środa, 23 kwietnia 2014

Rozdział 2.

*OCZAMI LOU*
Po  przejechaniu linii, którą przekroczyłem razem z  moimi rywalami, wkurwiłem się Od razu wyszedłem z auta i podszedłem do tych dwóch debili, którzy kiedyś podawali się za moich przyjaciół i dołączyłem do kłótni która już chwilę trwała. Nawet nie wiem o czym była, bo po prostu musiałem się wykrzyczeć, bo przez nich przegrałem, a tego nie lubię i jak nic będzie dogrywka. Czy oni zawsze muszą mi pokrzyżować plany na wygraną?!
-Dobra zamknijcie się już, bo już się was słuchać nie da – zaczął Zayn.
-Nie rozkazuj mi śmieciu.. Nie będę słuchał jakiegoś pojeba. – powiedział Liam, z lekkim uśmiechem na twarzy.
-Spierdalaj…
-Dobra spokój! – krzyknąłem i się uciszyli – Nie ma co, za tydzień robimy dogrywkę. Ta sama trasa, a ten który wygra bierze wszystko – rzuciłem na odchodne uśmiechając się pod nosem.
Spojrzeli na mnie jak na idiotę, a ja wsiadłem do auta i odjechałem, rozmyślając co zrobić, aby moje auto było jeszcze szybsze. Wpadłem na pomysł, żeby pojechać do mojego kolegi, który jest mechanikiem i już nie raz robił mi auta na wyścigi, za co od zawsze ma u mnie wielki dług wdzięczność. Na wszelki wypadek wyjąłem pistolet który zawsze chowałem w schowku i schowałem go za pasek od spodni, a potem zakryłem go moją bluzą. Po kilku minutach byłem pod warsztatem mojego dobrego kumpla. Wysiadłem z auta po podszedłem do niego.
-Siema stary! – Powiedziałem, a John od razu na mnie spojrzał – Mam sprawę.
-Proszę, proszę kogo my tu mamy – chłopak podszedł do mnie wycierając ręce o ścierkę, a następnie przybijając ze mną piątkę – Cóż to za sprawa młody? - Jest rok starszy, ale ja kurwa muszę być "młody"...
Wyjaśniłem mu o co chodzi, a on tylko pokiwał głową i powiedział, że mam przyjść za trzy dni odebrać auto. Podziękowałem mu i poszedłem w stronę mojego domu. Gdy doszedłem do swojego mieszkania, które wynająłem już jakiś czas temu. Chciałem się tu przeprowadzić, ale moje plany się zmieniły, więc przynajmniej mam gdzie teraz przenocować. Otworzyłem drzwi i wszedłem do środka. Usiadłem na sofie z salonie i zacząłem oglądać jakiś film, oczywiście popijając przy tym piwo, które kupiłem po drodze. 

