**Oczami
Abigail**
Nie każdy może
przeżyć chwile załamania. Ja taką przeżyłam ze względu na
jedną z najważniejszych osób w moim życiu. Co prawda nie zginęła,
ale szpital mówi sam za siebie. Dobrze, że kończę biol-chem więc
wiem co dolegało mojej Amy. Kiedy się o tym dowiedziałam byłam w
szkole. Wybiegłam z klasy płacząc i dzwoniąc po Susan i taksówkę.
Ręce mi się trzęsły, a nogi odmówiły posłuszeństwa przez co
upadłam na ziemię płacząc i dzwoniąc. Przeżyłam coś okropnego
i bałam się najgorszego. Wpadając do szpitala byłam w szoku, ale
na szczęście lekarz powiedział nam co jest grane. Susan zmyła się
z Payne gdzieś na obiad czy coś, a ja załatwiałam resztę spraw
czyli sprawdzała stan zdrowia Lou, który nie był w śpiączce, ale
za to był na lekach- głupi jaś. Więc majaczył biedny. Minęły
trzy dni i wszystko się poprawiło.
-Dobrze, że
tobie też Louis nic się nie stało – odetchnęłam wchodząc do
jego sali gdzie już się zbierał do wyjścia, ale zabroniono mu
jeszcze dziś ze względu na silne leki przeciwbólowe. Przynosiłam
mu codziennie świeży sok oraz coś do jedzenia. Powiedziałam mu,
że Am na szczęście wychodzi już dziś. Minęły ogólnie trzy
rąbane dni i jak tylko nasza przyjaciółka się obudziła ze
śpiączki była zaskoczona tym co się działo. Dzięki Bogu „Spała”
tylko jedną dobę. Jak jej rodzice zadzwonili do nas w nocy bez
myślenia w samej piżamie obudziłam rudą i przyjechałyśmy
taksówką w to miejsce by ją uściskać i płakać. Jej rodzice
musieli wczoraj się zmyć do domu, bo praca i jak się dowiedzieli,
że jest okej to też odetchnęli jak my. Siedziałam z nią cały
dzień, a na noce wracałam do domu. Pisałam do Zayn'a, że Amy jest
w szpitalu i nie będzie jej w pracy. Chciał przyjechać mnie
pocieszyć, ale jakoś zrobiłam tak, że jednak się nie zjawił. To
by pogorszyło sytuację i stan zdrowotny Louis'a, który ma
zwichniętą rękę. Amy ma tylko parę siniaków, rozciętą skórę
(która została zszyta ała!) oraz obolałe części ciała. Już
wykupiłam jej odpowiednie leki do domu i dziś wraca. Pomogłam jej
się spakować, a Susan załatwiła wypis. We trzy pewnym krokiem
weszłyśmy do windy i zjechałyśmy na dół. Akurat przyjechał
nasz autobus. Jechałyśmy rozmawiając o sukienkach na studniówkę
i o tym jak Susan ma jechać do rodziny Liam'a co jest pokręcone.
Ona jako pierwsza pozna rodzinę swojego chłopaka. Jestem ciekawa
czy Zayn mi kiedyś przedstawi swoich rodziców, co jest chyba
kosmosem, bo on nie jest takim typem chłopaka. Tak słuchając
podjaranej dziewczyny zastanawiałam się jak to by było, gdyby
naszej trójki nie było. Kto by tyle gadał? Kto by był tą cichą,
ale tą co zawsze wie jak wyjść z sytuacji, albo kto by nas bronił
słownie i był tak pyskatym? Ale od razu pokręciłam głową
wyrzucając takie myśli.
-Mam szalony
pomysł! - zapiszczała Sus jak wysiadłyśmy z busa na przystanku
niedaleko naszego bloku. Ja niosłam torbę naszej poszkodowanej, a
Susan jej pomagała jak coś.
-Mów, przecież
słuchamy – odpowiedziałam idąc nacisnąć przycisk by przejść
na pasach.
-Pamiętacie
jak planowałyśmy nasze śluby? - uśmiechnęłam się na to
wspomnienie...
**(kilkanaście
lat wcześniej)**
-Dziewczynki
nie siedźcie za długo – ucałowała nas moja kochana mama, bo
dziś jest sobota i spędzamy ją u mnie. Tak się umawiamy co dwa
tygodnie u każdej z nas na nockę i piżama party.
-Pa mamusiu! -
krzyknęłam kładąc się na brzuch naprzeciwko dziewczyn. Wczoraj
Simon zapytał naszą kochaną Amy o chodzenie! Ze względu na to, ze
jesteśmy w klasie 6 to jest duży wyczyn na ten wiek.
