**Oczami
Amy**
-Diana? - nie
miałam pojęcia co na to odpowiedzieć.
-Emm, tak –
odpowiedziała za mnie Abi. Lekarz popatrzył na nas jak na wariatki
i wskazał drogę do sali. Ruszyłam szybko na drugie piętro,
niestety winda była zajęta więc wbiegłyśmy po schodach.
Weszłam do
środka gdzie leżał mój chłopak. Rozpłakałam się podchodząc i
go przytulając. Był zaskoczony.
-Eee, znamy
się? - spytał zakłopotany.
-Nie żartuj
sobie -zaśmiałam się wycierając mokre policzki. - Myślałam, że
coś ci się stało.-Nie żartuje, naprawdę cię nie pamiętam. Może to wina wypadku?
Moje
samopoczucie jeszcze bardziej spada. On nie może mnie nie pamiętać!
To się nie dzieje naprawdę, to nie prawda, nie, nie, nie.. Złapałam
się za głowię, poczułam na ręku dłoń przyjaciółki. Do sali
wszedł lekarz z papierami.
-Zapomniałem
Panią uprzedzić, Pan Louis stracił pamięć. Nie pamięta nic od
2013 roku – zamurowało mnie. Patrzyłam na niego nie rozumiejąc
co do mnie mówi – Ale spokojnie, przeczuwamy, że pamięć do
kilku tygodni powinna wrócić. To nie był poważny wypadek, więc
wszystko się naprawi – wyjaśnił widząc moją minę. Chciałam
go zabić za to co mi powiedział. Czemu musiało się to stać?
Kurwa, to najgorszy dzień w moim życiu. Nasze wspomnienia
przeminęły, wszystko co nas łączyło zniknęło jak mała mydlana
bańka.
-Jestem twoją
dziewczyną.. od paru miesięcy – odpowiedziałam. Zdziwił się.
No tak, on nie miał nigdy dziewczyny przez długi czas. -Przepraszam, ale serio nie kojarzę nic od pierwszego wyścigu kilka lat temu. To też jest dla mnie szokiem, ale może spróbuj mi przypomnieć? - lekarz cały czas stał słuchając o czym rozmawiamy kontrolując całą sytuację.
-To będzie wspaniały pomysł, lecz proszę wrócić jutro. Dziś pacjent musi zregenerować siły na jutrzejszy dzień – wyganiał nas z sali. Nie chciałam nigdzie iść. Chciałam tu zostać z nim.
-Spróbuj sobie przypomnieć te wakacje, wrócę jutro – pocałowałam go w policzek zaczynając płakać, ale powstrzymałam cisnące się łzy. Ja jeszcze nigdy tak często nie płakałam. Postanowiłam być silna i taka będę. Nie mam zamiaru się mazać co chwilę, chociaż jest to nieuniknione. Przecież takie sytuacje nie są codziennością.
Nie odzywałam
się przez całą drogę do domu. Nie miałam ochoty na słuchanie,
ani rozmowę. Kiedy weszłyśmy do mieszkania udałam się do
sypialni kładąc do łóżka przy zgaszonym świetle. Zakryłam
twarz poduszką próbując usnąć, ale w takim stanie nie uda mi
się. I tak już dochodzi prawie 4 rano, więc po co komu sen? Muszę
być gotowa na powrót do szpitala.
Wstałam i
postanowiłam przetrzepać wszystkie półki gdzie mogą być nasze
zdjęcia z różnych imprez, budek, oczywiście na telefonie mam
specjalny folder do tego. Za kilka godzin tam wrócę i mu wszystko
pokażę. Opowiem mu o nas, o tym jak go kocham i nie może kurwa tak
nagle zniknąć z mojego jebanego życia. Nie pozwalam mu na to!
**Oczami
Abigail**
Amy zniknęła
w swoim pokoju. Natomiast my zostałyśmy na dole stojąc jak debilki
w salonie i myśląc co teraz. Ona nas potrzebuje, ale Amy to w końcu
Amy. Lubi udawać twardą choć prawda jest inna. Wymieniłyśmy
porozumiewawcze spojrzenia i ruszyłyśmy w górę do siebie.
Rzuciłam tylko torebkę na łóżko i wróciłam na korytarz idąc
do przyjaciółki. Weszłam i zobaczyłam ją na środku pokoju
przeglądającą zdjęcia. Zakręciła mi się łza w oku widząc ją
w takim stanie. Ona nie jest osobą, która ukazuje swój smutek.
