wtorek, 24 czerwca 2014

Rozdział 10

Bardzo ważna notka pod rozdziałem! 
*Oczami Abigail*
Ten dzień zapowiadał się wspaniale. Pomagałyśmy Sus wyszykować się na imprezę na, którą została zaproszona przez jakiegoś jej znajomego ze szkoły. Jak tylko opuściła mieszkanie było przed 18. Wcześnie zaczynają. Pomyślałam.
-To co gotowa na nasze wspaniałe, wyczerpujące zakupy?!-Amy wykrzyczała mi to wprost do ucha.
-Tak wariacie. Ubiorę tylko buty i ruszamy. -Byłyśmy ubrane w krótkie szorty, bluzki na ramiączkach, a na to ja miałam beżowe poncho, a Am ubrała ciemną bluzę. Nałożyłam białe trampki po czym wyszłam z domu zamykając go na klucz. Metalowy przedmiot wrzuciłam do swojej torebki. Nie chciało nam się iść po schodach więc nacisnęłyśmy przycisk od windy. Jechałyśmy same. Na dole tylko zauważyłyśmy jak Pani Kennedy wchodzi do swojego mieszkanka. Wyszłyśmy na zewnątrz i poszłyśmy w kierunku pobliskiego centrum handlowego. Mamy szczęście, że mieszkamy w samym centrum Londynu, bo wokół nas jest mnóstwo sklepów. Doszłyśmy szybko na miejsce. Ludzi jak zwykle w takich miejscach co chwilę przybywało. Nigdy nie zastanawiałam się nad tym kogo mijam w drzwiach i kogo spotykam w sklepach. Jakoś to mnie nie interesowało.
-To co najpierw?-Zapytałam Am, gdy stanęłyśmy na środku i zastanawiałyśmy się gdzie wejść najpierw.
-Buty!-Krzyknęła dziewczyna i pociągnęła mnie za sobą.
   Znalazłyśmy się w świecie cudnych bucików. Najpierw pognałyśmy na obcasy. Kupiłam sobie śliczne beżowe lity, a Am wzięłam takie same tylko czarne. Później jakieś trampki oraz baletki. Okazało się, że kupiłyśmy 4 pary butów, czyli razem 8. Następny sklep ja wybierałam. Czyli moje jedno z ulubionych części garderoby na lato. Sukienki, spódniczki, szorty. Wzięłam kupiłam sobie 3 sukienki, 2 spódniczki oraz 4 pary spodenek. Zaszalałam. Amy tak samo tylko ona wzięła 1 sukienkę. Następny i ostatnim naszym celem był sklep z bielizną. Kupiłam sobie tam kilka koronkowych par majtek i 3 ładne staniki. Amy wcisnęła mi jeszcze czerwone stringi, gdy nie patrzyłam i kupiłam je. Nie byłam jej wdzięczna. Kiedy chodziła i szukała czarnego stanika ja podrzuciłam jej śliczne różowe majteczki w koronkę i czarne obcisłe stringi. Jej mina przy kasie pokazywała tylko złość kierowaną w moją stronę. Posłałam jej buziaka i wyszłam przed nią z danego sklepu.
   Mam nadzieję, że jak Susan wróci z imprezy to wszystko nam opowie, a po drugie to za tydzień znów wybierzemy się na jakieś zakupy. Uwielbiam wakacje, bo zawsze można zaszaleć i ogólnie.
-To co koniec na dziś?-Zapytała Amy, gdy siadłyśmy zrezygnowane na ławeczce.
-Oficjalny koniec dzisiejszego maratonu. I tak długo chodziłyśmy 2 godziny.-Zaśmiałyśmy się i postanowiłyśmy wracać do domu. Obładowane szłyśmy sobie ciemną ulicą, którą oświetlały co jakiś kawałek małe latarnie. Po jakimś czasie poczułam jak ktoś uderza mnie w tył głowy. Zrobiło się ciemno. Dalej pamiętam tylko to, że ktoś mnie zaniósł do jakiegoś samochodu.
  ...
Otworzyłam oczy i ujrzałam moją przyjaciółkę siedzącą koło mnie. Chciałam do niej wstać, ale coś mi to uniemożliwiło. Spojrzałam na dół i zobaczyłam, że jest lekko związana.
