niedziela, 16 sierpnia 2015

Rozdział 37.


**Oczami Abigail**
Nie każdy może przeżyć chwile załamania. Ja taką przeżyłam ze względu na jedną z najważniejszych osób w moim życiu. Co prawda nie zginęła, ale szpital mówi sam za siebie. Dobrze, że kończę biol-chem więc wiem co dolegało mojej Amy. Kiedy się o tym dowiedziałam byłam w szkole. Wybiegłam z klasy płacząc i dzwoniąc po Susan i taksówkę. Ręce mi się trzęsły, a nogi odmówiły posłuszeństwa przez co upadłam na ziemię płacząc i dzwoniąc. Przeżyłam coś okropnego i bałam się najgorszego. Wpadając do szpitala byłam w szoku, ale na szczęście lekarz powiedział nam co jest grane. Susan zmyła się z Payne gdzieś na obiad czy coś, a ja załatwiałam resztę spraw czyli sprawdzała stan zdrowia Lou, który nie był w śpiączce, ale za to był na lekach- głupi jaś. Więc majaczył biedny. Minęły trzy dni i wszystko się poprawiło.
-Dobrze, że tobie też Louis nic się nie stało – odetchnęłam wchodząc do jego sali gdzie już się zbierał do wyjścia, ale zabroniono mu jeszcze dziś ze względu na silne leki przeciwbólowe. Przynosiłam mu codziennie świeży sok oraz coś do jedzenia. Powiedziałam mu, że Am na szczęście wychodzi już dziś. Minęły ogólnie trzy rąbane dni i jak tylko nasza przyjaciółka się obudziła ze śpiączki była zaskoczona tym co się działo. Dzięki Bogu „Spała” tylko jedną dobę. Jak jej rodzice zadzwonili do nas w nocy bez myślenia w samej piżamie obudziłam rudą i przyjechałyśmy taksówką w to miejsce by ją uściskać i płakać. Jej rodzice musieli wczoraj się zmyć do domu, bo praca i jak się dowiedzieli, że jest okej to też odetchnęli jak my. Siedziałam z nią cały dzień, a na noce wracałam do domu. Pisałam do Zayn'a, że Amy jest w szpitalu i nie będzie jej w pracy. Chciał przyjechać mnie pocieszyć, ale jakoś zrobiłam tak, że jednak się nie zjawił. To by pogorszyło sytuację i stan zdrowotny Louis'a, który ma zwichniętą rękę. Amy ma tylko parę siniaków, rozciętą skórę (która została zszyta ała!) oraz obolałe części ciała. Już wykupiłam jej odpowiednie leki do domu i dziś wraca. Pomogłam jej się spakować, a Susan załatwiła wypis. We trzy pewnym krokiem weszłyśmy do windy i zjechałyśmy na dół. Akurat przyjechał nasz autobus. Jechałyśmy rozmawiając o sukienkach na studniówkę i o tym jak Susan ma jechać do rodziny Liam'a co jest pokręcone. Ona jako pierwsza pozna rodzinę swojego chłopaka. Jestem ciekawa czy Zayn mi kiedyś przedstawi swoich rodziców, co jest chyba kosmosem, bo on nie jest takim typem chłopaka. Tak słuchając podjaranej dziewczyny zastanawiałam się jak to by było, gdyby naszej trójki nie było. Kto by tyle gadał? Kto by był tą cichą, ale tą co zawsze wie jak wyjść z sytuacji, albo kto by nas bronił słownie i był tak pyskatym? Ale od razu pokręciłam głową wyrzucając takie myśli.
-Mam szalony pomysł! - zapiszczała Sus jak wysiadłyśmy z busa na przystanku niedaleko naszego bloku. Ja niosłam torbę naszej poszkodowanej, a Susan jej pomagała jak coś.
-Mów, przecież słuchamy – odpowiedziałam idąc nacisnąć przycisk by przejść na pasach.
-Pamiętacie jak planowałyśmy nasze śluby? - uśmiechnęłam się na to wspomnienie...
**(kilkanaście lat wcześniej)**
-Dziewczynki nie siedźcie za długo – ucałowała nas moja kochana mama, bo dziś jest sobota i spędzamy ją u mnie. Tak się umawiamy co dwa tygodnie u każdej z nas na nockę i piżama party.
-Pa mamusiu! - krzyknęłam kładąc się na brzuch naprzeciwko dziewczyn. Wczoraj Simon zapytał naszą kochaną Amy o chodzenie! Ze względu na to, ze jesteśmy w klasie 6 to jest duży wyczyn na ten wiek.