Podeszłam do niej by ją mocno przytulić. Nie odwzajemniała, ale
po chwili poczułam jak owija ręce wokół mnie. Siedziałyśmy tak
we dwójkę i dołączyła do nas Susan. Nic nie mówiłyśmy by nie
pogorszyć sytuacji. Cisza panująca między nami była najlepszą
rzeczą w tym momencie. Nie wyobrażam sobie czuć tego co ona. Po
prostu nie umiem tego sobie uświadomić, że mój chłopak mógłby
nagle zapomnieć mnie, wszystkie chwile spędzone razem, po prostu
wymazałby mnie ze swojego życia. Taka czysta kartka tylko została.
Teraz jest tak w jej sytuacji, u niej jest cała książka, a Louis
zrobił z niej czysty nowy zeszyt.
-Dziewczyny,
wiem że chcecie dobrze, ale jest prawie po 4, a wy idziecie do
szkoły na 9 – zaczęła na co się zaśmiałyśmy. Będziemy
bardzo żywe.
-To ja lecę,
do jutra – pożegnała się pierwsza ruda wychodząc do siebie. -Ja też w takim razie znikam, ale pamiętaj. Uczucie miłości nie znika wraz z pamięcią. Jeśli się kogoś kochało to, to się pamięta – ucałowałam ją w głowę i wyszłam...
*
-Susan, nie
spij! - szturchałam dziewczynę podczas naszej drugiej lekcji.
Dochodzi 11, a my już chcemy do domu. Jak ja chcę napisać tą
głupią maturę i mieć to z głowy. Nie musiałabym chodzić do
szkoły, ani nic.
-Nie śpię –
odpowiedziała trzęsąc głową na kolejnej lekcji angielskiego.
Mamy dwie pod rząd. Potem ja idę na biologię, a ona na fizykę.
Nie wiem kto ją będzie tam budził, ale jakoś da radę. Nauczyciel
nam coś dyktował, a ja zapatrzyłam się na chwilę w stronę
Niall'a, który liczył pieniądze na ławce zamiast notować. Odkąd
się zmienił nie zamieniam z nim nawet słowa wiedząc jak to się
może skończyć. Nawet jakbym chciała to z nim nie da się
spokojnie porozmawiać. Zawsze musi mi coś zrobić przez co jestem
zdolna do płaczu. -Dobra, a tak kończąc naszą lekcję to jak przygotowania do studniówki? Został wam ten tydzień, bo już w tą sobotę lecimy na imprezkę– powiedział nasz pan.
Spojrzałam
zszokowana na Susan, a ona na mnie.
-Ja pierdole –
wymsknęło mi się na co większość na mnie spojrzała.
Zaczerwieniłam się kładąc głowę na ławce. Kompletnie o tym
zapomniałam.
-Panienko
Bennett czy coś się stało? - spytał ze śmiechem przyglądając
się mojej reakcji na jego słowa. -Oczywiście, że nie, profesorze – odparłam zastanawiając się jak to tak szybko minęło. Zadzwonił dzwonek, a ja załamana wyszłam z przyjaciółką dyskutując o wyjeździe na zakupy i to porządne. A przy okazji trzeba się umówić do kosmetyczki, która pewnie już jest zajęta.
-Ej mam! Pójdziemy do twoich znajomych co prowadzą zakład fryzjerski, oni pewnie znają kogoś kto nas umaluje, a oni zajmą się włosami – rozpromieniłam się po tych słowach.
-Jesteś genialna! - ucałowałam ją w policzek i pobiegłam na dół gdzie mam biologię. Wyciągnęłam telefon by napisać do tego kolegi, czy mają wolny termin dla przyjaciół. Przechodząc przez korytarz podniosłam wzrok na dwójkę chłopaków przede mną stojących.
Niall wyciągał
woreczek z białym proszkiem i dał go jakiemuś kolesiowi z młodszej
klasy. Ten natomiast wyjął hajs i dał blondynowi. Od razu się
rozeszli niby nigdy nic. Co się z nim dzieje? Aż tak nisko upadł,
żeby młodszym od nas wciskać to gówno?
Na moje
szczęście zobaczył mnie i ruszył w moją stronę, ale szybko
odwróciłam się i pobiegłam do klasy gdzie już była lekcja.