-Amy!-Krzyknęłam, ale nie usłyszałam odzewu.-Amy!-Próbowałam dalej. Usłyszałam, że ktoś tu idzie. Zobaczyłam przystojnego, wysokiego Mulata. Poznałam go. To ten sam co był na wyścigu, oraz wtedy w barze.
-O widzę, że jedna z księżniczek się obudziła. Abigail. Tak?
-Nie interesuj się.-Warknęłam.
-Widzę, że Nialler lubi dziewczyny z charakterkiem, ale ty jesteś bardziej spokojna.-Zażartował.
-Po co my tu jesteśmy?-Spytałam spoglądając na przyjaciółkę, która dalej była nieprzytomna.
-Kochana ja nic wam nie zrobię. Chcę tylko by Niall pomartwił się o dziewczynę. Może niech przyjdzie do mnie. Porozmawiam sobie z nim jak za dawnych czasów.
-Nie rozumiem. Dlaczego nie możesz z nim normalnie porozmawiać tylko bawić się w takie gierki?!-
-Abi, posłuchaj ja już z nim normalnie nie porozmawiam nigdy. Jest to mój jeden z wrogów. Bądźcie grzeczne to nic wam się nie stanie. A znając blondyna jutro będzie stał u mego progu i błagał o wypuszczenie jego własności.-Zaśmiał się i opuścił tę miejsce. Rozejrzałam się dookoła. Ściany są koloru ciemnego. Nie jest tu najgorzej jak na jakieś "więzienie". Boże co ja gadam. Nie jestem w żadnym więzieniu. Ogarnij się Bennet! Skarciłam się w myślach, gdy usłyszałam mocny głos mojej Amy.
-Co jest kurwa!?
-Spokojnie.-Jedna łza spłynęła po moim policzku na samą myśl, że mój chłopak będzie martwił się o mnie.-Jesteśmy tu, bo ktoś chce by Niall cierpiał.
-To mnie pocieszyłaś. W ogóle kto nas tu trzyma, bo jak się dowiem to chyba mu nogi z dupy powyrywam!!
-To jest ten chłopak co piłam z nim w barze.
-O to sukinsyn. Niby przystojny, a taki niebezpieczny.-Zaśmiałam się. Zapadła między nami cisza. Chciałam odpocząć i wszystko jakoś sobie poukładać w głowie. Owszem powinnam teraz oszaleć, bo nie wiadomo co mi ten chłopak zrobi. Może to jest jakiś zboczeniec? Ale, gdy ze mną rozmawiał czułam się tak, jakbym go znała dobrze, a za razem się go bała.
*Oczami Zayn'a*
Rozmawiałem chwilę z drobną brunetką po czym wróciłem na górę, bo miała przyjść do mnie Perrie. Czasem zastanawiam się dlaczego właśnie jestem z nią, a nie z jakąś normalną śliczną dziewczyna. To pewnie już z przyzwyczajenia. Wiem, że jest dobra w łóżku, ale też jestem pewien, że codziennie bzyka się z innym. W końcu to jej praca. A ja nie jestem gorszy. Też co jakiś czas przewracam inna laskę. Takie już życie faceta.
    Czekałem dłuższą chwilę, ale nikt nie zapukał do moich drzwi. Chciałem iść już spać, ale usłyszałem dzwonek. Podszedłem  i otworzyłem je. Ujrzałem mojego przyjaciela Soctt'a.
-Siema i jak one się mają?-Zapytałam podając mi rękę na przywitanie.
-Siema. Jest dobrze. Nie rzucają się, są spokojne. Nawet wiesz już obmyśliłem kolejną część planu.-Przyjrzał mi się z zaciekawieniem więc kontynuowałem.-Bo jak już wiadomo Bennet jest laską naszego kolegi. Więc oddam mu dwie dziewczyny całe i zdrowe, ale za parę tygodni, może dni jakoś spotkam jedną z nich.-Mówiąc jedną myślałem o Abigail.-I owinę sobie ją wokół palca. Tak, że Niall nigdy już jej nie pozna. Będzie uzależniona od mojej osoby.
