poniedziałek, 13 lipca 2015

Rozdział 35.

***Oczami Amy***
Powoli otworzyłam oczy i spojrzałam w sufit. Po niedługiej chwili poczułam ostry ból w głowie. No nie ma co się dziwić… Wczoraj nieźle zabalowałyśmy.  Nagle usłyszałam jak coś się rusza w szafie, wiec pomału wstałam z łóżka i podeszłam do szafy. Po drodze wzięłam doniczkę z kwiatkiem. Otworzyłam drzwiczki już miałam rzucać gdy zobaczyłam zaspaną Abi.
-Boże… Co Ty tu robisz? – zapytałam prawie szepcząc.
-Narni szukam nie widać? – odpowiedziała, a ja się zaśmiałam.
-Ej a tak w ogóle to gdzie jest Sus? – Nagle usłyszałyśmy wieki huk dochodzący z łazienki – Dobra wiem. – Zaśmiałam się, po czym złapałam się za bolącą głowę. – Chodźmy po nią, bo coś myślę, że sama stamtąd nie wyjdzie. – Powiedziałam i pomogłam wyjść mojej przyjaciółce z szafy.
Razem udałyśmy się do łazienki. Gdy otworzyłyśmy drzwi zobaczyłyśmy Sus, w wannie na której leżały wszystkie moje żele do kompania. Uderzyłam się lekko w głowę, po czym pomogłam się wydostać z wanny mojej przyjaciółce. Wszystkie wolnym krokiem udałyśmy się do kuchni. Abi od razu podeszła do szafki z której wyciągnęła tabletki przeciw bólowe. Postanowiłam jej pomóc i do trzech szklanek nalałam wody. Położyłam szklanki na stole , po czym usiadłam i zażyłam moją tabletkę. Po kilkunastu minutach każda doszła mniej więcej do siebie.
-Ej a tak w ogóle to kiedy przyjeżdża Emily i Harry? – Zapytała Sus. Chwyciłam mój telefon, żeby sprawdzić datę i godzinę.
-O kurwa! Za jakieś pół godziny będą w Londynie! – Krzyknęłam, a wszystkie jak na zawołanie zaczęły biegać po całym domu i się ubierać. Jak dobrze, że nie ma w tym domku dużego bałaganu.
-Dobra jesteście gotowe? – Zapytała Abi.
-Chyba tak – Powiedziałam równo z Sus. – Ej a tak w ogóle to która godzina? – Zapytałam.
-Jakoś po 15 – Odpowiedziała mi ruda.
-Nie zrobiliśmy obiadu! Abi zamawiaj pizze. – Lekko krzyknęłam, a moja przyjaciółka pobiegła do swojego pokoju.
-Dobra to teraz pozostało nam spokojnie czekać.
-Masz racje – Powiedziałam i w tym samym momencie usłyszałam dzwonek do drzwi. – Kurwa… - Pobiegłam szybko do drzwi i otworzyłam.
-Emily! Hazz! – Krzyknęłam po raz kolejny tego dnia i przytuliłam jedno po drugim.
-No cześć kuzynko! – powiedziała trochę głośniej dziewczyna. Zaprosiłam ich do środka.
-To jak wam minęła podróż? – Zapytałam.
-Cześć! – Powiedziały równo Abi i Sus zanim Harry zdążył mi odpowiedzieć.
-No witamy! – Krzyknęli nasi goście.
-No więc podróż minęła szybko, jak nigdy normalnie i na całe szczęście bez korków. – Odpowiedział mi w końcu mój przyjaciel.
-W ogóle mamy do was sprawę.
-Słucham Cię moja kochana kuzyneczko.
-No więc mamy już kupione mieszkanie, ale niestety jest ono na drugim końcu Londynu, a chcieli byśmy trochę odpocząć, bo jednak takie podróże są męczące, więc moglibyśmy spędzić jedną noc u was?
-No pewnie! – Odpowiedziała z mnie Abi. – Dobra więc idźcie do pokoju Amy i ogarnijcie się, a ona będzie spała ze mną i przy okazji poczekamy na pizze.
-Ok.- Powiedział Harry i ruszył za Sus, która zaprowadziła ich do mojego.
Ja i Abi poszłyśmy do salonu i włączyłyśmy jakiś film. Nie był zbyt ciekawy, ale lepsze to niż siedzenie i gapienie się w sufit. W miedzy czasie dołączyła do nas nasza ruda przyjaciółka. Po kilkunastu minutach usłyszałyśmy dzwonek do drzwi. Abi szybko pobiegła otworzyć oczywiście zapominając portfela, więc wzięłam pieniądze ze stołu i pobiegłam za nią. Przywitałam się z dostawcą i zapłaciłam za nasz obiad. Zawołałam naszych gości i razem poszliśmy do jadalni, aby zjeść posiłek. Każdy zjadł po 2 kawałki pizzy. Oczywiście jako picie była cola. Trochę kalorycznie, ale raz na jakiś czas można. Po obiedzie zaczęliśmy rozmawiać, ale pytaniami Typu „Co tam u was” „Jak minęłam podróż” itp. Później postanowiliśmy zrobić sobie krótki spacer po Londynie, ale tylko żeby pokazać mojej kuzynce i jej chłopakowi, że tu jest przepięknie