Przeprosiłam za nieobecność i zaczęłam pisać notatkę oraz
słuchać o chorobach genetycznych. Nie mogę się skupić na tych
wszystkich chromosomach, bo po głowie chodzi mi Horan i to co się z
nim dzieje. Był takim genialnym wesołym chłopakiem i tak skończył.
Jeśli to przeze mnie to mam ochotę się zapaść pod ziemie. Nigdy
nie chciałam by ktoś przeze mnie w taki sposób kończył.
Myślałam, że jak ktoś się rozstaje z drugą połówką to oni
jednak jakoś się trzymają i brną do tego, żeby być lepszym
człowiekiem. By pokazać swojemu byłemu kim się jest bez niego. A
tu takie rozczarowanie... Żałuje, że z nim byłam. Może byśmy
byli dale przyjaciółmi i mogłabym mu jakoś pomóc? Ale z drugiej
strony to przez niego poznałam Zayn'a, a to jest akurat sprawa,
której najmniej żałuje.
Wychodząc z
ostatniej lekcji, która na szczęście skończyła się po 13, bo
nauczycieli nie ma to zostałam zaatakowana przez Niall'a. Przycisnął
moje ciało do szafek tak mocno, że czułam wbijające się klamki w
plecy.
-To boli! -
krzyknęłam widząc w jego oczach czerń, a nie te piękne oczy.
-Musimy sobie
coś wyjaśnić – wysyczał – Zapomnij o tym co widziałaś. Nie
miało to nigdy miejsca, jasne?!
Nie odezwałam
się tylko patrzyłam przerażona na jego poczynania.
-Nie krzycz, okej? Niall, chce ci pomóc – odezwała się moja litość. - Nie mogę znieść tego jak zawsze kończą się nasze rozmowy. Nie chcę kolejny raz płakać, bo robisz mi krzywdę. Ja po prostu chciałabym, żeby wszystko było jak dawniej.
Zapadła cisza,
a on poluźnił moje ciało. Odetchnęłam nie spuszczając z niego
wzroku. Myślał nad tym co powiedziałam. Na reszcie zaczął się
zastanawiać. Byłabym wdzięczna, gdyby jednak się uspokoił i dał
sobie pomóc. Brzmię trochę jak matka Teresa z Kalkuty, ale mam
dobre serce. Przynajmniej tak mi się zdaje. Amy mówi, że za dobra
jestem dla takich beznadziejnych przypadków. Zgadzam się z nią,
ale kurdee. To trudne być suką.
-Abi, jestem
całkowicie opanowanym człowiekiem, ale kiedy taka osoba jak ty
wyprowadza mnie z równowagi to nie mogę inaczej. Przestań się
mieszać w moje sprawy i żyj swoim życiem!
-O czym ty
mówisz? Nie mieszam się w twoje życie, chcę tylko udzielić
pomocy, ale jak widać w tym świecie już nie można nawet pomagać
– odpowiedziałam zdenerwowana. Nie dość, że człowiek stara się
pomóc to spotyka się z odrzuceniem. -To nie ja puszczam się z Malikiem nie wiedząc, że wystarczy jedno spotkanie z przeszłością i będziesz jego zabawką w śmietniku! - wykrzyknął śmiejąc się prosto w moją twarz. Mój oddech zderzał się z jego. Tylko różnica jest taka, że ja nie mogłam wyrównać oddechu ze względu na jego słowa. Przeszłość? Co on ma na myśli?
-Chwila
puszczała? Czy ty wiesz co to za słowo? - obraził mnie, nawet
bardzo.
-Dokładnie tak
mówię – wyszarpałam się z jego uścisku odpychając go na bok.
Moja ręka zwinęła się w pięść i wylądowała na jego szczęce.
Ruszyłam w bieg do wyjścia.
Już byłam na
dworze, ale zatrzymał mnie łapiąc moją rękę.
-Jeszcze nie
skończyliśmy – odparł zaciskając z taką siłą moje
przedramię, że czułam jak kości mi się zaczynają miażdżyć.
Już po raz setny zaczynam przez niego płakać.
-Puść mnie! -
krzyknęłam by wreszcie coś do niego dotarło. -Chce cię uprzedzić..
-Nie słyszałeś co do ciebie mówi?! - zjawił się jak w bajce książę na pomoc sowjej księżniczce w tarapatach...