-Am i jak
pierwsze dni związku? - spytała Susan rozkładając gazety, które
przyniosła.
-Zarąbiście!
Tylko wkurzył mnie i się obraziliśmy na siebie – odpowiedziała
jak to miała w zwyczaju szatynka. (Taaa Amy była szatynką! )
Zasmuciłyśmy się, ale dziewczyna nie miała tego w zwyczaju.
Zjadłyśmy dwie tabliczki mlecznej czekolady i od razu się poprawił
nam humor. Leżałyśmy oglądając czasopisma i plotkując o
gwiazdach.
-Słuchajcie,
może sobie coś obiecamy? - wypalił rudzielec więc my spojrzałyśmy
na siebie, a potem na nią.
-Co znowu
wymyśliłaś? - spytałam przekręcając stronę na suknie ślubne.
-Pamiętacie
jak to wy zaczęłyście się przyjaźnić już w dzieciństwie, a ja
potem doszłam do was? - dobrze to pamiętam, bo Amy znam od małego
szkraba ze względu na znajomość naszych mam. A Susan doszła w
podstawówce. Była zagubiona, ale znalazłyśmy wspólny język i
tak się zaczęła nasza trójka.
-Trudno byłoby
to zapomnieć – odpowiedziała szatynka.
-Więc zaczęła
się nasza era i może obiecajmy sobie dwie rzeczy to, że
zamieszkamy razem na studiach i jak będziemy miały wymarzonych
chłopaków to..
-Mamy wziąć
ślub razem? - wyprzedziłam jej słowa.
-Tak! -
krzyknęła z błyskiem w oku.
-To porąbane –
dopowiedziała Amy, ale widziałam jak była tym zaskoczona i
zaintrygowana.
-Zgódźcie się! - Susan zaczęła skakać po łóżku jak wariatka byśmy tylko się zgodziły.
-Zgódźcie się! - Susan zaczęła skakać po łóżku jak wariatka byśmy tylko się zgodziły.
-Dobra, ale
ogarnij się! - krzyknęła na nią Am.
-Ja też jestem
za – odpowiedziałam i złożyłyśmy przysięgę na małego
paluszka oraz na grób chomika Amy. Był dla niej i dla nas bardzo
ważnym zwierzakiem, bo znalazłyśmy go na dworze podczas zabawy w
berka.
I tak
zaczęłyśmy planować nasze wesele i inne duperele...
**(Teraz)**
-Oczywiście,
że pamiętamy – odezwałam się po chwili.
-To może
zamówimy specjalny samolot, który napisze coś dla nas na niebie? -
podekscytowana, aż podskoczyła kilka razy kiedy otwierałam jej
drzwi n klatkę schodową.
-To chore –
skomentowała Amy. Oho czyli wróciła.
-Kochana to
jeszcze trochę przed nami, ale myślę, że to będzie ładne –
weszłyśmy na trzecie piętro po schodach męcząc się lekko.
Otworzyłam drzwi moim kluczem wchodząc do środka gdzie usłyszałam
czyjeś głosy. Spojrzałam na dziewczyny, a one na mnie. Stanęłyśmy
jak wmurowane patrząc na boki co by wziąć do obrony. Dobrze, że
parasolki mamy w przedpokoju. Wzięłyśmy po jednej i zamykając
cicho drzwi ruszyłyśmy dalej. Zacisnęłam mocno dłoń na
przedmiocie do bronienia się i zajrzałam do salonu. Usłyszałam
kroki w kuchni więc ruszyłam tam szybko i na wejściu wpadłam na
bruneta, który złapał się na klatkę piersiową, a my zaczęłyśmy
krzyczeć patrząc na siebie i po chwili wybuchnęłyśmy śmiechem.
-Co ty tu
robisz?! - krzyknęłam odkładając parasolki na miejsce.
-Emily poszła
po coś do sklepu, a mieliśmy klucze więc weszliśmy by powitać
Amy – odpowiedział nalewając nam soku pomarańczowego, który ja
rano wycisnęła.
-I sam do
siebie gadasz? - spytała Sus.
-Ja nie gadam,
ja staram się śpiewać! - oburzył się, a my po raz kolejny się
zaśmiałyśmy. Uściskał lekko naszą ranną przyjaciółkę, która
przez cały czas się nie odzywała. Odczekaliśmy tak jakiś czas
rozmawiając do przybycia dziewczyny z zakupami. Chichotała i gadała
głośno przez telefon, że na klatce je słyszeliśmy.