*OCZAMI AMY*

Zauważyłam, że linię mety przekroczyły równo trzy auta. Ich kierowcy od razu wyszli z samochodów i zaczęli się kłócić. Jeden z nich poszedł do pozostałych chwilę później i nie powiem przystojny był. Miał na sobie Biały t-shirt, czarne rurki i czarne trampki. Na jego rękach było dożo tatuaży. Bardzo spodobał mi się kompas, który znajdował się między  zgięciem łokcia, a nadgarstkiem.
-Zbierajmy się już – z zamyśleń wyrwał mnie głos Abi.
-Oj nie dramatyzuj… Przecież nic się nie dzieje. – Zaczęła bełkotać Sus.
-Tak nic się nie dzieje, ale zaraz coś się stanie.
I jak na zawołanie po chwili usłyszałyśmy głos syren policyjnych. Ta to ma wyczucie.. Wszyscy zaczęli uciekać, wiec my też. Gdy byłyśmy na jakimś zaułku usłyszałam zbliżające się auto, ono razem z kierowcą zatrzymało się przed nami przez co nie miałyśmy jak uciekać. Po chwili otworzyło się okno. Zobaczyłam jednego z chłopaków, który przekroczył metę razem z dwoma innymi.
-Wskakujcie! – Krzyknął chłopak, a ja razem z Sus szybko wsiadłyśmy do auta. Ja usiadłam z przodu, a ona z tyłu.
-Nie ja nie wsiadam! – Krzyknęła Abi – Nie znam cię!
Chłopak tylko przewrócił oczami, wysiadł z auta, podszedł do Abigail i przerzucił ją przez ramie. Razem z Sus śmiałyśmy się w niebo głosy.
-Puszczaj mnie kurwa sukinsynie jebany! Czy ty jesteś kurwa normalny?! Bo moim zdaniem to bardziej pojebany! Puszczaj mnie kurwa chuju jeden! – Moja przyjaciółka wrzeszczała i wrzeszczała i nie powiem, pierwszy raz widziałam ją taką wkurzoną, no ale to w końcu Abi. – Podam cię do sądu za uprowadzenie jak mnie zaraz nie puścisz! Puszczaj! Kurwa mać no! – Krzyczała, ale chłopak nic sobie z tego nie robił. Abi zaczęła okładać go z całej siły rękami, a my z Susan śmiałyśmy się jeszcze bardziej, bo w końcu nasz przyjaciółka jest kujonicą, która o wszystko się martwi.
Chłopak najwyraźniej był bardzo zirytowany zachowaniem Abi, bo podszedł do bagażnika, otworzył go i wrzucił ją tam po czym zamknął bagażnik. A my nadal śmiałyśmy się jak idiotki. Po chwili wsiadł do auta i odjechaliśmy. Pierwsze pięć, albo dziesięć minut jechaliśmy w milczeniu.
-Tak ogólnie to Liam jestem. – powiedział, a my spojrzałyśmy na niego.
-Miało cię poznać Liam, ja jestem Susan, ale mów mi Sus, a to jest Amy, w skrócie Am.
-To co robiłyście na wyścigach?
-Chciałyśmy skorzystać z okazji, że coś się dzieje i przyjść, żeby się trochę zabawić, a przy okazji popatrzeć na zajebiste auta - Odpowiedziałam - To ty jesteś jednym z wygranych prawda?
-Taa i za tydzień mamy rewanż i mam nadzieje, że wpadniecie, a co do waszej koleżanki to ona zawsze jest taka? – spytał chłopak
-Noo. To ta rozsądna z naszej paczki, co czasem może wkurzać, ale spokojnie, na tych wakacjach chcemy, żeby się wyluzowała. – Powiedział Sus uśmiechając się.
-No to wszystko jasne.
Resztę drogi przejechaliśmy w milczeniu, nie licząc pytań chłopaka, który pytał gdzie skręcić, żeby podwieś nas do domu. Po jakiś dwudziestu minutach byłyśmy pod domem cioci. Podziękowałyśmy chłopakowi wysiadłyśmy uprzednio prosząc o wypuszczenie Abi z bagażnika. Oczywiście mówiąc to obie się zaśmiałyśmy. Liam podszedł do tyłu auta i otworzył bagażnik. Po uniesieniu klapy od bagażnika Abi znów zaczęła krzyczeć, że poda biednego Liama do sądu przez co razem z Sus wybuchnęłyśmy śmiechem. Liam wyciągnął Abi, pożegnałyśmy się z nim i poszłyśmy w stronę domu. Weszłyśmy do domu i udałyśmy się do swoich pokoi. Gdy weszłam do mojego pokoju, od razu rzuciłam się na łóżko. Zamknęłam oczy i odpłynęłam w krainę Morfeusza. Przez całą noc śnił mi się ten chłopak z wyścigów. Rano obudziłam się z lekkim bólem głowy, ponieważ wczoraj trochę wypiłam, a mówiąc trochę mam na myśli trochę dużo. Spojrzałam na zegarek i było już po 13, więc pomału wstałam z łóżka i poszłam do kuchni cały czas trzymając się za głowę. Gdy zeszłam na dół, gdzie zobaczyłam dziewczyny, które siedziały przy stole i jadły śniadanio-obiad. I było widać, że dopiero wstały, więc nie byłam jedyna.
-Hey. – Powiedziałam i podeszłam do szafki, wyciągnęłam jakieś tabletki przeciw bólowe. Wzięłam do ust i popiłam wodą.
- Cześć. Jak się czujesz? – Spytała Abi, która jako jedyna chyba nie zdychała po wczorajszej imprezie.
-Jaja sobie ze mnie robisz czy serio pytasz?
-Niee. Pytam serio.
-Więc jakby ci to powiedzieć.. Czuję się jakbym za dużo wypiła. – uśmiechnęłam się do niej słabo.