**Oczami
Zayn'a**
-Ooo znalazł
się wybawca – Horan puścił moją dziewczynę, która miała już
całą czerwoną rękę.- Może ty opowiesz jej o przeszłości? -
zapytał z podtekstem, o którym tylko nasza piątka wie. Spojrzałem
na zdezorientowaną i przygnębioną dziewczynę.
-Abigail, idź
do samochodu. Bardzo. Cię. Proszę – wycedziłem przez zęby
odprowadzając ją wzrokiem. Westchnęła, ale bez słowa udała się
do środka. -Co? Prawda boli? - spytał śmiejąc się.
-Popierdoliło cię?! Nigdy nie wspominamy o niej. To była nasza jedyna umowa, której się trzymamy – odparłem nerwowo patrząc na auto.
-Przecież one już wiedzą o niej. Tylko nie wiedzą gdzie jest i kiedy wróci by zamieszać w naszym życiu – miałem ochotę go uderzyć, ale najwidoczniej Abi już mnie wyprzedziła. Widać było odcisk dłoni na jego policzku, a raczej czerwone miejsce.
-Chuj mnie ona obchodzi! Nie wpierdalaj się w mój związek, nara – odwróciłem się idąc od strony kierowcy.
-Za późno! Wróciła, a ty zostawisz ją tak samo jak każdą inną kiedy tylko Diana się zjawia – piorunowałem go wzrokiem, ale w tym było trochę jebanej prawdy. Zatrzasnąłem za sobą drzwi i ruszyłem z piskiem opon. Nic nie mówiłem tylko uderzyłem kilka razy w kierownicę. O czym ten pojeb mówi? Wróciła? Przecież kurwa miała siedzieć na drugim końcu świata i nie wracać. Nie mogę nic powiedzieć brunetce siedzącej obok, ponieważ chwilowo i tak dużo przeżywa. Miałem być u niej w nocy by ją wspierać po przeżyciach, ale nie mogłem. Miałem pracę i obawiałem się. Po prostu nie jestem przyzwyczajony spać w czyimś łóżku z kimś. To takie nie w moim stylu.
-Zayn, czy..
-Nie teraz. Nie
chcę o tym mówić – uciszyła się patrząc w boczną szybę. Dlaczego w naszym życiu zawsze znajdzie się chwila na tak stresujące sprawy?
**
Musiałem
zapalić. Nie mogę siedzieć tam na dole z nią i udawać, że to
nic takiego. Udałem się na górę by zapalić trawę, którą mam
schowaną. Od razu poczułem ulgę. Zszedłem po chwili do niej by
kontynuować rozmowę o studniówce. Oczywiście idę z nią, bo nie
pozwolę by ktoś inny ją dotykał. Tylko muszę jechać kupić
odpowiedni garnitur. Już to widzę, ja+garnitur=sex bomba.
Zasłuchałem
się w jej głos kiedy to omawiała szczegóły jak to będzie
wyglądać. Widać jak bardzo ją to jara.
-Słuchasz
mnie? - spytała podnosząc wzrok znad gazety gdzie szukała
makijażu. Spuściłem wzrok by nic nie zauważyła i pokiwałem
głową. -Kłamiesz, brałeś coś? Bądź ze mną szczery – oznajmiła przybliżając swoją twarz do mojej. Przyglądała mi się, więc postanowiłem załagodzi tą sytuację. Pocałowałem ją. Chciała się oddalić, ale zmusiłem ją do zostania. Po chwili zaciętej walki wygrałem. Miałem ochotę zabrać ją do sypialni i nie wypuszczać, aż do rana, ale ma szkołę i musi wracać do domu, do Amy, która jej podobno potrzebuje. Kochana dziewczyna zapomniała o podejrzeniach i szykowała się do wyjścia. Otrząsnąłem się i odwiozłem ją do domu.
Postanowiłem
pojechać do pracy. Dałem kolorowej wolne ze względu na wypadek
kogoś z jej bliskich. Abi dużo mi mówiła co się stało. Mam
kawałek działającego serca w sobie więc do końca tygodnia nie
musi przychodzić.
Dobrze mieć
sekretarkę, która za ciebie wszystko załatwi. Ponieważ w tym
momencie jestem w takim stanie, że jedyną myślą jest Diana i
Abigail. Zabiłbym najchętniej Horana za to kłamstwo co powiedział.