-Am i jak pierwsze dni związku? - spytała Susan rozkładając gazety, które przyniosła.
-Zarąbiście! Tylko wkurzył mnie i się obraziliśmy na siebie – odpowiedziała jak to miała w zwyczaju szatynka. (Taaa Amy była szatynką! ) Zasmuciłyśmy się, ale dziewczyna nie miała tego w zwyczaju. Zjadłyśmy dwie tabliczki mlecznej czekolady i od razu się poprawił nam humor. Leżałyśmy oglądając czasopisma i plotkując o gwiazdach.
-Słuchajcie, może sobie coś obiecamy? - wypalił rudzielec więc my spojrzałyśmy na siebie, a potem na nią.
-Co znowu wymyśliłaś? - spytałam przekręcając stronę na suknie ślubne.
-Pamiętacie jak to wy zaczęłyście się przyjaźnić już w dzieciństwie, a ja potem doszłam do was? - dobrze to pamiętam, bo Amy znam od małego szkraba ze względu na znajomość naszych mam. A Susan doszła w podstawówce. Była zagubiona, ale znalazłyśmy wspólny język i tak się zaczęła nasza trójka.
-Trudno byłoby to zapomnieć – odpowiedziała szatynka.
-Więc zaczęła się nasza era i może obiecajmy sobie dwie rzeczy to, że zamieszkamy razem na studiach i jak będziemy miały wymarzonych chłopaków to..
-Mamy wziąć ślub razem? - wyprzedziłam jej słowa.
-Tak! - krzyknęła z błyskiem w oku.
-To porąbane – dopowiedziała Amy, ale widziałam jak była tym zaskoczona i zaintrygowana. 
-Zgódźcie się! - Susan zaczęła skakać po łóżku jak wariatka byśmy tylko się zgodziły.
-Dobra, ale ogarnij się! - krzyknęła na nią Am.
-Ja też jestem za – odpowiedziałam i złożyłyśmy przysięgę na małego paluszka oraz na grób chomika Amy. Był dla niej i dla nas bardzo ważnym zwierzakiem, bo znalazłyśmy go na dworze podczas zabawy w berka.
I tak zaczęłyśmy planować nasze wesele i inne duperele...
**(Teraz)**
-Oczywiście, że pamiętamy – odezwałam się po chwili.
-To może zamówimy specjalny samolot, który napisze coś dla nas na niebie? - podekscytowana, aż podskoczyła kilka razy kiedy otwierałam jej drzwi n klatkę schodową.
-To chore – skomentowała Amy. Oho czyli wróciła.
-Kochana to jeszcze trochę przed nami, ale myślę, że to będzie ładne – weszłyśmy na trzecie piętro po schodach męcząc się lekko. Otworzyłam drzwi moim kluczem wchodząc do środka gdzie usłyszałam czyjeś głosy. Spojrzałam na dziewczyny, a one na mnie. Stanęłyśmy jak wmurowane patrząc na boki co by wziąć do obrony. Dobrze, że parasolki mamy w przedpokoju. Wzięłyśmy po jednej i zamykając cicho drzwi ruszyłyśmy dalej. Zacisnęłam mocno dłoń na przedmiocie do bronienia się i zajrzałam do salonu. Usłyszałam kroki w kuchni więc ruszyłam tam szybko i na wejściu wpadłam na bruneta, który złapał się na klatkę piersiową, a my zaczęłyśmy krzyczeć patrząc na siebie i po chwili wybuchnęłyśmy śmiechem. 


-Co ty tu robisz?! - krzyknęłam odkładając parasolki na miejsce.
-Emily poszła po coś do sklepu, a mieliśmy klucze więc weszliśmy by powitać Amy – odpowiedział nalewając nam soku pomarańczowego, który ja rano wycisnęła.
-I sam do siebie gadasz? - spytała Sus.
-Ja nie gadam, ja staram się śpiewać! - oburzył się, a my po raz kolejny się zaśmiałyśmy. Uściskał lekko naszą ranną przyjaciółkę, która przez cały czas się nie odzywała. Odczekaliśmy tak jakiś czas rozmawiając do przybycia dziewczyny z zakupami. Chichotała i gadała głośno przez telefon, że na klatce je słyszeliśmy.