-Em, kochanie
uprzedzaj nas jak wpadacie – powiedziałam śmiejąc się i witając
z nią, a ona po opowieści Harr'ego aż upadła na ziemię ze
śmiechu, a my tak samo, bo on tak opowiadał jakby to się działo
w filmie.
-To może ja
zajmę się obiadem dla nas? - spytałam, a wszyscy pokiwali głowami.
Scott wróciła już do swojego stanu, bo normalnie z nami się
śmiała oraz miała cięty język jak to bywa w jej zwyczaju.
W kuchni
wyciągnęłam wszystkie potrzebne rzeczy do grillowanej piersi z
ziemniakami oraz brokułami. Panierowałam piersi z kurczaka i
zaczęłam je smażyć. Natomiast brokuły poddusiłam i gotowałam
ziemniaki. Jak miałam wszystko pod kontrolą to zaczęłam wyciskać
sok z pomarańczy, który dziewczyna na szczęście kupiła do domu.
Ułożyłam szklanki na tacy, którą Harry zaniósł, a ja wyszłam
za nim niosąc pierwsze talerze dla gości, a po resztę poszła
ruda. Reszta zaklaskała mi i ochoczo zaczęliśmy jeść, gdyż ja z
Susan nic od rana nie miałyśmy w ustach tak samo jak Amy, bo
szpitalne jedzenie jest okropne, a reszta pewnie jest głodna, bo
obiad.
*
-To my
dziękujemy za miłe popołudnie i jutro musicie wpaść do nas na
obiad – powiedziała podekscytowana Emily. Już miałam jej
odpowiedzieć, ale dostałam SMS tak samo jak moje przyjaciółki.
Spojrzałyśmy na siebie i wyciągnęłyśmy telefony.
-Czy do was też
napisał chłopak? - spytałam patrząc na dziewczyny.
-Payno chce
oglądnąć jakiś film – powiedziała Susan.
-Louis się
stęsknił, ale nie przyjedzie, bo jeszcze jest w szpitalu–
powiedziała Am.
-A Zayn chce
mnie zabrać na kolację.
-I będzie tu
zaraz – dodałyśmy we dwie. Spanikowane zaczęłyśmy biegać po
domu.
-Harry, musicie
iść – przeprosiłam ich, ale nie możemy tak ryzykować.
-Rozumiem to
jutro u nas bądźcie – dopowiedział i wyszli szybko z naszego
mieszkania.
-Nienawidzę
ich! - wykrzyczała Amy siedząc na kanapie myśląc jak mają się
nie spotkać. Pognałam do siebie i otworzyłam szafę w celu
znalezienia sukienki na taką okazję. Malik i kolacja? Czy on sobie
żartuje? Ściągnęłam z siebie obecne ciuchy i latałam w samej
bieliźnie czesząc włosy na bok oraz robiąc nowy makijaż.
Pomalowałam się tak szybko pierwszy raz w życiu. Stanęłam przed
dużym lustrem dopasowując sukienki do swojego ciała. W końcu
zdecydowałam się na małą czarną bez pleców. Kiedy przyjrzałam
się w lustrze co jest za mną wystraszona podskoczyłam.
-Boże, co ty
tu robisz ?! - spytałam obracając się i patrząc na niego.
-Też miło cię
widzieć, kochanie – podszedł biorąc mnie w ramiona i całując.
Po chwili mogłam się przyjrzeć jego garderobie. Miał na sobie
czarny dopasowany garnitur, a na nogach czarne conversy na co się
zaśmiałam.- Trzy dni bez Ciebie to męka – szepnął do moich
ust.
-Mi też ..
-Abigail, chodź
tu! - nie dokończyłam, bo moja kochana przyjaciółka kazała mi
wyjść z pokoju.
-Zaraz wracam –
puściłam jego rękę i wyszłam zamykając drzwi.
-Co? - spytałam
stłumionym głosem podchodząc do połowy schodów. I usłyszałyśmy
dzwonienie do drzwi.
-Boże już
jest – podbiegła do nas Susan łapiąc się za głowę.
-Nie wierzę,
że to się dzieje. Jaki plan? - zapytałam stojąc w bezruchu.
-Idziesz do
Malika i siedzicie chwilę w pokoju, a ja biorę Payne do siebie –
powiedziała Susn.
-I jak cię
zawołam to znaczy, że macie szybko wypieprzać – dopowiedziałam
Amy. Więc szybko wróciłam do siebie gdzie czekał Mulat oglądając
wszystkie moja zdjęcie jakie stały na biurku.
-Możemy
jechać? - spytał podchodząc do mnie. Rozglądnęłam się po
pokoju w celu znalezienia jakiejś wymówki by coś mu pokazać.