Usiadłam do stołu i zaczęłam jeść kanapki, które były na stole.  Razem z dziewczynami postanowiłyśmy, że pójdziemy poszukać Emily, bo nie wróciła na noc do domu. Po śniadaniu każda poszła o swojego pokoju. Gdy weszłam do środka, szybko poszłam pod prysznic i umyłam się.  Wyszłam z łazienki i podeszłam do szafy z której wyciągnęłam białą bokserkę z napisem „Help me! My friends are fucking crazy!”, czarne rurki i fullcapa z ciasteczkowym potworem. Gdy się ubrałam zrobiłam dość mocny makijaż i wyszłam z pokoju. Poszłam do salonu, ale dziewczyn jeszcze nie było, więc włączyłam telewizję i zaczęłam oglądać jakieś głupie kreskówki. Po kilku minutach zeszły dziewczyny, więc poszłyśmy szukać Emily.  Gdy tak chodziłyśmy spotkałyśmy chłopaka mojej kuzynki Harrego, który najwyraźniej kogoś szukał.
-Harry! – Krzyknęłam gdy chłopak był jakieś 10 metrów przed nami. Zaczęłam biec do niego przez co prawię się wywaliłam.
-Amy! Co ty tu robisz?
-Hmm .. Pomyślmy, może odwiedzam  rodzinę?
-No tak Emily coś mi wspominała.
-Ooo.. Tak ogólnie to, to jest Abi i Sus – wskazałam po kolei na dziewczyny, a one się tylko uśmiechnęły. – A to Harry, chłopak Emily – Pokazałam na chłopaka, który podał dziewczyną rękę.
-Ej słuchacie, wiedziałyście może Emi? Bo szukam jej od rana i nie mogę znaleźć, a telefonu też nie odbiera.
-Właśnie nie.. Wczoraj byłyśmy na imprezie i ona nie wróciła na noc do domu. Właśnie idziemy zobaczyć do klubu do którego ponoć potem przeniosła się impreza i mamy nadzieję, że ją tam znajdziemy. Idziesz z nami? – Chłopak uśmiechnął się z skinął głową.
Podczas drogi rozmawialiśmy o różnych bzdetach.. Na przykład o szkole, co mnie osobiście dobiło, ale nie chciałam być niemiła, dlatego się nie odzywałam.  Do tego klubu niestety było dosyć daleko, więc po drodze wstąpiliśmy do jakiejś kawiarni na kawę, po czym ruszyliśmy w dalszą drogę. Na miejsce dotarliśmy po jakiś 20 może 30 minutach od wyjścia z kawiarni. Rozdzieliśmy się i poszliśmy szukać Emi. Ja z Harrym poszliśmy do łazienek, a dziewczyny poszły do baru. Go otworzyliśmy drzwi do łazienki zobaczyliśmy Em, która całowała się z jakimś chłopakiem. I jak się nie mylę to był jeden z tych którzy wygrali. Harry podszedł do niego i uderzył go w twarz, lecz ten drugi nie był mu dłużny. Nie zwlekając długo złapałam Emily za rękę i wyprowadziłam z łazienki.
-Czyś ty zwariowała?! – Zaczęłam na nią krzyczeć – Przecież ty masz chłopaka!
-Nie dramatyzuj, przecież nic się nie stało. – wybełkotała moja kuzynka.
-Nic się nie stało?! Kurwa jak ty wyglądasz jak dziwka jakaś! I zachowujesz się też tak! Czy ty w ogóle myślisz?!
-Dobra… Zamknij się już!
-Jak ty mnie wkurwiasz… Harry! Co ci się kurwa stało?!
-Nic mi nie jest choć zabieramy ją stąd, bo znowu zacznie coś odpierdalać. – loczek spojrzał na nią i złapał się na głowę. Nie wiem o co mu chodziło, ale się dowiem.
-Dobra. Ty ją stąd zabierz, a ja pójdę poszukać dziewczyn.  - Harry skinął głową i podszedł razem z Em w stronę drzwi.  Chciałam iść w stronę baru gdzie były dziewczyny, gdy ktoś złapał mnie za rękę.
-Powiedz swojemu koledze, że jak jeszcze raz go zobaczę, to nie będzie tak miło. – wysyczał chłopak, który przed chwilą prawie przeleciał moją kuzynkę.
-A kim ty jesteś, żeby mi kurwa rozkazywać?!
-Co ty powiedziałaś?! Nie masz prawa się tak do mnie odzywać! – Krzyknął i złapał mnie za ramię.
-Nie krzycz, bo złość piękności szkodzi. A teraz spierdalaj, bo i tak się ciebie nie boję. – odpowiedziałam i chciałam już odjeść, lecz ten idiota znów złapał mnie za rękę. – Odpierdol się kurwa, bo i tak fajny nie będziesz jak się zostaniesz jakimś jebanym damskim bokserem... Nie ze mną te gierki chuju! – Chłopak pchnął mnie na ścianę i złapał oba moje nadgarstki, w jedną rękę. Jakie z niego ciacho. Kurde o czym ja myślę.
-Słuchaj! Nie do mnie takie odzywki. Jesteś nikim, a ja jestem królem. Każdy oprócz kilku idiotów się mnie boi, więc póki jestem miły, to zabieraj swój tyłek i jazda mi stąd! – Niebieskooki zaczął krzyczeć, a ja wybuchnę łam śmiechem.
-Czy ty naprawdę myślisz, ze się ciebie boje? Hahah.. Bo jak tak to jesteś w wielkim błędzie. A teraz posłuchaj mnie uważnie. Nie jesteś królem. Ty tak naprawdę jesteś nikim. I nie oszukujmy się. Jesteś najzwyklejszym debilem. A teraz przepraszam idę poszukać moich przyjaciółek. – Zostawiłam zdezorientowanego chłopaka i tak jak powiedziałam poszłam szukać Aby i Sus.

