć. Chłopaki wymienili kilka zdań między sobą po czym zaczęło być ostrzej i prawie skakali sobie do gardeł.
-Ej nie mogę na to patrzeć- oznajmiła ruda wychodząc i kierując się w ich kierunku.
-Jesteśmy w dupie – powiedziała Amy idąc za nią.
Kiedy zobaczyłam jak Zayn uderza pięścią Louis'a musiałam krzyknąć to samo zrobiła Am.
-Zayn!
-Louis!
Spojrzeli na naszą trójkę.

Teraz mamy przechlapane..

__________________________
Heej! : >
Jak wam się podoba taki nagły zwrot akcji? Xdd no w sumie ehhh może ktoś się tego spodziewał? ^^
Ten pomysł tak na prawdę hmm to było tak xd
Siedziałam i zastanawiałam się co pisać, napisałam do An co by tu napisać. I w końcu przejrzałam to co było ostatnio i w końcu olśniło mnie ;D Miałam dwa pomysły i właśnie ten był takim jakby spełnieniem tego o czym myślałam xx
Ale Ani się spodobało, ogólnie ten fajnie mi się go pisało, ale musze przyznać, że na początku scenę z Amy i Lou cóż. Było ciężko to zacząć, lecz z odpowiednią muzyką wena jakoś tak przyszła xx
Sory za takie zawracanie głowy notatką :X
Tak też do napisania!
Buziaki!
Pozdrawiamy IDA! <3


3 komentarze

  1. Zajwbisty! Czekam na następny :) Jak wejdę na kompa to będę musiała sobie zapisać twojego bloga bo pewnie go zgubię Xd także ten... Pozdrawiam, dużo weny życzę oraz Wesołych Świąt!
    RiDa

    OdpowiedzUsuń
  2. Zajwbisty! Czekam na następny :) Jak wejdę na kompa to będę musiała sobie zapisać twojego bloga bo pewnie go zgubię Xd także ten... Pozdrawiam, dużo weny życzę oraz Wesołych Świąt!
    RiDa

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam nadzieje że święta się udały!
    Jesteście NIE SA MO WI TE! I tak jak dawniej zaśmiecałam wasz blog beznadziejnymi komentarzami ( Fasolka, Lina ), które i tak nie umieją potwierdzić waszej zajebistości na bloggerze, tak i teraz to będę robiła. Ejj..
    Chcę następny!

    Pozdrawiam dziewczyny ;**

    Lily <3

    OdpowiedzUsuń

Szablon dla Bloggera stworzony przez Devon.