Ona nie wróciła, na pewno nie. On pewnie coś ćpał i przewidziało
mu się. Ćpun jebany, zapłaci mi za ten stres. Musze coś podpisać
i ogarnąć jakąś imprezę w klubie o jakiejś tematyce. Bo ludzie
to lubią, ale nie mam na to sił. Jedyne co mogę zrobić to
siedzieć. Lecz po jakiego chuja dać mi spokój? Zawsze ktoś musi
przyjść i popsuć mój czas.
-Panie Malik,
jakaś kobieta przyszła do Pana. Mówi, że jest pańską dziewczyną
– moja Abi już się stęskniła? Przecież sekretarka powinna
wiedzieć kim ona jest.
-Wpuść ją –
oznajmiłem wstając i podchodząc do okna. Przyglądałem się
widokowi na Londyn. Już księżyc świeci, a widok zniewala.
Usłyszałem obcasy więc się odwróciłem z uśmiechem na ustach,
który zniknął, a zastąpiło go niedowierzanie.-Ty żyjesz? - spytałem lustrując ją wzrokiem od dołu do góry.
-A wyglądam na martwą? - wy buchnęła tym prze dziewczęcym śmiechem.
-Dlaczego? Po co tu wróciłaś?
To była ona..
Powód kłótni, smutku, zmian. Diana w całej swojej okazałości
stoi przede mną po tylu latach. Czyli Horan miał rację. Ale skąd
on wie? Czyżby zawitała u niego i teraz przylazła do mnie?! O
nieee, w taki gry to ja nie gram.
-Stęskniłam
się – puściła mi oczko podchodząc bliżej. Zrobiłem krok w
tył.- A ty?
-Nie bądź
śmieszna, zniknęłaś bez słowa nie dając znaku życia. Miałem
tęsknić? - zaśmiałem się uderzając w biurko. - Jak cholera
tęskniłem! Rozumiesz?! Wiecznie się zastawiałem dlaczego nie
jesteś moja i uciekłaś – nie mogłem się napatrzeć. Tyle lat
minęło odkąd ostatni raz ją widziałem, dotykałem, całowałem.
Otrząśnij się
Malik! Masz dziewczynę, ustatkowałeś się, masz nowe życie –
bez niej!
-Kotek, ja
nigdy nie zapomniałam i nie przestałam myśleć o tobie –
znalazła się na wyciągnięcie mojej ręki. Miałem ochotę ją
pocałować, ale nie mogę!
-Dużo się
zmieniło odkąd wyjechałaś, mam już nowe życie i kogoś na kim
mi zależy.-Wiem, mam swoje źródła – nie spuszczała ze mnie wzroku.- Ale wróciłam dla was.
-Was? Czyli co, znowu będziesz wybierać tak, że nie wybierzesz? - wyśmiałem ją.
Pokręciła
przecząco głową zbliżając się na kilka centymetrów od moich
ust. Dotknąłem jej twarzy by uwierzyć, że to ona. Ta sama gładka
skóra, to nie jest sen.
-Nie martw się
o to, widzę, że zmężniałeś – zbliżała się w stronę moich
ust, a ja nie protestowałem. Kiedy już stykaliśmy się nosami,
odchyliłem głowę w bok.
-Nie mogę –
wyszeptałem na co pocałowała mnie w policzek.
-Ale to się
zmieni – wyszła bez słowa. Zostawiła tylko swój zapach i moje
nerwy. Jak mogłem chcieć ją pocałować!-Kurwa, kurwa, kurwa! - krzyczałem w pomieszczeniu. Teraz mam w głowie tylko to jak poczułaby się Abigail. Zrzuciłem wszystko z biurka na podłogę dalej przeklinając.
Prawie ją
zraniłem...
Horan miał
rację. Kiedy przeszłość wraca, wraca wszystko.
-Ja pierdole! -
darłem się rozwalając wszystko co było po drodze. Kiedy
zdemolowałem pomieszczenie wybiegłem trzaskając drzwiami. Zszedłem
do baru po wódkę i postanowiłem jechać do domu. Jechałem pijąc
alkohol dla uspokojenia.
-Jesteś
pojebany! - mówiłem sam do siebie. To miało mi pomóc, ale nie
pomagało. Wystarczyło tylko kilka słów i prawie zapomniałem.
Zapomniałem o swojej dziewczynie, o jedynej kobiecie, która mnie
zmienia. Jak ta suka mogła wrócić i zacząć mieszać?! Pewnie
znowu będziemy jej marionetkami i w końcu się pozabijamy. Znając
życie to ja zginę pierwszy z ręki Abigail, albo którejś z jej
przyjaciółek.