*Oczami Lou*
Ta dziewczyna serio się mnie nie bała, albo nie wiedziała kim jestem, ale chuj z tym. Nie powiem nieźle mnie zaskoczyła. Nie dość, że ładna to jeszcze zaskakująca. Nie ma co muszę ją mieć. Po chwili rozmyśleń ruszyłem w stronę wyjścia mając nadzieję, że jeszcze ją złapię. Jednak myliłem się, ponieważ nigdzie jej nie było. Nagle mój telefon zaczął dzwonić, więc szybko odebrałem.
-Czego?! – rzuciłem nie patrząc kto do mnie dzwoni.
-Spokojnie stary. – to był Nick – Słuchaj jest akcja. Malik coś planuje..
-Co? – przerwałem mu.
-Dasz mi powiedzieć?! Chodzi o to, że chce okraść, bank i nawet wiem który, to co robimy na złość naszemu Malikowi?
-Jeszcze się pytasz. – zaśmiałem się – kiedy oni chcą go okraść?
-Jutro wieczorem, ale my możemy nawet dzisiaj. Wszystko gotowe.
-Dobra wyślij mi adres i widzimy się za godzinę na miejscu i weź sprzęt.
-Jasne stary.


Rozłączyłem się i pojechałem do mojego mieszkania. Przebrałem się w jakieś czarne ciuchy i ruszyłem na podany adres. Przez całą drogę myślałem o tej dziewczynie. Chyba pierwszy raz jakaś laska tak namieszała mi w głowie. Na miejscu byłem po jakiś 30 minutach. Przed budynkiem zauważyłem, auto Nicka. Podszedłem do niego, przywitałem się z nim, po czym dał mi broń i powiedział, że nasi ludzie są już w środku i czekają na znak. Założyliśmy kominiarki i ruszyliśmy w stronę wejścia. No to jedziemy, pomyślałem po czym wbiegliśmy do pomieszczenia i zaczęliśmy krzyczeć i grozić. Moi ludzie pakowali pieniądze do worków. Ludzie trzęśli się ze strachu, a mnie to cieszyło. Nie wiem może jestem chory psychicznie, albo coś, ale lubię patrzeć na trach w ich oczach. Gdy chłopaki skończyli pakować kasę szybko ruszyliśmy do wyjścia i uciekliśmy.

....


Cześć miśki! Oto jest drugi rozdział! :DD
Tak wiem długo czekaliście, ale brak weny i laptop został mi zabrany przez mojego brata! XD

Razem z dziewczynami chciałyśmy wam podziękować za 200 wyświetleń i dwa komentarze to naprawdę wiele dla nas znaczy! Dziękujemy jeszcze raz! :D Czekamy na wasze komentarze <3

Pozdrawiamy IDA :**



CZYTASZ = KOMENTUJESZ !

6 komentarzy

  1. fajny blog będę czytać:* Gdzie robiłaś tło jeśli mogę zapytać?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy :** tło sciągnełyśmy z jednej ze stronek z szablonami ;-) / A

      Usuń
  2. Świetny rozdział! Bardzo mi się podoba twój blog. Nie mogę się doczekać następnego rozdziału!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy! ;* Następny rozdział pojawi się już nie długo ;) Razem z dziewczynami planujemy go dodać jeszcze w tym tygodniu ;D / A

      Usuń
  3. bombowski jak malanowski :* hehe żart to jest lepsze

    OdpowiedzUsuń
  4. super , Lou taki niegrzeczny :* :*

    OdpowiedzUsuń

Szablon dla Bloggera stworzony przez Devon.