-Widziałeś
już moje modele człowieka z modeliny? - podeszłam do szafy gdzie
na samej górze w kartonie były moje dzieła na zaliczenia
zeszłoroczne. Malik dziwnie na mnie zerknął, ale oglądnąć
wszystko.
-Dziwnie się
zachowujesz, coś się stało? - usłyszałam śmiech Susan obok
moich drzwi więc szybko zaczęłam mówić głośno by nie usłyszał
on Liam'a, a Liam jego.
-Eee no tak, bo
dziś mieliśmy spotkanie klas trzecich i ze względu na matury to
mamy przecież studniówkę jak w każdej szkole. Więc dzieje się
to, że nie wiem czy pójdziesz ze mną na studniówkę? Byłabym Ci
wdzięczna i eee ogólnie chyba tak robią pary – zamknął moje
usta pocałunkiem za co byłam mu wdzięczna, bo zaraz mówiłabym
jeszcze głupsze rzeczy.
-Abigail!
-Znowu ona?
Chyba wróciła do zdrowia – zaśmiał się.
-Nie, już
chodź jedziemy szybko – złapałam jego rękę i pobiegłam na
koturnach do wyjścia. Zbiegliśmy po schodach i pożegnałam się z
dziewczyną sprawdzając czy mam torebkę, oraz w niej potrzebne
rzeczy. Zayn pomógł mi ubrać kurtkę i szybko pobiegłam do
windy, którą na szczęście przyjaciółka już nam zamówiła i
specjalnie trzymała.
Kiedy
jechaliśmy w dół odetchnęłam ulgą patrząc na kolejność
pięter.
-Będę musiał
się przyzwyczaić – uśmiechnął się cały czas trzymając moją
rękę,.
-A ja muszę
się przyzwyczaić do tego – uniosłam nasze dłonie w górę.
-To jest dowód
na hmmm no wiesz – przygryzłam dolną wargę, ale nie chciałam go
cisnąć, bo wiem jak mu ciężko idą takie słowa.
-Ja wiem –
odpowiedziałam i akurat wyszliśmy z windy oraz z bloku. Widziałam
samochód Liam'a pod drzewem. Mój chłopak zaparkował pośrodku tuż
przy wejściu. Na szczęście nie oglądał się dookoła, więc na
szczęście jak Zayn zapalił papierosa to ruszyliśmy szybko na co
już byłam zrelaksowana, bo będzie tylko lepiej.
**
-Za nas –
unieśliśmy w górę kieliszki czerwonego wina popijając już naszą
pyszną kolację. Siedzieliśmy w pięknej restauracji, w której na
rezerwacje trzeba czekać pewnie z parę lat, a on tak z dnia na
dzień nas tu umówił. Byłam zaskoczona, bo muzyka była na żywo,
kelner bardzo miły oraz wystrój. Po prostu niebo, a te jedzenie to
mmm rozpuszczam się wspominając deser. Podczas posiłków
rozmawialiśmy o tym co się dziś działo, ale najwięcej zajęła
nam pogawędka o wypadku farbowanej. Zayn wypytywał kto kierował, a
ja wymyślałam jakieś imię i udawałam, że to jej chłopak.
Uwierzył mi i przeszedł do studniówki. Powiedział, że nie
pozwoli bym z kimś innym szła. Cieszył mnie ten fakt. Co jakiś
czas szatyn musiał krzyczeć do telefonu i to mnie przerażało
szczególnie jak uderzył dłonią o stół. Jednak resztę
spędziliśmy w miłej atmosferze wypijając pół butelki wina.
-To teraz
jedziemy do mnie – pokiwałam głową i razem wyszliśmy z budynku
gdzie szofer czekał na nas z kluczykami od wozu Zayna. Ten dał mu
napiwek i razem ruszyliśmy do niego. W drodze trzymał rękę na
moim kolanie i jeździł nią w górę i w dół. Podniecało mnie to
i on to wykorzystywał przeciw mnie. Wpadłam w lekki trans i
ogarnęłam się jak samochód stanął i otworzono mi drzwi. Szliśmy
do środka, a kiedy drzwi zostały otwarte i zamknięte jego ciało
pchnęło mnie na ścianę, a jego usta zbombardowały moje. Rzuciłam
torebkę na podłogę i podskoczyłam owijając nogi na biodrach
szatyna. Szliśmy prosto jak sądzę do sypialni, bo co chwilę
obijałam plecami o jakieś obrazy, albo ściany. Co chwilę
piszczałam, bo przygryzał moją wargę i dodatkowo uderzał mocno
moim ciałem o wszystko i w końcu o drzwi. Poczułam materac pod
plecami i odetchnęłam. Jednak chłopak dalej mnie całował, a ja
ściągnęłam z niego marynarkę oraz koszulę. Dalej już się tak
toczyło, że zostałam w bieliźnie. Poczułam jak moje piersi stają
się twarde przez jego dotyk. Pozbył się mojego stanika i ustami
zassał się wokół mojego prawego sutka. Głośno zachłysnęłam
się powietrzem kiedy jego palce znalazły się we mnie. Pierwszy raz
takie coś czuję i przeżywam. Krążył palcami oraz wyciągał i
wkładał. Oddychałam głośno, a kiedy wyciągnęłam je ze mnie
pragnęłam więcej.