-To jest dobre. Tylko będziesz musiał sam uważać, żeby się od niej nie uzależnić, bo jak wiadomo dziewczyny potrafią działać na nas jak narkotyk.-Zaśmiał się Scott, a ja pomyślałem o tym co by było, gdybym coś poczuł do jakiejś dziewczyny. Nie mówię tu już o Abigail czy Perrie. Tylko ogólnie. Czy zmieniłbym się wtedy? Czy przestałbym brać udział w wyścigach? Nie! To nigdy się nie stanie, choćbym nie wiem z kim się spotykał wyścigi zawsze będą na pierwszym miejscu.-Jutro wpadnę do ciebie sprawdzić jak się masz. A tak ogólnie to skąd możesz wiedzieć, że blondyn dowie się o tym, że ty masz jego zdobycz?
-Dziewczyn jest trójka. Więc jutro Amy, albo Abigail zadzwonią do tej trzeciej i powiedzą co jest i gdzie Horan ma je znaleźć.-Zakończyłem konwersację z przyjacielem. Pożegnaliśmy się, a ja poszedłem się umyć. Wziąłem szybki prysznic, ubrałem czyste bokserki po czym udałem się do swojej wielkiej sypialni.
  Otworzyłem oczy i ujrzałem promienie słoneczne, które dostały się do mojego pokoju przez nie zasłonięte rolety. Leniwie podniosłem swoje ciało i wstałem na równe nogi. Wyciągnąłem ręce w górę i czułem jak moje mięśnie spinają się, a następnie rozluźniają. Wziąłem z szafy granatowe rurki, czarną koszulkę i ciemną skórzaną kurtkę. Ubrałem się w to, a na nogi nałożyłem moje białe vansy. Wszedłem do kuchni by zrobić sobie i dziewczyną coś do jedzenia.
  Postanowiłem zjeść płatki z mlekiem. Z półki wyjąłem czekoladowe kulki, a z lodówki mleko. Nalałem do miski i zająłem się jedzenie.  Puste już naczynie włożyłem do zmywarki. Wyjąłem dwa talerze oraz kubki. Zrobiłem dziewczyną po kawie oraz po 2 kanapki z szynką i pomidorem. Położyłem wszystko na talerz i udałem się w kierunku piwnicy. Można uznać, że jak na więzienie to wybrałem im idealne miejsce. Nie jest tu ani brzydko, ani nieprzyjemnie. Gdy otworzyłem kolejne drzwi moim oczom ukazały się dwie dziewczyny. Podszedłem  bliżej i postawiłem tacę na podłodze pomiędzy dwoma krzesłami.
-Jak się mają moje księżniczki?-Zapytałam siadając na przeciwko.
-Weź zamknij japę! Najlepiej to nas wypuść!-Pierwsza wydarła się na mnie ta z kolczykiem, czyli Amy.
-Grzeczniej maleńka.-Podszedłem bliżej i pogłaskałem farbowaną po głowie.
-Odbierdol się ode mnie!-Warknęła, a mnie to rozbawiło. Podałem dziewczynom śniadanie i wróciłem na swoje miejsce.
-Tak w ogóle ile masz zamiar nas tu trzymać?-Spytała brunetka.
-Jakieś 3 dni. A co stęskniłaś się za chłopakiem?-Spytałem bacznie obserwując Abi.
-Owszem, nawet nie wiesz jak bardzo mi go brakuje.
-Jeszcze trochę, a nie będzie Ci On do niczego potrzebny.-Mówiłem niby sam do siebie, ale i tak usłyszała.
-Co masz na myśli?-Zapytała przerywając jedzenie.
-Nic Kochanie.
-Jak mamy tu być przez parę dni to chyba wiesz, że musimy się przebrać. Więc gdzie masz nasze torby?-Zapytała Amy.
-Jakie?-Zapytałem zdezorientowany.
-Nasze zakupy!-Krzyknęła na mnie brunetka.
-Mam je. Zaraz wam dam.-Poczekałem, aż zjedzą i wypiją. Zabrałem brudne naczynia po czym wróciłem na górę. Wszystko włożyłem do zmywarki. Udałem się do salonu po kilka torebek z ciuchami oraz butami. Zniosłem wszystko na dół. Chciałem podać im coś, ale w pierwszej torbie coś przyciągnęło moją uwagę. Chwyciłem za czerwone stringi. Spojrzałem najpierw na nie, a później zerknąłem na kobiety. Amy patrzyła z wymalowanym uśmiechem na Abi, a ta zarumieniła się.-Widzę, że to jest twoje.