-Em, kochanie uprzedzaj nas jak wpadacie – powiedziałam śmiejąc się i witając z nią, a ona po opowieści Harr'ego aż upadła na ziemię ze śmiechu, a my tak samo, bo on tak opowiadał jakby to się działo w filmie.
-To może ja zajmę się obiadem dla nas? - spytałam, a wszyscy pokiwali głowami. Scott wróciła już do swojego stanu, bo normalnie z nami się śmiała oraz miała cięty język jak to bywa w jej zwyczaju.
W kuchni wyciągnęłam wszystkie potrzebne rzeczy do grillowanej piersi z ziemniakami oraz brokułami. Panierowałam piersi z kurczaka i zaczęłam je smażyć. Natomiast brokuły poddusiłam i gotowałam ziemniaki. Jak miałam wszystko pod kontrolą to zaczęłam wyciskać sok z pomarańczy, który dziewczyna na szczęście kupiła do domu. Ułożyłam szklanki na tacy, którą Harry zaniósł, a ja wyszłam za nim niosąc pierwsze talerze dla gości, a po resztę poszła ruda. Reszta zaklaskała mi i ochoczo zaczęliśmy jeść, gdyż ja z Susan nic od rana nie miałyśmy w ustach tak samo jak Amy, bo szpitalne jedzenie jest okropne, a reszta pewnie jest głodna, bo obiad.
*
-To my dziękujemy za miłe popołudnie i jutro musicie wpaść do nas na obiad – powiedziała podekscytowana Emily. Już miałam jej odpowiedzieć, ale dostałam SMS tak samo jak moje przyjaciółki. Spojrzałyśmy na siebie i wyciągnęłyśmy telefony.
-Czy do was też napisał chłopak? - spytałam patrząc na dziewczyny.
-Payno chce oglądnąć jakiś film – powiedziała Susan.
-Louis się stęsknił, ale nie przyjedzie, bo jeszcze jest w szpitalu– powiedziała Am.
-A Zayn chce mnie zabrać na kolację.
-I będzie tu zaraz – dodałyśmy we dwie. Spanikowane zaczęłyśmy biegać po domu.
-Harry, musicie iść – przeprosiłam ich, ale nie możemy tak ryzykować.
-Rozumiem to jutro u nas bądźcie – dopowiedział i wyszli szybko z naszego mieszkania.
-Nienawidzę ich! - wykrzyczała Amy siedząc na kanapie myśląc jak mają się nie spotkać. Pognałam do siebie i otworzyłam szafę w celu znalezienia sukienki na taką okazję. Malik i kolacja? Czy on sobie żartuje? Ściągnęłam z siebie obecne ciuchy i latałam w samej bieliźnie czesząc włosy na bok oraz robiąc nowy makijaż. Pomalowałam się tak szybko pierwszy raz w życiu. Stanęłam przed dużym lustrem dopasowując sukienki do swojego ciała. W końcu zdecydowałam się na małą czarną bez pleców. Kiedy przyjrzałam się w lustrze co jest za mną wystraszona podskoczyłam.
-Boże, co ty tu robisz ?! - spytałam obracając się i patrząc na niego.
-Też miło cię widzieć, kochanie – podszedł biorąc mnie w ramiona i całując. Po chwili mogłam się przyjrzeć jego garderobie. Miał na sobie czarny dopasowany garnitur, a na nogach czarne conversy na co się zaśmiałam.- Trzy dni bez Ciebie to męka – szepnął do moich ust. 

-Mi też ..
-Abigail, chodź tu! - nie dokończyłam, bo moja kochana przyjaciółka kazała mi wyjść z pokoju.
-Zaraz wracam – puściłam jego rękę i wyszłam zamykając drzwi.
-Co? - spytałam stłumionym głosem podchodząc do połowy schodów. I usłyszałyśmy dzwonienie do drzwi.
-Boże już jest – podbiegła do nas Susan łapiąc się za głowę.
-Nie wierzę, że to się dzieje. Jaki plan? - zapytałam stojąc w bezruchu.
-Idziesz do Malika i siedzicie chwilę w pokoju, a ja biorę Payne do siebie – powiedziała Susn.
-I jak cię zawołam to znaczy, że macie szybko wypieprzać – dopowiedziałam Amy. Więc szybko wróciłam do siebie gdzie czekał Mulat oglądając wszystkie moja zdjęcie jakie stały na biurku.
-Możemy jechać? - spytał podchodząc do mnie. Rozglądnęłam się po pokoju w celu znalezienia jakiejś wymówki by coś mu pokazać.