i, że nie będą żałować, że się tu przeprowadzili. Po około godzinie spacerowania wróciliśmy do domu. Zegarek który wisiał pokazywał godzinę 19. Nasza parka poszła do pokoju, bo byli zmęczeni, a my postanowiłyśmy pooglądać jeszcze jakiś horror. Przypomniało mi się, że Louis ma jutro wyścigi. Niby prosił, żebym nie przychodziła, ale pójdę i zrobię mu niespodziankę. Boże jak dobrze, że Zayn dał mi dzisiaj wolne. Normalnie Kocham go za to! Gdy skończył się film poczułam duże zmęczenie, więc przeprosiłam moje przyjaciółki i poszłam do pokoju Abi. Wzięłam od niej jakąś piżamę i położyłam się do łóżka.
***
Następnego dnia wstałam około 10. Podniosłam się z łóżka. Wyszłam z pokoju i poszłam do kuchni. Na blacie zobaczyłam kartkę na której pisało, że moja kuzynka i Harry wstali wcześniej i postanowili pojechać, ale niedługo nas odwiedzą. Pobiegłam więc szybko do swojego pokoju po moje ciuchy. Wyciągnęłam je  z szafy i poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic i ubrałam się. Dalsza cześć dania minęła mi w sumie dobrze, ale było trochę nudno. W miedzy czasie zadzwoniłam jeszcze do Harrego i Emily, czy nie chcieli by pójść ze mną. Oczywiście wczoraj powiedziałam mu z kim jestem. I bardzo się ucieszył, bo on sam już od dawna chciał pogodzić swoich przyjaciół. Tak jak myślałam zgodzili się, więc postanowiliśmy, że spotkamy się na miejscu. Wyścig miał zacząć się o 23, ale i tak miałam się spóźnić żeby Lou zobaczył, że jestem dopiero na mecie. Zaczęłam się ogarniać trochę później i jakoś piętnaście po 23 wyszłam z domu. Na miejscu byłam chwilę przed północą. Odszukałam moich przyjaciół i razem stanęliśmy przy mecie, ale trochę z tyłu żeby Lou mnie nie zauważył. W oddali zobaczyłam dwa zbliżające się auta. Zauważyłam, że to auto Louisa i Liama.  Co prawda prowadził Lou, ale Liam pod sam koniec go wyprzedził. Widziałam, że mój chłopak się wkurzył i odjechał. Liam wysiadł z auta i poszedł odebrać nagrodę. Po chwili podbiegły do niego jakieś skąpo ubrane dziewczyny i zaczęły go całować po szyi i w ogóle się przymilać. Niestety nasz Payne nie miał nic przeciwko. Wkurzyłam się, bo przecież on był z moją przyjaciółką.
-Liam ty chuju! – Krzyknęłam poczym podeszłam do niego i walnęłam mu mocnego liścia.
-Za co kurwa?! 
-Domyśl się męska dziwko! I żeby nie było Sus się o wszystkim dowie! – Powiedziałam i wróciłam do Harrego i Emily.
-Dobrze zrobiłaś  kuzyneczko.
-No wiem – zaśmiałam się – Poczekacie chwilę? Zadzwonię tylko do Louisa. – Zapytałam o oni pokiwali głowami. Odeszłam kawałek i wybrałam numer do mojego chłopaka. Odebrał po kilku sygnałach. – Cześć Kochanie, gdzie jesteś?
-Właśnie jadę do domu z wyścigu, a co?
-Nic tylko przyszłam ci pokibicować, potem chciałam ci dać buziaka na pocieszenie, ale sobie pojechałeś i tak jakoś smutno. – Powiedziałam z udawanym smutkiem, a chłopak tylko się zaśmiał.
-Zaraz będę.
-Super! To czekam! – Rozłączyłam się po czym poszłam do moich przyjaciół. – ej słuchajcie, bo Lou zaraz tu będzie więc się zwijajcie.
-Ok. – Odpowiedzieli równo pożegnali się ze mną i odeszli.
Louis przyjechał kilka minut później. Tak jak powiedziałam dałam mu buziaka na pocieszenie. Po chwili ktoś krzyknął, że robi domówkę i że zaprasza wszystkich. Nasze spojrzenia z Lou się spotkały i od razu wiedzieliśmy, że idziemy na tą imprezę. Wsiedliśmy do auta i pojechaliśmy za ziomkiem który to organizuje. Po kilku minutach byliśmy na miejscu. Na początek wypiliśmy kilka shotów, a potem poszliśmy potańczyć. Po około 30 minutach tańczenia Louis się zmęczył i poszedł do baru. Do mnie dołączył jakiś inny chłopak, więc zaczęłam z nim tańczyć. Wiedziałam, że Louisowi się to się podoba i tak jak myślałam zjawił się od razu i „grzecznie” wytłumaczył temu kolesiowi, żeby się do mnie nie zbliżał po czym zabrał mnie ze sobą do barku. Wypiliśmy kilka następnych kolejek po których już nic nie pamiętam.
***Oczami Louisa***