-Pierdol się!-Na mojej i Am twarzy pojawiło się wielkie zaskoczenie. Najwidoczniej żadne z nas nie spodziewało się takiego wybuchu u brunetki.
-Abi, ostatnio tak wybuchłaś jak Liam zabrał cię do bagażnika.-Zaśmiała się dziewczyna.
-Jaki Liam?-Zapytałem.
-Ten co się z Tobą ścigał.-Wyjaśniła farbowana. Pokiwałem głową na znak, że rozumiałam.-Abi, nie wkurzaj się tak.-Posłałem w jej stronę buziak, a ta najpierw zaczerwieniła się, a potem opuściła głowę w dół. Muszę przyznać, że wyglądała słodko. Na tę myśl pokręciłem przecząco głową.
-Daj te rzeczy i najlepiej zostaw nas!-Zażądała Abigail. Podałem im torby, ale nie miałem zamiaru opuszczać tego miejsca.-Czego tu jeszcze chcesz?!-Podszedłem i rozwiązałem je. Były zdziwione.
-To tylko na chwilę, bo przecież jakoś musicie pogadać z przyjaciółką.-Podałem farbowanej telefon, a tam był już wpisany numer do Susan. Wcisnęła zieloną słuchawkę. Zabrałem jej telefon po czym włączyłem na głośnomówiący i oddałem jej go z powrotem. Usłyszałem zapłakany głos dziewczyny.
-Kurwa Amy gdzie wy jesteście?! Nie mogę się dodzwonić do Abi, a to już jest coś nie tak.
-Luzik Sus. Po prostu taki nasz "kolega" uwięził nas.-Powiedziała z sarkazmem..
-Co?!
-To ten Mulat co pomógł nam z Abi wtedy w klubie. Powiedział, że nic nam nie zrobi jak będziemy grzeczne, i za 3 dni nas wypuści, bo chce by Niall się martwił o Abi.-Wyjaśniła szybko fioletowowłosa.
-Niech ja go tylko dorwę.!
-Nie denerwuj się Susan.-Powiedziała spokojnie Bennet.
-Dokładnie. Słuchaj przyjaciółki.-Odezwałem się.-Powiedz Horanowi, że są u mnie. Jak chce swoja małą księżniczkę i Amy to niech się tu zjawi pogadać. Nie próbuj nawet dzwonić na policję, bo to może się źle skończyć dla dziewcząt.-Zabrałem telefon od farbowanej i rozłączyłem się.
-Jesteś złamasem!-Krzyknęła na mnie Bennet. Jak mnie wkurzyła. Podszedłem do niej i mocno złapałem za nadgarstki.-To boli.-Powiedziała, ale jakoś na mnie to nie zadziałało. Dopiero, gdy zobaczyłem jej łzy odszedłem zostawiając je same..
*Oczami Susan*
Obudziłam się i pierwsze co to spojrzałam na zegarek,który wskazywał 10:30. Wstałam i udałam się do łazienki, a tam wzięłam szybki prysznic, ubrałam się i uczesałam. Odświeżona zeszłam na dół, gdzie nikogo nie zastałam. Dziwne. Dziewczyny zawsze były już w kuchni, a szczególnie Abi. Pewnie wczoraj późno wróciły z zakupów i dlatego jeszcze śpią. Zrobiłam sobie tosty, po czym je skonsumowałam, po skończeniu brudne naczynia schowałam do zmywarki i usiadłam przed telewizorem. Minęła godzina, a przyjaciółki nadal nie schodziły, obraziły się czy co?Postanowiłam to sprawdzić. Najpierw udałam się do pokoju Amy, weszłam bez pukania
-Ej śpiąca królewno..-Nie dokończyłam, ponieważ w pokoju nikogo nie było, zaskoczyło mnie to. Powędrowałam do pokoju Abigail, otworzyłam drzwi i tak jak u Amy nikogo nie było. Zbiegłam na dół i wykręciłam numer do fioletowo włosej, na nic. Spróbowałam p oraz kolejny, także nic. Zadzwoniłam, więc do Bennet, która zawsze odbiera telefony, ale musiał być ten pierwszy raz kiedy nie odbierze. Spróbowałam po raz kolejny, ale znowu na nic.