Będąc w domu
piłem wszystko co miałam pod ręką. Opróżniłem pół barku i
rozwaliłem mnóstwo szkła. To mi pomagało na uspokojenie. Kiedy
miałem zdemolowany salon udałem się do sypialni. Zdemolowałem
swoje łóżko rzucając się na nie z krzykiem. Poczułem wibracje
więc wkurwiony zobaczyłem kto pisze.
„Nie mogę
się doczekać studniówki : * Tęsknie, kc.. Abi xx”
To mnie dobiło
rzuciłem telefon w kąt, a za nim poleciała butelka z wódką
roztrzaskując się o ścianę. Moje wnętrze zaczynało chodzić
swoimi drogami. Jednak położyłem się by ochłonąć i nie
zniszczyć domu. Zakręciło mi się w głowie i zasnąłem z
imieniem Abigail na ustach...
**Oczami
Abigail**
Zayn mi nie
odpisał więc pewnie śpi, albo pracuje. Ja natomiast siedzę nad
książką od biologii. Amy nie wychodzi od południa z pokoju, a
raczej odkąd wróciła ze szpitala. Sprawa z Lou się nie zmienia,
ale pokazując mu wspomnienia coś mu świta. A przynajmniej tak się
jej wydaje, bo ma przynajmniej dowód, że nie kłamie. Dlatego on
musi sobie przypomnieć. Już zapomniałam o akcji w szkole jak i
przed nią. Słyszałam połowę z tego o czym mówili przed
samochodem, ale wolałam nie denerwować Zayn'a jeszcze bardziej.
Ustaliłam z
Susan, że jutro jedziemy po sukienki. Oczywiście bierzemy ze sobą
kolorową by zapomniała choć na chwile o problemach.
-Au – oparłam
się na łokciu, który jest czerwony po dzisiejszym dniu. Horan
okaleczył moje ręce i plecy. Muszę smarować maściami wszystko by
nie piekło. Jak on może tak postępować? Rozumiem narkotyki, ale
no kurde. Tak samo Malik, ja nie zapomniałam jak się zachowywał.
Powrócę do tematu tego czy coś brał. Pamiętam, że on lubi sobie
zapalić, ale ehhh nie chce by marnował swoje życie na to.
-Abiś, idź
wyrzuć śmieci, bo ja robię kolację – krzyknęła z kuchni ruda
wystawiając worek ze śmieciami. Westchnęłam wstając. Wzięłam
telefon i ciepło się ubrałam. Zbiegłam po klatce schodowej na dół
i wyszłam na ciemną ulicę. Dobrze, że latarnie świecą i jacyś
ludzie spacerują. Wyrzuciłam to co miałam i wracałam do budynku.
Jednak zaczepił mnie znowu on. -Pogadajmy – zastawił mi przejście.
-Odsuń się, bo zacznę krzyczeć – oznajmiłam nie dając się ty razem. Nie jestem zabawką.
-Chodzi o Dianę – miałam iść, ale zatrzymałam się po tych słowach. Skoro Malik nie chce mi nic powiedzieć to może skorzystam?
-Co takiego chcesz mi powiedzieć o tej dziewczynie, oprócz tego co wiem.
-Nie wiesz wszystkiego. Nie mogę powiedzieć też wszystkiego, ale chce byś wiedziała choć część tego – zabrzmiał poważnie. Przygryzłam dolną wargę czekając na jego dalszą przemowę.
-Ona rozbiła naszą przyjaźń, nie mogę zbyt wiele o tym mówić, bo mamy umowę – przerwał zastanawiając się nad słowami.- Szaleliśmy za nią wszyscy, miała sposób na manipulowanie nami jak marionetkami.
-Ale nie wiem po co mi to wiedzieć? To przeszłość, która mnie nie interesuje – ruszyłam do wejścia, bo zaczęło się robić zimniej.
-Wróciła – zatrzymałam się. -Ona wróciła i była u mnie. Byłem najarany, ale pamiętam co mówiła. Chce wrócić do naszego życia znowu i nic nie stanie jej na przeszkodzie. Wie o was, o tym co łączy każdego z nas z wami – oznajmił, a ja doznałam ataku serca. Jeśli ona wie to oznacza kłopoty.