-Widziałeś już moje modele człowieka z modeliny? - podeszłam do szafy gdzie na samej górze w kartonie były moje dzieła na zaliczenia zeszłoroczne. Malik dziwnie na mnie zerknął, ale oglądnąć wszystko.
-Dziwnie się zachowujesz, coś się stało? - usłyszałam śmiech Susan obok moich drzwi więc szybko zaczęłam mówić głośno by nie usłyszał on Liam'a, a Liam jego.
-Eee no tak, bo dziś mieliśmy spotkanie klas trzecich i ze względu na matury to mamy przecież studniówkę jak w każdej szkole. Więc dzieje się to, że nie wiem czy pójdziesz ze mną na studniówkę? Byłabym Ci wdzięczna i eee ogólnie chyba tak robią pary – zamknął moje usta pocałunkiem za co byłam mu wdzięczna, bo zaraz mówiłabym jeszcze głupsze rzeczy.
-Abigail!
-Znowu ona? Chyba wróciła do zdrowia – zaśmiał się.
-Nie, już chodź jedziemy szybko – złapałam jego rękę i pobiegłam na koturnach do wyjścia. Zbiegliśmy po schodach i pożegnałam się z dziewczyną sprawdzając czy mam torebkę, oraz w niej potrzebne rzeczy. Zayn pomógł mi ubrać kurtkę i szybko pobiegłam do windy, którą na szczęście przyjaciółka już nam zamówiła i specjalnie trzymała.
Kiedy jechaliśmy w dół odetchnęłam ulgą patrząc na kolejność pięter.
-Będę musiał się przyzwyczaić – uśmiechnął się cały czas trzymając moją rękę,.
-A ja muszę się przyzwyczaić do tego – uniosłam nasze dłonie w górę.
-To jest dowód na hmmm no wiesz – przygryzłam dolną wargę, ale nie chciałam go cisnąć, bo wiem jak mu ciężko idą takie słowa.
-Ja wiem – odpowiedziałam i akurat wyszliśmy z windy oraz z bloku. Widziałam samochód Liam'a pod drzewem. Mój chłopak zaparkował pośrodku tuż przy wejściu. Na szczęście nie oglądał się dookoła, więc na szczęście jak Zayn zapalił papierosa to ruszyliśmy szybko na co już byłam zrelaksowana, bo będzie tylko lepiej.
**
-Za nas – unieśliśmy w górę kieliszki czerwonego wina popijając już naszą pyszną kolację. Siedzieliśmy w pięknej restauracji, w której na rezerwacje trzeba czekać pewnie z parę lat, a on tak z dnia na dzień nas tu umówił. Byłam zaskoczona, bo muzyka była na żywo, kelner bardzo miły oraz wystrój. Po prostu niebo, a te jedzenie to mmm rozpuszczam się wspominając deser. Podczas posiłków rozmawialiśmy o tym co się dziś działo, ale najwięcej zajęła nam pogawędka o wypadku farbowanej. Zayn wypytywał kto kierował, a ja wymyślałam jakieś imię i udawałam, że to jej chłopak. Uwierzył mi i przeszedł do studniówki. Powiedział, że nie pozwoli bym z kimś innym szła. Cieszył mnie ten fakt. Co jakiś czas szatyn musiał krzyczeć do telefonu i to mnie przerażało szczególnie jak uderzył dłonią o stół. Jednak resztę spędziliśmy w miłej atmosferze wypijając pół butelki wina.
-To teraz jedziemy do mnie – pokiwałam głową i razem wyszliśmy z budynku gdzie szofer czekał na nas z kluczykami od wozu Zayna. Ten dał mu napiwek i razem ruszyliśmy do niego. W drodze trzymał rękę na moim kolanie i jeździł nią w górę i w dół. Podniecało mnie to i on to wykorzystywał przeciw mnie. Wpadłam w lekki trans i ogarnęłam się jak samochód stanął i otworzono mi drzwi. Szliśmy do środka, a kiedy drzwi zostały otwarte i zamknięte jego ciało pchnęło mnie na ścianę, a jego usta zbombardowały moje. Rzuciłam torebkę na podłogę i podskoczyłam owijając nogi na biodrach szatyna. Szliśmy prosto jak sądzę do sypialni, bo co chwilę obijałam plecami o jakieś obrazy, albo ściany. Co chwilę piszczałam, bo przygryzał moją wargę i dodatkowo uderzał mocno moim ciałem o wszystko i w końcu o drzwi. Poczułam materac pod plecami i odetchnęłam. Jednak chłopak dalej mnie całował, a ja ściągnęłam z niego marynarkę oraz koszulę. Dalej już się tak toczyło, że zostałam w bieliźnie. Poczułam jak moje piersi stają się twarde przez jego dotyk. Pozbył się mojego stanika i ustami zassał się wokół mojego prawego sutka. Głośno zachłysnęłam się powietrzem kiedy jego palce znalazły się we mnie. Pierwszy raz takie coś czuję i przeżywam. Krążył palcami oraz wyciągał i wkładał. Oddychałam głośno, a kiedy wyciągnęłam je ze mnie pragnęłam więcej.