-Co się kurwa z nimi dzieje?-Spytałam sama siebie. Zaczęłam się o nie cholernie bać Abigail zawsze odbiera ode mnie telefon. A jeżeli coś im się stało? Jakiś gwałciciel, albo pedofil je porwał? I nie wiadomo gdzie one są? A może Niall coś wie? Przeszukałam swoją listę kontaktów w telefonie. Pech chciał, że akurat w tych okolicznościach nie mam jego numeru. Rozpłakałam się, tak bardzo bałam się o moje dwa skarby, że płakałam jak małe dziecko. Gdy się uspokoiłam postanowiłam pójść do Starburks`a może tam zastanę dziewczyny. Ogarnęłam się i wyszłam z domu kierując się do tej kawiarni. Weszłam do środka i zamówiłam sobie mocną kawę. Usiadłam na pierwszym lepszym miejscu, upiłam łyk kawy i zaczęłam rozglądać się z nadzieją, że znajdę tutaj  dziewczyny. Popatrzyłam najpierw przed siebie, a później w lewo i w prawo i wtedy wzrok przykułam na jednej osobie z którą wczoraj się widziałam. Mianowicie to był  Liam, nie zauważył mnie, trudno.Wypiłam kolejny łyk i delektowałam się jej smakiem.
-Mogę się dosiąść?-Usłyszałam znajomy głos.
-Taa-Odpowiedziałam obojętnie nie spuszczając wzroku z mojej kawy.
-Coś się stało?-Spytał, a ja spojrzałam w jego brązowe oczy.
-A co tak bardzo widać?
-Widać tylko, że płakałaś bo masz spuchnięte oczy, co się stało?-Spytał mnie z troską? Zaczęłam płakać.
-Możesz mi powiedzieć. Może mogę Ci pomóc-Powiedział tak jakby się o mnie martwił, przestałam płakać i opowiedziałam mu wszystko tak jak było. Nagle zadzwonił mój telefon, szybko przetarłam łzy i odebrałam telefon, od nieznajomego. Gdy dowiedziałam się, że to dziewczyny uśmiechnęłam się sama do siebie, ale kiedy dowiedziałam się, że są uwięzione zszedł mi uśmiech z twarzy. Dziewczyny powiedziały, żebym się nie martwiła bo "porywacz" nie chce ich tylko blondyna, więc musiałam go odszukać.
*Oczami Niall'a*
Myślałem, że oszaleje. Dzwoniłem do Abi cały czas, a Ona nie odpowiadała. Słyszałem tylko jej pocztę głosową. To doprowadzało mnie do szału! To nie podobne do mojej dziewczyny, która zawsze odbierała od każdego telefon. I właśnie w takim momencie żałuję, że nie mam numeru do Susan, albo Amy. Chodziłem w tę i z powrotem po moim domu, gdy usłyszałem jak ktoś podjeżdża. Wybiegłem na zewnątrz mając nadzieję, że to dziewczyny. To co ujrzałem wyprowadziło mnie jeszcze bardziej z równowagi. Moim niebieskim oczom ukazał się samochód należący do Liam'a. Tego, którego nienawidzę, a On mnie. Chciałem wrócić do domu, lecz z pojazdu wyszła znana mi ruda dziewczyna. Co jest kurwa? Zapytałem sam siebie. Gdy tylko mnie ujrzała podbiegła i mocno przytuliła.
-Co jest Sus?-Zapytałem gładząc ją po plecach. Oddaliła się ode mnie i dopiero wtedy mogłem zobaczyć, że ma spuchnięte oczy od płakania.
-Abigail i Am zostały porwane.-Powiedziała, a ja nie wiedziałem co się dzieje. Złapałem się za głowę i gorączkowo zacząłem myśleć kto byłby do tego zdolny.-Ale uspokój się. To jakiś twój znajomy. Nie pamiętam jak się nazywa.
-Zayn.-Pomógł dziewczynie Liam podchodząc do nas.
-Co?! Na jakiego chuja potrzebna mu moja dziewczyna i Am?!
-On chce Ciebie, a nie je.-Susan powiedziała to i zalała się łzami. Nigdy nie widziałem, aż tak płaczącej dziewczyny.
-Jak mnie? Na co mu jestem?-Spytałem. Myślałem przez chwilę, aż w końcu przypomniałem sobie jedna akcję.