Gdy ten chuj Liam mnie wyprzedził i wygrał wyścig, to trochę się wkurwiłem, więc postanowiłem pojechać do domu, ale w połowie drogi zadzwoniła do mnie Amy i powiedziała, że czeka na mnie w miejscu wyścigu. Ucieszyłem się, bo pomimo tego, że kazałem jej nie przychodzić to i tak przyszła podtrzymać mnie na duchu, więc szybko zawróciłem na pustej drodze i wróciłem na metę wyścigu. Na miejscu byłem kilka minut później. Wysiadłem z auta i zacząłem się pytać czy ktoś nie widział Amy i już pierwsza osoba powiedziała, że stoi koło lini mety, więc tam poszedłem i po chwili rozmawiałem z moją dziewczyną. Później jak zawsze po wyścigu pojechaliśmy na domówkę. Trochę potańczyliśmy i wypiliśmy. Gdy zauważyłem, że Amy już nie kontaktuje postanowiłem zabrać ją do domu. Wsadziłem ją do auta i usiadłem za kierownicą. Co prawda byłem trochę wstawiony, ale spoko dam radę. Odpaliłem auto i ruszyłem. Jechałem jakieś 100 na godzinę, więc serio wolno. Nagle na szybie zobaczyłem kropelki wody, więc włączyłem wycieraczki. Nagle moje auto wpadło w poślizg i zaczęło się obrać, by po chwili uderzyć w drzewo. Zobaczyłem tylko zakrwawioną głowę, a potem po prostu straciłem przytomność…

______________________________________
No więc witam was w kolejnym rozdziale! Przepraszam, że tak długo go nie było, ale nie miałam czasy pisać. :( Ale obiecuję, że się poprawię :D
Tak więc czekajcie na następny!
Miłego czytania!

Pozdrawiamy IDA <3

2 komentarze

  1. Super *_* i ta końcówka...mam nadzieje ze wszystko będzie ok:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Oo boże wypadek ;o oby wszystko dobrze się skończyło..

    OdpowiedzUsuń

Szablon dla Bloggera stworzony przez Devon.