-Widzę, że ci się podoba – powiedział składając pocałunki na moim podbrzuszu.
-Chcę cię – wysapałam, a on znieruchomiał. Nie był przygotowany na to co wyszło z moich ust.
-Jesteś pewna? - pokiwałam głową, a on wyciągnął srebrne opakowanie i otworzył je. Po chwili pozbył się bokserek i na swoją erekcję nałożył prezerwatywę. Położył się obok i jeszcze raz na mnie spojrzał. Pokiwałam głową i pomału wchodził we mnie.
-Jestem twoim pierwszym i nie chce tego zjebać – wysyczał przez zęby pchając go do środka i wyciągając. Kiedy już się zadomowił przyśpieszył tempa i złączył ponownie nasze dłonie razem. Moja druga ręka drapała plecy Mulatowi, a z mojego gardło wydobywało się tylko jego imię. Widziałam jak się uśmiecha i całuje mnie patrząc w moje oczy. Tak bardzo pragnęłam go i dostałam to co chciałam. Poczułam dziwny ucisk i moje ciało wygięło się w łuk dochodząc. Po chwili Zayn doszedł krzycząc moje imię i położył się na mnie całując mój nos.
-Jesteś cudowna – powiedział wychodząc ze mnie i kierując się do łazienki by pozbyć się gumki. Ja w tym czasie założyłam jego koszulkę, która leżała na jego poduszce. Uśmiechałam się sama do siebie, bo zrobiłam to z mężczyzną, który jest dla mnie najważniejszy. Wrócił i położył się koło mnie. Przykryliśmy się kołdrą , a następnie wtuliłam się w niego, a on pocałował mnie w czoło.
-Ty też jesteś cudowny – powiedziałam ziewając. -Dziękuje, że jesteś jak mam problemy.
-Po to chyba właśnie jestem. Tylko żałuje, że nie chciałaś mnie w szpitalu.
-Chciałam by Am doszła do siebie wybacz – ostatni raz mnie pocałował i zasnęłam w 
jego objęciach..  
..........................................
Hej witajcie! 
Długo się nie "widzieliśmy: : C  Ale spokojnie raz na tydzień wam pasi? Bo blog przejmujemy we dwójkę więc damy jakoś radę być regularnie ^^ I zawsze będzie ciekawie w rozdziałach jak teraz ; > Wiecie coraz więcej akcji ;P To wam gwarantuje tylko nie zostawiajcie nas z powodu odejścia jednej ;/ To byłoby nie fajne ;/ 
A co do Weroniki...
Odeszła, pożegnała się, ale nie wracajmy do zgryźliwego tematu, więc małe wyjaśnienia:
1. Poprowadzimy bloga do końca 
2.Będą 3 części tak jak planowałyśmy
3.Oczami Susan będziemy pisać, ale nie całe rozdziały
4. Oczami Liama będziemy pisać ; > 
5. Akcja się będzie rozwijać
6.Zapowiedzi będą robione od razu po dodaniu nowego rozdziału
7.Rozdziały będziemy dodawać raz w tygodniu jak oczywiście będzie pieprzony czas ;/ 
8. Za niedługo będzie nowy wygląd bloga : > 
To tyle jeśli chodzi o małe info dla naszych czytelników ;3 Mam nadzieję, że wam się podoba rozdział, bo mi tak hmm średnio pierwszy raz mi się chyba nie podoba tak do końca to co napisałam ;/ 
Więc do następnego ;3 
I jak chcecie to zapraszam tutaj na mój nowy blog, który uaktywnię we wrześniu ^^ 
Pozdrawiam cały czas IDA!; *** 
DZIĘKUJEMY, ŻE JESTEŚCIE!
CZYTASZ=KOMENTUJESZ! ;3 

1 komentarz

Szablon dla Bloggera stworzony przez Devon.