Retrospekcja
To było jakieś 6 miesięcy roku. Już wtedy nienawidziłem żadnego z tych przydupasów i zacząłem kolegować się z Bennet. Pewnego chłodnego dnia pod szkołe podjechał Malik. Nie wiedziałem o co mu chodzi, ale jak tylko podszedł i odezwał się to już byłem pewny, że chodzi o narkotyki, albo kasę. Tak też było. Chciał bym poprosił swojego kumpla, który siedzi w prochach by dostarczył Mulatowi dobry towar. Wszystko szło zgodnie z planem, gdy ten mój kolego się wystraszył i nie dostarczył tego Malikowi tylko mi. A ja głupi pomyślałem, że co tam pewnie się nie kapnie. Wziąłem połowę. Lecz kiedy wymienialiśmy narkotyki na kasę. On coś sprawdził. No i na moje szczęście domyślił się. Teraz Zayn myśli, że chciałem to sam rozprowadzić. A co najlepsze tego wieczoru ktoś urządzał imprezę niedaleko i gliny kręciły się co chwile. Jak je zobaczyłem moje serce podskoczyło mi do gardła. A Malik pomyślał, że nasłałem ich na Niego. Nie dość, że mnie nienawidził to jeszcze bardziej go zezłościłem. Kiedy wsiadał do samochodu powiedział, że tak tego nie zostawi.
Koniec retrospekcji
-Już wiem.-Nagle się odezwałem.
-Nie myślałam, że zadzierasz z bandytami!-Wykrzyczała mi prosto w twarz ruda.
-A co mam powiedzieć o Tobie? Właśnie przyjechałeś z jednym, który należy do gangu. I nie należy lecz nim dowodzi!-Z tych nerwów nie wytrzymałem i nakrzyczałem na nią. Widziałem, że Liam momentalnie zerknął na jej reakcję, a później przeniósł wzrok na mnie. To co było w jego oczach nie da się opisać. Gdyby spojrzenie mogło zabić, to już dawno byłbym trupem.
-To prawda?-Zapytała ze łzami oczach Liam'a.
-Tak. Wszystko to prawda. Dobra ja lecę. Zajmijcie się Malikiem. A ty Horan jesteś chuje nie zapominaj.-Krzyknął na odchodne.
-Spierdalaj.-Nie byłem mu dłużny. Wsiadł do swojej fury i odjechał z piskiem opon.
-Dobra On teraz jest nie ważny ruszaj dupę i jedziemy do Zayna.-Powiedziała i pognała do mojego samochodu. Wsiadłam za nią. Musiałem uważać na jeszcze bolącą nogę. Ruszyliśmy w drogę..
*Oczami Abigail*
Przebrałyśmy się w nowe ciuchy i siedziałyśmy w ciszy. Nie chciało nam się gadać. Po prostu zastanawiałyśmy się czy mój chłopak przyjedzie tu po nas. Tę cisze przerwał ten debil.
-Jak panienki przebrane?-Spytał podchodząc i znów wiążąc nas na krzesłach.
-Po co te sznurki nam, skoro nie mamy zamiaru nigdzie się wybierać.-Trochę już mnie wkurzało to siedzenie tutaj. Rozumiem to jest "porwanie", ale i tak cieszę się, że to nie jest tak jak na kryminalnych filmach, gdzie dziewczyny zostają gwałcone, a później zabijane. Na samą myśl o przespaniu się z jakimś gościem, którego kompletnie nie znam wzdrygnęłam się. A ten jak głupi wyszczerzył się do mnie.-Kochana wiem, że jestem gorący. Ale jest jeszcze za wcześnie na takie zabawy.-Puścił mi oczko i pogłaskał kciukiem po policzku. Zacisnęłam mocno dłonie w pięści, ale nic mu nie zrobiłam. Jestem za słaba na takie rzeczy. Siedziałam wpatrując się jak ten głupek wiąże moją przyjaciółkę. Jak to on mówi, to jest dla naszego bezpieczeństwa, ale to bezsensu.
-Weź już nas wypuść, bo znudziło mi się.-Zaczęłam Am.
-Fioletowa, posiedzisz tu jeszcze jakieś dwa dni. A dziś około 23 posiedzicie same w całym domu, bo mój "kolega"-Zarobił cudzysłów w powietrzu na tym słowie.-Będzie się ze mną ścigał, ale to już was niech nie interesuje.
-Jaki wyścig?-Zapytałam, ale sama nie wiem dlaczego.