-Widzę, że ci
się podoba – powiedział składając pocałunki na moim
podbrzuszu.
-Chcę cię –
wysapałam, a on znieruchomiał. Nie był przygotowany na to co
wyszło z moich ust.
-Jesteś pewna?
- pokiwałam głową, a on wyciągnął srebrne opakowanie i otworzył
je. Po chwili pozbył się bokserek i na swoją erekcję nałożył
prezerwatywę. Położył się obok i jeszcze raz na mnie spojrzał.
Pokiwałam głową i pomału wchodził we mnie.
-Jestem twoim
pierwszym i nie chce tego zjebać – wysyczał przez zęby pchając
go do środka i wyciągając. Kiedy już się zadomowił
przyśpieszył tempa i złączył ponownie nasze dłonie razem. Moja
druga ręka drapała plecy Mulatowi, a z mojego gardło wydobywało
się tylko jego imię. Widziałam jak się uśmiecha i całuje mnie
patrząc w moje oczy. Tak bardzo pragnęłam go i dostałam to co
chciałam. Poczułam dziwny ucisk i moje ciało wygięło się w łuk
dochodząc. Po chwili Zayn doszedł krzycząc moje imię i położył
się na mnie całując mój nos.
-Jesteś
cudowna – powiedział wychodząc ze mnie i kierując się do
łazienki by pozbyć się gumki. Ja w tym czasie założyłam jego
koszulkę, która leżała na jego poduszce. Uśmiechałam się sama
do siebie, bo zrobiłam to z mężczyzną, który jest dla mnie
najważniejszy. Wrócił i położył się koło mnie. Przykryliśmy
się kołdrą , a następnie wtuliłam się w niego, a on pocałował
mnie w czoło.
-Ty też jesteś
cudowny – powiedziałam ziewając. -Dziękuje, że jesteś jak mam
problemy.
-Po to chyba
właśnie jestem. Tylko żałuje, że nie chciałaś mnie w szpitalu.
-Chciałam by
Am doszła do siebie wybacz – ostatni raz mnie pocałował i
zasnęłam w jego objęciach..
..........................................
Hej witajcie!
Długo się nie "widzieliśmy: : C Ale spokojnie raz na tydzień wam pasi? Bo blog przejmujemy we dwójkę więc damy jakoś radę być regularnie ^^ I zawsze będzie ciekawie w rozdziałach jak teraz ; > Wiecie coraz więcej akcji ;P To wam gwarantuje tylko nie zostawiajcie nas z powodu odejścia jednej ;/ To byłoby nie fajne ;/
A co do Weroniki...
Odeszła, pożegnała się, ale nie wracajmy do zgryźliwego tematu, więc małe wyjaśnienia:
1. Poprowadzimy bloga do końca
2.Będą 3 części tak jak planowałyśmy
3.Oczami Susan będziemy pisać, ale nie całe rozdziały
4. Oczami Liama będziemy pisać ; >
5. Akcja się będzie rozwijać
6.Zapowiedzi będą robione od razu po dodaniu nowego rozdziału
7.Rozdziały będziemy dodawać raz w tygodniu jak oczywiście będzie pieprzony czas ;/
8. Za niedługo będzie nowy wygląd bloga : >
To tyle jeśli chodzi o małe info dla naszych czytelników ;3 Mam nadzieję, że wam się podoba rozdział, bo mi tak hmm średnio pierwszy raz mi się chyba nie podoba tak do końca to co napisałam ;/
Więc do następnego ;3
I jak chcecie to zapraszam tutaj na mój nowy blog, który uaktywnię we wrześniu ^^
Pozdrawiam cały czas IDA!; ***
DZIĘKUJEMY, ŻE JESTEŚCIE!
CZYTASZ=KOMENTUJESZ! ;3
Suuuper ;O jeeej, spali ze sobą haha <3 czekam na next ♡
OdpowiedzUsuń