-Jak to nas coś łączy z wami? Jakimi wami? - udałam głupią by dowiedzieć się więcej.
-Po prostu,
dowiedziała się o twoim związku z Malikiem i tym, że byłaś ze
mną. Wie, że Susan kręciła się koło Liam'a i coś wspominała o
Louis'ie, ale nie wiedziała zbyt wiele. - ulżyło mi, choć nie do
końca. Skoro dowiedziała się tak dużo to nic nie stoi na
przeszkodzie, żeby dowiedziała się więcej o naszych związkach z
nimi. Będzie pozamiatane jeśli wygada to chłopakom. Nastawi ich
przeciwko nam, a sama wtedy wróci do ich życia. Przecież ona
świetnie to rozgrywa. Dołączyła nas do swojej posranej gry, którą
chce wygrać na swoich zasadach.
-Mówiła ci
coś jeszcze? -Była u Louis'a i dziś miała iść do Malik'a. Dlatego chciałem cię uprzedzić w szkole, ale potoczyło się inaczej. Sory za to – odparł zakłopotany przyglądając się mojej reakcji. A mnie zamurowało. Zayn i ona? Tak, teraz na pewno mam zawał. Była dla nich wszystkim i nagle wróciła?
-Wiesz czemu tak naprawdę wróciła? I czemu wyjechała? - nie odpowiedział. Czy to jest coś co musi ukrywać?
-Nie mogę powiedzieć. I tak już za dużo się nagadałem. Uważaj na nią, jest zdolna do wielu rzeczy – odwrócił się i szedł w przeciwną stronę.
-Czekaj, jak ona wygląda?
-Piękna, wysoka, jasna blondynka. Od razu można zobaczy anioła, a potem sukę – krzyknął idąc, a ja nie chciałam stać na środku ulicy w nocy. Pobiegłam do domu. Wykręciłam numer do swojego chłopaka, ale nie odbierał. Nagrałam się na sekretarkę i weszłam do domu. Kolacja była już gotowa, a dziewczyny wyciągnęły wino i czekały na mnie z komedią.
-Oglądamy film! - krzyknęły do mnie. Stałam nie wiedząc co zrobić. Nie popsuje teraz tego miłego wieczoru.. Jutro im powiem...
.......................................
Hej, hej, hej!
Dziś mam taki luźny wieczór, bo nie mam nic zadanie i nie mam żadnej na jutro nauki ^^
Czuje, że chwilowo żyję i ferie są tuż za rogiem : *
Rozdział pisałam jak dobrze pamiętam to w piątek 23 go skończyłam ; > Jestem z niego zadowolona, bo serio podoba mi się to, co tam się nam zaczyna toczyć :p
Nie zdradzę nic, bo sami już się możecie domyślać, chociaż to będzie całkiem zaskoczenie (tak sądzę), ponieważ jak pisze rozdział na bieżąco, to jednak cały czas coś zmieniamy ^^ Więc to jest wieczny znak zapytania co tam będzie ;D
To miłych ferii, lub miłego czekania na nie :P
Odezwiemy się na feriach na pewno parę razy : *
Buziaki IDA! <3
Dopiero przeczytałam. Czemu ? Bo czytałam "Od przyjaźni do miłości". Na końcu trochę płakałam. Ale ja nie płaczę. No więc, jestem zakochana w historii na tamtym blogu.. A w to się mega wciągnełam ( to już chyba wiecie ). Niestety nie ogarnęłam o co chodzii. A to dlatego że po tamtej historii boli mnie głowa ( bla, bla, bla ..,). Jak się ogarnę, obiecuje że przeczytam jeszcze raz.
OdpowiedzUsuńAha, i przez was zaczęłam pisać nową historię
keepcalmandbeyourself.blogspot.com
Ja mam ferie od poniedziałku ( 25 styczeń )
Życzę weny i mile spędzonych ferii
Tam podałam adres swych bazgrołów ;)
UsuńA tak wgl. Macie Blog Miesiąca Sierpień :*
OdpowiedzUsuńPozdrawiem z ferii <3
Masz bardzo fajne pomysły :)
OdpowiedzUsuńZapraszam również na mojego bloga, gdzie w towarzystwie 1D można nauczyć się hiszpańskiego :)
Pozdrawiam i zapraszam,
http://hiszpanskizonedirection.blogspot.com/
Boskie.! Idę czytać dalej:))
OdpowiedzUsuń