-Na prawdę cię to interesuje?-Spojrzał sowimi dużymi czekoladowymi oczami w moje. Pokiwałam niepewnie głową i spuściłam wzrok.-Motorem.-Powiedział, a mnie cś ścisnęło w żołądku. Kurde nie dość, że przystojny to taki niebezpieczny. Dobrze, że Niall nie bierze udziału w takich rzeczach. Chłopak zaśmiał się pod nosem i opuścił nas.
-Serio o to zapytałaś?-Spytała Am.
-Nie wiem dlaczego, ale tak jakoś wypiłam.
-Oj Abi. Już szalejesz tu.-Zaśmiałyśmy się i zaczęłyśmy bardzo długą rozmowę na różne tematy. Zaczynając na ciuchach, po przez motory i wyścigi, a kończąc na chłopakach.
  Po około godzinie na górze usłyszałam głosy. Od razu pomyślałam o Sus, ale to nie mogła byc Ona. Chwile się pokłócili i ta osoba wyszła trzaskając drzwiami. Jestem ciekawa kto to był. Jak tylko będę miała okazję to postaram się go o to wypytać. Nagle w drzwiach ukazał się szatyn. Był bardzo wściekły. Podszedł bliżej i wywalił duży stół drewniany, który stał tuż koło nas..
-Stary spokojnie.-Uspokajała go Amy.
-Kurwa zamknij się!-Wrzasnął.
-Co się stało?-Zapytałam.
-Nie wasz zasrany biznes! Jak mnie wkurwiła suka pierdolona.-Zaczął wyzywać jakąś dziewczynę. Z tego co usłyszałam to była to nie jaka Perrie. Ciekawe czy to jego dziewczyna czy ktoś. Nie chciałam się mu narażać więc wolałam być cicho. Opłaciło się, bo usłyszałam jak przeklina pod nosem i wchodzi do pomieszczenia obok. Po chwili usłyszałam głośny warkot motoru. Czyli koło nas jest garaż.
  Posiedział tam chwilę i wyszedł już całkiem spokojny. Spojrzał na mnie i Am. Zamyślił się po czym pokręcił głową. Złapał się za czuprynę i lekko pociągnął w górę. Zamknął na chwilę oczy, ale po paru sekundach otworzył je i wyszedł. Jakiś opętany. Spojrzałam na przyjaciółkę, lecz ta w najlepsze sobie spała. Tak przecież to moja Amy. Czego się po niej spodziewać? Ale niech śpi, bo nie wiadomo co nas jeszcze czeka..
*Oczami Zayn'a*
Gdy byłem u siebie w pokoju do pomieszczenia weszła Perrie. Nie wiem jakim cudem się tu dostała, ale ok. Nakrzyczałem na nię, że jak tu się wchodzi to się puka. Odpyskowała mi, a potem już leżeliśmy w łóżku. Nie doszło do niczego oprócz całowania. Ja nie miałem dziś na to ochoty, a ona była jakaś dziwna. Namawiała mnie bym poszedł z nią na zakupy, bo ma ochotę na nowe ciuchy. Nie zgodziłem się, bo dziś mam ważny wyścig. A tak wkurwiła się na mnie i zaczęła krzyczeć na mnie. Nie mogłem wytrzymać i już miałem ją uderzyć, lecz w ostatnim momencie powstrzymałem się. Powiedziałem jej, że pójdę z nią za 4 dni, jak wypuszczę wolno dziewczyny. Oczywiście jej nic nie mówiłem o moich "więźniach", bo wygadała by komuś. Po chwili siedzenia z nią w ciszy, zaczęła się do mnie dobierać. Powiedziałem jej kilka razy, że nie dziś. Nawet 2 razy odepchnąłem ją, a ta nadal. W końcu wstałem i krzyknąłem na nią.
-Suko weź odpierdol się dziś ode mnie!
-Nie drzyj tej japy na mnie! Chyba mam prawo do przyjemności.
-Ale nie dziś.-Już powiedziałem spokojniej.
-Jesteś chujem i tyle.-Te słowa może nie zabolały, ale nikt nie ma prawa mnie wyzywać. Odepchnąłem ją i kazałem wypierdalać z mojego domu. Trzasnąłem za nią tak mocno drzwiami, że prawie wypadły z futryny. Zdenerwowany zszedłem do piwnicy. Zrobiłem tam rozpierduchę. Abi pytała o co chodzi, ale nie chciałem jej czegoś powiedzieć co by ją zdołowało jeszcze bardziej. Wróciłem na górę. Uspokoiłem się, ale usłyszałem dzwonek do drzwi. Pomyślałem, że przyszła błagać o przebaczenie, ale moim oczom ujrzały się blond włosy. Uśmiechnąłem się i otworzyłem drzwi.
-Gdzie są moje przyjaciółki?!-Naskoczyła na mnie ruda mała istota.
-Horan twoja laska jest u mnie, a ty bierzesz się za jej przyjaciółkę? Ostro.-Zażartowałem i oberwałem w ramię z pięści od tej istotki zwanej Susan.
-Malik odpierdol się ode mnie. Oddaj mi moją dziewczynę i Am.-Zażądał blondyn.
-Nie wiem czy wiesz, ale twoja Abi jest bardzo dobra w łóżku. Nigdy jej chyba już nie dostaniesz.-Zaśmiałem mu się prosto w twarz. Widziałem te iskierki złości w jego niebieskich oczach. Chciał podnieść rękę i mnie uderzyć lecz byłem pierwszy i strzeliłem go prosto w twarz. Trochę krew mu poszła nosem, ale to nic.
-Skurwielu!-Krzyknął, ale pożałował, bo znów dostał.
-Jeszcze coś?-Nic nie usłyszałem tylko cichy szloch dziewczyny. Czemu One zawsze ryczą?!-Kochana Susan nie płacz. Dziewczynom nic nie jest. Jedź do domu. Za dwa dni będą z powrotem u Ciebie. A ty Horan jutro przyjedź pogadamy. Bo dziś mam ważny wyścig więc nara.-Zamknąłem im drzwi przed nosem. Dochodziła już godzina 18 więc napisałem SMS'a do Scott'a.
___________________________________________________________
Do: Scott
Treść:
Siema stary i jak byłeś u Tommo?
_____________________________________________________________________
Poszedłem się przebrać w ciuchy na motor. Zostawiłem telefon na półce nocnej. Po ubraniu się dostałem wiadomość.
___________________________________________________________
Od: Scott
Treść:
Siema. No byłem. Wyśmiał mnie na początku, ale powyzywałem go i zgodził się. O 22 bądź na placu tym co zawsze jeździcie motorami. : ))
___________________________________________________________
Uśmiechnąłem się. Poszedłem jeszcze zrobić coś do jedzenia dziewczyną. Zrobiłem jakieś kanapki i coś do picia. Zaniosłem na dół. Amy spała, a Bi siedział cichutko. Podszedłem i przejechałem kciukiem po jej policzku.
-Kochana, teraz jadę, ale wrócę za jakieś 4 godziny. Nie martw się. Był twój kochaś i Susan. Ona płakała, a On dostał po mordzie. Jestem na dobrej drodze i już za niedługo wrócicie do domu.-Nachyliłem się i pocałowałem ją w policzek.-A tak a propo to nie wiem czy pamiętasz jak piłaś ze mną?-Pokiwała głową.-I jak zareagowałaś na wiadomość stracenia dziewictwa ze mną?-Zaśmiałem się i wyszedłem z pomieszczenia. Napiłem się wody, ubrałem buty, kask i udałem się do garażu. Odpaliłem moją Hondę i wyjechałem na zewnątrz...
______________________________________________________________
Hej kochani! No i mamy już 10 rozdział:P Jak to szybko leci : )) Najpierw chcę podziewać za 2631 wyświetleń! Naprawdę dużo jak na naszą twórczość : )) No i za to, że tak szybko skomentowaliśmy.
Jak wiecie zaczynają się wakacje. No i dziś o 7:30 wyjeżdżają dwie z nas. Wracamy dopiero 9 lipca. I wtedy możecie spodziewać się nowego rozdziału. Wiem trochę smutno : C Ale co poradzić. Obiecujemy, że nasz "powrót" będzie super. To chyba tyle no nie zanudzam was tylko życzę miłego czytania oraz proszę o pozostawienie śladu po sobie jak przeczytacie.
Dziękuje z góry za przeczytanie notatki.
Pozdrawiamy IDA :*
CZYTASZ=KOMENTUJESZ 

2 komentarze

Szablon dla Bloggera stworzony przez Devon.